Niedźwiedź i latarka
Odkąd istnieje Owcarkówka – w kozdy Dzień Dziecka jest wpis dlo dzieci. Więc teroz tyz ocywiście bedzie. Haj.
Kupił miś latarkę w sklepie.
Rad był z tego niesłychanie.
„Teraz będzie dużo lepiej,
„Gdy mnie ciemność gdzieś zastanie!
„Jutro pójdę sobie w góry,
„Wrócę z nich o późnej porze.
„Gdy zapadnie mrok ponury,
„Latareczka mi pomoże.”
I nazajutrz zachwycony
Zapakował do plecaka
Kabanosy, salcesony,
Pomidory z warzywniaka,
Puszkę szprotek i śledzików,
Winogronek cztery kiście,
Marmolady pięć słoików…
I latarkę oczywiście.
Na grzbiet wciągnął kurtkę luźną
I przyczepił do drzwi kartkę:
Rószam w gury, wracam puźno,
Bo f plecakó mam latarkę.
Z dziarską miną pognał w góry.
Piął się na wysokie skały,
Tak wysokie, że aż chmury
Ciągle o nie zawadzały.
Wyszedł wreszcie na polanę
I tak mruknął sam do siebie:
„Do wieczora tu zostanę,
„Bo tu cudnie jest jak w niebie.
„Spieszyć się nie muszę wcale.
„Gdy ciemności świat ogarną,
„Ja latarkę swą zapalę
„I rozjaśnię nockę czarną.”
Potem siadł na pniu wysokim
I powtórzył z tysiąc razy:
„Jakie śliczne stąd widoki!
„Jakie piękne krajobrazy!
„Mogę siedzieć tu lat dwieście!”
Siedział, siedział… aż się zdrzemnął.
Kiedy chłód go zbudził wreszcie,
Było już zupełnie ciemno.
Lecz nasz miś nie popadł w trwogę.
„Jestem wzorem zaradności!
„Mam latarkę i z nią mogę
„Przez najgorsze iść ciemności.”
Sięgnął zaraz do plecaka,
Wnet latarkę z niego wyjął,
Chce ją włączyć… ale draka!
Światło się nie zapaliło!
Pstrykał misiek przełącznikiem.
„Zaświeć!” – wołał – „Zaświeć, mała!”
Lecz z tym samym wciąż wynikiem –
Ta latarka nie działała!
W złości tupnął niedźwiedź butem.
„To jest bubel! To nie świeci!
„To po prostu jest zepsute
„I nadaje się do śmieci!
„Jak odszukam teraz drogę,
„Gdy latarką nie poświecę?
„W taką noc zabłądzić mogę!
„Albo w przepaść jakąś zlecę!”
Samiuteńki na polanie
Miś wypłakał łez niemało.
Wtem… zadaje ktoś pytanie:
„Ej, niedźwiadku, co się stało?”
Kto to był? To góral stary!
Choć panował mrok ponury,
Góral ten do wnuków pary
Na Dzień Dziecka szedł przez góry.
Miś wyjaśnił powód płaczu.
Góral na to: „W tej materii,
„Sympatyczny mój kudłaczu,
„Warto sprawdzić stan baterii.”
Wtedy niedźwiedź w krzyk: „O rety!
„Jestem osłem i bęcwałem!
„O bateriach ja – niestety –
„Najzwyczajniej zapomniałem!”
Oto i przyczyna cała
Tego, co się wydarzyło:
Jak latarka działać miała,
Gdy baterii w niej nie było?
Wszak to wiedzą wszystkie dzieci
Z najdalszego nawet lądu,
Że latarka nie zaświeci,
Gdy zabraknie źródła prądu.
„I co zrobię bez latarki?” –
Jęknął niedźwiedź zrozpaczony.
Góral klepnął misia w barki –
„Bez obawy, znam te strony.
„Niedaleko jest schronisko,
„Zaprowadzę cię tam na noc.
„Tam się prześpisz, biedaczysko,
„A do domu wrócisz rano.”
Stary góral wraz z niedźwiedziem
Wnet ruszyli. Szli wytrwale.
Stary góral szedł na przedzie,
A niedźwiadek za góralem.
Doszli wreszcie do schroniska,
Góral rześki, miś – zmęczony.
Góral wciąż humorem tryskał,
Niedźwiedź – milczał zawstydzony.
Lecz gdy wyspał się niedźwiadek,
Lżej już było mu na duszy.
Wnet do domu na obiadek
Ze schroniska raźno ruszył.
Wracał przez kosówki młode
I przez las zielono-bury.
Taką miś ten miał przygodę,
Gdy z latarką poszedł w góry.
Hau!
Komentarze
Taka smutna pogoda za oknem, że po przeczytaniu owcarkowego wierszyka o misiu zrobiło mi się jeszcze smutniej. Bo przypomniał mi się mały niedźwiadek zakatowany w górach przez turystów. Był, taki malutki i jeszcze ufał ludziom, więc zamiast wziąć nogi za pas, chciał ich poznać. I poznał!. Co roku patrząc na małe aniołeczki przygotowujące się do Pierwszej Komunii zastanawiam się dlaczego tak wiele z nich po kilku, czy kilkunastu latach staje się bandytami, złodziejami, narkomanami, czy tylko rozwydrzonymi kibolami. I tak sobie myślę, czy król Herod nie ocalił niewiniątek przed piekłem mordując ich w niemowlęctwie? Te wszystkie zabite dzieci uchroniono przed złem, głodem, chorobami i wiekuistymi mękami w piekle w prosty sposób: zabijając je! Wawrzek pisze, że księża są marni, bo do seminarium trafia marna młodzież, ale to przecież błędne koło! Marni księża wychowują marną młodzież, z której wywodzą się marni księża. Może wiec nasi marni biskupi niepotrzebnie martwią się o zabijanie setek, czy tysięcy ludzkich zarodków w procesie in vitro, bo te zabite zarodki trafiają prosto do nieba unikając kilkudziesięciu lat życia między marnymi ludźmi i marnymi kapłanami? A może zamiast religii w szkołach i na maturze zamienić WSZYSTKIE szkoły i uczelnie na seminaria? Wtedy CAŁA młodzież zostanie kapłanami i życie w Polsce stanie się lepsze jak w tym mieście na prerii krańcach, gdzie na jednego mieszkańca jeden szeryf przypadał, a potem byli już sami szeryfi? Czego sobie i wszystkim dzieciom w Dniu Dziecka życzę!
Tubylcu, zarażasz świątecznym nastrojem. Nie powinienem czytać Twojego komentarza…
Moja rada w tej materii
Wsparta stu doświadczeniami:
Gdy zapomnisz wziąć baterii,
To ze wstydu świeć oczami!
Umacniasz mnie TesTequ w moim smutku. Bo musisz wiedzieć, że w wieku kilkunastu dni zachorowałem na wrzód w gardle i było ze mną tak kiepsko, że w nocy ochrzczono mnie z wody w nadziei że nie doczekam ranka. Jakoś doczekałem, a rankiem Dziadek dostał gdzieś na czarnym rynku penicylinę, czym sprawił że niestety żyję do dziś i piszę przeraźliwe posty zasmucające czytelników. A gdybym tak wtedy walnął w kalendarz, to o ile mniej zła byłoby na świecie! Ile metrów sześciennych czystego powietrza pozostałoby czystym, ile metrów sześciennych wody nie zamieniłbym na ścieki! Ilu zwierząt nie zjadłbym bekając z przejedzenia i ilu ton odchodów nie wyprodukowałbym! To mnie przytłacza!
Dzień Dziecka ! To były czasy )))
Pamiętam jak zawsze 1 czerwca niedaleko, gdzie mieszkałem, jakiś kilometr otwierali tzw. „dzieciniec”. Było to duże, ogrodzone miejsce dla matek z dziećmi. Dzieciaki mogły bawić się w piaskownicy, jeździć na zjeżdżalniach, huśtać się na kilu rodzajach huśtawek, biegać, krzyczeć, chować się za niewielkimi krzaczkami. Można było wypożyczyć różne gry planszowe z nieśmiertelnym Chińczykiem na czele )) A wszystko to pachniało farbą )))) Jeszcze wtedy farby produkowane były z dodatkami ołowiu, ale zapach był wspaniały ))) Zawsze czekaliśmy na ten Dziecinny Dzień, zresztą nasze Mamy też, gdyż w tym dniu władza „rzucała” przeróżne kiełbaski, cukierki, czekoladki i co tam mieli w swoich malutkich magazynkach. Kto był pierwszy to nakupował różności, dla tego na końcu były zupełne resztki (( Cały dzień był super, bez względu na pogodę. Jak padał deszcz, to chroniliśmy się wszyscy do takiej duuużej altany. Rodzice siedzieli na ławeczkach, a my co chwilę wybiegaliśmy z wrzaskiem na deszcz, by za moment wrócić szczęśliwymi, że „załapaliśmy” trochę deszczu )) A po południu, gdy zjedliśmy już wszystkie kanapki i wypiliśmy całą oranżadę, wracaliśmy zmęczeni i roześmiani do domu, by w każdym następnym, ładnym dniu, wrócić ponownie w to miejsce. Ech, to były czasy )) Siermiężne ale wspaniałe i beztroskie ))))
Tubylcu – przestań marudzić !! Po coś przecież jesteś na tym łez padole. I może nie bądź taki „ważny” opisując swoje wszystkie powietrzno – jedzeniowo – ściekowe „przygody”. Być może jesteś „łańcuszkiem”, dla Twoich potomnych. Bez Ciebie, czy beze mnie, świat też by istniał, ale po coś i na coś zostaliśmy urodzeni i żyjemy nadal. Też po urodzeniu pół roku byłem jedną nogą rozstawiony miedzy „niebem a ziemią”, przeszedłem przeróżne domowo- rodzinne historie, ale nie narzekam. Robię swoje )) Młynarski dopiero po latach to wszystko opisał w swojej piosence )))
Najwidoczniej Wawrzku jesteś taki sam, jak niejako Andrzej Dąbrowski,, który śpiewał: „Z moich wad jestem rad,
grzeją mnie jak dobre futro
i czekanie,
i czekanie
skracają mi..
Drodzy panowie spod Budy (bo panie chyba jeszcze spią na drugiej półkuli)
Też mam miłe wspomnienia z Dnia Dziecka w słusznie minionym ustroju.
Gdzieś ostatnio minęła mi info, że to święto ustanowił sam Stalin. Ale to chyba była podpucha.
Czy ktoś coś wie? Liczę na naszego wszędobylskiego Owcarka.
Poniważ, jak widzę po wpisie Tubylca, złość na polski kler nie ustaje, na pociechę polecam wszyskim ostatnie teksty ks. Lemańskiego.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=i%20znow%20ten%20franciszek%20lemanski&source=web&cd=1&cad=rja&ved=0CC0QFjAA&url=http%3A%2F%2Fwojciechlemanski.natemat.pl%2F&ei=cMepUYqTC4-VswbJnICgBw&usg=AFQjCNHGzWZqPBRhubABrLYzZgwCK_rgWw&bvm=bv.47244034,d.Yms
Wspaniały wierszyk! I bardzo na czasie, bo ów niedźwiadek nie był w swym gapiostwie osamotniony! Miał we mnie w ostatnim czasie wierną naśladowczynię, kiedy to zapomniałam wyczytać w instrukcji, na ile zdjęć starczają cztery baterie w moim nowym aparacie. Jesteśmy na gondoli, na Canale grande, a tu aparat odmawia posłuszeństwa! Masa zdjęć zrobionych, ale dalej, ani dudu! A zapasowych niet. I drugiego aparatu wziętego na wszelki wypadek też niet! Katastrofa pełna, a na dodatek niewybredne żarty osobistego Ślubnego! Rozumiem więc, co biedny Misio czuł tak w górze! :-)))
Też współczuję biednemu Misiowi, gdyż sama od czasu do czasu miewam takie okresy zaćmienia i dosyć często coś potrafię przegapić. 😀
Muszę jeszcze powrócić do dyskusji z poprzedniego wpisu.
Otóż , nie masz racji Wawrzku. Litania loretańska powstała w XII wieku we Francji, a w 1581 roku papież Sykstus V nadał jej rangę odpustu. Pisałam więc prawidłowo, że to jest modlitwa średniowieczna gdyż wiedziałam o tym, że ta litania wchodzi w skład pieśni gregoriańskich, które jako tako znam gdyż jeszcze jako dziecko uwielbiałam słuchać nabożeństw gregoriańskich u dominikanów i bardzo często na te nabożeństwa chodziłam.
Kochał dzieci Józef Stalin
Więc nam Dziecka Dzień uchwalił.
Dobrze wiedział Wujek Soso
Że te małe dzieci rosną
I gdy dzieci się wyćwiczy
To wyrosną bolszewicy
Zwani też komunistami,
Którzy mu doniosą sami
Swoją wiedzą chwaląc się
Co, kto, kiedy, jak i gdzie.
Dziś już nie ma Wuja Soso
Ale dzieci wciąż donoszą
Prawie się nie kryjąc wcale
Facetom w konfesjonale!
Mag, wszystko sie zgadza. Dzien Dziecka ustanowiono na sposnsorowanej w Moskwie imprezie w 1950 roku.
W swiecie nie jest obchodzony miedzynarowy dzien dziecka w czerwcu tylko w listopadzie – w dniu uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Dziecka. I nacisk jest na prawa dziecka, ktore w wielu krajajch swiata podlega znaczni9e mniejszej ocgronie niz zolwie czy slonie.
http://en.wikipedia.org/wiki/Children's_Day.
Kiedys przed laty moja Stara stoczyla na tym blogu walke (przegrana wowczas) aby nie infantylizowac Dnia Kobiet. nie nazywac tego „swietem pan” i skupic sie na tych celach, o ktpruch mowiono na poczatku ub. wieku, gdy w wiekszoscu krajoe koboety nir mogly uczedtniczyc e zyviu poilitycznym, a ic udzial w zyciu spolecznym byl obwearowany licznymi zakazami . Do niedawna jeszcze w Wlk. Bryatnii, jak nam opowiada dzis 95-lertnia przyjaciolka, trzeba bylo miec zgode meza na otwarcie konta bankowego.
POpastrz, minelo zaledwie piec lat i dzis Dzien Koboet obchodzony jest w Polsce zupelnie inacze – bez infantylnych ?kwiatkow dla Ewy” i cmokania w raczke. Dzis mowimy o PRAWACH.
Kocie Mordechaju!
Twoja Stara miała i ma świętą (tfu, tfu!) rację.
Problem w tym, że dziś TYLKO MÓWIMY o PRAWACH, których panowie w Polsce jakoś dziwnie nie chcą zadekretować za pomocą odpowiednich ustaw, zwłaszcza gdy dotyczą one prokreacji.
A sekundują im dziwaczne panie, takie jak posłanka Sobecka, która życie oddać gotowa (a nie tylko kasę) za ojca dyrektora lub panienka poseł profesórka Pawłowicz, niesłychanie dbająca o zdrową polską rodzinę, chyba z braku własnej.
Z powyższych powodów to niechybnie Boy-Żeleński, nieustraszony w bojach o godność i suwerenność kobiet (80 lat temu!), przewraca się w grobie.
Tubylcu,
to nie jest święto, które ustalił wujaszka Stalin – Dzień Dziecka jest Międzynarodowym Dniem Dziecka, pogooglać proszę, to takie proste 🙄
Już kiedyś usiłowano nam wmówić, że Święto Pracy to komuna ustaliła, także samo Międzynarodowy Dzień Kobiet, bo goździk i rajstopy od towarzyszy.
Dzieciom, bo wszyscy jesteśmy czyimiś dziećmi przecież, życzę wspaniałego dnia 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/dzien-dziecka.jpg
A Owczarkowi za piękny wierszyk doroczny kawał krakowskiej suchej, bo w „Baltic Deli” niestety, nie mają jałowcowej 🙁
Zamiast Smadnego – Leżajsk. Może być? 😎
Kocie 🙄
Children’s Day is recognized on various days in many places around the world, to honor children globally. It was first proclaimed by the World Conference for the Well-being of Children in 1925 and then established universally in 1954 to protect an „appropriate” day.[1] Major global variants include a Universal Children’s Day on November 20, by United Nations recommendation.[2]
STALIN?!
Jaki Stalin, psiakostka, nie obrażając Owczarka 🙄
Myslisz sie, Alicjo. Ten „miefzynarodowy dzien dziecka” obchodzony 1 czerwcca ustalil wlasnie Stalin. To byla jego inicjatywa. choc istnial jakis wczesniejszy, ustanowiony w latach dwudziestych.
Znajdzie Ci troche pozniej, bo teraz musze pilnie pomoc Starej, bo pralka zaczela nagle przeciekac, wiec zanim nam caly dom zaleje…!
Tubylecku
Pozwolisz, że spuentuję Twój wierszyk (bo chyba Twój ci on jest) i podzielimy się prawami autorskimi.
A Owcarek, mam nadzieję, przyjaźnie zamerda ogonem i hauknie.
…
Ale dzieci nie są głupie
wkrótce będa miały w d….
to co słyszą od plebana.
Taka to myśl niesłychana
zaświtała w głowie mej
więc na koniec powiem – hej!
Młodości – ty wylatuj nad poziomy
niech cię nie zmylą różne androny.
Kot Mordechaj
Czy jak zabierasz się do naprawy pralki swojej Starej, to najpierw zdejmujesz futro?
