Jak przodek mojego bacy spotkoł sie z Ku Klux Klanem
Opowiadołek juz wom kiesik, jak to przodek mojego bacy pomógł ponu Lincolnowi wygrać wojne secesyjnom. I o tym, jak pomógł Indianom pokonać pona Custera. I jak ponu Piłsudskiemu pomógł bolsewików pobić. Ale o tym, jak doprowadził Ku Klux Klan do upadku, to jo wom jesce nie godołek. To znacy pedziołek, ze to zrobił, ale nie pedziołek jak. No to powiem teroz.
Z tym Ku Klux Klanem, ostomili, to było tak, ze powstoł on zaroz po wojnie secesyjnej, ba w ciągu kilu roków hamerykański rząd piknie sie z tymi sietniokami rozprawił i potem przez prawie pół wieku był z nimi względny spokój. Jaze nastoł rok 1915 i wte ta formacja sie odrodziła. Pocątkowo była ona nielicno. Ba w 1920 roku – jako napisoł pon Colin Flint – pojawili sie w jej seregak publicyści Edward Young Clarke i Elizabeth Tyler, ftórzy ozywili te organizacje głosąc hasła prohamerykańskie, antykatolickie, antyimigranckie, antymurzyńskie i antysemickie. Hasłom tym towarzysyły wezwania do wielkiej moralnej krucjaty przeciwko przemytnikom alkoholu, rozpustnikom, skorumpowanym biznesmenom i w ogóle kozdemu, fto nie stosuje sie do zasad społecnego współzycia. Tako kampania zaowocowała wzrostem licebności ku-klux-klanowców i na pocątku roków dwudziestyk XX wieku były ik juz śtyry miliony.*
Tym ftórzy spytajom, o co sło z tymi przemytnikami alkoholu, przybocuje, ze w Hameryce były to casy prohibicji. Prohibicji, ftórom Ku Klux Klan gorliwie popieroł. Tak więc u takiego zatwardziałego ku-klux-klanowca nie było nawet co licyć na choćby jednom flaske Smadnego Mnicha. Ale niekze ta. Gorzej, ze te fudamenty zacęły coroz bardziej wpływać na hamerykańskom polityke. W paru stanak udało im sie wprowadzić swoik zwolenników do Kongresu i na urzędy gubernatorów. Związany z nimi był tyz jeden z hamerykańskik prezydentów – pon Warren Harding.** Robiło sie więc coroz bardziej groźnie krucafuks!
Tymcasem pon Edward Young Clarke stoł sie w Ku Klux Klanie kimś w rodzaju sarej eminencji. Pocątkowo organizacji wychodziło to na dobre. Zyskiwała ona nie ino nowyk cłonków, ale tyz całkiem sporo dutków. Dzięki obrotności tego pona w 1922 roku do kasy Klanu wpływało co najmniej 10 tysięcy dolarów dziennie.*** I wte pon Clarke uznoł, ze organizacja zrobiła sie wystarcająco potęzno, coby zawładnąć całom Hamerykom. Zacął ryktować tajne plany, o ftóryk wiedziało ino śtyrdziestu jego najbardziej zaufanyk współpracowników. A coby jego knowania nie wysły przedwceśnie na jaw, kupił se pewnom storom, opusconom rezydencje pośród pustkowi Dzikiego Zachodu i tamok swoik kompanów zaprosił, coby z ik pomocom nadać swym planom ostatecny kstałt.
Ba niedaleko tej rezydencji był rezerwat, ka zyli se Indianie, a wroz z nimi przodek mojego bacy, ftórego zona – jako juz kiesik wom godołek – była córkom hyrnego wodza Czejenów. No i jeden Indianin z tego rezerwatu, o imieniu Ciekawski Niedźwiedź, wybroł sie roz – ot, tak z ciekawości – ku tej rezydencji. A kie odkrył, ze ftosi w środku siedzi, zakrodł sie i podsłuchoł rozmowe, jakom ku-klux-klanowcy tamok prowadzili. Kie dowiedzioł sie, co pon Clarke knuje, zaroz do przodka mojego bacy pohyboł.
– Bioły bracie! Bioły bracie! – zawołoł. – Blade kufy z Ku Klux Klanu zebrały sie w storej chałupie koło rezerwatu! Jest ik telo co śtyry rozy palców u obu rąk!
– Ku Klux Klan tutok? – zdziwił sie przodek mojego bacy. – Co oni fcom tu robić?
– Podsłuchołek ik rozmowe – pedzioł Ciekawski Niedźwiedź. – Ukwalowujom, jak by tu opanować całom Hameryke, a potem zrobić z niej kraj bez Murzynów, bez Zydów, bez katolików i w ogóle bez kogokolwiek, fto jest inksy jako oni!
– Krucafuks! – zaklął przodek bacy. – Trza bedzie cosi z tym zrobić!
– Moze zwołomy syćkik Indian z rezerwatu, napadniemy na nik i oskalpujemy? – zaproponowoł Ciekawski Niedźwiedź.
– Skoda trudu, cyrwony bracie – pedzioł przodek bacy. – Przecie oni chodzom w tyk swoik dziwacnyk kapturak, więc i tak nie bedzie widać, ze som oskalpowani.
– No to mozno im te kaptury zabrać – zauwazył Indianin.
– Ano mozno – zgodził sie przodek bacy. – Ale nawet kie tyk śtyrdziestu ancykrystów oskalpujemy, to zostanom jesce śtyry miliony inksyk. W akcie zemsty mogom nasłać na nos wielkom armie i wte nie domy im rady.
– Co zatem robić, bioły bracie? – spytoł Ciekawski Niedźwiedź.
– Mom pewien pomysł – pedzioł górol. – Ba muse jak najprędzej noleźć sie w tej storej rezydencji, zanim te sietnioki stamtąd wyjadom i zacnom wcielać swe plany w zycie!
Ciekawski Niedźwiedź wartko nolozł przodkowi bacy najlepsego konia w całym rezerwacie. Górol od rozu dosiodł tego konia i ku storej rezydencji pognoł. Kie tamok dotorł, podeseł do drzwi i zapukoł. Otworzył mu jeden z kompanów pona Clarke’a.
– Cego? – spytoł nieuprzejmie ku-klux-klanowiec.
– A, witojcie, panocku – pedzioł przodek mojego bacy. – Jade z daleka i kapecke zgłodniołek. Uwidziołek te chałupe i pomyśłolek se, ze moze dostołbyk tutok cosi do jedzenia?
Zanim ku-klux-klanowiec zdązył sie odezwać, ku drzwiom podeseł sam pon Clarke i zawołoł:
– Nimos tu cego sukać, niepiloku! Lepiej rusoj wartko w dalsom droge, bo inacej pozałujes!
– Oh! Co za stanowcość! Co za dumno postawa! – Przodek mojego bacy udoł, ze pon Clarke mu zaimponowoł. – To wy pewnie z Ku Klux Klanu jesteście? Bo ino w Ku Klux Klanie som takie siumne chłopy! No nie?
Pon Clarke nie był zadowolony, ze ftosi obcy odkrył, ze tutok narada Ku Klux Klanu sie odbywo.
– Dobrze wom radze, wynoście sie stąd i wartko zaboccie, zeście tutok byli!
– Moge sie wynieść, niekze ta – pedzioł przodek bacy. – Dziwie sie ino, ze hyrny Ku Klux Klan siedzi se tutok spokojnie, kie niedaleko stąd nojduje sie miastecko, ka sami Murzyni mieskajom i straśnie sie z wos śmiejom!
– Śmiejom sie z nos? – oburzył sie pon Clarke. – Z nos? Najlepsyk synów tego kraju?
– Dokładnie tak, panocku – pedzioł przodek mojego bacy. – Jakomsi godzine temu przejezdzołek przez to miastecko i godom wom – ani jednego biołego tamok nie uwidziołek! Byli sami corni i cosi godali, ze majom w planie syćkik Murzynów przenieść z Afryki do Hameryki…
– Niedocekanie ik!!! – ryknął pon Clarke. – Mozecie nos wartko zaprowadzić do tego murzyńskiego miastecka?
– Nie jest mi ono po drodze – pedzioł przodek bacy – ale dlo tak genialnego ku-klux-klanowca, na jakiego wy mi wyglądocie, to jo zrobie syćko!
Piknie to połechtało prózność pona Clarke’a, ze zostoł nazwany genialnym. Zaroz kazoł swoim kompanom pozakładać stroje organizacyjne i rusyć na murzyńskie miastecko.
– Ponie Clarke, a co z planami opanowania Hameryki? – spytali ku-klux-klanowcy.
– Później! – zadecydowoł pon Clarke. – Teroz pojedziemy dać cornuchom naucke! Spalimy to ik miasto! Haha!
– Hahaha! – zarechotali ku-klux-klanowcy. I zaroz pozakładali te swoje ku-klux-klanowe kiecki, a na głowy powciągali kaptury. Wsiedli na konie, na ftóryk tutok przyjechali (bo autem w te strony dojechać sie nie dało) i rusyli za przodkiem mojego bacy. A kany przodek bacy ik poprowadził? Ano ku takiemu zupełnie opusconemu miastecku. Było to jedno z wielu miast-duchów, jakie do dzisiok mozno na Dzikim Zachodzie uwidzieć.
– Co tutok sie dzieje? – spytoł zdziwiony pon Clarke. – Przecie tutok nikogo nimo! Cy to jakisi śpas? Jeśli tak, to pozałujes, niepiloku!
