Grypa, grypa i po grypie
Na mój dusiu! Cytaliście najnowse wiadomości grypowe? Posłuchojcie ino:
Na jesieni, gdy polskie władze postanowiły nie kupować szczepionek, w mediach w Europie Zachodniej liczono chorych, przewidywano ogromną liczbę zachorowań, zalecano, by się nie całować. Władze – nie tylko na skutek presji publicznej, ale i pod wpływem zaleceń WHO – zamówiły bardzo duże ilości szczepionek. Ustawiały się po nie kolejki, lecz gdy epidemia okazała się słabsza niż się spodziewano, Francuzi, Niemcy, Brytyjczycy przestali zgłaszać się po szczepionki. Okazało się też, że wystarczy jedna, a nie – jak początkowo sądzono – dwie dawki szczepionki. Rządy pozostały z dużą ilością niewykorzystanych dawek. Władze Holandii, Niemiec i Szwajcarii już na jesieni zapowiadały, że będą chciały sprzedać część szczepionek. Rozważają to także Brytyjczycy i Włosi. Po Nowym Roku okazało się, że dużą ilość szczepionek ma też do odsprzedania Francja, która wydała na nie 870 mln euro. […] We Francji na świńską grypę zmarło 200 osób, wielokrotnie mniej niż co roku umiera na zwykłą grypę.
No to sie porobiło krucafuks! Oj, porobiło! Najpierw było wołanie: O, Jezusickuuu! Świńsko grypa ante portas! To gorse niz dzuma pona Camusa! Gorse niz cholera jasno! Gorse niz ta zaraza, co to jom pon Almanzor na Hispanów sprowadził! Scepcie sie ludzie! Scepcie sie, bo ino scepionka moze wos przed straśliwom grypowom śmierzciom uchronić!
No i zaroz rządy najbogatsyk krajów rzuciły sie do kupowania tyk scepionek. Kupiły jednom dawke, drugom, trzeciom… milionowom… dziesięciomilionowom. Kupowały, kupowały, kupowały… Jaze nagle okazało sie, ze ani ta świńsko grypa nie jest jaz tak barzo groźno, ani scepionki nie som stuprocentowo skutecne, a w dodatku ludzie przybocyli se, ze scepionka jak to scepionka – moze chronić, ale moze tyz skutki ubocne ryktować. I w takiej Francji na przykład okazało sie, ze ino dwajścia procentów obywateli fciałoby sie zascepić. A więksość bardziej bała sie owyk ubocnyk skutków niz tej całej świńskiej zarazy.
No i tak jak przedtem było: „O, Jezusicku! Kupujmy scepionki!”, to teroz jest: „O, Jezusicku! I co my teroz z tymi syćkimi scepionkami zrobimy?” Ha! Mądry Francuz, Miemiec, Brytyjcyk, Holender, Śwajcar i Włoch po skodzie! No to my, Polacy, witomy w klubie!
A z tego syćkiego płynie pikny morał, ze kie za rok abo dwa zacnom dlo odmiany strasyć ludzkość jakomsi końskom grypom, abo królicom febrom, abo inksom gęsiom ospom, to bedzie duzo sanso, ze znów pandemia okaze sie nie tako straśno jako media malujom.
Ale jo, ostomili, nie po to ryktuje ten wpis, coby prawić tutok morały. Jo fciołek racej z odruchu serca popytać o pomoc dlo tyk rządów, co to telo tyk sakramenckik scepionek nakupowały. Moze ftosi mo pomysł, co teroz z tym całym towarem zrobić? Jo kilka mom. Telo ino, ze roz cytom, ze te scepionki zawierajom wirusy martwe, a roz – ze zywe, ino osłabione. No to tak se myśle, ze jeśli te wirusy so martwe, to moze na nawóz by sie nadały? Co by nie godać, byłby to nawóz organicny, a zatem lepsy niz te syćkie śtucne plugastwa. I fto wie? Moze sie okaze, ze nieftóre roślinki bedom barzo piknie rosły, kie ukatrupionym wirusem zostanom nakarmione?
Jeśli natomiast te wirusy som zywe, to mozno na przykład zapakować je do sondy kosmicnej i wysłać na Marsa. To by było barzo cenne doświadcenie naukowe: jeśli osłabione scepionkowe zarazki przezyjom takom podróz, to bedzie znacyło, ze zdrowy kosmonauta tym bardziej powinien przezyć.
A moze worce oddać te wirusy do zoo? W końcu som tamok słonie, zyrafy, hipopotamy, to cemu wirusów miałoby nie być? To przecie tyz zywina. Beskurcyja, ale zywina. Co najwyzej taki francuski cy miemiecki pon Gucwiński bedzie musioł do swojego ogrodu zoologicnego jakisi pikny mikroskop sprowadzić, coby zwiedzający mogli te stworzenia oglądać. Ino na wselki wypadek nie terraria z tymi weredami bedom scelnie zamknięte. Abo niek przynajmniej wisi przy nik napis: NIE KARMIĆ ZWIERZĄT.
A słyseliście, ostomili, o barzo modnyk w XIX wieku cyrkak pcheł? Na pewno słyseliście. No to moze teroz dałoby sie z tyk maluśkik beskurcyjej wyryktować cyrk wirusów? Bo przecie cego jak cego, ale rozrywki to wy, ludzie wse potrzebowaliście i bedziecie potrzebowali. Bajako.
Co poza tym mozno z tymi niewykorzystonymi scepionkami zrobić? Trza pomysleć. Więc jo jesce roz piknie pytom: jeśli ftosi mo jakisi pomysł, to niek podzieli sie nim z tymi rządami, co to sie z nadmiarem tyk scepionek borykajom. Bo jak im nifto nie pomoze, to bidoki sie po prostu załamiom! Załamiom i telo! Hau!
