Bacowe marzenie na święta
Wiedzieliście, ostomili, ze Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi, otworzył Salon Piękności w Nowym Targu? Jeśli nie wiedzieliście – to teroz juz wiecie. Na drzwiak jest tamok wymalowany napis: KTO PRZEZ TEN PRÓG PRZECHODZI – TEGO NASZ SALON ODMŁODZI!
No a w łoński poniedziałek przysła do mojej gaździny Józka spod grapy i pedziała:
– Słysałak, ze jutro twój chłop fce sie do Felkowego Salonu Piękności wybrać.
– Mój chłop? – zdziwiła sie gaździna. – Skąd to wiecie?
– Po prostu wiem – pedziała Józka.
Tako juz ona jest. Wie o syćkim, co sie w nasej wsi dzieje. Wprowdzie u nos to syćka o syćkik syćko wiedzom, ale Józka – wie jesce więcej niz syćko. Nie wiadomo skąd, ale wie. No i jak zwykle okazała sie piknie wiarygodnym źródłem informacji. Bo we wtorek, z samiućkiego ranka, baca pedzioł do gaździny:
– Matka, muse jechać do Nowego Targu jednom sprawe urzędowom załatwić.
– Jedź, ojciec, jedź – pedziała gaździna udając, ze niewiele jom to interesuje. – W Nowym Targu som tak pikne urzędy, ze jaz skoda by było do nik nie pojechać.
Bace kapecke zdziwiło, co ta gaździna godo, ale najwozniejse dlo niego było to, ze nie prociwiała sie jego wyjazdowi. Wyseł z chałupy, wsiodł do auta i pojechoł. A gaździna zaroz chyciła za telefon i zadzwoniła do Staska Kowanieckiego.
– Stasiu! – rzekła. – Mógłbyś mnie swym autem do Nowego Targu podwieźć? Mój chłop kasi pojechoł, a mi sie właśnie przybocyło, ze muse jednom woznom sprawe w urzędzie załatwić.
– Akurat dzisiok? – zdziwił sie Stasek. – Tuz przed świętami fce sie wom, krzesno, jechać do urzędu?
– No, niestety muse – odpowiedziała gaździna. – Mój chłop nie daruje mi, jeśli przed świętami tej sprawy nie załatwie.
Cóz. Stasek to dobry chłop. Rozumioł, ze kie sprawa jest pilno i wozno – to trza pomóc i ślus. Wartko więc hipnął do swego auta, podjechoł pod nasom chałupe i zaroz wroz z gaździnom w strone Nowego Targu rusył. W Nowym Targu gaździna zacęła tłumacyć Staskowi, kany mo jechać, jaze pod Felkowy Salon Piękności zajechali. Wte gaździna pedziała:
– Dziękuje ci, Stasiu. Tutok wysiadom, a ty juz mozes jechać do wsi. Wróce autobusem.
– Krzesno, ale tutok jest Salon Pięknosci, a nie zoden urząd! – zauwazył Stasek.
– Ano jest – zgodziła sie gaździna. – Ale sprawa, ftórom muse załatwić, jest tak trudno, ze lepiej, cobyk wyglądała jak najpikniej. Wte przed urzędnikami bede miała więkse sanse.
– Jako fcecie, krzesno – pedzioł Stasek.
Wypuścił gaździne z auta i pojechoł do wsi. A gaździna wesła do Salonu. Było tamok wielkie pikne biurko, za ftórym jakosi młodo dziewcyna siedziała.
– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – spytała dziewcyna.
– W nicym, dziecko – pedziała gaździna. – Jo se sama pomoge. Muse ino chłopa noleźć.
– Chłopa? – zdziwiła sie dziewcyna. – Obawiam się, że zaszła jakaś pomyłka. My nie świadczymy usług matrymonialnych.
– Nimo zodnej pomyłki – odrzekła pewno siebie gaździna i nacisła na klamke drzwi do kolejnego pomiescenia.
– Tam nie wolno wchodzić bez uzgodnienia terminu wizyty! – prociwiła sie dziewcyna uprzejmie, ba stanowco.
– No to zapis mnie na wizyte, dziecko – popytała gaździna.
Dziewcyna wyciągła terminorz, przewróciła pare kartek i pedziała:
– Może być czwarty stycznia przyszłego roku?
– Pewnie ze moze! – zgodziła sie bez zastanowienia gaździna.
A kie dziewcyna zapisała wizyte w terminorzu, gaździna pedziała:
– No to termin uzgodniłak. Więc teroz juz moge wejść.
– Ale dopiero czwartego stycznia! – zauwazyła dziewcyna.
– Przecie pedziałaś, dziecinko, ze nie wolno tamok wchodzić bez wceśniejsego uzgodnienia terminu wizyty. Ale nic nie godałaś, ze tylko w tym terminie – odparła gaździna i nie tracąc więcej casu, otwarła drzwi.
A za drzwiami była pikno barzo nowocesno izba z dwiema lezankami. Na jednej z nik lezała jakosi poni, a na drugiej – ftosi, fto mioł buty takie, jakie nosi mój baca, portki takie, jakie tyz nosi mój baca i jesce kosulke dokładnie takom, jakom mój baca. Nie widać było ino, jakom mo kufe, bo przykrywało jom cosi takiego zielonego, co to fachowo nazywo sie chyba maseckom regenerującom.
– Matka? Co ty tutok robis? – odezwoł sie spod tej masecki głos bacy.
Gaździna nic nie pedziała, ino chyciła chłopa za kołnirz i wyciągła z izby.
– Odwołuje te wizyte 4 stycnia! – zawołała w przelocie do oniemiałej dziewcyny za biurkiem.
I wyprowadziła bace na ulice. Dopiero tamok go puściła.
– Mom cie, weredo! – zawołała. – Mozes pedzieć, co ty tutok robis?
– No… jo… nie wiedziołek, matka, cy ci sie ten pomysł spodobo – zacął tłumacyć baca – ale fciołek sie odmłodzić.
– Odmłodzić?! – Gaździna wzięła sie pod boki. – Cosi mi sie widzi, ojciec, ze ty barzo dobrze wiedziołeś, ze mi sie ten pomysł wcale nie spodobo!
– Jo ci zaroz, matka, syćko wyjaśnie… – wystękoł baca.
– Nicego wyjaśniać nie musis! – przerwała gaździna – Sama sie syćkiego domyślom! Zgłupło ci sie na starość! Jakosi baba wpadła ci w oko i postanowiłeś sie dlo niej wypięknić!
– Matka… – próbowoł wtrącić baca, ale gaździna nie dała se przerwać.