– Nic z tego nie rozumiem, panocku – pedzioł przodek mojego bacy udając zakłopotanie. – Przecie byłek dzisiok tutok i miasto było zamieskałe! Przysięgom na mojom miłość do Ku Klux Klanu, ze prowde godom!
– No to co sie w takim rozie stało, ze teroz miasto jest puste? – spytoł pon Clarke.
– Wyjaśnienie moze być ino jedno – pedzioł przodek bacy. – Murzyni odkryli, ze jedziemy tutok i zdązyli uciec.
– Skoda – westchnął pon Clarke. – Zapowiadała sie pikno zabawa!
– Daleko pewnie nie uciekli – pedzioł przodek bacy. – Pewnie schronili sie w zydowskim miastecku, ftóre jest niedaleko stąd.
– Cooo?! – wykrzyknął pon Clarke. – Niedaleko stąd jest jakiesi zydowskie miastecko?
– Ano jest – pedzioł przodek bacy. – Przejezdzołek przez nie, zanim trafiłek do tego tutok miastecka murzyńskiego. Sami Zydzi tamok mieskajom! A kie tamtędy przejezdzołek, to usłysołek, jak godajom, ze trza zmienić plany Światowej Organizacji Syjonistycnej i syćkik Zydów sprowadzić do Hameryki zamiast do Palestyny.
– Tak godali? – Kufa pona Clarke’a jaz scyrwieniła sie z gniewu. – Musicie nos tamok zaprowadzić! Rozprawimy sie z nimi!
– Ocywiście, panocku – zgodził sie przodek mojego bacy.
I poprowadził ku-klux-klanowców tak, ze po dwók godzinak jazdy noleźli sie… w tym samym mieście-duchu, co poprzednio! Ino wjechali do tego miasta od drugiej strony i jakosi nie zorientowali sie, ze dopiero co tutok byli.
– Oto, panocku, miastecko Zydów, o ftórym wom godołek – pedzioł górol do pona Clarke’a.
– No dobrze, a kany ci Zydzi? – spytoł pon Clarke. – Zywego ducha tutok nimo!
– Rzecywiście! – zawołoł przodek bacy udając, ze dopiero teroz to zauwazył. – Widocnie oni tyz sie dowiedzieli, ze tutok jedziemy i uciekli. Pewnie schronili sie w tym katolickim miastecku, co to jest o dwie godziny drogi stąd.
– O jakim katolickim miastecku wy godocie? – zaciekawił sie pon Clarke.
– O tym, przez ftóre przejezdzołek, zanim trafiłek do tego miastecka zydowskiego – pedzioł przodek bacy. – Sami katolicy tamok mieskajom! I słysołek, jak godajom, ze nalezy przenieść papieza z Rzymu do Hameryki wroz z caluśkom Bazylikom Świętego Pietra. Pedzieli, ze skoro mozno było przewieźć Statue Wolności z Europy do Hameryki, to Bazylike Świętego Pietra tyz bedzie mozno.
– Weredy jedne! – zezłościł sie pon Clarke. – Ale nic im z tyk planów nie wyjdzie! Wceśniej spalimy ik miasto! Zaprowadźcie nos tamok wartko!
– Zaroz wos zaprowadze – pedzioł przodek mojego bacy. – Rusojcie za mnom.
Przodek bacy pognoł konia przed siebie, a pon Clarke i pozostali ku-klux-klanowcy rusyli za nim. A przodek bacy zrobił jesce jedno kółko i… po roz trzeci zaprowadził ik do tego samego opusconego miastecka.
– O, krucafuks! – zawołoł udając zaskocenie. – Zdoje sie, ze znów my nie zdązyli!
Tymcasem pon Clarke zacął cosi podejrzewać.
– To dziwnie – pedzioł – ale mom jakiesi takie wrazenie, ze to miasto katolików jest barzo podobne do tamtego miasta Zydów. A tamto miasto Zydów było barzo podobne do miasta Murzynów, ka zeście na samym pocątku nos zaprowadzili…
– Nimo w tym nic dziwnego – odpowiedzioł przodek bacy. – Murzyni, Zydzi, katolicy… oni syćka som tacy sami! A skoro som tacy sami, to takie same miasta ryktujom.
– No, co racja, to racja. – Pon Clarke nie mógł sie nie zgodzić z logicnym wywodem górola. – Skoda ino, ze my cały dzień zmarnowali. Telo my sie dzisiok najeździli i nie udało nom sie dopaść ani jednego Murzyna, ani jednego Zyda i ani jednego katolika! Buuuuu!
Kie pon Clarke to godoł, po jego kufie zacęły spływać łzy, ftóre wartko przemocyły jego ku-klux-klanowom kiecke. Przodek mojego bacy poklepoł go po plecak.
– Nie płakojcie, panocku, nie płakojcie – zacął pociesać. – Jak fcecie, moge wos zaprowadzić do chałupy cłeka, co to jest harnasiem syćkik Murzynów, Zydów i katolików. Spalicie mu te chałupe i wte od rozu humor sie wom poprawi.
– Harnaś syćkik Murzynów, Zydów i katolików? – zdziwił sie pon Clarke pociągając nosem. – Istnieje ftosi taki?
– A, istnieje, panocku, istnieje – pedzioł górol. – Kolor skóry mo corny jako smoła i wyznoje on judaizm i katolicyzm jednoceśnie.
– Judaizm i katolicyzm jednoceśnie? – pon Clarke był coroz bardziej zdziwiony. – Jak to mozliwe?
– Ano mozliwe – pedzioł przodek bacy. – Syćkie soboty przesiaduje w zydowskiej synagodze, a syćkie niedziele – w kościele katolickim!
– Murzyn, Zyd i katolik w jednym! – Pon Clarke zgrzytnął zębami. – To nas potrójny wróg!!!
– To jak? – spytoł przodek bacy. – Mom wos ku niemu zaprowadzić?
– Jesce pytocie? Prowadźcie! – zawołoł pon Clarke. – Piknie usmazymy nasego potrójnego wroga!
Pon Clarke otorł łzy, a górol poprowadził ku-klux-klanowców ku chałupie, we ftórej rzekomo mieskoł murzyński zydo-katolik. W rzecywistości, ostomili, była to… rezydencja pona Clarke’a! Ale ku-klux-klanowcy byli tak juz strudzeni wielogodzinnom jazdom, ze tego nie zauwazyli. W dodatku była juz ciemno noc, więc w ciemnościak tym trudniej było te chałupe rozpoznać.
– Poźrejcie, panocku – pedzioł przodek bacy do pona Clarke’a wskazując na rezydencje. – Oto jesteśmy na miejscu.
– Ale w tej chałupie nie pali sie zodne światło – zauwazył jeden z towarzysącyk ponu Clarke’owi ku-klux-klanowców. – Cyzby i tym rozem nasemu przeciwnikowi udało sie uciec?
– E, na pewno sie nie udało – pedzioł przodek bacy. – Przecie noc jest, więc nie mógł zauwazyć, ze nadjezdzomy.
– No to cemu tamok jest ciemno? – spytoł ku-klux-klanowiec.
– Bo teroz juz nos zauwazył, więc specjalnie pogasił światła, coby my myśleli, ze go w środku nimo – pedzioł górol.
– Jesteście pewni? – spytoł ku-klux-klanowiec.
– Całkowicie! Zreśtom ten pon, będąc geniusem – tutok baca wskazoł na pona Clarke’a – na pewno tyz sie tego domyślił. Prowda, panocku?
– Ocywiście, ze prowda! – skwapliwie potwierdził pon Clarke, barzo zadowolony, ze znów zostoł nazwany geniusem. – Nie ociągać sie, ino do roboty! Spalmy wartko tego zydo-katolickiego cornucha!
– Spalmy go! Spalmy! – zawołali ku-klux-klanowcy. A potem otocyli rezydencje, powybijali w oknak syby i zacęli wrzucać do środka zapalone pochodnie. Zaroz chałupa tak sie kurzyła, ze nawet z barzo daleka wielkom łune było widać.
– Pikny widok – ciesył sie pon Clarke siedząc na koniu i pozirając na swoje dzieło zniscenia. – Ino cemu ten murzyński zydo-katolik nie wybiego z wrzaskiem do pola?
– To proste – odpowiedzioł przodek mojego bacy. – Sparalizowało go ze strachu, więc nie moze sie rusyć. A ze z tego strachu nawet mowe mu odjęło, to nie wrzescy.
– Pewnie mocie racje. Hehe! – zarechotoł pon Clarke.
Nagle jednego z jego kompanów cosi tknęło.
– Kwilecke! – zawołoł. – Jo chyba te chałupe rozpoznoje!
– Jak to? – zdziwił sie pon Clarke, ale zaroz i jego oświeciło. – O, krucafuks! Jo tyz rozpoznoje! To przecie mojo chałupa!
Pon Clarke zeskocył z konia i pohyboł ku otacającym jego rezydencje ku-klux-klanowcom.
– Stać! Stać! – wołoł. – Zgaście wartko ten ogień!
– A to cemu? – zdziwili sie ku-klux-klanowcy. – Odkąd to gasimy domy cornuchów zamiast je palić?
– Nie widzicie głuptoki, ze to mojo rezydencja sie kurzy?! – wrzasnął pon Clarke.
