Do kogo nalezy diament?
Heeej! Rózne som kury na tym świecie. Nieftóre som takie zwycajne, jak z nasego kurnika, co to łazom se po podwórku, gwarzom „ko-ko-ko” i ryktujom jaja na piknom jajeśnicke dlo mojego bacy i mojej gaździny. Niekany som inkse kury, takie specjalne, ftóre znosom złote jajka. A ostatnio dowiedziołek sie, ze som tyz takie, ftóre złote jajka… zjadajom. A jeśli nie jajka, to inkse pikne kostowności. W tym oto artykule napisali, ze w Zjednoconym Królestwie Wielkiej Brytanii i Północnego Kawałecka Irlandii zyje se poni, ftóro nazywo sie Claire Lennon. Od pona Johna Lennona rózni sie ona tym, ze nimo zółtej łodzi podwodnej, mo za to kure o imieniu Sarah. I straśnie sie do tej kury przywiązała. A kura do niej. Casem jak wspomina pani Lennon, kura pieszczotliwie dziobała ją w ucho. No i roz ta piescoska Sarah piknie skubała se to ucho, skubała, skubała, skubała… Jaz nagle… CHAPS! Połknęła przycepiony do ucha kolcyk! I to jaki! Krucafuks! Diamentowy! Jo tam sie zreśtom nie dziwie. Juz downo temu poni Marilyn Monroe zauwazyła, ze diamenty som najwięksym przyjacielem dziewcyny. I nimo tutok zodnego znacenia, cy dziewcyna jest ludzko cy ptosio.
Ba kure wartko zabrano do weterynorza. Pon weterynorz zaroz podoł zywinie pikne środki przecyscające… Ale to nic nie pomogło. Diament utknął w zołądku i ani myśloł sie stamtela rusyć. Zrobiono pacjentce prześwietlenie. Kie weterynaryjni mędrole uwidzieli rentgenowskie zdjęcie, to juz wiedzieli, ze operacyjnie dałoby sie wydobyć diament na wierch, ale bidno Sarah tej operacji nie przezyje. Natomiast jeśli operacji nie bedzie, to ani drogocenny kamień nie zaskodzi kurze, ani on sam nie dozno zodnego uscerbku. Cyli bedzie i kura syto, i diament cały. Haj.
Poni Lennon nie miała wątpliwości, ze w tej sytuacji o operacji jej ulubienicy nie moze być mowy. A na odzyskanie diamentu postanowiła spokojnie pockać do śmierzci ptoka. Prowdopodobnie pocko pare roków. A potem? Cy faktycnie diament nazod bedzie jej? Hmmm… Zacąłek śpekulować, jak to syćko wyglądo w świetle prawa. Fto na dobrom sprawe jest w tej kwili właścicielem diamentu? Kura cy poni Lennon? Jo se myśle, ze kura. Bo w prawie anglosaskim istnieje cosi takiego jak abandoned property, co po nasemu znacy: „własność, ftórom właściciel odrzucił precki”. I jeśli takie abandoned property weźmie se ftosi inksy – to właśnie on stoje sie nowym prawowitym właścicielem. Poni Lennon – jako juz wiecie – dobrowolnie zrezygnowała z próby natychmiastowego odzyskania diamentu. Cyz nie nalezy go zatem uznać właśnie za abandoned property? Moim zdaniem nalezy. I dlotego jo wcale nie byłbyk taki pewien, ze kiesik ta pikno błyskotka wróci do tej poni. Kie kura umre, to w pierwsej kolejności prawo do spadku po niej bedom miały wyklute z jej jajek kurcacki. Jeśli nie miała potomstwa – to diament bedzie sie nalezoł jej kurzym krewnym. Ewentualnie kogutowi, jeśli jakisi był lub jest jej chłopem. No chyba ze kura pozostawi po sobie testament, we ftórym bedzie wyraźnie stało, ze diament otrzymuje poni Lennon. To wte ocywiście zmieni postać rzecy. Ale tylko wte. Bajako.
I jaz dziwi mnie, jakimi słowami końcy sie artykuł, ze ftórego poznołek te całom historie. Te słowa brzmiom tak: Wygląda więc na to, że przez następne kilka lat Sarah będzie najdroższą kurą w Wielkiej Brytanii. Na mój dusiu! Błąd! Ocywisty błąd! Przecie Sarah nie jest najdrozsom kurom w Wielkiej Brytanii, ino… najbogatsom! Hau!
Komentarze
Kiedy przeczytalam fragment „Od pona Johna Lennona rózni sie ona tym, ze nimo zółtej łodzi podwodnej, mo za to kure o imieniu Sarah.” od razu przyszlo mi do glowy nastepujace pytanie:
Czym kura imieniem Sarah rozni sie od pewnej pani imieniem Sarah P.? Odpowiedz: lipstick
________
Abandoned property – ?własność, ftórom właściciel odrzucił precki? 🙂
Kura może wystąpić do sądu o uznanie jej praw do diamentu przez zasiedzenie na grzędzie.
Ciekawa tylko jestem czy ta najbogatsza kura na świecie nie zmieni przypadkiem nagle właściciela. No i przy okazji na pewno straci życie gdyż nowemu właścicielowi będzie spieszno do skarbu, który kokoszka ma w brzuszku. 😉
W tym przypadku chyba lepiej by było gdyby pani Lennon trzymała Sarę w domu i nie spuszczała z niej oka.