– Na kielo roków fciołeś sie odmłodzić, beskurcyjo? Na kielo? Na trzydzieści? Na dwajścia? Na osiemnoście?
– Na pięć – odpowiedzioł baca.
– Cooo? – Gaździna nie była pewno, cy sie nie przesłysała. – Na pięć? Fciołeś wyglądać na pięć roków? To kogo ty, ojciec, fciołeś poderwać? Jakomsi poniom przedskolanke?
– Doj mi wreście, matka, dojść do słowa – popytoł baca. – Jo nikogo nie fciołek poderwać. Sło mi ino o to, ze święta Bozego Narodzenia som barzo pikne…
– No, som – zgodziła sie gaździna. – Ale co z tego?
– I choinka jest barzo pikno.
– No, jest.
– I prezenty pod choinkom tyz som pikne.
– Som, som. Ba mozes wreście pedzieć, ojciec, ku cemu ty zmierzos?
– Ano ku temu, ze święta wprowdzie som pikne, ale jednak nie tak jako wte, kie było sie dzieckiem. Bo kie było sie dzieckiem, to cłek był bardziej beztroski, nie zamartwioł sie róznymi bździnami i wte inacej na choinke poziroł, na prezenty pod tom choinkom…
– Cóz, ojciec… – westchnęła gaździna, ftórej gniew juz na scynście przeseł. – Było, minęło. To juz nie wróci.
– Ba jo właśnie fce, coby wróciło! – zawołoł baca. – I kie dowiedziołek sie, ze ten Felkowy Salon obiecuje swym klientom odmłodzenie, to jo postanowiłek tak sie odmłodzić, coby być pięciolatkiem i znów cuć te dziecięcom radość ze świąt Bozego Narodzenia!
Gaździna poźreła na wymazanom zielonym mazidłem kufe bacy.
– Nie fce cie martwić, ojciec – pedziała – ale ty wcale na pięciolatka nie wyglądos.
– A na kogo? – spytoł baca.
W witrynie Felkowego Salonu stało wielkie lustro. Gaździna wymownie wskazała na nie palcem. Baca podeseł do witryny i przejrzoł sie w lustrze. Przejrzoł sie, uwidzioł te swojom zielonom kufe i zawołoł:
– O, Jezusicku!
I… podł nieprzytomny na chodnik.
– Na mój dusiu! – przeraziła sie gaździna. – Co jo narobiłak! Bidok zawału dostoł! Doktora! Doktora! Jest tutok jakisi doktór?!
Tak głośno krzycała, ze nawet w środku Salonu Piękności jom usłyseli. Na ulice wybiegła ta poni, co to w Salonie na lezance obok bacy lezała. Widać było, ze wybiegła nagle, bo miała na twarzy takom samom masecke, jako pokrywała kufe bacy.
– Jestem lekarzem. Co się stało? – spytała.
– Mój chłop uwidzioł swe odbicie w lustrze i podł na zawał! – biadoliła gaździna. – Myślałak, ze takie rzecy ino w legendzie o Bazylisku som mozliwe!
Poni doktór pochyliła sie nad nieprzytomnym bacom. Obejrzała go i wreście pedziała:
– Spokojnie. Pani mąż tylko zemdlał.
Gaździna odetchła z ulgom. A poni doktór zacęła klepać bace po polickak. Zaroz baca otworzył ocy. Poźreł na te poniom doktór z maseckom na twarzy i… zacał krzyceć:
– Nieeee! Jo juz nie fce w to lustro pozirać!
– Niech pan się uspokoi – przemówiła łagodnie poni doktór. – Jestem lekarzem. A dokładnie – lekarzem pediatrą.
Baca zerwoł sie na równa nogi.
– Poni jest pediatrom? – fcioł sie upewnić.
– Jestem – potwierdziła poni doktór. – Ale to w tej chwili nie ma żadnego znaczenia.
– Na mój dusiu! To mo ogromne znacenie! – zawołoł baca. – Pediatra sie mnom zajmuje! Prowdziwy pediatra! A więc udało sie! Jestem znów dzieckiem! Jestem pięciolatkiem! Na mój dusicku! Muse obsłudze tego Salonu piknie podziękować!
Baca wybośkoł poniom pediatre w oba policki i nazod ku Salonowi pohyboł.
– Ojej! – zmartwiła sie poni doktór. – Pani mąż kiedy padł zemdlony, chyba musiał uderzyć w coś głową.
– Nawet jeśli – to nic mu nie bedzie – odrzekła gaździna teroz juz zupełnie spokojno. – On telo rozy dostoł w łeb na róznyk weselak, ze z pewnościom na takie uderzenia jest nie mniej odporny niz sam pon Śwarceneger.
– Ale dlaczego myśli, że jest pięciolatkiem? – dopytywała sie poni doktór. – To albo wynik urazu, albo jakaś choroba psychiczna!
– Moze i choroba – odrzekła gaździna. – Ale na takom chorobe to jo mom w chałupie barzo pikne lekarstwo.
Poni doktór poźreła dziwnie na gaździnie, poradziła jej, coby jednak skontaktowała sie ze specjalistom od zdrowia psychicnego, a potem wróciła do Salonu.
Gaździna zaś mrukła pod nosem:
– Niekze ta. Ten jeden roz pozwole chłopu ciesyć sie ze świąt jak dziecko. Ale po świętak – zaroz przyboce mu, ze nieletnim nie wolno pić Smadnego Mnicha. I wte od rozu wydorośleje! Hehe!
To powiedziawsy, gaździna zatarła ręce z zadowolenia. Heeej! Co prowda, to prowda. Kie gaździna wyciągnie flaske Smadnego, to Piotruś Pan długo w moim bacy nie posiedzi. Ale póki co – niek raduje sie on tymi świętami tak, jako sie radowoł drzewiej, kie nie był jesce starym górolem, ino małym górolickiem. Skoro mojo gaździna wytrzymo przez te pare dni ze zdziecinniałym bacom, to chyba i jo jakosi wytrzymom. Hau!