Teroz dopiero syćka ku-klux-klanowcy uwidzieli, co tak naprowde podpalili. Rzucili sie do pobliskiego potoka, pościągali ze swyk głów kaptury i napełniwsy je wodom próbowali ugasić ogień. Ale było juz za późno. Chałupa pona Clarke’a przybocowała wielkom watre, ftórom zgasić by teroz mogło ino jakiesi oberwanie chmury. Na to sie jednak nie zanosiło, bo nocka była pogodno.
Zrozpacony pon Clarke podeseł do ognia na telo blisko, na kielo mógł. Poziroł, poziroł, poziroł, jaze… zacął sie histerycnie śmiać:
– Hahaha! Jak piknie sie pali! Haha! To sie naprowde piknie pali! Piknie! Piknie! Tralala! Mojo chałupa sie pali! Hahaha! Haha!
Pon Clarke zwariowoł! Najzwycajniej w świecie zwariowoł! Cały cas sie śmiejąc zacął tańcyć wokół swej rezydencji, a kie dostrzegoł jakisi lezący na ziemi suchy patyk, to podnosił go i dorzucoł do ognia. Oniemiali ku-klux-klanowcy nie barzo wiedzieli, co robić. Nagle pon Clarke hipnął na swego konia i pogalopowoł kasi przed siebie.
– Ponie Clarke! – zawołali ku-klux-klanowcy. – Kany pon tak pędzi?! Ponie Clarke! Niek pon pocko na nos!
No i syćka ku-klux-klanowcy pognali za ponem Clarkem. Przodek mojego bacy poziroł na nik tak długo, jaze rozpłynęli sie w mrokak nocy. A potem złowił se w potoku tłustego łososia i piknie go upiekł w ogniu dogasającego pozaru. Po smakowitej kolacji przespoł sie pod drzewem, rano zaś wrócił do swyk indiańskik przyjaciół.
Wkrótce do rezerwatu dosły wieści, ze w kilku miasteckak Dzikiego Zachodu widziano jakiegosi saleńca, ftóry pędził na koniu rycąc ze śmiechu, a za nim pędziło kilkudziesięciu jeźdźców błagając go, coby sie wreście zatrzymoł.
Po pewnym casie pon Clarke wrócił na wschód Stanów, ba zdrowyk zmysłów juz nie odzyskoł. Zacął jakiesi dziwne operacje z finansami Ku Klux Klanu ryktować i tak jak jesce niedowno zapewnioł swej organizacji pikne dochody, to teroz doprowadził jom na skraj bankructwa.**** W końcu wiosnom 1923 roku zmusono go do wystąpienia z Ku Klux Klanu.***** Później – jako gwarzy Wikipedia – zacął on głosić, ze jest nowym wcieleniem Juliusa Cezara i Dalaj Lamy. Jaze w rocku 1932 zamkli go w śpitalu dlo obłąkanyk.
A Ku Klux Klan – bez organizacyjnyk zdolności pona Clarke’a – zacął podupadać. Hamerykanie masowo zeń sie wypisywali. W roku 1927 było juz tamok ino 321 tysięcy cłonków, rok później o połowe mniej, a pod koniec dekady – zaledwie 37 tysięcy.****** Teroz jest ik podobno 6 tysięcy. Cyli o 6 tysięcy za duzo… Co to jednak jest w porównaniu z kilkoma milionami niecały wiek temu! No i zapewne jaz po dziś dzień kozdego ku-klux-klanowca dręcom od casu do casu nocne kosmary – kie śni mu sie przodek mojego bacy. Hau!
P.S.1. Dzisiok momy świętego Wojciecha. Pora z bacom i owieckami na hole rusać, coby siedzieć tamok jaz do świętego Michała. Ale trza bocyć, ze dzisiok som tyz Motyleckowe imieniny. Zdrowie Motylecka! 😀
P.S.2. A na jutro trza wyryktować tort. Nawet dwa torty: z okazji urodzin Plumbumeckowyk i Alfredzikowyk. Zdrowie Plumbumecki i Alfredzicka! 😀
P.S.3. A jeśli po cwortku i po piątku zabawowy nastrój nom nie przejdzie – ta barzo dobrze. Bo z kolei na niedziele trza wyryktować tort z okazji Alseckowyk urodzin. Zrowie Alsecki! 😀
* C. Flint, Rigth-Wing Resistance to the Process of American Hegemony: the Changing Political Geography of Nativism in Pennsylvania, 1920-1998, „Political Geography” 2001, No. 20, s. 767.
** A. Bartnicki, K. Michałek, I. Rusinowa, Encyklopedia historii Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dzieje polityczne (od Deklaracji Niepodległości do współczesności), Warszawa 1992, s. 182.
*** Ch.C. Alexander, Kleagles and Cash: the Ku Klux Klan as a Business Organization, 1915-1930, „The Business History Review” 1965, Vol. 39, No. 3, s. 355-356.
**** Ibidem, s. 356.
***** Ibidem, s. 357.
****** Ibidem, s. 365.
Komentarze
No to bedzie co czytać wieczorkiem 😀 Teraz robota wzywa. Miłego dnia Owczarkowi i Budowiczom 🙂
Ech, Owcarecku, żeby to było takie łatwe… U nas wariatów rasistów i ksenofobów tak łatwo się do wariatkowa nie pakuje. Teraz mają fora internetowe, a ostatnio nawet co poniektórzy usiedli na telewizji publicznej. 👿 To co my mamy tu zrobić? Spalić gmach na Woronicza? 😯
Zgodnie z zasadą „nie czyń drugiemu co tobie niemiło” Klan poznał na własnej skórze jak to jest.
Tylko czy ksenofobów czegoś to uczy? Mam pewne wątpliwości. To są biedni, zagubieni ludzie (jednak ludzie choć zachowują się nieludzko) bojący się inności. Oni oczywiście się do tego nie przyznają, są jednak zwykłymi TCHÓRZAMI. Silnymi zwykle w grupie osób podobnych.
Pani Dorotecko,
może nie palić gmachu telewizji tylko, zgodnie z apelem Krzysztofa Krauzego (i innych twórców), ignorować – bojkotować. Przynajmniej niektóre programy.
„Zamiast podpalać komitety lepiej zakładać własne” 😉
Budowa TV 🙂 ? Z przyjemnością
Wspaniała opowieść, Owczarku! Od zawsze jestem gorącą wielbicielką Przodka Twojego Bacy, a to, że wywiódł w pole takie wyjątkowe weredy, tylko wzmacnia moje uwielbienie! 😀
Zbysku, nie zgadzam się z Tobą – wg. mnie, to nie są biedni ludzie, bojący się inności, ale ludzie nienawidzący inności. Ich siła w grupie jest przerażająca, jeśli nawet są tchórzami. A ich zachowania są jak najbardziej ‚ludzkie’ – toż żaden zwierz nie wymyśliłby takich potworności, jak ludzie dla ludzi. Dla zwierząt zresztą też.
Zapomniałam tradycyjnie zaśmiecić – miłego dnia! 🙂
Pomysł Pani Dorotecki i jego twórcze rozwinięcie przez Zbyska, wart rozważenia. 🙂
Zajrzałam, żeby Jerzym i Wojciechom parę całusów przesłać. 🙂
Motylkowi też,ma się rozumieć, składam najserdeczniejsze życzenia samych najlepszych w życiu.
Mam nadzieję, Motylecku, że żyje Ci się nie najgorzej, w każdym bądź razie tego Ci życzę. 🙂
Lecę do pracy! 😀
Also,
„bieda” w odniesieniu do ksenofobów jest ironiczna.
To są oczywiście, jak już pisałem, tchórze czasami przebrani w „szlachetne” szatki.
Jak słusznie piszesz „ludzie ludziom gotują los”.
Pytaniem jest dlaczego oni tak nienawidzą inności? Odpowiedzi zapewne jest wiele jednak nie nad nimi chcę sie skupić.
O wiele ważniejszym od jawnych postaw jest „ukryta nietolerancja” tzw. zwyczajnych (czasami – przywoitych) ludzi. Bywa ona nawet nieuświadomiona przez zakorzenienie w języku np. cyganisz (w znaczeniu oszukujesz).
Motylecku,
🙂 , 🙂 , 🙂
Also, ten „pomysł” to śp. Jacka Kuronia. Ja się pod autorstwo nie zamierzam podszywać 😀
Pani Dorotecko – toż wiem! Pisząc o „Twoim” pomyśle, miałam na myśli poszerzenie formuły komitetów, w zakresie zarówno treści, jak i formy. Oj, chyba nie potrafię się jasno i jednoznacznie wypowiedzieć. To mi się zdarza, niestety, coraz częściej. 🙁
Zbysku – poruszyłeś trudny temat. Ja też ‚nienawidzę inności’ rasistów, ksenofobów itd. Ale moja ‚nienawiść’ nie przekłada się na agresję i to jest chyba ta różnica. Oj, znowu się zaplątam… Mam nadzieję, że będę zrozumiana.
A ten przykład z „cyganieniem” – od naprawdę bardzo wielu lat nie słyszałam!
Może w miastach mniej, Also, ale jednak to słychać… 🙁
A swoja drogą, czy jakiś potomek hyrnego przodka Owcarkowego bacy nie mógłby się rozprawić także z nieuczciwością i głupotą? To tak w kontekście afery egzaminacyjno-gimnazjalnej… 🙁
Zawsze uwazalam te organizacje 3xK za parszywa!!