A czy nikt nie bierze pod uwagę tego, że całkiem prawdopodobnym jest wydalenie diamentu? 😉
@fusilla/strong>: No przecież Pon weterynorz zaroz podoł zywinie pikne środki przecyscające… Ale to nic nie pomogło.
Przepraszam za zatłuszczenie i zabałaganienie poprzedniego komentarza. 😳
Fusillo,
Owczarek napisał, że u weterynarza kokoszka dostała jakieś środki przeczyszczające i nic nie pomogło, bo kolczyk utkwił w żołądku; prawdopodobnie zahaczył się o ściankę żołądka i dlatego trzeba czekać na śmierć drogocennego ptaka. 😉
Dobrze chociaż, że to tylko kura była „pieszczoszką” pani Lennon. Pozwoliła sobie na „kradzież” niewielkiego diamentu (
A gdyby to była gęś ? A wiadomo, że gęsi posiadają większy przełyk i taki np. Koh i noor przeszedł by bez problemu do gęsiego żołądka.
Ale i tak pani Lennon może cieszyć się posiadaniem drugiego kolczyka )) Na jakieś „lepsze” okazje może przecież założyć jeden kolczyk do ucha, a drugi poprowadzić na smyczy )))
@Wawrzek: A gdyby to był mąż/kochanek pani Lennon, to by się zadławił i zszedł z tego padołu przedwcześnie… 🙁
A gdyby to był komar, to mógłby zginąć, przygnieciony kolczykiem! 😀
HORTENSJO!
Wychodzi na to, że z samego rana opanowała mnie „kurza ślepota” 😉
TesTeq!
I pewnie trzyma mnie dalej! 😉
Fusillo,
to nie tak. Gdy napisałam, że weterynarz podał kurce środki przeczyszczające, wróciłam do tekstu, aby to sprawdzić i wyobraź sobie, nie mogłam tego fragmentu znaleźć, za szybko przeleciałam całość! 😀 😉
HORTENSJO!
W drugim akapicie jest! Faktycznie!
Ciekawe, czy pani Lennon ma dużą cierpliwość ? gdyż, jeśli jest nerwowa, to diamentowa kura nie ma szans na dożycie do naturalnego zejścia ( Póki co, to kura jest właścicielką diamentu )
Tak na marginesie, czy ktoś wie, ile ten diament w kurze jest wart ?
Wawrzku, kolczyki kosztowały 300 funtów 😀
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2409152/Woman-cockerel-ate-diamond-earring-wait-8-years-back.html
Czy na kurę faszerowaną diamentami można dostać dopłatę unijną? Gdyby tak było, warto byłoby oprawiać diamenty w kury! 😀
Dzięki Potworeczko za link )
150 funtów – ok. 700 złotych, jakoś ten połowiczny wydatek pani Lennon przeboleje ) Przy okazji zrobiła sobie reklamę, oraz swojej kurze, za więcej niż 150 funtów ))
Adam, przyjaciel pani Lennon też dostał nauczkę ( nie wolno swojej wybrance kupować byle jakich kolczyków za 300 funtów. Teraz powinien się zrehabilitować i wydać na porządne, duże kolczyki co najmniej 3000 funciaków, by ukochana kura ukochanej ) nie miała już okazji do ponownego zdjęcia rentgenowskiego ))
Największy oszlifowany diament (brylant po oszlifowaniu) świata ma wielkość jaja kurzego, więc żadna kura by go nie połknęła, co najwyżej zniosła 😉
Niedawno oglądałam program na temat wydobywania diamentów na naszej dalekiej północy. Kopara zbiera ziemię, zebraną ziemię się przepłukuje i przerabia, to do wyrzucenia, tamto do obejrzenia, sporo tego, rzadko się trafia coś wielkiego, ale się trafia.
Jest tylko małe, 2-miesięczne okienko, żeby skorzystać z „odwilży”, bo tam cały czas zima, zima, zima i zmarzlina.
Diamenty są mocno przereklamowane, tak nawiadem mówiąc, ale ich wydobycie, przynajmniej w kraju gdzie mieszkam, wiąże się z wielkimi kosztami. Następna rzecz, to szlifowanie. podobno najbardziej znani są szlifierze z Amsterdamu. Podobno, bo okazuje się, że najlepsi są…Armeńczycy!
W każdym razie „nasi” z Diavik Diamonds Mines zatrudniają tylko Armeńczyków i uważają, że nie ma równych w świecie.
Diamenty mnie nie podniecają, wolę kryształy górskie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9277.JPG
To jest pospiesznie przed chwilą wykonane zdjęcie, ale kryształ ten nie potrzebuje szlifowania, jest idealnie wykształcony, 2 cm „wysokości”…i wiecie skąd? Z Poland, miejscowość malutka w północnym stanie Nowy Jork, USA.
Do Orecki
„Czym kura imieniem Sarah rozni sie od pewnej pani imieniem Sarah P.?”
Na rozie mozno noleźć pewne róznice. Ba kie kura Sarah zostonie gubernatorem Alaski… to nolezienie tyk róznic moze być trudniejse 😀
Do TesTeqecka
„Kura może wystąpić do sądu o uznanie jej praw do diamentu przez zasiedzenie na grzędzie.”
Pewnie przydołby sie jej dobry adwokat, ale z takom zawartościom zołądka – pewnie stać jom teroz na barzo dobrego adwokata 😀
Do Hortensjecki
„W tym przypadku chyba lepiej by było gdyby pani Lennon trzymała Sarę w domu i nie spuszczała z niej oka.”