P.S. I wom, ostomili, tej dziecięcej radości w nadchodzące święta zyce. Ale nie ino takiej. Bo przecie som i inkse rodzaje radości z Bozym Narodzeniem związane. Tyk inksyk rodzajów tyz zyce wom piknie! Zyce tego Alecce, Alsecce, Amigeckowi, Anecce Chochołowskiej, Anecce Holenderskiej, Anecce Schroniskowej, Alfredzickowi, Babecce, Badzieleckowi, Basiecce, BlejkKocickowi, Danusiecce, Emilecce, EMTeSiódemecce, Enzeckowi, Fomeckowi, Gosicce, Grazynecce, Grzesickowi, Helenecce, Heretickowi, Hokeckowi, Hortensjecce, Inecce, Innocencickowi, Jagusicce, Janickowi, Jarutecce, Jasieckowi, Jerzeckowi, Jędrzejeckowi, Józefickowi, KaeSicce, Kapisonecce, Kiciafecce, Kiniecce, Maackowi, Małgosiecce, Mietecce, Misieckowi, Moguncjuseckowi, Mordechajeckowi, Motyleckowi, Mysecce, Okonickowi, Olecce, Orecce, Paffeckowi, PAKeckowi, Poni Agnieszce, Poni Basi i Ponu Pietrowi (i Rudolfowi!), Poni Dorotecce, Poni Justynie i Maćkowi, Plumbumecce, Profesoreckowi, Rysberlineckowi, Sebastianickowi, Teresecce, TesTeqeckowi, Tsubakecce, Tubyleckowi, Ubukruleckowi, Waniliowej Mysecce, Wawelokowi, Yanockowi, Zbyseckowi, Zeeneckowi, Zimbabwecce, syćkim politykowym blogowym gazdom, redaktorom i cytelnikom, całej ludzkości i całej zywine na całej kuli ziemskiej. A jeśli poza tom kulom kryncom sie jesce jakiesi ufoludy, to im ocywiscie tyz piknyk świąt zyce. Bajako! 😀
Komentarze
Owczarku,
Dziekuje za mile zyczenia.
Zycze wszystkim zdrowych i Wesolych Swiat.
Hej Owczarku i Wszyscy blogowi Budowicze,
Dziekuje bardzo za zyczenia i nawzajem zycze upalnej atmosfery upalnych swiat i upalnego nowego roku – duzo radosci i optymizmu,
Wasz Paffeu z drugiej strony Globusa
{~oo~}
(Y)
()~*~()
(_)–(_)
Owczarku składanie Tobie życzeń zacznę od Rudolfa:HAU!
A teraz Basia: Zdrowych Świąt!
I wreszcie ja: Smacznych Świąt!
A wszyscy życzymy Ci byś utrzymał tę wenę, która pozwala Ci pisać wspaniałe i pełne humoru oraz miłości do świata teksty. Mamy też nadzieję, że w nowym roku spotkamy się na jakiejś hali leżącej na wzgórku nadnarwiańskim.
Przesyłam Wam wszystkim życzenia. Tym razem posłużę się wierszem, który wczoraj dostałem z krainy kangurów:
Był mróz na grudach, czarny las
Jak okiem sięgnąć ? żywej duszy.
Jak źródło w skale zamarł czas
By się juz nigdy nie poruszyć.
I nagle płacz przeciął tę ciszę
Chyba od lasu, od tych brzóz?
I pośród mgieł i rozkołyszeń
płacz cichł po chwili i płacz rósł.
I tylko serce mogło czuć,
ze to jest płacz w stajence, w sianie ?
Bo serce powiedziało: zbudź
Najbliższych na kolędowanie!
A gdy juz zeszła się nas garść
Tylko z tym, co kto miał pod ręką,
Jezus zapalił jedna z gwiazd
By nam się szkliła w oczach miękko ?
😀 😀 😀
Owczarku,
Ja i Amigo bardzo dziękujemy za życzenia. Historia o życzeniu Twego bacy piękna a gaździna bardzo mądra kobieta. Zresztą to wiadomo nie od dziś. 🙂
W ten wyjątkowy dzień życzę Tobie Owczarku, Pani Owczarkowej i wszystkim Budowiczom spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, pełnych życzliwości i ciepła. 🙂 🙂 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=5-2Tnp9whDU
Owczarku,
Serdecznie dziękuję za życzenia i wzajem życzę Tobie, Pani Owczarkowej oraz wszystkim Bywalcom Budy wszystkiego najlepszego na Swięta i milej Wigilii w gronie najbliższych. 🙂
Twoja opowieść o pragnieniu Bacy jest wspaniala, dawno już tak się nie uśmialam. Zresztą, sama bym chciala móc tak przezywać Swięta, jak pragnąl tego Baca, ale tak odmlodnieć – chyba nie. 😆
Dzięki za życzenia. I wzajemnie wszystkiego, wszystkiego najlepszego na Święta. 😀
Dziękuję, Owczarku, za życzenia. Tobie oraz wszystkim Budowiczom życzę, aby Wam niczego ani nikogo nie brakowało w te Święta…
Dziękuję Ci, Owczarku, za życzenia. Życzę wszystkiego najlepszego wszystkim Gościom Budy oraz jej Gospodarzowi.
Zielona twarz Bacy:
Cy ona coś znacy?
Za dzieckiem tęsknotę,
Beztroską ochotę…
Witajcie,
Owcarku-zrobiles nam prawdziwa niespodzianke!! Dziekujemy za cudowne zyczenia 🙂
Tobie i Twoim najblizszym, a takze wszystkim Gosciom Owcarkowej Budy, zyczymy Radosnych Swiat,spelnienia marzen i oby troski omijaly bude,a szczescie zawitalo w Nowym Roku
Ps.Opowiesci jeszcze nie czytalam,zaniedlugo wpadne znowu,tymczasem……..
Owczarku, dziękuję za życzenia.
Wszystkiego, najlepszego na Święta Tobie i wszystkim Blogowiczom
życzy Moguncjusz
Owczarku, serdecznie dziękuję za wspaniałe życzenia!
Radosnych i pięknych Świąt dla wszystkich bywalców Budy i Owczarka z Panią Owczarkową!
Opowieść zostawiam na później.
Owcarecku ostomiły, jałowcowej i Smadnego życzę Ci jak najwięcej od jutra, bo dziś pewnie pieseczek inne smaki ze stołu dostanie 😉
Państwu Owczarkowstwu i wszystkim Budowiczom pięknych i ciepłych Świąt 😀
Na tyn Nowy Rocek nolepsego Owcarkowi i budowym. Coby sie nom pieknie syćko darzyło w chałupie i wedle nij, wej!
Gospodarzowi z Rodziną i Gościom z Rodzinami miłego świętowania zyczę 🙂
Od Mikołaja:
– Najsztub „Z Raczkowskim do piekła” – http://www.przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,6064.html
– Ze Lwowa – http://www.youtube.com/optymalni?gl=PL&hl=pl
Tyz sobie westchne,ze dawniej piknie bywalo,jak czlowiek dziecieciem byl.
Czekalo sie ino na prezenty.Choinke ubieralo i smakolyki z niej podjadalo!
No coz,czasu ni jak cofnac sie nie da.
Poki co swietujemy.Choc pogoda szyki popsula,wazne,ze w budzie zawsze jest swieto i dobry humor dopisuje.