Ale nalezy zauwazyc,ze przodek Bacy mogl 3xK wywiesc w pole,bo czujnym byl, no kto????? Ciekawski Niedzwiedz!! To dzieki niemu wyszlo szydlo z wora.Niech zyje kosmaty przyjaciel,ktory naprowadzil przodka Bacy na wlasciwy trop 😆
A tak na powaznie-niedawno nawet ogladalam bardzo ladny film.Niestety nie pamietam tytulu 🙁 Grala S.Filds i Malkowich.Saly byla farmerka i uprawiala bawelne.Razu pewnego zatrudnila u siebie Murzyna i to sciagnelo na ich glowy 3xK! Na szczescie wszystko skonczylo sie pomyslnie 🙂
Na koniec skladam wszystkim solenizantom zyczenia zdrowia i pomyslnosci. 😀 😀 😀
Hej.
O krucatyrk! Ty Owcarku z bacom i owieckami na hole do Michała, to ktoz wyzwijo naski Krynć Kwas Klan?
Witojcie! Jo juz z bacom i owieckami na holi siedze. Ba wpodłek tutok, no bo jakze tak Motyleckowego zdrowia nie wypić? Zdrowie Motylecka! 😀
Do Małgosiecki
„No to bedzie co czytać wieczorkiem”
To nawet prawidłowo, Małgosiecko, bo kulminacyjny moment mojej opowieści – w stu procentak ocywiście prowdziwej – tyz rozegroł sie wiecorkiem. Poźnym wiecorkiem – tak dlo ścisłości 😀
Do Poni Dorotecki
„To co my mamy tu zrobić?”
Najprościej, Poni Dorotecko, byłoby popytać o pomoc przodka mojego bacy. On na pewno by cosi wymyślił! Ale on juz niestety nie zyje (i tak zył długo, bo jaz 119 roków). W tej sytuacji trza posukać kogosi, fto najbardziej przodka mojego bacy przybocowuje – bardziej wewnętrznie niz
zewnętrznie ocywiście.
„ten ‚pomysł’ to śp. Jacka Kuronia”
To był tak sakramencko fajny cłek, ze na pewno by nom kopirajta nie odmówił. Moze kiesik jesce opowiem o nim pare anegdotek, kie jakosi okazja sie trafi 😀
Do Zbysecka
„może nie palić gmachu telewizji tylko, zgodnie z apelem Krzysztofa Krauzego (i innych twórców), ignorować – bojkotować. Przynajmniej niektóre programy.”
Juz roz – po 13 grudnia 1981 rocku – tak my zrobili. No to mozemy, Zbysecku, jesce roz! Tym samym
ukłony dla zespołu Strachy na Lachy i dlo pona Kazika za to, ze sie wypięli na Superjedynki 😀
Do Alsecki
„Od zawsze jestem gorącą wielbicielką Przodka Twojego Bacy”
Jo ino, Alsecko, ubolewom nad tym, ze on pomorł 31 sierpnia 1939 roku. Krucafuks! Kieby pozył kapecke dłuzej – to na Hitlera i Stalina tyz by cosi wymyślił!
„A ten przykład z ‚cyganieniem’ – od naprawdę bardzo wielu lat nie słyszałam!”
To faktycnie dobrze by było, coby to słowo z języka polskiego znikło. Natomiast – to tak przy okazji – broniłbyk słowa „Cygan”. Godajom w mediak, ze to słowo jest obraźliwe i trza je zastępować słowem „Rom”. Tymcasem Cyganie w Ochotnicy nie majom nic przeciwko temu, coby właśnie Cyganami ik nazywać. Oni samyk siebie tyz tak nazywajom 😀
Do EMTeSiódemecki
„Zajrzałam, żeby Jerzym i Wojciechom parę całusów przesłać.”
A jo piknie ku nim moim owcarkowym ogonem machom. Tym bardziej, ze przecie nas Motylecek jest jednym z nik! 😀
Do Gosicki
„A swoja drogą, czy jakiś potomek hyrnego przodka Owcarkowego bacy nie mógłby się rozprawić także z nieuczciwością i głupotą?”
No, niestety, Gosicko, mój baca jakosi nie odziedzicył po swoim przodku tyk talentów. Juz prędzej usługi mojej gaździny mógłbyk tutok polecić 😀
Do Anecki
„Zawsze uwazalam te organizacje 3xK za parszywa!!”
Zapewne, Anecko, parsywo to ona jest nie ino w przenośni, ale tyz dosłownie. No bo jak inacej wytłumacyć, ze oni te swoje kufy tymi wielkimi kapturami zasłaniajom?
Ocywiście kieby nie Ciekawski Niedźwiedź, to… jaz strach pomyśleć, fto by teroz Hamerykom rządził… Na scynście nolozł sie we właściwym miejsu i casie. Wiwat ciekawscy! 😀
Do Józeficka
„to ktoz wyzwijo naski Krynć Kwas Klan”
Jesce, Józeficku, mojo gaździna na dole została, co to juz Gosicce o niej zbocyłek.
„Krynć Kwas Klan”
A jo fciołek pedzieć „Kruca(fuks)-Klan” Ba potem pomyślołek se, ze nie! To by było za barzo obraźliwe dlo krucafuksa! 😀
Ja już nie mam siły dzisiaj na czytanie.
Pomacham tylko do Was, Owczarka w łepek ucałuję i zlegnę.
Dobrej nocy! 🙂
Jo tyz juz dobrej nocki godom i lece na hole 😀
To było to, Ana, jeden z pierwszych filmów, którę tu ogladałam.
Nie wiem, jak to na język polski zostało przetłumaczone. Miejsce w sercu?
Bardzo dobry film.
http://www.moviefone.com/movie/places-in-the-heart/1027368/main
Owczarku,
Co ja mam napisac na ten temat? Gdyby czlonkowie KKK w czasie narady mieli do pasa przyczepione dzwonki to Curious Bear by nie podszedl do ich rezydencji i nie podsluchal rozmowy. Wtedy historia potoczylaby sie inaczej i nastepujacych slow bysmy pewnie jeszcze nie uslyszeli:
‚If there is anyone out there who still doubts that America is a place where all things are possible; who still wonders if the dream of our founders is alive in our time; who still questions the power of our democracy, tonight is your answer.’
Barack Obama, 4 listopada 2008
Owczarek Podhalański pisze: „Zacął jakiesi dziwne operacje z finansami Ku Klux Klanu ryktować i tak jak jesce niedowno zapewnioł swej organizacji pikne dochody, to teroz doprowadził jom na skraj bankructwa.”
To dało do myślenia co sprytniejszym członkom Ku-Klux-Klanu, więc objęli kierownicze posady w największych bankach Ameryki i zamiast prześladować Murzynów, doprowadzili cały kraj na skraj bankructwa.
Melduję, że przeczytałam. I muszę pomyśleć 😉 😀
…cichuteńko przypominam, że Don Alfredo ma dzisiaj urodziny (nie wiem, które, bo koty wiadomo, maja tych
żywobyć co najmniej 9 😯 )
Alfredeckowi, kociemu donowi, żywobyciów mnóstwo nieprzeliczone, a wszystkie ociekające kocimi przysmakami jemu wiadomymi.
Pięknej sierści, powodzenia i przychylności płci przeciwnej, posłusznego i usłużnego personelu oraz należnego szacunku pośród innych donów. 😀
Plumbumeczce nieustających chłopeckowych zachwytów, pociechy z pociech, kwitnącej zdrowiem Mamy i całej rodziny, pięknych wschodów i zachodów słońca, zapierającego dech ogrodu z buszującą zwierzynką nie dotykającą zieleniny, ciekawego i intratnego zajęcia, fascynujących podróży i czego tylko Twa Plumbumeckowa dusza zapragnie. 😀
Jest taki apel:
http://wyborcza.pl/0,98826,6532463.html
Owczarku, godziny u Pani Doroty i Pana Piotra są prawidłowe, tylko u nas ciągle zimowe.
Może zapytaj Pani Dorotecki, jak zmienić czas na blogu.
Don Alfredo – oby wszystkie ‚własne drogi’, którymi chadzasz, były Ci przyjazne! 🙂
Plumbum – wszelkiej pomyślności i radości z życia! 🙂
Oto wierszyk dla Jubilatów (zmykam do poniedziałku):
Są tacy , którzy dają
uczuć wyrazy najszczersze
Jesienne chwalą góry,
jesienne piszą wiersze
Być może jest to prawdą
lecz jakże pięknie wiosną
Zieleń pokrywa łąki
i drzewa się rozrosną
A przyszła do nas ze słońcem
gdy spadła pierwszym deszczem
Kwiatom udziela barwy,
po zimie przyszła …Wreszcie
Dlatego Jubilacie 😉 :
Chwytaj chwile w swoje żagle,
chwytaj , bo przychodzą nagle,
Na czas jakiś starczyć muszą
póki inne ich nie głuszą.
Każda radość niech zabłyśnie
jak zieloną wiosną liście.
Do lat późnych tak zdążają
W jesieni jak liście spadają.
Plumbumecka 🙂 Don Alfredo 🙂 Alsecko 🙂
Alicjo-to wlasnie byl ten film.Piekny.Tez nie moge sobie przypomniec za diabla polskiego tytulu,ale mniejsza o to.Niedawno obejrzalam wszystkie „okrzyczane” filmy tzn.”Oszukana”, „Grand Torino” i „Revolutionary Road.”Chociaz „Oszukana” miala najslabsza recenzje,to wlasnie ten fim najbardziej mnie wzruszyl i poruszyl.Pozostale dwa nie byly zle,ale zeby wielkie halo z tego robic??????????????
