Vicky Cristina Barcelona Turbacz
Kiesik juz wom godołek, ze jeden z juhasów mojego bacy zabiero na hole laptopa. A ostatnio inksy juhas przyniesł na te hole di-wi-di z filmem Vicky Cristina Barcelona, co to pon Woody Allen go wyrezyserowoł. Skąd ten juhas wziął ten film – tego to jo nie wiem. Bo w sklepak to chyba jesce nie mozno go dostać? No ale skądsi wziął i dzięki temu w ostatniom niedziele baca, syćka juhasi i jo mieli pikny seans filmowy.
I jak? Warto iść na to do kina? Ocywiście kozdy zrobi, jako bedzie fcioł. Ale jo byk radził wom tak: jeśli mozecie iść – to idźcie, jeśli nie mozecie – to zróbcie cosi, coby móc. Bo jo se myśle, ze film jest pikny.
Kogo my tamok widzimy? Ano śwarnom poniom Scarlett Johansson w roli Cristiny, śwarnom poniom Rebecce Hall w roli Vicky i pona Javiera Bardema, co to nie wiem, cy jest przystojny, ale kie dziewcyny go uwidzom, to bedom wiedziały. A w połowie filmu pojawio sie jesce śwarno poni Penélope Cruz. I kie ona sie pojawio, to – na mój dusiu! – zupełnie jakby gorzołki do herbaty dolano! Jak wiadomo, kie do herbaty dolejecie gorzołecki, ryktując w ten sposób herbatke góralskom, to zaroz powstoje zupełnie inksy napój, napój o smaku ognistym. Z filmem pona Allena jest podobnie – pod dodaniu doń temperamentnej poni Penelopy od rozu bardziej ognistego smaku on nabiero. Jo nie godom, ze pierwso połowa filmu jest gorso – jest po prostu inkso. I telo.
Ino wiecie co? Film jest pikny, ale… w sumie smutny. Smutny, bo opowiado o tym, ze kozdy cłek suko miłości swojego zycia, suko, suko i suko… ale nie nojduje. Co najwyzej przez kwilecke myśli, ze nolozł, ba zaroz odkrywo, ze to mu sie tak ino zdawało. Ani mocno stąpający po ziemi realiści nie mogom tej miłości noleźć, ani bujający w obłokak marzyciele, ani wolni jako ptoki artyści… Nifto! A kie kasik wychynie jakiesi store dobre małzeństwo, to prędzej cy później wyjdzie na jaw, ze owsem, jest ono store, ale wcale nie dobre. Na mój dusiu! Cyzby rzecywiście było na tym świecie jaz tak źle? Bo jo pod Turbaczem jakosi tego nie zauwazyłek. Owsem, w mojej wsi i we wsiak okolicnyk nojduje jo casem bidoków, co to w miłości majom scynścia nie więcej niz poni Vicki i poni Cristina. Som tacy, co to nie mogąc noleźć swojej drugiej połówki, wybierajom zywobycie samotnika, abo zakładajom habit, abo bierom ślub z podobnym im bidokiem, ino przeciwnej płci, coby potem wspólnie udawać, ze miłujom sie jako pon Romeo i poni Julia. I najcynściej z biegiem casu udawanie to coroz gorzej wychodzi. Ale jo, ostomili, nojduje tyz w swoik stronak wiele małzeństw całkiem udanyk, udanyk i barzo udanyk! Jo nie godom, ze w takik małzeństwak nie zdarzajom sie sarpacki. Zdarzać sie zdarzajom. Ino one to som jako przelotny dyscyk w pogodny letni dzień, dyscyk, co to pokropi, pokropi i wartko przechodzi. I za kwilecke juz nifto nie bocy, ze w ogóle cosi padało. Kie pozirom na ceprów przyjezdzającyk na wakacje pod Turbacz – to tyz widze wiele par, ftóre som zywym dowodem na to, ze czas nie ostudzi ludzkich serc, gdy mocna miłość płonie – w odróznieniu od pona Fogga i poni Mirskiej wolołek to pedzieć niz zaśpiewać, bo kiebyk zaśpiewoł, to by syćka z Owcarkówki uciekli.
Cemu więc jo, zwykły pies pasterski, widze to, cego światowej sławy rezyser nie widzi? No cemu? Aaa! Juz wiem! Pewnie pon Allen nigdy nie był pod Turbaczem! Był w róznyk miejscak, ale pod Turbaczem – nigdy! Zdoje sie, ze najwięcej casu to on w Nowym Jorku spędzo. No i widocnie świat widziany spod Statui Wolności cy inksego Empajer Stejt Bilding nie wyglądo tak piknie jako świat widziany spod Turbacza. A zatem… trza pona Allena w Gorce zaprosić! Niek pozyje se między nomi! Niek pogodo z górolami i zaprzyjaźni sie z nimi! Z przyjezdzającymi pod Turbacz ceprami tyz niek pogodo i sie zaprzyjaźni! I wte zaroz zacnie ryktować filmy równie pikne jako do tej pory, ale za to duzo bardziej optymistycne. Niek ftosi – krucafuks – zabiere pona Allena pod Turbacz! Hau!
Komentarze
Przepraszam Owczarku, ze sie wtracam nie pod tematem, ale pracowałam dzisiaj duzo w polu (albo na dworze, jak kto woli, ja wolę) potem napracowałam sie nad ostatnimi zdjęciammi z wyprawy do RPA, i teraz wklejam tutok wpis od stołu sasiedniego, bo padam na twarz :
OK. Do poniższego sznureczka wtrąciłam ostatnie cztery folderki z wyprawy do RPA. Opisy są skąpe, ale inaczej się nie da. Odpowiem na pytania, jakby ktoś miał.
Numery wtrąconych:
09, 10, 14, 15.
Wszędzie są kulinarne uwagi, wszystko przez was.
A teraz idę na zasłużony odpoczynek.
Światła nie gaszę, u Was juz widno.
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/
Nie wiadomo, czy Pan Allen zmieniłby swój światopogląd po wizycie pod Turbaczem, bo oni, tam za oceanem, nie słuchają, co się do nich mówi. Oni wiedzą lepiej i tokują o swoim. A jak Pan Zimmerman powiedział im parę słów prawdy, to się poobrażali i krzyknęli „Zamknij się i graj!”
Nie wszyscy nie słuchają i nie wszyscy się obrażają na ekscentrycznych pianistów… 😉
Za to niektórzy „nasi” uderzyli w tarabany – nic nie rozumiejąc ani z genezy i dotychczasowej historii podobnych incydentów, ani z ich użyteczności – choćby dla promocji „niezależnego”, „bezkompromisowego” artysty-światowca…
******
Owczarku, nie całkiem i nie zawsze jest sielanką ten pod-turbaczowy świat.
Ale nie mówmy o tym teraz – gdy Gorce i ich okolice obsypane są/będą bielą i wszelkimi odcieniami seledynów…
basia pisze: „Za to niektórzy ‚nasi’ uderzyli w tarabany – nic nie rozumiejąc ani z genezy i dotychczasowej historii podobnych incydentów, ani z ich użyteczności – choćby dla promocji ‚niezależnego’, ‚bezkompromisowego’ artysty-światowca”
Ja mu się nie dziwię.
A Steinway grand piano that he traveled with was destroyed by the Transportation Security Administration amid heightened security after the 9/11 attacks, apparently because the piano?s glue resembled a compound used in explosives.
Musiał nieźle zapłacić ludziom z TSA, żeby wywołać poprzedni skandal. 🙂
😉 😀
(Ale mali zawistnicy (i niespełnieni koledzy po fachu… oraz po fachach pokrewnych) i tak będą się upierać, że transport instrumentu własnego na drugą półkulę, samodzielne prowadzenie ciężarówki przewożącej ten sprzęt, etc., etc. – to jedynie świadectwo, że komuś „odbija palma”…
A! – i jeszcze może niesława jaka na Polskę umęczoną i nieszczęśliwą spada… – niechże sobie przypomnę, kiedy to ostatnio widziałam w prasie anglojęzycznej dodatek „Polish-born” przy nazwisku tego pianisty… 😈 )
Pisze Owczarek:
„Ale jo, ostomili, nojduje tyz w swoik stronak wiele małzeństw całkiem udanyk, udanyk i barzo udanyk! ”
Myślę, że Owczarek wie, co pisze i kiedy to napisać. Wszak dzisiaj Imieniny Pani Owczarkowej! 🙂
Pani Kasiu! Wszystkiego co Dobre! 🙂
Ja też uśmiecham się do Pani Kasi Owczarkowej i przesyłam Jej życzenia dobrego, udanego życia. 🙂
Pedzę teraz tu i tam.
Hej! 🙂
Iiii tam, ułudy Allena…
Po takiej recenzji ten film trzeba koniecznie obejrzeć! 🙂
Co do bardziej lub mniej udanych małżeństw czy innych związków, to też takie obserwuję, więc ‚występują w przyrodzie’.
Pani Owczarkowej – zdrowia i radości! Oby życie było bardzo udane! 🙂
A u Any święto mało świąteczne. 🙁 Jakiś koszmar!
„Nie chcę osiągnąć nieśmiertelności przez moje dzieła, chcę ją osiągnąć nie umierając …” (-) Woody Allen
Nie jestem przesadnym fanem twórczości Woody Allena. Nie bardzo odpowiada mi jego „przeintelektualizowany ekshibicjonizm”.
Jednak owczarkowy opis i komentarz, a także inne recenzje ostatniego filmu, są zachęcające.
Może się zdecyduję na obejrzenie … 😉
Jeszcze nie przeczytalam owcarkowego wpisu,ale bardzo smutno sie zrobilo w naszej krainie.
Jakis szaleniec wjechal autem w tlum ludzi i zabil 4 osoby,6 sa bardzo powaznie ranne,inni lzej.Nie wiadomo jeszcze,co facetowi do glowy szczelilo i jakie byly jego motywy.
Sam przeszedl operacje,wiec wiecej chyba dopiero jutro sie dowiemy?
I pomyslec,ze zaczelo sie pieknie,a skonczylo tragedia 🙁
Oj westchne sobie tylko i wpadne pozniej…………………………..
Przeczytalam opowiesc o filmie Allena i nabralam ochoty,zeby go obejrzec.Ten film byl juz w naszym klubie,no i jakos go ominelismy 😮
Tymczasem spiesze zlozyc serdczne zyczenia Pani Owcarkowej i zyczyc duzo,duzo szczescia 😀 😀 😀
Udane malzenstwo,to wygrany los na loterii!!
Niestety niektorym szczesie nie sprzyja i musza wiele razy probowac 😉
Taka Liz Taylor byla wytrwala??Ilez to razy probowala,chyba 7??
Niestety w jej przypadku,czesto sie okazywalo,ze wyciagniety los,byl PUSTY 😉
Hej.
Skoro jestem przy glosie,to sobie pogawedze z Alicja-obejrzalam Twoje zdjecia.Te kulinarne rowniez.Smakowicie wszystko wygladalo!!
Ale Alicjo,gdybym nie wiedziala,ze to Afryka,to nie skusilabym sie na wyjazd do tego kraju?! Nie wiem,czegos mi brakuje?
Wiem,ze musialas robic zdjecia z samochodu.Zreszta nie w tym problem,a w tym,ze Pd. Afryka,jest jakas malo podobna do tej Afryki,ktora znamy z reportazy,z filmow……………
Gdyby usunac napisy i np czarnych mieszkancow,to czlowiek mialby klopoty ze zgadnieciem,co to za kraj i czy to naprawde Afryka????
Nie gniewaj sie,ja sie nie czepiam…………ale moze to przez ten dzien,parszywy taki???
Zgadzam sie z basia,a propos Zimmermana!!
Mysle,ze skoro sie przyjechalo dac reczital,to sie gra!! A na manifestacje polityczne jest czas i miejsce inne.Mozna np. napisac list do jakiegos poczytnego dziennika i wyluszczyc swoje idee!
Ciekawe,ze naszemu wirtuozowi dlugo amerykanskie dolary nie „smierdzialy”??????????
A osobiscie wole,zeby Amerykanie porzadku strzegli, nizli Ruskie brrrrrrrr,czy taliban!!!!!!!!!!!!!
No to byloby na tyle,juz sobie pojde,bo oberwe jakas koscia 😉
Hej! Fakt, ze utykajacy ceper idzie pod reke z siwowlosa ceperka (a u ich stop Dunajec) nie musi oznaczac, ze milosc w kraju pod Turbaczem jest inna, niz w kraju nieograniczonych mozliwosci. Inna jest wszelako hierarchia wartosci, tych wartosci, ktore zadecyduja, czy ona i on po eksplozjii uczuc i fajerwerku zmyslow wytrwaja wspolnie w dobrym i zlym, w zdrowiu i w chorobie, dopoki smierc… itd. Przypuszczam, ze chodzi o te same wartosci, ktore w kraju Woody Allena dominowaly jakis czas temu, ale wystarczylo 50 – 60 lat, by staly sie dla wspolczesnej generacji za wielka woda malo zrozumiale. Z jednej strony bowiem dla czesci spoleczenstwa miara sukcesu zyciowego jest (miedzy innymi) ciagle atrakcyjna i ciagle mloda partnerka, czy partner z ciagle powiekszajacym sie, powiedzmy, kontem. Z drugiej strony idea instytucji malzenskiej jako wartosci nadrzednej w sposob bardzo efektywny wypierana jest przez hollywoodska chimere milosci romantycznej az po grob, ?dozgonnej harmonii dwoch dusz i cial?. No a jak sie okaze, ze tak nie jest, to rzucaj, bracie, te szkape i szukaj ?prawdziwej? milosci, masz pelne prawo do szczescia, jestes przeciez tego wart (filmu nie widzialem, ale moze Allen gdzies na trzecim planie chcial przekazac krytyke takiego stanu?) Nalezy oczekiwac, iz w naszym ambitnym spoleczenstwie, tak kochajacym modele zachodnie i hollywoodskie produkcje filmowe, podobna ewolucja na zasadzie uczenia imitacyjnego przebiegnie w trybie przyspieszonym. O ile wiec pan Woody mialby przyjechac pod Turbacz, by zobaczyc, jak to u nas kochaja, niech tak uczyni czym predzej, w przeciwnym bowiem razie za pare lat nie bedzie juz zadnej roznicy. Zaklad?
Ja też jeszcze nie przeczytałam, zaraz to zrobię.
Wcześniej tylko zapodam, że odebrałam dzisiaj wreszcie wynik badania histopatologicznego, nie do końca rozumiem, o co chodzi, ale wygląda na to, że dramatu nie ma.
Ucieszona, wypiłam spory kielich wina, które razem z emocjami nieco mnie zmogło. 🙂
Teraz obudziwszy się, mogę stawić czoła światu i przeczytać tekst Owczarka. 😀
Marysiu bardzo sie ciesze,ze wyglada na to,ze wszystko bedzie OK!!!
Trzymam kciuki za twoje zdrowko 🙂
Poczytałam. 🙂
Owczarek istotnie zachęca do obejrzenia filmu.
Jerzy naprządł czarnych wizji. 🙁
Zabawna historia z tą miłością, wszyscy jej szukają, powiada Owczarek i chyba dobrze mówi, ale gdyby jeszcze choć trochę chcieli jej dawać, to może nie musieliby długo szukać.
Tą banalną uwagą rzecz podsumowuję, zdając sobie przecież sprawę ze stopnia komplikacji. 🙂
Tu muszę się też przyłączyć do malkontectwa Any.
Z dużym zainteresowaniem obejrzałam zdjęcia Alicji, ale też byłam tą Afryką rozczarowana, że taka prozaiczna, mało egzotyczna.
Dokładnie to samo pomyślałam, że nie wiem, czy chciałabym tam pojechać i jeszcze bać się na każdym kroku.
Może my Ano jesteśmy pierwsze naiwne, wyobrażamy sobie Afrykę jak z folderów biur podróży lub filmów przyrodniczych, a ona taka codzienna niekoniecznie urocza.
Te parki – rezerwaty, wioski tubylcze dla turystów, to taki trochę inny rodzaj cepelii dla poza afrykańskich ceprów.
To zdrowie Pani Kasi Owczarkowej! 😀
W górę kielichy!
W pięknym czasie ma te imieniny.
Z Jerzym nie będę się zakładać, bo może mieć rację. 🙁 Z drugiej strony, problem dotyczy chyba najbardziej tych z powiększającym się kontem i już chyba jest. Ale to znowu uproszczenie pewnie. Muszę jeszcze pomyśleć, ale nie teraz.
Zdrowie Pani Owczarkowej po raz pierwszy! 🙂
Ana, mt7,
RPA to nie Afryka tak naprawdę, to kraj zbudowany przez europejczyków, dlatego tak tam jest, jak jest. Egzotyka jest wszędzie, tylko jest to egzotyka dość niebezpieczna. W byłych bantustanach, które ochczo „poddały się ” po roku 1994 pod rządy RPA, nie zatrzymuje sie dla pogawędki z ludzmi (czarni) choćby się chciało takim pierwszym naiwnym, jak ja. Nasza przewodniczka mieszka tam ponad 20 lat i wie, jak sie tam poruszać. Nie mogliśmy i nie mieliśmy prawa od niej żądać, ze chcemy to czy tamto jeszcze, przecież ona naprawdę wie lepiej.
Jerzor też twierdzi, że to nie Afryka, tak naprawdę… on ma porównanie, bo swego czasu był pół roku w Nigerii i widział „prawdziwą czarną Afrykę”. Czytając Kapuścińskiego, tak mi się kojarzy ze wspomnieniami Jerzora z „prawdziwej” Afryki. Ale nawet jadąc przez takie miejscowości jak Umtata czy inne – dawne bantustany, widzi sie mniej więcej, co to jest i jak wygląda. Ale to są tematy polityczno-społeczne, mnie natomiast zachwyciły „okoliczności przyrody”. Zjechalismy blisko 10 tys. km. (kraj jest ogromny!) i widzieliśmy rzeczy niezwykłe, jak chociażby Kango Caves i inne rzeczy. Kruger Park – fantastyczny, ale tak ogromny, ze nie było czasu pospacerować, czy chociażby pojechać gdzieś na boki pod specjalnym nadzorem parkowych pracowników (samopas dla bezpieczeństwa nie puszczaja na boki). I tak spędziliśmy tam całe 2 dni… śmiejcie się, ale jak w 3 tygodniach chce sie zmieścic tyle, to trzeba wiedzieć, co i gdzie. Jagoda wspaniale nam to pokazała i gdyby nie ona, nie widzielibysmy ani połowy tego.
A klimaty społeczno-polityczne… no właśnie. Messina , gdzie przybywa mimo tych okropnych zasieków pod napieciem cała Afryka na północ od, i przede wszystkim Zimbabwe, uciekajace od cholery i wszelkiego innego politycznego zła.
Zauważcie też, ze nie wszędzie wypadało robić zdjęcia, ja przynajmniej miałam takie opory, widząc wychudłych do kości żebraków chorych prawdopodobnie na AIDS i tak dalej… Nie śmiałabym, chociaż Jagoda mówi, że Afrykanie bardzo lubią się fotografować. Bardzo być może, ale to ja musiałabym pozbyc się moich oporów. Za krótko byłam, ot co…
Owczarkowo Kasiu,
ZDROWIE TWOJE PO RAZ PIERWSZY, żyj nam sto lat!
p.s.Alicja dopiero sie dorwała do komputra niedawno, przedtem zajeta polowymi takimi… wiosna, wiecie… 😉
A to naprędce sklecone wioski uciekinierów z Afryki na północ od RPA, wioska koło Kapsztadu. Domki widzicie sami, z czego. No dobra… to napiszę więcej, kto chce, niech czyta. Otóż okolice są znane z winiarni i tak dalej – a w winiarniach maszyn sie nie uznaje, potrzeba ludzkiej reki, zeby zebrać winogrona. Pojezdziliśmy po takich winiarniach. pod nastepnym zdjęciem opowiem, co nam opowiadała Afrykanerka stamtąd.