Bajuści. Była Sarah ockiem w głowie poni Lennon – teroz pewnie bedzie nim jesce bardziej 😀
Do Fusillecki
„Wychodzi na to, że z samego rana opanowała mnie ‚kurza ślepota'”
Nimo sie cym przejmować, Fusillecko. Jo tyz furt wiele rzecy przegapiom. Juz kiesik godołek, ze nawet w moik wpisak roiłoby sie od błędów, kieby nie cujność poni Owcarkowej 😀
Do Wawrzecka
„Tak na marginesie, czy ktoś wie, ile ten diament w kurze jest wart ?”
Pod względem kulinarnym – na pewno jest mniej wart niz sama kura 😀
Do Potworecki
„kolczyki kosztowały 300 funtów”
To chyba… taniej niz w Polsce by kostowały. Choć pewności nimom. Ale jeśli mom racje, to by znacyło, ze tej Sarah najbardziej sie teroz opłaco przenieść do Polski 😀
Do Alecki
„Diamenty mnie nie podniecają”
Mnie tyz nie. Nawet zjeść ik nie mozno. Chociaz kura poni Lennon – jak widać – jest na ten temat odmiennego zdania 😀
Owczarku,
Piszesz „kie kura Sarah zostonie gubernatorem Alaski? to nolezienie tyk róznic moze być trudniejse”.
Kiedy Poni Sarah wyruszy na wschod, kura Sarah zmieni imie, aby jej, znaczy kury, nie kojarzyc z pania Sarą.
Ta kura to może poza diamentem mieć bogatsze wnętrze 🙂 np złote serce :-))
Owcarecku !
Jest na ten kłopot rozwiązanie:
Kurę może capnąć ichni owcarecek, wyspiarski, dajmy na to irlandzki wilczarz. Capnie, kłapnie, połknie.
Kura z dyjamentem będzie w środku owcarka.
Właścicielem dyjamnetu stanie się owcarek. Pani Lennon nie straci ani dyjamnentu – bo on w kurze, a z kury nie wypada, co już sprawdzono wcześniej, a zyska owcarka.
Pani Lennon zyska potrójnie: owcarek jest cenny – bo jest właścicielem dyjamentu – jako ‚abandonend property’, i jest cenny sam z siebie, bo takie owcarki mają swoją autonomiczną cenę u hodowcy. A i owcarkowa znana ku ludziom bezinteresowna przyjaźń, wierność i – nie bójmy się tego słowa – miłość, jeszcze korzyść dla pani Lennon zwiększa.
A kury i tak pani Lennon nie straci, bo ją owcarek w sobie nosi. ma tam przytulne i ciepło, a pani L. odpadają wydatki na sprzątanie po kurze.
A jak przyjdzie pora, to owcarek za stodołę się uda, w celu higienicznym, i niezawodnie swojej pani L. dyjamencik przyniesie.
Pani L. wielce się ucieszy z dyjamentu, a o kurę już trapić się nie będzie, boć jej dawno nie widziała. A co z oczu to z serca.
Mógłbyś więc, owcarku miły, jakiemu swojemu druhowi wyspiarskiemu podszepnąć takie rozwiązanie.
A i na Podhalu – heeeeeej ! – sprawdzić to by się mogło. Jeśli gaździny dyjamenty w uszach noszą. Bo niechybnie noszą dyjamenty, a nie pazury niedźwiedzia Wojtka, co go już dawno nikt w Tatrach nie widział.
Myśl Tanaki jest przednia ) lecz ja widzę jeden problem. Jak to zrobić, by taki wilczarz – owczarek, który jest dużym psem, połknął tę diamentową kurę w całości ?
A jeśli owszem połknie ją lecz w kawałkach a diamencik upadnie na ziemię ? Wszak i w całym świecie działa prawu Murphyego ! I co wtedy ? Na nic szukanie w higienicznym miejscu ((( A i prześwietlenie też nic by nie wykazało ((
To już lepiej zachorować warto pani Lennon i zrobić z kury odżywczy rosołek i udko lub pierś na drugie danie ))
Wawrzek
6 września o godz. 11:37
Oj nie ma problemu!
Dlatego właśnie wilczarz. Capnie-kłapnie-połknie.
Jeden ciąg technologiczny.
Buźka u niego jak u rekina. Na Podhalu rekinów nie ma, ale w Bałtyku to już się taki zdarzy. Raz na 5 lat, ale można się przyjrzeć.
Z takim wilczarzem miałem okoliczność się zaznajomić osobiście. Przywitał mnie stając na zadnich łapach i opierając przednie o moje ramiona.
W tym momencie musiałem wyglądać jak słup soli wielickiej. I udawać śpiących rycerzy w Tatrach.
Bo jak na mnie spojrzał z góry, spod powały, to inaczej się czuć nie mogłem. Zwłaszcza, że jego paszcza przeciw mojej z góry zwiastowała jego zwycięstwo, gdybym tylko krzywo mrugnął.
A ponieważ wyczuł we mnie bratnią duszę, chociem nie owcarek, a tychże miłośnik, stąd pewnie jego przyjazna reakcja, wydobył z siebie wielgaśny jęzorek i mnie nim starannie, widać nieco spoconego, wytarł na przywitanie.