Plumbecce z panstwa Dunskiego sle pozdrowienia i zyczenia sukcesow!!
Tudziez pozdrawiam Don Alfreda i Alsecke-Niech im gwiazda Szczescia wiecznie swieci!! 😀 😀 😀
Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaa……………………….
Hej, dzięki wszystkim za pamięć i życzenia, choć tak rzadko tu bywam 🙂 Piękna sierść mi się przyda, bo ostatnio personel wyrywa mi kudełki, a ziąb kwietniowy to nie żarty 🙄
Alsie najlepsze życzenia wraz z pozdrowieniami dla pięknej Franceski 🙂
Plumbum życzę, by się w państwie duńskim dobrze działo 🙂 Pozdrowienia dla wszystkich Bywalców!
Wszystkim włochatym i niewłochatym jubilatom zdrowia, wszelkiego powodzenia i duuuużo powodów do radości!!! 😀
Wtranżalam się w kompetencje Jędrusia, ale, zamiatając podwórko, chodzi za mną poniższe, to dedykuję solenizantom i wszystkim w ogóle.
http://www.youtube.com/watch?v=PkFEtSOuxLw&feature=related
Orca,
Bardzo na czasie Twoj wpis. Wlasnie byly obchody Holocaust. Prezydent dal przyczynek do Twojego komentarza. Ladnie to powiazalas.
Witojcie! Zdrowie Ostomiłyk Solenizantów po roz pierwsy!!! 😀
No i wreście nolozłek, kany właściwy cas mozno ustawiać 😀
Wpodłek na kwilecke i muse wracać na hole. Mom nadzieje, ze w niedziele z wiecora udo mi sie tutok znowu wpaść 😀
Późno, bo późno, ale serdecznie ściskam kocią łapę i życzę Don Alfredowi Wszystkiego co Dobre; w Dniu Urodzin i „na wsiegda”! 🙂
A specjalnie dla niego: Bułat Okudżawa i Czarny Kot. 🙂
Zamiast na słoncu, słucham ulubionych…
http://www.youtube.com/watch?v=LEPb-W1BdaQ
A w ogóle, Owcarku, to mógłbyś kiedyś opowiedzieć coś o przodkach gaździny? To charakterna kobita jest, to aż ciekawe, co jej przodkowie zwojowali! 😀
… i jeszcze a propos dyskusji powyzszej, doskonała piosenka ilustrujaca…
http://www.youtube.com/watch?v=oWHGqXY5jCk
…nothing to fear – nie ma się czego bać
Owczarku, kolejny raz przekonałam się, że Przodka Twojego Bacy lepiej mieć po swojej stronie 😉
ps.
natknęłam się kiedyś na takie zdjęcie
jak to nazwać, ironia losu? 😉 🙁
G. Okon,
Right on
Wszystkiego słonecznego byłym i przyszłym Solenizantom! 😀
Co do zmiany godziny na blogu na właściwą, nie tak dawno pisałam, jak to się robi, u Łasuchów:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=840#comment-148167
A! Łajza! Już jest dobry czas, musiałam wrzucić komentarz, żeby się przekonać 😆
Trzy razy próbowałam dzisiaj wrzucić życzenia dla Alsy na Tube, za każdym razem kasowano mi ścieżkę dźwiękową. Puściło dopiero wtedy, kiedy nagrałam swój głos na muzykę.
To cóż, tak mi wyszło. 🙁
Tu są moje życzenia dla Ciebie Also:
http://www.youtube.com/watch?v=iytQTLajfb8
A czemu takiej fatalnej jakości jest obraz tego też nie rozumiem.
Na wszelki wypadek wrzucę kartkę do albumu. 🙂
Idiotyczne to tło bez kolorowych karteczek, ale niech ta:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/yxRTw3Cmh0K_V13EvnWGpw?feat=directlink
Taka jestem zła, że wrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!
To już do końca wieków nie będzie można wykorzystać kawałka stuletnich nagrań?
Chyba trzeba jakiś band załozyć i zacząć komponować na użytek własny. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=d11PkbPobcA
+25C !!! i pochmurno!
Przeczytałam wreszcie Owczarkową opowieść.
Uderzyło mnie określenie „cłek odznacający sie niskim wzrostem i wysokim mniemaniem o sobie”.
Taka pogardliwa opinia często dotyka ludzi niewielkiego wzrostu i zawsze, oczywiście można znależć wiele przykładów, że tak w dziejach było i ludzie ci wyrządzili wiele szkód.
Nie przepadam za naszym prezydentem i jego bratem, ale tyle inwektyw, ile wypowiedzieli i wypowiadają ludzie w związku z ich niewysokim wzrostem, trudno znieść.
Przecież zarozumiały dureń jest tak samo odpychający zarówno mały, jak duży.
Sama niewolna jestem od takich resentymentów i w pierwszym odruchu z zadowoleniem przyjęłam to określenie dające pretekst do zjadliwych porównań.
Ostatnio zerknęłam parę razy na komentarze w gazecie, szambo wartko płynie, a brylują w g..nie odmieniane na wszelkie sposoby epitety dotyczące niskiego wzrostu.
Więc moje rozradowanie ostatecznie wzbudziło we mnie niesmak.
Temat długi, jak historia człeka.
Podobało mi się opuszczone miasto, które pokazał Owczarek.
O sławnym przodku bacy już nie wspominam. 🙂
Coś mi się pokręciło i z uporem maniaka wrzucałam do Tuby życzenia dla Alecki, bo wydawało mi się, że to dzisiaj świętujemy.
Ojej, idę spać, bo ciągle jestem jakaś okropnie zmęczona, tylko nie wiem czym.
To przyjemnych snów Wam i sobie życzę! 🙂
Mrrrał!
Pod wrrrażeniem jestem.
Ale dzisiaj to już tylko
Dobrrranoc.
Blejk Kot
http://www.youtube.com/watch?v=QCn5S5nGGHE&feature=related
… 😉
Taki komentarz do Cześka powyżej.
No co?!
Mają mnie prawo nostalgie i takie tam….
http://www.youtube.com/watch?v=4P8bwoCyRzc&feature=related
😉
Przeciesz to jest piękne… a cukiernia była na ulicy Kosciuszki, i nie powiem, z kim tam sie spotykałam, ukradkiem po lekcjach, bo w moich czasach, kochani, nie wolno nam było!
Witajcie!!!
Dawno mnie nie było . Pracy sporo i zajęcia wszelakie…
W poniedziałek wracam do pracy po urlopie to będę mógł poczytać i nadrobić zaległości.
Zdjęcie z wypadu do Paryża:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-04-26.html
Dzisiaj urodziny mojej przyjaciółki od lat… nie powiem, ilu, a waszej też, bo ją na blog przywlokłam i tak jej się spodobało, że bez tego blogu nie ma życia.
Wszystkiego dobrego Also Alicjo, spojrzyj i uśmiechnij się, patrząc na poniższe, kanapki były z ogórkiem, piasek w zębach strzelał… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary(do%20Srebrnej%20Gory).jpg
hm….
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary(do%20Srebrnej%20Gory).jpg
zaraz ponaprawiam sznureczek….
No dobra… próbuję….
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary.jpg
…wyszło 🙂
O godzinie, która nie istnieje, i tak dobrze 🙂
Marek,
witaj i pamiętaj, że masz fotosprawozdawać z podróży, dziel się z nami okolicznosciami!
Also, żebyś miała jak najwięcej okazji powtarzać (za Alicją i bez niej też 😀 ), że „żiwot je cudo”! 😀
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/Mw1u7Cy1aSQy4tY6BUrn2A?feat=directlink
A to dla Alsy dedykacja, nasz ci on kingstoński…
ttp://www.youtube.com/watch?v=wb1p3YUZDHU
Jeszcze trochę, a będę musiała Owczarka poprosić o interwencję 😯
Nie dość, ze pustynia błędowska, to jeszcze teraz…
zaraz naprawię…
http://www.youtube.com/watch?v=wb1p3YUZDHU
To ja jeszcze raz przesyłam całusy Alsie (czytaj: Alicja Sielska czyli Krajowa).
Najlepszego! 😀 😀 😀
Idę kwiatki sadzić na balkonie. W tym roku nabyłam gotowce, ciekawe, czy znowu wszystko trzeba będzie wyrzucać.
Zawsze przynoszę z kupionymi kwiatami jakieś potwory coraz bardziej wymyślne.
Hodują je specjalnie, czy co?
Witojcie, ostomili! Juz na komentorze odpowiadom. Ale zanim poodpowiadom, to… urodzinowe zdrowie Alsecki po roz pierwsy!!! 😀
Do Alecki
„Nie wiem, jak to na język polski zostało przetłumaczone.”
Dosłownie: „Miejsca w sercu”. Casami nasym tłumacom filmowym udoje sie dokadnie przetłumacyć tytuł filmu.
„a waszej też, bo ją na blog przywlokłam’
I to Ci sie piknie kwoli, Alecko, ze jom przywlokłaś! 😀
Do Orecki
„Wtedy historia potoczylaby sie inaczej i nastepujacych slow bysmy pewnie jeszcze nie uslyszeli: ‚[…] who still questions the power of our democracy […]'”
Cało przyjemność po mojej owcarkowej stronie, Orecko, ze przodek mojego bacy stoł sie jednym ze współtwórców owej „power of democracy” 😀
Do TesTeqecka
„To dało do myślenia co sprytniejszym członkom Ku-Klux-Klanu, więc objęli kierownicze posady w największych bankach Ameryki i zamiast prześladować Murzynów, doprowadzili cały kraj na skraj bankructwa.”