Komentarze
Skacze wirus po arenie,
Takie sztuczki są dziś w cenie.
Lecz to nie jest wirus wcale,
Lecz słoń zdolny niebywale ❗
Ja zapytałaby pana RPO.
Nie mam żadnego pomysłu, może się jeszcze przydadzą, wiosna, panie dziejaszku, to czas zachorowań, można będzie ze dwa, trzy tyżnie zapełniać strony doniesieniami z frontu o śmiertelnym żniwie.
Nie lubię na arenie żadnej żywiny.
Chociaż widok trzaskającego z bicza pogromcy wirusów wydaje mi się zabawny. 😀
Mnie się podoba pomysł z zoo. Tylko przy tym terrarium z wirusami koniecznie trzeba by umieścić jeszcze jedną tabliczkę – „Najdroższe zwierzęta świata” – kolejki do mikroskopu gwarantowane! 😀
Tradycyjnie zaśmiecę – miłego dnia! 🙂
A jutro idę na „Parnassusa” 😆
A co?
A wirus grypy wygląda tak, tylko w różnych odmianach kolorystycznych:
http://migg.files.wordpress.com/2008/08/flu-virus.jpg
Taki ładny, że nie dziwota, że taki drogi! 🙂
Czekam na recenzję, mt7! 🙂
Alsa pisze: „Tradycyjnie zaśmiecę – miłego dnia!”
Dlaczego „miłego dnia” to „tradycyjne zaśmiecanie”?
A czym są w takim razie życzenia „paskudnego dnia”? 🙂
Tes Teq,
Pan red. A. Szostkiewicz w którymś ze swoich blogowych wpisów krytykował ‚zaśmiecanie’ języka ojczystego – za taki śmieć, jako kalkę z języka angielskiego, uznał też życzenie ‚miłego dnia’. W Budzie, kto pierwszy się pojawiał, ten życzył miłego dnia reszcie. Po tym wpisie – troszkę złośliwie, nie ukrywam – zaczęliśmy dodawać do ‚tradycyjnych życzeń’ to ‚zaśmiecanie’.
Może pora przestać…
Pomysł z wirusami w zoo i wizja pogromcy wirusów z biczem w ręku przypomniała mi moją wizytę w Loro Parku na Teneryfie. Gdy weszłam z koleżanką do oszklonego tunelu, a nad naszymi głowami pływały rekiny i płaszczki, koleżanka zapytała ze źle skrywaną obawą „ciekawe jaką wytrzymałość mają te ściany?….” 🙂
No właśnie…… 🙄 😀
Also,
To zaśmiecanie to chyba tu już taki rytuał. 🙂
Jasne, że rytuał, ale skoro przestaje byc czytelny, to chyba pora zaniechać.
A tymi wirusami w szczepionkach zajęło się już Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy! Ależ Owczarek narozrabiał! 😯
Za chwilę „Seksmisja” – mam zamiar chociaż trochę.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Proszę! Zgromadzenie podczytuje blog Owczarka! 😀
Ciekawe, co z tego wyniknie.
Ja też idę spać, coś mało przytomna jestem.
Dobrej nocy!
Rytuał nie przestał być czytelny, jeden TesTeq nieczytelności nie czyni. 😉
@Alsa & mt7:
Gdy mi został wyjaśniony,
Widzę z całkiem innej strony
Ten rytuał, który w Budzie
Kultywują mili ludzie ❗
Bry!
A ja wczoraj nie zauważyłam nowego wpisu i oczy wytrzeszcyłam, ze nikto sie nie odezwał.
Skończyłam „Bikini” – bardzo dobrze się to czyta. Przypomina mi powieści tajemniczego Leonarda. Chyba czas dospać albo co… prawie trzecia nad ranem.
Miłego dnia, a mnie… chyba miłej nocy? 😉
Tes Teq – 😀
Alicjo, Leonard to pseudonim Leonarda Zagórskiego. Powieści zaczął pisać na emeryturze. Gdzieś powinnam mieć jego ‚Matnię’ albo ‚W matni’ – nie pamiętam dokładnie tytułu, a treści to już zupełnie. 🙁 Rzuciłam okiem na półki z książkami, ale nie widzę – pewnie ktoś pożyczył i nie oddał.
Mam sporo zajęć dzisiaj, więc tylko jeszcze tradycyjnie zaśmiecę-
miłego dnia! 🙂
Nie dawał mi ten Leonard spokoju, bo wydawało mi się, że jednak powinnam mieć – znalazłam w głebi regału. ‚Matnia’ – przeglądnę do poduchy, a teraz ‚uciekam jak motyl śpiewając w podskokach’. 🙂
Owczarku, taka kondensacja groźnych „bugs” to niesamowita bioenergia… broń biologiczna powiedziałabym – poza celami naukowymi, rozrywkowymi widzę tu zastosowania wojenne, pokojowe, terrorystyczne, grzewcze, eksplozyjne i eksplodujące… Aż dziw bierze, że jeszcze się z kotem nie zabraliście za problem z całą Waszą zwyczajową pomysłowością i przedsiębiorczością… 😀
TesTequ:
To jest bardzo miły gest
że z sympatii zdalim test. 😀
Tu wesprę Basię, Owczarku, koniecznie pogadaj z kotem, na pewno razem wpadniecie na genialny pomysł. 😆
Also,
Matnię mam, i miałam jeszcze jedną jego powieść („Inkarnacja”), pożyczyłam Leszkowi z Fredericton – książka sie rozpadała, ale prosiłam o zwrot, no a on wyrzucił, bo.. *rozleciała się* 👿
Poskładałabym!!!
Ale polecam Ci to „Bikini”, naprawdę wciąga, nie mogłam się oderwać od ostatnich 300+ stron (w sumie 430).