Children’s Day is often celebrated on other days as well. International Day for Protection of Children, observed in many countries as Children’s Day on June 1 since 1950, was established by the Women’s International Democratic Federation on its congress in Moscow .
Wikipedia.
Nue, Mag. Sam nie naprawiam, tylko pilnuje jak ona to robi i mysle, ze zrobilbym znacznie lepiej. Jakby mi sie chcialo.
Juz samo patrzenie mnie meczy.
No więc Kocie o tym mówię. Że dawno, w latach 20-tych minionego wieku. A z drugiej, albo i trzeciej strony, niektóre święta były z ochotą „zawłaszczane”, że tak powiem – jedne przez komunistów, inne przez kapitalistów zgniłych i tak dalej. Jak komu pasowało.
I tak jest nadal.
Przed 1950 rokiem ten dzien nazywal sie Dniem Ochrony Dziecka.
To akurat Stalinow nie pasowalo. Wiec przerobiono to na Dzien Dziecka i naiosk zaczeto klasc na prezenty i zabawki i szczesliwe dziecinstwo. .
Ale jest to dzien kiedy warto pamietac o tych wszystkich dzieciach, ktore cierpia nie tylko z powodu glodu i wojen, ale takze eksploatacji seksualnej i religijnej (slynne „wypedzanie dziablow” z dzieci w niektorych krajajch Afryki czu zmuszanie do samobojczych atakow bombowych) , zapedzame do ciezkiej pracy fizycznej w fabrykach dywanow i zapalek, dzieci nie leczone, inie edukowane, bezdomne i okaleczone barbarzyskimi praktykami. To jest dzien pamieci o nich.
Kocie,
Ty ze wszystkiego robisz MISJĘ.
Ja nie – mam jakąś rzecz, która leży mi na sercu (a parę leży), to robię na codzień i po cichu.
Dzisiejszy dzień powinien być radosny, tak uważam, w końcu to jest Dzień Dziecka i wszystkim tym cierpiącym też należy się uśmiech, a nie przypominanie o cierpieniu – świata nie zbawisz, chociaż walczyć warto.
Ale to moja opinia.
http://www.youtube.com/watch?v=IJoVMUAX9mw
mag
wcześniej rzadko zaglądalem do Owcarka, calkiem tu sympatycznie. Poprzedni tekst – o sikorkach, przeuroczy.
Zostawilem do siebie namiar, w innym miejscu. znalazlaś?
Hortensjo – wracam jeszcze do tej litanii. Tak masz rację, tzw. zręby i podstawa tej litanii to średniowiecze, ale dopiero wiek XIX nadał jej obecną formę. W XX wieku dodane wezwania to również zabiegi kardynała Wyszyńskiego (Królowo Rodzin). Ja myślałem o wersji nazwijmy współczesnej, a Tyś o genezie )) Generalnie to Ty masz rację, za co biję się w swoje piersi ((
A śpiewy gregoriańskie są wspaniałe )) Kiedyś przed laty sam uprawiałem tę muzykę )) i cieszę się, że ją lubisz ))
A gdziez ja napisalem, Alicjo, ze nie mozesz sie bawic jak masz na to ochote? Albo, ze nic nie robisz?
Mysle, poprawq mnie jesli sie myle, ze chodzi Ci o cos innego – o to by nie wspominac o tym jaki to jest dzien i dlaczego go obchodzimy. Bo nie jest to przyemne, z czym sie zgadzam. A to jest tak jakby powiedziec, ze w czasie Bozego Narodzenia najwazniejsza jest kolacja wigilijna i zeby bylo duzo prezentow. Oczywoscie, ze mozna i tak myslec o Bozym Narodzeniu i wiele osob tak mysli. Ale nie wszyscy MUSZA. I dla mnie wazne jest przeslanie zawarte w Dniu Dziecka. Tak jak wazne jest przeslanie zawarte w Dniu Kobiet.
Kazdy moze wypelniac rozne swieta wlasna trescia. Ale nie denerwuj sie, kiedy ja mam inna niz Twoja. . I nie probuj, jesli mozesz, usilowac moje tresci przelreslic slowami „Ty ze wszystkiego robisz misje”.
Raz robie, raz nie robie. Ale wlasnie obejrzalem dwa-trzy dni temu porazajacy reportaz o wypedzaniu diabla z cialka malego, moze 5-letniego chlopczyka, uznanegoi przez cala wioske za dziecko diabla – nawet przez rodzona matke, przygladakaca sie jak dziecko jet parzone wrzatkiem i podpalane. . I ten reportaz caly czas chodzi mi po glowie. I nie chce sie dac zapomniec.
Masz rację Mordechaju, bo pomagać w najlepszej wierze można dzieciom w różny sposób: polewać wrzątkiem, wkładać do pieca chlebowego na trzy zdrowaśki, odprawiać msze w intencji dzieci, albo organizować koncerty charytatywne i ten ostatni sposób jest najprzyjemniejszy. Choć przypomniał mi się jeszcze jeden sposób równie skuteczny: Wypicie toastu za zdrowie dzieci. No to żeby zdrowe były i miały zdrowych i bogatych rodziców! Bach!
😆 😆 😆
Kocie…
przeważnie robisz misję, przyznaj sam. Nie obrażaj się, bo nie masz o co, nie przekreślam Twojej treści, Boże broń. Jesteś głośny (miau-miau!!!) i drapiesz pazurami kogo trzeba, co jest dobre, ale nie każdy ma na to czas i warunki. Albo odwagę. Albo cokolwiek jeszcze.
Nie, nie CHODZI MI O COŚ INNEGO, żeby nie przypominać i tak dalej.
Przypominać należy codziennie – chodzi mi o to, żeby dzisiaj to był dzień radosny dla wszystkich dzieci świata, także dla nas, też jesteśmy dziećmi naszych rodziców, nieprawdaż?
No to Sebastian… bach 🙂
Cudny wierszyk! Jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja taka gapa. 🙂
Dzisiaj prezenty i zabawy, a o prawo dzieci do bezpiecznego i godnego życia trzeba starać się codziennie.
Dobry wieczór. Wprawdzie nie obchodzę Dnia Dziecka, Matki, Tatki, w ogóle niczego nie obchodzę i nie świętuję ze wstrętu do ceremonii (nie patrzę spode łba i nie wieszam psów na tych, co obchodzą, po prostu moja chata – z kraja), ale jest okazja wypowiedzieć się na temat. To się wypowiadam.
DO CZEGO PROWADZI MYŚLENIE
Zdarzyło się to tego dnia, kiedy Rysio na pilne polecenie proboszcza roztrzaskał o mur plebanii cztery szczeniaki jego suki z przyczyn demograficznych.
Katecheta opowiadał nam, jak to przyroda chwali Stwórcę i wyraża wdzięczność: słońce – świeceniem, ptaszki – śpiewaniem, muszki – brzęczeniem, kwiatki – zapachem i kolorami. Człowiek wyraża wdzięczność słowami. Oto przyszło do Pana dziesięciu trędowatych, prosząc, by ich uzdrowił. I stało się, jak prosili. A gdy odeszli uzdrowieni, jeden wrócił, by podziękować.
– Czy wiecie, dlaczego wrócił? – zapytał katecheta.
– Taaak – powiedziałyśmy. – Bo chciał podziękooować.
– Tak, chciał podziękować Panu za to, że go uzdrowił. A wy jak dziękujecie Panu?
Złożyłyśmy rączki i zaczęłyśmy chórem dziękować. Tylko jedno patrzyło w podłogę.
– A ty, Mikołaju, nie dziękujesz?
Mikołaj wstał i dalej patrzył w podłogę.
– Czemu nic nie mówisz – nie jadłeś śniadania? – zagadywał wesoło katecheta.
– On nigdy nie ma śniadania – powiedziała z pogardą najlepsza uczennica Iwonka.
– Może się odchudza, bo coś marnie wygląda? Albo jest ascetą? Wiecie, dzieci, kto to jest asceta?
– Nie je! Nie pije! Nie chodzi do kina! – przekrzykiwałyśmy się. – Nie pali!
– Konia nie wali – mruknął mój kumpel, smutne chłopię.
– A on właśnie pali! – wrzasnęła Iwonka.
– No to wszystko jasne: nie może się doczekać przerwy, dlatego taki zły.
– Po co chcieli, żeby ich uzdrawiać? – burknął Mikołaj. – Jak cała przyroda dziękuje, to oni też powinni przyjść, podziękować, że są trędowaci, i wszystko.
Buchnął śmiech. Iwonce aż oczy wyszły na wierzch z uciechy. Katecheta postał jak słup, po czym też się zaczął śmiać.
– My się tu martwimy, że człowiek ma jakieś kłopoty, a ten, patrzcie, dowcipy sobie wymyśla.
– Głupi wariat – powiedziała Iwonka.
– Myślenie, Mikołaju, to bardzo pożyteczne zajęcie, ale ścieżki poznania są kręte, pełne niespodzianek i niebezpieczeństw. Jeszcze jesteś za mały, żeby kroczyć tą drogą samodzielnie. Sam widzisz, biedaku, do czego prowadzi takie myślenie. – Katecheta położył rękę na głowie Iwonki. – Poważni ludzie śmieją się z ciebie.
Iwonka wyprostowała się z godnością i, jak poważna pani, pokazała Mikołajowi język.
Przepraszam, ale nie mam wpływu lub jestem za głupi w komputerach, by sobie poradzić ze znakami zapytania, które bez pytania wtranżalają się w miejsce myślników. Niezależnie od tego od dawna mam złe zdanie o komputerowych programistach, którymi chyba są smarkacze zieloni w sprawach psychologii komunikacji (tu nie wystarczą podręczniki – potrzebne jest duże doświadczenie).
Do Tubylecka
„I tak sobie myślę, czy król Herod nie ocalił niewiniątek przed piekłem mordując ich w niemowlęctwie?”
Telo, ze w świetle najnowsyk badań licba ofiar rzezi niewiniątek była niewielko. A zatem ewentualno zasługa Heroda – tyz niewielko.
„Niestety żyję do dziś i piszę przeraźliwe posty zasmucające czytelników.”
Protestuje, Tubylecku! Co za niestety! Przecie kieby nie posty Królewny Śniezki, Mysecki, Kowboicka i… Twoje właśnie pare roków temu, ten blog prowdopodobnie nigdy by nie powstoł! 😀
Do TesTeqecka
„Moja rada w tej materii
Wsparta stu doświadczeniami:
Gdy zapomnisz wziąć baterii,
To ze wstydu świeć oczami!”
A robacki świętojańskie świecom nie ocami, ino rzyciami. I fto wie? Moze tyz ze wstydu? 😀
Do Wawrzecka
„Dzieciaki mogły bawić się w piaskownicy, jeździć na zjeżdżalniach, huśtać się na kilu rodzajach huśtawek, biegać, krzyczeć, chować się za niewielkimi krzaczkami. Można było wypożyczyć różne gry planszowe z nieśmiertelnym Chińczykiem na czele”
Heeeej! I co z tyk casów ostało? Chyba ino ta gra w Chińcyka – bo teroz przecie syćko jest made in China.
„Tubylcu – przestań marudzić !!”
Wawrzecku, jak znom Tubylecka, to jeśli marudzi – to jest znak, ze sie doskonale cuje. Natomiast, kie nas Tubylecke powie, ze jest scynśliwy – to wte bedzie znacyło, ze musimy zacąć sie o niego powoznie martwić 😀
Do Magecki
„na pociechę polecam wszyskim ostatnie teksty ks. Lemańskiego.”
Jako godołek, moim zdaniem, więksość nasyk ostomiłyk rodaków wyznoje nie katolicyzm, ino zabobon z elementami katolicyzmu (właściwie to jest diagnoza prof. Mikołejki, ale jo sie z niom zgadzom). Chlubnymi wyjątkami, wyznającymi katolicyzm, a nie zabobon, som dlo mnie tacy jegomoście, jak ksiądz Boniecki, no i właśnie ksiądz Lemański.
„A Owcarek, mam nadzieję, przyjaźnie zamerda ogonem i hauknie.”
Juz merdom: merd-merd (nie mylić z francuskim „merde”). I haukom: hau-hau! 😀
Do Fusillecki
„ów niedźwiadek nie był w swym gapiostwie osamotniony! Miał we mnie w ostatnim czasie wierną naśladowczynię”
Fusillecko, w takim rozie zyce Ci piknie, cobyś i Ty w rozie kłopotów natrafiła na górola, ftóry Ci dopomoze 😀
Do Hortensjecki
„Też współczuję biednemu Misiowi, gdyż sama od czasu do czasu miewam takie okresy zaćmienia i dosyć często coś potrafię przegapić”
A to Tobie, Hortensjecko, zyce tego samego, cego przed kwileckom zycyłek Fusillecce 😀
Do Mordechajecka
„W swiecie nie jest obchodzony miedzynarowy dzien dziecka w czerwcu tylko w listopadzie – w dniu uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Dziecka.”
Jo se myśle, ze to cerwcowe święto jest barzo pikne, a to listopadowe – barzo wozne. Bo na polskiej ziemi trudno noleźć dziecko, ftóremu to cyrwcowe święto by sie nie podobało. Ba o tym listopadowym – piknie powinni bocyć dorośli 😀
Do Alecki
„Zamiast Smadnego – Leżajsk. Może być?”
Lezajsk! Downo nie piłek. A przecie to tyz jest barzo pikne piwo. Pewnie ze moze być!
” Children’s Day is recognized on various days in many places around the world, to honor children globally. It was first proclaimed by the World Conference for the Well-being of Children in 1925″
Jezeli w 1925… to mozliwe, ze przodek mojego bacy mioł na to jakisi wpływ 😀
Do Tanakecki
” Poprzedni tekst – o sikorkach, przeuroczy.”
Dziękuje piknie. Choć nie kryje, ze w zamierzeniak mioł to być tekst przede syćkim naukowy 😀
Do Alsecki
„Dzisiaj prezenty i zabawy, a o prawo dzieci do bezpiecznego i godnego życia trzeba starać się codziennie.”
Bajuści. Ba jesce o to trza codziennia walcyć, coby owe dziecie – w przypływie zabawowego nastroju – nie ciągły zbyt mocno za usy owcarków podhalańskik 😀
Do Jerzecka Pieculecka
„Przepraszam, ale nie mam wpływu lub jestem za głupi w komputerach, by sobie poradzić ze znakami zapytania, które bez pytania wtranżalają się w miejsce myślników”
Jeśli, Jerzecku, nimos nic przeciwko – moge to popoprawiać od strony admina. Co nie zmienio faktu, ze mógłby – krucafuks! – ten Łotrpress nie przeinacać w pytajnik tego, co pytajnikiem nie miało być 😀
Jo tu jacy chciołem potwierdzić, ze najlepse piwo to lezański ful i wrocom się do swojij budy.
Sanowny Uowcarecku, nic a nic pseciwko ni mom, ino ze jo padom dwa sówecka raz na rok. Fciołek pokazać psy sikorkach, jak w Boze Ciało dwa gołąbki pokoju, co Świnty Uociec z uokna pusco, pobiły sie na dworcu o chałwe, ale ni mo jak.
Sanowny Uowcarecku, całkiem sie popiernicyło i co inse miołem dać na tyn Dziecków Dziń, ale ni mókem naleś. Dopiro zem tero naloz. Winowat. Dam i ze stydu – ze taka ze mnie du…no wiecie – spadam.
Pierwszaczek
był najlepszym pierwszaczkiem w klasie. Jego dwa paluszki bez przerwy sterczały w górze. Kiedy wracał ze szkoły do domu, najpierw pilnie odrabiał lekcje, dopiero potem szedł się bawić.
Dorośli chcieli mieć jak najwięcej najlepszych uczniów, dlatego co roku urządzali dla nich choinkę noworoczną w dużym mieście, żeby inne dzieci zazdrościły i też chciały być najlepsze.
Pierwszaczek pojechał na swoją pierwszą choinkę. Tam było przedstawienie, różne zabawy, niespodzianki i wędka szczęścia. Pierwszaczek zarzucił wędkę i wyciągnął książkę. Bardzo się ucieszył, bo strasznie lubił czytać. Potem chodził po salkach, w których były ciekawe rzeczy, potem był na przedstawieniu, a dzieci na scenie śpiewały: ?W nowym roku przyspieszmy kroku, tak jak co rok?. Potem nie mógł się doczekać, kiedy dojedzie do domu, żeby wszystko opowiedzieć i pokazać książkę, i zacząć ją czytać.
Potem przeszedł śpiewająco do drugiej klasy, ale dalej był Pierwszaczek, a pani zadała do domu wierszyk. Uczył się bardzo długo, żeby się nie zaciąć, jak pani będzie pytać. Ale wieczorem stłukł niechcąco lampę i dostał pasem. W szkole się zaciął i zarobił dwójkę. Płakał cały dzień. Wieczorem postanowił pod pierzynką, że nigdy się nie zatnie.
Potem znowu była choinka dla najlepszych uczniów. Pierwszaczek myślał, że już nie pojedzie, bo z jego klasy tylko Marzenka miała same piątki. Ale dorośli uchwalili, że teraz w każdej klasie ma być dwóch najlepszych uczniów, więc pojechał.
Na miejscu dostał karnecik. Nawet go nie przeczytał, tylko od razu pobiegł do salki, w której w tamtym roku wygrał książkę.
