Poniezus i zając
Jak syćkim piknie wiadomo, Poniezus, niedługo po zmartwykwstaniu, hipnął do Wiecernika i tamok spotkoł sie z Apostołami. Co zrobił potem? Ano… postanowił wyjść na zewnątrz, bo fcioł zacerpnąć kapecke świezego powietrza. Nimo co sie dziwić. Po trzek dniak spędzonyk w dusnym grobie – kozdy by fcioł.
Jak Zbawiciel postanowił, tak zrobił – wyseł do pola. Zabroł ze sobom kielich z winem. Cemu? A bo zamierzoł siednąć kasi i spokojnie to wino popijać, relaksując sie piknie i pozirając ku zielonym pagórkom Wyzyny Judzkiej.
Przed wiecernikiem lezoł jakisi głaz. Kie Poniezus go uwidzioł, to siednął na nim. Ba zanim zdązył wygodnie sie na tym siedzisku umościć, przykicoł ku niemu… zając, ftóry w pyscku trzymoł pare niewielkik zielonyk listków. Zwierzok złozył te listki u stóp Mesjasza i zawołoł:
– Witoj, Naucycielu!
– Bajuści, w Ewangelii wiele rozy bywom nazywony Naucycielem – przyznoł Poniezus. – Ale… cy w związku z tym nie bois sie, zającku, ze mnom godać? W tym kraju przecie naucyciele nie som zbyt lubiani przez władze.
– No… kapecke sie boje, w końcu mom zajęce serce – odpowiedziała zywina. – Ale tak se pomyślołek, ostomiły Jezusicku, ze mogłyby przydać ci sie te listecki, ftóre tutok przyniesłek. Bo to som liście babki lancetowatej, ftóro mo pikne właściwości antyseptycne i piknie przyśpiesajom gojenie ran. A ze ty, Jezusicku, mos jesce na rękak i stopak świeze rany po gwoździak, to worce, cobyś skorzystoł z tego piknego roślinnego opatrunku.
– Na mój dusiu! – wykrzyknął Poniezus. – Miołek ostatnio na głowie telo spraw, ze w ogóle o tym nie pomyślołek! A przecie co racja, to racja! Chodząc poranionymi stopami po ziemi – nawet jeśli jest to Ziemia Święto – mógłbyk nabawić sie zakazenia i pomreć. I wte co? Jesce roz miołbyk zmartwykwstać? To by pociągnęło za sobom koniecność dopisania nowyk rozdziałów do syćkik śtyrek Ewangelii. Tymcasem i bez tyk dodatkowyk rozdziałów bidny pon Gutenberg bedzie mioł wystarcająco duzo roboty, kie bedzie caluśkom Biblie drukowoł.
– No to ciese sie, ze pomogłek – pedzioł zając. – Wreście na cosi przydała sie ta mojo wiedza medycno, ftórom odziedzicyłek po moim starodownym przodku. Ten przodek zaś nabył te wiedze, kie roz najodł sie zielska z ogródka takiego jednego Greka, co to nazywoł sie Hipokrates.
– A, Hipokrates! – oześmioł sie Poniezus. – Przybocuje se, ze kie trafił do nieba, to faktycnie godoł o tym, ze roz jakosi futrzasto beskurcyja wyzarła mu syćkie rośliny, ftóre uprawioł w celak naukowyk.
– Oj! – zmartwił sie zając. – I nadal jest na mojego przodka zły?
– Spokojnie – pedzioł Poniezus. – Juz mojo bosko głowa w tym, coby sie piknie pogodzili. Teroz wspólnie hodujom nowe niebiańskie odmiany marchewki, sałaty i kapusty. To wprowdzie nie do końca zgodne z ziemskom specjalizacjom pona Hipokratesa, ba z drugiej strony, co chłop mo teroz robić, kie w niebie nifto nie choruje?
Zając odetchnął. A Poniezus zmienił temat:
– Teroz powiedz mi, ostomiły zającku, jakom nagrode fciołbyś dostać za dostarcenie mi tyk lecnicyk listków? Jako Pon Bócek – nie moge twojego dobrego ucynku nie wynagrodzić.
Zając zacął sie zastanawiać.
– Jezusicku – odezwoł sie w końcu – cy ten kielich, ftóry mos w gorzci, to jest moze ten hyrny Święty Graal?
– W rzecy samej, oryginalny egzemplorz – potwierdził Poniezus.
– Na mój dusiu! – zakwycił sie zając. – A cy w takim rozie tom nagrodom mogłaby być mozliwość napicia sie z niego?
– Nimo problemu – pedzioł Poniezus. – Ino w tej kwili nic scególnego w nim nimom. Ot, takie zwycajne wino, z dyskontu spozywcego w Jerozolimie. Nieskromnie powiem, ze daleko mu do tego napoju, ftóry wyryktowołek z wody w Kanie Galilejskiej.