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/03.Witbank-Paarl/54.Kolejna%20wioska%20murzynska.jpg
Najlepsze zyczenia dla Pani Owczarkowej! Samych radosci i piekna 🙂
Po powrocie mam czas tylko na szybki toascik, ktory niniejszym spelniam z uciecha.
Tymczasem dobranoc 🙂
Opowiada nasza gospodyni, włascicielka niewielkiej winiarni, co akurat było dobre, bo bylismy jedynymi gośćmi i mogła poswięcić nam czas. Ona to juz czwarta generacja Afrykanerów, urodziła sie w Mozambiku. Jest sama z córeczką, sama prowadzi ten interes, radzi sobie dobrze, mam więcej zdjęć stamtąd, ale przeciez wszystkich nie da sie…
Opowiadała nam trochę, na czym polega życie w Afryce – kto zna Jerzora wie, że on pytacz pospolity. I gadacz.
Stwierdził, że no tak, tutaj względnie tania siła robocza. Nic podobnego, powiedziała nasza gospodyni. Nie zatrudnia czarnych, bo oni nie umieja pracować. Zatrudnia wyłącznie białych Afrykanerów, najchętniej studentów do zbierania winogron, a do innych prac też białych. Według niej – czarni lubią się „bujać”, a nie pracować. Trochę popracował, zarobił na dzisiejsze piwo i cos do zjedzenia, i wystarczy.
Ta opinia powtarzała sie wszędzie. Ja ja powtarzam tutaj.
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/06.Winnice_etc/27.Z%20corka.jpg
Alu, nikt do Ciebie nie ma pretensji, że RPA wygląda, jak wyglada. 🙂
Babeczka wróciła na łono! 😀
A ja rzucam się w objęcia.
Pa!
Prawdziwa Afryka była tam, gdzie nas nie puszczono ze względu na osobiste bezpieczeństwo. Nie wiem, czy to byłoby tak straszne zjechać do tych kolorowych wiosek przy drodze i pogadać z ludzmi, dzieci chodza do szkoły (osobny temat!) i znają angielski, bo jest obowiązkowy…
Nie pamietam juz czy pisałam, ze osiedla z zasiekami to nie wyłącznie białe osiedla, to osiedla mieszane i tak dalej. Ochrona przed wszechstronnym bandytyzmem, a teraz z racji uciekinierów z północy jest jeszcze gorzej.
To jest w ogóle materiał na jakieś takie większe pisanie, moze napiszę i umieszczę jako sznureczek, bo duzo tego będzie.
Też się rzucam, bo pewnie świtem bladym przytupta nasza mała chuda dziewczynka(śpi za ścianą) i powie: „Cześć, babciu, jestem okrrropnie głodna”, po czym zje ze trzy łyżki chrupek i powie, że już więcej nie może.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Witojcie, ostomili! Na kwile przyleciołek tutok, coby komentorze przecytać. No i przecytołek. I fce od poni Owcarkowej przekazać pikne podziękowania za syćkie zycenia. I za syćkie zdrowia – te wypite po roz pierwsy i syćkie inkse. My cały dzień na holi spędzili, ale to nom nie przeskodziło we wznoseniu piknyk toastów 😀
Dzień dobry! 🙂
Dopiero udało mi sie znaleźć dłuższa chwile by wszystko przeczytać.
Film jak wszystkie Allena z chęcią obejrzę choć chyba wolę jego dawniejsze produkcje i lubię jego samego w roli pechowego, nie do końca rozgarniętego intelektualisty. 🙂
Spóźnione ale z serca – najlepsze życzenia imieninowe Pani Kasi Owczarkowej!!!!
Mt7, bardzo się cieszę, że wyniki nie są złe! 🙂
Ana pisze: „Ciekawe,ze naszemu wirtuozowi dlugo amerykanskie dolary nie ‚smierdzialy’?????????? A osobiscie wole,zeby Amerykanie porzadku strzegli, nizli Ruskie brrrrrrrr,czy taliban!!!!!!!!!!!!!”
Nie wiem nic o tym, żeby mu zaczęły śmierdzieć amerykańskie dolary. Gdzie to przeczytałaś? Po prostu powiedział to, co inni zamiatają pod dywan – że jeśli chce się być stróżem moralności, to przede wszystkim samemu trzeba zachowywać się bez skazy.
A co do porządku – naprawdę robi Ci różnicę, czy Twoje oszczędności znikną w worku rosyjskiego oligarchy, czy bankiera z Wall Street? O ile wcześniej nie zjedzą ich unijne podatki…
Hej! Hej!
Szukam dobrej rady!
Od paru dni maja poczta neostradowa jest zalewana falą spamu; kilkadziesiąt wiadomości na dobę.
Poradźcie, jak z tym można walczyć. Na stronach neostrady nie znajduję sensownej metody.
Pomóżcie! 😉
Jędrusiu, chyba musisz skontaktować się z kimś z tepsy:
http://www.tp.pl/prt/pl/klienci_ind/obsluga_klienta/kontakt/
Czy pomoże, nie wiem. 🙁
Poza tym ta poczta neostrady to straszne dziadostwo pod każdym względem, trudno znależć mniej przyjazne urządzenie. 🙁
MtSiodemeczko, ciesze sie, ze masz dobre wiadomosci o Twoim zdrowiu! To wspaniale 🙂
Prawdziwa Afryka, której juz niewiele zostało 🙂 :
http://www.photogaleria.pl/afryka/do-1950.html
Dobrze, że choć za oglądanie nie każą płacić 😉 . Najbardziej podobają mi się fryzury sprzed 110 lat dziś w ogóle nie spotykane, zarówno panów jak i pań. 🙂
Mt7-I zwyrtnynaś sie ku życiu! Tele scynście coś dała rade!
Pani Owcarkowy-ino dobre! A zaś niek nie biere Owcarka na łańcuch, niek se poloto. Wiesna,hole.
TesTeq- nie mialam na mysli pieniedzy za ostatni reczital,a za wczesniejsze.
Nad to nie jestem tak naiwna,zeby myslec,ze istnieje jakiekolwiek panstwo na swiecie BEZ SKAZY,wiec i USA nimi nie sa!!!
Mowiac o strozu porzadku na swiecie, nie mialam na mysli tylko pieniedzy!
Jeszcze raz powtorze,ze wole „demokracje kowbojow” nizli naszych braci ze wschodu,Boze chron!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ciao 🙂
Alicjo- Afryka,to wieki kontynent i na pewno sa jeszcze tam autentyczne miejsca!
Ubolewam nad tym,ze wlasnie Pd.Afryka traci swoja autentycznosc 🙁
Coz taki jest swiat.Nic na to nie poradzimy 🙁
Dzieki za obszerne informacje i zdjecia.
PS. U nas ofiar wczorajszego samochodowego zamachu przybywa.Juz jest siedem ofiar,wsrod nich jest sprawca nieszczescia!
Hej.
Ana, tak naprawdę to nie wiadomo, jak z tą RPA jest.
Wiele zdjęć Alicji, to zdjęcia z drogi robione w samochodzie, lub dalekie plany, gdzie nie widać szczegółu.
Jak się ogląda choćby w Picassie zdjęcia z RPA, to jest ci ona wesoła, kolorowa, afrykańska i bezpieczna, tylko czy naturalna?
Świat się zmienia, a my zachowujemy się trochę tak, jak gdyby turyści np. z Francji przyjechali do Polski i zdziwili się, że tu nie orzą wołami i mają samochody, bo oni czytali różne książki i bardzo żałują, że tu nie ma prawdziwej słowiańskiej Rzeczypospolitej.
A jaka jest? Właśnie taka, jaką ją widać.
Obejrzałam sobie między innymi zdjęcia Grażyny (nie naszej chyba) z RPA i dopiero ostatnie praktycznie zdjęcie pokazuje to, co Alicja na wielu zdjęciach:
http://picasaweb.google.pl/grakos2005/RPA2007Cz2#5145065389096960610
Tylko ta rozbawiona osoba z wycieczki do RPA zauważyła, że to są slumsy, a Alicja twierdzi, że tak na ogół mieszkają tubylcy.
Tamta Pani nie wiedziała, że trzeba się bać, więc świetnie się bawiła.
Alicja na wiele rzeczy patrzy oczami przerażonych białych, bo tak Jej przekazali.
Nie umiem powiedzieć, czy relacja Alicji jest bliższa prawdy od bajkowej wersji turystycznej.
W necie jest sporo różnych relacji.
A Afryka się zmienia i to chyba dobrze, trudno, żeby kontynent zamienił się w skansen.
Ciekawe, czy znajomi Alicji biorą pod uwagę możliwość konieczności wyjazdu z RPA
Sorki, że tak mącę. Raz ubolewam, że to nie jest Afryka, jaką chciałabym zobaczyć, a później odwracam kota ogonem.
Po prostu przemyślałam sprawę.
Tu są ciekawe zdjęcia ze spotkania z ludem Himba:
http://picasaweb.google.pl/Nawrotkii/NAMIBIAHoneymoonPartIII#5262691770318918226
W tej Picassie można fantastycznie pozwiedzać świat. 🙂
Mysle Marysiu,ze bylabym tak samo podrozowala po tym kraju,jak Alicja.
Tyle sie czlowiek nasluchal o bestialskich mordach,rabunkach,ze sama nie wytykalabym nosa,gdzie jest niebezpiecznie.
Kazdy kraj ma wiele twarzy.Nie oczekuje,zeby RPA byla skansenem,ale przydaloby sie wiecej troski o architekture.Bo to co sie postawi,straszy potem wieki cale.Szkoda takiego pieknego kraju!!
A tu czwórka młodych ludzi przeleciała samochodem z namiotami kawał Afryki, RPA i Namibie:
http://picasaweb.google.pl/Nawrotkii
Nie wyglądają na zestrachanych, chociaż przynajmniej jedno z nich jest stałym mieszkańcem RPA.
Na niektórych zdjeciach widać domki z mat. Taką matę można zwinąć i przenieść się w inne miejsce. Wygląda ubogo, ale może być bardzo praktyczne.
Warto obejrzeć te fotki, bo kawałek pięknego świata widać. 🙂
Jeszcze raz dopisuję…
moją przewodniczką po RPA była koleżanka z dzieciństwa i młodości, która mieszka w RPA ponad 20 lat. Wydaje mi sie, że wie, o czym mówi… podobnie jak ja zapraszam kogoś do mnie i wiem, co pokazać i na co zwrócić uwagę.
Jak wspomniałam powyżej, Jagoda obwiozła nas wszędzie, całe RPA, i naopowiadała sporo.
Ana (Ana pisze:
2009-05-01 o godz. 21:04 )
a żebyś wiedziała 🙁
Juz raz wspominalam swietny film pt. „Tsotsi”,to jest film zrobiony przez samych Afrykanow z RPA i on najlepiej pokazuje,jak teraz sie zyje w tym kraju.
W ostatnim wywiadzie Desmond Tutu rowniez wyrazil wielkie rozczarowanie postawa Afrykanow i tragiczna sytuacja w jego ojczyznie
🙁
Prawda o bohaterach narodowych jest trochę taka…
Desmond Tutu i Mandela są jednymi z najbogatszych ludzi w RPA, i słusznie ( a najbogatsza jest Winnie, mieszka w Soweto).
W tym kraju można żyć wspaniale, tylko trochę trzeba chcieć. Niepopularne może zdanie , ale tak jest. Cokolwiek napisałabym więcej na temat, byłoby to politycznie niepoprawne, więc sie wstrzymam. Byłam, widziałam… piękny kraj, tylko żyć!
Mt7, piękne zdjęcia znalazłaś. Te ptaszki, roślinność, zachody słońca…..rozmarzyłam się.
Myślę, ze Alcja pojechała w trochę innym charakterze niz ci młodzi ludzie. Oni byli otwarci na poznawanie i uwiecznianie wszystkiego co piękne i odmienne. Alicja była z wizytą u koleżanki , z którą też trzeba było sobie się wygadać, sporo czasu spędziła na różnych wizytach poznając ludzi tamtejszych (tak wywnioskowałam z relacji foto). Czas nie z gumy i tyle. To tak jak wycieczki do dowolnego miejsca na swiecie- jedni wolą biegać po parkach i muzeach, a drudzy- odkrywać współczesność. Jedni chodzą po plaży i barach , inni- pstrykają zdjęcia starym uliczkom. I bardzo dobrze bo nie ruszajac sie z domu wiem, co jadają w RPA, gdzie szukają diamentów i jednocześnie jak piękna jest tam fauna i flora. Wszystko dzięki dwom niezaleznym fotografom, patrzącym na ten kraj zupełnie różnie. 🙂
Małgosiu,
trochę tak, a trochę nie. Wyobraz sobie, że przyjeżdzasz do mnie, do Kanady. Nieba przychylić, więc wszędzie i wszystko, co tylko można. Jeśli masz „wtyczkę” w danym kraju, to jest bardzo dużo. Na pewno bez Jagody i jej rodziny wycieczka tamże byłaby taka… jałowa trochę.
…i jeszcze coś – ja jestem jak najbardziej otwarta na wszystko. Mieszkam w kraju, gdzie otwartość to pierwsza cecha charakteru.
Alicjo,
Broń Boże nie zarzucam ci braku otwartości. Po prostu inny charakter wyjazdu i tyle. A krótkość pobytu powoduje, że trzeba wybierać. Trudno, byś dojrzała piękno unikalnego kwiatka czy fotografowała motylki, skoro wiele czasu poszło na przemieszczanie się z jednego miejsca na drugie. By jak najwięcej zobaczyć. To absolutnie nie zarzut!!!!!
Chodzi mi o to, że gdy człek ograniczony czasowo, stoi przed dylematem- albo tylko kilka wybranych miejsc i tam ich dokładna kontemplacja, poznawanie, albo jak najwięcej, ale siłą rzeczy- tracąc jakieś szczegóły. Osobiście też bym tak pojechała jak ty- jak najwiecej zobaczyć, dotknąć. Nastepnym razem można planować, na czym się skupić , co dokładniej obejrzeć, ofotografować itd. Ale gdy ma się juz jakieś pojęcie i coś się widziało. To jak z wycieczkami do innych krajów- napięty program by jak najwiecej zobaczyć. Potem gdy człowiek sam jedzie, wie, gdzie jeszcze raz zajrzeć i dokładnie spenetrować nie patrząc na zegarek. 🙂 Chyba lepiej wpaść do Luwru na godzinkę niż nie być tam nigdy, prawda? 😉 🙂
Całe moje miasto grilluje! Dym nieziemski. 🙁 Moja pociecha też udała się na kiełbaski i szaszłyki. By nie było, że z pustymi rękoma, zaszłyśmy do sklepu, zawsze super zaopatrzonego, a tam……jak w latach kryzysu. Słowem puste lady po kiełbasach, z jakimiś niedobitkami parocentymetrowymi. 😯 Wyraźnie zmęczona sprzedawczyni, pouczyła, że wcześniej się przychodzi. A dziś to wyjątkowo był najazd. Gdybym nie widziała, to bym nie uwierzyła……
Napisałam uczenie, a word mi sie wypiął. Cholera by go! Pracowałam dzisiaj ciężko, wypowiem sie potem, zaraz goście, a ja w mundurku pracowniczym i w pocie czoła… Jerzor gotuje 😯
To znaczy, że przyjemnie spędzają wolny czas.
Niektórzy nawet na balkonach podpiekają. 🙁
Pojechałam dzisiaj sfotografować jarmark „Europa” na Pradze pod Stadionem Dziesięciolecia, bo nikt nie uwierzy w przyszłości, jak to miejsce wygladało. Handlują tylko ludzie jakiś azjatyckich narodowości, tego się nie da opisać i sfotografować też, bo nie pozwalają.
Zachowują się tak, jakbym próbowała ich przyłapać na przestępstwie.
Wyniosłam się więc szybciej niż wniosłam.
Zastanawiam się, jak zrobić zdjęcia, żeby nie stracić życia. 🙁
W ogóle chcę pofografować Pragę, bo ona znika, ale te straszące wyglądem kamienice są zamieszkane często przez osoby również nieżyczliwe fotografowaniu. A oddać dobrze specyficzny urok takich miejsc może tylko staranna dokumentacja.
Zresztą teraz dużo jest osób równie agresywnie, co bezsensownie, zabraniających fotografowania.
A to obsługujący maszynę drogową kierowca wyskakuje z niej i wrzeszczy, że nie mogę fotografować budującej się drogi, a to ochroniarz wypada z budynku i zabrania mi go fotografować, lub jakiś jegomość z balkonu odgraża za fotografowanie jego balkonu, podczas gdy ja fotografuję kwiatki na trawniku przed budynkiem.
Co tym ludziom jest?
Ja sama czuję się zakłopotana, kiedy w kadrze mam przypadkowych ludzi, ale przecież znajdują się w miejscu publicznym.
Tu Okoń miał rację, zdjęcia bez ludzi są jakoś ułomne, nie oddają duszy miejsca.
Może wrzucę tych kilka bocznych zdjęć, które zrobiłam.
To bardzo ciekawe, dlaczego nie mozna fotografować procesu powstawania dróg w naszym kraju…. 😯 Już wszystko jest tajne przez poufne?!
Wyglada na to, ze maja cos na sumieniu i sie boja, ze sie wyda!
Chociaz sumienia na zdjeciach cyhba nie widac?
No, ale na zlodzieju czapka gore…
Dobry wieczór!
Też się muszę pozwierzać …
Wczoraj, zmobilizowany owczarkowym wpisem, postanowiłem przekonać się do filmów Woody’ego Allena. W tvp Kultura dawali akurat komedię (?) Przejrzeć Harry’ego.
Wstyd mi, ale nie dałem rady. Wykończyła mnie dosłowna obsesyjność, lub obsesyjna dosłowność; sam już nie wiem.
Dochodzę do wniosku, że jedyne filmy, które mogą mnie zainteresować, to filmy, w których zdarzenia są ubrane w kostium; wszystko jedno, czy jest to kapelusz Johna Wayna, czy złoty hełm Don Kichota, czy zbroja i miecz samuraja.
Dlatego też, dzisiaj postanowiłem, w TV4 obejrzeć film Akira Kurosawy Sobowtór. Nie udało się; fatalny odbiór tego kanału uniemożliwił oglądanie.
Przestawiłem się na TV Kultura i obejrzałem cudownego Don Kichota Petera Yatesa. Naprawdę warto było!
Takie są moje filmowe przygody w czasie majowego weekendu.
Jutro, jeżeli pogoda dopisze, będzie ciąg dalszy nadbużańskich peregrynacji wschodniej granicy UE. Fotki będą, niestety robione starym filmoworolkowym Olympusem. Trochę potrwa zanim je pokażę; jeśli w ogóle będą się nadawały do oglądania. 😉
Pozdrówka! 🙂
A czemu by się dać nie miały? Olympus to dobra firma. 😀
Niektóre filmy Allena nawet były zabawne, ale mnie osobiście wydawało się, że kreuje się na amerykańskiego Bergmana, a zbitka była dla mnie często trudna do przełknięcia. Po prostu na pewne dzieła można patrzeć, jak na wyrafinowany pastisz, lub nieudolne naśladownictwo.
Ja widziałam to drugie, znawcy – pierwsze.
Z pokorą wyznaję, że pewnie się znam.
Tu jest tych kilka zdjęć z handlu europejskiego, jakie udało mi się zrobić z narażeniem życia:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Praga#
Zgrzebny ten „handel europejski”. 😉
Zapewniam Cię jednak Marysieczko, że te same miejsca, jak je pamiętam z głębokich lat 80tych, wyglądały znacznie bardziej przygnębiająco.
Tylko wtedy, jakby nie było fotografujących i nikt specjalnie nie protestował.
Ale kanał piękny. 🙂
Zazdroszczę Ci Jędrzeju tego Don Kichota. Ostatnio w ogóle nie mam czasu na telewizor……Za tydzień komunia…..