W tym momencie mogłem ocenić zarówno rozmiar jego rekiniej buźki jak i zajrzeć do żołądka. Kura się w całości zmieści.
Prawdę mówiąc cały kurnik by się zmieścił.
Wniosek – jak wyżej: problemu nie ma – cap-kłap – w całości.
Ja się psów nieznanych boję, tak na wszelki wypadek, i omijam szerokim łukiem. Pies to wyczuwa na odległość, strach, przyspieszone bicie serca. Ja na to nic nie mogę poradzić. Inna rzecz, że tu psy nie chodzą luzem, ale czasem można się natknąć. Kiedyś w parku tak mnie przywitał golden retriver – idę sobie, a tu wprost na mnie pędzi wielkie psisko. Akurat tego się nie bałam, bo retrivery „z duszy” są nastawione przyjaźnie, dlatego często trenuje się jako opiekunów dla niepełnosprawnych, niewidomych itd.
No ale jak ten wpadł na mnie z przyjacielskim pozdrowieniem, to omal nie wywinęłam kozła! Właściciel przepraszał, ta ścieżka jest na ogół pusta, więc piesio tam chodzi się wybiegać.
Moja sąsiadka ma malutkiego teriera, o matko, jakież to hałaśliwe! Sąsiadka mówi, że jakby go spuściła ze smyczy (chodzi z nim na spacery), to capnąłby mnie za portki, bo nie jesteśmy zaznajomieni. Na to trzeba czasu, a my się ciągle mijamy.
Trochę diamentów, dziewczyny 🙂
https://www.google.ca/search?q=the+biggest+diamond+in+the+world+2013&client=firefox-a&hs=dVM&rls=org.mozilla:en-US:official&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=4hcqUvTqFdSJqQG5yYGQDA&ved=0CEwQsAQ&biw=1587&bih=869
Długi sznureczek, ake ja nie umiem skracać – otóż taki pierścionek należy zdjąć z palca przed myciem naczyń czy drobną przepierką…
http://www.google.ca/imgres?imgurl=http://www.dimensionsinfo.com/wp-content/uploads/2011/02/Biggest-Diamond-Ring.jpg&imgrefurl=http://www.dimensionsinfo.com/biggest-diamond-ring/&h=334&w=500&sz=79&tbnid=9y2ifVcxD8YMpM:&tbnh=90&tbnw=135&zoom=1&usg=__QTZ_Uzd2q6Vru6skpTnBPf1hDRU=&docid=KPn6Ow0pyAQW7M&sa=X&ei=zxgqUubFHoPEqgGqo4Ew&ved=0CFQQ9QEwAA&dur=675
*ale 🙄
Robią wrażenie! Ale tylko wrażenie!
Bo co mi po diamentach? Tylko kłopot z nimi. Sejfy potrzebne, zabezpieczenia, potem jakiś osobnik z giwerą, pilnujący aby nikt tego cuda ze mnie nie podkradł!
To ja już wolę moje skromne srebra i broszkę, w której dokoła trzy centymetrowego korala poukładane są symetrycznie mniejsze, wielkości dużej łzy!
Na psa luzem – kapsaicyna alkaloidowa w kieszonkowym rozpylaczu.
Alicjo – jestem przekonany na 1000 procent, że właścicielka takich diamentów nie wie co to jest zmywanie naczyń a o przepierce, nawet gdybyś jej pół dnia tłumaczyła co to jest – nie zrozumie )
Poza tym tak wielki diament na palcu to też kłopot ( Trzeba ubezpieczyć nie diament tylko palec by przez takie noszenie nie uległ zwichnięciu lub nie daj Boże złamaniu ))
Fusillo,
ja mam tylko złotą obrączkę bardzo skromną, oraz nieopatrznie małżonek kupił mi złote wisiorki z maciupeńkimi perełkami. Nieopatrznie, bo przecież ja gustuję w srebrze, złoto do mnie nie pasuje. Złoto, moim zdaniem, pasuje do dziewczyn piwno-brązowo-czarnookich, a jam niebieskooka! Poza tym złoto to jest takie świecidełko, jakby nie spojrzał… Srebro jest ciepłe, przyjazne, a poza tym polskie wyroby jubilerskie ze srebra są bezkonkurencyjne, moim zdaniem. Dla naprzykładu:
http://srebropib.pl/bizuteria/ss
Diamenty to też świecidełka, a technologia wytwarzania sztucznych tak sie rozwinęła, że ho-ho. Z diamentów to ja mam w domu tarcze diamentowe do cięcia kamoli 😉
TesTequ,
ja bym tego użyła, ale na właściciela psa, bo to on powinien wychować psa tak, żeby przechodzień czuł się bezpieczny. Pies nie jest winien, jak się go do czegoś nie przyuczy, to się zachowuje jak się zachowuje. Może sobie fikać w obejściu, ale w przestrzeni publicznej już nie.
Jest taki jeden pan na mojej ścieżce, który spaceruje z psem i pies jest luzem, idzie przy nodze pana. Na znak pana siada na poboczu i czeka, aż przejdę. To jest bardzo dobrze wychowany pies, obywa się bez stresu po obu stronach!
Ja nie błękitnooka, tylko w barwach jesieni, i też cenię srebro, a w połączeniu z bursztynem, to już wypas! :-)))
Masz rację co do wychowania psów. 20 lat temu wzięlismy ze Ślubnym na wychowanie szczeniaczka, suczkę, czystej rasy kundelkę, ale po tatusiu pudlu, od którego wzięła urodę. Żyła 13 lat, bez smyczy wychowywana, bez kagańca, nauczona iść przy nodze, nigdy nikogo nie zaatakowała! Można? Można!