– Nic nie skodzi! – pedzioł zając. – Sam fakt napicia sie z najhyrniejsego nacynia świata to rzec tak pikno, ze bede mioł co zbocować do końca swego zywobycia.
– No to niekze ta – pedzioł Poniezus i postawił Graala na ziemi, tuz przed kufom futrzoka.
Zając zanurzył pyscek w winie i zacął łapcywie chłeptać.
– Ostroznie, zającku! – ostrzegł Poniezus. – Nie wypij za duzo, bo to alkohol i moze ci zaskodzić. Bardziej niz cłowiekowi, bo twoje ciałko jest od ludzkiego duzo wątlejse.
Ale zając nie słuchoł. Jak juz sie do tego wina dobroł, to w mig wypił syćko. Do ostatniej kropelecki. No i wnet lekcewazenie przestróg Zbawiciela dało o sobie znać. Bo zaroz chyciła zająca straśliwo ckawka. Kie mu przesła – to nasła go ochota na śpiewanie. Rusył więc przed siebie, wyśpiewując: „Na zielonej łące pasły się zające”. Chociaz… właściwie to nalezałoby pedzieć, ze nie śpiewoł, ino sakramencko fałsowoł.
Potem stwierdził, ze jest nie ino znakomitym wokalistom, ale tyz mistrzem świata w pływaniu. Postanowił więc póść do morza i popłynąć ku Atlantykowi, a stamtela do samiućkiej Hameryki. Pomylił jednak kierunki i zamiast do Morza Śródziemnego poseł w strone jeziora Genezaret. Kie do tego jeziora doseł, to wlozł do wody i wpław przedostoł sie na drugi brzeg (nie kozdy o tym wie, ale zające som całkiem dobrymi pływakami – i te trzeźwe, i te przynapite). A na tym drugim brzegu spotkoł jakisik rybaków. No i zaroz zacął ik zacepiać i dopytywać sie, cy ten ląd to Hameryka. Rybacy ocywiście nic nie zrozumieli, bo – w odróznieniu od Poniezusa – nie znali zającowego języka. Zreśtom kieby znali, to i tak by niewiele pomogło, bo przecie wy, ludzie, w tamtyk casak nie wiedzieliście, co to jest Hameryka (nawet jej mieskańcy nie wiedzieli, bo pokiela pon Vespucci sie nie narodził – to niby skąd mieli wiedzieć?). No ale właśnie od tego zdarzenia – o kimsi, fto ryktuje straśliwe brewerie, godo sie, ze rozrabio jak pijany zając. Bajako.
A tak w ogóle to cy Apostołowie zauwazyli spotkanie Poniezusa z tom sympatycnom długouchom rozrabiakom? Ano zauwazyli. Wyglądali przez okna Wiecernika i piknie syćko widzieli. Nie wiedzieli ino, o cym Zbawiciel z tom zywinom godo. Uznali jednak, ze skoro w samiućkom Wielkanoc Poniezus zadoje sie z zającem, to znacy ze ten gatunek musi mieć dlo Pona Bócka jakiesi scególne znacenie. Dlotego ukwalowali, ze zając bedzie symbolem Wielkanocy. Haj.
Dzisiok, ostomili, na wielkanocnyk poctówkak i inksyk ryktowanyk na te święta ozdóbkak mozecie uwidzieć róznom zywine: biołego baranka, kurcoka, małom kacuske abo… zająca właśnie. Skąd baranek? To wiecie. Skąd kurcok abo kacuska? To racej tyz wiecie, ze idzie o to, ze oba te stworzonka, jako piskloki, kojarzom sie z nowym zyciem. Ba skąd zając – tego potela mogliście nie wiedzieć. No ale teroz juz – wiecie piknie.
Wesołyk Świąt, ostomili! Hau!
P.S.1. Heeej! Wielkanoc Wielkanocom, ale i tutok w Owcarkówce świąt teroz momy co niemiara. I tak w ostatniom środe były Gosickowe urodziny. Zdrowie Gosicki! 🙂
P.S.2. A miniony cwortek był nie ino Wielkim Cwortkiem, ale tyz piknym dniem Aleckowyk imienin. Ostomili, zdrowie Alecki! 🙂
P.S.3. Kie zaś juz wyskniemy po Lanym Poniedziołku – bocujmy, ze następnego dnia, 23 kwietnia, som Motyleckowe imieniny. Gdziekolwiek nas Motylecek teroz jest – jego zdrowie! 🙂
P.S.4. Następnego dnia, 24 kwietnia, Plumbumeckowe urodziny bedom. Zdrowie Plunbumecki! 🙂
P.S.5. Potem dzień przerwy i… 26 kwietnie momy urodziny Alseckowe. No to zdrowie Alsecki 🙂
Komentarze
I teraz, na pamiątkę tego faktu, w dyskontach królują czekoladowe zające. Bo z odkryciem Ameryki przybyła do Starego Świata czekolada. Tylko dzieci nie zawsze rozumieją, że to o zaleczony rany idzie, i myślą że wszystko dla nich…
Zdrowych, radosnych, pięknie przeżytych Świąt x dwa!!