Biedna Małgosia. 🙂
Ja myślałam, że jest źle, ale teraz jeszcze gorzej.
Przełamać oczekiwania środowiska i rodziny, to jest raczej syzyfowe zajęcie. 🙁
Bry!
I idę dospać – juz tak od godziny z groszem idę, to moze wreszcie dojdę?!
Zapodam jak wstanę.
Marysiu-dzieki za fotki z warszawskigo handlowego folkloru 🙂
Mnie tez jest czasami glupio fotografowac,gdy ludzie niezbyt przyjaznym okiem sie przygladaja.Wtedy stosuje swoj maly „spsobik”.Poniewaz czesto jestem z mezem,ustawiam jego prawie na tle fotografowanego obiektu i pstrykam zdjecie,tak,zeby meza nie objac,a upatrzone miejsce!!!!!!!!
Nikt nie moze miec do mnie pretensji,boc przecie wlasnego meza moge fotografowac,gdzie chce,no prawie 😉
Hej.
U mnie tak wygląda dzisiaj.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Maj032009#
Alicjo- pieknie wiosna do Was zawitala.Rozkwitla nieznanymi mi kwiatami, podobnymi do storczykow?! Bardzo ciekawy kwiat.
Uznalam,ze bardzo by mi tu w ogrodzie pasowal.Moze znasz jego nazwe??
U nas pomalu przekwitaja juz bzy i konwalie.Bez, mam wlasny i co pare dni znosze galazki do wazonu,bo wprost przepadam za nim.
Teraz zielen w pelnej krasie.Szkoda,ze u nas tak szybko wubucha wiosna.
Ledwo czlowiek nacieszy sie zielonoscia,a tu lato do drzwi puka 🙂
Salute.
Ano, tam handlują sami Azjaci, a zważywszy, że są ich chyba tysiące, to fotografowanie jest raczej niebezpiecznym procederem.
To trudno sobie wyobrazić, jak się tego nie widzi. Jest ich taka ilość, a za miejsce trzeba płacić, więc oni na metrze kwadratowym budyją piramidę, na metalowych żerdziach rozciągają dryty i sznurki i na tym rozwieszają towar pod sufit z platikowej płachty rozciągniętej nad tymi żerdziami. Płachty są z czego popadnie i naciągnięte ja popadnie, stragany przylegają do siebie ściśle i można przesuwać się tylko wąską długą ścieżką, aż się dojdzie do jakiegoś skrzyżowania z inną ścieżką. Uczucie osaczenia w tym labiryncie jest dominujące. Oni tam żyją, mężczyźni grają namiętnie w jakieś planszowe gry i są bardzo czujni.
Brud i śmieci są niesamowite. Chciałam to uwiecznić, bo po raz pierwszy byłam tam w lecie ubiegłego roku i nie wierzyłam własnym oczom.
Jak zbudują tu nowy stadion, przejazdy, parki, bajery, sama nie będę dowierzać własnej pamięci. Nie mogłam nic sfotografować, te zdjęcia to jakieś boki nieznaczące.
Poszukałam trochę, znalazłam jakiegoś amatora Warszawy, ma mnóstwo znakomitych zdjęć.
Tu otworzyłam album pod tytułem Praga i polecam zdjęcia z katalogu Stadion Narodowy , National Stadium in Warsaw, Narodowe Centrum Sportu – 2008 rok
http://czarnota.org/gallery/index.php?cat=66
Tu też zdjęcia są robione głównie po zakończeniu handlu (nie ma mocnych), ale znakomicie pokazuje, jak to miejsce wygląda teraz.
Ci handlarze to podobno Wietnamczycy.
Mają się przenieść do Białołęki, dzielnicy mojego syna.
Mieszkańcy się buntują, bo to teraz dzielnica ogrodzonych budunków z ochroniarzami przy każdym podwórku, garażami w budynkach na piętrach i kartami dostępu do klatek i wejść, nie chcą tego jarmarku u siebie, trudno im się dziwić.
Może jak będą jakieś cywilizowane warunki handlu, to użytkownicy zadbają o porządek.
Taką mam nadzieję. A prażanom życzę, żeby Praga dostała szansę i zajaśniała blaskiem, bo bardzo na to zasługuje, a jest bardzo zaniedbana.
Przeca ja jestem dziewczyna z Pragi i Pani Dorotecka też. 🙂
Tu na razie jest śmietnisko, ale będzie San Francisco. 🙂
Ana, ale jak wiosenne przekwitną, to letnie będą oko cieszyć.
A ja dzisiaj pojechałam po raz pierwszy do Powsina do Ogrodu Botanicznego i głównie gołą ziemię i przekwitłe tulipany oglądałam.
Magnolie i rododendrony dopiero mają zamiar kwitnąć, dziki tłum, miał być jarmark regionalny, sprzedawali głównie stałe badziewie w postaci leżących na słońcu słodyczy (kolorowe makarony pt. żelki), watę i milion pięćset rzeczy nie mających z regionalnością nic wspólnego. Chyba, że regiony nie mają nic do zaoferowania.
Panie z Białostocczyzny (prawdziwe) kiwały się smętnie nad straganem, gdzie opakowane w celofan leżały sękacze i kilka makowców. Identyczne sękacze leżą w każdym sklepie. Nikt tego nie kupował. A tłum był ogromny z mnóstwem dzieci, więc wszelkie kolorowe obrzydlistwa miały wielkie wzięcie.
Jacyś podobno górale podsmażali na elektrycznej płycie małe oscypki i sprzedawali. Te oscypki (?) to był cały ich regionalny wysiłek.
Myślałam, że może jakieś oryginalne rośliny będą sprzedawać, a tu ogrodnicy amatorzy sprzedawali nieśmiertelną pelargonię.
Kurcze, wychodzę na wiecznego malkontenta, ale żeby tak kompletnie nie umieć zakręcić się koło biznesu. 🙁
To już się wyłączam i kończę gorzkie żale.
Ana,
wskaż paluszkiem kwiatek, bo nie wiem, o który Ci chodzi. Nasz ontaryjski to Trillium (White Trillium, Red Trillium), biały i czerwony (bordowy raczej) i ten bordo raczej rzadko wystepuje, ale na mojej górce sie rozgościł i dobrze sie ma.
W Wiki piszą, że ten red brzydko pachnie, a liście mają jakieś niedobre dla ludziów składniki.
Już Ty sobie, Ano miła, jakieś cywilizowane rośliny nabądź, wszak jesteś w ojczyżnie kwiatów. 🙂
Przekwitają, przekwitają i ani jednego zdechłego foto-kwiatka.
Ale jest Ci wybaczone, bo te Twoje widoki śnią mi się po nocach.
Ech życie! 😀
Witojcie! Jo widze, ze jesce kapecke zyceń ku poni Owcarkowej dosło! Za syćkie dziękujemy barzo, barzo, barzo piknie!!!! 😀
A co do wyprawy do RPA to i tak Maryna Krywaniec była najbardziej pechowo! Być w Afryce i myśleć, ze jest sie w Holandii… 😀
Z fotografowaniem tyk, co wolom nie być fotografowani, to jo nie wiem… Moze jakiesi aparaty śpiegowskie trza mieć? Chociaz „sposobik” Anecki tyz pikny 😀
A co do neostrady – na mój dusicku! Rzecywiście z tymi spamami to i mój baca mioł skaranie boskie! Jak nie reklama środków na przedłuzenie strybulicka, to cosi inksego. Niby mozno było ryktować liste słów, ftóre system odrzucoł, ale to była syzyfowo praca niestety. Opróc ciągłego zawiesanie komputra te spamy to był jeden z powodów, dlo ftórego mój baca nie przedłuzył umowy z neostradom i na inksego operatora sie przerzucił. No i ten inksy operator działo roz lepiej, a roz gorzej, ale jest zdecydowanie piknijesy niz neostrada! Piknie reasumując: na spamy w neostradzie jo znom ino jeden skutecny sposób – zmiana operatora 😀
Strybulicek?! 😯
🙂
No… zakładom, ze tego słowa to jo w słowniku góralsko-ceprowskim umiescać nie muse 😀
Dobrej nocki 😀
Co do pstrykania zdjęć osób, zwłaszcza bliskich ujęć, bez ich zgody – warto pamiętać, że nasze prawo jest już od dobrych paru lat podobne do ustawodawstw innych rozwiniętych krajów i daje właścicielowi wizerunku duże możliwości dochodzenia swoich ew. krzywd.
Rok temu Komentator w moim blogu krótko acz celnie zripostował-skonkludował „pogróżki”* „psikusa” (por. tamże, 8:48) – i ten cytat znać powinien każdy pstrykacz używający aparatu w Polsce. Każdy nauczyciel podstawówki, przygotowujący dzieci na wycieczkę do Krakowa, pamięta, że musi je także ostrzec, bo gdy się na nie rzuci jakiś nieżyczliwy kloszard, sfotografowany pół minuty wcześniej i zrobi im krzywdę – będzie miał trochę swej racji.
[Nb, Sporo linków osoby podającej się za zawodowego fotografa, propagowanych w tym blogu, byłoby do łatwego wyzyskania – i to nawet przez początkującego prawnika – na niekorzyść autora zdjęć 🙁 ]
Czemu?
Ano ochronę wizerunku i pojęcie własności dóbr osobistych wprowadza się z tysiąca jeden powodów: głównie bezpieczeństwa i godności osoby:
– od ochrony przed szantażem, dokumentacją przyszłego zamachu, kidnapingu, donosu do skarbówki czy na policję
– aż po chęć uniknięcia przez sfotografowany obiekt sytuacji, w której nazajutrz po ujęciu pojawi się w obiegu www fotka spoconej, zaczerwienionej górskim podejściem buzi jako pierwsza (dla wielu osób) informacja nt wizerunku.
W sytuacji, gdy pstryka prawie każdy; wielu szybkostrzelnymi maszynami – warto pamiętać, że „obiekty” mają jakieś możliwości obrony. Małe bo małe, ale mają. A domorośli fotografowie zawsze mogą użyć środków, jakimi od dawna posługują się zawodowcy: zapytać o zgodę, zapłacić za pozowanie… 😉 😀
___
*chyba żartobliwe, niektóre profesje powinny znać paragrafy…
Podążyłem wczoraj śladami mt7 .
Jedno wam powiem : prawdziwy Sajgon 🙁
A czy to aby nie rasizm?… Takie określenia, przygnębienia, wartościowania?…
Basiu, ale tu nikt nie chce pstrykać zdjęć bez zgody głównych zainteresowanych. Gdyby rezygnować z fotografowania przechodniów, czy ludzi, którzy akurat weszli w kadr to trzeba by wybierać sie na robienie zdjęć późną nocą lub w ogóle zrezygnować. Czy jeśli mt7 sfotografuje jakiegoś handlarza przy okazji robienia zdjęć ulicy, to naprawdę temu handlarzowi stanie się krzywda? Z tego co wiem, to tam na jedno zarejestrowane nazwisko pracuje ilus tam innych. M.in. dlatego, ze są dla nas tak bardzo podobni do siebie. Idac tym tropem dalej- jeśli chce zrobić zdjęcie np. Zamku Królewskiego, a akurat nie odbywa się tam żadna impreza, a tłumy i tak liczne to…….no właśnie……Trochę to głupie. Pewnie, że nikt sobie nie życzy by mu robiono zdjęcie, jemu konkretnemu, na pierwszym planie. Ale do głowy mi nie przyszło, by protestować, jeśli np. juz siedzę na tej ławce i obok ktoś robi zdjęcie i ja siłą rzeczy pewnie wejde w kadr. No cóż, skoro za mną jest ładny widok, albo akurat warunki typu słońce pozwala tylko na tak robioną fotkę…
Rasizm? Basiu, wiele razy wspominałaś o swoich wyjazdach zagranicznych. Czy aby to powszechny widok (zwłaszcza w stolicach) ze tak wielki teren w centrum wygląda w taki sposób? Pełno śmiecia, brudu i prowizorki? I jeszcze raz śmiecia? Szaro, brudno i ubogo. Bardzo przepraszam, ale nie doceniam i mnie nie zachwyca. Może i jestem rasistka. 🙁
Skoro protestują, to znaczy, że się nie zgadzają…
Pstrykacze miewają w dzisiejszych czasach zoomy; poza tym wielomilonowopikselowe aparaty dają możliwość wycięcia jakościowego portretu z obrazka „krajobrazowego” – i nawet „podobni do siebie” Azjaci o tym wiedzą 😉
Poza wszystkim, cóż za merytoryczny argument w sprawie focenia: „Z tego co wiem, to tam na jedno zarejestrowane nazwisko pracuje ilus tam innych. M.in. dlatego, ze są dla nas tak bardzo podobni do siebie.” – no po prostu paluszki lizać! 😐
Jeśli wiesz na pewno, że łamią prawo i Ci się chce – idź na prokuraturę. A sama też przestrzegaj prawa. Jako tu zakotwiczonej, jest Ci znacznie łatwiej w tej kwestii*, niż imigrantom z daleka…
___
*znajomości, przestrzegania…
Dodam tylko, że tam też pracuje wielu Polaków i narodowość nie ma nic do rzeczy. Moze tylko jeśli chodzi o nie równe traktowanie przez urzędy. Polacy tam są w mniejszości jako przedsiębiorcy bo im wiele ciężej niż azjatom. Tak przynajmniej mówią główni zainteresowani…..
Tak, Małgosiu, tereny slumsowe istnieją w dużych obszarach nawet w Londynie. Oczywiście, każdy kraj i rejon ma swoje specyficzne oblicze brudu, zaniedbania (w L są to na przykład ogromne ilości wyrzucanej żywności i plaga gryzoni).
A co do rasizmu – chodzi w pierwszym rzędzie o etykietkowanie typu „Sajgon”, o przerażenie innością (która NIGDY nie jest zachęcająca), o niepokój z powodu liczby obcych, ich „przeważania”.
Tak, to jest praktyczny rasizm, w odróżnieniu od teoretycznego pięknoduchostwa – boć wiele literek nt piękna i wzniosłości Narodu, który odszedł i nie wróci to sobie może wklepać każdy. Tym więcej i wznioślejszych, im więcej ma wolnego czasu. (Ja już nie mam i spadam – owocnej dyskusji! 🙂 )
Basiu,
jeśli ci coś wiadomo o nie przestrzeganiu przeze mnie prawa to daj mi znać. Będę wdzieczna za uświadomienie, a i sama sobie sprawisz przyjemność bo bardzo lubisz mentorski ton. 😉
Nistety muszę kończyć tę pasjonujacą wymianę pogladów i zająć sie pracą.
To jeszcze tylko zaśmiecę-
Miłego dnia wszystkim! 🙂
Basiu,
czy aby:
„przerażenie innością (która NIGDY nie jest zachęcająca), o niepokój z powodu liczby obcych, ich ?przeważania?.
to nie nadinterpretacja?
Nie wytrzymam..
Czyżbyś miejsce pracy zarobkowej tylu tysiecy ludzi nazwała „terenem slamsowym”? 😉 Czy to aby nie jest ocenianie i deprecjonowanie wysiłku tych azjatów i Polaków tam zatrudnionych? Czy aby to nie wartościuje i nie ma negatywnego wydźwięku? 😉
Do tych „terenów slumsowych” odjeżdżają bladym świtem autobusy z mojego miasta i wszystkich okolicznych (100 km. do stolicy), ewidentnie przystosowane do robienia zakupów w tym miejscu, powracające ok. 12-ej czyli gdy tam handel zaczyna się zwijać. Jako rasistka chciałabym , by ci ludzie pracowali w przyjaźniejszych dla siebie i klientów warunkach, by przejeżdżajacy w poblizu nie podziwiali masy śmieci i tych metalowych koszmarów no i by było tam bezpieczniej, a o to trudno , gdy tak ciasno….
Na tym kończę definitywnie temat i przepraszam za długaśność wywodów 🙁
Ja tylko powiem, że czułam fizyczny strach z powodu nieukrywanej wrogości pracujących/przebywających tam osób na widok aparatu fotograficznego w moim ręku.
Już fotografowanie odnogi kanału praskiego wywołało napięcie i wzmożoną czujność.
Zdjęcia z różnego rodzaju bazarów świata stanowią zawsze bardzo atrakcyjną ilustrację miejsca i poróży.
Tu jest miejsce tabu.
Obejrzałam filmiki w Tubie i zdjęcia w necie, wszystkie obrazują stan po zamknięciu lub obrzeża z jednym istotnym pstrykniętym ukradkiem.
Basia mówi o ochronie prywatności i wizerunku. A co robią ci wszyscy fotoreporteży nagradzani (i nie) przez rozmaite gremia, żerują na cudzych nieszczęściach pokazując ich twarze na całym świecie.
Myślisz, że wszystkim zapłacili i zapytali o zgodę. A ile mają portretów innych osób w swoich archiwach.
Rozumiem Twoją argumentację, odczuwam zakłopotanie, kiedy chcę zrobić zdjęcie konkretnej osobie w niewielkiej odległości pytam o zgodę, ale istnieją też granice absurdu.
Używając określenia Sajgon nie chciałem nikogo etykietować. Bardziej chodziło mi o miejsce w centrum Warszawy wyjęte spod prawa . Zawstydzające z powodu brudu, tymczasowości rodem z Azji . Mam żal do władz Warszawy ,że dopuszcza do takiej formy handlu i egzystencji wielu setek ludzi bez żadnych praw.
A zresztą co ja się będę …
Maximus!
Też wczoraj połaziłem z aparatem.
Na szczęście mojemu fotografowaniu nie towarzyszyły problemy moralno – prawne, a i obiekty fotografowane nie zgłaszały sprzeciwu, co najwyżej zbyt szybko dawały drapaka. 🙂
Wśród napotkanych istot żywych, nadających się do fotografowania występowały komary ( w dużych ilościach), bobry ( raczej ich ślady ), dwa koziołki, kaczuchy, bociany, dwaj wędkarze. Całe szczęście, że nie było nadbużańskich meszek, a to przecież ich czas.
Poza tym cisza i spokój.
Było słonecznie i ciepło, ale nie upalnie. Bug powoli wraca do swojego koryta. W opłotkach zaczynają kwitnąć bzy.
Jednym słowem; było cudnie! 🙂
Jędrzeju,
A gdzie załącznik? 🙂
Będą załączniki, ale muszę wywołać film. Fotki były robione tradycyjnym aparatem. 🙂
Witajcie połykendowo! 🙂
Zaś sarpacka 🙁 Ale już chyba przeszło. Nie dopatrzyłam się rasizmu.
Czekam na załączniki Jędrzeja, bo zachwycające, jak dotąd. 🙂
No to czekamy! 🙂
🙂
Jedrusiu, a nie masz po kim odziedziczyć aparatu cyfrowego?
Może opowiedz córce o jakimś nowym cudzie fototechniki. 🙂
Ja mam odłożonego do szuflady Olympusa E10i moglabym Ci go sprezentować, ale ma tyle dodatkowych obiektywów, że mi jeszcze żal.
Myślałam, że sobie dokupię w tym roku do mojego taki obiektyw: http://www.ceneo.pl/315687
bo na 18-200 za 3 tys. mnie nie stać, ale jak mi ukradli rower, to nici z kupna, bo ważniejszy rower, a też nie kosztyuje 5 groszy. 🙁
Witajcie kochani!!
Alicjii dziekuje za nazwe kwiatka 🙂 Poszukam moze i u nas beda,chodzby podobne!!
Widze,ze wczoraj goraco w budzie bylo 😮 Mnie zawsze dziwia osoby,ktore za kazdym razem,gdy skrytykuje sie obcokrajowcow,leca transparentem Rasizm!!!!!
W mojej krainie czesto i gesto wszyscy sa tak smiertelnie poprawni,ze nie mozna nawet glosno powiedziec,ze ludzie ci wokol siebie robia pospolity gnoj i nic a nic nie ma to wspolnego z folklorem,czy innoscia.