Pozdrawiam!
Fusillo,
barwy jesieni jak nic pasują do srebra i bursztynu! Ja mam zielonkawy bursztyn bałtycki i ten pasuje do mnie. Mam też bursztynowy, ale on się ze mną nie za bardzo…podobno działa na reumatyków dobrze, więc siostry mnie zaopatrzyły. Jest w zasięgu ręki ten bursztyn, ale nie noszę. Nazbierały mi też sporą szklanicę bursztynów luzem, takie małe kamyczki. Miałam sobie zrobić bursztynową nalewke, ale jakoś mi zeszło, wsypałam do kielicha i tak sobie stoi…
O leczniczych właściwościach słyszałam i wierzę, że to działa! Sama jednak tego nie próbowałam, co nie znaczy, że kiedyś nie spróbuję!
Teraz wybacz, ale czas mi iść w poziom, bo od szóstej rano muszę być już na nogach. Praca!
Dobranoc Tobie i wszystkim w Budzie! :-)))
Podejmowałam na obiad Lisę dzisiaj, przyjaciółkę ś.p. Franka z naprzeciwka.
Lisa trzyma się doskonale (82 lata), ciągle zajęta i coś robi. Nie widziałyśmy się kilka miesięcy, ona była w Szwajcarii u córki, mnie tyż nie było trochę na śmieciach moich w czasie wakacji.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9285.JPG
Alicja przypomniała mi, że w Stanach jest możliwość zrobienia sobie diamentu z prochów bliskiej osoby )) Polega to na specyficznej technologii i bardzo wysokim ciśnieniu. No i czym więcej tego co pozostało ze zmarłego, tym większy diament ) Można potem oprawić u jubilera i nosić swoją np. drugą połowę na palcu )
@fusilla: Typowy błąd uogólnienia przypadku. Fakt, że Twoja psina nie była idiotką, nie świadczy o tym, że można wytresować każdego psa, żeby nigdy mu coś głupiego do łba nie strzeliło. Przebiegając obok czworonoga naprawdę nie mam szansy wiedzieć, czy mu się moje pomarańczowe buty http://biz.blox.pl/2013/04/Magiczne-buty.html spodobają, czy nie. Ma być na smyczy i koniec dyskusji!
TESTEQ!
A czy ja twierdzę, że jestem nieomylna? Poza tym, nie ma już tematu mojego psa, bo jest w psim niebie!
A jak psy widzą kolory? Oto obszerny tytuł ze strony internetowej http://www.psy24.pl, której nie udasło mi się jako link skopiować!
„Dowody na to przedstawił zespół naukowców z Uniwersytetu w Kalifornii, który przeprowadził dokładne badania i ustalił mapę barw widzianą przez psy. Skomplikowane badania przeprowadzono również na innych gatunkach psowatych m.in lisach i wilkach.
Wykazano wówczas, że np. w tęczy zamiast widzieć fiolet, błękit, zieleń, żółć, pomarańcz i czerwień – psy widzą ciemnoniebieski, jasnoniebieski, szary, jasnożółty, ciemnożółty (wpadający w brąz) i bardzo ciemny szary. Tak więc podstawowymi kolorami w jakich psy widzą to żółty i niebieski. Psy maja trudność z kolorem czerwonym, prawdopodobnie jest on przez nie widziany jako bardzo ciemny szary lub nawet czarny. Badania również wykazały, iż psy niezbyt wielka wagę przywiązują do samych kolorów, ale bardziej skupiają się na różnicy w ich jaskrawości – przedmioty o barwach kontrastowych są dla nich bardziej widoczne.
Jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć? Wiemy jak pewne przedmioty uczynić lepiej widzialnymi dla psów. Gdybyśmy np. uczyli aportować psa pomarańczową piłeczką i rzucali mu ją na zieloną trawę – nasza nauka mogła by się bardzo przedłużyć , dlatego iż dla psa piłka pomarańczowa jest niemal w tej samej barwie co zielona trawa (w tym przypadku najlepsze będą aporty w odcieniach niebieskiego). Dobierać więc należy zabawki w zależności od podłoża na którym planujemy zabawę /naukę z psem (zabawka musi być w zdecydowanym kontraście z podłożem, dużo jaśniejsza lub dużo ciemniejsza). Kiedy nie jesteśmy w stanie przewidzieć na jakim podłożu będziemy pracować, można zaopatrzyć się w przedmioty „łaciate”, gdzie barwy łat silnie kontrastują ze sobą , są duże i wyraźnie rozgraniczone. Należy pamiętać, że gdy „łaty” są zbyt małe i jest ich zbyt wiele zadziałają jak kamuflaż i sprawią, że przedmiot stanie się mało widoczny.
Pamiętajmy, że o ile ludzi można nazwać zwierzętami uzależnionymi od wzroku, o tyle dla psów jest to jeden z mniej istotnych zmysłów w postrzeganiu świata.”
Czyli, gdy w moich pomarańczowymch, magicznych butach biegnę po trawie, to psu wydaje się, że lewituję? Jak duch. Tylko kto tak tupie? 😀
Do Orecki
„Kiedy Poni Sarah wyruszy na wschod, kura Sarah zmieni imie, aby jej, znaczy kury, nie kojarzyc z pania Sarą.”