A co do Leonarda, to pamiętam, że przerabiałyśmy ten temat, bo ja Ciebie pytałam, co za diabeł tajemny.
O, rany, nic nie pamiętam, żadnej takiej rozmowy… 🙁
Sypie, miasto niemal sparaliżowane. Czekam na wnuczkę.
Witajcie,
doczlapalam wreszcie,chociaz powiem Wam,ze ten „Nowy…. zaczal sie calkiem po staremu,czyli od chorob 🙁 Jakies zarazy sie zalegly w naszej chacie i zyc nie daja!! Obawiam sie,ze nie ma nawet stosownej szczepionki 😮
Teraz czekam na wiesci od szanownego,bo dzisiaj tesc zalegl na stole operacyjnym! Wieczorem mialy byc wiesci ze szpitalnego frontu.Wieczor juz jest,a wiesci jak nie ma tak nie ma?????????????
Ale nie bede smucic.Alsie odpowiadam polowicznie,bo tak do konca,sama nie wiem,ktory to juz sezon naszych „zdesperowanych”.Mysle,ze chyba 6-ty.
U nas mrozi,ze Zywe koty okaza sie byc niezbednym elementem gospodarki „ogrzewczej”.Czy ktos widzial w poblizu BlejkKota??? 😉
Ciao amici.Trzymajcie sie zdrowo 🙂
Ana,
trzeba dać odpór!!! Stanowczy!Wszelkiej zarazie!
A za Teścia trzymamy kciuki. Da radę!
Also, o Leonardzie to było sto lat temu, kiedy zakupiłam jego Inferno, a Matnię to chyba mam od Ciebie.
Mam nadzieję, że do tej pory mąż Any odezwał się już i uspokoił ją dobrymi wieściami.
Daj znać Ano, jak sprawy stoją i wyrzuć zarazę z chaty.
Do TesTeqecka
„Skacze wirus po arenie,
Takie sztuczki są dziś w cenie.
Lecz to nie jest wirus wcale,
Lecz słoń zdolny niebywale”
W takim rozie kim w końcu był ten Trąbalski? Słoniem cy wirusem? 😀
Do MT7
„Chociaż widok trzaskającego z bicza pogromcy wirusów wydaje mi się zabawny.”
Chociaz dlo wirusów to musi być chyba maluśki bicyk. Bo kie nie bedzie maluśki, to wirus ogłuchnie przy pierwsym trzaśnięciu i wte dalsyk trzaśnięć nie bedzie słysoł.
Na zalinkowanym przez Ciebie, EMTeSiódemecko, zdjęciu to rzecywiście wirus jest barzo pikny. Pewnie specjalnie – coby zol było go ukatrupiać 😀
Do Alsecki
„Tylko przy tym terrarium z wirusami koniecznie trzeba by umieścić jeszcze jedną tabliczkę – ‚Najdroższe zwierzęta świata’ – kolejki do mikroskopu gwarantowane!”
Ciekawe ino, cy bilet do takiego terrarium musi być mikroskopijny – jako sam wirus.
„Za chwilę ‚Seksmisja’ – mam zamiar chociaż trochę.”
A! To ten, ka Kopernik była kobietom. I moim zdaniem to prowda. Wystarcy poźreć na hyrny obraz pona Matejki – przecie tamok Kopernik mo typowom damskom fryzure 😀
Do Małgosiecki
„Pomysł z wirusami w zoo i wizja pogromcy wirusów z biczem w ręku przypomniała mi moją wizytę w Loro Parku na Teneryfie. Gdy weszłam z koleżanką do oszklonego tunelu, a nad naszymi głowami pływały rekiny i płaszczki, koleżanka zapytała ze źle skrywaną obawą ‚ciekawe jaką wytrzymałość mają te ściany?'”
Prowdopodobnie, Małgosiecko, rekiny zadawały sobie to samo pytanie – ino nie z obawom, ba z apetytem 😀
Do Alecki
„Skończyłam ‚Bikini’ – bardzo dobrze się to czyta.”
No, jo byk pedzioł, ze to najwyzso pora skońcyc to bikini, Alecko. Przy temperaturak jakie teroz panujom zarówno w Polsce, jak i w Kanadzie…
„Leszkowi z Fredericton – książka sie rozpadała, ale prosiłam o zwrot, no a on wyrzucił, bo.. *rozleciała się*”
Musis teroz noleźć, Alecko, jakomsi rzec ftóro sie rozlatuje, a ftórom on barzo miłuje. I tyz mu wyrzucić 😀
Do Basiecki
„Owczarku, taka kondensacja groźnych ‚bugs’ to niesamowita bioenergia… broń biologiczna powiedziałabym – poza celami naukowymi, rozrywkowymi widzę tu zastosowania wojenne, pokojowe, terrorystyczne, grzewcze, eksplozyjne i eksplodujące… Aż dziw bierze, że jeszcze się z kotem nie zabraliście za problem”
Cyli uwazos, Basiecko, ze to my z kotem powinniśmy te scepionki od rządów zachodnioeuropejskik odkupić? No to chyba bez kolejnego sięgnięcia do Felkowej kieseni sie nie obejdzie 😀
Do Anecki
Anecko, to my tyz cekomy na wieści śpitalnego frontu. Musom być dobre!!!!!!!!! 😀
Miałam napisać o Parnassusie.
I nie wiem, co napisać.
Bo film nie wzbudził we mnie żadnych emocji, taki Harry Potter dla dorosłych. Robią wokół niego szum, bo w czasie nakręcania filmu zmarł na skutek przedawkowania leków aktor grający jednego z głównych bohaterów – Heath Ledger.