Cosi mi sie widzi, TesTeqecku, ze w pewnym momencie jeden z tyk ku-klux-klanowców pokierowoł liniami lotnicymi Pan-Amu 😀
Do Basia
„Melduję, że przeczytałam. I muszę pomyśleć”
Cyli na przykład dorzucić jakisi autencycny fakt do mojej historii, we ftórej – co chyba dlo syćkik jasne – som same autentycne fakty 😀
Do EMTeSiódemecki
„Może zapytaj Pani Dorotecki, jak zmienić czas na blogu’
Pomyślołek, ze sprawdze sam jesce roz, a jak nic nie noje, to popytom sie Poni Dorotecki. No i… okazało sie, ze nie bedzie potrzeby zawracania Poni Dorotecce głowy.
Ze wzrostu pona Clarke’a jo sie nie śmiołek, ino z jego wysokiego mniemania o sobie. Ale skoro ten kawałecek tekstu moze być odbierany jako naśmiewanie sie ze wzrostu, to faktycnie moze lepiej go usunąć. No to usune 😀
Do Alsecki
Przedwcora, Alsecko, składałaś zycenia inksym, teroz pora, coby Tobie je złozyć! Były składane na pocątku mojego komentorza, ale to nic nie skodzi. Jesce roz Twoje zdrowie po roz pierwsy! 😀
Do Anecki
Anecko, a „Mistrz kierownicy ucieka”? To tyz było z poniom z Sally Field. Telo ino, ze ten film, w odróznieniu od inksyk, był do śmiechu. Ale tako juz ta poni Sally Field jest – swoim aktorskim talentem umie i wzrusyć, i rozśmiesyć 😀
Do Alfredzicka
„ziąb kwietniowy to nie żarty”
A to wpodnij pod Turbacz, Alfredzicku! Bo pod Turbaczem jaz takiego straśnego ziąbu nimo. No chyba ze nocom, ale wte góralskom herbatkom mozno sie ratować 😀
Do Gosicki
„A w ogóle, Owcarku, to mógłbyś kiedyś opowiedzieć coś o przodkach gaździny?”
O telo, Goscicko, łatwiej mi badać przesłość przodków bacy, ze bacy to jo towarzyse cały rok. A gaździnie ino od świętego Michała, kie wracomy z hol, do świętego Wojciecha, kie znowu na hole idziemy. Ale mimo syćko rzecywiście trza by zbadać, co sie takom prababkom mojej gaździny działo 😀
Do Okonicka
„Orca, Bardzo na czasie Twoj wpis. Wlasnie byly obchody Holocaust. Prezydent dal przyczynek do Twojego komentarza. Ladnie to powiazalas.”
A bo naso Orecka wiele rzecy umie wiązać. Nie tylko koniec z końcem, ale tyz wiele inksyk rzecy 😀
Do Jędrzejecka
„na wsiegda”
To po góralsku bedzie kapecke krócej: „na wse” 😀
Do Emilecki
Na mój dusiu! Ta fotka, do ftórej, dałaś, Emilecko, linka to rzecywiśie ironia losu! Ciekawe cy to rzecywiście dokument z jakiegosi autentycnego wydarzenia? Bo jeśli tak i jeśli ci cornoskórzy doktorzy uratowali temu ku-klux-klanowcowi zycie, to ciekawe, cy dało to mu cosi do myślenia 😀
Do Poni Dorotecki
„A! Łajza! Już jest dobry czas, musiałam wrzucić komentarz, żeby się przekonać”
Ale za to, Poni Dorotecko, kie sukołek tej opcji zmiany casu, to sukołek barzo, ale to barzo spokojnie. A cemu tak spokojnie? No bo wiedziołek, ze kie nie nojde, to wse Poni sie moge spytać, jak sie to robi 😀
Do BlejKocicka
„Mrrrał!
Pod wrrrażeniem jestem.
Ale dzisiaj to już tylko
Dobrrranoc.”
Teroz juz… dzień dobrrrrrry, BlejKocicku 😀
Do Misiecka
„Zdjęcie z wypadu do Paryża”
A z tego zdjęcia wyniko, Misiecku, ze paryzanie trafili na zielonom trowke 😀
Ojej, Owczarku!
To przez moje wieczorne zmęczenie.
Nie chodziło mi o to, że się naśmiewasz, tylko, że ja ja miałam ochotę ponaśmiewać się z ludzi niskiego wzrostu, których nie lubię z innych powodów.
Generalnie chodziło mi o to, że taka jakaś ta natura człekowa byle jaka, że znajdzie tysiąc powodów by naśmiewać się, czy wynosić nad innych.
Przepraszam Cię, kochany Owczarku, nie miałam Ci niczego za złe, wręcz przeciwnie.;)
Ciao amici,
cos dzisiaj z moja maszyna nie tak,bo co otworze „zadedykowana” strone,to cuda sie dzieja 😮 Powiadam wam cuda na kiju!!!
Dzisiaj, nie bede niczego „otwierac”,bo w ogole strace kontakt ze swiatem!!
W mojej Krainie popadalo, i dzieki tym z „gory”,bo grozilo sosza.Juz nawet konewki poszly w ruch.Teraz mamy sloneczko,pobieglam do ogrodu po pachnacy bez i zerwalam tez pare konwalii 🙂
Alsie zycze,coby Jej Slonce zwasze swiecilo,lat nie przybywalo i szczescia nie „ubywalo” 😉 😀
Niestety nie jestem internetowo gramotna,jak Marysienka,wec spiewac nie zaspiewam,takoz karty nie „narysuje”,ale zyczenia plyna z mego serca!!!
salute………….
Also 🙂 wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂
…a skoro Owczarek powiedział, że trzeba wyryktować tort dla Alsy, to trzeba 😉
Sto lat, sto lat!!! 🙂
Najmilsi moi! Z całego serca dziękuję za wspaniałe życzenia i tort! 😀
Marysieczko, Twój głos wzruszył mnie do łez. 🙂
Już trzeci raz świętuję razem z Wami i nie potrafię wyrazić, jak wspaniałe i wzruszające to przeżycie.
Zdrowie najmilszych blogowych Przyjaciół! 🙂
Do EMTeSiódemecki
Rzec w tym, EMTeSiódemecko, ze jo i tak sie wahołek, cy te kąśliwom uwage puścić. To, ze pon Clarke był niski, jest historycnym faktem. Jo ten jego wzrost – w połąceniu z jego megalomańskim charakterem – wykorzystołek jako aluzje… wiadomo do kogo 😉 Ale wahołek sie, cy to nie bedom zbyt przykre słowa dlo Bogu ducha winnyk niskik osób. Pocątkowo wydawało mi sie, ze nie bedzie, ba pod wpływem Twojego komentorza pomyślołek: A moze jednak? Tak więc po prostu przechyliłaś, EMTeSiódemecko, sale, ale ta sala i tak juz była mocno obciązono 😀
Do Anecki
„Powiadam wam cuda na kiju!!!”
No nie! Cuda na kiju jak najbardziej som niedopuscalne! Co inksego, Anecko, cuda na ciupadze 😀
Do Emilecki
„a skoro Owczarek powiedział, że trzeba wyryktować tort dla Alsy, to trzeba”
Pikny tort! Barzo pikny! Jesteś znakomitym cukiernikiem, Emilecko! 😀
Do Alsecki
„Zdrowie najmilszych blogowych Przyjaciół!”
I Twoje, Alsecko! I Twoje! Ocywiście po roz pierwsy!!! 😀
Ja spełniłam już dwa toasty za zdrowie Alsy, 🙂
a teraz udaję się na ostatnią mszę w mieście.
Dzień dobry.
Co do tego ile Bóg komu dał (wzrostu!), toż nawet Zagłoba o panu Wołodyjowskim mówił, że jest „nikczemnego wzrostu”, i co? Bohuna pokonał, i Kmicica (smoka) nauczył moresu, a o Azji nie wspomnę!
I chyba słusnie, Moguncjusecku, ze o Azji nie zbocys. Ten bidok i tak mo wystarcająco duzo stresów twkiąc na tym palu 😀
A jo juz lece na hole, bo tamok juhasi majom płytke z filmem, podobno fajnym. A ze jeden z juhasów, jako juz kiesik godołek, zabiero ze sobom na hole laptopa, to bedzie na cym ten film obejrzeć 😀
Dobrej nocki! 😀
No tak, ale Wołodyjowski Basieńkę oczarował i „zdobył”, a Azji życie czarną polewkę podało.
Dobranoc również! 🙂
…a mnie sie zawsze Azja podobał, a nie Skrzetuski 😯
…ani żaden Mały Rycerz
Uff! Ciągle się ostatnio spóźniam … 😉
Also!
Garstka życzeń, co gorące! Niech Ci zawsze świeci słońce!
A to wszystko z tej przyczyny, że dziś Twoje Urodziny! 🙂
Szkoda,ze tego tortu ani powachac,ani ugrysc,ani…………………eh i tak nie dla mnie 😉
No to zdrowie Alsy poraz enty……………………..!!!
Ps.biegne konczyc swietna ksiazke Douglasa Kenndy pt. „Milosc w Paryzu”
Hej.