Siódmaczek, który sprawdzał karneciki przy wejściu, popatrzył i powiedział:
– Nie da rady.
– A czemu ?
– A temu.
Pierwszaczek stanął pod ścianą i nie wiedział, co robić. Wtedy zobaczył, że idzie Marzenka. Wyciągnęła karnecik, a Siódmaczek powiedział:
– Proszę uprzejmie.
Marzenka udała, że nie widzi Pierwszaczka i weszła do salki.
– Rozumiesz, smyku ? ? powiedział Siódmaczek. ? Tu jest tylko dla tych, co mają same piątki.
Pierwszaczek zaczął szybko uciekać. Schował się pod schodami i płakał. Wyszedł z kryjówki dopiero, jak dzieci szykowały się do odjazdu. W domu postanowił pod pierzynką, że już nigdy nie będzie płakać.
Od tej pory wracał ze szkoły, rzucał tornister i szedł się bawić. Nie odrabiał żadnych lekcji.
Pani z początku się dziwiła:
– Co to się stało z naszym Pierwszaczkiem ?
Potem zapomniała o nim, a jak przychodzili do szkoły goście, mówiła:
– A to nasza najlepsza uczennica Marzenka.
Potem szkoła się skończyła, Marzenka dostała na pożegnanie piękny dyplom, a Pierwszaczek nie wiedział, czy w ogóle dostanie świadectwo. Ale jakoś go wypchnęli.
Potem Marzenka została najlepszym garkotłukiem w okolicy, miała dużo grzecznych dzieci i czytała im wesołe książeczki, które napisał Pierwszaczek.
Dziękuję Owcarku i tak przy okazji zapytam, czy wiesz co się dzieje z Królewną i Kombojem? Bo Myszeczka już nie męczy się na tym padole łez i nie musi czytać moich postów, tylko tacy grzesznicy jak TY! I przyznaję rację panu Pieczulowi, że każda modlitwa jest obrazą boską, bo jak marny człowiek może prosić o coś Boga jakby wiedział lepiej od Niego, co jest lepsze, a co gorsze! Nawet modły dziękczynne obrażają Boga, bo jak święci Rodzice mogli dziękować Bogu za ocalenie Jezuska z rąk siepaczy Heroda, jeśli to ocalenie zamieniło Mu lekką śmierć od miecza na wielogodzinne męki na krzyżu poprzedzone biczowaniem i innymi torturami?
Zupełnie zapomniałem dołączyć wierszyk TesTeqa w wersji dla robaczków świętojańskich:
Moja rada w tej materii
Wsparta dużym doświadczeniem:
Gdy zapomnisz wziąć baterii,
Świecić możesz przyrodzeniem!!
Zacna wariacja, Tubylcu!
A propos pytajników… jeżeli kopiuje się jakiś tekst i „wkleja” tutaj, łoter przerabia myślniki na pytajniki i tak to jest 😯
Tubylec
Nie odniosłeś się do mojej propozycji w sprawie współautorstwa chyba tym razem Twojego wierszyka na okoliczność Dnia Dziecka, skoro dopisałam końcówkę.
Nie spodobało Ci się, czy cóś?
Ja oniemiałem i siedzę pod stołem
Wstydząc się nędzy mych rymów wcześniejszych.
Bo nie czytałem jeszcze jak żyję
Rymów od Twoich wierszy piękniejszych.
I jak Słowacki pisał do swej Zosi
Calutki będąc przy tym zapłakanym
Tak ja już więcej nigdy nie napiszę
Żeby nie pisać wierszy jak pijany!
Tubylec
Ależ rymuj! Usilnie proszę!
Toż sam Rimbaud napisał „Statek pjany”, będąc pod wpływem, albo nie.
Ten tytuł ‚Statek pijany” przypomniał mi prastarą pieśń żeglarską której tekst ułożyłem aby osłodzić tragiczną przygodę jaka spotkała jednego z moich przyjaciół młodości:
Darmowe podarunki
Gdy wracałem raz spłukany na łajbę jak do domu,
Zastąpiła mi drogę cud-dziewczyna!
Sypnij groszem marynarzu i nie bądź skąpcem starym
A w zamian ja będę bardzo miła!
Sypnij groszem marynarzu i nie bądź skąpcem starym
A w zamian ja będę bardzo miła!
Wyznałem jej ze wstydem, że groszem nie śmierdzę
Jestem pusty jak kościelna skarbona!
Ona na to: „Nie szkodzi, ja za darmo to zrobię!
Pójdź czym prędzej ach! w moje ramiona!”
Ona na to: „Nie szkodzi, ja za darmo to zrobię!
Pójdź czym prędzej ach! w moje ramiona!”
Więc zająłem się dziewczyną z ogromnym zapałem!
Nie mając juz w głowie żadnych trunków.
Nic w mym sercu nie wzmacnia tak wiary w człowieka,
Jak przyjęcie darmowych podarunków.
Nic w mym sercu nie wzmacnia tak wiary w człowieka,
Jak przyjęcie darmowych podarunków.
A gdy w porcie następnym pobiegłem do lekarza
Żeby zajrzał do mych spuszczonych gaci.
Doktor spojrzał i orzekł: „No alkohol! No woman!
To syfilis w swej najczystszej postaci”!
Doktor spojrzał i orzekł: „No alkohol! No woman!
To syfilis w swej najczystszej postaci”!
I gdy czasem tak sobie dziewczynę wspominam
I znów widzę jej smukłą, wiotką postać,
To tak myślę, że zawsze, niezależnie od ustroju
Za darmo to można syfa dostać!
To tak myślę, że zawsze, niezależnie od ustroju
Za darmo to można syfa dostać
Tubylec
Podobało mi się!
To teraz ja. Przyszło mi ad hoc do głowy, takie cóś utrzymane w nastroju patriotyczno-familiarnym, dedykowane przede wszystkim Owcarkowi, ale i jego Gościom.
Hej!
Piękne te nasze Tatry
z owczarkiem w tle.
Piękne doliny, góry i lasy
nawet gdy toną we mgle.
Kiedy owcarek wdzięcznie zasceka,
wnet pstragami mieni się rzeka.
Wilcy od owieczek bystro uciekają,
a juhasowie godnie do się przepijają.
Cepry siedzą cierpliwie na dole
w owcarkowej budzie przy stole,
by powitać go po trudzie
stróżowania na hali
gdy przybiegnie z oddali.
Jego zdrowie wypija
i gromadnie zawyją
Heeej!
A ja też kiedyś napisałem odę do Owcarka!
Pies najlepszym przyjacielem człowieka
Gdybyś był Owczarku
Dobrym przyjacielem
To bym Cię zaprosił
Na obiad w niedzielę.
Zżarłbym Cię wraz z budą
Zeżarłbym z łańcuchem
Potem bym się zdrzemnął
Pod Twoim kożuchem.
A gdybym się wyspał
Znów bym kombinował
Kogo by w niedzielę
Zaprosić na obiad!
Jesli dzieciaczki chca sie bawic,to niechaj sie bawia.Kazdemu wolno robic co chce, nawet dzieci moga,no moze troszke mniej im wolno,niz starym wygom 😉
Mnie ten „socjalistyczny”dzien dziecka zle sie kojarzy.Gdy chodzilam do szkoly podstawowej spedzano nas na jakis odlegly plac w polowie zarosniety trawa i musielismy „piknie”sie bawic i radowac.Nikt nas nie pytal,czy mamy na to ochote,czy nie.
Dlatego nabralam do takich imprez wrodzonego wstretu i tak mi do dzisiaj zostalo! 😉
Ciao amici.
Do Kundelecka Lasowiackiego
„Jo tu jacy chciołem potwierdzić, ze najlepse piwo to lezański ful”
Dlo owcarków – najlepsy Smadny. Ale przyznoje jesce roz, ze Leżajsk tyz barzo pikny! 😀
Do Jerzecke Pieculecka
„Sanowny Uowcarecku, nic a nic pseciwko ni mom”
No to poprawiłek. Nie jestem pewien, cy syćko, ale w rozie cego moge poprawić jesce roz.
A Pierwsacek – rozumiem, ze mimo pewnyk niepowodzeń w dzieciństwie mo sanse na literackiego Nobla? 😀
Do Tubylecka
„Dziękuję Owcarku i tak przy okazji zapytam, czy wiesz co się dzieje z Królewną i Kombojem? Bo Myszeczka już nie męczy się na tym padole łez”
Ano nie męcy 🙁 Kowboicek bywo pod blogiem pona Szostkiewicza i chyba tyz pona Passenta, ale teroz pod nickiem Telegraphic Observer (zupełnie nie wiem cemu – przecie w kozdym łesternie najmarniejsy kowboj ciesy sie więksym sacunkiem niz najwozniejsy telegrafista). A Śniezka – wselki ślad po niej zaginął. Ale skoro jest Królewnom, to moze zapadła w jakisi sen za sprawom złej carownicy? I moze ceko na Tubylecka, ftóry wybudzi jom z tego snu metodom usta-usta?
„Nawet modły dziękczynne obrażają Boga, bo jak święci Rodzice mogli dziękować Bogu za ocalenie Jezuska z rąk siepaczy Heroda, jeśli to ocalenie zamieniło Mu lekką śmierć od miecza na wielogodzinne męki na krzyżu poprzedzone biczowaniem i innymi torturami?”
Tubylecku! Ale przecie kieby Poniezus zginął z rąk Herodowyk pachołków, to ominęłyby go tak pikne rzecy, jak choćby pikne wesele w piknej Kanie Galilejskiej!
„A ja też kiedyś napisałem odę do Owcarka!”
A, boce, boce. Ba dopisołek dalsy ciąg a la Cyrwony Kapturek 😀
Do TesTeqecka
„Zacna wariacja, Tubylcu!”
Bajuści! 😀
Do Alecki
„A propos pytajników… jeżeli kopiuje się jakiś tekst i ‚wkleja’ tutaj, łoter przerabia myślniki na pytajniki i tak to jest”
Dlotego – rada dlo syćkik – lepiej kopiować z tekstów ryktowanyk w txt. Bo txt jest chytrzejse niz Łoter. Niek Łoter nie myśli, ze syćkik przechytrzy! 😀
Do Magecki
„Toż sam Rimbaud napisał ‚Statek pjany’, będąc pod wpływem, albo nie.”
Nie mówiąc juz o tym, pod wpływem cego tworzył pon Witkacy. A Tubylecek w downyk rokak wiele wiersy wyryktowoł we współautorstwie z inksymi internautami (z mojom skromnom (psi)osobom włącnie), więc współautorstwo to nie powinna być dlo niego pierwsyzna 😀
Do Anecki
„Mnie ten ‚socjalistyczny’ dzien dziecka zle sie kojarzy.Gdy chodzilam do szkoly podstawowej spedzano nas na jakis odlegly plac w polowie zarosniety trawa i musielismy ‚piknie’sie bawic i radowac.Nikt nas nie pytal,czy mamy na to ochote,czy nie.
Dlatego nabralam do takich imprez wrodzonego wstretu”
A to w takim rozie miałaś prawo, Anecko, nabrać wstrętu. Powiem więcej – mos prawo teroz pozwać swoik downyk naucycieli o wysokie odskodowanie (milion euro minimum) za to, ze zepsuli Ci piknom dziecięcom radość z piknego Dnia Dziecka 😀
Mnie się wydaje, że wiele rzeczy wielu ludziom można obrzydzić, niekoniecznie podpierając się jakąś ideologią.
Mnie obrzydzono szklankę mleka z kożuchem, w szkole podstawowej 👿
Ale nie podpieram tego ideologią ani nie upatruję się złych intencji w żadnych świętach – żyliśmy w czasach, jakie były i żyjemy w czasach, jakie są.
Czy one są złe?
Chyba nie 😉
Bo tyle naszego, póki my żyjemy, a co po nas – nie wiemy.
Alicja pisze: Bo tyle naszego, póki my żyjemy, a co po nas ? nie wiemy.
A ja wiem. Życie na Ziemi zależy od Słońca, którego przyszłość naukowcy tak opisują:
Gdy zapasy wodoru wyczerpią się, co nastąpi za mniej więcej kolejne 5 mld lat, Słońce zmieni się w czerwonego olbrzyma i najprawdopodobniej pochłonie trzy najbliższe sobie planety, po kolejnym miliardzie lat odrzuci zewnętrzne warstwy i będzie zapadało pod własnym ciężarem przeistaczając się w białego karła. Według hipotez, przez wiele miliardów lat będzie stygło, aż stanie się czarnym karłem.
Najpierw wygrubasimy się, a potem czeka nas tęczowa 🙂 karłowatość!
Mnie też się wydaje, że każdy może świętować to na co ma ochotę. I nie powinno być tak, że jeśli się komuś to świętowanie nie podoba, to stara się za wszelką cenę zabawę innym obrzydzić. Wedle przysłowia: „Jeśli wlazłeś między wrony…”
Masz rację Hortensjo. Ja jestem nawet zdania, że każdy powinien świętować wtedy, kiedy ma na to ochotę, bo w innym wypadku przypominałoby to tresurę zwierząt. Gdy władza ogłasza święto, mamy skakać i cieszyć się, a gdy ogłasza żałobę,to mamy płakać i smarkać, oraz wyć z BULU!
Ja TesTequ jestem od kilku lat na etapie wygrubasiania się i nie wiem, czy się martwić jeśli w perspektywie mam karłowatość? Na razie cieszę się, że przypominam słoneczko lub księżyc w pełni i ostatnio odkryłem, że francuska Akademia Nauk błędnie ogłosiła że perpetuum mobile nie istnieje. Otóż ja twierdzę że istnieje i wszystkim niedowiarkom proponuję aby popatrzyli w nocne niebo. Cały nasz Wszechświat, miliardy ton materii obraca się od miliardów lat bez dopływu zewnętrznej energii. Odkrycia tego dokonałem co prawda leżąc na pleczkach w rynsztoku, ale od tego czasu nie piję już tak daleko od domu. Starość nie radość!
Tubylec pisze: …wyć z BULU!
Ja TesTequ jestem od kilku lat na etapie wygrubasiania się…
Może wygrubsiasz się z powodu BULU? RED BULLU?
A nie przyszło Ci do głowy, że po wygrubasianiu się mogę pęknąć i przepoczwarzyć się w przepięknego, tęczowego motyla? Bez Red BUlu?
Owczarku 🙂 piękny wierszyk 🙂 zawsze czekam na obchody Dnia Dziecka w Owczarkówce, mam nadzieję, że nie zarzucisz tego zwyczaju.
Na szczęście nie ma obowiązku świętowania tego czy innego dnia, a wręcz można wyrazić swoje głębokie i jedynie słuszne oburzenie z powodu płytkości, nierozumienia kontekstu, historii i znaczenia jakiegoś ‚dnia’ przez niedokształconych ‚świętowiczów’ 😉
Właśnie skończyłam czytać książkę Barbary Demick ‚Światu nie mamy czego zazdrościć Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej’ . Zgadzam się, że jest na tym świecie przeciwko czemu protestować (przepraszam za zgryźliwość, ale na blogach ‚Polityki’ idzie falą przypływ-odpływ kilka dyżurnych tematów do krytykowania, co juz zaczyna wyglądać jak przekonywanie przekonanych)
Dlaczego lubię Dzień Dziecka bo przypomina mi, że gdzieś w jakiejś części jestem nadal dzieckiem i powinnam z wiekszą dbałością i ostroznością podchodzić do stawianych sobie wymagań. To smutne, że wiele spraw (dość błachych niekiedy)postrzegamy ciągle z perspektywy ‚szpinak w przedszkolu’, co za trauma na całe życie ‚jak ja nie lubię’ tego czy tamtego, może spróbujmy spojrzeć na coś z innej strony, zaadaptujmy do swojej sytuacji i potrzeb, może nawet taki Dzień Dziecka do czegoś nam się przyda 😉
Also, nie wiem czy to Cię zainteresuje (ale skoro podczytujemy sobie podobne książki, więc może 😉 ) W Muzeum Narodowym można wziąć udział w ciekawym projekcie (nie znoszę tego słowa na wszystko, ale za bardzo nie ma właściwego określenia na to przedsięwziecie, a bliski kontakt z aktorami nie jest tylko biernym siedzeniem na widowni) poczytaj sobie w podanym linku. 🙂
http://www.mnwr.art.pl/CMS/aktualnosci/GanymedgoesEurope.html
emi
Chyba wszyscy jesteśmy podszyci dzieckiem, jak ten gombrowiczowski Filidor.
I całe szczęście.
Jakiś klasyk powiedział coś w tym stylu, ze dopóki jesteśmy w stanie się dziwić, reagować na świat z wrażliwością i świeżością spojrzenia dziecka, warto życ.
Nawet, jeśli ktoś uzna nas za naiwnych.
Prawie wszyscy narzekamy na ten NASZ Dzień Dziecka, ale jestem ciekaw jak dzisiejsze maluchy i trochę starsze dzieciaki będą wspominały, za ileś tam roczków, te swoje radości Dnia Dziecka.
I w szkołach i przedszkolach odbywają się huczne i kolorowe zabawy, by dzieciaki miały trochę radości choć na chwilę, boć to przecież, jak zaczęły naukę w zerówce, to już robota do śmierci (( Chyba że skleroza wcześniej dopadnie ((
Mag – ja uważam, że jeśli potrafimy się śmiać, to jeszcze dużo z dziecka w nas zostało ))
Witaj Mag! wprawdzie o kobietach nie mam zielonego pojęcia, ale ręczę Ci, że przeważająca większość mężczyzn zachowuje do późnej starości wspomnienie matczynej piersi i dlatego lubią skłaniać swoją skołataną, oszroniałą skroń na damskim biuście. Po prostu jak dzieci!