Bardzo współczuję rodzinie, bo to młody człowiek był, ale nie mogę z tego powodu powiedzieć niczego szczególnego o filmie. Szczerze powiedziawszy, nie ma tam postaci, która przyciągnęłaby moją sympatię, z wyjątkiem może córki tytułowego Parnassusa, ale też umiarkowaną.
Chyba jestem rozczarowana, pomimo fantasmagorycznych klimatów i przychylnych recenzji.
O wiele większe wrażenie zrobił na mnie „Powrót Króla” parę lat temu, chociaż był to ewidentnie film dla dzieci.
Dobrze jest zobaczyć, żeby mieć własny pogląd. Myślę, że wielu osobom się spodoba.
Ja raczej nie jestem tagetem dla tego rodzaju filmów. 🙂
Cyli kie bedom grali w Szczawnicy abo w Nowy Targu, to nie worce zakradać sie cichcem do kina? 😀
targetem!
Ja myślę, że worce, Owczarku.
Może Ci się spodobać, ma swój niewątpliwy klimat, tylko nie wiem jaki.
Grozy we mnie nie wzbudził, urodą nie zachwycił, ale ja jestem starsza pani przeca. 😀
Owczarku, popraw ‚przyciągnęłaby’.
No, właśnie – miałam wątpliwości, gdy słyszałam w reklamach, że to ostatni film Ledgera – takie wykorzystywanie ludzkiej tragedii budzi niesmak i podejrzenie, że skoro musi to być umieszczone w reklamie, to może dzieło nie takie wspaniałe.
Ano bywo dziwacnie z tom promocjom. Kie John Wayne umieroł na raka, to wzięto go do westernu „Strzelec”, ka zagroł… kowboja umierającego na raka. Inkso rzec, ze ona sam mógł sie przecie nie zgodzić…
Teroz juz – przyciągnęłaby 😀
Ano,
mam nadzieję, że wieści ze szpitala są dobre. Trzymaj się! 🙂
Jak u Was z pogodą? U nas wciąż sypie, chociaż zapowiadanych wichur jeszcze nie widać. Może pomyłka meteorologów, co daj, Panie Boże.
Also, myślę, że to nie jest tak.
W filmie ‚dograli’ resztę trzej inni aktorzy, wymyślono sprytne wytłumaczenie i podobno przekazali honorarium dziecku Ledgera.
Odbieram to raczej, jak rodzaj uznania, hołdu dla niego, a nie chęci reklamy.
Nie wyczułam tu fałszu.
Tyle, że sam film mnie nie poruszył.
No, właśnie – On wtedy żył i mógł decydować, ale takie „pośmiertne” wykorzystywanie w celach reklamowych jest, moim zdaniem, paskudne.
O, to się wymądrzam bez sensu, ale jakoś tak to odebrałam. Jeśli się mylę, to dobrze – trochę mniej paskudztwa na świecie.
Jutro wczesna pobudka mnie czeka, więc już się chyba udam w wiadome objęcia.
Wciąż sypie i jakby trochę mocniej zaczęło wiać. Martwię się, bo moja młodsza siostra wybiera się jutro do Karpacza – mam nadzieję, że zrezygnuje. Najmłodsza już odwołała przyjazd do nas, co jest mądrą decyzją, chociaż mi trochę smutno, że się nie spotkamy.
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Dobranoc! 🙂
Ja też padam.
Nie masz sie czym marwić, Also?
Wezżesz…
http://www.youtube.com/watch?v=6_-Jqxt1-As&feature=PlayList&p=D231733685ADD38D&index=0&playnext=1
R. od rana odśnieża z sąsiadami – ciekawa jestem, na jak długo to pomoże, bo sypie cały czas. Na szczęście nie wieje tak strasznie, jak prognozowali.
No to tradycyjnie zaśmiecę – miłego dnia! 🙂
Zaśmiecone to u mnie jest…. pół metra na biało 😯
Ale zostawiam to sportowcom do posprzątania 😉
Bry !
Hejka!
Pada lodowy deszcz, jakby piaskiem w szyby sypał, brrrrr!!!
Tu jest doniesienie, ze Rada Europy chce przesłuchać przedstawicieli WHO i koncernów farmaceutycznych w sprawie szczepionek przeciwko grypie A/H1N1,
są podejrzenia o zmowę:
http://www.rynekzdrowia.pl/Choroby-zakazne/Ogloszenie-pandemii-AH1N1-zmowa-WHO-i-koncernow-farmaceutycznych,14581,22.html
Ciekawe, czy RPO wycofał doniesienie z prokuratury?
A u nas wieje straszliwie. Tak drobny śnieżek, że przedostaje się przez szczeliny w oknie w łazience i muszę co jakiś czas odśnieżać parapet w mieszkaniu. 😯
Ano,
Mam nadzieję, że doczekałaś się dobrych wieści. Trzymam kciuki za rychłe przegonienie problemów zdrowotnych ! 🙂
mt7 pisze: Rada Europy chce przesłuchać przedstawicieli WHO i koncernów farmaceutycznych w sprawie szczepionek przeciwko grypie A/H1N1, są podejrzenia o zmowę
Pozostaje tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, który koncern nie został dopuszczony do zmowy i będziemy wiedzieli, kto zainteresował Radę Europy całą sprawą.
TesTeq,
😆
Wspaniały zmysł detektywistyczny! 😀
TesTequ, jakby nie było, zmarnowano ogromne środki publiczne.
A teraz zacznie się wykorzystywanie tego faktu przez polityków i media, które przedtem nakręcały spiralę zagrożenia.
Ograniczone środki finasowe powodują, że – choć są skuteczne lekarstwa – miliony ludzi umiera na ‚klasyczne’ choroby, które podobno już nie istnieją.
Innymi słowy, znowu ktoś zabayerował….
