Kanapka od Matki Boskiej
Kany urodził sie Poniezus – to wiecie. Ale cy wiecie, kany mioł sie urodzić? Wcale nie w Betlejem, ostomili, ino… na Podholu. Nie wierzycie? No to powiem wom, jak to było.
Jako Święty Łukas zbocowoł na samym pocątku swojej ewangelii, do starego kapłana Zachariasa przybył roz jarchanioł Gabriel. I pedzioł tak:
– Witojze, ostomiły Zachariasecku! Mom dlo ciebie wiadomość od samego Pona Bócka. Twojo zona Święto Elzbieta urodzi syna, ftóry bedzie sie nazywoł Święty Jan Krzciciel.
– Ostomiły jarchaniele – odrzekł na to Zacharias. – Skąd mom wiedzieć, cy prowde godos? Przecie jo juz jestem barzo stary, mojo zona tyz staro, a zreśtom przez całe swoje zywobycie była bezpłodno. I teroz miałaby syna urodzić?
– Wątpis w słowa, ftóre sam Pon Bócek ci przeze mnie przekazoł! – Jarchanioł straśnie sie oburzył. – W takim rozie za swe niedowiarstwo stracis mowe. I odzyskos jom dopiero wte, kie Święty Jan sie urodzi.
No i bidny Zacharias zaniemówił na najblizse dziewięć miesięcy. A zadowolony z siebie Gabriel pohyboł do nieba. Tamok juz cekoł na niego Pon Bócek. I nie wyglądoł na zakwyconego.
– Coś ty najlepsego zrobił, Gabrielecku! – zawołoł Pon Bócek. – Odebrołeś Zachariasowi głos! A przecie on zaroz po wasym spotkaniu mioł wyjść do tłumu i piknie przemówić! Wyobrazos se, kielo ten bidok musioł sie najeść wstydu, kie ani słowa nie mógł z siebie wydobyć?
– Przepytuje piknie, Ponie Bócku – odpowiedzioł Gabriel. – Ale zezłościł mnie on tym, ze nie uwierzył w twoje słowa. Dlotego postanowiłek przykładnie go ukarać.
– Gabrielecku, ty nie bądź bardziej Ponobóckowy od Pona Bócka! – skarcił jarchanioła Stwórca. – Co ty se myślis? Ze ludziom nie wolno mieć własnego zdania na temat tego, co usłysom? Udzielom ci nagany i wysyłom na obowiązkowy kurs posanowania ludzkiej ślebody. Haj.
No i Gabriel musioł pójść na ten kurs. Próbowoł sie wprowdzie wymigać zwolnieniem lekarskim, ale jako ze w niebie słuzba zdrowia jest barzo scentralizowano i zwolnienia lekarskie wydoje sam Pon Bócek – to nic z tego wymigiwania nie wysło. Jaz pół roku ten kurs trwoł. Ba w końcu Gabriel scynśliwie go zalicył.
Wkrótce potem Pon Bócek mioł dlo jarchanioła kolejne zadanie.
– Posłuchoj no, Gabrielecku – tak pedzioł. – Polecis na ziemie jesce roz. Ale tym rozem nie do Zachariasa, ino do Matki Boskiej. I powies jej, ze urodzi Poniezusa. Powiedz jej tyz, coby udała sie na Podhole, bo najlepiej, coby Syn Bozy urodził sie właśnie tamok.
– Na Podhole? – zdumioł sie Gabriel. – To dlo Matki Boskiej bedzie barzo trudno i barzo niebezpiecno podróz!
– Przy mojej pomocy – barzo łatwo i barzo bezpiecno – odpowiedzioł Pon Bócek.
– Ale cemu Podhole właśnie? – cudowoł jarchanioł.
– Bo tamok som pikne góry – pedzioł Pon Bócek. – To chyba dobrze, ze Zbawiciel urodzi sie pośród piknyk gór?
– Ocywiście ze dobrze – zgodził sie Gabriel. – Ale przecie jest telo piknyk gór duzo blizej Nazaretu!
– Ba na Podholu – odrzekł Pon Bócek – zyje wielu siumnyk i ślebodnyk zbójników. Więc jeśli Herodowi przyjdom do głowy jakiesi zbrodnice plany, to ci zbójnicy nie pozwolom zrobić małemu Poniezuskowi krziwdy! A nasłanym przez Heroda agentom wyryktujom takie lanie, ze temu ancykrystowi roz na wse odefce sie wselkik rzezi niewiniątek.
– Chyba zabocyłeś, Ponie Bócku, o jednej rzecy – stwierdził Gabriel. – Cysorz Oktawian August wkrótce bedzie ryktowoł spis ludności całego Imperium. Jeśli w tym casie Matka Bosko bedzie na Podholu – to jej nie spisom. I Rzymski Urząd Statystycny bedzie mioł błędne dane.