Jeszcze raz Wesolych Swiat,hej 🙂
Wiesz, Ano, ja pamiętam głównie zamęt i emocje przedświąteczne, niekoniecznie najlepsze.
Dziwne, samych świąt nie pamiętam i nie pamiętam prezentów. Wiem, że było sporo osób, bo Dziadziuś i Babcia mieszkali u nasi dziećmi z rodzinami ściągały do rodziców.
Miałam różne obowiązki: szorowanie drzwi, floterowanie, porządkowanie w szafach itp, itd.
Nie wszyscy, jak widzisz, tylko czekali.
A z okresu pierwszych lat życia pamiętam, że zapaliła się choinka (świece) i tylko przytomności mojej Mamy zawdzęczamy, że nie spaliło się mieszkanie.
Lalek i innych takich nie było chyba.
Garnki do zabawy doskonale spełniały różne szkiełka i inne przydatne skorupy.
W przedszkolu robiliśmy różne zabawki na choinkę i to one wisiały.
Piękne były. 😀
Pozdrówka!!!
Mimo zmęczenia, fajnie jest coś szykować dla bliskich.
dzien dobry!
Pisz juz po raz ktorys na takim bezmyszowym komputerze i ciagle udaje mi sie cos schrzanic na tyle, ze mi wpisy znikaja.
Pogodnych i wesolych swiat wszystkim zycze !
U mnie pochmurno i bardzo wietrznie, a juz zwlaszcza na tych wysokosciach. Teraz leniwe popoludniea za pare godzin obiad u rodzicow Jennifer, czyli rodzinne zebranie. Jutro do domu, dla mnie 3 dni Toronto w zupelnosci wystarczy.
‚Dziecko’
Dziecko
już się niczego nie musi uczyć
jak wszyscy starzy,
Dziecko wie,
że lód nie ziębi, a ogień nie parzy.
Dziecko wie,
że można czytać po ciemku,
ile się tylko chce
i oczom nic się nie stanie;
Wie, że można stanąć sobie na oparciu krzesła
i krzesło nie przewróci się,
i ręki się nie złamie.
Wie, że pierwszego dnia
od razu można leżeć sześć godzin na słońcu
i nie dostanie się porażenia;
Wie, ze można chodzić po rżysku
bez najmniejszego wrażenia.
Wie, że nie potrzebuje
płaszcza nieprzemakalnego na deszcz
ani kaloszy na błoto,
Wie, jak się prowadzi łódź żaglową
nie wsiadając nigdy przedtem w to to.
I wie, że nie zepsuje sobie apetytu
jedząc na kwadrans przed obiadem
trzy tabliczki czekolady z orzechami.
Poza tym większość dzieci jest zdania,
że tylko inni przeziębiają się
w przeciągu w mokrych ubraniach.
Ogden Nash
Owczarku, chyba nie tylko Twój Baca tęskni do takiej pewności świata 😉
****************************************************
Radosnych, ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
Dzisiaj był całkiem ładny, wiosenny dzień, +5C, ciepły wiatr (teraz nawet dość solidnie dmucha), takie Święta lubię 🙂 nie trzeba uważać na chodnikach, że śnieg, że ślisko. Dobre choć kilka dni takiego wytchnienia.
Ja bym wolała śnieg, tylko nie w postaci brei.
Słońce i śnieg skrzący się tęczowymi odblaskami, trzeszczący pod nogami. Pycha! 🙂
Aż by się chciało pospacerować i pogapić na świat. 🙂
Przepraszam za poprzedni, niechlujny wpis. Podłogę froterowałam, a Dziadkowie mieszkali u nas.
Mama pochodziła z biednej, bardzo wielodzietnej rodziny, gdzie dzieci od zarania miały obowiązki i podobnych zachowań wymagała ode mnie.
Chociaż jedna z moich ciotek uważała, że jestem rozpieszczona i rozpuszczona, jak dziadowski bicz, wspominam to szaleństwo sprzątania i prania, jako często ponad moje siły.
Może to i dobrze zresztą, jestem kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boję. 😆
A teraz wreszcie przeczytam, o czym baca marzył.
Ach, to już teraz wiem, czemu tak dziecięce wspomnienia przywołujecie. 🙂
Dzięki, Owczareczku, za życzenia! 😀
Z jednej strony lubię siebie z czasów dzieciństwa, bo świat był taki fascynujący, ciekawy, tajemniczy, wiele obiecujący, a z drugiej strony dosyć biedny i tyle jeszcze do przeżycia, i tyle trudów do pokonania, i tyle szczęścia, i tyle smutków, i tyle radości… i ja tak naiwnie oczekująca tylko bardzo dobrych rzeczy w dorosłym życiu.
Chyba nie podzielam marzeń Bacy.
Jak napisałam wcześniej:
„Mimo zmęczenia, fajnie jest coś szykować dla bliskich”, żeby im sprawić radość.
I niech już tak będzie. 🙂
Słucham „Trzeszczącej płyty”, a na niej:
http://www.youtube.com/watch?v=8IJzYAda1wA
I jescze: 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=b5WVkl_f7_E
No i to niech jeszcze potrzeszczy:
http://www.youtube.com/watch?v=kSuYpv9fkxU
Mozliwe, ze w Noc Wigilijna zauwazyliscie na niebie szybko poruszajacy sie pojazd. Mozliwe, ze to byl Santa. 24 grudnia Santa wyposazony w GPS wyruszyl z Bieguna Polnocnego w kierunku ‚international date line’. Nastepnie poruszal sie zgodnie ze strefami czasowymi, aby w te noc rozdac wszystkim prezenty. Skrecil rowniez do ‚International Space Station’, aby zostawic podarki dla astronautow.
NORAD (North American Aerospace Defense Command przy pomocy specjalnych kamer nagralo przelot Santy w niektorych miejscach Globu. Transmisja byla na zywo ze wszystkich miejsc na swiecie, a video z niektorych miejsc. Polozenie Santy oglaszane jest przez czlonkow sil zbrojnych US i Kanady.
Tu mozecie zobaczyc wszystkie video. Pierwsze jest ze startu na Biegunie Polnocnym, nastepnie poludniowy Pacific i potem Auckland. Ostatnia transmisja jest z Hawaii.
http://www.noradsanta.org/en/video.html
NORAD sledzi podroz Santy od wielu lat. NORAD miesci sie w Colorado Springs. Wiele lat temu w miejscowej gazecie wydrukowano numer telefonu, na ktory dzieci mogly dzwonic w Noc Wigilijna, aby zapytac o aktualne polozenie Santy.