Wawrzek pisze: Prawie wszyscy narzekamy na ten NASZ Dzień Dziecka…
No kurcze, Panie Demagogu! Kto narzeka? No kto, do licha! Wymień 6 osób! Albo chociaż 3 logiczne!
Ktoś chce mnie zezłościć od poniedziałku! 😡
Owcarku-rozwaze powaznie Twoja propozycje,wszak dutki z odszkodowanie,beda pewniejsze,niz te z loterii 😆
Do Alecki
„nie podpieram tego ideologią ani nie upatruję się złych intencji w żadnych świętach”
Bo cóz… kieby wse podpierać sie ideologiom – nie ino w materii świąt – to musieliby my przecie bojkotować zwiedzanie egipskik piramid. Abo nawewt domagać sie ik zburzenia. W końcu przez kogo zostały one wyryktowane? Ano przez faraonów, ftórzy, jak wiadomo, byli krwawymi tyranami 😀
Do TesTeqecka
„A ja wiem. Życie na Ziemi zależy od Słońca, którego przyszłość naukowcy tak opisują”
No chyba, ze prognozy astronomicne som tak samo sprawdzalne jak prognozy pogody. To wte bedzie zupełnie na odwyrtke, niz to zapowiadajom naukowcy 😀
Do Hortensjecki
„Mnie też się wydaje, że każdy może świętować to na co ma ochotę.”
Mozno by nawet rzucić hasło, ze w kwestii świętowania róbmy to, co kot z hyrnej bojki pona Kiplinga – chodźmy własnymi drogami i róbmy to, na co momy ochote 😀
Do Tybylecka
„Ja TesTequ jestem od kilku lat na etapie wygrubasiania się i nie wiem, czy się martwić jeśli w perspektywie mam karłowatość?”
Tubylecku, przecie TesTeqecek wyraźnie pedzioł, ze naukowcy pedzieli, ze bedzies sie wygrubasioł jesce przez 5 miliardów roków. Więc turbować sie tym, co bedzie potem, mozes dopiero za 4.999.999.999 roków 😀
Do Emilecki
„mam nadzieję, że nie zarzucisz tego zwyczaju”
Jo nie zamierzom. Mom ino nadzieje, ze mojo głowa tyz nie zamierzo przestać ryktować pomysły na nowe rymowanki. Chociaz… kieby przestała… to jest ratunek, bo przecie nie brakuje w Owcarkówce Budowiców, ftórzy rymujom barzo piknie 😀
Do Magecki
„Chyba wszyscy jesteśmy podszyci dzieckiem”
Jo, Magecko, to racej jestem podsyty sceniakiem. A cym lepiej być podsytym – dzieckiem cy sceniakiem – tego nie wiem 😀
Do Wawrzecka
„I w szkołach i przedszkolach odbywają się huczne i kolorowe zabawy, by dzieciaki miały trochę radości choć na chwilę, boć to przecież, jak zaczęły naukę w zerówce, to już robota do śmierci (( Chyba że skleroza wcześniej dopadnie ((”
Ba – jak to godajom – skleroza nie boli, ale nachodzić sie trza. Więc jeśli ftosi chodzenie traktuje jako robote – to nawet skleroza nie uchroni go przed cięzkom harówkom 😀
Do Anecki
„Owcarku-rozwaze powaznie Twoja propozycje,wszak dutki z odszkodowanie,beda pewniejsze,niz te z loterii”
Jak bedzies potrzebowała, Anecko, dutków na adwokata, to doj znać – sięgniemy wte do Felkowej kieseni 😀
Pan Witkacy skrzętnie notował w swoich książkach, pod wpływem czego akurat tworzy 😉
Akurat mnie te 5 miliardów lat nie martwi. To tylko pobożni katolicy nie mogą się doczekać, kiedy będę smażył się w piekle. Bo musisz wiedzieć Owczarku, że najgłówniejszą atrakcją katolickiego nieba jest możliwość obserwowania męczarni grzeszników w piekle podczas gdy pobożni katolicy w niebie sączą sobie chłodne piwo. Osobliwie przyjemne jest ponoć obserwowanie członków rodzin, czy znajomych i sąsiadów wijących się w męczarniach. I popatrz! Ostatnio papież Franciszek oznajmił, że ateiści też mogą być zbawieni! I całe katolickie niebo na nic! I po co tu się starać okazywać sąsiadom pobożność?
Owcarku!
Czy mogę w Twojej budzie przy stole wypić toast np. śliwowicą za 4 czerwca?
Mam nadzieję, że nikomu z bywalców nie podpadnę.
Alicjo na obrazach Witkacy też pisał tylko symbolami 🙂
A jak Ci się podobają jego kompozycje np:
http://wally.com.pl/galerie/o/obraz-kompozycja-stanisl_10072.jpg
albo
http://www.sztuka.com.pl/user/auctions/21/big/041_Aukcja_21.jpg
A można wiedzieć Mag z jakiej to okazji chcesz ten toast spełniać? Bo mnie oczy zrobiły się jak śliwki, gdy po kilku latach ujrzałem skutek wyborów 4 czerwca. I przypomniały mi się słowa Bismarcka o polskich rządach i słowa generalnego gubernatora Franka, który stwierdził, że jesteśmy narodem podludzi nie potrafiącym przez kilkaset lat stworzyć rządu, który dbałby o wasny Naród.
Tubylec,
masz rację i nie masz. Podobnie jak Bismarmarck, Piłusdski i Churchill.
Chciałbyś teraz wrócic do Polski sprzed 1989? Zresztą i tak było to niemożliwe tamto status quo, bo system się po prostu zużył, o czym wiedzieła siła przodująca w naszym kraju, a ZSRR się rozleciał.
Nikt nie mógł wtedy przypuszczac, jaki będzie po latach bilans tamtych wyborów.
Czy Tyś się spodziewał cudu? Ze Polska z poniedziałku na wtorek będzie miodem i mlekiem płynąca?
Mam na tyle dużo wyobraźni, że spodziewałam się ostrej jazdy z potykaniem się o własne nogi.
Trzeba miec wyjątkowo dużo złej woli, by nie widzieć, jak bardzo Polska się zmieniła, ucywilizowała (choć niekoniecznie mentalnie).
Inna sprawa, czy dobrze wykorzystaliśmy wszystkie szannse i czy różnych błedów mozna było uniknąc.
Ciekawe, co o tym wszystkim myślą nasi „budowicze” mieszkający poza krajem.
A dlaczego to – z całym szacunkiem – opinia Budowiczów zagranicznych miałaby być wyrocznią? Mają mniejszy wgląd w polską codzienność.
Ludzie narzekają, ale podjeżdżają do hipermarketów samochodami dostępnymi za śmieszne pieniądze i wynoszą tony zakupionych towarów. A na wakacje gromadnie jadą do Maroka, Egiptu, czy Turcji. Mało osób przed 1989 rokiem wyobrażało sobie, że dożyją takich czasów.
A jeżeli nie potrafimy się sami rządzić, to Bruksela chyba nie jest najgorszym rozwiązaniem. Musi ktoś przecież powiedzieć władzom Gdyni, że głupotą jest budowa konkurencyjnego dla gdańskiego portu lotniczego.
TesTeq
Dokładnie chciałam wyrazić tyle, (a propos świętowania lub nie 4 czerwca 1989), co Ty sam napisałeś – „Ludzie narzekają, ale (…) Mało osób przed 1989 rokiem wyobrażało sobie, że dożyją takich czasów”.
Nasi „wyjechani” budowicze nie są żadną wyrocznią, ale ich spojrzenie z oddali, tak jak w przypadku dalekowidzów, bywa czasem ostrzejsze niż nasze, które widzi tylko to, co przed nosem.
Zwłaszcza, jeśli przyjeżdżaja do kraju co jakiś czas i dostrzegają zmiany, których my czasem nawet nie zauważamy, bo są częścią codzienności.
Obserwuję to na przykładzie mojej siostry, która odwiedza mnie co najmniej raz w roku.
A jeśli Bruksela może nas co jakiś czas przywołac do porządku, to tylko dobrze. Inaczej żarlibyśmy się miedzy sobą może jeszcze bardziej. Przeciez nawet jak coś się uda, powiedzie, to natychmiast trzeba to zdyskontowac i zohydzic.
Drobny i może mało znaczący przykład.
Zaproszone dzieci z okazji Dnia Dziecka bardzo fajnie bawiły się na „salonach”, podejmowane m.in. przez premiera i natychmiast wykpił to zjadliwie PIS, że to przeciez pijar, a w ogóle to gdzie żłobki, przedszkola bla, bla, bla.
A ja Mag mam inne obserwacje. Jeśli chodzi o napływ samochodów,, to stał się on udręką i dla posiadaczy i dla osób postronnych. Drogi praktycznie nie zmieniły się od czasów komuny, a jeśli tak, to w większości na gorsze. Parkingów praktycznie nie ma. Rowerem praktycznie nie wyjedziesz na ulicę, bo ryzykujesz życiem, a ceny paliwa są wyższe niż w Stanach przy wielokrotnie niższych dochodach. Za kierownicami odremontowanych rozbitków siedzą gromady młodych debili chcących jeździć tak, jak Amerykanie w filmach. Jedna wielka tragedia, ale najmniej ważna. Najgorszym jest utrata wolności. Tak, tak! Mam prawa takie jak Żyd w czasie okupacji. Płacić podatki i pokornie znosić wszelkie fanaberie rozbuchanej biurokracji. W czasach komuny zarejestrowałem i otworzyłem zakład rzemieślniczy w 2 dni. Dziś miesiąca mało. Za komuny składki ZUS wynosiły 13% dochodu i w zamian miałem już bezpłatną opiekę medyczną, stomatologiczną i leki za 30% ceny. Dziś składki ZUS wynoszą prawie 50% i w zamian nie ma NIC! Za komuny płaciłem podatek i ZUS w banku, na poczcie, czy bezpośrednio w urzędzie wypisując kwit z książeczki podobnej do czynszowej. Dziś trzeba założyć specjalne konto do obsługi zakładu, na którym procenty nie przyrastają i płaci się za każdą operację. Dla przykładu podam, że sąsiad za wysłanie przez PKO przelewem 1 złotówki (słownie jednej) musiał pracować 2 godziny, bo zarabia 2,50 na godzinę. Za komuny nie było obowiązku wysyłania comiesięcznych deklaracji do ZUS i US. Obecnie jest to dokładnie przestrzegane i każde spóźnienie, czy błąd w wypełnieniu dotkliwie karane. O pozbawieniu pracowników jakichkolwiek praw nie muszę chyba wspominać, tylko wspomnę, że 21 letnia córka sąsiadów pracuje na 1,5 etatu ( na 0,5 etatu sprząta o świcie w Tesco, a potem do wieczora pracuje jako telemarketerka, bo innej przy od 3 lat nie umiała znaleźć. Razem zarabia netto 1000 zł miesięcznie i to wszystko na umowach śmieciowych, więc emerytury nie zobaczy. W ramach wolności z milionów fachowców zrobiono bezużyteczne śmiecie, bo nie ma zakładów pracy i ich wieloletnie często kwalifikacje są niepotrzebne. Na ulicy można zostać zastrzelonym jak w czasie okupacji, jeśli taka będzie wola policjanta. Zgodnie z prawem może zastrzelić każdego, kto nie posłuchał jego rozkazu. Jak niemiecki żandarm w jednym z odcinków „Stawki większej niż życie”. Nawet mając zapewniony byt jako emeryt strach jest siedzieć w domu, bo policja może o świcie wyłamać drzwi, skatować dziadka a jego zonie wybić zęby o podłogę. Bo pomylili adres, ale wszystko jest zgodne z prawem jak zapewniał rzecznik policji, bo policjanci postępowali zgodnie z procedurami. Nie będę się rozpisywał, ale tu masz opisany ułamek procenta naszej „wolności”. Można tego nie dostrzegać, tak jak większość Niemców nic nie wiedziała o zbrodniach nazistów w czasie wojny, ale ja to widzę i nie mam zamiaru klaskać! Warto jeszcze wspomnieć o kompletnej bezkarności i wszechwładzy biurokratów, bo to oni tak naprawdę zdobyli wolność.
Mag,
mnie podpadłaś, i to na całej linii, kapkę daruję, jeżeli nie była to śliwowica łącka (ta co krasi lica itd.)
Następną razą proszę mnie zaprosić na kielicha śliwowicy 👿
Śliwowicę Łącką najprawdziwszą dostałam od Mieciowej – miejsce akcji Warszawa 2008r.) właśnie się żegnamy z Mieciową Smadnym 🙂
Po raz pierwszy piłam Smadnego, Mieciowa przytargała w koszyczku i ze stosowną serwetką koronkową. Koszyczek zostawiłam, bo się nie dał upchnąć w bagażu, ale serwetka służy mi do tych pór i dbam o nią bardzo!
O właśnie…może wywołam Mieciową tym wspominkiem? Wszak łącka śliwowica ma swoją moc!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/2704173fa7.jpg
Rany…ogródek czeka!
Tubylec
Ło matko!
A kto Ci każe klaskać i zachwycać się dniem dzisiejszym? Czy ja mówię, że w raju żyjemy?
Jak chcesz paradisu, to np. pojedź do Czech, zaledwie przez miedzę.
Zachęca Mariusz Szczygieł w uroczej książce „Zrób sobie raj”. Im wcale nie żyje się ogólnie lepiej niż nam. Ale oni inaczej postrzegają dookolny świat, bez tego nieustannego jojczenia, w którym my mamy chyba mistrzostwo świata
Straszny jest obraz polskiego realu Twoim okiem. Bardziej straszny niż noc stalinowska (ta policja co masowo napada na ludzi w ich mieszkaniach i rzuca na glebę) a nawet noc okupacyjna za Niemca, bo czujesz się dziś jako ten Żyd (to Twoje odważne porównanie) zaszczuty choćby przez ZUS. No i te śmiałe nawiązania do tego, jak to Niemcy niby nie wiedzieli o zbrodniach nazistów. Tak i ja (pewnie w domyśle) nie wiem o dzisiejszych zbrodniach (?!)
Take it easy!!! Tout proporcion gardee!
Czy Twój okular nie jest czasem usmolony czarną sadzą?
@Tubylec: Jak powiedział klasyk – Wersal się skończył. Opowiadasz głupstwa i tyle.
Piszesz: Jeśli chodzi o napływ samochodów, to stał się on udręką i dla posiadaczy i dla osób postronnych.
Znam faceta, dla którego tona złota, którą posiada jest taką samą udręką. Bo mu w szafie się nie mieści.
Piszesz: Drogi praktycznie nie zmieniły się od czasów komuny, a jeśli tak, to w większości na gorsze.
Co tam te parę autostrad (Warszawa-Berlin w 5 godzin), ekspresówek i obwodnic. Pan Tubylec praktycznie widzi tylko Puszczę Białowieską…
Piszesz: Parkingów praktycznie nie ma.
Dziwne – na obrzeżach Warszawy powstały parkingi Park&Ride, no ale Szanowne Państwo nie zniży się do pozostawienia tam swoich gruchotów, tylko narzeka na brak parkingów w samym centrum.
Piszesz: Rowerem praktycznie nie wyjedziesz na ulicę, bo ryzykujesz życiem
W Warszawie nie musisz nawet mieć roweru, żeby sobie pojeździć (są rowery miejskie). Oczywiście nie wszędzie da się dojechać bezpiecznie, ale nie oznacza to, że nigdzie!
Piszesz: ceny paliwa są wyższe niż w Stanach przy wielokrotnie niższych dochodach.
Tu muszę przyznać Ci rację. W Rosji też paliwo jest nominalnie tańsze niż u nas, a w Wenezueli – prawie za darmo.
Piszesz: Za kierownicami odremontowanych rozbitków siedzą gromady młodych debili chcących jeździć tak, jak Amerykanie w filmach.
Jest wielu nierozważnych kierowców, ale z moich obserwacji wynika, że ich odsetek nie przekracza 5%. Oczywiście rzucają się bardziej w oczy, media uwielbiają o nich mówić, stąd może Twoja dramatyczna ocena sytuacji.
Piszesz: Najgorszym jest utrata wolności. Tak, tak! Mam prawa takie jak Żyd w czasie okupacji. Płacić podatki i pokornie znosić wszelkie fanaberie rozbuchanej biurokracji.
To czysta demagogia. Nigdy nie życzyłbym Tobie ani nikomu, żeby przeżył to, co przeżyli Żydzi podczas okupacji.
Piszesz: W czasach komuny zarejestrowałem i otworzyłem zakład rzemieślniczy w 2 dni. Dziś miesiąca mało.
Dziś robi się to w godzinę w urzędzie gminy. Jest wspólna dla urzędów gmin, urzędów skarbowych, ZUS i GUS baza danych ( http://prod.ceidg.gov.pl/ceidg.cms.engine/ ) i nigdzie nie trzeba chodzić. A za komuny musiałem ukończyć kurs czeladniczy mimo posiadania dyplomu wyższych studiów w przedmiocie działalności.