Co do dochodzeń, gdzie ta grypa, do cholery, to nie tylko Rada Europy węszy w temacie, tutaj od dawna się toczą dyskusje na ten temat – przecież na ptasią miało pół globu poumierać, a poumierało więcej na inne choroby, bo całe siły sie skupiły w innym kierunku. Teraz znowu świńska. Przecież na grype nie ma szczepionki, można tylko wzmocnić system immunologiczny i tym sposobem się zabezpieczyć, być czujnym, zwartym i gotowym, ewentualnie rosołkiem* wzmacniać w czasie choroby.
*Rosół został po tej stronie Wielkiej Wody oficjalnie uznany za tzw. żydowską kurację grypową. Nic lepszego na grypę nie wymyślono. Ludzie nie umierają z powodu grypy, tylko z powodu innych, już istniejących komplikacji zdrowotnych, które grypa potęguje.
Według wczorajszego dziennika, na obecną grypę (za każdym razem jest ona inna) zmarło dotychczas 174 osoby w kraju trzydziestomilionowym. Jest to smutna „norma” w takim samym przedziale czasu, wskaznik ani drgnie, nic sie nie dzieje. Zastanawia mnie, dlaczego znowu sie straszy ludzi (u nas – zobaczycie, w lutym i marcu bedziecie padać jak muchy!) i nakręca tę spiralę, otóż naprodukowano szczepionki, trzeba ja sprzedać. Co prawda u nas w odróznieniu od USA opieka zdrowotna jest za darmo, ale „za darmo” znaczy, że środki na tę opieke idą z mojej kieszeni, jako podatnika. Co wolę, niż jakbym miała osobno i każdorazowo płacić za wszystko.
Jak pisze mt7, zmobilizowano olbrzymie siły przeciwko walce z nie wiadomo, czym, pieniądze poszły w kieszeń wielkich koncernów farmaceutycznych. Wmawia się nam, że należy pobierać witaminy i takie tam. Wystarczy jeść warzywa, owoce, mięso i to wszystko, co zwykle jemy – i na słońce wyjść od czasu do czasu. 20 minut dziennie na słońcu, bez różnicy, czy zimowa czy letnia pora, pokrywa dzienne zapotrzebowanie na witamine D , dla *naprzykładu*. Woeczorem wbij w jabłko stalowy gwózdz – rano zjedz – masz dzienne zapotrzebowanie na żelazo, a jak zjesz kawał mięcha – to masz więcej. I tak mozna w nieskończoność. Witaminy kupowane w pigułce – to droższe siki, powiadaja mądrzy lekarze. Wszyscy inni, którzy mówią co innego, są na usługach firm farmaucetycznych.
Od razu zaznaczam, ze to wszystko dotyczy mniej wiecej zdrowej jednostki, bo chore potrzebują odpowiedniego wspomagania.
…a swoja drogą… co złego z tym „miłego dnia”?
Parszywego życzyć?! Pan Adam Sz. nigdy nie wyjaśnił, dlaczego życzenia „miłego dnia” blizniemu sa zaśmiecaniem jezyka polskiego. Ja jestem na to szczególnie wyczulona i to „zaśmiecanie” widzę ostro.
Drażni mnie, dla naprzykładu – „o, to jest super!”.
Za moich czasów niezaśmieconego języka polskiego mawiało sie – ale świetne! Ewentualnie, juz troche zaśmiecone – ale fajne!
Teraz zewsząd słyszę – super! Superowo! Superańsko 😯
Mam w zanadrzu wiecej przykładów dla naprzykładu, ale ja jestem ortodoksja językowa. Nie wiem, czy to dobrze, czy to zle. Moje dziecko w szkole przezywano „language nazi” – czyli „nazista językowy”. Z matki na syna?! 😯
Witam 🙂
Cóż, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze.
To a propos szalonej epidemii grypy.
Na Pomorzu zima jak się patrzy – tutaj to rzadkość. Pięknie i biało, mogłoby tylko mniej wiać… ale darowanemu koniowi… 🙂
Pozdrawiam Wszystkich 🙂
Ufff… ciężki dzień miałam! Musiałam uczyć się z Natalką francuskiego!!!!!! Nie znam absolutnie, coś tam próbowałam wymusić, dziecko w spazmach, że NIGDY się tego nie nauczy – no, czysty obłęd. Wysłałam na dwór, sama przejrzałam ćwiczenia i załapałam, o co mniej więcej chodzi, więc później nie było już tak źle – może jakoś zaliczy ten sprawdzian w poniedziałek. Wymagałam rzeczywiście cudów. 🙁
Wciąż sypie, na szczęście nie wieje tak, jak u Danuś(ki?). Pisałam rano, że R. odśnieża z sąsiadami – ledwo skończyli, przyjechał pług! 🙂 Po obiedzie znowu machał szuflą czy jak tam się nazywa ta ‚maszyna’ – na całej połaci śnieg….
A ja dzisiaj ugotowałam rosół, więc całkiem jakbyśmy się zaszczepili chyba! 🙂
Also!
Jak to nie znasz francuskiego?!
Bą żur i te rzeczy…
Jerzora następną razą zatrudnimy do konwersacji z Natalką, on zna francuski paskudnie niezle.
To niech wpadnie jutro rano! 🙂
A jak już tak się żalę, to powiem Wam, że cały wieczór grałam z Natalką w ‚państwa- miasta’ – Wera naszej Małgosi złoiła jej tyłek, więc chciała się podszkolić. Leciałyśmy po kolei wszystkie litery alfabetu. Gdy przy Ł. stwierdziłam, że nie ma państwa na taką literę (Natalka miała Łotwę, oczywiście), to uznałam, że dość tych intelektualnych wysiłków – wynocha na dwór! 🙂
Tak się trochę martwię o te dzieciaki z puszkami, które jutro będą zbierać datki na WOŚP.
Mrrrał!