Numer telefonu wydrukowano z malym bledem. Okazalo sie, ze byl to numer komandora NORAD w Colorado Springs. Komandor otrzymywal liczne telefony z zapytaniem o aktualna lokalizacje Santy.
Komandor wpadl na pomysl: NORAD tracks Santa. Kilka lat temu Google i NORAD polaczyli swoje talenty i trase podrozy mozna sledzic na zywo na youtube.
Santa juz ukonczyl swoja podroz na rok 2009.
To tylko ja z Orcą się dzisiaj nagadałyśmy.
W takim razie idę spocząć.
Hejka! Jak mówią bywalcy. 😉
Święta były pod znakiem deszczu, wielkich kałuż, wiatru i wylanej miejscowej rzeczki. Rozpuściły się resztki śniegu.
Mt7, wspaniale wczoraj „trzeszczało”. 🙂
Miłego dnia! 🙂
Udy- ludy, Owcarku lode budy,
w Nowym Rocku pieniazkow jak oblockow
od pani Owcarkowej na oba licka bockow,
I niechaj Cie chorobska serokim lukiem mina.
A skoro zes owcarek, niech karmia Cie slonina.
Wszystkim budziarzom przez caly rok
dobrze wychlodzonego Smadnego
i nie przesolonej jalowcowej.
Ha!
Dzisiaj ładny dzień, słońce świeci.
W wigilię był z nami mój brat z córką. To była dla nich bardzo trudna wigilia, cieszę się, że zechcieli być z nami.
Czuję dzisiaj w sercu taki pogodny spokój, jak za oknem, czego i Wam, Kochani, życzę. 🙂
Witajcie,
jakos te swieta w polowie udane 🙁 Pogoda zawiodla.Dzisiaj ledwo slonce poswiecilo i zaraz ucieklo.Mojego jedynego lumbago dopadlo,o sobie nie wspomne,ale glowe mam jak wiadro!?
Tak naprawde to zatesknilam juz za wiosna.Nichze ta zima juz sobie idzie.Moze w gorach jest teraz ladnie,ale na nizinach,eh……………………
Marysienko-ja rowniez nie mialam znowu samych „bogatych” swiat.Nawet bywaly takie, ze sie wyraze „bezprezentowe”!!
Porzadki tyz sie robilo,w kolejkach wystawalo,bo rodzice do ostatniego dnia pracowali.Ale jak to na stare lata bywa,zapomina sie to co zle,a zostawia mile wspomnienia.
No to kochani obysmy dotrwali do Sylwestra.Poki co, baj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aneczko, ja nie pisałam wspomnień w opozycji do innych, że moje lepsze, bo ubogie. 😆
Napisałam, co pamiętam.
A małym dzieciom wystarczy niewiele, żeby się dobrze bawić.
Pamiętam, że podłogi były wywiórkowane, błyszczące, pachniało pastą, szeleściła sztywna pościel, pachniała choinka, upieczone ciasta i inne smakołyki, wszyscy się stroli i były święta.
To są niby miłe wspomnienia, ale całe życie powtarzałam sobie, że u mnie nie będzie takiego szaleństwa porządkowego, bo nikogo nie wprawiało to w dobry nastrój.
Pewnie każdy ma jakieś dziwactwa, których jego dzieci nie chcą powtarzać.
Na marginesie zauważę, że tej podłodze dobrze by zrobiło wiórkowanie po świętach. 😀
Bry!
Zajrzyjcie pod:
http://alicja.homelinux.com/news/
Tam poszukajcie pliku : Warszawa_grudzien-2009.pps
Można go ściągnąć, albo otworzyć za pomocą czegoś, co otwiera pliki w formacie pps, u mnie robi to Open Office na przykład, Widnows na pewno ma coś w tym rodzaju.
A Warszawa rzeczywiście piękna w światłach.
Gdyby komus nie wyszło, mogę osobno umieścić galerię w picassie, ale sadzę, że nie będzie problemów (w razie czego dać Zn).
Alicjo,
Zajrzałam. Bardzo podobne zdjęcia do tych, które nam mt7 pokazała. Z tych samych miejsc. 🙂
Nie da się ukryć- pięknie w naszej stolicy. 🙂
Ale w zimowej stolicy Polski tyz jest piknie! 😀
O Jezusickuuu! Ale ten brzuch mnie ku ziemi ciązy, kie nawykradołek gaździnie telo przysmaków świątecnyk! Juz myślołek, ze sie na krzesło przy komputrze nie wdrapie. Ale jakosi sie wdrapołek. A skoro sie wdrapołek, to niek piknie podziękuje syćkim za świątecne zycenia i… pozyce Wesołej Reśtecki Świąt! Bo tak jakosi piknie wysło, ze w tym rocku som 3 dni Świąt, a nie dwa 😀
Święta, święta i już po…. Niedawno wróciliśmy od Młodych.
Opowieść Owczarka cudna – wspaniały prezent pod choinkę! 🙂
U mnie Święta były ‚rodzinne’, więc sporo zamieszania, dlatego nawet nie podchodziłam do komputera, nie oglądałam TV, nie słuchałam wiadomości.
Teraz pora odpocząć.
W stolicy Dolnego Śląska też pięknie!
Witajcie poświątecznie! 🙂 Dobudzam się herbatą (w nocy długo czytałam i teraz bardzo niemrawa jestem) i zastanawiam się, od czego zacząć poświąteczne porządki – oj, jak mi się nie chce!
Dzień szary, chociaż trochę śniegu w nocy spadło, ale już właściwie stopniał.
Mimo aury – miłego dnia! 🙂
Bry!
Poświateczne porządki?! Zara… najpierw trzeba odpocząć po świętach, czyz nie?!
A poza tym jest poniedziałek, o! Należy się wypoczynek.
Owczareczku… – jaka dowcipna, mądra i świetnie skonstruowana gawęda!!!
🙂 🙂 🙂
Jeszcze raz wielkie dzięki za życzenia!
🙂 🙂 🙂
A teraz scroll do góry: jeszcze raz się pośmiać. I podumać ❗ 😀
Dalszy ciąg trzeszczącej płyty 😀
http://www.youtube.com/watch?v=7-u9RRhq35Y
Hej!
Jaki piękny zrobił się świat. Wsztstko przykryte grubą, śnieżną, migoczącą tęczowo kołderką.
Pewnie długo nie poleży, ale zachwycająco wygląda.
Śnieg!!!
http://w391.wrzuta.pl/audio/1TPoObEmKmc/na_calej_polaci_snieg
Jaka migocząca kołderka?! Deszcz pada. 🙁
Próbowałam wymóc na R. różne prace fizyczne (drobne przemeblowanie), ale uciekł. 👿 No, nic, kiedyś wróci…
Also! Tak zaraz po świętach! 😯
Miej miłosierdzie!