Piszesz: Za komuny składki ZUS wynosiły 13% dochodu i w zamian miałem już bezpłatną opiekę medyczną, stomatologiczną i leki za 30% ceny. Dziś składki ZUS wynoszą prawie 50% i w zamian nie ma NIC!
Czy wiesz, że wszyscy przedsiębiorcy płacą niezależnie od dochodu najniższą możliwą składkę ZUS (co swoją drogą uważam za niesprawiedliwe)? Nie wiesz, bo tylko złośliwie teoretyzujesz.
Piszesz: Za komuny płaciłem podatek i ZUS w banku, na poczcie, czy bezpośrednio w urzędzie wypisując kwit z książeczki podobnej do czynszowej. Dziś trzeba założyć specjalne konto do obsługi zakładu, na którym procenty nie przyrastają i płaci się za każdą operację. Dla przykładu podam, że sąsiad za wysłanie przez PKO przelewem 1 złotówki (słownie jednej) musiał pracować 2 godziny, bo zarabia 2,50 na godzinę.
Dla przykładu podam, że płacę ZERO za prowadzenie konta, przelewy do ZUS i Urzędu Skarbowego kosztują mnie ZERO złotych i nie muszę wychodzić z domu, żeby je wysłać! I nie jest to żadne „specjalne konto”. Skąd Ty bierzesz te informacje? Z magla?
Piszesz: Za komuny nie było obowiązku wysyłania comiesięcznych deklaracji do ZUS i US. Obecnie jest to dokładnie przestrzegane i każde spóźnienie, czy błąd w wypełnieniu dotkliwie karane.
Teraz też nie trzeba przesyłać deklaracji co miesiąc! To jest nieprawda!
Piszesz: O pozbawieniu pracowników jakichkolwiek praw nie muszę chyba wspominać, tylko wspomnę, że 21 letnia córka sąsiadów pracuje na 1,5 etatu ( na 0,5 etatu sprząta o świcie w Tesco, a potem do wieczora pracuje jako telemarketerka, bo innej przy od 3 lat nie umiała znaleźć. Razem zarabia netto 1000 zł miesięcznie i to wszystko na umowach śmieciowych, więc emerytury nie zobaczy.
Sedno w tym, że nie umiała znaleźć innej pracy. W mojej firmie pracownicy mają stałe umowy, dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, karnety fitness, wynajętą salę gimnastyczną (lubią grać w siatkówkę)… Mam wymieniać dalej?
Nie będę wymieniał dalej, bo chyba szkoda mojego czasu. Ty i tak wiesz swoje, ale mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się dostrzec jaśniejszą stronę nowej rzeczywistości.
Nie zrozumiałaś mnie Mago. Ja nie narzekam, tylko po prostu opisałem nikły ułamek procenta znanych mi autentycznych faktów draństwa, jakie dzieje się w naszym kraju. Mało tego, ja tego nie potępiam i uważam, że to jeszcze za mało. Albo dostrzeżemy, że nasze pokolenie przerżnęło Polskę wymachując paluszkami V, albo kiedyś wypomną nam to nasze dzieci, czy wnuki. Za frajerstwo się płaci.
A TesTeqowi przypomnę, że niektórzy ludzie widzą Matkę Boska w brudnej szybie, albo w zatłuszczonej kałuży. Każdy cud można zobaczyć, jeśli się bardzo chce tym bardziej istnieje taki mechanizm psychologiczny opisany przez Marka Twaina w „Przygodach Hucka”, gdzie żaden z oszukanych nie przyznał się do tego, aby w oczach otoczenie nie wyjść na głupca. To tylko naiwne dzieci potrafią wykrzyczeć cesarzowi że jest nagi. I kiedyś tez właściwie ocenisz ostatnie ćwierć wieku, podobnie jak zachwycone sobą polskie elity II Rzeczpospolitej, które otrzeźwiały nad rowem katyńskim, czy w komorze gazowej, Bo najeźdźcy uznali ich za kompletnie nieprzydatnych. A przecież uważali się za kwiat Narodu!
Amen.
Dodam tylko jedno do TesTeqa wypowiedzi – od lat jeżdżę do Polski rok w rok i przemierzam kraj z północy na południe, a czasami skoki na boki, zaczepiając o Warszawę na przykład.
I co ja widzę – otóż z roku na rok poprawę widzę „w domu i w zagrodzie”, bo po drodze wstępuję do rodziny i przyjaciół. Z roku na rok Polska się zmienia na tej mojej trasie i nie widzi tego ktoś, kto siedzi w Myszykiszkach i nie wyjrzy, co tam dalej, a w prasie wyczyta, co wyczyta, w tv obejrzy, co obejrzy.
Nie mieszkam w Polsce, nie dotyczą mnie niedogodności dnia codziennego, ale nie ma tak, żeby wszędzie indziej było idealnie, tylko ta Polska taka niekumata i kulawa oraz głucha na jedno ucho.
Może zamiast się „gorącować”, trzeba spojrzeć z boku i pomyśleć, ile mieliśmy na starcie i co z tym zrobiliśmy.
Ja oglądam to z perspektywy ’81 roku, potem ’88, kiedy odwiedziłam Polskę po raz pierwszy po 7 latach, a potem to już mniej więcej regularnie. Kraj pięknieje, a ludziom się żyje o wiele lepiej, niż kiedykolwiek. Tak ja to widzę. I co jeszcze widzę? Otóż narzekanie. Bo tam jest trawa bardziej zielona. Proponuję Islandię w marcu albo bieguny zaśnieżone 😉
p.s.To był mój głos Budowicza od ponad 30 lat mieszkajacym poza Krajem.
Alicja
Właśnie na taki głos czekałam, prosząc o podzielenie się swoimi uwagami naszych budowiczow mieszkających poza krajem, ale często go odwiedzających.
Chodzi właśnie o ostrość, obiektywność i świeżość spojrzenia, czego brakuje bardzo wielu tubylcom, wiecznie ze wszystkiego niezadowolonym.
To samo, co Ty Alicjo, mówią moi bliscy i znajomi żyjący za granicą, ale bywający w Polsce regularnie. Nikt im tu kitu nie wciska. Wystarczy, że mają oczy i uszy.
Też się dziwią zwyczajowemu narzekaniu, które tyleż wynika z naszej mentalności, co i często braku perspektywy porównawczej. Ci co jeżdżą po świecie, tak nie jojczą.
Tubylec pisze: Ja nie narzekam, tylko po prostu opisałem nikły ułamek procenta znanych mi autentycznych faktów draństwa, jakie dzieje się w naszym kraju.
Może lepiej zacznij opisywać to, co dobre. Wtedy wydobędziesz się z tej depresji.
Tubylec pisze: Albo dostrzeżemy, że nasze pokolenie przerżnęło Polskę wymachując paluszkami V, albo kiedyś wypomną nam to nasze dzieci, czy wnuki.
Zastanawiam się, skąd to poczucie klęski? Odebrali Ci emeryturę? Wyrzucili z pracy? Ukradli rower? Czy po prostu umartwiasz się dla zasady i szukasz dziury w całym. Ja nie twierdzę, że jest doskonale, ale mówienie o przerżnięciu Polski jest nieuczciwe.
Tubylec pisze: A TesTeqowi przypomnę, że niektórzy ludzie widzą Matkę Boska w brudnej szybie, albo w zatłuszczonej kałuży. Każdy cud można zobaczyć, jeśli się bardzo chce tym bardziej istnieje taki mechanizm psychologiczny opisany przez Marka Twaina w „Przygodach Hucka”, gdzie żaden z oszukanych nie przyznał się do tego, aby w oczach otoczenie nie wyjść na głupca. To tylko naiwne dzieci potrafią wykrzyczeć cesarzowi że jest nagi.
Wszystkim przeinaczeniom i andronom, które napisałeś poprzednio, przeciwstawiłem swoje własne doświadczenia. A Ty teraz – z braku argumentów – serwujesz mi domorosłą psychologię wyczytaną u Marka Twaina.
To, że Twój znajomy zapisał się 1000 lat temu do banku PKO i nie zauważył, że powstały inne banki mające lepszą ofertę ma świadczyć o kłodach rzucanych pod nogi polskim przedsiębiorcom? Paradne!
Nie dalej jak wczoraj w Urzędzie Gminy załatwiałem sprawę związaną z działalnością gospodarczą. Za darmo, sprawnie, w miłej atmosferze, z automatycznym powiadomieniem Urzędu Skarbowego, ZUSu i GUSu. W takim świecie żyję i nie zamieniłbym go na Twój.
Tubylec pisze: I kiedyś tez właściwie ocenisz ostatnie ćwierć wieku, podobnie jak zachwycone sobą polskie elity II Rzeczpospolitej, które otrzeźwiały nad rowem katyńskim, czy w komorze gazowej, Bo najeźdźcy uznali ich za kompletnie nieprzydatnych. A przecież uważali się za kwiat Narodu!
To, że używasz w dyskusji niemerytorycznych, martyrologicznych argumentów na mnie nie działa.
A źródłem wielu niepowodzeń Polski był właśnie nieprzyjazny, pełen nieufności stosunek Polaków do sąsiadów – nazywanych „najeźdźcami”. Tak się nie załatwia interesów. Nie obraża się na wstępie partnera, bo wtedy rzeczywiście uzna on Cię za nieprzydatnego i usunie z drogi.
TesTeq
Podpisuję się wszystkim, co mam pod Twoim rozbiorem logicznym wywodów Tubylca.
Wyręczyłeś mnie poniekąd w odpowiedzi naszemu współbudowiczowi.
Przyznam, że jestem zaskoczona. Bywam na tym blogu od niedawna i Tubylec sprawiał na mnie wrażenie dowcipnego, otwartego i wyluzowanego faceta, który raczej hołduje zasadzie carpe diem niż pławi się w nastrojach martyrologicznych.
Mam nadzieję, że wkrótce objawi się nasz troskliwy Anioł Stróż pod postacią Owcarka i delikatnie postawi nas do pionu.
TesTequ! Takie rozmowy są dla mnie normalką od 1989 roku, gdy zacząłem kląć jak szewc po przeczytaniu założeń reformy Balcerowicza. Znajomi wykrzyczeli mi, że moje poglądy to skrajny pesymizm i że jestem gorszy od komuny. Dwóch kolegów wyraziło się nawet, że wlali by mi, gdybym był słabszy. Po 20 latach przyznali, że byłem jednak optymistą, bo skutki są gorsze niż przewidywałem, ale dalej są na mnie obrażeni, bo nie podzielam ich zachwytu PiSem. I tu właśnie mam dowód, że mnie nie rozumiesz. Ja wcale nie mam uprzedzenia do sąsiadów i uważam, że lepiej w Polsce rządziliby Ruscy, Czesi, Niemcy, Żydzi, czy Szwedzi, ale nie Polacy. Dowiedliśmy tego przez ostatnie kilkaset lat. KAŻDA polska ekipa rządowa była przeklinana po zakończeniu kadencji. A zaufanie polskiego ludu do polskich elit wspaniale przedstawił Sienkiewicz w „Placówce”. Gdyby nie rozbiory, to pańszczyzna w Polsce trwałaby chyba do dziś i dlatego z dwóch niezależnych źródeł wiem o co najmniej dwóch przypadkach płaczu z rozpaczy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. To płakali polscy chłopi objawiając się powrotu do władzy polskich panów i powrotu pańszczyzny. To dlatego Wańkowicz we wspomnieniach o Hubalu pisze, że wysyłał on patrole aby chłostały chłopów za wychwalanie niemieckich porządków jesienią 1939 roku, gdy klasyfikatorzy w punktach skupu prawidłowo wyceniali skupowane zwierzęta. Przedtem Polacy oszukiwali ich jak mogli i nie było gdzie się poskarżyć. Zupełnie jak dziś. Jakoś unikane są wzmianki o narzekaniach ludności polskich miast gdy po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku warunki ich bytu wyraźnie się pogorszyły. Polepszyły się natomiast niepomiernie warunki życia urzędników wszelkiej maści, którzy przypomnieli sobie wielkopańskie nawyki i pogardę dla współobywateli. I powtórkę tego mamy do dziś. Polska nareszcie jest polską, a słąwojki i potiomkinowskie wioski dla przyjezdnych znane są już od XVIII wieku.
@Tubylec: Masz rację. Nie rozumiem Cię.
No to widzę TesTequ, że muszę Tobie i wszystkim wytłumaczyć. Natura ludzka taka już jest, że odczuwa się szczęście tylko w porównaniu z cudzym nieszczęściem. Jeśli jeden z sąsiadów ma willę i jacht, to czuje się lepiej od tych, którzy nie mają i zazdroszczą. Ale jeśli wszyscy mają willę z jachtami, to nikt nie czuje się szczęśliwszym od innych. To dlatego Karol Dickens gdy zapraszał kolegów na bożenarodzeniową szklaneczkę przy kominku, zawsze wynajmował bezrobotnego aby chodził pod oknem skrzypiąc śniegiem i narzekając na mróz. To stwarzało przez kontrast większe poczucie komfortu zgromadzonych pijaków. I z okazji 24 rocznicy odzyskania niepodległości chciałem poświęcić się i robić za narzekającego bezrobotnego abyście bardziej odczuli komfort wynikający z możliwości grania w siatkówkę w pracy i bezpłatnych karnetów do fitness klubu. Ale niestety razem z Mag zamiast popijać przy kominku w poczuciu szczęścia i luksusu, otwieracie lufcik i przekonujecie bezrobotnego aby nie marudził! I całe marudzenie na nic! Grucha!
Tubylec
Dziwne, ale ja jakoś wcale nie zazdroszczę ludziom wypasionej willi czyli samochodu, ani dobrej pracy.
Jeśli to moi znajomi, to nawet się cieszę, że im się powiodło, zwłaszcza gdy wiem, że uczciwie na to zarobili.
Ja żyję bardzo przeciętnie i niepotrzebna mi do podtrzymania dobrego samopoczucia świadomość, że ktoś ma gorzej ode mnie.
Najwidoczniej Mag jesteś takim dobrym człowiekiem, że nawet w komunizmie byłoby Ci dobrze! Bo jak wiadomo Marks uważał, że równy podział zysków będzie sprawiedliwy i wszyscy będą zadowoleni. Zapomniał (albo udawał że zapomniał) iż ludzie są egoistami i każdy będzie uważał, że jemu należy się więcej, bo więcej się napracuje.
Tubylec
Jest dokładnie odwrotnie.
To Ty zakładasz, że ludzie powinni być równi, gdy chodzi o podział zysków, skoro denerwuje Cię, że jedni mają więcej, a inni mniej.
Mnie to nie przeszkadza, bo wiem, że ludzie są egoistami i każdy ciągnie do siebie na miarę swoich talentów, możliwości, a nieraz tylko tupetu i cwaniactwa.
Równo to można podzielić między gosci urodzinowy tort.
Nie udało się to nawet Leninowi i Stalinowi, którzy czerpali z Marksa. Równo podzielili biedę, lepsze ochłapy pozostawiając dla uprzywilejowanych, czyli trzymających władzę.
Mag,
ja mam tak – trochę dużo lat i myślę, że żyć, to nie znaczy mieć. Żyć, to jest to, co się pragnie z tym życiem zrobić. Mnie od dziecka marzyły się podróże małe i duże. Świat jest wielki, chociaż z perspektywy Chrisa Hadfielda z orbity okołoziemskiej wcale na taki wielki nie wygląda 😉
http://www.youtube.com/watch?v=KaOC9danxNo
Malkontenci zawsze się znajdą – i ja, jak nie lubię latać (a latam kilka razy do roku) baaaaaaaaaaaaardzo chętnie bym zasiadła na miejscu Chrisa choć na kilka dni. Bajka po prostu.
Ale chyba mnie nie wezmą, bom za stara i nic nie umiem 🙁
Ja wcale nie zakładam żadnej równości, bo zdaję sobie sprawy że jej nie ma, nie było i nigdy nie będzie. To Marks uważał, że równy podział dóbr pozwoli uniknąć walki klas. Ja z tej pomyłki Marksa zdałem sobie sprawę już w wieku nastu lat i dlatego nigdy nie wierzyłem w możliwość zaistnienia komunizmu.
Ło rany, Tubylec,
przenieś te dyskusje na sąsiednie, stricte polityczne blogi, bo nam zaburzasz spokój budowy co nieco.
Raz na jakiś czas coś warkniemy pod adresem polityki, ale maluczko, tyle, żeby dać wyraz i wyluzować przy Smadnym.
To nie jest ten blog 🙄
Otoz to.Temat rzeka.Nie da sie tego wszystkiego omowic i przeanalizowac.
Wiele sie zmienilo na lepsze,ale i niektore sprawy poszly w zlym kierunku.Trzeba miec nadzieje,ze sie kiedys polepszy.
Poki co, pijmy Smadnego,a zdrowko nam sie poprawi i humory tyz 😉
Hej.
Alicja
Też tak mam. Zawsze marzyłam, żeby podróżować niekoniecznie zaraz na antypody, ale swobodnie, choćby po Europie.
Właśnie dlatego świętuję 4 czerwca, mimo wszystko.
Wypuścili ptaszka z klatki, a niejeden nic tylko kra, kra, kra…
Na miły Bóg, nie było moim zamiarem wywoływać jakąś burzę polityczną niewinnym toastem.
Nie po uciekam tu z innych blogów Polityki pod opiekuńcze skrzydła? futrzaste? Owcarka.