Abo… to poni Sarah P. zmieni imie, coby nie pomylono jej z tom kurom 😀
Do Wiecnościecki
„Ta kura to może poza diamentem mieć bogatsze wnętrze 🙂 np złote serce 🙂 )”
Kieby ta kura, opróc diamentu w zołądku, miała jesce złote serce, to by znacyło, ze jej wnętrze to jeden wielki sklep jubilerski 😀
Do Tanakecka
„Kurę może capnąć ichni owcarecek, wyspiarski, dajmy na to irlandzki wilczarz. Capnie, kłapnie, połknie.
Kura z dyjamentem będzie w środku owcarka.”
Diament w kurze, kura w owcarku… to juz sie ryktuje z tego prowdziwo rusko matrioszka. Ale tak w ogóle Twój wywód brzmi całkiem sensownie, Tanakecku 😀
Do Wawrzecka
„Myśl Tanaki jest przednia ) lecz ja widzę jeden problem. Jak to zrobić, by taki wilczarz ? owczarek, który jest dużym psem, połknął tę diamentową kurę w całości ?”
Moze by trza najpierw przeprowadzić próbe generalnom? To znacy wziąć zwykłom kure, bez diamentu, i sprawdzić, cy taki owcarek do rade połknąć jom w całom? 😀
Do Alecki
„Kiedyś w parku tak mnie przywitał golden retriver ? idę sobie, a tu wprost na mnie pędzi wielkie psisko. Akurat tego się nie bałam, bo retrivery ?z duszy? są nastawione przyjaźnie, dlatego często trenuje się jako opiekunów dla niepełnosprawnych, niewidomych itd.
No ale jak ten wpadł na mnie z przyjacielskim pozdrowieniem, to omal nie wywinęłam kozła!”
Na pewno ten retriver mioł dobre intencje. Pewnie uznoł, Alecko, ze jesteś barzo zmęcono, więc fcioł Cie nie telo przewrócić, co piknie ułozyć do snu.
„Trochę diamentów, dziewczyny :)”
O, Jezusicku! Wśród tyk „diamentów”, co mi sie pod tym adresem wyświetliły, nolazło sie tyz zdjęcie tej piosenkarki Justyny Biebery! 😀
Do Fusillecki
„Bo co mi po diamentach? Tylko kłopot z nimi. Sejfy potrzebne, zabezpieczenia, potem jakiś osobnik z giwerą, pilnujący aby nikt tego cuda ze mnie nie podkradł!”
Bajuści, Fusillecko. Sejfy, zabezpiecenia… I to – jak widać – nie ino zabezpiecenia przed rabusiami, ale przed kurzymi dziobami tyz.
„Pamiętajmy, że o ile ludzi można nazwać zwierzętami uzależnionymi od wzroku, o tyle dla psów jest to jeden z mniej istotnych zmysłów w postrzeganiu świata.”
Bajuści! Od downa uwazołek, ze wy ludzie zbyt duzom wage przywiącujecie to tego, co widzicie, a zbyt małom do tego, co cujecie nosem 😀
Do TesTeqecka
„Ma być na smyczy i koniec dyskusji!”
A wilki? Cemu nie postulujes, TesTeqecku, coby wilki tyz były na smycy? O kielo łatwiej byłoby bronić owiecek przed nimi!
„Czyli, gdy w moich pomarańczowymch, magicznych butach biegnę po trawie, to psu wydaje się, że lewituję?”
Moim psim zdaniem – to racej cłowiekowi wydoje sie, ze lewitujes TesTeqecku, bo cłowiek nie cuje zapachu Twoik butów (a my psy cujemy piknie!), a skoro ik nie cuje, to pewnie myśli,ze ik nimo 😀
Owczarku,
Justyna Biebra jest niestety, Kanadyjczykiem i za kilka chwil, jak obecne nastolatki przestaną się doń modlić, będzie po Justynie.
Idę pogłaskać kota (jak się da).
Powiem Wam kto jeszcze moze capnąć kure albo nawet koguta. Dzisiaj slyszalam, jak kogut piał, piał i jeszcze raz piał. Nagle cisza. Udławił sie! Nie… To na niebie zaczeły szybowac cztery orły. Nie tylko kogut sie zamknał. Wszelka zywina siedziała cicho. Dziki krolik załozyl czarodziejski kapelusz i udawal, ze go nie ma.
U mnie hałasy robią blue jays, te kolorowe sroki:
http://alicja.homelinux.com/news/Niebieski_ptak/img_4189.jpg
Czasem mewy.Koguty słyszałam ostatnio w Polsce, no i charakterystyczne na wsi wieczorne psów szczekanie. Podejrzewam, że to jest taka psia radiostacja, wymieniają wiadomości, co w którym końcu wsi się wydarzyło. Kończą nadawanie grubo po północy.
W Kanadzie szczekają do północy? Słyszałem, że w Szwajcarii obowiązuje przepis: „O 22:00 psia morda w kubeł!”
TesTeq,
no właśnie…tutaj nie słyszę żadnych szczekających psów, tylko terier mojej sąsiadki poszczekuje na listonosza (w dzień), albo na mnie, jak wychodzę z domu lub ktoś inny sie pałęta, a on akurat jest na ganku (szklane „pudło”, ten ganek).