A jak było z tą biżuterią prezentową?
U nas jescze też niedawno było buro i mokro.
Jest koło zera, to obawiam się, ze szybko zniknie.
A tak się fantastycznie poczułam, wszystko białe, zamiast samochodów białe pagórki, nie widać różnicy gdzie ulica, gdzie chodnik.
Ciekawe, dlaczego to taki uspokajający widok.
Chociać nie dla wszystkich, Hortensja nie lubi śniegu. Pewnie nie tylko ona.
Troche biżu znajdziecie tu.
I owszem, nadstawiam tyłek, ze nie porobilam więcej zdjęć w dziale mineralogii, w Royal Ontario Museum, ale wcześniej byłam na wystawie starożytnych zapisków z okolic Morza Martwego (Dead Sea Scrolls) i tam nie wolno było robić zdjęć, a do tego eksponaty były ledwo-ledwo oswietlone, bo swiatło im szkodzi 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Toronto_summit/
Miłosierdzie miałam przed świętami, ileż można?! 😆
Co do wiadomych ametystów, to dostałam bransoletkę, która nie pasuje do mojego wisiorka i naszyjnik z bransoletką z dużych, ładnie szlifowanych kamieni. Najbardziej elegancki komplet (naszyjnik, bransoletka, kolczyki) wciąż leży schowany w szufladzie. Myślałam, że wręczy mi na rocznicę ślubu w drugi dzień świąt, ale dostałam tylko piękne róże. Wystarczyłyby w zupełności, ale męczą mnie te ametysty – zapomniał (ma większą sklerozę ode mnie), czy dla kogoś innego? Jak go znam, to zapomniał. Chyba zacznę przebąkiwać o kolczykach z ametystów, może sobie przypomni! 😉
W trakcie mojego pisania zadzwoniła koleżanka z Niemiec, więc była przerwa i Alicja zdążyła. Ledwo co widać te eksponaty. 🙁
A teraz lecę zmyć mazidło z włosów – wprawdzie nie zielone i nie odmładzające, ale podobno dobrze robi. 🙂
Nie lubię zdjęć Alicji na Jej serwerze.
Nie mam cierpliwości, godzinę się otwierają i zamykają, cała przyjemność zamienia się w irytację u mnie.
Jak widać z tych niewielu zdjęć, w ramacj jednego minerału mogą powstać bardzo różne w kolorach kamienie.
Fajne, mogła dać więcej – ale w picasie > plissssss!
Also, mnie też by męczyły, więc zapytałabym, zwyczajnie, że zobaczyłam przypadkowo. 😉
Rękopisy z Qumran:
http://pl.wikipedia.org/wiki/R%C4%99kopisy_z_Qumran
Są przechowywane w Jerozolimie w muzeum, które ma kształt przykrycia z glinianych dzbanów, gdzie je znaleziono w grotach Qumran.
Budynek cały czas jest polewany wodą, żeby zapewnić odpowiednią temperaturę i wilgotność zwojom.
Ekscytujące!
tu jest to muzeum
W środku jest dosyć ciemno.
Tu jest to muzeum.
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Israel_-_Jerusalem_-_Shrine_of_the_Book.jpg&filetimestamp=20081025213637
A mój komentarz czeka na akceptację, nie wiem czemu, podałam tylko ścieżkę do tego zdjęcia.
Można powiększyć. 🙂
Juz zaakceptowane 😀 Ale cemu, EMTeSiódemecko, ten komentorz do pocekalni poseł, to jo tyz nimom pojęcia. Napił sie ten Łotrpress cegosi w święta cy jak????
A! Niekze ta. Lece na śnieg ulepić piknego bałwana! Abo inkse igloo 😀
Wera zwołała kolegów, wzięła kamienie ze swojej kolekcji, 2 marchewki z lodówki i Amiga i poszła lepić rodzinę bałwanów. Ponieważ Amigo „zajął się” marchewkami, lepienie beznosych bałwanów było bezzasadne wiec zabawa przerodziła się w walkę na śnieżki. Każdy sobie zrobił zapas amunicji, potem – walka. Oczywiście moja córa wykolegowała kolegów bo najpierw wystosowała postulat by przerywać zabawę, gdy komuś zabraknie amunicji, zgodnie odrzucony przez chłopaków, a potem najpierw rzucała swoje śnieżki głównie w skład pocisków przeciwnika. Spotkało się to z gromkim wyśmianiem jej celności, ale za chwilę miny zrzedły, bo Amigo biegł we wskazywanym przez Wery rzuty kierunku i rozbrajał przeciwnika. 😆 😆 😆
Kod baaa 😀
Szkoda mt7, że większość tych rękopisów jest jednak nieznanych szerszemu ogółowi . Prace są utrudniane, bardzo ograniczany krąg naukowców dopuszczonych do prac nad zwojami. Ja rozumiem unikalność, ale to już tyle lat, a do tego sporo się nasłuchałam i naczytałam o różnych podejrzeniach o złą wolę….. 🙁
Nie lubicie, to nie – nie ma musu oglądać.
To nie jest sprawa serwera, tylko w zakichanym windows to się powinno ustawiać podobno SAMO należycie – i w dobrej rozdzielczości. Taką też rozdzielczość podaję, a tym razem i tak mniejszą, niż zazwyczaj, ze trzy razy mniejszą.
Może sie dam uprosic o jeszcze mniejsze, ale na tera to jestem z nosem dogórnie wzniesionym… hm hm… i pilnuję kuchni, bo gotuje na przyjęcie Ruskich!
Swoja drogą… jak zmniejszę te duże, to dopiero nie będzie nic widać 🙁
Gdybym wiedziała, ze tam można już sie rozcykać, to może bym nastawiła jakieś tam potrzebne do pomieszczeń i tak dalej. I na ciemności egipskie, nomen-omen…
Matko… czytać instrukcje to nie ja 😉
Letę do kuchni.
Dla mnie, Małgosiu, to jest zrozumiałe, że nie każdy chętny jest dopuszczony do tych rękopisów.
A kogo to interesuje, ten ma/miał okazję kupić tłumaczenia i komentarze.
Alicju,
ustawia się samo i można powiększyć, tylko trwa to godzinami.
Co Ci zależy, wrzucić równolegle do picasy, przecież zaznaczasz, przesyłasz i samo idzie, a ile wdzięczności ogladających zaskarbiasz.