Na zgodę Budowych – sursum corda! Jak mawiali starożytni Polacy, przepijając do się miodem pitnym, węgrzynem albo siwuchą czy Smadnym.
Mag – „w górę serca” – masz rację, ale też rozumiem Tubylca, bo wyobrażał sobie zupełnie inne życie niż mu Los zgotował (Tak rozumiem Jego wypowiedzi). Może przeszedł przez coś, czego my nie doświadczyliśmy, ale to tylko On mógłby, jeśliby chciał powiedzieć.
Uważam, że powinno Tobie zależeć byśmy dla bliźniego nie byli egoistami, którzy kradną i idą „po trupach”, by ukraść „większy kawałek tortu”, bo wtedy jest mniej dla Ciebie. Ja jestem minimalistą, może i Ty również, ale gdy zabraknie Tobie na lot do Kraju, lub nie będziesz miała na chleb, który przecież „wypracowałaś solidnie” to co zrobisz ? Wytłumaczysz sobie, że trudno, bo nie miałaś w sobie tyle tupetu i cwaniactwa co taki, który Cię okradł ?
Ostatnio byłem w Niemczech i tam Niemcy zaczęli narzekać na swój los !! Bo przyjeżdżają do Polski i co widzą ? że u nas są lepsze drogi, sklepy zaopatrzone w większą ilość towaru i tańsze ! Mówią, że u nich teraz wszystko zaczyna niszczeć, że nic tylko Golfy, Passaty i Audi na ulicach, a u nas jest wielka różnorodność pojazdów ! Przyznam się szczerze, że mnie zaskoczyli tym „gadaniem” !
Cóż, nigdy nie dojdziemy do państwa „utopijnego” czyli idealnego, bo wtedy co to byłoby za życie, a tak jest różnorodność, ale nie wolno okradać bliźniego za wypracowane dobro w myśl, że dla mnie wszystko a dla reszty g….
Wawrzku,
nie wiem, jaki Tubulcowi LOS zgotował życie, wszyscy mamy, jak mamy, nasze wybory losowe też coś znaczą.
Mag,
wszyscy budowicze mają do mnie nieustające zaproszenie, a jak nie oni sami, to ich rodzina lub przyjaciele. Przewaliło sie tego luda trochę 😎
Also,
wychodzi na to, że imieniny obejdziemy pospołu u stołu, jakieś wydruki o zarezerwowanych biletach lotniczych właśnie dostałam pocztą mailową. Szczegóły potem.
Tymczasem jakieś choróbsko mnie walnęło na wyrko i „se” leżę, słabująca na wszystko 🙄
Uowcarecku, patrz: http://www.treehugger.com/natural-sciences/sheepdog-bodyguard-protect-endangered-penguins-foxes-autralia.html
Moze byśwa się tam kiej wybrali pomieniać z tymi australijskimi uowcarkami. Tak na wakacje. One by przyjechały popilnować twoich uowiec, a my by popilnowali ich pingwinów. Tak na miesiąc, dwa, a potem byśwa się wrócili. Takie miany się chyba teroz nazywajo erazmusowanie cy jakoś tak.
Ja za tym – taka wymiana przybliżyłaby nam życie pingwinów 🙂
Do Alecki
„Pan Witkacy skrzętnie notował w swoich książkach, pod wpływem czego akurat tworzy”
Abo… pod wpływem cego nie tworzył. Bo roz podawoł informacje, ze przed namalowaniem obrazu wypił na przykład małe piwko, a inksym rozem – kielo to juz dni nie pił zodnego alkoholu.
„Wszak łącka śliwowica ma swoją moc!”
Bajako! I niek ta MOC bedzie z nomi!
„ja, jak nie lubię latać (a latam kilka razy do roku) baaaaaaaaaaaaardzo chętnie bym zasiadła na miejscu Chrisa choć na kilka dni. Bajka po prostu.”
Znacy sie, Alecko, fciałabyś polecieć w kosmos? Moge spróbować to zorganizować. Kapecke ino obsługi rakiet kosmicnyk musiołbyk sie poducyć… Z wyprawom na Hawaje wprowdzie mi nie wysło, ale… to przecie wcale nie znacy, ze z wyprawom na orbite okołoziemskom tyz sie nie udo 😀
Do Tubylecka
„I popatrz! Ostatnio papież Franciszek oznajmił, że ateiści też mogą być zbawieni!”
Roma locuta – causa finita. Skoro sam papiez (wprowdzie nie dosłownie, ale moim zdaniem całkiem jednoznacnie) pedzioł, ze Tubylecek pódzie do nieba – to znacy, ze pódzies Tubylecku i ślus!
„Natura ludzka taka już jest, że odczuwa się szczęście tylko w porównaniu z cudzym nieszczęściem.”
A to mi sie przybocył taki jeden artykuł o sposobak zachęcania ludzi do kupowania drozsyk towarów/usług. Jeden przikład. Cemu siedzenia w pocekalniak lotnicyk dlo pasazerów podrózującyk klasom turystycnom som takie tandetne? Cyzby lotniska nie było stać na wyryktowanie choćby kapecke porządniejsyk? Abo moze to jakosi złośliwość? Otóz zupełnie nie w tym rzec! Idzie o to, coby tyk bidoków siedzącyk na byle siedzeniak uwidzieli pasazerowie podrózujący klasom biznesowom. Coby uwidzieli i pomyśleli: „O, Jezusicku! Ale badziewie! Jakie to scynście, ze zdecydowali my sie na drozsy bilet i dzięki temu naso pocekalnia jest duzo pikniejso!” A cel ostatecny jest ocywiście taki, coby ten bogatsy pasazer, kie następny roz bedzie kasi lecioł, znów zdecydowoł sie na kupno drozsego biletu zamiast tańsego 😀
Do Magecki
„Czy mogę w Twojej budzie przy stole wypić toast np. śliwowicą za 4 czerwca?”
Nie było mnie 4 cyrwca w Owcarkówce. Ale ocywiście, ze nie miołek nic przeciwko!
„Inna sprawa, czy dobrze wykorzystaliśmy wszystkie szannse i czy różnych błedów mozna było uniknąc.”
Z pewnościom nie mozno było uniknąć. Ale w ogóle sprawa jest pokryncono sakramencko, bo przecie to, co jedni uwazajom za wielki błąd, popełniony w ciągu ostatnik 24 roków, inksi uwazajom za barzo słusne posunięcie. I na odwyrtke. Cóz, w takik wypadkak furt przybocowuje mi sie myśl jegomościa Tischnera, ftórom powtarzołek tutok juz nie roz: krowa i koza jedno trowe zrejom – a gówno inkse.
„Bywam na tym blogu od niedawna i Tubylec sprawiał na mnie wrażenie dowcipnego, otwartego i wyluzowanego faceta, który raczej hołduje zasadzie carpe diem niż pławi się w nastrojach martyrologicznych.”
Znając Tubyleckowom skłonność do przewrotności i przekory, jo se myśle jednak, ze jego komentorzy nie mozmemy traktować całkiem serio. Choć całkiem zartobliwie tyz nie. Racej… pół-zartem, pół-serio. Dokładnie tak: pół-zartem, pół-serio. Co świadcy ocywiście o tym, ze nas Tubylecek ino pozornie wypowiado sie na temat nasej rzecywistości, a tak naprowde ryktuje on komentorze ku kwole nieśmierztelnej i wse śwarnej poni Marilyn Monroe 😀
Do Wiecnościecki
„Alicjo na obrazach Witkacy też pisał tylko symbolami”
Bajako. Kapecke jest na ten temat choćby w ksiązce pona Rafała Malczewskiego „Pępek świata”, ftórom to ksiązke zbocowołek zreśtom jakisi cas temu. A ze pon Malczewski przyjaźnił sie z ponem Witkacym, to na pewno o autorze „cystej formy” mioł informacje z pierwsej ręki 😀
Do TesTeqecka
„jeżeli nie potrafimy się sami rządzić, to Bruksela chyba nie jest najgorszym rozwiązaniem. Musi ktoś przecież powiedzieć władzom Gdyni, że głupotą jest budowa konkurencyjnego dla gdańskiego portu lotniczego.”
Tego nie wiedziołek! Ale w takim rozie zamiast odradzać władzom Gdyni budowe własnego portu lotnicego – doradziłbyk racej władzom Sopotu, coby tyz taki port wyryktowały. W końcu jak momy Trójmiasto, to niby cemu nie mieliby my mieć Trójlotniska? 😀
Do Anecki
„Otoz to.Temat rzeka.Nie da sie tego wszystkiego omowic i przeanalizowac.
Wiele sie zmienilo na lepsze,ale i niektore sprawy poszly w zlym kierunku.Trzeba miec nadzieje,ze sie kiedys polepszy.
Poki co, pijmy Smadnego,a zdrowko nam sie poprawi i humory tyz”
Bajako! Omówić syćkiego sie nie do. Przeanalizować – tyz sie nie do (bo trza by przeanalizować jeden wielki sakramecki polski bigos: do mojej wsi przyjezdzajom turyści z całej Polski, no i od turysty z miejscowości A słyse, jak źle go urząd potraktowoł i ze bez koperty z zawartościom znacnej ilości gotówki nicego nie do sie tamok załatwić, a od turysty z miejscowości B słyse, jak to urząd potraktowoł go piknie, uprzejmie i fachowo; no i potem cłek z miejscowości A myśli, ze syćkie urzędy w Polsce to jedno wielko mafia, a cłek z miejscowości B myśl, ze syćkie urzędy w Polsce to pełno kultura).
Natomiast wypić – ocywiście, ze sie do! No to wypijmy! 😀
Do Wawrzecka
„Ostatnio byłem w Niemczech i tam Niemcy zaczęli narzekać na swój los !! Bo przyjeżdżają do Polski i co widzą ? że u nas są lepsze drogi, sklepy zaopatrzone w większą ilość towaru i tańsze !”
Na mój dusicku! A więc ten cały Rytygier, ftóry narzekoł na swój los z tego powodu, ze Wanda go nie fciała, to był po prostu prekursor dzisiejsyk Miemców! Ale worce tutok zaznacyć, ze w tym wypadku Polacy wcale nie byli egoistycni, ino wspaniałomyślnie postanowili Miemcom pomóc i dali im poniom Angele Kaźmierczak. Poni Angela Kaźmierczak – mając te kapecke polskiej krwi w swoik zyłak – moze jakosi te Miemcy spolonizuje i wte moze nie ino nom bedzie sie zyło lepiej, ale im tyz? 😀
Do Kundelecka
„Moze byśwa się tam kiej wybrali pomieniać z tymi australijskimi uowcarkami. Tak na wakacje. One by przyjechały popilnować twoich uowiec, a my by popilnowali ich pingwinów. Tak na miesiąc, dwa, a potem byśwa się wrócili. Takie miany się chyba teroz nazywajo erazmusowanie cy jakoś tak.”
Dobry pomysł! A co! W końcu w fto pedzioł, ze sheepdog nie moze być penguindogiem? Obawiom sie ino, ze całe wakacje to jo bez Turbacza nie wytrzymom. Ale na scynście tyźniowe wymiany erazmusowe tyz som praktykowane. Jeden tydzień – to wytrzymom 😀
Witaj Owcarku! Jak sam widzisz, dobrze jest czasem wetknąć kij w mrowisko aby stwierdzić, że nasze staropolskie cechy tkwią w nas mocno. Każdy, kto ośmieli się mieć odmienne zdanie na dowolny temat niech wie, że Wersal się skończył i zaczął się wehrwolf! I gdyby na blogu pojawił się jakiś wynędzniały pingwin narzekający na warunki panujące na Antarktydzie, to dostałby kopa na inny blog, bo sam jest kowalem swego losu! Ja mogę tylko przypomnieć piosenkę mojej babci: „Dobrym wszędzie dobrze będzie, a złym wszędzie kwas!”
Sprawdziłem na google o okazało się że moja Babcia w dzieciństwie śpiewała mi Pieśń Filaretów. Oto ona:
Precz, precz od nas smutek wszelki,
Zapal fajki, staw butelki
Niech wesoło z przyjacioły
Słodko płynie czas!
Cóż pomoże narzekanie,
Co się stało, nie odstanie,
Dobrym wszędzie dobrze będzie,
A złym wszędzie kwas!
Niech fortuna w zmianach chyża,
Tych wywyższa, tych poniża,
Kto poczciwy, ten szczęśliwy,
Nie dba o jej grot!
Jeszcze słońce nam zaświeci,
Vivat, bracia Filareci!
Których męski umysł klęski
Umiał znieść dla cnót!
Hejże ty, Panie Marszałku,
Daj nam ciasta po kawałku,
A ty Bachu, miły Stachu,
Pełne szklanki lej!
Dalej, Kułakowski, dalej,
Niechaj czara krąży w sali,
Człek pijany losu zmiany
Umie znosić lżej!
Gdy poczciwość w świecie znana,
Któż poczciwszy jest od Zana?
Więc, panowie, jego zdrowie,
Vivat Tomasz Zan!
Gdy uwielbień godna cnota,
Któż godniejszy nad Czeczota?
Więc, panowie, jego zdrowie,
Vivat Czeczot Jan!
Pijmy zdrowie Mickiewicza,
On nam słodkich chwil użycza,
Wszelkie troski koi boski
Jego lutni dźwięk!
Znów, panowie, w górę szklanki,
Każdy zdrowie swej bogdanki,
Biedni chłopcy, którym obcy
Jest miłości wdzięk!
Poczekajcie jeszcze, proszę,
Jeszcze jedno zdrowie wnoszę:
W górę czasze, zdrowie wasze,
Vivat mnie i wam!
Już fajeczki wykurzone
I butelki wypróżnione,
Trudna rada, spać wypada,
Głowa ciąży nam!
Pamietliwa jestem taka,ze jednemu pingwinowi rodem z rotterdamskiego ZOO nie zapomne,jak mnie w palca dziobnal.
A wygladal na takiego milutkiego.Przechadzal sie kolo basenu z woda.Byl na wyciagniecie reki,wiec postanowilam poglaskac kolezke,a ten prawie dziure w moim palcu wygryzl……………. 😮
Najwidoczniej Ano znając przysłowie „Dać mu palec, a chwyci całą ręką” chciałaś złapać pingwina i ugotować z niego posilny rosół. Ale pingwina uczono przysłowia „Kto głaszcze palcem jest zwyrodnialcem”. I potraktował Cię jak zwyrodnialca!
Smutny jest świat pingwina – jak w piosence 😉 :
Taniec pingwina na szkle – Lombard
W domach jak klocki olbrzyma
Rury zawyły ze strachu przed dniem
Znów się zaczyna taniec pingwina na szkle
Zwija śniadanie w gazetę
Chowa pod skrzydła pysk blady jak wosk
Dziób mu się zgina rośnie łysina od trosk
Życie na boki go kiwa
Kusym truchcikiem załatwia sto spraw
Czasem obrywa, czasem się zgrywa jak paw
Ściska co dzień nowe dłonie
W setkach papierów zostawia swój ślad
Śni o melonie, śpi na peronie pod wiatr
Z okna widać to samo
Co dzień bardziej ukośnie
Widać w lustrze co rano jak wolno dziób rośnie
W domach jak klocki olbrzyma
Rury zawyły ze strachu przed dniem
Znów się zaczyna taniec pingwina na szkle
Zagadka:
dlaczego na siostry zakonne mówi się pingwiny, choć tych nielotów wcale nie przypominają?
O siostrach zakonnych nie wiem, dlaczego tak się mówi, ale jeśli chodzi o mnie, pingwin przyjacielem moim jest od dawna 😉
http://alicja.homelinux.com/
😎
http://alicja.homelinux.com/news/Pingwiny.jpg
Alicja
Eee, myślałam, że masz prawdziwego pingwina.
Przytulankę to ja też mam.
Zara….
oczywiście, że mam prawdziwego pingwina (patrz: logo linux), a ten z prawa to bynajmniej nie moja przytulanka, tylko stary, ale o wiele młodszy ode mnie przyjaciel, który jest…o, to on jest.
http://ca.linkedin.com/pub/wojciech-fraczak/4/331/122
Ile mnie ten człowiek „nerw” kosztował ..że jak to, przecież wiem, jak linux działa, to proste 🙄
Wiedziałam, jak działa (osobista przytulanka też ma skrzywienie w temacie linux), ale on mi ciągle coś nowego pokazywał i oczywiście to było proste jak drut. Dla niego!
Ja jestem antytalent matematyczno-techniczno-w ogóle, i muszę sobie zapisywać krok po kroczku, jak co robić. A nie za pierwszym objaśnieniem i pokazem wszystko jest dla mnie jasne 👿
Z wdzięczności za te zszarpane nerwy zrobiłam mu sweter z pingwinem-logo linuxa. Sobie też, a co!
Do tych pór się przyjaźnimy serdecznie, czekam, kiedy ta zaraza wreszcie się zestarzeje, i będzie wyglądał jak profesorowi przystało 🙄
Alicja,
całkiem fajny ten młody stary.
Tylko już się pogubiłam, czy to jest stary stary (Twój), czy młody stary przyjaciel (też Twój)?
Rozumiem, że pingwinem stał się dzięki swetrowi (Twojemu).
A tak w ogóle to profesory bywają całkiem młode, jak na profesory. Sama takich znam. Albo młodo wyglądajo, bo tak majo.