Dziękuję za kolejne życzenia. 🙂 Jak miło! 🙂
Ano, ależ częstuj się! 🙂
Zaraz poszukam tego autora – nie znam.
A tak w ogóle, to się udaję, bo łykend miałam męczący, chociaż cudny. 🙂
Jeszcze raz dziękuję i życzę dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
I Babecka gdzieś zginęła, i Grażynka wpadła i wypadła. 🙁
Takie życie.
To ja też zadobranockuję po powrocie,
Alsa nie odpocznie po trudach,
a wszystkim niech się przyśnią – jak mawiał pewien ksiądz – piękni anieli i anielice, albo co tam kto chce. 😉
mt7 – a co Ty taka Kasandra?! chyba ‚zjadłaś ch’? 😆
Uściski na dobranoc! 🙂
Nie znalazłam „Miłości w Paryżu”.
Niech Wam się śni według potrzeb. 🙂
Tak cichutko by nikogo nie zbudzić:
Witajcie! 🙂
Spóźnione lekko , ale ze szczerego serca najlepsze życzenia dla Alsy, 100 lat w zdrowiu , pomyślności i radości.
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Chyba jutro z rana muszę stoczyć powazną rozmowę z pewna instytucją, a dokładniej- dostarczycielem postepu mojego do internetu. 👿
Od paru dni staje się to nie do zniesienia. Bezustannie zanika połączenie. Dziś z samego rana zdażyłam wejsć do Owczarkówki, przeczytać historię o przodku bacy i już komentarza nie udało mi się zamieścić bo straciłam łączność. Potem znów- napisałam i ….strona wygasła, a na urządzonku tylko dwa światełka zamiast czterech 👿
O tej porze zawsze jest dostęp wiec korzystam z okazji
Owczarku,
tak sobie pomyslałam, jak to dobrze , że przodek bacy piekł łososia na zgliszczach rezydencji pana Clarke’a w czasach , gdy budowano domy ze zdrowszych elementów. Coś mi się wydaje, że dziś łosoś by zupełnie inaczej smakował. A raczej nie smakowałby wcale 😉 🙄
Misiu,
Pięknie w Paryżu. 🙂 Szkoda, że tak mało…..
Oczywiście nie : „postępu” tylko- „dostępu” 😆
To już poniedziałek?! Nawet u mnie!!! A ja za Wami 6 godzin do tyłu… 😯
@Owczarek:
Cyli na przykład dorzucić jakisi autencycny fakt do mojej historii, we ftórej – co chyba dlo syćkik jasne – som same autentycne fakty
A wiesz, bardzo mnie zmobilizowałeś do doczytywania o KKK, co właśnie robię…
Ale też ładna pogoda wciąż mi w tym przeszkadza…
…na szczęście eksploracje „autdorowe” są – jakimś cudem – zawsze w pobliżu Twych ostatnich wpisów: a to Beskid Makowski (sb i nd ubiegłego tygodnia), a to niezaliczone Diable Kamienie (na wczoraj ‚zaplanowano’ ten w okolicach Szczyrzyca i góry Grodzisko), a to Gorce muśnięte (wczoraj) zamiast owych Kamieni zaliczania…
😀
Ha! Rozmowa przeprowadzona. Teraz mam czekać na technika by sygnał wyregulował. Oby nie ruski miesiąc…..
Miłego dnia!
Witajcie o poranku! U mnie tak duje, że łeb urywa.
Małgosiu, dziękuję za życzenia. 🙂
Mój internet często pada, gdy zostawiam odłogiem włączony komputer. Wtedy muszę wszystko wyłączać, po jakimś czasem włączam i działa. Ale w czasie Świąt były problemy z dostępem, a kilka dni temu wszyscy narzekali, że coś jest nie tak.
Miłego dnia! 🙂
Już po naprawie. 🙂
Miałam za mocny sygnał. Pan podłubał w złączach czy jak im tam i już jest dobrze. 🙂 🙂 🙂
Następnym razem nie będę się czaić i od razu będę zgłaszac.
Wczoraj myslałam Alsa o Tobie i twoich problemach z internetem i prądem.U nas też była wieczorem przerwa w dostawie energii. Włączyli, gdy zapalałam swieczki. 🙂
Also, nie Kasandram ci ja, tylko przypomniało mi się takie cowieczorne pożegnanie pewnego księdza, jemu samemu wydawało się ono bardzo zabawne.
A co, jakiś przystojny anioł to nie jest zły motyw snu, zwłaszcza że budzą mnie ostatnio w środku nocy bardzo bolesne wspomnienia.
Ponieważ nuży mnie chodzenie ciągle tymi samymi drogami, powtarzanie tych samych słów, staram się choć trochę poodmieniać stare, albo ich nie zauważać, np. czytam idąc lub jadąc autobusem.
Czymcie się wiatru, wystawiajcie pysie do słonka i nie dajcie się! 🙂
Tak brzmi zawołanie na dzisiaj.
Do Małgosi robię szczerzuję 😀
i śpiewam marsz krasnoludków.
mt7 – śmiejąc się, żeś Kasandra, miałam na myśli Twoje ‚wieszczenie’ : Alsa nie odsapnie po trudach. 🙂 Stąd przypuszczenie, że nie dopisałaś’ ch’ do tego ‚nie’. 😀
No to czymam się wiatru – a jest czego!
Znowu mi jakieś głupoty wypisuje ten Łotr, a na dokładkę zeżarł kawałek komentarza w trakcie pisania. 👿
Biedna, niewypoczęta Also. 😆 sorki.
Próbuję znależć w necie jakąś wskazówkę, co mam robić.
Czekam już prawie miesiąc na winik histopatologii i nic.
Nawet nie mam kogo zapytać. 🙁
Nic to! Jak mawiał Mały Rycerz.
Witajcie! 🙂
U sąsiadów za płotem Alsa napisała, że ho, ho … jak dawno, nie widziała prawdziwych kaczeńców …
Tak się złożyło, że w niedzielę wyruszyliśmy nad Bug, żeby zobaczyć, jak wygląda granica Unii Europejskiej na wiosnę.
Ani Bugu, ani granicy nie znaleźliśmy; nie sposób było odróżnić, co jest Bugiem, co bużyskiem, a co wiosennym rozlewiskiem.
Jedyne, co dało się zidentyfikować, były kaczeńce. 🙂
Zresztą popatrzcie sami ….
Jędrzeju – pięęękneee…. okoliczności przyrody! 🙂
Also, a całkiem świeżego fijałka chcesz? 😀
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/tFW1EMb_hdJD6aZM95LbIg?feat=directlink
Ale pięknie nad Bugiem! 🙂
Mt7, ja też miałam się czego czymać. Oj wiało! Ale za to cieplutko 🙂
baab – taki kod.
Pewnie, że chcę! Piękne! 🙂
Przypominają mi te kwiaty dzieciństwo – na łąkach tuz za domem rosły przy takim mokradle kaczeńce i żabie oczka, a na prawo, kawałek dalej, właśnie fiołki. A później przyszła gospodarka planowa i nowocesność. 😉
No i dlaczego, zamiast wąchać fiołki, oglądam programy publicystyczne w TV?
Masochizm?
Słodkie fiołki, ach … 🙂
A moja Górka na dzień dzisiejszy (godz.17-ta) wygląda tak, zauważcie, ze drzewa jeszcze bez liści, nawet pąki dopiero ledwo-ledwo.
http://alicja.homelinux.com/news/img_9343.jpg
Niezła lekcja botaniki, a i tak wszystko popsuły komary! 😆
A mnie ukradli rower (trzeci – kolejny).
Wyciągnęłam go dzisiaj, żeby podjechać do dalszego sklepu.
Popłakałam się z bezsilnej złości.
Nie wiem, wydaje mi się, że trochę za dużo tego, jak na mnie.
Wynalazek pana Bella znowu przerwał mi kontakt z blogiem. A mam problem – jak nalezy wypowiadać słowo BUDŻET ? Zawsze mówiłam bud-żet, ale niektórzy politycy w tv mówią bu-dżet. Pierwszy był p. premier Marcinkiewicz, ale coraz częściej to słyszę, więc jak jest poprawnie – ktoś wie?
Pod sklepem Ci ukradli, mt7?! Żeby tych parszywców #$%^^&*()) i sama już nie wiem co!!!
Bardzo mi przykro – to chyba rzeczywiście za dużo, jak na jedną osobę.
Uściski.
Żeby tym złodziejom XXXXXXX !!!!!!!!
Jeszcze wam podrzucę takie coś z mojej górki, bardzo ciekawy, kosmaty kwiat, roznie po lasach, a ja odkryłam je kiedyś na Górce. Rozrastają się.
http://alicja.homelinux.com/news/Asarum%20Canadensis%20-%20dziki%20imbir.jpg
Kosmaty rzeczywiście interesujący. 🙂
A ja już się udaję z czymś tam do poduchy, bo muszę wstać o nieprzytomnej godzinie – Małgosia to całkiem spokojnie wypija trzecią kawę o tej porze, ale dla mnie to środek nocy.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Dobranoc Also.
U mnie jeszcze słońce dość wysoko 😉
Mt7, ale mi przykro! 🙁 🙁 🙁
Alsa, ja tez tak mówię, jak Ty. Nasi politycy mówią bardzo różne straszne rzeczy, np. „prosze paniom” czyli dwa błędy jednocześnie. Ponoc jeżdża na te różne szkolenia, mają jakichs tam doradców, szkoda, że nie językowych. Z coraz wiekszą czułoscią wspominam „kawę na stół”…..