Nad to zyja oni w Europie lata cale,i chyba zdazyli zauwazyc,ze istnieje cos takiego jak kosz na smieci!!!!!!!!!
Jesli tak dalej pojdzie,to czlek nie smie nikomu uwagi zwrocic, za to utonie chwalebnie w brudzie 🙁
Zgadzam sie rowniez z tym,ze powinno sie zorganizowac przyzwoite miejsca pracy na targowisku i wymagac od zainteresowanych utrzymywania porzadku.
Hej
Witojcie, ostomili! A jo to tak se myśle, ze dokumentując fotograficnie takie lokalne folklory, warto tyz robić zdjęcia osób z bliska. Bo to przecie te osoby ten folklor ryktujom! Ino… na właśnie – jest jeden kłopot. Inksy niz z osobami fotografowanymi z oddali. Jak widać, co do osób fotografowanyk z oddali nie jest łatwo noleźć odpowiedniom granice (i nie idzie ino o granice ryktowanom przez prawo, ale tyz o te ryktowanom przez zwycajnom przyzwoitość – dlo mnie zreśtom ta granica jest wozniejso). Natomiast co do osób fotografowanyk z bliska chyba syćka som zgodni – nie mozno robić jej fotki, jeśli na to nie pozwoli. Ale właśnie casem fciałoby sie zrobić! Dlotego jo se myśle, ze podręcniki do fotografowania powinny dzielić sie na dwie cynści: cynść pierwso byłaby o śtuce rykotwania piknyk zdjęć, a cynść drugo – o śtuce przekonywania ludzi, coby zgodzili sie piknie pozować 😀
Dzisiaj wracając od wracza zawadziłam o Arkady Kubickiego i odnowiony Pałac pod Blachą. Trwał ten remon kilkanaście lat, ale piękne wyryktowali wnętrza. Nie umieszczam na razie fotek, bo pojadę tam jeszcze raz, żeby wszystko obejść i sfotografować.
Teraz piszę o tym, bo chciałam nawiązać do fotografowania osób z pierwszego planu. Na stoku pagórka od strony trasy WZ wycięto wszystkie krzewy i krzaki, a wszystko obkładano trawą z rolki. Zainteresowała mnie ta czynność i zapytałam pracujacych panów, czy mogę ich sfotografować, trochę zdziwieni odpowiedzieli, a niech pani sobie fotografuje.
I tu są:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/VD7z3R6JcATb3wHgQ6EGEw?feat=directlink
To i dwa następne.
Uważam takie zachowanie za naturalne i najczęściej spotykane.
Mogli mieć też zły dzień i warknąć – nie!
Ale akurat nie.
A ja jeszcze uważam, że fotografowanie ludzi jest bardzo trudne; szczególnie takie, kiedy człowiek jest tematem zdjęcia.
Dlatego też, bardzo mi się podobają zdjęcia Misia Kurpiowskiego.
Te jego dziewczyny; wszystko jedno czy w ciekawych okolicznościach architektury Paryża, czy Bolonii; czy w strojach kurpiowskich. Zawsze są świetne. 🙂
Ciekawe, cy te trowe na holi, ka teroz z bacom jestem, tyz tak ftosi połozył? 😀
Dobrej nocki! 😀
To było do EMTeSiódemeckowego komentorza ocywiście. A o fotkak Misiecka jo myśle to samo co Jędrzejecek 😀
No to jesce roz dobrej nocki 😀
A wracając do aparatów fotpgraficznych …
Mam wielki sentyment do aparatów Olympusa. Wczorajsze zdjęcia robiłem takim przedpotopowym półkompaktem XA2, bardzo przydatnym w robieniu zdjęć z marszu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Nie mam wielkich ambicji sprzętowych, od dłuższego czsu namierzam się na cyfrowego Olympusa SP 560 UZ, ale … jakoś mi nie wychodzi. 😉
Niektórzy ludzie lubia się fotografować. Ja bardzo niesmialo podchodziłam do tego, ale okazało się, że jak najbardziej. A jeszcze za język pociągnąć… to ho-ho! Spędzilismy bardzo przyjemny wieczór w towarzystwie tej kelnerki, a że gosci nie bylo duzo, miała czas…
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/03.Witbank-Paarl/62.Uslugujaca%20kelnerka%20opowiedziala%20nam%20historie%20swojego%20zycia.jpg
A to obsługa centrum handlowego (straż), pytałam o wskazówki, jak dojść… Jerzor sie z nim wdał w rozmowę, perfekt francuski… i gadali a gadali. No to ja przynajmniej fotkę. 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/15.Impreza_u_Mariana/29.Zlowilam%20takiego%20goscia%20w%20drodze%20do%20sklepu%20po%20pamiatkowy%20zegarek.jpg
Do Jędrzeja,
ale to nie jest lustrzanka. 🙁
Do Alicji,
zaprosiłaś ich do wspólnej fotografii, a to nie jest reportażowe zdjęcie. 🙁 🙂
Do wszystkich,
D O B R A N O C! 😀
…zara, mt7… co to znaczy „reportażowe zdjęcie”? Poza tym nie zaznaczałam, że reportazowe…I kto to są ci, których zaprosiłam? Tubylcy. Po drodze zjawił się koleś, jerzor pogadał, ja sobie kazałam fotke z kolesiem, nikogo innego w poblizu nie bylo. Tylko my, raz, dwa trzy, to samo z kelnerką, pózno w knajpie, pusto… to pogadamy.
Reportaż… a *Kapusta* to co, robił zdjęcia tylko z ukrycia? Przysiadał sie do ludzi albo zapraszal do przysiadania sie, żeby pogadać i czegoś się dowiedzieć, zwyczajnie, o zyciu. Jak masz inaczej dotrzec do ludzi, jesli nie w taki sposób?
I nawet Kapusciński ma takie „wspólne” zdjęcia z tubylcami w swoich książkach – reportażach 😉
Zmęczonam dzisiaj bardzo. Idę pod prysznic i do wyrka, jutro mnie czeka równie ciężki dzień.
Alicjo,
jak zwał tak zwał- gdy się pozuje nie ma naturalności, uchwycenia chwili, -jest nie tyle fragment otaczającego nas świata ile konkretne osoby, najczęściej z przyklejonym zwyczajowo uśmiechem na danym tle , które chcemy zapamiętać. Mt7 chodzi o inny rodzaj zdjęć. Pełnych właśnie naturalności. 🙂
Przecież zdjęcia Misia z przesympatycznymi tubylkami, a zdjęcia (tego samego autora) z pięknymi budynkami, fontannami , kawiarenkami czy innymi widokami czymś się różnią, prawda? 😉
Zróbmy tak:
Oddech…
Jeszcze raz oddech…
Spokojna powtórka z lektury komentarzy o rasizmie, jakie wpisali Państwo pod tekstem „Co zrobić z Narodzinami Narodu„
A szczególnie – reprymendy, jaką tam dostał realistyczny głos Okonia, żyjącego i pracującego od lat w wieloetnicznym społeczeństwie. (i.e. – wiedzącego, co mówi).
Notatki…
Oddech…
Spokój…
Powtórna lektura komentarzy pod niniejszym postem… Ze szczególnym uwzględnieniem aury niepopkoju na widok (i na świadomość) kilku(dziesięciu) tysięcy pracowitych Azjatów (cóż, że tak INNYCH kulturowo od nas?! – gdzież im do chuliaństwa, patologii, żerowania na socjalu – tak często cesze wielu innych europejskich mniejszości etnicznych! Czy nie powinniśmy ich raczej hołubić (takimi, jakimi są, nie reformowanymi na nasz obraz i podobieństwo!) – że wreszcie i my mamy jakąś pierwszą mniejszość… mini-mniejszość… ktoś się tu chce osiadlać… pracować… – zawsze to się zaczyna od szarej strefy…)
Oddech…
Notatki…
Jeszcze jedna lektura…
Ogarnięcie umysłem całości dyskusji i wszytkiego, co się samemu powiedziało na ten temat – także dawniej…
Na razie taki sygnał-prośba, bo nie mam czasu 🙁
I o etyce fotografowania (w tym – ostatniej ewolucji w jej obrębie: zarówno świadomościowej, jak i prawnej)…
i o rasizmie… a nawet „kulturze slumsowej” (squatowej, itp.) Londynu (tak bardzo czasem sprzyjającej przedsiębiorczości – a w każdym razie startowi do czegoś lepszego… – gdy nie ma ograniczeń w prawie i mentalnościach współziomków) — obiecuję wkrótce napisać.
Pozdrawiam!
🙂 🙂 🙂
Hołubić bałagan i prowizorkę?
Obawiam się Basiu, że nie potrafię…. 🙁
Akceptować jawną wrogość przybyszów zza dowolnej granicy?
O jej, strasznie ciężko i nie wiem, czy wykonalne…. 🙁
(Jawnej wrogości współobywateli – również!!!)
Kiedyś mieszkałam ( na jednym piętrze ) z przybyszami ze wschodu. Jeśli dobrze pamiętam- Ormianie. Przesympatyczne małżeństwo z dwójka małych dzieci plus kilka dodatkowych osób, nie wiem- rodzina czy po prostu znajomi. Patrzyłam na nich bladym świtem ciagnących wuzek załadowany towarem. Udawali się na bazar by zarobić na utrzymanie. Wracali po południu, siadali na klatce ich zwyczajem i sobie gadali, dzieci się bawiły. Gdy ich córeczka szła do pierwszej klasy, odswiętnie się ubrali i poszli całą rodziną z wielkim, pięknym bukietem kwiatów do szkoły. Nie sadzę by ktokolwiek żywił do nich negatywne uczucia. Ja się z tym nie zetknęłam……
To jeszcze tylko zasłyszany w przeglądzie prasy rosyjskiej dowcip:
Do sklepu mięsnego wchodzi klient, chce kupić kawałek wieprzowiny. Pyta, czy świeża.
– Tak, tak! Ta świnia jeszcze wczoraj kichała!
🙂
No, krucafuks!!! Godom wom! Niescynścia chodzom parami! Temu juhasowi, co to laptopa na hole przynosi – ten laptop właśnie sie popsuł! A wcora syn mojego bacy zadzwonił i spytoł, cy moze na tydzień abo dwa nas komputer pozycyć, bo do jakiejsi tam roboty bedzie potrzebowoł dwók komputrów naroz. No i jak jo teroz bede do Owcarkówki zaglądoł? Tak więc, ostomili, muse na pewien cas zrobić przerwe w blogowaniu. Na kwilecke wpodłek do chałupy, bo zaroz syn bacy przyjedzie i zabiere nas komputer. I za kwilecke znowu lece na hole. A do budy znose telo Smadnego i jałowcowej, coby dlo syćkik na cały cas mojej nieobecności piknie starcyło. I do zobacenia za jakisi cas, ostomili! 😀
Owczarku, bez Ciebie to nie ta sama jałowcowa i smadny. 🙁
basiu!
Spokojny oddech, a także odliczanie do dziesięciu w stresujących sytuacjach, są jak najbardziej godne polecenia.
Mam jednak pewne wątpliwości, które zaczęły mi chodzić po głowie, po przeczytaniu Twojego wpisu ( godz. 08:06 ).
Chodzi mi o to, że już od dłuższego czasu nie mam zaufania do okoniowych przemyśleń na różne tematy; a to niegdysiejszych rozważań na temat degeneracji Indian w rezerwatach, a to na temat życia slumsów znad Missisipi, lub deklaratywnej miłości do zwierząt i jednocześnie pogardliwym stosunku do ludzi.
Brzmi mi to jakoś tak bardzo „gazetowo”, a za tym, niezupełnie autentycznie.
Ale, być może się mylę …
Po drugie! Nie mam żadnych obaw i zastrzeżeń pod adresem cudzoziemców, którzy wybierają sobie Polskę na dłuższe, czy krótsze miejsce pobytu.
Stawiam jednak jeden, i tyko jeden warunek; muszą przestrzegać praw obowiązujących w Polsce.
Uważam, że brak aprobaty dla omijania przepisów podatkowych, zwalczanie handlu towarami nielegalnymi, w tym np. leków, alkoholu, narkotyków, nie jest przejawem ksenofobii lub nietolerancji, a prawidłową reakcją na próby omijania prawa przez niektórych cudzoziemców.
Zdaję sobie sprawę, że wymaganie przestrzegania tych zasad może wywoływać sprzeciw lub nawet wrogość tych ludzi w stosunku do Polski i Polaków, nie ma jednak nic wspólnego z rasizmem lub dyskryminacją.
Nie odpowiada mi bezkrytyczne, ale zgodne z zasadą political corectness”, ulgowe traktowanie „pracowitych Azjatów”.
Natomiast w pełni aprobuję wszystkich cudzoziemców, którzy wybrali sobie Polskę na „drugą Ojczyznę”, żyją i pracują z nami i dla nas.
Co do „moralno – prawnych” aspektów fotografowania ludzi i zdarzeń, uważam, że przeważać powinny zasady zwykłej przyzwoitości i szacunku do innych.
Ale się rozpisałem! 😉
Na koniec chyba coś skopałem! 😳
Trzymaj się tam na tej hali, Owczareczku.
My tu poczekamy na Ciebie.
zanim przekwitną 😉
http://img253.imageshack.us/img253/3350/kaczece.jpg
tutaj i na kolejnych stronach są zdjęcia z różnych miejsc Polski, jeśli ktoś ma ochotę pooglądać 🙂
Emi zawsze znajdzie coś pięknego. 🙂
A te kaczeńce są wprost powalające!!! 🙂
Ogólnie- piękna nasza Polska cała! 😀
Basia i Jedrzej Uherski,
Dziekuje za szanse „wyprostowania” kilku spraw, o ktorych pisalem. Basiu, obok moich komentarzy poczytaj co pisze Orca. Ona jest praktycznie stad. Czuje amerykanskie problemy rownie dobrze jak rozumie. Rzuciliscie sie na mnie kiedy nie zrozumieliscie, ze pisalem nie przeciwko niej, a przeciwko taniemu propagowaniu psich wyscigow; a autor zamiast sie ujawnic zlozyl uszy po sobie i schowal sie za Orce, ofiare jego glupiej propagandy. Wymachiwaliscie mieczem (raczej tluczkiem do kartofli) nie rozumiejac korespondencji. Nawet Madrala Owczarek nie czytal miedzy wierszami. Juz chyba dwa lata temu, kiedy zwierzylem sie ze swoich uczuc do Piesa, jedynie Orca skomentowala krotko „Za tym kryje sie historia”. To mi udowodnilo, ze rozumie zwierzeta jak ja. Przykro mi, ze moglem ja urazic swoja krypto – krytyka, nie przeciwko niej skierowana. Podobnie z Waszym rasizmem – antysemityzmem. „Deklaratywne”, „Gazetowe” komentowanie wynosze z lowienia rybek nad Mississipi i popijania w barach z tamtejszymi a gazetowy skrocony komentarze dalem liczac na Wasz instynkt rozumienia spraw przez muzyke. „Test”, Alsa mnie oplula: kto pozwolil na robienie testow ?! nie rozumiejac aluzji, prywatnosci dialogu z Jedrzejem. Owczarka zapewniam, ze z potomkami i jednych i drugich jadlem przy jednym stole, dzieci chrzcilem, cieszylem sie i plakalem. Nie wystarczy posluchac. Trzeba tu kupe miodu i gowna zjesc razem ze wszystkimi, zeby to czuc. I jesli moje tlomaczenie, rowniez Orca’i, nie trafilo do przekonania, przepraszam za nieudana probe. Oba „przysmaki” jadlem w Polsce i tu. Szalona roznica. Moze moja kolegowna – Amerykanka z polnocnego Zachodu mnie tu podeprze, bo sam nie poradze.
Jedrzej Uherski
Samo okreslenie „pogardliwe traktowanie ludzi’ nie miesci sie w amerykanskiej mentalnosci. Rasizm to dostrzeganie i mowienie o brudach bazaru przez widzenie tam, jak piszecie, „Azjatow”. Antysemite w Polsce poznawalo sie przez „mialem serdecznego przyjaciela Zyda…”, „Juz w szkole podstawowej mialam dobra kolezanke Zydowke”. Nie byc rasista to postrzegac cechy czlowieka a nie pochodzenie. Sami nie zdajecie sobie sprawy, jak bez zadnej woli czy winy, jestescie przesiaknieci rasizmem. My tego nie widzimy. Jest tak duze nasycenie spoleczenstwa ludzmi najprzerozniejszych kultur, ze dawno przestalismy zwracac na to uwage. Jesli chcecie nie byc rasista to przestancie o tym mowic. Mowcie na przyklad o Panu Kaszkawadze, jakie ma nogi, zarobki, zwyczaje, ale przestancie mowic o tym skad pochodzi. Przestancie wynosic na pierwsze miejsce, ze bazar opanowany jest przez Azjatow, Wietnamczykow itp. To sa ludzie jak Wy. Placa podatki, lub nie i po tym trzeba ich oceniac
Oj nie do konca moge sie zgodzic z przedmowcami a propos rasizmu.
Mnie tez jest objetne,kto i z jakiego kraju pochodzi.Ale wiem jedno,ze brud czy jest polski,amerykanski,chinski czy jaki tam,tak samo smierdzi!!!
Rzucanie wszystkiego gdzie popadnie,czy to przez tubylcow,czy nowych przybyszy nie nazywalabym kultura,bo ta to kojarzy mi sie ze sztuka,muzyka,obrazem itp.
Rzucanie smieci gdzie popadnie ,jest zwyklym niechlujstwem i malo ma wspolnego z folklorem.Nie oszukujmy sie,wiemy doskonale,ze w wielu krajach rzucanie smieci pod wlasne nogi, nalezy do porzadku dziennego,co nie znaczy,ze musimy takie zachowania akceptowac!!
Nikt tez nie jest slepy na wysilki obcokrajowcow,zeby godnie zyc i zarabiac.
Moze zamiast dorabiac cala filozofie o rasizmie, pokazac,ze jest jeszcze taka rzecz jak miotla i kubel na smieci,a i „rasizmu” bedzie mniej,zreszta z pozytkiem dla wszystkich 🙂
Ciao amici!
Przepraszam Cię, Okoniu, stwierdzenie, ze ktoś jest Żydem, Polakiem, Niemcem, Wietnamczykiem nikogo nie obraża i nie jest formą rasizmu.
Przypisywanie określonych cech jakieś grupie ludzi ze względu na pochodzenie, wiarę, kolor skóry itp. to jest rasizm.
Czemu piszesz ‚to są ludzie, jak Wy’? Każdy z nas dobrze to rozumie.
Nie oznacza to jednak, że nie podlegają ocenie. Przyznaję za psychologami, że w naturze ludzkiej leży tworzenie stereotypów, szufladkowanie zjawisk, bo tak łatwiej jest ogarnąć i zrozumieć świat. Nic odkrywczego.
A jeżeli za usprawiedliwione uznajesz przywoływanie losu dzieci żydowskich w czasie Holokaustu do użalania się nad losem psów zaprzęgowych, które od stuleci są to tego celu hodowane, to ja nie mam nic do powiedzenia.
MT7
Znieksztalcasz co napisalem. Jednak, rzeczywiscie, jezyk byl drastyczny. Sam sie potem zdziwilem. I Ciebie i innych za to przepraszam.
A jeszcze taki obrazek:
Stare Miasto, przechodzę wąskim przejściem między budynkami, z ulicy Piwnej na Świętojańską. Przede mną elegancka para, pan w garniturze, pani w szykownym ubraniu, na wysokich obcasach, rozmawiają w obcym języku.
Nagle pani się pochyla i kładzie na ziemi opakowanie po jedzeniu i butelkę po napoju. Ten gest z zestawieniem eleganckiego wyglądu był naprawdę nieprzyjemnym zaskoczeniem.
Wywołałam niechcący dyskusję, która zeszła na inne tory.