W dzisiejszych czasach profesor musi być ładny. Inaczej nie wezmą go do telewizji. Bo profesura jest istotnym szczeblem kariery prowadzącym na szczyt – czyli miejsce zarezerwowane dla tych, którzy są ładni i znani z tego, że są znani. Osoba znana może liczyć na kontrakt reklamowy lub stanie się ambasadorem… jakiejś marki. Profesor może liczyć na komputerze.
W mylnym błędzie TesTequ jesteś.
O wygląd nie chodzi, tylko o dorobek naukowy. „Se poczytaj nazad”.
Ja go poznałam przez przypadek, mag, dłuuuuuga opowieść,
mój zaadoptowany syn, nie łżę nic a nic 🙂
… chciałbym tu jeszcze nawiązać do początkowego wątku zmian społeczno-światopoglądowych i politycznych zachodzących w PL od 24 lat… Tak na moje oko to wszystkie te zmiany odbywają się według tego samego patternu co w innych krajach. Tak było w Anglii (potem w Wielkiej Brytanii) od czasów Crommwella do II WŚ, tak było we Francji po Rewolucjii, tak było we Włoszech po Garibaldim etc etc . Sztuki rządzenia, sztuki myślenia obywatelskiego, sztuki empatii społecznej etc trzeba się nauczyć (bo to ułatwia życie wszystkim) ale nie jest to nauka łatwa ani szybka – tak jak z jazdą na nartach, podręczniki się przydają, ale trzeba się wiele razy przewrócić żeby się nauczyć 🙂 … Zainteresowanym życiem w XVII w Anglii polecam biografię Williama Dampiers’a „Pirate of exquisite mind” – określenie pirat stosowano wtedy jako wyzwisko dyskredytujące przeciwników politycznych (tak jak dziś mówi się o terrorystach)…
Wasz zimowy Paff
I w tym się rzecz macała szanowny Paffeu! Ja odnoszę wrażenie, że Polacy nie zrozumieli dotychczas przyczyn rozbiorów i nadal prowadzą państwo do upadku. Otóż ci nasi wybrani demokratycznie przywódcy i ci z nadania nie zdają sobie sprawy z ODPOWIEDZIALNOŚCI władzy. Mało tego. Oni dlatego dążą do władzy, że pragną UCHYLAĆ się od odpowiedzialności. Najmarniejszy gminny urzędniczyna czy krawężnik-półanalfabeta w mundurze czują się nieskończenie wyżsi od szarego obywatela i są praktycznie bezkarni. Wczoraj żalił mi się sąsiad – 20- paroletni chłopak, który znalazł sobie w końcu pracę w agencji ochrony (8 zł na godzinę) i nie wytrzymał wstępnego szkolenia. Oto zwierzchnicy wymagali od niego, aby czuł i okazywał swoją wyższość i pogardę pracownikom ochranianych przez niego obiektów, aby okazywał im te uczucia na każdym kroku i aby każdego traktował jak przestępcę. Oto esencja polskiej szkoły zarządzania. TesTeq z pewnością ma rację, że lepsi byliby urzędnicy narzuceni przez Brukselę, ale ja bardziej wierzę w skuteczność chińskiej szkoły, w której skorumpowanym urzędasom strzela się w łeb. Nazwa „pirat” doskonale określa tego typu ludzi i ja już wiele lat temu nazwałem zezwolenie na działalność gospodarczą listem kaperskim. Taki list kaperski zezwalał na wszelkie rabunki i kradzieże pod warunkiem uiszczenia państwu odpowiednich opłat. I ja wtedy zlikwidowałem zakład, bo sumienie mi na taką działalność nie pozwalało, jak ostatnio temu niedoszłemu sąsiadowi- ochroniarzowi. Zaskakuje mnie bezmyślność Polaków zachwyconych kapitalizmem, jakby nie wiedzieli że już 150 lat temu Marks szukał lepszego ustroju, bo ludzie mieli już dość kapitalizmu. Nie twierdzę, że komunizm jest lepszy, bo Marks moim zdaniem szukał nie sprawiedliwszego ustroju, tylko zgody ludzi na rabunek ich dorobku, ale oparł swój ustrój na błędnych podstawach. Nam wystarczy pokazać marchewkę, że niebawem będziemy mogli żerować na innych, i wszyscy szaleją z entuzjazmu. No, może nie wszyscy, bo ci którzy odpadli w tym wyścigu szczurów nie szaleją. Opowiadał mi pewien człowiek, który służył w wojsku pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, że okres unitarny ledwie wytrzymywał i przed samobójstwem uchroniła go jedna myśl: Po przysiędze on będzie mógł MĘCZYĆ ( określenie jego) młodych żołnierzy. I jeszcze kilkadziesiąt lat później nie mógł darować władzom, że gdy już kończył unitarkę, to wyszedł rozkaz zakazujący ZNĘCANIA(określenie jego) nad żołnierzami. Najbardziej bolało go nie to, że znęcano się nad nim, ale to, że nie mógł znęcać się nad innymi. I tak sobie myślę, że jeśli większość Polaków tak myśli, to spotyka nas to, na co sami zasłużyliśmy.
Tubylec pisze: Oto zwierzchnicy wymagali od niego, aby czuł i okazywał swoją wyższość i pogardę pracownikom ochranianych przez niego obiektów, aby okazywał im te uczucia na każdym kroku i aby każdego traktował jak przestępcę. Oto esencja polskiej szkoły zarządzania.
Już wiem, dlaczego daleko nam do porozumienia. Nie mogę zaakceptować Twojej metody wyciągania wniosków ogólnych z jednostkowych anedgot.
Nie wymagaj TesTequ abym prowadził kronikę podobnych przypadków, bo i tak miałaby ona bardzo ograniczony zasięg z tego prostego powodu, że nie mam wystarczająco obszernych źródeł informacji. O niedoszłym ochroniarzu wspomniałem tylko dlatego, aby zilustrować niezmienną od wieków polską mądrość ludową” „Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”. To też jednostkowy przykład anegdotyczny, a jakoś wszystkim wystarczył. Uważam, że jednostkowe przykłady są wystarczające dla zobrazowania danego zjawiska. Spróbuj prościej wyjaśnić zjawisko opisane przez sierżanta rachuby Vańka w „Dobrym wojaku Szwejku”. Oto twierdzi on, że najłatwiej oszukuje się w okolicach, gdzie ludność jest wykształcona. Tam, gdzie żyją analfabeci podpisujący się krzyżykiem, można zapomnieć o oszustwach. Ja może tylko dodam, żebyś spróbował przekonać analfabetę z zerową wyobraźnią, że jutro będzie lepiej.
PS. Zupełnie zapomniałem do tego jednostokwego przypadku anegdotycznego dodać drugi, głośny ostatnio przypadek anegdotyczny pełnego pogardy ochroniarza, który zażądał biletu wstępu od pani Gronkiewicz-Walz.
I następny pojedynczy przypadek: w dzisiejszym Onecie w dziale Praca i kariera korespondencja pod tytułem: „Pracujesz i nie masz z czego żyć? Marzenia prysły”. Jeśli tego wymagasz, to będę Cię zawiadamiał o takich przypadkach nie tylko z mojego podwórka.
O, i tu dochodzimy do sedna, opisywanego w literaturze jako http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_potwierdzenia . Polega on na tym, że każdy preferuje informacje potwierdzające jego wcześniejsze oczekiwania i hipotezy. Informacje te „rzucają mu się na oczy”.
Ja ulegam złudzeniu ochoczo dostrzegając pozytywne aspekty otaczającego mnie świata Ty masz apetyt na gorycz rzeczywistości. A świat? Świat składa się z obu tych połówek.
To chyba nie o to chodzi. W wielu przypadkach jedna osoba stwierdzi, że szklanka jest do połowy pełna, a druga że jest w połowie pusta i obie będą miały rację. Ale nie można być częściowo dziewicą czy w połowie dziwką, albo nie można być trochę złodziejem. Żaden fakt, ani żadna sprawa nie są jednoznacznie dobre, ani jednoznacznie złe. Wszystko ma złe i dobre strony. Ja osobiście jako coś dobrego nazywam przedmiot, fakt, czy prawo mające więcej cech dobrych, niż złych i odwrotnie złym nazywam to samo, jeśli ma przewagę złych przedmiotów, praw i przypadków. Dobrze rządzonym państwem nazywam kraj, w którym lepiej dzieje się ludziom uczciwym i pracowitym, a narzekają oszuści, złodzieje i kłamliwi politycy. Również państwo gdzie WSZYSCY narzekają, albo WSZYSCY są zadowoleni jest państwem złym. Złym nazywam prawo, które gorzej traktuje uczciwych podatników od najgorszych bandytów. Bandyta ma prawo kłamać w swej obronie, ma prawo do adwokata z urzędu, odpowiada przed sądem w myśl artykułów kodeksu karnego który napisany jest zrozumiałym dla wszystkich językiem i nie zmienia się co roku a wszystkie wątpliwości sąd traktuje na korzyść bandyty. Nawet po skazaniu bandyta opiekują się kapelanowie, wychowawcy i Amnesty International. Sąd może uznać kradzież np pudełka zapałek za społecznie nieszkodliwą i zrezygnować z karania złodzieja, ale zapomnienie wbicia do kasy fiskalnej podatku w wysokości 30 groszy skutkuje kilkuset złotową karą. Podatnikowi nie wolno kłamać i sam musi udowodnić swoją niewinność, a wszystkie wątpliwości mówią na jego niekorzyść. Przepisy podatkowe zmieniają się co kilka miesięcy, a są tak jasne, że ich interpretacja sprawia trudność nawet fachowcom w tej dziedzinie. za każda pomyłkę jest karany, choć nieodpłatnie wykonuje wiele prac za płatnych, zobowiązanych do tego bezkarnych urzędników. Co najmniej raz na rok musi składać deklarację niewinności, do czego nie są zmuszani bandyci. Złą nazywam służbę zdrowia, na którą pobierane są przymusowo składki w wysokości prawie połowy zarobków przez kilkadziesiąt lat, gdy człowiek jest młody i zdrowy, a która odmawia pomocy w starszym wieku, gdy wreszcie ktoś zachoruje. Złym nazywam szkolnictwo, które wychowuje ludzi ze średnim wykształceniem nie potrafiących pisać po polsku i Kościół, który rozgrzesza wszystkich proszących o rozgrzeszenie dając im tym samym komfort psychiczny do popełniania dalszych przestępstw. Jak widzisz, nie ma praktycznie w naszym państwie dziedzin, które nie byłyby przegniłe, skorumpowane i godne poparcia, czy pochwały. Jeśli tego nie widzisz, to Twoja sprawa, ale moim zdaniem to byłyby już klapki na oczach! Na zakończenie chcę podkreślić, że moje niezadowolenie nie wynika z egoistycznych kołtuńskich przyczyn, ale z ogólnego zainteresowania życiem w Polsce, gdzie prawidłowo działające urzędy, szpitale, czy sądy można obejrzeć sobie tylko w serialach telewizyjnych. Jak bajki.
Polska nie jest idealna. Dobrze działające urzędy zdarzają się, choć są rzadkością. Osoba nastawiona na „nie” nie zwraca na te placówki uwagi, ponieważ nie pasują one do jej modelu świata. To tyle na temat widzenia pozytywów.
Mam jedno pytanie: Czy według Ciebie istnieje na świecie taki idealny, wymarzony kraj, gdzie wszystko działa jak należy, a ludzie ucziwi mają się lepiej niż oszuści? Jeśli tak, to który?
Tubylcu,
optymizmem nie napawasz. Gdybym ja tak myślała, dawno bym się targnęła, bo co to za życie 🙄
Ale chociaż….
http://www.youtube.com/watch?v=gzACDJCfQvs
…to może jednak warto spojrzeć na słoneczną stronę życia?
Poza tym zdaje mi się, że uogólniasz. W każdym kraju znajdzie się przysłowiowa swołocz, niezależnie, w którym kraju się żyje. Trawa zieleńsza itd., a to nieprawda, bo jak w jakimś kraju X nie mieszkasz, nie borykasz się ze sprawami codziennego dnia, nie masz utarczek z administracją, biurokracją i tak dalej, to Ci się wydaje – o, tacy to pożyją!
Narzekają wszyscy, od Niemca po Kanadyjczyka, od Francuza po Islandczyka – nie słyszałam, żeby ktoś był zadowolony z rządu, urzędników i tak dalej.
Wszyscy jesteśmy urodzonymi malkontentami 🙂
O oszustach i złodziejach. Wszędzie na świecie ludzie nieuczciwi mają w życiu łatwiej. Dlaczego? Dlatego, że nie muszą przestrzegać żadnych reguł. Robią to, co chcą i albo ich ktoś przyłapie, albo nie. Łatwiej jest wyrzucić śmieci do lasu niż segregować w domu. Łatwiej jest wybudować coś bez zezwolenia niż uwzględniać uwagi Wydziału Architektury. Łatwiej jest ściągnąć film z Internetu niż czekać na dostępność w Europie. I t,ak dalej, i tak dalej…
To nie urzędy działają dobrze czy źle, ale zatrudnieni w nich urzędnicy którzy stają na głowie aby stworzyć jak najwięcej biurokratycznych przeszkód obywatelom. Po to, aby ułatwić życie swoim z układu i utrudnić życie innym, nie związanym z układem. W Polsce obowiązuje zasada, że im więcej utrudnień, tym bardziej potrzebni biurokraci. I dlatego pomimo krytyki przerostu administracji w czasach ?komuny?, ilość urzędników zwiększyła się pięciokrotnie w czasie ?wolności?. Tylu urzędasów nie mieliśmy jeszcze nigdy w historii. Pytasz czy znam kraj idealny? Oczywiście że nie, bo czegoś takiego nie było, nie ma i nie będzie. Nie jestem w stanie również odpowiedzieć w których krajach żyje się lepiej niż u nas, bo to niemożliwe. Po prostu każda ocena byłaby subiektywną oceną obcokrajowca znającego bardzo pobieżnie życie w danym kraju. Takie stwierdzenie również nic by mi nie dało, bo nie zawsze lepsze warunki w jakimś kraju łączą się z poprawą moich osobistych warunków. Podam Ci przykład z autopsji. W Czechosłowacji połowy lat siedemdziesiątych, w komunizmie zaopatrzenie w sklepach było takie, jak dziś w Polsce. Młode małżeństwa otrzymywały mieszkania zaraz po ślubie i spłacały potem. Samochody były na raty. W Polsce już występowały braki i niebawem wprowadzono pierwsze kartki. Wraz z żoną mieliśmy w Czechosłowacji pracę, mieszkanie i ze zdumieniem obserwowałem, że w wielkich kombinatach biura mieściły się w malutkich budyneczkach. W Polsce już budowano biurowce. Opieka lekarska lepsza niż u nas i urzędnicy bardziej przyjaźni. Język już mieliśmy opanowany w takim stopniu, że mogliśmy się swobodnie porozumiewać. I wróciliśmy do Polski, bo w Czechach nie można było utworzyć zakładu rzemieślniczego, do którego dążyłem. W Stanach nauczyłem się trzymać z daleka od środowisk polonijnych aby nie wmieszać się w pijackie awantury i złodziejstwo. Też czułem się tam lepiej niż w Polsce, ale zdawałem sobie sprawę że jako Polak będę obywatelem drugiej kategorii i wróciłem, choć niebawem wprowadzono u nas stan wojenny i bez problemów mogłem ściągnąć rodzinę, jak wielu znajomych. Mam wrażenie, że to my sami jesteśmy sobie winni, bo obserwuję diametralną zmianę kierunku krytyki naszego kraju. Zawsze ta część społeczeństwa, która związana jest z aktualnie rządzącą partią wychwala stan państwa łaskawie przyznając się do niewielkich nieprawidłowości. Opozycja w tym czasie nie zostawia suchej nitki i w jej oczach obraz Polski pokrywa się mniej więcej z moim. Natychmiast po zmianie ekipy władzy dotychczasowa opozycja zaczyna widzieć wszystko w różowych kolorach, a przegrani widzą wszystko tragicznie. I tak naprawdę nikt nie chce żadnych zmian poza jedną: obsadzenie foteli rządowych przez własne d?. Sytuacja taka istnieje u nas już od kilkuset lat, choć obserwuję pewną poprawę: Polakowi który po powrocie z wojen napoleońskich opowiadał jak żyją ludzie na Zachodzie ucięto głowę. Dzisiejszym proponuje się wyjazd na Białoruś, albo do Korei Północnej (ale na własny koszt). Jak widzisz, poprawa istotna. Ciekawy jestem, czy inne narody mają przysłowie o złym ptaku który własne gniazdo kala. Ja ułożyłem swoje: Zły to ptak, który swoje gniazdo kala, ale gorszy ten, który siedzi w łajnie po uszy i łajno wychwala.
Tubylecku
Alicja ma świętą rację.
Raje ziemskie są tylko w naszych głowach, a ne pewno nie tam, gdzie mieszkamy na codzień.
Najwięcej zależy od tego, czy CHCEMY widzieć szklankę w połowie pustą, czy pełną.
Ja akurat wolę tę drugą opcję, bo po prostu łatwiej wtedy żyć i nie popadać w różne doły, które nierzadko sami sobie fundujemy, a które wcale nie wynikają wprost z sytuacji obiektywnej, tylko z naszych kasandrycznych przeświadczeń i czarnych okularów na nosie.
Co byś np. powiedział, gdybyś był dziś Turkiem, Syryjczykiem, Białorusinem, czy nawet Grekiem?