Moje zdrowie urodzinowe 🙂
Imieninowe (bo są!) przeniosłam na czerwiec, bo po co dwa w jednym, jak mogą być rozstrzelone i obchodzone dwa osobno. Żeby nie było, wykorzystuję jeszcze jedną okazję, otóż urodziłam się w Niedzielę Wielkanocną. Kto mnie zna twn wie, że mam dwie lewe ręce- nie do roboty 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=oN3SxF050OY
Blisko nieba stoją Tatry
Dyscyk leje, dują wiatry
Ni mom chęci do roboty
Ani rano, ni wiecorem
Hej, stanę na wirsycku
Bedę dyrektorem (x2)
Do powiatu bedę pisać
Bardzo pikne sprawozdania
Hej, spojrzę tylko w gwiazdy
Reszta przyjdzie sama (x2)
Żeby w drogę nam nikt nie wsedł
I nie przerwał tego stania
Hej, kupię se kapelus
Wom bedę się kłaniał (x2)
Powyższy tekst Leszka Moczulskiego. Kiedyś bywali autorzy tekstów do piosenek… se ne wrati 🙁
ALICJO!
Samych Najlepszości i Ciepłego z Puchatym też! A co do lewych rąk, to chyba za skromna jesteś – Twoje przepiękne swetro-płaszcze chociażby temu przeczą! ;-))))
GOSPODARZOWI i GOŚCIOM BUDY!
Niech wielkanocny zajączek przyniesie Wam to, co najbardziej pragniecie! To nie musi być widizalne, ani dotykalne, i może nawet nie pachnieć! Ale niech będzie tym, bez czego nie mozna i nie warto zyć!
Wesołego Alleluja!
Fusillo,
„prawe” ręce mam do tego, co lubię robić, a „lewe” do sprzątania i takich przyziemnych innych tam…
Przy okazji, moje ręce (dłonie) poszły pod nóż chirurga, bo przesadziłam z tym dzierganiem i dorobiłam się syndromu wikingów. Gdybym wiedziała, że się czegoś takiego mogę dorobić, tobym nie wysiadywała godzinami dziennie i dziergała – no ale to jest gadanie typu – gdybym wiedział, że się przewrócę, tobym sobie usiadł.
Wszystkiego dobrego światecznie wszystkim 🙂
Mrusisko pozdrawia też i życzy wszystkiego jajecznego 🙂
https://photos.app.goo.gl/dXcyeTdinrNNVt3m9
Do PAKecka
„I teraz, na pamiątkę tego faktu, w dyskontach królują czekoladowe zające. Bo z odkryciem Ameryki przybyła do Starego Świata czekolada.”
Tyz prowda! Pozostoje ustalić, na pamiętke cego w Boze Narodzenie sprzedajom cekoladowe Mikołaje 🙂
Do Alecki
„Moje zdrowie urodzinowe”
A! Jak urodzinowe, to urodzinowe – Twoje zdrowie, Alecko, po roz pierwsy! A ftórego cyrwca mos teroz imieniny?
„Mrusisko pozdrawia też i życzy wszystkiego jajecznego”
No to… nawzajem, Mrusiecko! 🙂
Do Fusillecki
„Niech wielkanocny zajączek przyniesie Wam to, co najbardziej pragniecie!”
Dzięki, Fusillecko! A temu zająckowi – ocywiście tyz niek sie scynści w te święta! 🙂
Jak to fturego, Owczarku – lato rozpoczynam 🙂
21! Pierwszy cały dzień lata!
https://www.youtube.com/watch?v=Sw4jcFyCSF0
No ale nie wyskakujmy przed szereg, u mnie wiosna ciągle jeszcze za rogiem… 🙁
Życzę wszystkim Budowiczom pięknych, spokojnych, radosnych, nawet leniwych ) Świąt Wielkiejnocy. Obyśmy zdrowi byli i przeżyli jeszcze bardzo wiele wszelkich przeróżnych następnych świąt))
Alicjo – Ireno – dla Ciebie ślę podwójne życzenia urodzinowo – świąteczne. Skończ z dzierganiem i wylecz dłonie )))
Ta opowiesc piknie wprowadzila mnie w swiateczny nastroj.