Nigdy wcześniej nie odwiedzałam „Jarmarku Europa” trafiłam tam przypadkiem w zeszłym roku, bo weszłam na tereny byłego portu praskiego i zagubiłam się tam między budynkami i w niekończącym się labiryncie metalowych, pozamykanych na zardzewiałe kłódki kontenerów.
Udało mi się wyplątać, dzięki pomocy zresztą egzotycznych użytkowników kontenerów i wyszłam prosto na to samo wejście, które pokazałam na zdjęciach. Byłam tak oszołomiona i zaskoczona tym, co zobaczyłam, że postanowiłam koniecznie uwiecznić ten fragment mojego miasta i jego historii.
Tym bardziej, że podjęto już prace nad budową stadionu i to, co zostało, nie jest tym samym jarmarkiem.
Oszołomiona byłam nie śmieciami tylko egzotyką tego miejsca, jakbym znalazła się w innym świecie.
Pojechałam zadowolona, nie zastanawiając się specjalnie, czy będę mile widzianym gościem. Zaskoczona tym razem byłam wrogością, którą wywołał aparat w moim ręku.
Kocham ten kawałek podłogi pod tytułem Praga, bo tu spędziłam dzieciństwo, mieszkałam na Bliskiej przy Dworcu Wschodnim, chodziłam z przedszkolem na spacery do Parku Skaryszewskiego, tu chodziłam do szkoły i tu wydeptywałam ścieżki.
Żywo mnie obchodzi upadek Pragi i próby przywrócenia jej blasku, również, dlatego że jest to autentyczny kawałek mojego miasta, który nie uległ zagładzie.
Jest sprawą drugorzędną, że akurat Wietnamczycy, czy ktokolwiek inny, założyli tam bazar. Chciałam go po prostu uwiecznić na pamiątkę, bo za chwilę, go nie będzie, tak jak handel uliczny na łóżkach w Centrum, kiedy nastała wolność. To jest rodzaj egzotyki chwilowej i nieestetycznej, ale dlatego wartej zatrzymania w kadrze.
Misio fotografuje młode, piękne dziewczyny. One wszystkie jakoś są do siebie podobne i zlewają się w jedno poczucie satysfakcji estetycznej.
Mnie ciekawsze wydają się wyjątki od reguły, niepasujący ludzie, rozpadające się budynki, zapyziałe zaułki. Budzą we mnie tkliwość i wzruszenie, ale chciałabym zobaczyć je (ich) przywrócone życiu.
Zgodzę się z jednym, czeka nas poważny egzamin i zadanie. Coraz więcej jest cudzoziemców, którzy wyróżniają się sposobem bycia etc.
Zaakceptować innego jest trudno.
I w społeczeństwach, których pochwałę wygłasza Basia, ciągle jest wiele ukrytej niechęci (oględnie mówiąc).
Stąd się chyba biorą niespodziewane sukcesy polityków, czy partii głoszących niechęć do obcych i potrzebę ochrony własnego narodu.
Dotyczy to bardzo starych demokracji, więc chyba nie jest tak różowo.
A Okon, tatku, skad on?
Byl kiedys chlop, co jak zly pies czasami warczal na Orce. No to Pan Bog zamienil go w okonia, co by plywal w jeziorach, z dala od oceanu.
-To nie jest prawda tatku, bo okonie tez plywaja w oceanie.
-‚Smurgiel prowde godo’ pomyslal ojciec i uzupelnil – Okon byl uparty i wdal sie w negocjacje z Panem Bogiem. Pan Bog wyjatkowo ustapil i pozwolil okoniowi plywac w oceanie. Dlatego Okon raz jest slodkowodny, innym razem slony az skora pali.
…czyli według Okonia, jesli mówię – moja synowa jest Chinką z pochodzenia (bo jest) to jestem rasistką? Co za bzdura!
P.S.A najlepiej przeczytaj definicję rasizmu…
W moim małym miasteczku powstały az trzy chińskie centra handlowe . Do przeczytania komentarza Basi czy Okonia nawet do głowy mi nie przyszło, że „kupić u Chińczyków ” ma pejoratywny charakter, jest oznaką rasizmu. Do tej pory sądziłam, ze po prostu określa rodzaj towaru przez nich sprzedawany i miejsce ( jak i Wietnamczycy w Warszawie). 😉
Okoniu, ja, wg Ciebie rasistka informuję, że Chińczycy w moim mieście sami podkreślaja to , że są Chińczykami i sami nazwali swoje miejsce pracy „Chińskie Centrum Handlowe”. Bo przecież nie ja. je tak nazwałam….
Okoń lubi od czasu do czasu walnąć mowę, w którą wplata „bo wy, Polacy…”. Co, Polaków nie lubisz, Okoniu? Złapał Kozak Tatarzyna…
A Alsa jest ostatnią osobą, która by kogokolwiek „opluła”.
A co do wstrętności brudu i śmiecia to święta prawda. Oczywista oczywistość. Sam w sobie jest obrzydliwy. Zarówno ten z Jarmarku Europa, jak i ten po klatkach wielu blokowisk, czy w przydrożnych rowach. A najgorszy ten w lasach i na łąkach czy w rzekach i jeziorach, słowem- na terenach rekreacyjnych. 🙁 To chyba jasne, że nie ma on narodowości.
Troszkę mnie zatchnęło, gdy przeczytałam, że oplułam Okonia. Na dokładkę wychodzi na to, że robię za blogową idiotkę, która nie rozumie aluzji ani prywatności dialogu. No fakt – prywatność dialogu na blogu wg. mnie nie istnieje. Przejęłam się mocno, aż przeczytałam jeszcze raz swoje komentarze pod przywołanym wpisie i w dalszym ciągu nie poczuwam się do winy. To pewnie z powodu mojego zidiocenia. Przepraszam.
Alicjo, dziękuję.
Tak mi się przypomniało, a’ propos zaprzeszłej dyskusji, że Basia powoływała się na zasadę, że stosowanie ocen etycznych do przeszłych wydarzeń jest bez sensu, bo jest ahistoryczne i nie bierze pod uwagę kontekstu. Jako zasada to brzmi nieźle, interesowałby mnie konkret.
Nie mam prawa powiedzieć, że palenie ludzi na stosie było obrzydliwe, bo kontekst był taki, że dominująca religia tak rozumiała swoją misję i robiła to w dobrej intencji ratowania nieszczęsnej duszy.
Wydawałoby mi się, że to właśnie osąd różnych wcześniejszych sytuacji popycha sprawy do przodu i daje szanse na zmiany.
Albo w jakiej granicy czasowej zamyka się afistoryczność?
Czy IPN ma prawo oceniać ludzi z ubiegłego wieku i do kiedy jest w stanie wziąć pod uwagę i zrozumieć kontekst.
Czy dobrzy ludzie wychowani w swoich parafiach w niechęci do Żydów, przejęci bojkotem żydowskich towarów dla ekonomicznego wsparcia kraju, ponoszą odpowiedzialność za antysemtyzm i wszystkie czyny z tym związane?
A jeżeli nie oni, to kto?
A przecież wszyscy wzrastali w konkretnych uwarunkowaniach.
A jeżeli można i trzeba osądzać tych, to dlaczego nie tych wcześniejszych.
Mam już chyba bardzo posuniętą sklerozę i niewiele z tego rozumiem. 🙁
Jeszcze odezwę się do Alicji, a Emi podziękuję za niezwykłe stronki, które zawsze wyszpera.
Alu, ja na Ciebie przecież nie napadam i nie mam pretensji, że nie wyczerpałaś tematu RPA w fotografiach.
To chyba oczywiste. Jestem Ci bardzo wdzięczna za relacje i przybliżenie spraw.
Nie musisz się bronić, ani niczego udowadniać.
Chodziło mi o to, że interesowałaby mnie relacja wszystkich stron, czyli mieszkańców tego kraju.
Tego wymagałaby sprawiedliwość. Tym bardziej, że biali mieli istotny wpływ na życie i kształtowanie postaw rdzennych mieszkańców Afryki.
Fotografie innych wskazałam, jako ciekawe uzupełnienie i piękne przyrodnicze zdjęcia, co słusznie zauważyła Małgosia. 🙂
Rozumiem, że ryjesz w ziemi, a co tam konkretnie robisz?
Also, mt7,
Dołączam do waszego kącika, jako trzecia niekumata 🙁 Na mój rozum dużo tu nieścisłości i wręcz zaprzeczania sobie, ale może mój rozum nie całkiem zdrowy 🙁
Miś przy stole u Pana Piotra pożalił się, że stracił pracę.
Jest mi bardzo przykro, nie mam żadnego pomysłu.
Może coś z fotografią lub filmami.
Miałam znajomego, który nieźle dorabiał kręcąc filmy na weselach i innych uroczystościach.
Biedna Alsa! Stanęła, jak Robin Hood, w mojej obronie i się jej oberwało.
Muszę poszukać jakiejś ładnej piosenki. 🙂
Mt7
Dobrze się stało, jestem zbyt mało kulturalny by pracować w instytucji z Kulturą w nazwie. Sama widzisz jaki ze mnie skandalista. Gorszy nawet od Larego Flynta. W dodatku jestem rasista. Od wczesnej młodości wzroku nie mogę oderwać od ładnych dziewczyn z Dalekiego wschodu
. http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-09-01.html
Jedno jest pewne będę miał więcej czasu na robienie zdjęć.
I wywoływanie skandali … oczywiście.
Może nawet pojadę na weekend do Zakopanego 🙂
Trzeba by przywolac Owcarka,bo poobijamy sie koscmi i buda opustoszeje
😉
Eeeeee, Aneczko, nikt nikogo nie obija.
Taka mała sarpacka od czasu do czasu dodaje życiu smaku.
U Pana Piotra, jak nastał sielski spokój, to ciągle wspominają dawnych bitew czar. 🙂
Przyjaciele po to są … 🙂
Zauważyłam , że aparat miałam w ręku. Biedny mój ręku, to pewnie dlatego patrzyli. 😆
Izwinitie, bo pewnie błędów ci u mnie dostatek.
Idę spać, więc pożegnam już brać zszarpaną.
Bobik u Pani Doroty napisał
„to wszystko nieważne, obyśmy tylko zdrowi byli!”
I o to chodzi. 🙂
Misiu, bardzo mi przykro. 🙁
Nie przejmuj się swoim rasizmem i brakiem kultury. Jak widzisz, jest nas całkiem sporo. 😉
Ana, Owczarkówka opustoszeje? Nigdy w życiu! Po prostu próbujemy ustalić znaczenie kilku słów. 🙂
Masz racje Marysiu.Od czasu do czasu nie zaszkodzi „mala bijatyka” 🙂
Pojde,bo juz pozno.A chce jeszcze pare stroniczek „Cienia Wiatru” poczytac.
Dobrej nocy wszystkim zycze 🙂
Mańka,
no co Ty – przecież nie pojechalam do Afryki robić reportaż! Miałam zaczepiać ludzi i pytać o opinie polityczne? Bez przesady. A i owszem, z tym chłopakiem (strażnikiem ze zdjęcia) rozmawiał Jerzor. Kelnerka z knajpy (jak wspominałam) przysiadła się do nas i opowiedziała nam historię swojego zycia, bo poza nami nie miała kogo obsługiwać. Zamieniłam kilka zdań z Zulusem – geologiem, na praktyce u Rycha w kopalni. Nie było czasu na długą rozmowę. Był jeszcze kelner w Kalk Bay z Mozambiku, też gadatliwy.
Może powiem cos niepopularnego i politycznie niepoprawnego, ale powiem, otóż powtórzę opinię ludzi, którzy tam mieszkają – gdyby nie biali, RPA nie byłaby krajem, jakim jest. A jest to kraj bogaty i mógłby się jeszcze niezle rozwinąć.Ze nie jest idealnie, wiadomo (gdzie jest?). I wszyscy powtarzają zgodnie, ze moze być i prawdopodobnie będzie gorzej, a to za sprawą w miliony juz liczących się uciekinierów z Zimbabwe i innych krajów Afryki środkowej. Coś z nimi trzeba będzie zrobić – RPA takiego naporu nie wytrzyma. Z samego Zimbabwe szacuje się, ze przybyło ponad 5 milionów…
Kelnerka cieszy się, że ma pracę, i że nie mieszka w Zimbabwe czy innej Angoli.
Rozumiem, że „druga strona” to kolorowi mieszkańcy – otóż mieszka tam sporo Azjatów, a zwłaszcza Hindusów (Durban i okolice, ale nie tylko).
Słuchając opowieści i przygladając się ludziom doszłam do wniosku, że „Kapusta” miał rację pisząc (bodaj w „Hebanie”), że czarni mieszkańcy Afryki żyją dniem dzisiejszym. To widać. I nigdzie się nie spieszą – to też widać. A geolog – Zulus powiedział, że wprawdzie skończył studia i pracuje w kopalni przy głównym inżynierze, ale on by sobie wolał spacerować za krowami na sawannie, albo biegać po buszu. I bynajmniej nie żartował.
Dziś rześki poranek. W nocy lekko popadało. A może i nie lekko tylko szybko prawie wszystko wsiąkło w kurz.
Miłego dnia 🙂
Czekamy na deszcz.
Zanosi się, ale nie pada.
Małgosia jest jak skowronek, zwiastuje codziennym świtem nowy dzień. 🙂
Musi też być osobą bardzo zdyscyplinowaną, narzucić sobie stały rytm pracy w domu, to jest trudne zadanie.
Ja się kiwam nad jedą ikoną już nie wiem ile. Motywacji mi chyba brak. 🙁
Misiu, a może Pan Lulek dobrze prawi.
Może skupić się dobrach luksusowych, jak te hebanowe (eee, heba stare) ramy, czy coś.
Podoba mi się taka kolejka na miesiące. 😀
Ana, też ostatnio chciałam po parę stroniczek ‚Cienia wiatru’ , a skończyło się na trzech zarwanych nocach 😉
mała bitwa nie jest zła 😉 chociaż przyznam się, ze ostatnio nie chce mi się nawet odzywać i wdawać w sprostowania gdy ktoś zaczyna traktować nas protekcjonalnie, łapać za słówka, udowadniać teoretyczne ‚pięknoduchostwo’, a ‚faktycznego’ kołtuna, rasistę i ksenofoba w nas siedzącego
Mamy tłumaczyć się ze zdrowego rozsądku i wyznawania zasady wzajemnego szacunku w relacjach między ludźmi, bo czasami brzmi to jeszcze za mało poprawnie?
Na drugim brzegu rzeki trawa jest zawsze bardziej zielona – to tyle na temat idealnego współistnienia i tolerancji widzianej za granicą
Sorki, Okoniu, że nie odezwałam się wcześniej.
Nie musisz się tłumaczyć, ani bić w piersi.
Każdy z nas jest jakiś, ma swoje poglądy, emocje, życie.
Staram się nie ranić – Pani Fotyga uświadomiła mi, że jest to słowo nadmiernie emocjonalne, ale żadne inne nie przychodzi mi do głowy – innych, nie zawsze mi się to udaje.
Świadomi więc własnych niedoskonałości spuśćmy zasłonę na wcześniejsze wypowiedzi i nie wracajmy już do nich.
Dobrze? „)
Dzięki Emi 🙂
Na drugim brzegu rzeki trawa jest zawsze bardziej zielona,
a cudza żona bardziej atrakcyjna. 😆
🙂 🙂 🙂
O, rany, ale mam dużo zaległości w czytaniu!
MT 7
At te absolvo. Dzieki za laske. Jan Sztaudynger pisal tak:
„Gdy w pokutnicze checi wpadne
Bije sie w piersi.
Cudze. Ale ladne !”
Zbereznik byl. Ale realista, bo pisal:
„Jeszcze mi nie odmowily.
Te, ktore mi sie snily…”
Trzymal linie, jednakowoz, bo pozniej wyznawal:
„Pytaja, jaki mam dzisiaj program…
Ot, jednym palcem sobie pogram…”
Zimmerman moglby sie nauczyc.
Sztaudynger powiadasz? Proszę uprzejmie, tylko mam mało czasu teraz, boobiadek kochanemu synkowi szykuję.
Mym skromnym zdaniem
Niw zawsze trzeba mieć za drania
Tego, co jest innego zdania.
Trudności
W sporach z żoną –
Ona sędzią jest i stroną.
***
Wilki wśród baranów
Głoszą równość stanów.
***
Rozbierz się blago,
Prawda jest nagą.
cdn. 🙂
Witajcie!!
Alicjo-otoz to,po serii obejrzanych filmach o RPA, wyciagnelam podobne wnioski 🙂
emi-jeszcze wszystko przede mna,a stroniczki specjalnie dozuje ,zeby starczylo na dluzej!!
Dzisiaj bede ogladac film pt. „Cache” ma bardzo dobra recenzje?
Sprawdze,czy jest akuratna.
No to tymczasem……………………
mialo byc filmow 🙁 Za duzo mysli w glowie!!
Po „Cieniu wiatru” proponuję „Grę anioła” tegoż autora, ale sugeruję krótką przerwę między jednym a drugim. 🙂
Dzisiaj zaszalałam – byłam na ‚ciuchowych’ zakupach z przyjaciółką. Wolę nie myśleć, jaki jest stan mojego konta. Po obejrzeniu wszystkiego w domu, zastanawiam się, po jaką cholerę kupiłam cztery bluzki w różnych odcieniach fioletu i troszkę za krótki żakiet. Chyba walnę ‚Smadnego’.
A ja kupiłam białą surówkę bawełnianą na spodnie i marynarę.
Sama stoi (po wygotowaniu).
Może ogłoszenie dam, że materiał na żagiel sprzedam, tylko czy 4 metry wystarczy? 🙁
Taka sztywna ta surówka? 😯
Na marynarę w sam raz, ze spodniami bym się zastanowiła…
Alsa, która to kuma nie wytłumaczyła Ci, ze nie kupuje się czterech bluzek w tym samym kolorze, niechby i róznych odcieniach?
Ja też bohatersko postanowiłam sobie coś uszyć na lato 😉
Szyć umiem, tylko nie cierpię tego robić, a przecież latami co rusz sobie szyłam jakiś ciuch. Może czas wrócić do starego, dobrego zwyczaju? W sklepach nie ma tego, co by człowiek chciał 🙁
Z Krynią byłam, Alicjo, ale złego słowa nie dam na nią powiedzieć!
W dawnych czasach też miałam uszyty ‚garnitur’ z surówki – nigdy więcej!
Chyba się udam w wiadome, bo wykończona jestem.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Też na Krynię złego słowa nie dam powiedzieć… poszłam z nią parę zim temu kupiC „małe, czarne paletko”, a wróciłam z wielkim futrem z kapturem, którym każdej zimy zadaję szyku 😉
Sztuczne – dodaję dla tych, co chcą dać odpór zafutrzonym babom 🙂
No dobrze, fraszki, obiadki, marynary i wszystko niech teraz się ułożą na boku, bo ja idę pospać smacznie.
Masz, mól wpadł! 🙁
Ale go dopadłam!!!! 😀
To teraz już mogę spocząć na laurach.
Do jutra, pa!
Dzień dobry!
Dziś juz nie rześko. Dziś zimno. 🙁 Wiatr hula, rozwala fryzury. Mam nadzieję, że do niedzieli ustanie bo sukienki komunijne na krótki rekaw. 🙁 🙁 Kilka mam się zbuntowało i zamówiło inne z długim rękawem, wszyscy źle na nie patrzyli, a teraz sobie myślę, że one nie takie głupie….
Tzn. nikt o nich nie myślał, że głupie tylko, że niepotrzebnie robia zamęt o wspólnie wybierane przez dwie godziny sukienki. 😉
mt7 pisze: „A ja kupiłam białą surówkę bawełnianą na spodnie i marynarę. Sama stoi (po wygotowaniu). Może ogłoszenie dam, że materiał na żagiel sprzedam, tylko czy 4 metry wystarczy?