Może byś nawet szklankę stłuł w autentycznej i jakoś tam usprawiedliwionej desperacji?
Oj, akurat łatwiej mi segregować śmieci w domu!
Jednego dnia tygodnia (środa) przyjeżdża ciężarówa, która zabiera papier i plastik, a następnej środy puszki, słoiki i butelki. Ale z butelkami, odkąd się płaci kaucję, skończyło się – ludzie oddaja do punktów skupu.
W środę wystawia się na krawężnik blue box (ten od puszek i słoików etc.), a w następną środę gray box od papierów, plastików etc. Podjeżdża ciężarówa i zabiera spod domu – mówię o osiedlach mieszkaniowych, w blokach jest inaczej, ale równie prosto.
Inne śmieci „niesegregowalne” wystawia się w poniedziałki.
Prawda, że oni tutaj mają już od dawna opracowane.
Ja widziałam, jak coś podobnego usiłuje działać na wsi (dużej!) polskiej. Są bodaj 3 miejsca, gdzie się wystawia surowce wtórne, ale na dużą wieś to jest bardzo mało. Na drugi dzień po wywiezieniu pojemniki są znów zapełnione i mnóstwo badziewia leży obok, bo sie nie mieści. Czyli ludzie mają chęć, prościej im poczłapać do takiego pojemnika, niż wywozić do lasu, tylko nie jest to jeszcze dopracowane.
Niestety, podróżując dość dużo co roku przez Polskę, zawsze trafi się jakiś wór ze śmieciami w lesie, albo kanapa czy stary kredens, nie antyk bynajmniej 🙄
Na to też jest sposób – u nas dwa razy do roku (wiosna i jesień, określony dzień) można wystawić takie niechciane badziewie na krawężnik i już, zabiorą służby odpowiednie. Można też samemu wywieźć w miejsce stosowne, gdzie to wszystko zbierają, rozbierają na części, sortują – a nuż komuś potrzebna jakaś śrubka albo coś. I to jest nawet niezły interes dla ludzi w tym pracujących, bo jest sporo ludzi, którzy szukają czegoś z drugiej ręki. Ja znalazłam tam parę rzeczy, które mi się przydały do mojego starego, nietypowego domu.
Sam TesTeczku przyznajesz, że w Polsce złodziejom i przestępcom żyje się łatwiej i przyjemniej. Jakoś nie zauważyłem, żeby amerykański przedsiębiorca starał się oszukać pracownika nie wypłacając wynagrodzenia za nadgodziny. W Polsce jest to regułą od lat. Po prostu im się nie opłaca, a nam tak. Mogę takich przykładów mnożyć w nieskończoność, ale po co będę Ci udowadniał, że woda jest mokra, jeśli sam wiesz o tym doskonale. Bardzo cenię Wasze uwagi i nadziwić się nie mogę dlaczego usiłujecie przekonać mnie abym myślał Waszymi kategoriami. Powinniśmy cenić różnorodność poglądów, bo to jest podstawą demokracji. No i przypominam znane powiedzenie, ze cywilizację pchają do przodu ludzie niezadowoleni z istniejącego stanu rzeczy.
Tubylecku,
Nikt nie chce nakłonić Cię do tego, abyś myślał naszymi kategoriami, tylko Alicja, TesTeq i Mag pragną Cię przekonać, że z uśmiechem i optymizmem jest łatwiej. I to jest prawda. 😀
Ja Ci nic nie usiłuje wciskać, Tubylcu.
Niezadowolonym byc to jedna rzecz, a wiecznym malkontentem – inna. Jak mnie sie cos nie podoba, zaraz daję głos!
Złodziejom i przestępcom żyje się wszędzie łatwo do czasu, aż ktoś ich na procederze przyłapie. Nie zauważyłeś, żeby amerykański przedsiebiorca i tak dalej – bo TAM NIE MIESZKASZ! Proste jak świński ogon. Nie mówię, że to jest nagminne, i na pewno nie jest nagminne w Polsce.
Ale bywa, jak wszędzie, jeżeli tylko się da coś pochachmęcić…
Ależ Hortensjo i Alicjo ja jestem większym optymistą od Was! Uważam, że jest kiepsko, ale się niewątpliwie poprawi. Dlaczego nie wyjeżdżam z Polski, tylko czekam na poprawę. A Wy bidule jesteście przekonane że ogólnie jest nieźle, więc nie macie nawet nawet na co czekać! Co za beznadzieja!
Witojcie! No przecie jest na świecie jeden idealny kraj – Irlandia. Bo takie pikne piwo tamok majom, i takim piknom muzycke, i jesce ten pikny Irish Cream, ze na całom reśte mozno machnąć łapom, nawek kieby była całkowcie do rzyci. No, moze kapecke przesadziłek… Powiedzmy, ze Irlandia jest prawie idealno. Do pełni ideału brakuje im Turbacza z bundzami i oscypkami mojego bacy 😀
Tubylec,
nie traktuj mnie paternalistycznie – nie jestem żadna „bidula” i nie potrzebuję poklepywania mnie po ramieniu i współczucia.
Z Polski wyjechałam 32 lata temu z Jerzorem, dwiema walizkami (dosłownie) i 2-letnim brzdącem pod pachą i dałam sobie radę, startując OD ZERA, nie czekając na nic i na nikogo się nie oglądając.
Pojęcia nie masz, ilu zajęć się imałam po drodze, kiedy wymagała tego sytuacja. Dałam radę, bo jak trzeba to trza. Mam 59 lat, od mniej więcej 10-ciu odrywam kupony od tego, co przez te lata wypracowałam, na życie nie narzekam, podróżuję po świecie i jestem zadowolona, czego każdemu życzę na tak zwaną starość.
Na Twoim miejscu nie czekałabym na poprawę, tylko poprawiała, co w mojej mocy.
Już mówiłam – jak mnie się tu coś nie podoba, to daję głos i wymagam, jako podatnik. A od partii, na którą głosuję (bo głosuję) wymagam, żeby realizowali to, co obiecali.
Taka jestem pyskata i wymagająca „biedulka”.
Alicjo, dziękuję Ci za wyręczenie mnie w wyjaśnieniu Tubylcowi, że wszędzie oszustom i złodziejom jest łatwiej, dopóki ich nie złapią. Mi by nie uwierzył. I w dodatku niesympeatycznie sugerował, że mówię o Polsce. Nieładnie, Tubylcu – insynuatorze.
Tubylcu, nie wypowiadaj się o „układzie”, ponieważ zapewniam Cię, że nie wiesz, o czym mówisz. „Układ” był związany z rządzącą partią w PRLu. Teraz Polska jest elementem „układu” globalnego. Mówi Ci coś Bilderberg 2013? Jest tam minster Rostkowski. Mówi Ci coś nazwa szwajcarskiej miejscowości Zug? Czytałeś „Wojnę o pieniądz”? W gruncie rzeczy nie zachęcam Cię do tej lektury i zgłębiania tych spraw. To jak utrata dziewictwa. Dużo spokojniej żyje się sądząc, że „układ” to paru kolesi z partii aktualnie rządzącej w Polsce.
Alicjo, dziękuję Ci za wyręczenie mnie w wyjaśnieniu Tubylcowi, że wszędzie oszustom i złodziejom jest łatwiej, dopóki ich nie złapią. Mi by nie uwierzył. I w dodatku niesympeatycznie sugerował, że mówię o Polsce. Nieładnie, Tubylcu – insynuatorze.
Tubylcu, nie wypowiadaj się o „układzie”, ponieważ zapewniam Cię, że nie wiesz, o czym mówisz. „Układ” był związany z rządzącą partią w PRLu. Teraz Polska jest elementem „układu” globalnego. Mówi Ci coś B i l d e r b e r g 2013? Jest tam minster Rostowski. Mówi Ci coś nazwa szwajcarskiej miejscowości Z u g? Czytałeś „Wojnę o pieniądz”? W gruncie rzeczy nie zachęcam Cię do tej lektury i zgłębiania tych spraw. To jak utrata dziewictwa. Dużo spokojniej żyje się sądząc, że „układ” to paru kolesi z partii aktualnie rządzącej w Polsce.
Te nazwy powyżej musiałem porozdzielać spacjami, ponieważ WordPress nie chciał ich przepuścić… Mogłem się tego spodziewać. 😉
Przepraszam za bidulkę. Nie spodziewałem się, że Cię to oburzy. Po prostu kobiety lubią żeby im współczuć,więc chciałem być miły i współczuć. A Polski nie mam najmniejszego zamiaru naprawiać na inną modłę, bo jak sami to udowodniliście, jest Wam tu dobrze. To po co coś zmieniać? Gratuluję udanego startu na obczyźnie i aktualnego powodzenia. A ja już domyśliłem się dlaczego od kilku dni stałem się marudny do czego zresztą mam pełne prawo jako stary grzyb! Po prostu zabrakło mi otępiającej pracy rąk, jak się wyraził bodaj Miłosz opisując wyższość pracy biurowej nad otępiającą pracą fizyczną. Poszedłem do mojej szopki zwanej stajenką i wziąłem się do wykończania repliki lampowego głośnika plazmowego w wersji dziewiętnastowiecznej z obudową mahoniową i mosiężnymi okuciami. Jak skończę to załączę zdjęcie o ile będę pamiętał jak to się robi. Ja już tak mam, że dopóki nie otępię się jakimś majsterkowaniem, to inteligencja mi się przelewa. Owcarek może potwierdzić, że parę lat temu otępiłem się wystarczająco konstruując kopię starożytnej machiny wojennej zwanej polybolos będącej karabinem maszynowym starożytności. A potem wystraszyłem się że mnie złapią i rozmontowałem! Wolę zająć się starożytną elektroniką.
Bardzo dziękuję TesTequ za wyjaśnienia, ale wiem co to jest grupa Bilderberg od co najmniej chyba kilkunastu lat i wiem, że są układy globalne i układziki gminne. I bardziej odczuwa się działanie tych ostatnich. A przy okazji, ciekawy jestem czy wiesz, że słynny przedwojenny jasnowidz Ossowiecki już przed wojną zapowiadał koniec naszej cywilizacji państw i narodów i nadejście rządów globalnych, które mają być lepsze dla ludzkości. Dlatego między innymi nie ma czego szukać na obczyźnie, bo i tak obczyzna przyjdzie do nas.
OK. Przepraszam, że nie doceniłem Twojej „układowej” wiedzy. Stawiam tezę, że róznią nas 2 sprawy:
1. Ty „układowość” i inne negatywne zjawiska przypisujesz głównie Polsce, a ja uważam, że to ogólnoświatowa choroba wynikająca z drapieżnej natury ludzkiej.
2. Ty jesteś sfrustrowany, a ja usiłuję wynajdywać diamenty w szambie. I cieszyć się ich blaskiem zatykając nos.
Piszę o gminnych układzikach, bo jak wspomniałem są bardziej dotkliwe na zasadzie bliższej koszuli. A to, że istnieją również za granicą nie jest niczym pocieszającym, ani usprawiedliwiającym ich istnienie
Choć w pewnej sprawie przyznam Ci, Tubylcu rację. Polska jest unikalna pod względem jawnego uznawania łamania prawa za cnotę. Sztandarowym przykładem są dla mnie fotoradary. Politycy, dziennikarze i kierowcy uważają je za zamach na ich wolność albo bezczelną próbę wyłudzania pieniędzy od obywateli. A co tak naprawdę robi fotoradar? Rejestruje niebezpieczne zachowania kierowców. Pilnuje przestrzegania prawa. Na czym więc polega w tym przypadku ograniczenie wolności? Na zmuszeniu do przestrzegania prawa.
W pełni podzielam Twoje zdanie, tylko dodatkowo oburzają mnie immunitety które przyznali sobie złodziejscy dostojnicy. Dzięki temu fotoradary sięgają tylko szarych obywateli. Kacykowie nie ponoszą odpowiedzialności.
Ja wyznaję zasadę, by przede wszystkim bronić i pilnować własnego podwórka, bo przecież na to co „górne”, tak naprawdę, nie mamy żadnego wpływu. A po co się niepotrzebnie denerwować i stresować.
Masz Wawrzku rację, ale nie zawsze takie postępowanie jest prawidłowe. Jeśli na przykład Twoje podwórko zalewa powódź, to najskuteczniej będzie załatać uszkodzony wał przeciwpowodziowy niż sypać nowy dookoła Twego podwórka. Mnie jeszcze ciekawi jedna sprawa. Jak już TesTeq wspomniał, warcholstwo i nieposzanowanie prawa są jedną z polskich cech narodowych. Przez cale stulecia nie mogliśmy dać sobie rady z rożnymi słynnymi warchołami którzy bezkarnie podbijali sobie kapoty wyrokami, bo prawo było bezsilne jak dziś. Po rozbiorach gdzie wyparowali. Co się z nimi stało?
Owszem,
oburza mnie „bidulka”. Nie mam potrzeby, żeby mi współczuć i dmuchać na mnie jak na panienkę z epoki „Lalki” Prusa 🙄
NIE TE CZASY!
I kobiety nie te, i mężczyźni też nie Wokulscy przeważnie 😉
Wawrzku,
czasem trzeba pogadać 🙂
Pośmiać się, podenerwować lekutko, wymienić opinie. NIGDZIE nie jest wspaniale, pięknie, idealnie, podejrzewam, że Niebo też ma jakieś minusy, diabli wiedzą, czy w Piekle ogień się pali, ale jeśli chodzi o Budę –
no to mamy ideał prawiesz-żesz 😉
http://www.youtube.com/watch?v=KaOC9danxNo
Poleciałabym w kosmos, tylko mnie tam nie wezmą, bo nie przydałabym się na nic 🙁
Jeszcze raz przepraszam Alicjo! Czuję się podobnie, jak kilka lat temu, gdy ustąpiłem miejsca w autobusie pewnej pani, która publicznie wyśmiała mnie z tego powodu i zawstydziła przed wszystkimi pasażerami. Od tego czasu pogardzam moimi ś.p. Rodzicami, którzy od dziecka wbijali mi do głowy uprzejmość wobec pań.
ubylcu, to nie o to chodzi, że galanteria wobec kobiet i tak dalej.
Mnie chodzi o to, że to już są nowe czasy i jesteśmy na równym terenie, szanujemy siebie nawzajem i nawzajem ustepujęmy sobie miejsca w autobusie i tramwaju, jeżeli sytuacja tego wymaga – to taka przenośnia.
Osochozi…o ludzką życzliwość chodzi. Tyle.
Pardąsik…
Zgubiła mi się litera 🙄
Miało być „Tubylcu”
Miś to nie jest ciężarówka
Ścieżki górskie to nie drogi
Bateria to nie wałówka
Patent wymyśl misiu drogi
Tak wielki kłopot miałeś
Gdy otwieracza do puszek
Mało co nie zapomniałeś
Nie baterie ani rybki
Nosić miś do lasu winien
W górach byłby bardziej chybki
Odświeżony miłym winem
Nie zapomnij buteczyny
Winko sobie wlejesz w mordkę
Na skraju kosodrzewiny
Latareczkę – weź na korbkę!
Ba roz jednemu bidokowi w 1994 rocku latarka na korbke zepsuła sie w samiućkim środecku Jaskinii Mylnej. Dobrze ze byli tyz tamok ludzie z inksymi latarkami. Chociaz… moze teroz lepse latarecki na korbke ryktujom? 😀
A podsumowując dyskusje …………………………………………. napijmy sie Smadnego Mnicha. Smadny Mnich mo piknom moc pojednawcom, cego dowodem jest choćby następny wpis… No ale nie uprzedzojmy faktów.. 😀
Pod nowym wpisem komentarze zamknięte! 🙁
Felek nie cekoł. Chycił klucyki do swego auta i pohyboł do garazu. Siodł zaroz za kierownicom, ale był tak straśnie zdenerwowany i tak mu sie ręka trzynsła, ze nie mógł trafić klucykami do stacyjki. Wreście trafił. Auto zacęło robić brum-brum. Jednak kie Felek fcioł rusyć, to w panice zbyt wartko zdjął lewom noge ze sprzęgła i silnik od rozu zgosł. Kie uruchomił go ponownie ? znów zbyt wartko noge cofnął i auto znów zamilkło. Za trzecim rozem tak samo.
Nie stać Felka na samochód z przyciskiem START zamiast kluczyka i automatyczną skrzynią biegów? :-O
No właśnie, a Owczarka chyba nie ma, bo jeśli już teraz wzniósł toast za poniedziałkowych solenizantów, to pewnie zbyt prędko na blog nie zerknie. 🙁
A biednemu Felkowi współczuję, bo ta przygoda jest najbardziej niebezpieczna; nie dość, że naraził się takiej figurze jak sołtys, to jeszcze na dodatek omal życia nie postradał. Na szczęście wiedział kogo prosić o ratunek i nie pomylił się. 😀
To przeze mnie Owcarek zamknął swoje komentarze. On zawsze tak robi, gdy ma mnie dość!
Tubylcu, to się nazywa le folie des grandeurs – kiedy ktoś uważa, że jest przyczyną wszystkiego, co wydarza się na świecie. 😀
Myśle, ze to prędzej sołtys mojej wsi zablokowoł komentorze pod moim nowym wpisem. Spróbuje to zreperować 😀
Odblokowane! Nie bedzie Łotrpress pluł nom w twarz i posty nom blokowoł 😀