Szumi Odra, pluszcze Wisła,
Świeży wietrzyk powiał,
Radom wreszcie ma ministra
W Ministerstwie Zdrowia.
Spotkała się grypa
Z kompleksem Edypa:
– Wie pan, wczoraj umarł tyfus,
Dzisiaj ma być stypa!
Samotna czerwonka
Po polu się błąka,
Tak się wystraszyła leków
Aż się biedna jąka.
Był kiedyś dyfteryt
groźny jak iperyt,
Ale teraz z dyfterytu
Zrobił się emeryt.
Krętek całkiem blady
Ucieka w Bieszczady….
Szukaj sobie, blady krętku,
Gdzie indziej posady!
Przwrócił się katar,
Nosa sobie natarł,
Już nie będzie taki kozak
Ani taki Tatar!
Wyszły dwa gronkowce
Na leśne manowce:
– Gdzież my teraz się podziejem,
Nieszczęsne wędrowce?
Grupka tuberkulin
Pod miedzą się kuli:
– Kro przygarnie nas, sieroty,
I do snu utuli?
Schował się rzęsistek
Za bukowy listek…
Już nie będziesz, draniu, gnębił
Państwowych artystek!
Wiatr pomyślny wieje,
Nowy dzionek dnieje,
Wyzdychują nam chroby
A ludność – zdrowieje!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Jakby ktoś się pytał skąd to, to oczywiście -> http://www.waligorski.art.pl
Leciutko przerrrobiony 😉
Blejku – 😆
Se słucham….
jejku, to takie stare, a takie nowe?!
http://www.youtube.com/watch?v=44inFm7zqBQ&feature=PlayList&p=7220E058BD5677F7&playnext=1&playnext_from=PL&index=2
Mrrrał!
Also,
Imć Pana Wligórrrskiego polecam nieustająco 🙂
A jeszcze w kwestii w/w szczepionek, to mam prrropozycję taką, coby bezpłatnie przekazać je w zarządzanie zwierzętom.
Przede wszystkim świniom, bo świnie akurrrat w tym przypadku bezwzględne pierrrwszeństwo im się należy.
I gwarrrantuję, bez najmniejszych wątpliwości, że świnie lepiej wykorzystają te lekarstwa niż jakieś tam rządy.
Pro publico bono.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Errrata.
Zamiast „im się należy” miało być „mieć powinny”.
Wersje mi się nałożyły.
Blejku, kiedyś polecałeś Go nieustająco znacznie częściej i to było cudne! 🙂
A że świniom należy się bezwzględne pierwszeństwo, to oczywista oczywistość. 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
A ja dzisiaj byłam na koncercie, który był nagrywany w Studio Koncertowym im. Lutosławskiego.
Udział wzięli, oprócz mnie i Pani Dorotecki, Sinfonia Varsovia pod batutą Marc’a Minkowskiego z Chórem Warszawskiej Opery Kameralnej i młodzitką, wielce obiecującą solistką Julią Lezhneva (nie wiem, jak ją odmienić).
W programie różne utwory Rossiniego.
Byli oczywiście jeszcze inni widzowie. 😀
Teraz syta wrażeń idę pospać.
Dobranoc! 🙂
Południe, a tutaj nikogo?
Strasznie zasypało i ślisko, ale dałam radę przekopać się do komputera 😉
Dobrze, że ta medialna wrzawa trochę ucichła, chociaż nie wiem, czy wszystkie szkody da się naprawić 😉
http://img687.imageshack.us/img687/8199/30102009080755500125689.jpg
Ja spożywam dopiero śniadanko. 🙂
Właśnie poderwał mnie hałas z drugiego pokoju, a to bomba spadła. Choinka już łysy drapak, zaczęła się sypać, jak tylko się rozmroziła, a miały igły nie opadać. Muszę ją dzisiaj koniecznie rozebrać.
Jeszcze takiej choinki nie miałam.
Lód zszedł z okien, w nocy działo coś okropnego lodowy deszcz zawieszał się na szybach i i tworzył pofałdowany ornament.
Nie rozumiem, dlaczego deszcz, skoro mróz?
Śniegu też napadało, a pługi zgarnęły śnieg z ulic na pobocze, więc żeby przejść przez jezdnię, lub wsiąść do autobusu, najpierw trzeba się zapaść w stertę śniegu. 🙁
Sorki, bomka! 😆
Do trzech razy sztuka: b o m b k a.
MT7,
istotnie do trzech razy ………… 😆 😆 😆
Also,
Moja Wera wciąż się w to bawi z koleżanką z klasy, Alą. Też przez gg. Albo na zbiórkach harcerskich. 🙂
Mt7,
A moja choinka dopiero teraz jak podeschła i się sypie, zaczęła pachnieć. 😯
Bry!
I brrrrrrrrrr……. -20C. Znowu 🙄
Emi … 🙂
Ufff…. mała- chuda odwieziona, serduszka WOŚP nabyte, francuski hmmm… jutro się okaże, a ja chyba myknę pod kocyk na drzemkę, żeby nie patrzeć na ten bałagan w domu.
U nas wciąz sypie, chociaż w nocy też padał deszcz – na samochodzie była warstwa lodu, którą R. pracowicie usuwał od rana, żeby można było pojechać z wnuczką do kościoła.
Za choinkę wezmę się chyba jutro – lubię ubierać, nienawidzę rozbierać! 🙁
Małgosiu, bardzo się cieszę, że Wera zaczęła z Natalką te grę – może się czegoś nauczy. A swoją drogą, to ja w to grałam w podstawówce i nie miałam pojęcia, że moja wnuczka też będzie! 🙂 Przy i po śniadaniu przerobiłyśmy cały alfabet!