Na mój dusiu! Niek zyje sojus Werecko-Amigeckowy! Oto dowód na to, co współpaca cłowieka z psem moze zdziałać 😀
A o tym Qumranie to piknie w swoik ksiązkak pisała świętej pamięci poni profesor Świderkówna. Bo ona w ogóle piknie pisała 😀
Nie wkurzajcie mnie bitwą na śnieżki i lepieniem bałwana! 😉 Mżawka i taki wiatr, że tylko czekam, kiedy z choinki przed domem spadną lampki.
O takim wietrze, Alsecko, mozno pedzieć tylko jedno – BAŁWAN!!! 😀
Pora na uchy do poduchy. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=GGNLLJz4Ajw
Ciii!
Alicja pisze:
2009-12-29 o godz. 00:05
mt7,
mnie jest łatwiej u mnie, niż ładować do picassy. Poza tym? miejsca tylko tyle, ile?
Pomyślę.
A co do pogody, też żem podkurzona! Co to w ogóle jest?!
Najeżyłam się.
Nie zdążyłam nic więcej wcześniej, bo znowu telefon zadzwonił. Pamiętacie te czasy, gdy na ‚międzymiastową’ czekało się godzinami?
O Qumranie kiedyś czytałam – fascynujące!
Jutro z Natalką muszę ‚przerobić’ religię – ze sprawdzianu dostała ‚jedynkę’!!!
Nie będzie lekko, bo bardzo nie lubi nowej katechetki, ale może się uda.
Mt7,
Pełne tłumaczenia , jeśli w ogóle jakiś pełny zbiór powstał, były że tak powiem pirackie, nie autoryzowane przez naukowców dopuszczonych do zwojów. Wydali je naukowcy mający dostęp pośredni (np. fotokopie przechowywane w różnych miejscach np. uniwersytetach).
Owczarku,
Mnie też bardzo ta współpraca rozbawiła. 🙂
Also,
Pewnie u nas szybko wszystko stopnieje, jak ostatnio. Ciepło….
Trzy komentarze weszły o tej samej godzinie i minucie – tego chyba jeszcze nie bylo! 🙂
Alicjo, nie idź na łatwiznę! 🙂
Udaję sie już w wiadome objęcia, bo oczywiste, że jutro długo nie pośpię.
Piękne te Twoje ‚trzeszczące płyty’, mt7. 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Kupilam kiedyś /chyba ze dwa lata temu/ książkę o Qumram, ale byla tak napisana, jakby autorowi żal bylo uchylić rąbka tajemnicy, czyli nie napisal prawie nic, a książka jest dość obszerna. Dlatego uważam, że szkoda pieniędzy na te publikacje. Jeśli chcialoby się czegoś konkretnego dowiedzieć, trzeba by wejść w kontakt chyba najlepiej z czytelnią lub biblioteką uniwersytecką.
ps
akurat nie wiedzialam, że jest publikacja profesor Swiderkównej, a szkoda. Zaraz poszukam w jakiejś księgarni internetowej.
Hortensjo, raczej nie ma osobnej książki Prof. Świderkówny, odwoływała się czasami do odkryć w Qumran.
Wokół znaleziska narosło wiele mitów i bredni, jak to z mediami bywa.
Rzecz była niewyobrażalnie trudna, od samego początku, tj. od pozyskiwania materiału, tu trochę na ten temat:
http://czytelnia.onet.pl/0,1096753,1,do_czytania.html
Podam dalej dwie ścieżki do książek.
„Jeden z najkompletniejszych w świecie przekładów tekstów pozabiblijnych, hebrajskich i aramejskich z Pustyni Judzkiej”
http://dabar.pl/dbr/product_info.php/products_id/10590008
Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego, autora poprzedniej książki:
http://www.poczytaj.pl/15987
Trzeba trochę poszukać, mogą być tańsze w innych sklepach.
No i jeszcze to info o Bibliotece Zwojów:
http://www.enigmapress.pl/zwoje.php
O Dead Sea Scrolls to ja mogłabym wiecej, bo dzięki blogowej (sąsiedzkiej) przyjazni byłam na wystawie „Dead Sea Scrolls” w Toronto, dostałam książke ( i kopie sie w d.., ze nie poprosiłam o autograf!, kretynka…) .
To jest niesamowite przezycie, jeśli sie wie, co przed oczami. Nie, nie mozna było robic zdjęć, a same eksponaty były ledwie oświetlone, bo światło im szkodzi.
Ja wstrzymuje oddech w takich momentach, bo czuję, ze mówia do mnie wieki…
Skrawki materiałów zaledwie poskładane, a i nie poskładane ze sobą, urywki jakies… i myślisz – przeciez to tyle i tyle lat temu, niesamowite, że przetrwało.
Nie wiem, jak wy, ale ja, będąc na takich wystawach czuję „oddech historii” i tak jakbym przenosiła się w czasie. Pewnie w poprzednim zyciu byłam Kleopatrą 😉
ok… albo jedną z jej służących… niech będzie…
Also,
ale dzięki Pięknej Helenie zawsze miałysmy połaczenie telefoniczne na zawołanie, pamiętasz?
224… 226
Tera juz nie ma takich numerów 🙁
Co za dzień… Natalka od świtu z bólem głowy, piec gazowy wysiadł, więc brak ogrzewania i ciepłej wody – fachowiec przyjdzie jutro i jeszcze różne takie… Padam na twarz…
Zaczytałam się w tych różnych, co to mt7 podesłała, ale już lecę pod kołdrę, bo zimno. 🙁
Alicjo, całkiem zapomniałam, że my i przez telefon! 224 wciąż aktualny, tylko trzeba na początku dodać siedem cyfr. 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Witajcie,
skoro o „starociach”-wczoraj przegladalam zdjecia,ktore byly wlasnoscia mojej sp.babci i odnalazlam cztery fotografie.Niektore niestety troche zniszczone,takie na kartoniku, w kolorze sepii.Policzylam,ze przynajmniej dwie z nich maja juz wiecej,niz 100 lat!!Wydobede je na swiatlo dzienne i oprawie w „zabytkowe” ramki.Troche zaluje,ze w czas nie podpytalam babci,kto jest na tych fotkach?!Niektorych poznaje, innych nie 🙁 Przyjdzie chyba zapytanie do nieba wyslac 😉
Tyz niedawno biegalam po wystawach.O jednej juz wspominalam, tej pt.Cezanne,Picasso,Mondriaan.Zdjec nie budziet,bo nie pozwalaja,nachalna jakos nie potrafie byc!
Wystawa ciekawa,chociaz moglaby byc bogatrza.Po raz kolejny przekonalam sie,ze ni jak mnie Picasso,ani Mondriaan nie wzruszaja.Ten ostatni, moze we wczesnym okresie swojej tworczosci.