Piesy na polskiej wsi to jakis fenomen 🙄
U mnie najwyżej kot zamiauczy, zwłaszcza, gdy się domaga jedzenia.
Czyżby na naszych wsiach żyły jeszcze normalne zwierzęta, które rządzą się swoimi prawami ????
Ten kogut mieszka daleko od miasta, gdzie jest o wiele wiecej zywiny niz ludzi.
Jesli ktos ma ochote obejrzec godzinny film o migracji ptakow w Ameryce Polnocnej to zalaczam ponizej link. W tym filmie mozna „przeleciec” nad Grand Canyon, nad Pacyfikiem lub wzdluz rzeki Mississippi i obserwowac jak ptaki znaja zwyczaje innej zywiny i wykorzystuja te wiedze, aby zlapac ryby.
Narracja jest po angielsku.
http://video.pbs.org/video/2365033091/
Witaaaaaaaaaaaaaajcie!!!!
wrocilam z jednej „szychty”do drugiej „szychty” 😆 No a, ze „polamana” jestem,to teraz tylko macham do wszystkich budowniczych i postaram sie jutro zasiasc w budzie i spokojnie Smadnego wypic,i koniecznie wszelkie zaleglosci w czytaniu owcarkowych opowiesci nadrobic,hej 😉 😀
A witaj Pani, Witaj!
Odmachiwam! Zabrałam się (wreszcie!) za jakieś straszliwe roboty porządkowo-przestawiające i mam za swoje 🙁
Do Alecki
„no i charakterystyczne na wsi wieczorne psów szczekanie. Podejrzewam, że to jest taka psia radiostacja, wymieniają wiadomości, co w którym końcu wsi się wydarzyło. Kończą nadawanie grubo po północy.”
Potwierdzom. Fciołbyk przy tym zauwazyć, ze jest to wyjątkowo ekologicny środek masowego przekazu. Cłowiek tyz kiesik mioł taki środek – nazywoł sie herold. Cemu z niego zrezygnowano – tego nie wiem. A przecie to była pikno cysto ekologia, w odróznieniu od fal radiowo-telewizyjnyk i farb drukarskik! 😀
Do Orecki
„Dzisiaj slyszalam, jak kogut piał, piał i jeszcze raz piał. Nagle cisza. Udławił sie! Nie… To na niebie zaczeły szybowac cztery orły. Nie tylko kogut sie zamknał. Wszelka zywina siedziała cicho.”
No prose! A z kolei poni Kasia Stankiewicz kie uwidzi orła, to wcale sie nie uciso, ino wręc przeciwnie – wychodzi do pola i zacyno śpiewać:
https://www.youtube.com/watch?v=ZVF5x-YzUBY
😀
Do TesTeqecka
„Słyszałem, że w Szwajcarii obowiązuje przepis: ‚O 22:00 psia morda w kubeł!'”
W Polsce tyz obowiązuje, ino… cóz… polskie psy som mniej karne niz śwajcarskie. Co by nie godać, w Śwajcarii ostatni przypadek złamania obowiązującego prawa odnotowano w 1307 roku (powstanie Wilhelma Tella). I od tej pory w Śwajcarii nifto – ani cłowiek, ani zywina – nie złamoł nawet najdrobniejsego przepisu 😀
Do Wawrzecka
„Czyżby na naszych wsiach żyły jeszcze normalne zwierzęta, które rządzą się swoimi prawami ????”
Moze? Moze wśród polskiej zywiny jest więcej absolwentów prawa niz wśród zagranicnej? 😀
Do Anecki
„No a, ze ‚polamana’ jestem,to teraz tylko macham do wszystkich budowniczych i postaram sie jutro zasiasc w budzie i spokojnie Smadnego wypic”
A, witoj nazod, Anecko! Smadnego ocywiście wypij, bo to moze być pikne lekarstwo na połamanie. To znacy nie jestem pewien, cy jest, ale… komisyjnie mozemy uznać, ze tak 😀
Z przyjemnoscia posluchalam piosenki o cieniu orla. Zwrocilam uwage na krajobrazy. Czy to wideo bylo nagrane w Polsce?
Jedno slowo na temat Śwajcarii. Rzeczywiscie Śwajcarzy nie łamią obowiązującego prawa. No moze z wyjatkiem jednego lub drugiego bankiera.
Slyszalam rowniez, jak Roger, u nas czesto nazywany FedEx od doskonalej gry w tenisa, no wiec slyszalam, jak FedEx powiedzial brzyćkie slowo.
Owczarku,
pieska radiostacja sprawdza się tylko na niewielkich obszarach, takich jak wieś lub niewielkie miasteczko. W większych miastach cisza.
Przy okazji, ponieważ w domu zamieszkał podczas mojej nieobecności kot, czyli Mrusia, nasuwają mi się takie uwagi:
-pies to by czasami zaszczekał, zamerdał ogonem, pokazał język albo w inakszy sposób wyraził swoje „zdanie” lub potrzeby.
-kot zamiauczy co najwyżej, przynajmniej Mrusia tak robi, i generalnie nie „wyraża zdania”. Jak wyraża, to miauknięciem, albo ogonem (już nauczyłam się „czytać”).