Na widnsurfing podczas sztormu – wystarczy. Tyle, że żagle windsurfingowe robi się teraz z monofilmu i innych tworzyw sztucznych, a nie żadnej surówki. Surówka to mi się kojarzy tylko z obiadem i spustem (hutnictwo) w Dzienniku Wieczornym.
A może tak mt7 jakie serwetki i bieżniki hatfowane? 🙂
Oczywiście – haftowane 😀
‚Gra Anioła’ została wczoraj przytargana z biblioteki 🙂 terminy gonią, przerw nie będzie 😉
mam osobną szafę – wyrzut sumienia, ze wszystkimi nie trafionymi zakupami, …w sklepie wszystko tak dobrze leżało, a domowe lustro jest jak zawsze wredne, złośliwe i w dodatku konsekwentne (co jakiś czas sprawdzam, czy się nie myliło 😉 ). Czasem udaje mi się coś rozdać z tej szafy, ale kuzynki strasznie urosły ostatnio 😉
Mańka,
zajrzyj w pocztę.
Bry!
Ja z wielkiego doskoku, zara lecę do zajęć. Leje deszcz, konwalie prawie gotowe, ale nie mam jak zrobić zdjęcia przez to lanie… moze przestanie?
Tyle, miłego dnia 😉
Chyba zrobię białe pokrowce (CHA, CHA, CHA!!!!) na kanapę i siedzisko przy stole.
Będę miała zajęcie. Pasjami lubię prać. 🙂
Padła mi linia telefoniczna (więc i neostrada), a kilka minut wcześniej komputer, który w lutym wrócił z serwisu.
Pojechałam po sprężone powietrze, bo mój komputer odmawia pracy, jak się go nie czyści systematycznie wewnątrz, co jest o tyle łatwym zajęciem, że jest zaplombowany. 🙁
Zużyłam prawie cały pojemnik, zamroziłam drania na amen, włączył się z rzężeniem jakby stuletni samochód na korbę próbował uruchomić.
Na razie działa.
TesTequ,
prawdziwi żeglarze używają płótna żaglowego, a nie tam jakiegoś monofilmu. Kto nie obetrze skóry do krwi o szorstkie, grube płótno, ten nie wie, co to żegluga. 😆
Jeszcze do TesTeqa 🙂
No widzisz, człek się całe życie uczy.
Usmiech Wam posylam 🙂
Na wiecej caigle nie mam czasu! Cos sie naplatalo u baby
Haloooo………….
kiedys w porywie szalenstwa kupilam dwie pary pantalonow,ktore juz od paru lat zmieniaja szuflady.”Gaci” jeszce ani razu nie mialam na sobie 🙁
Musialo mnie w czasie zakupow zdrowo przycmic!!
U nas tez bardzo wietrznie i chyba mnie na kortach zdrowo przewialo,bo czuje,ze jakas „zaraza” sie czai?!
Babie zycze,zeby sie odplatalo…………….no i usmiechy posylam 🙂 🙂 🙂
PS A Owcarka glaszcze po kosmatej kufie!!!!!!!!!!!
Hej amici.
Owczarku nasz ,
my z Tobą myślami na *tyk holach*, spokojnie poczekamy, aż komuter wróci do Bacy i Ty z nim, nie turbuj się, zapasów mamy że ho-ho!
p.s.
Wpadłam tylko na kromuchę do domu, wracam do Franka z naprzeciwka. Porządki robimy.
SPECJALNIE dla OWCARKA
http://www.youtube.com/watch?v=8ugow_uOZJO&feature=related
Ojej cos pokrecilam,sprobuje jeszcze raz 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=l_RbMtcXhUc
Dzięki, też posłuchałam.
Też posłuchałem, piękne śpiewanie!
A w komentarzach wyczytałem takie ładne zdanie:
„If we believe that tomorrow will be better, we can bear a hardship today.”
Ja też 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=-2ohGF0K4AI
Śpijcie spokojnie, dobranoc! 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów. 🙂
Ja cała w nerwach. W niedzielę u mnie pierwszokomunijne przyjęcie naszej wnuczki. Zaczynam wpadać w panikę.
Jezusie Maryjo…
Pamiętasz Also, jak jechałam do was w ’88 roku i Maciek szedł do komunii tydzień przed odlotem, sam, bo przed terminem,bo lecimy w świat. Ksiądz, Hindus z pochodzenia zresztą, zaproponował nam, ze przyjdzcie w niedzielę na najbliższą mszę, Maciek moze bez problemów przyjąć pierwszą komunię. Bez fanfar to było, najmilsi. I bez przyjęć. Rzecz tu nieznana. Kościół jakiejkolwiek denominacji to kościół skromny.
Wiem… wymądrzam się…
Alicjo,
u nas ksiądz też wczoraj wieczorem długo gadał, ze cała otoczka jest bez znaczenia bo mogliby tylko normalnie przyjść na mszę i przyjąć komunię. Jednak gdy coś takiego staje sie faktem, przyjęcie pierwszy raz komunii musi być szczególnym przeżyciem.
Alsa, a co ja mam powiedzieć? Jeszcze sie uparłam , że wszystko swymi rękoma. No z wyjątkiem róż na torcie bo nie bardzo potrafię, nad czym ubolewam. Poczatkowo myślałam, że kupię marcepan i będę tworzyć, ale ostatecznie kupiłam gotowe w cukierni.
Miłego dnia! 🙂
Pada i ciemno, ale ciepło….
mt7 pisze: „prawdziwi żeglarze używają płótna żaglowego, a nie tam jakiegoś monofilmu. Kto nie obetrze skóry do krwi o szorstkie, grube płótno, ten nie wie, co to żegluga.”
Prawdziwi turyści nie jeżdżą pojazdami mechanicznymi, tylko zasuwają wszędzie na piechotę, aż do zużycia nóg.
Prawdziwi pisarze nie używają komputerów, tylko wydrapują swoje dzieła na kamiennych tabliczkach.
Prawdziwe gospodynie nie kupują szynki w sklepie, tylko same zarzynają hodowaną w chlewiku świnię.
Jakoś czasami wolę trochę nowoczesnego fałszu…
Coś w tym jest! 😀
TesTeq napisał:
„Prawdziwi turyści nie jeżdżą pojazdami mechanicznymi, tylko zasuwają wszędzie na piechotę, aż do zużycia nóg.”
Czasami mi się zdarza! 😉
To naprawdę frajda łazić kilka godzin w takich okolicznościach przyrody i nie wpaść na słup energetyczny, nie zobaczyć samochodu, itd, itp …
Tak było w ostatnią niedzielę, o czym uprzejmie donoszę. 🙂
Małgosiu – dużo sił Ci życzę! 🙂
Ja muszę przygotować przystawki – obiad przywiezie i poda firma cateringowa, tort z cukierni, ciasta piecze moja przyjaciółka. Problemem było zorganizowanie odpowiedniej ilości krzeseł i zastawy stołowej – na 18 osób!
Moja córka dość beztrosko podchodzi do sprawy: ‚Damy radę!’ No to jakoś daję. 😉
No, ale największy problem, to układy rodzinne, że tak powiem. Przyjedzie matka i siostra(chrzestna) mojego byłego zięcia. Jego nie będzie, bo jest w zamkniętym ośrodku odwykowym dla narkomanów. Moja córka przechodziła z nim piekło, również po rozwodzie, ale jego matka nie przyjmowała do wiadomości, że jej synek ma problemy i wygadywała paskudne rzeczy, łącznie z tym, że nasza wnuczka przymiera głodem, bo jej matka to ….szkoda słów. Teraz wydzwania do byłej synowej i opowiada, jak JEJ ciężko i prosi o wsparcie. Nie lubię tej kobiety, bardzo! No, ale jak trzeba, to trza – damy radę!
Przepraszam, że o takich paskudnych rzeczach piszę, ale tak mnie coś naszło.
Dość tego smęcenia – miłego dnia życzę! 😀
Jędrzeju – pięknie!!!
Jędrzeju, w takich okolicznościach przyrody to tylko na piechotę! 😀
Also kochana,
to jest dosyć zrozumiałe, że najbliżsi nie chcą przyjąć trudnej prawdy, zwłaszcza o dziecku. Zresztą o sobie też trudno. W oczach innych wyglada się mniej pięknie.
Ja też miałam i mam w rodzinie podobne sytuacje, gdzie wyrządza się krzywdę najdroższym osobom zamykając oczy na potrzebę pomocy i to fachowej.
Też się trzęsłam z żalu i oburzenia.
To jest bardzo trudny temat, jak wszystkie uzależnienia i ich niszczące działanie na niewinnych członków rodzin.
Ta kobieta przeżywa dramat i potrzebuje wsparcia. Bywa to czasami ponad siły, ale jak się westchnie do wspólnego Ojca, to można dać radę. 🙂
Życzę Ci przyjemnej uroczystości. 😀
Dzięki Jędrusiu za spokojne widoki, jak nabędę rower to pojeżdżę w poszukiwaniu miejsc ustronnych i cichych.
Widoki nad Bugiem piekne,a i Azorek uroczy.Taki bez,kwitnie w moim ogrodzie.Dzisiaj przynioslam galazke Zlotokapu.Szkoda,ze dosc szybko te „pieknosci” przekwitaja.
Moja rodzina i ja sama zreszta,chyba zaliczamy sie do dinozaurow,bo u nas nigdy nie bylo zadnych przyjec z okazji komuni?! Dostalysmy obie z siostra po czekoladzie i puszce cukierkow i to bylo na tyle.I chociaz byl TYLKO skromny obiad w gronie najblizszych,mile wspominamy ten dzien 🙂
Salute amici!
Marysiu,
ja bym raczej westchnełą do wspólnej Matki. Matki wiedzą o prozie zycia. Ojcowie zajmują się tkaniem ideolo do tej prozy.
A tutaj moja poezja:
http://alicja.homelinux.com/news/img_9385.jpg
MT 7
Pieknie mowisz, i do tej pory na dakronowy zagiel mowi sie „szmata” (refuj szmate, wybierz szmate, szmata ci sie smieje) ale – dakron nie bierze wody i latwo jest podniesc lodke jak sie „wykoci”, dakronu nie trzeba trymowac godzinami na wietrze po kupieniu i wszystko inne, od szotow do kadluba, jest z tworzywa. Lodka jest lekka, trzyma balans i praktycznie niewywrotna (bardzo sie trzeba starac…). Technologia wygrywa choc krokodyle lzy nie schna.
Alsa,
gdzie jak gdzie, ale tu mozesz dać upust, wygadać się i nie masz za co przepraszać.
Kompletnie zwariowany wieczór, ale nie mam sił opowiadać, więc tylko dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
Tobie też, Also i wszystkim. 🙂
Ja to wiecie, co…
…i opowieści rzewnych!
http://www.youtube.com/watch?v=PmzzhpfmzOk
Alsa,
nie przejmuj się. Pewnie , że dasz radę. Dobrze, że się starasz. Moja mama nie znosi ojca Weroniki i w ogóle nie przyjdzie. Weronika ją zobaczy po południu u mojej siostry bo tam też komunia, tyle , że w innej, pobliskiej miejscowości.
Co słodkie, upieczone. Gotowy sernik, babeczki czekają na wypełnienie, rolada- na bitą śmietanę i owoce, biszkopty do tortu- orzechowy, kokosowy i makowy- na masę i strojenie, a ulubione przez mojego tatę wafelki- na gryzienie. 🙂
Teraz pora na resztę. A tej sporo….
Miłego dnia 🙂
Małgosiu, miej litość!… Idę się pocieszyć lodami! 😀
Ana,
u mnie też nie było przyjęć. Kilka lat temu w jakimś czasopismie (być moze nawet w „Polityce”) był artykuł księdza na temat komercjalizacji pierwszej komunii. Przecież to nie o to chodzi… Ale wiadomo, człowiek potrafi!
😯
http://alicja.homelinux.com/news/A-komunia.Ksiadz%20Kaliciak.jpg
Alicjo-masz racje!! Chociaz moja mama w tej ascezie troszke przesadzila,bo nawet z siostra nie mamy z tamtej chwili zadnego zdjecia 🙁
W ogole,zeby nie sp.babcia,to nikt by nie wiedzial,jak wygladalysmy,dziecieciem bedac?! Babcia wykorzystywala kazda okazje,zeby nas na papierze uwiecznic i za to jestem jej dozgonnie wdzieczna 🙂
Dziewczyny zlitujcie sie,dosc tych slodkosci,bo mnie juz mdli.Dzisiaj bylam u tesciowej,bo i urodziny jej,a jutro Dzien Mamy.”Sypnlo” wiec tortami i innymi cukrami brrrrrrrrrrrrrrrrr……………………………………………………
Najadlam sie na nastepny rok,teraz tylko woda z kranu,a jurto jazda rowerem zeby kalorie gubic!!!!!!!!!!!
Hej ostomili 😉
To po co żarłaś, Ana?! A teraz nawijaj na rowerku, nawijaj… zamiast przyjemnosci, bedziesz miała przed oczami napis : SPALIĆ KALORIE!!!
Ja juz dawno posiałam propagandę (zresztą, prawda najprawdziwsza!), że nie jadam ani nie pijam słodkiego niczego. I tym sposobem, jak jestem gdzieś zaproszona, zawsze maja na boku dla Alicji coś wytrawnego 😎
U nas tez jutro Dzień Matki, a w Polsce to święto jest nieruchome, 26 maja.
O masz… nastepna burza u mnie 😯
A ja szukam roweru, żeby nie zbankrutować, i mieć dobry sprzęt.
Przykuję się chyba do tego roweru.
Wszystkim, którzy mają i chcą dalej mieć polecam ten tekst:
http://www.rowery.org.pl/kradzieze.html
To jest zresztą niezła stronka o rowerach. 🙂
Na przyszłą sobotę będę musiała upiec dwa małe torty, bo syn i synowa in spe obchodzą pospołu urodziny. Świeczków, co niemiara potrza. 🙁 🙂
Ana,
myślisz, że miejskimi rowerami można w terenie po wertepach jeździć?
Mają ci one różne bajery i są tańsze od trekkingowych.
Mario,
w kraju gdzie mieszkam obyczaj jest taki, że po przekroczeniu 5 i zero swieczek sie nie stawia poza jedną. Rozpropaguj to. Ludzie chcą ciasta, a nie wosku! 😉
Ni się nie znasz na tradycji mojej rodziny. 😀
Nikt nie chce tortu, z wyjątkiem teściowej, wszyscy chcą zapalać godzinę świeczki, zobaczyć ognisko nad tortem i pomóc dmuchać, żeby chałupa się nie spaliła.
A dwa naraz, to już szczyt szczęścia. 😆
Obejrzałam jednym okiem film Bergmana w telewizji w komputrze, a drugim gromadę rowerów.
Mam taki mętlik w głowie, że nic nie wiem. 🙁
mt7…
Wiem, ze nic nie wiem,rzekł Sokrates
a wiedział wiele, jak wieść niesie.
To znaczy, ze gdy wie sie dużo,
To jeszcze więcej wiedzieć chce się.
Wiem, ze wiem wszystko, rzekł ktoś inny
kto sie wyrocznią chciał ogłosić.
To znaczy, ze gdy wie sie mało,
to myśli się, że wie sie dosyć.
Nie wiem, że wiedzą , że nic nie wiem
oświadczył kiedyś taki cynik
i jeśli to przynajmniej wiedział,
osiągnął całkiem niezły wynik.
Najbardziej bowiem sie ośmiesza
ktos , swojej wiedzy bardzo pewien.
Kto mógłby rzec o sobie smiało…
nie wiem, ze wiedzą, że nic nie wiem 😯
😉
Wierszyk zapamietałam z tego tam wrażego dla harcerzy Świata Młodych…
a na dzień matki… u nas jutro, dziecko przypomnialo mi takie zdjęcie…
http://alicja.homelinux.com/news/Austria/Rax_hike(30.09.82)/Rax_hike-18.jpg
Cholera… znowu sie nie otworzy!
Mnie się otworzyło. 🙂
Dobrze, macham przyjaźnie i pędzę. 🙂
A może by tak w góry, w góry, miły bracie? 😉
Świeże zdjęcie od tego włóczykija, co tam sie wyleguje… PIĘKNIE jest, nie?
http://alicja.homelinux.com/news/Bogdan-%20Nepal2.JPG
@mt7: Są świeczki na torty w kształcie cyfr. Wtedy wystarczy wetknąć dwie.
Alicjo, też bym chciała się tam powylegiwać! (i nie tylko) Tło jest porażające! 🙂
Przyleciała pierwsza burza; popaduje, powiewa, pogrzmiewa. Przecie to maj …
Niby nic, a odżywają wspomnienia:
To idzie młodość … 🙂
Halooooooooooooo,
Wrocilismy z wedrowki.Kalorie czesciowo spalone 🙂 Pogode mielismy piekna,teraz troszke wieje!!
Marysi odpowiadam,ze nie znaju,ktore rowery sa lepsze,bo sama po takich wielkich wertepach nie jezdze.U nas sa swietne drogi rowerowe i cala Kraine Wiatrakow mozna zwiedzic, siedzac wygodnie na siodelku,bez obawy,ze „rozjada” czleka jak zabe!!
Mysle,ze dobrej marki,sredniej „kasy” rower niejedno wytrzyma!!
Ciao amici 🙂
No dobrze, Jędruś maszeruje, Alicja w metalowych brzmieniach się pogrąża, a ja idę spać.
Ciekawe, jak dziewczynom poszły te przyjęcia komunijne, może wrzucą jakie fotki. 🙂
Znalazłam niezły rower, średnio drogi, ale na kieszeń emeryta i owszem za bardzo. Część zapłacę kartą kredytową i spłacę w ratach.
Mój syn się zdenerwował, że teraz to nie tylko ukradną mi rower (taki niby piękny on ci jest), ale jeszcze przedtem napadną na mnie i krzywdę zrobią.
Tak też może być. 🙁
Wszelakoż na moją ciocię w swoim czasie napadli, żeby jej parę złotych z torby ukraść, a tak ją poturbowali, że ledwo z życiem uszła.
Znamion bogactwa nie nosiła na sobie.
Dość ponurych tematów.
Pa! 🙂
Plusem mieszkania na prowincji jest wieksze bezpieczeństwo. Mniejszy bandytyzm i złodziejstwo bo wszyscy się znają. Bardzo sobie cenię swoja prowincję. Warszawskie historie o złodziejach i bandytach są straszne. Sama przeżyłam wielki szok w roku 1991, gdy byłam zmuszona poczekać parę godzin na Dworcu Wschodnim na pociąg. Zaraz po moim wejściu na teren dworca podeszła do mnie oszustka w płaszczu bez guzików, ze niby ją napadli, obrabowali, obcieli guziki i zabrali wszystko co miała pochowane pod płaszczem a teraz biedna nie ma jak wrócic do domu. Majac z kimś takim po raz pierwszy do czynienia, wyciagnełam „parę groszy” i jej dałam. Zaraz potem podeszły do mnie rumuńskie dzieci próbować wyłudzić pieniadze. Nie chciały się odczepić, juz sięgałam do kieszeni po portfel i wtedy Rosjanki stojące obok zaprotestowały i kazały mi nie dotykać nawet portfela bo mnie okradną. Po czym same zaczęły odganiać te dzieciaki ode mnie. Jedna urocza dziewczyneczka pluneła kobiecie w twarz i poszły. Potem ( za chwilę ) zauważyłam dwóch młodych mężczyzn, którzy rozdzielili sie jakby nic niedaleko ode mnie , jeden przystanał przy straganie, a drugi podszedł bardzo blisko do mnie, prawie sie o mnie ocierał i zapytał, czy mam zapałki. Zaprzeczyłam, gdy zaczał nalegać bym sprawdziła, że może jednak- odparłam, ze nie palę i na pewno nie mam zadnych zapałek ani zapalniczki wciąż trzymając rekę na zapieciu swej torebki. Odszedł niepocieszony. Usłyszałam pytanie drugiego- I co? Polka czy Rosjanka?