Nie przemawiaja do mnie ich lamance i kupa kresek……………………
Zreszta,czy wszystko musi mi sie podobac 😉
Alsie zycze powodzenia w walce z technicznymi upiorami!!
Hej,salute.
Ana…
warto zeskanować dla potomnych – patrz, tutaj moja prababcia w sepii
http://alicja.homelinux.com/news/Babcia-Mamy mama.jpg
Zaraz podesle inne, najstarsze, jakie mam.
O, teraz prosciej… przepraszam za sznureczek nie taki
http://alicja.homelinux.com/news/Prababcia.jpg
A to jest zdjęcie z ok. 1903 roku, moze 1903-1905, nie wiecej.
http://alicja.homelinux.com/news/Dziadek Stanislaw3.jpg
znowu… poprawiłam juz!
http://alicja.homelinux.com/news/Dziadek_Stanislaw3.jpg
Alicjo-o wlasnie takie fotografie,nawet z tych samych lat!!
Mam zamiar przygotowac kiedys pudlo,ze wszystkimi „starociami”i zostawic w spadku synowi,zeby wiedzial skad pochodzi.Wymalowalam juz spore drzewo genealogiczne naszej rodziny.Mam nadzieje,ze kiedys bedzie chcial cos wiecej wiedziec.Choc na razie „chlopisko”,co innego ma w glowie 🙁
Ale co sie dziwic,sama tez pozno zabralam sie za rodzinne „archeologiczne wykopaliska” 😉
Pudło pudłem, Ano,
warto zeskanować i trzymać na dyskach, bo fotografie sie starzeją, albo nie daj Boże, cos sie przytrafi, i znikną. Mnie zniknął kiedyś cały mój osobisty album z fotografiami ze szkolnych lat i takich tam…. o skanerach wtedy nawet wróbelki nie ćwierkały, a szkoda 🙁
Teraz nawet jak mi sie dysk z Albumem zapodzieje, poproszę siostrę jedną czy drugą, albo siostrzeństwo czy bratanków, maja kopie, mogą skopiować dla mnie.
Moje dziecko poprosiło o kopię, bo sie wzięło za drzewo genealogiczne i potrzeba mu zdjęć rodzinnych. No to podesłałam! Po raz wtóry zreszta….
Alicjo-z tym skanowaniem,to je tak,ze trzeba miec kope czasu 🙁
A mnie nawet na stare lata ciagle go brakuje!!
Ale kto wie,moze kiedys zabiore sie do roboty?Zastanawiam sie,czy kiedykolwiek moje wysilki zostana docenione,pewnikiem nie?!
A gdziez to wszystkich wygnalo z budy????
Czyzby juz szykowali sie na balety sylwestrowe???
Ana,
im dalej, tym mniej tego czasu…
„a czas goni, a czas goni… (Młynarski Wojtek)
http://www.youtube.com/watch?v=z80DSj8jV4k
Takich rzeczy nie należy odkładać, bo przepadną. Ja przysiadłam, jasne, że mi zajęło trochę czasu, teraz zła jestem na siebie, że nie zrobiłam w większej rozdzielczości… dobrze, że w ogóle zrobiłam, przecież nie mam tych albumów pod ręką, przytargałam je z premedytacją do Kanady, żeby zeskanować i zachować dla potomności, a potem odwiozłam do domu.
Wysiłki zostaną docenione, wierz mi.
O! Teraz zerknęłam do archiwów… jasne, ze mam tam skany staroci w różnej rozdzielczosci! Tyle rozumu miałam, że zachowałam… 😉
O, piękny temat – stare rodzinne fotografie. Od ponad roku szykuję się do ułożenia albumu, ale właśnie trzeba by zeskanować (synek obiecał), żeby dla wszystkich było, więc tak leżą w pudłach. Niestety, wiem tylko o dziadkach z jednej i drugiej strony – nie chciało się słuchac babcinych opowieści, a teraz nie ma kogo zapytać, niestety. Jedno, co wiem na pewno, to babcia Michalina była feministką, a dziadek Grzegorz komunistą i alkoholikiem. Podobno przed każdym 1maja przychodził po niego policmajster i zabierał go do aresztu razem ze sporą bańką bimbru i tak tam sobie razem siedzieli, pili, a po trzech dniach wracali skacowani. To przed wojną było, oczywiście.
Komunizm się w naszym domu nie przyjął, bo mieszkaliśmy z babcią Marysią i dziadkiem Stasiem, a Oni wręcz na odwyrtkę byli. Dziadków za strony Ojca nigdy nie poznałam.
Dzisiaj jakieś wędrówki ludów przetoczyły się przez mój dom, co jest miłe i pożądane, chętnie widziane, ale… są takie dni w tygodniu, że nic się nie układa… 🙁 Wygląda na to, że wszyscy uparli się chorować. 🙁
Ja dzisiaj też miałam trudny dzień.
Kosztował mnie trochę zdrowia i wiele emocji.
Czegoś się nauczyłam przy okazji, a to nie są przyjemne nauki.
Nie mam siły.
Trzeba się wyspać przed powszechnym szaleństwem radości ze starzenia. 🙁
Dobrej i spokojnej, w całości przespanej.
A jutro:
http://www.youtube.com/watch?v=sgBqri0WDX8
Niek zyjom skany staroci! Niek zyjom!!! 😀
Co do poni Świderkówny, to niek jesce zboce, ze ksiązki o samym ino Qumranie to ona nie napisała. Chyba. Ale pisała o tym mniej lub więcej w swoik historiak biblijnyk. Polecać chyba nie muse, bo chyba ogólnie wiadomo, ze popularnonaukowe ksiązki tej poni cyto sie lepiej niz niejeden kryminał 😀
Niech żyje bal! 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Jak tam u Was ze śniegiem? U mnie o szyby dzwoni ten jesienny. 🙁
U mnie lekutki mrozik , momentami cos białego leciało z nieba, za chwilę północ i ostatni dzień roku 2009, nie wiadomo, śmiać sie czy płakać.
http://www.youtube.com/watch?v=IwgpmZZdDCU&feature=related
Bry!
Co taka cisza? Wszyscy odprasowuja kiece i garnitury, siedzą u fryzjera?
Ja spokojnie w szlafroku jeszcze… dopiero poranek. I mozliwe, ze wieczorem też coś stosownego założę – elegantszy szlafrok? 😉
Normalnie wymietło wszystkich 😯
U mnie lekutko snieży. Robie sałatke jarzynową, szampan się chłodzi, będzie w domu i po sąsiedzku u Franka.
Stosowna piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=dcLMH8pwusw