Natalka do ok. 16.30 jest w szkole – z jej opowieści wynika, że zajęcia w świetlicy to albo szaleństwa na szkolnym korytarzu, albo tańce dowolne do muzyki puszczanej przez panią, a nawet (w ubiegłym roku) oglądanie „Włatcóf móch” – pani była fanką serialu i przynosiła nagrania do świetlicy.
Po odrobieniu lekcji nie ma zbyt wiele czasu na rozszerzanie wiedzy.
Witajcie moi mili!!
Dzieki serdeczne za cieple slowa 🙂
Wiesci w koncu dotarly.Pacjent operacje przezyl,choc droga przed nim jeszcze dluga i wyboista 🙁
A propos francuskiego-sama uczylam sie go lata cale.Bardzo lubie jezyki romanskie,dlatego „rzucilam” sie na wloski.Ale prawda jest,ze sa to jezyki dla hobbistow.Pamietam moje rozczarowanie,gdy pierwszy raz przyjechalam do Krainy Wiatrakow.Myslalam,ze z calym swiatem sie dogadam,a wyszlo,ze oni ani me ani be.Kroluje wszedzie angielski.Kto nie zna tego jezyka,jest jak kaleka 🙁
Chociaz dzieciarnia w szkole uczy sie trzech jezykow,potem szybko francuski idzie w kat,no chyba,ze ktos dostanie prace za granica,czy w obcej (francuskiej,czy niemieckiej) firmie!?
Snieg tyz odgarnelam.Zima nie rozpieszcza.Dobrze,ze koty w budzie sie pojawily.Nie ma jak Zywe futro 😉
Ciao amici,bon soir 😆
Dzięki Ano za wiadomości, no cóż, rzadko kiedy udaje się dożyć zaawansowanego wieku bez problemów po drodze.
Teraz ja muszę wyjść do kościoła i z niechęcią zerkam w okno. 🙁
To mówicie, że Wera gra z Natalką? 😀
No proszę, a w swoim czasie telefon to był niedostępny cud i wcale nie 100 lat temu.
Tak mt7, świat zmalał. 🙂
Teroz to na pewno zmaloł, bo skurcył sie z zimna 😀
Piknie, ze pierwse śpitalne wieści od Anecki som dobrymi wieściami! Droga długo i wyboisto? No to mocno trzymomy kciuki, coby mimo tej wyboistości udało sie jom piknie pokonać!!!!! 😀
Wygląda na to, że nadchodzi epoka lodowcowa! 🙁 Tym bardziej cieszy, że potrafimy, jako naród, spiąć się do takich pięknych akcji, jak WOŚP! 😀
Pamiętam tę pierwszą – najbliżej mieliśmy do Poltegoru (najwyższy budynek we Wrocławiu wówczas) – trzeba było stać w kolejce, żeby grosik rzucić. Ludzie dawali też drobną biżuterię – to bylo niezwykłe przeżycie. Cześć i chwała Jurkowi Owsiakowi! 😀
Ano kwoła! Pare roków temu myślołek, ze akcja owsem pikno, ale ten WOŚP pewnie wartko sie ludziom znudzi. Na scynście byłek złym prorokiem 😀
Na szczęście! 😀
Wróciłam, a po drodze dziwiłam się, że chyba nie ma mrozu, wydawało mi się, że ciepło jest.
Wyniki stacji meteo w okolicy nie potwierdzają moich odczuć, ale pokazują niewielką prędkość wiatru, to dlatego wydało mi się przyjemnie ciepło. 🙂
Ludzio się nie znudziło, ale telewizji tak.
Nie wiem, jak w tym roku, bo nie oglądam.
Na tvp2 leci. A swoją drogą – podstarzały facet w czerwonych portkach i żółtej koszuli, że o okularach w czerwonych oprawkach nie wspomnę – jak takiego lubić i zaufać mu?! A cała Polska Mu ufa! 😀 I to jest piękne! 😀
Fakt! Coś, co Polaków łączy, jest dość niezwykłe.
Zaraz nasunęły mi się gorzkie myśli, ale precz niech sobie idą.
Niech idą – też mam trochę takich myśli, ale to nie dzisiaj. Dzisiaj zachwyca mnie to, że tyle dzieciaków – wolontariuszy wyszło na ulice mimo fatalnej pogody. To daje nadzieję na przyszłość, mam nadzieję!
Pożyczę już Wam dobrej nocy, bo coś padam.
To chyba ten hormon tarczycowy, co mi go łykać każą tak na mnie działa, śpię, jak zabita, nie mogę się docucić i ciągle mi się spać chce. 🙁
To przyjemnych snów! 😀
Dobrej nocy i pięknych snów! 😀
Też padam. 🙂
Czyżby Budę zasypało?
U nas odwilż – na ulicy breja, aż strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy nadejdą te zapowiadane mrozy!
Póki co – miłego dnia! 🙂
U mnie śnieg się trzyma.
Hej, z mojego rana! 😆
Wczoraj znowu gruntowałam zaspy.
Jest takie idiotyczne miejsce:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5425460130128822898
gdzie przejście przez ulicę jest naprzeciwko przystanku oddzielonego trawnikiem. Zamiast położyć w tym miejscu płyty, żeby ludzie nie grzęźli w błocie, postawiono płot, żeby trawka nie cierpiała.
Problem polega na tym, że to jest istotny punkt przesiadkowy, kiedy zapala się zielone światło dla pieszych, zapala się również dla tramwajów do skrętu i wjazdu na przystanek. Tłum się rzuca na wyścigi, żeby zdążyć, bo często przez to obieganie płotka tramwaj umyka przed chętnymi do jazdy.
Ja właśnie wczoraj wieczorem próbowałam sforsować płotek. Zasypany wydawał mi się nie taki wysoki, a tu nagle przy przechodzeniu zapadłam się i zawadziwszy podniesioną nogą pięknie rozłożyłam się na chodniku.