Kiedy przeczytalam o planach przeplyniecia Atlantyku aby dotrzec do nowego kontynentu troche mi to przypomnialo podroz Kolumba ktory planowal poplynac do Indii w poszukiwaniu przypraw a znalazl sie…wiadomo gdzie, w Kolumbii 🙂
Wesolych Świat 🙂
Orecko,
co tam plany…tutaj mamy prawdziwego mistrza 🙂
http://wyborcza.pl/7,75248,22318701,aleksander-doba-po-raz-trzeci-przeplynal-kajakiem-atlantyk.html
Wawrzku,
już od paru dobrych lat nie dziergam. Mogę, owszem, ale powolutku i malutko. Ale ogień zgasł, już mi się nie chce. Nie mam pomysłów, nie mam ochoty. Spokojnie zanurzam się w wiek emerytalny 😉
Podróże małe i duże, te rzeczy.
Zając może, ale Chytrusek do nas dzisiaj zawitał:
https://photos.app.goo.gl/txrqcFFuLkfy8UG86
https://photos.app.goo.gl/9gFeAvYrg9yhmTnx8
Zając może, ale Chytrusek do nas dzisiaj zawitał:
https://photos.app.goo.gl/txrqcFFuLkfy8UG86
Dwa sznureczki „w kupie) czekają na moderatora. No to rozłożymy na dwa wpisy 😉
https://photos.app.goo.gl/9gFeAvYrg9yhmTnx8
Alicja,
Pan Doba to chyba w Polsce pionier plyniecia kajakiem przez Atlantyk. Pamietam ze Owczarek kiedys o nim pisal I zamiescil kilka zdjec na blogu Hau! 🙂
https://www.canoekayak.com/touring-kayaks/aleksander-doba-completes-historic-third-atlantic-crossing-kayak/
Majówka – i wszyscy wybyli 🙁
A u mnie zimno, leje dysc i siedzę w domu. Maj – a wiosna za rogiem i jej nie widać 🙁
No nic, poczekamy….
Vivat konstytucja! Vivat Rzeczpospolita!
…Wędrówka i wędrówki
w kwietniówki i majówki… 🙂
A poza nimi też 😎
A już niedługo Owczarek chyba na hale?
Do Alecki
„No ale nie wyskakujmy przed szereg, u mnie wiosna ciągle jeszcze za rogiem”
No ale chyba w końu zza tego rogu wyjdzie? A moze juz wysła?
A ta zywina w tym teledysku piknie zagrała!
„Vivat konstytucja! Vivat Rzeczpospolita!”
A pewnie, ze vivat! I Konstytucja 3 Maja, i ta obecno! Niek obie trzymajom sie piknie, choć i tamtom, i te obecnom rózni „patrioci” straśnie zwalcali.
„A już niedługo Owczarek chyba na hale?”
Tradycyjnie, Alecko, juz od Świętego Wojciecha, cyli od 23 kwietnia wroz z bacom i owieckami tamok jestem 🙂
Do Wawrzecku
„Obyśmy zdrowi byli i przeżyli jeszcze bardzo wiele wszelkich przeróżnych następnych świąt))”
Dzięki, Wawrzecku i miejmy nadzieje, ze tak właśnie bedzie! 🙂
Do Orecka
„Kiedy przeczytalam o planach przeplyniecia Atlantyku aby dotrzec do nowego kontynentu troche mi to przypomnialo podroz Kolumba ktory planowal poplynac do Indii w poszukiwaniu przypraw a znalazl sie…wiadomo gdzie, w Kolumbii”
Cóz… kieby pon Kolumb konsultowoł swe plany nie ino z ludźmi, ale z zywinom tyz – z całom pewnościom jego hyrno wyprawa zostałaby zaplanowano duzo lepiej 🙂
Do Basiecki
„Wędrówka i wędrówki”
Jak zwykle sakramencko pikne, Basiecko! I ta w licbie pojedyńcej, i te w licbie mnogiej 🙂
Dziękuję(my), Owczareczku! 😎
Jeszcze tak całkiem nie wyszła zza rogu, Owczarku 🙁
Bardzo późno w tym roku .
Od 23 kwietnia? No to Jerzora Wojciecha dwojga imion 🙂
Do Basiecki
A, prose piknie! 🙂
Do Alecki
Ooo! No to podwójne zycenia dlo Jerzorecka-Wojtecka 🙂
Jak tam na tych holach, Owczarku?
Bo u nas prawie połowa maja, jest zimno i leje dysc prawie codziennie, bardzo marna wiosna, ledwie forsycje zakwitły, a na drzewach ani liścia zielonego 🙁
Tyle, że trawa rośnie, bo ona lubi i zimno, i deszcz.