Uznała, że jej miejsce do spania to jest kawałek mojej poduszki i skraj łóżka, próbowałam odzwyczaić – nie da rady. Chyba odpuszczę, bo przecież już miesiąc mija, jak ją przekonuję, że spać ma tam u siebie, a nie tu. Pan próbuje ją przekonać, że od jego strony byłoby fajniej (pan ją strasznie kocha), ale bez skutku, ona woli z mojej strony, bo ja ją od niechcenia pogłaskam i zostawiam w spokoju. Dobrze, że łóżko obszerne 🙄
Poza tym w ramach wprowadzania Mrusi w okoliczności, wyszłam z nią na ogródek. Najpierw trzymałam ją na kolanach, potem ostrożnie na trawę. Dla niej to nowe doświadczenie, wąchała wszystko, podskubywała trawę (to akurat dobrze, podobno stymuluje ?wypluwanie? kulek sierściowych), słuchała odgłosów z lasu, świerszcze i te rzeczy. Dojrzała małą ważkę z daleka (ze 3-4 metry), od razu oczy zafiksowane na niej, ważka odfrunęła dalej, Mrusia za nią, ale tylko parę hopsów.
Poskubała jeszcze trochę trawy i hybła pod drzwi kuchni, znaczy do domu chciała. Chyba za dużo wrażeń, jak na pierwszy raz!
Mnie się ciągle wydaje, że ona się nudzi, no i jak to, żeby kot nie znał zewnętrznego świata? 😯
Ciekawa jestem zdania Kota Mordechaja w tej sprawie.
Orca
11 września o godz. 5:08
Śfajcarzy muszą co tydzień powiedzieć Brzydkie Słowo. Każdy.
Powód jest banalnie zrozumiały.
Śfajcaria jest tak pjenkna dookoła, że po 3 dniach każdy traci poczucie, że to takie pjenkne.
Żeby odzyskać poczucie pjenkna, należy je skontrastować z niepięknem.
Dlatego w każdej śfajcarskiej gminie jest prawo, że każdy obywatel musi dokładnie raz w tygodni powiedzieć Brzydkie Słowo.
Każdy ma wyznaczony dzień, godzinę i miejsce na wypowiedzenie Brzydkiego Słowa.
Bo Śfajcaria musi być porządna i schludna. Żeby była Śfajcarią.
Koty to dziwne stworzenia!? Oprocz naszego Napoleona,pomieszkiwal u nas kot sasiadow zwany Nina 😮 Kotu sprzykrzylo sie towarzystwo psow,wiec kazdego rana urzadzalo pod naszymi drzwiami koncert, wspierany drapaniem w drzwi.Ilez to razy bieglam skoro swit,zeby drzwi otworzyc i pozwolic innym na spokojny sen.Ale kotu nie wystarczylo,ze jest juz u nas, glosno domagalo sie natychmiast pelnej michy.Tak wiec, wsrod nich sa wielkie „milczki”ale i gaduly wielkie tyz 😀
Tu sobie ziewamy. Tygrysy to my som, ale leniwe 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9294.JPG
Znowu te paparazzi 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9295.JPG
Ten wzrok, ta mina )) no i te dwa kły, wiadomo kto u Ciebie rządzi Alicjo ))
Tanaka,
Piszesz
„Dlatego w każdej śfajcarskiej gminie jest prawo, że każdy obywatel musi dokładnie raz w tygodni powiedzieć Brzydkie Słowo.
Każdy ma wyznaczony dzień, godzinę i miejsce na wypowiedzenie Brzydkiego Słowa.”
Jak jest takie prawo to na pewno kazdy Śfajcar tego prawa przestrzega. Oh, jokie %$#& pikne gory i jokie %$#& pikne doliny. Oni podobno plynnie przeklinaja w trzech jezykach.
Powolutku przyzwyczajam do okoliczności ogródkowych:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9299.JPG
Niech się kocisko nacieszy!
Wawrzku,
trzymamy sztamę z Mrusią 🙂
Ja jej nie wchodzę w drogę, ona wchodzi na moją poduszkę w nocy, ale niech ta, skoro lubi 🙄
Ostatnio miałam takie sesje czytane w łóżku do mniej więcej pory nadrannej, a ona siedziała na rzeczonej poduszce i „czytała” ze mną.
Czytałam kryminały straszliwe.
Do Orecki
„Zwrocilam uwage na krajobrazy. Czy to wideo bylo nagrane w Polsce?”
Racej nie. Podejrzewołbyk, ze racej na Dziki Zachód pojechali, coby właśnie tamok se na ten cień orli popozirać 😀
Do Alecki
„Tygrysy to my som, ale leniwe”
Z całom pewnościom Mrusia jest tygrysem. Nie słysołek, coby jakikolwiek tygrys te informacje zdementowoł, więc jest tygrysem i ślus 😀
Do Tanakecka
„Śfajcarzy muszą co tydzień powiedzieć Brzydkie Słowo. Każdy.”
Na mój dusicku! I to pewnie po miemiecku, francusku, włosku i retoromańsku! Cyli w sumie – śtyry brzyćkie słowa 😀
Do Anecki
„Koty to dziwne stworzenia!?”
Dziwne, nie dziwne – do zbójnickiej kompanii piknie sie nadajom. W końcu kot mojej gaździny jest w nasej zbójnickiej kompanii, więc wiem 😀
Do Wawrzecka
„Ten wzrok, ta mina )) no i te dwa kły, wiadomo kto u Ciebie rządzi Alicjo ))”
Nie błądzi, kto sądzi, że kotek nim rządzi! To znacy… to było na jednej widokówce na temat jamników. Ale do kotów – tyz to pasuje 😀