Potem jeszcze kilka razy podeszła do mie pani bez guzików, dzieci i sama nie wiem kto jeszcze, naoglądałam się staruszków szamocacych się z maluchami rumuńskimi, lustrującymi cudze kieszenie….
Z jaką ulgą wsiadłam do pociagu to nie da się tego nawet opisać. Niech żyje prowincja! Mamy tu kilka etatowych wyłudzaczy, których wszyscy znają i tyle. Nawet dzieci, kilku chłopców niedawno jeszcze proszących o 20 groszy w sklepie, teraz chodzi i zarabia kolportując lokalną gazetę.
Alsa,
jak tam po uroczystościach?
U mnie było perfekcyjnie. Pogoda wspaniała, uroczystość w kościele piękna, dziecko przy recytacji nawet się nie zająknęło ,z czego wszyscy byliśmy bardzo dumni a chyba najbardziej tata Weroniki. Jedzonko bardzo smakowało (ufffff!) , prezenty i w ogóle…. Największa jednak radość z przyjazdu przyrodniego brata, mieszkajacego za daleko by sie widywać na codzień. 🙂
Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wernisażu artysty Leszka Sokolla
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/LeszekSokoll#
Witajcie! Wernisaż zostawiam sobie na później, teraz tylko na chwilę wpadłam.
Wszystko było dobrze. W czasie uroczystości w kościele wzruszałam się do łez – dobrze,że miałam okulary przeciwsłoneczne i dwie paczki chusteczek.
Dom był pięknie udekorowany bukietami z białych kwiatów (konwalie, margerytki, bez, kalina, lewkonie) – to zasługa moich przyjaciółek, które zaoferowały pomoc. Przygotowane w domu jedzenie było, oczywiście, smaczne, ciasta pyszne, ale obiad taki sobie – w smaku nawet poprawne, ale letnie, a nie gorące. 🙁 No, ale goście dobrze wychowani, więc nie narzekali.
Po południu połowa gości musiała nas opuścić, co mnie wkurzyło, bo nie byłam uprzedzona i przygotowałam jedzenie na komplet 👿
Natalka bardzo szczęśliwa i zadowolona, ale i zmęczona.
A teraz do kuchni, posortować naczynia i sztućce i przygotować do oddania.
No to tradycyjnie zaśmiecę – miłego dnia! 🙂
U nas szaro i kropi – mogłoby porządnie popadać. Wczoraj słonecznie i wietrznie było.
Misiu,
Boskie 32 i 33 😉 😀 a 38 miło by było mieć na ścianie i koić nim nerwy 🙂
….albo rozmarzyć się przy 46 🙂
Mnie się Misiowe obrazy (tzn. obrazy Pana Sokolla) kojarzą z muzyką.
Jak do tej pory chyba ze dwa, może trzy, zobaczone obrazy chciałabym zawiesić w swojej chałupce.
To jest b. pooważna sprawa, więc nie ma na ścianach nic z wyjątkiem woskownicy (kwiat) i niewielkiego krzyża.
Świetnie, że wszystko dobrze poszło i bohaterki główne zadowolone. 🙂
Rower mi sprzątnęli sprzed nosa, za długo myślałam, czy rama dobra, a sprzedawca świętował i nie odpowiadał.
Nabyłam więc krajową produkcję eksportową.
Tańsza o 500 zł i nowa.
Ja tez chcę mieć rower. Ale takich rowerów juz nie ma 🙁
Chcę stylową „damkę” z taka piękną starodawna lampa na dynamo i tak dalej.
A dlaczego chcę taką? Bo te nowoczesne rowery zmuszają do takiego pochyłu, na jaki mój kręgosłup juz nie stać, nie wytrzymuje pozycji pół-leżącej na kierownicy.
Ja chcę starą, klasyczną damkę 🙁
Alu, o czym Ty mówisz.
Miejskie damki:
http://www.kross.pl/579-city.html
proszę!
Zaraz wkleję tysiąc innych.
To najtańsze i najbardziej wypasione rowery.
Hlenderskie – Batavus:
http://www.rowerystylowe.pl/rowery-batavus-2009-rowery-miejskie-c-198_201.html
Wrzuć w Googla ‚rowery miejskie’, a wywali Ci milion damek twoich marzeń.
http://www.sklep.wygodnyrower.pl/index.php?page=shop.browse&category_id=12&option=com_virtuemart&Itemid=3
Taki chcem!!! Z koszykiem!
http://www.kross.pl/579-g521-k2151-jantar.html
Mario,
nie przeginaj!!!!
To sie miesci w mojej kieszeni, tylko tutaj, cholerka, takich nie ma 🙁
http://www.sklep.wygodnyrower.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=147&category_id=12&option=com_virtuemart&Itemid=3
Nie możesz być!!!
Może źle szukasz. Opłaca się chyba rozłożyć na kawałki i przewieść, jak jesteś tu na wakacjach.
Ja chciałam kupić sobie b. lekko używanego Batavusa trekkingowego, ale mi go sprzątli 🙁
Trudno. Tak mi się podobał, że mało się nie rozpłakałam, aż mnie właściciel sklepu pocieszał, że on był dla mnie – ten rower – i tak za duży.
Ale ja mu nie wierzę, bo wcześniej zapodał w sms-ie, że 57″ może być.
Witajcie,
Alicjo teraz sa takie rowery,w ktorych mozesz dowolnie ustawiac wysokosc kierownicy i jej pozycje.Ja mam Gazelle Orange(chyba niczego nie poknocilam),w nim mozna kierownice ustawiac,jak sie chce.Nie moge rowniez jezdzic w pozycji pol-lezacej i zawsze kupuje rower „normalny”.
Kiedys dostalam w prezencie rower z wykrecona kierownica do dolu.
Jazda na takim „fietsu”,to istna katorga 🙁
A rower powinien miec taka wysokosc,zeby czubkami palcow mozna bylo siegnac gruntu,tak jest bezpieczniej,zwlaszcza dla pan 🙂
Pozdrawiam wszystkich,tymczasem………………………..
Mam nadzieje,ze dotre do budy,chociaz maszyna dzisiaj fiksuje ,ze hej ?
Matko, co ja piszę! Przewieźć!
Najgorsze, że człek tego nie widzi, jak nakłapie w te klawisze. Buuuuuu!!! 🙁
…aleśmy sie nagadały 😉
Zalatana byłam cały dzień, a wieczorem telefoniczne ploty – dopiero teraz czas na blogi.
Alicjo, nie wierzę, że w takim dużym kraju nie można kupić „damki” z koszykiem!
Telefoniczne ploty trochę mnie uspokoiły, ale i tak szlag mnie trafia z powodu tego, co była teściowa mojej córki przekazała jej wczoraj. Dobrze, że nie wiedziałam tego przed wyjazdem tej pani! Z drugiej strony, znając siebie, pewnie nic bym nie powiedziała…
No to poczytam sobie coś lekkiego do poduchy, a Wam dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
Dobranoc! 😉
Strażnicy Nocy.
Rano przyjdą Strażnicy Poranka. 🙂
Ja tu jeszcze lampkę palę, bo u mnie nieco po północy dopiero.
Also,
gdzieś w tym ogromnym kraju pewnie taki rower można znależć, ale u mnie w Kingston jest tylko jeden sklep z rowerami i maja takie dzisiejsze oraz jerzorowego typu. Młody otrzymał dyrektywy od Starego, co by tu matce na Dzień Matki (u nas zawsze w druga niedziele maja, czyli był, minął) i pewnie jakby tak poganiał po Toronto w poszukiwaniu, toby znalazł. Jak znam życie, pewnie juz zapomniał o dyrektywach. Może ja się zrobie bardziej namolna albo co i zacznę się dopraszać o ten rower?
OK… dzisiaj telefony do synowej, potem mojej kingstońskiej Helenki i do Jo, przyjaciela z Belgii. Urodzinują. Ale to rano, nie teraz. Zanotowane.
Do poduchy dobre są czytadła typu Kalicińskiej – „Dom nad rozlewiskiem”.
Gładko mi się to i niestety za szybko (mimo prawie 500 stron) przeczytało do poduchy.
mt7 pisze: „Najgorsze, że człek tego nie widzi, jak nakłapie w te klawisze.”
Jak to? Piszesz z wyłączonym monitorem? 🙂
Alicjo, też jakiś czas temu przeczytałam ‚Dom nad rozlewiskiem’, fakt łatwo i płynnie się to czyta, ale jakoś nie lubię tego typu pisania, takie wszystko milusie, gładziusie, mojusie, czarowniczki, Baśko, Kaśko i to zdrabnianie wulgaryzmów. Czytałam i mnie trzęsło. Historia z pozytywnym przesłaniem i na swój sposób wciągająca, ale stylistycznie ‚ nie na moich falach’
Witajcie w ten rześki, słoneczny poranek!
Alicjo, w sprawie roweru jeszcze – sklep z Kingston nie sprowadzi Ci wybranego modelu? Może zapytaj…
Do poduchy czytałam kolejną opowieść o mmie Ramotswe.
No to tradycyjnie – miłego dnia! 🙂
W Kanadzie to podobno tylko kije hokejowe i łyżwy sprzedają. O rowerach nie słyszeli, bo to niebezpiecznie jest jeździć rowerem po lodowisku. 🙂
Jaki rześki poranek? Od rana leje i tylko 10 plusów. Pierwszy Ogrodnik. Krucafuks! 🙁
Chyba żartujesz. Rano padało, ale teraz słońce i wiatr. Tyle, że chłodnawo… (+15.6C)
Przestało padać. 11 plusów! 😉
Jędrzejku, nie narzekaj na Pankracka z Dominikiem, bo mi mojego syna przynieśli. 🙂
emi,
to mi poważnie podpada na Grocholę, gdyby z tego wybrać ze 200 stron, byłaby w miarę przyzwoita powieść. Ale co tam, przeczytało się 😉
Czytam, co mi w rękę wpadnie, niektóre po kilka razy, a Jerzor oczy do nieba wznosi, jak tak mozna, książka raz przeczytana, to przeczytana i sie nie wraca. Wracam – i niech mi kto zabroni!
Narzekam, bo dzisiaj w planach był Rezerwat Trzech Jezior w lasach sobiborskich i w związku z zapodanymi wyżej okolicznościmi pogody, wyszły z tego nici.
Całe szczęście, że Ogrodników jest tylko trzech, a nie 40tu. 😉
Jędruś,
u mnie też Zimne Chłopy, zaledwie +3C i obiecuja, ze bliżej południa bedzie +11C , i to w pełnym słońcu 🙁
Wynika z tego, ze pogodę mamy taka samą, czyli zimną 🙁
TesTequ,
w Kanadzie sprzedają też polską kiełbasę, nie tylko kije hokejowe i łyżwy 😉
Also,
ja chcę, zeby mi rower kupiono, a nie, żebym ja za niego kasę… taka durna to nie jestem!
Kto to jest ta mme Ramotka? 😯
TesTeq pisze: Jak to? Piszesz z wyłączonym monitorem?
Raczej z wyłączoną częścią świadomości. Starość nie radość. 🙁
Jak skupię uwagę na klawiaturze, to już mi widocznie nie starcza rozumu na przytomny ogląd tekstu.
Albo tak gadam, żeby zagadać zakłopotanie, albo jedno i drugie. 🙁 🙁
U nas ogrodnicy rzesko dmuchaja, w ogrodzie ziemia sucha,wody prosi 😮
Czy to nie kabaret,zeby w mojej krainie deszczu wypatrywac???
Z samego rana poszly konewki w ruch,bo zal mi serce sciska, patrzac na moje pol-zywe kwiatuszki 🙁
Wracajac do rowerow,to przypomnialo mi sie,ze jednym z lepszych jest rower marki(cena okolo 500-600 euro)
Gazelle Chamonix!! A w USA sa rowery firmy Fuji(?).Kiedys wypozyczylam je dla mojej siostry i szwagra.Ten ostatni nie mogl sie ich nachwalic,a zna sie bardzo dobrze na rowerach.Moze,wiec Alicja „pofrunie” do sasiadow?!
Co do bledow w pisowni,to zdazaja sie cuda nieslychane(szczegolnie u mnie),ale tak przynajmniej nie jest nudno 😉
Pozdrawiam,salute…………………..
Ale mam kod: aaaa!
Mt7, wypróbowałaś już rower? 🙂
To Marysieczka ma już nowy rower? Nic nie słyszałem. Nie dość, że pogoda się zepsiła, to jeszcze parę godzin nie było „prądu”! 🙁
Pechy łażą parami, podobno …
Jędrzeju, Ty chyba jakiś wczorajszy 😯 Zepsiona pogoda była wczoraj, ale dobrze, że popadało. Brak prądu niepokojący – ja przerabiałam kilkakrotnie, później dopadło Małgosię, a teraz dotarło nad Bug. Czyżby kryzys energetyczny?!
Alicjo – Helena kiedyś zachwalała serię powieści o mma Ramotswe(ale może to było na sąsiednim blogu…), więc poczytuję od czasu do czasu, jak mi w ręce wpadnie.
Zawiesiła się strona Polityki i zniknął mój komentarz.
Tym razem skopiowałam, zygu, zygu.
Gosicku, jak na razie to zapłaciłam za rower dwa razy, a roweru jeszcze nie mam.
Ja o rowerze gadałam, bo uważałam, że jak oko moje na nim spoczęło, a serce zawołało „mój ci on jest”, to jakbym go miała.
A tu harpie rzuciły się na mojego wybrańca i włoska firma została, za przeproszeniem.
A ten tu, co go wbrew różnym wahaniom zamówiłam, opłaciłam raz w PayU obsługującym Allegro, a drugi raz bezpośrednio z kąta. 🙁
Okazało się, ze duża firma sprzedająca od dłuższego czasu w Allegro nie ma umowy z PayU i moje pieniądze zawisły na moim paydowym koncie.
W moim banku gwarzą, że powinny wrócić w ciągu tyżnia.
Kurcze! To ściągają w sekundę, a zwracają tydzień.
No, niezupełnie tak jest, bo to zablokowane na razie pieniądze, ale obciążają konto.
Nie wiem, czy dadzą radę przysłać w tym tygodniu.
Kupiłam, bo lato takie krótkie, a ja będę szukać księcia z bajki.
Chciałabym trochę pojeździć.
Mam dla Alicji fantastyczny pomysł na biznes.
Jeżeli prawdę mówisz o tym braku damek w Kanadzie, to zostań dystrybutorem polskich rowerów.
W razie co, to mogę tu Ci pozałatwiać to i owo .
Małgosia w Przasnyszu pewnie też, bo polska eksportowa firma KROSS produkująca duży wybór, dobrych rowerów ma fabrykę właśnie tam.
Małgosiu, słyszysz? Nie ma miejskich rowerów w Kanadzie.
Jest interes do zrobienia, może Misia weź do pomocy. 🙂
No, jestem wczorajszy, a nawet przed … 😉
„Co do błędów w pisowni, to zdarzają się cuda niesłychane” – 😆
Ja kupiłam ten:
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=623991970
Mam wątpliwości, czy on jest naprawdę trekkingowy, wygląda jak miejski.
Trudno. Zobaczy się.
A były i takie:
http://www.allegro.pl/item626122691_damka_diamant_ubari_czarna_pieknosc_na_deore.html#gallery
Z tym próbowałam dogadać się na temat wielkości ramy:
http://www.allegro.pl/item626546414_altra_tracker_alu_damka_holenderska.html#gallery
Ta była ładna, nie została sprzedana:
http://www.allegro.pl/item620904997_author_dynasty_tradition_damka_piekny.html#gallery
Ogromną ilość rowerów obejrzałam, niektóre niesłychanie atrakcyjne, tylko rozmiary jakieś dziwne.
Naprawdę żałuję tego mojego wybranego, ale znikął i nawet nie mogę go w necie znależć. Na jego miejscu zjawił się inny, ta sama marka, ale gdzie mu tam.
Dzisiaj była też pierwsza rocznica śmierci Pani Ireny Sendlerowej.
Miałam zaszczyt brać udział w skromnej uroczystości na Starych Powązkach.
Bardzo ciepło wszyscy Ją wspominają.
Idę już spać.
Dobranoc. 🙂
Dobranoc! 🙂
mt7,
nawet nie wiesz, kto u nas w Toronto miał całkiem świetnie prosperujący biznes z rowerami – Grzegorz Lato!
Rada Twoja może i dobra, ale jeden feler – ja jestem wszystko, ale nie bizneswomanka. Gdybym była, zrobiłabym do tej pory niezłą fortunkę na moich swetrach/płaszczach… 🙁
Droga Alicjo,
fortunę robi się na cudzej pracy, nie własnej.
Trzeba było zatrudnić babcie do pracy wg własnych wzorów, a samej zająć dystrybucją. 😀
A co Małgosia powie na moje śmiałe plany? 🙂
Bry.
Coś zimnawy ten maj, kaloryfery w pełnym ruchu.
mt7,
niewykonalne. Spojrzyj na stopień trudności – jedynie moja siostra była w stanie nauczyć sie skomplikowanej techniki. Babcie, tutejsze zwłaszcza, są chętne do korzystania z rozkoszy zycia emeryta, a nie jako siła najemna. Ja się nie nadaję do sprzedawania nawet marchewki, a już najmniej – swoich własnych dzierganek.
Podobno prawdziwi artyści tak mają i dlatego zazwyczaj żyją i umierają jako biedacy 🙁
Alicjo – zatrudnij agenta do sprzedaży swoich wyrobów. 🙂
Jakaś durna pogoda dzisiaj – niebieskie niebo, a na nim gdzieniegdzie sine chmurki, wieje i jest chłodno.
Miłego dnia życzę! 🙂
… i zarabiaj na agenta? Toz Ci tłumaczyłam Also sto lat temu… miałam, musiałam się dzielić na pół. A poza tym problem z głowy – nie wyrabiam juz nic, nawet dla siebie. Chramolę. Tym bardziej, że nabawiłam się choroby zawodowej i juz się nie da szaleć.
Niestety Alicja ma rację. Ja też do handlu nie mam głowy. Nic nie mam z materialistki, wszystko bym dała „za darmo”. 🙁 Wstyd sie przyznać, ale nawet wczoraj miałam taką sytuację, że klient chciał mi sam zapłacić więcej niż ja chciałam wziąć. Wiem, nie najlepiej to o mnie świadczy, zwłaszcza, że to nie pierwsza taka sytuacja. Agent agentem, ale ważne mieć stałych odbiorców, którym da się na sobie zarobić. Ja daję zarobić innym, ale i bezpośrednio sprzedaję. W ten sposób mam zapewniony front robót, za to ciagle się tłumaczę, czemu się nie wyrobiłam i przepraszam, ze jeszcze trzeba troszkę poczekać. 🙁
I aby się to nie zmieniło…Tzn. ciagłość zamówień.
Jak leciało to powiedzenie? Lepszy centymetr handlu niż metr produkcji. Coś w tym jest…..Jednak cieszę sie, że mogę „produkować”. Niech inni liczą dużą kasę. Nie zazdroszczę i nie zamienię. 🙂
W naszej fabryce reorganizacja. Nikt nic nie wie, co jest grane. Chyba nie za dobry moment na szukanie im rynków zbytu bo sami pracownicy mówią, że nie wiadomo, czego chce kierownictwo. Senior- założyciel przeszedł na nieruchomości…
Tyle wiesci z tzw. ulicy 🙂
Na kilku marnych patyczkach to-to się trzyma 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_9410.jpg
Bardzo ładne to-to! 🙂
Drugie to-to wyhodowałam na ok 1.4m drzewko (2 splecione i juz zrośnięte witki stanowia „pień”), często przycinam, ale kwitło mi dopiero 2 razy, i wcale nie tak obficie. Trzecie mi się też gdzieś po parapecie pęta, ale jeszzce w stanie poczatkującym. Może dzieciom na prezent do mieszkania, jak podhoduję.