Drodzy moi Budowiczowie!
Mamusia doniosla mi, ze sie tu dla mnie zyczenia urodzinowe pokazaly. Dziekuje Wam serdecznie za to, ze o mnie jeszcze pamietacie i taki piekny prezent mi dajecie.
Rzadko tu zagladam, bo na wszystko brakuje czasu, a jednak sa rzeczy wazniejsze… ale widac tak to juz jest po tej stronie 30.
Wiec sobie zazycze, abym miedzy rodzinka, szkola, ogrodkiem, remontami i innym talatajstwem mogla znalezc czas, zeby Was odwiedzic i choc troche zaleglosci nadrobic!
Pozdrawiam goraco!
Plumbumecka – Paulinka
Hej, Plumbumecko kochana, promyku słoneczny.
Jak to miło, że zajrzałaś. 🙂
Jak młodsze się sprawują?
Może jakie zdjęcia pokażesz, bo za chwilę będzie panna na wydaniu i kawaler pod wąsem. 😀
Lecę, bo mam pilne zaległe księgowanie. Chciałbym dzisiaj skończyć.
Całuję Cię serdecznie. 🙂
Dobrze, że jestem niezwykłej spokojności człowiek, bo inaczej, to chyba szlag by mnie trafił przez ten internet! 👿
Małgosiu, przyjmuję, że jedyna poprawna wymowa ‚budżetu’ to ta nasza, a politycy to…, no, cóż, wiadomo. 🙂
Nie ma to jak Smadny mnich i jałowcowa (chociaż Owczarek ostatnio sugeruje torty), żeby odezwali się dawno ‚niebywali’ – witaj, Plumbum 🙂
A teraz chyba się zdrzemnę, bo padam na twarz.
A to podrzemałam! ;( – nawet zaczęłam, ale zapomniałam, że wstawiłam do piekarnika (włączonego!) obiad do odgrzania – synek miał wpaść, ale odwołał. Dalszego ciągu nie będę opowiadać. A takiego pysznego kurczaka faszerowanego wczoraj upiekłam. 🙁
Później zatelefonowała córka – pokłóciłyśmy się okropnie, co często się zdarza, niestety – ona durna, a ja wredna. 🙁
Uznałam,że na frasunek dobry trunek – więc otworzyłam butelkę czerwonego wina i … wylałam zawartość kielicha na siebie i podłogę( jasna wykładzina dywanowa). Aż się boję myśleć, co jeszcze może mi się przydarzyć. Na wszelki wypadek chyba wyłączę wszystko, napiję się wina nad zlewem i poczytam przy świeczce.
Alsa,
toz nad zlewem niewygodnie pić! Dobra rada – wywalić wykładzinę. Albo pij w kuchni, masz sporo miejsca i stół przyzwoity!
U mnie leje od rana i tez jestem srednio zła, bo prace rolne czekają, a jak tu pracować w deszczu? 🙄
Przy świeczce nie czytaj, szkoda ócz!
Idę do kuchni…
p.s.
A przepis na kurczaka faszerowanego mogłabys podać przy stole sąsiedniego blogu, bo tyle słyszałam, a nigdy nie jadłam 🙁
A my co? Przepisu niegodni? 🙁
Zadzwoniła przed chwilą moja koleżanka, ja jej się żalę w pierwszych słowach, że mi rower ukradli, a ona mnie przelicytowała, że jej wczoraj dwie miłe panie, które wpuściła do mieszkania rąbnęły 3.500 zł.
Większość jej oszczędności i emeryturę.
Identycznie podeszły bardzo podobnie wygladające osoby moją teściową.
Wchodzą pod jakimkolwiek pretekstem, że chcą zostawić kartkę nieobecnym sąsiadom, a nie mają czym pisać itd.
Sciągają właścicielkę do kuchni, bo chcą wody, najpierw pije młodsza i znika w pokojach, które plądruje, a po niej starsza odprawia przedstawienie w kuchni, dopóki tamta nie przeleci zakamarków.
Nie ma nic bardziej ohydnego, niż okradanie starych, słabych, bezbronnych ludzi, bo tacy właśnie padają ofiarą takich złodziei.
Wydaje mi się, ze mogłabym własnoręcznie krzywdę zrobić takim oszustom.
Also, biedaku! 🙂
Ba Alsecka pedziała, ze jaz boi sie pomyśleć, co jesce moze jej sie przydarzyć. Jo se myśle – ze nic złego! Limit niescynść wycerpała na barzo długi cas i teroz pora na scynścia 😀
A teroz wypije za skutecność policji w wytropieniu i złapaniu tyk dwók „barzo miłyk” poń. Choć o tym, coby okradzionym wynagrodzić straty, to pewnie mozno ino pomarzyć. Ale im sybciej policja je chyci, tym mniej bedzie kolejnyk ofiar…
Ten proceder jest uprawiany jak świat długi i szeroki, ta sama metoda. Tutaj często się ostrzega, ostrzega sie przed zabieraniem autostopowiczów i wieloma innymi dziwnymi okolicznościami. Mimo wszystko ludzie dają się nabierać.
Ja bym pasy darła z takich. Nie wpuszczam za próg nikogo, jeśli nie znam, nawet drzwi nie otwieram. I nikt na litość mnie nie nabierze.
Tak się porobiło na świecie i trudno… musimy być bardzo ostrozni. A ktos naprawdę potrzebujący pomocy nie będzie się do domu wciskał na siłę, tylko zaczeka na zewnątrz na tę szklankę wody, ołówek i papier i tak dalej.
No to jo jesce roz wypijom za wyłapanie syćkik tyk, co to – w odróznieniu od Janosika – zabierajom bidnym i dajom… sobie. I juz ku owieckom na holi hybom. Dobrej nocki! 😀
Dobranocka 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=oHbGP01Xnws
Teoretycznie też zawsze niby nie wpuszczałam nieznajomych, az razu pewnego w Lany Poniedziałek kilka lat temu, zadzwonił ktos do drzwi. Pomyslałam, ze na pewno rodzina lub sąsiad bo niby kto w świeta? A no taki jeden pan w srednim wieku, latajacy od lat po mieszkaniach i namawiajacy do dobrowolnych datków na jego rzecz. Ponieważ mnie strasznie zdenerwował, że „pracuje ” w czasie śwąt, coś tam mu stanowczo burknęłam , że ja dziękuję, nie skorzystam i zamykam drzwi. A ten typ mi rękę między drzwi włorzył i chciał blokować. Wrzasnęłam by zabierał bo przytnę. Podziałało. Zapamiętał przy okazji, gdzie go nie lubią i od tamtej pory- od 3 lat nie nachodzi mnie. Ostatnio miał pecha bo nadział sie na mnie u znajomych w sasiednim mieście 🙂 Nie muszę chyba dodawać, że odszedł z pustymi rekoma 😎
Natomiast to co opisaliście, to podłość do potęgi !!!! Za naciaganie starszych, bezbronnych ludzi a potem ich ograbianie powinny być wyjatkowo surowe kary.
Nie musiałam niczego wyłączać – samo się wyłączyło, tzn. internet. Nie walczyłam, bo uznałam, że mam TAKI dzień i najlepiej przeczekać do rana. Przy świeczce nie czytałam, bo przyszło mi do głowy, że mogłabym dom podpalić. 😉
Opowieść mt7 wstrząsająca! Chyba też byłabym w stanie osobiście ukarać takie parszywe złodziejki!
Teraz wybywam.
Tradycyjnie życzę. 🙂
Ciao amici!!
Dopiero dzisiaj znalazlam troszke czasu,zeby do budy wpasc.Jakos jestem zajeta nie wiedziec czym,raczej „niczem”i nie moge za diabla do budy doczlapac sie.
Zreszta widze,ze zlodzieje grasuja,ze hej 😮
Sama niedawno stracilam swoj rower,a moja sp.babcia, zostala okradziona w identyczny sposob,jaki opisala Marysia 🙁
Zreszta sa to stare sposoby,wszystkim znane,a jednak stale dajemy sie na nie nabrac??? Pisalam kiedys,ze moja mama,to moze byc pierwsza naiwna w okolicy.Juz ja tyle razy okradziono………… 🙁
No ale nie bede jeczec.Ciesze sie,ze u Plumbecki wszystko gra 🙂
Pogode mamy fajna, a w piatek i sobote ma byc jeszcze fajniej,czego i Wam kochani zycze!!
Acha bylabym zapomniala, w czwartek Krolowa nasza swietuje,a my razem z nia 😉
Paaaaaaaaaaaaaaaaaa………………..
Z KKK nie ma to nic wspolnego poza jedna litera. Chodzi o slowo kaczka.
W dzisiejszej gazecie (Seattle PI) jest ladne zdjecie z Warszawy.
http://www.seattlepi.com/photos/popupV2.asp?SubID=458&page=8>itle=Day%20in%20Pictures&pubdate=4/28/2009
Łazienki! Poznoje! Byłek tamok, kie rok temu wroz z owieckami Poni Dorotecki my sukali! 😀
To jak? Skoro właśnie cwortek przyseł, to zdrowie holenderskiej królowej zacynomy pić? 😀
To ja się też załapuję, a co! Jak tam północ, a ja duchem moim za Wielką Wodą… to chyba mogę?
Zdrowie królowej holenderskiej!
Orca, piękne zdjęcie. 🙂
Pozostałe równiez. Zwłaszcza ptasia mama z robakami w dziobku. 🙂