Już od dawna chcę napisać skargę na ten bezmyślny płotek i teraz to zrobię.
Cyli uwazos, Basiecko, ze to my z kotem powinniśmy te scepionki od rządów zachodnioeuropejskik odkupić? No to chyba bez kolejnego sięgnięcia do Felkowej kieseni sie nie obejdzie
Eeeeetam – odkupić 😕 – toż to pójście na totalną łatwiznę, Owczarku.
Jakiś barter wymyślić…
Ekologicznie przejąć…
Humanitarnie przejąć…
Podstępem przejąć…
Westernowo odbić…
…
Only the sky is your limit!!!
😉 🙂 😀
„Ekologicznie przejąć” – to mi się podoba najbardziej, chociaż nie mam pojęcia, jak to wygląda. 😆 A westernowe odbicie przemawia mocno do wyobraźni! 😀
mt7 – życzę powodzenia, chociaż jestem sceptyczna, jesli chodzi o zmianę urzędniczej decyzji. Urzędnicy jeżdżą służbowymi autami, więc co ich może obchodzić wygoda pasażerów MPK.
Mam tylko nadzieję, że chodnik był nieodśnieżony i nie rąbnęłaś na twarde. 🙂
Mnie westernowe odbicie pasi. 😀
Napisałam, zobaczymy. Załączyłam rysunek. 😆
Śniegu było sporo, tylko noga, która została za barierką mocno mi wczoraj dokuczała. Dzisiaj już mnie nie boli.
Nikogo nie było na tym przystanku i tramwaj nie miał najwyrażniej zamiaru czekać, a po 20-tej wieczorem w niedzielę rzadko jeżdżą.
Dodam jeszcze, że autobus z godz. 20:07 przejechał koło mnie jako przejazd techniczny, a następny był dopiero o 20:22.
Potrzebuję przejechać dwa przystanki, żeby się dostać do tramwaju.
Stąd moja determinacja i skoki przez płotki z zaspami.
Inna rzecz, że gdyby motorniczowie tramwajów, byli przeciętnie przyjaznymi ludziom człekami, to poczekaliby na przechodzących.
Przeżywam to, bo nie tyle upadek mnie boli, co umykające ze złośliwym chichotem tramwaje.
„Umykające ze złośliwym chichotem tramwaje” – poezyja! 😀 Bardzo Ci współczuję, mt7, ale i tak gęba mi się śmieje, ale to Twoja wina! Trzeba było pisać prozą! 😆
Przedziwną rzecz dostarczył mi młodociany sąsiad – powiedział, że to z kościoła. W malutkiej foliowej torebce kawalątek kredy, półokrążek węgla drzewnego, jakieś suszone zioła i malutki obrazek Matki Boskiej z Dzieciątkiem – spotkaliście się z czymś takim? Rozumiem kredę, ale ta reszta?
Reszta robi za mirrę i okadza się nią mieszkanie.
U nas bez węgla drzewna, ja na małej patelni podsmażam na sucho 😆 aż zacznie się tlić i wydzielać wonny dym.
Obchodzę, jak moja Babcicia i Mama mieszkanie zakreślając dymem znak krzyża w pokojach.
Akurat do obrazów i takich różnych zwyczajów mam stosunek trochę odmienny od przyjętego, ale podążam za tradycją. 🙂
Podążanie za tradycją – ważne, bez względu na wierzenia lub nie.
Jakis drogowskaz zawsze się przydaje, żeby nie błądzić jak ślepiec, a że błądzimy, to inna sprawa. Rzecz ludzka, inaczej bylibyśmy chodzącymi ideałami. Fuj… ale byłoby nudno 😯
Nie znam tej tradycji – jest jakiś konkretny dzień, kiedy powinno się to robić?
Cały wieczór spędziłam za słuchawką przy uchu, a drugim próbowałam sluchać , co tam goście T. Lisa mówią. Słyszałam piąte przez dziesiąte, ale i tak nie spodobało mi się, że p. minister nie może skończyć zdania, bo p. redaktor jej przerywa.
Trzech Króli. 😆
Telewizornia po to jest, żeby się różne „mądrale” przekrzykiwały.
Alsa,
obejrzałam kilka programów Tomasza Lisa i mam dość. Przecież on wie lepiej, wiecej i w ogóle jest gwiazdą swojego programu. Prawdziwy dziennikarz/komentator polityczny tak nie robi. Najpierw wyssie wszystko z gościa, a potem się wypowiada, i to ostrożnie, żeby nie zrazić potencjalnych następnych. Lis uważa, że jak był dziennikarzem nadąjacym kilka lat ze Stanów, to posiadł wszystkie rozumy? Zarozumiały, i tyle. Niczego się nie nauczył. Olał go – klasy brak!
Tak myślałam, że ten dzień by pasował – teraz już za późno.
Jasne, że różne „mądrale” się przekrzykują, ale żeby red. Lis nie pozwalał skończyć zdania zaproszonej pani minister, to dla mnie dziwne. A może źle zinterpretowałam, bo jednak tylko jednym uchem.
O, minęłam się z Alicją!
Goodnight My Love 🙂
No to dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
A moja choinka wciąż ubrana – jakoś dzisiaj czułam niechęć do wszelkiej, oprócz absolutnie niezbędnej, działalności fizycznej.
W nasej chałupie tyz choinka ubrano. Bo baca z gaździnom twardo obstajom przy tym, coby do 2 lutego była. Choćby syćkie igły jej opadły, to i tak przed 2 lutego jej nie rusom 😀
…najlepiej się nie rozbierać… i walnąć na dowolnie, wybranym boku… 🙂
O! To lepsze!
http://www.youtube.com/watch?v=ayvl1GTuj7g