Wrocilam z za rzeki.Z wizyta bylam u mojej polskiej kumy.Obgadalysmy pol swiata i ciut ciut.Musi nam wystarczyc do zimy,bo ona juz niedlugo odlatuje do kraju!
Cieplo bylo i duszno i co gorsza ciagle nie pada.Sucho jest strasznie.Niby ma „cos” spasc w piatek?Oby tylko nie grad,jak we Francji,bo zniszczenia w winniczkach sa ogromne,zwlaszcza na polnocy 🙁
Winniczki nie mam,ale pomartwic sie moge,tyle mojego 😆
Salute amici.
To i ja się pomartwię o winniczki. 🙂
Uuuu, taki grad to straszna rzecz, w perzynę obraca wszystko co rośnie.
Nie daj Boże, widziałam rozpaczających ludzi.
To są te ciemne strony zawodu rolnika.
Wydaje mi się, że włoski jest popularny w krainie wiatraków. 😀
To salute Amici! 🙂
Ja tez współczuje bardzo tym winnicom, bo to oznacza, że wina tegoroczne bedą drogie 🙁
Na szczęście znalazłam Południową Afrykę 😉
W Paarl, miejscowości, skąd to wino jest, byliśmy, i w tej winiarni też (a wino Jerz kupił dzisiaj w sklepie za rogiem).
http://alicja.homelinux.com/news/img_9415.jpg
W warszawskim ZOO szympanse mają telewizor. Oglądaja filmy przyrodnicze i bajki. Pani zajmująca się podkreślała inteligencję tych zwierząt, szybkość z jaką się uczą, zapewniała, ze szympanse rozumieją ludzką mowę. Wszystko O.K., ale mam nadzieję, że nie puszcza im „Planety małp” 😉 😀
W związku z troską o winnice, pamiętajcie o ogrodach!
Dzień dobry! 🙂
O ogrodach to sie nie zapomina i nawet trawe przycina 😉
Teraz rece siegaja mi ziemi,no ale skoro nie pada,to trzeba wykorzystac okazje i nadrobic zaleglosci!
Chyba musze sie na troszke oddalic,bo kuchnia wzywa…………..
Tymczasem 🙂
Ps. jesli chodzi o malpy,to ludzkie sa najgorsze 😆
Anecko, serce moje, a miej trochę litości dla bliźnich.
Choć bywa to trudnym zadaniem, ale zawsze okazuje się, że my też jesteśmy dla kogoś takim trudem. Czasami bardzo moglibyśmy się zdziwić.
Jutro są imieniny mojej kochanej Zofii, a w sobotę Jędrusia naszego. 😉
Teraz szykuję szybki obiad dla mojego, kochanego ma się rozumieć, starożytnego syneczka. Jakoś nie chce mi tych obiadków odpuścić, może to i dobrze, bo mnie mobilizuje trochę i do pionu ustawia. ;D
No nie, nie przeszlismy do finalu eurofestiwalu 🙁 Ani My,ani Wy!!!!!
Na nic moje glosowanie 🙁 🙁 🙁
Dopiero dzisiaj uslyszalam polska piosenke i bylam badzo mile zaskoczona.Uwazalam,ze powinna dojsc do finalu.Ale okazuje sie,ze zawsze wygrywa cyrk,z niewielkimi wyjatkami?!
Dobrej nocy zycze,hej.
d11d – taki symetryczny kod.
U mt7 po królewsku – obiady czwartkowe! 😉
U mnie nie tak pięknie – podkurzona jestem na cały świat, a zwłaszcza na rodzinę (z wyłączeniem mojej wnuczki i najstarszej siostrzenicy).
Przeglądałam zdjęcia z niedzielnej uroczystości – no toż debile je chyba robili.
Ręce opadają. Walnę se ‚Smadnego’ i idę w wiadome objęcia.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
A może ‚dobranockę’ ktoś podeśle?….
Dobranocka…
http://www.youtube.com/watch?v=xIArUrLzsCc&feature=related
To powyżej to wersja tylko muzyczna, tekst jest taki, ale nie znalazłam porządnej wersji z tekstem, tylko jakąś taką urwaną, więc ponizej tekst… idę na poszukiwania porządnej wersji z tekstem.
Przytul Mnie
Przytul mnie,
Pomóż mi przetrwać noc.
Przytul mnie,
W butelce widać dno.
Papierosa niech blask
Wiedzie nas przez noc
Przytul mnie,
Z twych ramion zbuduj schron.
Późno już,
Nawet knajpy już śpią,
Nocną pieśń
Śpiewa ostatni gość.
Nieznajomi we mgle
Gubią się od lat,
Przytul mnie
Oddal ode mnie strach
[PARLANDO:]
Przytul mnie,
Noc jest wielkim kosmatym pająkiem
Który czyha na nas.
Tylko we dwójkę mamy jakąś szansę.
Przytul mnie
Lampą mi w nocy bądź.
Przytul mnie
Prowadź mnie poprzez mrok.
Tak daleko jest brzask,
Aż nie widać go stąd.
Przytul mnie,
Z twych ramion zbuduj schron…
To jest to, ale urwane chyba 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=Rxw5-XZ2gpI&feature=PlayList&p=4EB7FF936B037E42&playnext=1&playnext_from=PL&index=51
Jędrzej pewnie do imienin się sposobi.
A ja też się nabiegałam dzisiaj.
Kupiłam ze dwa tygodnie temu piękną bougainvillę na prezent:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/pO2-cRrE3a_bxAOPP0q3OA?feat=directlink
i wszystkie kwiaty opadły, a liście zaczeły marnieć w oczach.
Obejrzałam przez silną lupę, że je przędziorki żrą.
Musiałam pojechać pilnie po inne kwiatki, a z tymi będę musiała powalczyć.
Kiedyś (dawno temu) kupowałam kwiaty i rosły, teraz kupuję i przynoszę do domu coraz wymyślniejsze i trudniejsze do wybicia zarazy.
Zrobiłam eksperyment, spryskałam te pajęczaki wodą z płynem do kąpieli i mydłem w płynie.
Nie mam czosnku na nalewkę.
Chciałam je unieruchomić i osnuć warstwą czegoś lepkiego.
Zobaczę jutro rano jak się mają.
Idę już spać i mogę Ci, Also, zaśpiewać:
Aaaaa, aaaaaa, były sobie kotki dwa,
Aaaaa, aaaaaa, szaro-bure, szaro-bure obydwa. 🙂
Pa!
mt7 – 😀
Hej, heeeej! Witojcie! 😀
W łońskim tyźniu godołek, ze niesynścia chodzom parami. Ale okazuje sie – ze scynścia tyz! Bo oto syn bacy oddoł wreście nas komputer, a juhasowi naprawili laptopa! Zatem znowu moge do Owcarkówki piknie zaglądać. A syćkim, co cierpliwie na mnie cekali, jo barzo, barzo, barzo, barzo piknie za te cierpliwość dziękuje! 😀
Mom nadzieje, ze jałowcowej i Smadnego nie zabrakło? 😀
Witaj, Owczarku! 😀
A, powitać, Alsecko! Powitać! 😀
Hej, Piesku kochany, dobrze, że już jesteś! 🙂
Zajrzałam przed wyłaczeniem, a tu taka niespodzianka.
Martwilismy się o Ciebie i myśleliśmy o Tobie.
Teraz będę miała przyjemne sny, a Alsie już nawet kołysanki nie trzeba nucić. 😀
Dobranoc!
No to przyjemnyk snów i Tobie, EMTeSiódemecko, i syćkim inksym bywalcom Owcarkówki. A jutro za nadrabiane zaległości w lekturze komentorzy sie biere 😀
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi 😀
Hej MT7, sprobuj spryskac rosliny Coca-Cola, podobno pomaga. Pare lat temu moj kolega z pracy (Nepalczyk) mowil mi ze gdy tam u nich Coca-Cola wybudowala fabryke to miejscowi rolnicy kupowali produkt calymi beczkami (okolo 10 razy tansze od pestycydow). Ale gdy ja proponowalem kolezance Malzonce zrobic to samo z rozami to odmowila. Podobno mogloby to zaszkodzic rozom 🙂
Pozdrowienia – Paffeu
Hej Owczarku,
dobrze, że jesteś z powrotem i że maszyny się odnalazły 🙂
Trochę z mojego „naokoło domu”.Nie wiem, co to za zarazy, plenią się wszędzie naokoło domu, takie miniatury tulipanów jakby. Nigdy ich nie sadziłam, pojawiły się z 10 lat temu i od tamtej pory pojawiają się w najdziwniejszych miejscach naokoło domu 😯
Myślę, że mają w tym swoje łapy albo wiewióry, albo chipmunki.
http://alicja.homelinux.com/news/img_9423.jpg
Oj, jak miło!Owczarek zajrzał! 🙂 Wspaniały dzień się zaczyna. 🙂
Alsa, ty choć masz te zdjęcia. U mnie pani fotograf powiedziała, że gdzieś za dwa tygodnie. Tyle z córką pstrykały, a jedfne osoby maja mase zdjęć, a inne- jak moja Weronika- kilka. Mogłam wybrać tylko 4 sztuki. Jestem bardzo zła i chyba dam upust swym żalom przy odbiorze. 👿
Rodzinnych też jeszcze nie widziałam. Nie miałam jak. 🙁
Miłego dnia! Lecę do pracy. Jutro wycieczka do Niepokalanowa na zakończenie białego tygodnia, a tam (m.in. ) msza w strojach komunijnych. Fajny pomysł i duze przeżycie nie tylko dla dzieci, ale czy da się usrzec sukienkę przed pognieceniem? Zobaczymy…
Z tymi amatorskimi zdjęciami różnie bywa. Ktoś oferuje się je robić, a potem okazuje się, że są na nich głównie ulubieńcy fotografującego 😉 , od reszty rodziny trudno wydobyć to co dla siebie pstrykali, a to nie mają czasu zgrać, a to niechcący skasowali itp. Ostatnio, na weselu kuzynki, ojciec panny młodej wręczył swój aparat pewnemu zaufanemu młodzianowi, aby robił zdjęcia i fakt – zrobił masę, z całej nocy …głównie swoim rodzicom 🙁
Emi,
najgorsze, że rodzice nie mieli wpływu na to, kto będzie miał zezwolenie na fotografowanie uroczystości. Znajoma pani fotograf księdza i tyle. Nikomu więcej nie wolno było pstrykać. Skoro juz podjęła się tej fuchy, to ja bym sobie życzyła czekać krócej niz dwa tygodnie na zdjęcia i żeby była np. pamiatka, gdy moje dziecko występuje solo. Tymczasem jest jedno zdjęcie z tuż przed, gdy moja córa wykreca głowę za ksiedzem, dostarczającym mikrofon. Z lekka to wkurzajace i nie profesjonalne. Zresztą w całej swojej masie jest wiele wiecej zdjęć chłopców niż dziewczynek. Temu akurat się nie dziwię bo babka zasuwała przy chłopcach jak jaki papparaci, a dziewczynki były pstrykane w tzw. przerwach między chłopięcymi sesjami.
Zdjęcie zbiorowe było do odbioru na drugi dzień. Za 9 zł. mam wielka ramę ozdóbek typu kielich, kwiaty, grona i co tam jeszcze, a w środku zbiór malutkich osób. Dobrze, że mogę sobie w domu sama zeskanować, powycinać to i owo i przerobić na normalnie wyglądajace zdjęcie. Niech żyje technika. Bez niej tylko siąść i płakać. 🙁
To rzeczywiście przykre, tym bardziej, że jest to niepowtarzalne uroczystość. Trochę racji jest w tym aby przed ołtarzem nie było tłumu krewnych robiących zdjęcia, ale w takim wypadku rodzice powinni mieć prawo zamówić fotografa który będzie im odpowiadał (a dorobek i styl pracy był sprawdzony). Niestety rzeczywistość jest inna, a znajomi królika mają się dobrze 🙁 Landrynkowatość i kiczowatość tzw. pamiątek (nie tylko komunijnych) kładzie na łopatki, czy naprawdę to się podoba większości, wątpię.
No nie,to juz ci w sutannach nie tylko komunii udzielaja,ale i decyduja,kto ma zdjecia robic???????????????
Koniec swiata,pora uciekac 😉
Ps. A Owcarkowi zycze duzo,duzo sil i niech wraca szybko 🙂
Małgosiu
Trza było Misa z rurą zaprosić . Zdjęcia by były jak z paryskiego żurnala…
I wydrukowane ,że hej !
O to, to. Trzeba było Misia zaprosić. 🙂
Ja chciałam złożyć tu dowód mojej szczerej sympatii i serdecznej wdzięcznosci Zosi, była mi wielkim wsparciem w bardzo trudnym czasie.
Niech Ją Bóg błogosławi, a ja życzę z całego serca wszystkiego, co najlepsze.
Uśmiecham się do Ciebie, Zosieńko. 🙂
Maria
Misiu,
ksiądz od 5 lat ma swojego fotografa i swojego kamerzystę. Od razu na dzień dobry zakomunikował, ze nawet jeśli bedzie go kto namawiał, że inny lepszy czy tańszy, to i tak sobie nie da przetłumaczyć i już. Moga go rodzice nie lubić, jemu wszystko jedno. 😯 Fakt- on jest wyjątkowo bezpośrednim, rubasznym (nawet zdarzyło mu się rzucić cholerą?!), raptusem. Ja rozumiem, ze skoro 98 dzieci w grupie to trudno by każde miało swojego fotografa, ale i proszę sobie policzyć , jaki to interes. 9 zł. od setki dzieci za tylko jedno zdjęcie grupowe, a wiele rodziców robiło dodatkowe z księdzem czy tylko z ulubioną koleżanką w tym samym formacie. Mniejsze, te pstrykane na uroczystości po 3 zł. Do tego zdjęcia w studio i plenerze, czyli ogrodzie pani fotograf. Chwaliła się, że robiły z córką bezustannie zdjęcia do 17-tej w niedzielę. Od 12-tej. Cena na pewno odpowiednia.
Ja jej nie żałuję, pisze to bo szlag mnie trafia , ze moje dziecko nie będzie miało takiej pamiątki, o jakiej myslałam. No jeszcze pozostaje film na płycie, za 35 zł. , kupowany już w ogóle jak kot w worku, bez obejrzenia. Przypominam- 98 dzieci! Coś mi się wydaje, że ciśnienie mi podskoczy tak samo jak przy zdjęciach
Ty Misiu zakręc się koło okolicznych księży. Dobra fucha, a jeśli o ciebie idzie, ze wzgledu na poziom twoich prac i sprzętu- niezła reklama. 😎 Plener tez masz swój jak ta pani fotograf, która na tym właśnie nieźle żyje przy okazji zdjęć ślubnych, komunijnych, chrztów etc. Ludzie uwielbiaja mieć fotki wśród ładnych , zadbanych okoliczności przyrody. 😉
To no przecież mówiłam, że miałam znajomego w pracy, który nieźle dorabiał robiąc zdjęcia i krecąc filmy na weselach, ślubach. chrzcinach itp.
Znikam.
Słyszałem, że Owczarek wrócił. To pięknie! 🙂
Buda bez Owczarka jest, jak … No, sami wiecie! 🙂
Kod 1139. Ciekawe, co się działo w 1139 r. Poszukam.
Niczego ciekawego się nie dowiedziałem … 😉
A tymczasem coś o Zofiach:
„Bym nie zgorzał, łzy leję, woda źrenic moich
Chce we mnie płomień zgasić zdradnych chęci twoich.
I stałość we mnie topi, a ogień zalewa,
Zagrzejwa się, Zosieńku, póki nie zmarzniewa.” (-) Hieronim Morsztyn
XVII w.? Hm! 🙂
To może tak:
Niby Słowacki, a jednak grechutka! 🙂
Wczoraj pomyślałam sobie właśnie:”Cholera, szkoda, że Miś tak daleko mieszka…” 🙂
Zofii, jeśli nas czyta – zdrowia i przynajmniej tyle życzliwości od bliźnich, ile sama im ofiarowuje – a ze słów mt7 wynika, że to dużo. 😀
Ja tu piekę torty, bo przecież nie upiekę pół dla starożytnego i pół dla przyszłej.
Jeden zrobię z masą czekoladową i bitą śmietaną (mam nadzieję, że się ubije), drugi z powidłami egzotycznymi (silny smak aromatycznej marakui) i też bita śmietana.
Spirytusa nie było, to żubrówką nasączę. 🙂
Z Zosią się wydarzył taki cud, że samotnie zmagała się z trudną starością swojej Mamy, jest mądrą kobietą (wiadomo Zofia!) i chciała podzielić się swoim doświadczeniem ze mną, a chyba – nade wszystko – była w stanie mnie słuchać w każdym momencie. Miałam takie poczucie, że Jej nie obciążam, że Ona to wszystko rozumie i jeszcze może mi wytłumaczyć.
Nie umiem nawet odtworzyć tego wszystkiego, ale wiem, co jest we mnie.
Muszę tu też powiedzieć, że fantastyczną książkę o opiece na bliskimi w trudnym czasie znalazł mi Jędrzej.
Rzucałam się na nią i czytałam w kółko różne fragment. Też wiele dzięki niej zrozumiałam i nauczyłam się.
I Wy też mnie wspieraliście, dzięki Wam uciekałam z zatrzaśniętej klatki, byłam między ludźmi.
Tak mi się zebrało na podziękowania i dawanie świadectwa, ale tak było.
Kiedyś jeszcze powrócę do kwestii bycia z innymi w różny sposób, również poprzez Internet.
Wszyscy są twardzi, zaradni i nieczułostkowi, a ja przesyłam Wam tysiąc buziaków i idę dalej piec. 😀
A tak Pan GT wspominał jedną Pania Zosię! 🙂
mt7 piecze torty! Z jakiej okazji, Marysieczko? Czyżbym czegoś nie doczytała?
My znowu byliśmy z Kicią u lekarza – odnowiło się to paskudne zapalenie skóry, tym razem na pyszczku – okropieństwo! Znowu antybiotyk w zastrzykach. 🙁
Padam na twarz, więc do łóżka pędzę.
Piekę torty na urodziny syneczka ukochanego 😀 i ukochanej Jego 😀
Razem obchodzą, jedno trochę po, drugie trochę przed.
Czymcie się, czymcie! Owczarek już do Budy wrócił, to tylko patrzeć, jak kufa miła się pokaże znowu.
Ja już odpadam. 🙂
Śpij dobrze. 🙂
Wszystkim dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
A jo wreście syćkie zaległe komentorze przecytołek. I o pierwsyk komuniak, i o rowerak damkak, i o syćkim inksym. Zol ino, ze nie dom rady na te komentorze piknie poodpowiadać. Syćko przez to, ze doba mo telo godzin, kielo mo i nie fce mieć więcej.
Za to za kwilecke nowym wpis se wkleje. Dokładnie tak – wkleje se nowy wpis! 😀
To w południe było… 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_9462.jpg
W samo południe, Alecko? Jeśli tak, to na zdjęciu jest pewnie kapelus pona Coopera 😀
Owczarku,
na mój dusiu, w samo południe bardzo dokładnie, i ciągnęło się to ponad godzinę (według książek, kilkanaście minut), przepięknie to wyglądało, moje zdjęcie jest do rzyci, bo tak bez filtrów prosto w słońce, to wiadomo..
Dodajcie sobie ostrzejsze kolory tęczy naokoło słońca i bedziecie wiedzieć, o co biega. Mnie zatkało 😯
Fotoaparato noś i przy pogodzie!
Reszta okoliczności przyrody nastąpi wkrótce.
Film fantastyczny. Do płyt z nim powinni dołączać żyletki albo flaszkę Absyntu. Chociaż może lepiej byłoby je dołączać do samej Marii Eleny.
Jo se myśle, Divacku, ze Maria Elena to zyletka i absynt w jednym. Za co zreśtom wielko kwoła poni Penelopie, ze umiała takom postać wyryktować 😀
Maria Elena bez gorzały? No się pociąć można! No chyba że zrobi to Mara Elena 🙂