– Marudzis, Gabrielecku. – Pon Bócek zacął juz tracić cierpliwość. – Niek spisom jom na Podholu abo kasi w poblizu. O! Mom juz nawet pomysł! Ta kraina sąsiadująco z Podholem bedzie sie nazywała Spisz. Na pamiątke spisania tamok Matki Boskiej.
– Ale fto niby miołby jom tamok spisać? – nie ustępowoł Gabriel. – Przecie władza Rzymu tamok nie sięgo.
– Jo przemówiłek, causa finita. – Pon Bócek uznoł, ze najwyzso pora uciąć te jałowom dyskusje, bo inacej mogom tak we dwók ukwalować jaz do Bozego Narodzenia. I wte by dopiero było! Święta Bozego Narodzenia przed przyjściem Poniezusa na świat!
A potem, coby mieć juz jednom sprawe z głowy, Pon Bócek wyryktowoł nowom nazwe geograficnom: Spisz. I tak juz pozostało do dzisiok.
Jarchanioł zaś pohyboł na ziemie. Wylądowoł w Nazarecie. Zapukoł do drzwi Matki Boskiej. I po kwili usłysoł, ze ftosi ku tym drzwiom podchodzi.
– Bądź pozdrowiono, Matko Bosko! – zawołoł kie drzwi sie otworzyły i uwidzioł, fto stoi w progu.
– Wy mnie znocie, panocku? – spytała zdumiono Maryja.
– A, racja, nie przedstawiłek sie. – Gabriel, coby nie było wątpliwości, ze on to on, a nie jakisi kolejny akwizytor, wyciągnął z kieseni swojom jarchanielskom legitymacje.
– Na mój dusicku! – zawołała Matka Bosko. – Sam jarchanioł ku mnie przybywo! No to wejdźcie, ostomiły gościu, wejdźcie. Ino u mnie taki bałagan! Jaz sie boje, co Pon Bócek se pomyśli o gaździnie, ftóro przyjmuje niebiańskiego wysłannika w nieposprzątanej chałupie!
– E, nie bójce sie – pedzioł Gabriel. – Ftosi, fto tak jak ty nolozł łaske u Pona Bócka, naprowde nie musi turbować sie takimi drobiazgami jak sprzątanie.
Jarchanioł weseł do środka, rozejrzoł sie wokoło i stwierdził, ze tak w ogóle to wbrew temu, co Matka Bosko godała, w jej mieskaniu był całkiem pikny porządek. Juz więkse bałagany widywoł on u Pona Bócka za piecem!
– No, jest tutok jednak pare zakurzonyk miejsc, ftóre powinnak powycierać – stwierdziła samokrytycnie Matka Bosko.
– Naprowde nimo takiej potrzeby – pedzioł Gabriel. – Zreśtom cięzarno kobieta nie powinna sie przepracowywać.
– Ale jo przecie nie jestem cięzarno – zaśmiała sie Matka Bosko.
– Ba bedzies juz wkrótce! – oznajmił jarchanioł. – Oto pocnies syna, a kie go urodzis, to dos mu na imie Poniezus. I wiedz, ze bedzie on nazwany Synem Najwyzsego i po wse casy bedzie nad syćkimi i syćkim panowoł. To ci godom od samego Pona Bócka. Haj.
– Pockoj, ostomiły jarchaniele, pockoj, bo nie nadązom. – Bidno Matka Bosko! Mało, ze znienacka odwiedził jom niezwykły gość, to teroz jesce zacął zaskakiwać jom jakimisi niesamowitymi informacjami! – Godos, ze jo wkrótce pocne syna? Przecie jo nawet męza jesce nimom! Chociaz… niedowno zauwazyłak, ze oglądo sie za mnom taki jeden młody śwarny cieśla, co to nazywo sie Święty Józef.
Gabriel, kie usłysoł te słowa zwątpienia, juz fcioł sie oburzyć i ukarać Maryje, podobnie jak pół roku wceśniej ukaroł Zachariasa. Fcioł jej odebrać mowe jaz do momentu narodzin Poniezusa. Na scynście w ostatniej kwili przybocył se to, cego sie naucył na niedowno odbytym kursie. Uspokoił sie więc i pedzioł:
– Cóz, z punktu widzenia praw biologii to nie jest mozliwe. Ale dlo Pona Bócka – mozliwe jest syćko! Weźmy choćby twojom krewnom Świętom Elzbiete. Uchodziła za bezpłodnom. A teroz – oto jest juz w sóstym miesiącu!
– Elzbieta w sóstym miesiącu?! – zawołała Matka Bosko. – Na mój dusiu! A niedowno, kie byłak w Jerozolimie, to spotkałak jej męza Zachariasa! I on nic mi o tym nie pedzioł! Zreśtom… w ogóle nie odezwoł sie do mnie ani słowem. Obraził sie na mnie, cy jak?
Na te słowa Gabriel scyrwienił sie cały, bo nasła go obawa, ze zaroz podnie pytanie, cy nie zno on przycyny tego Zachariasowego milcenia.
– Jarchaniele ostomiły! Cemuś sie tak scyrwienił? – zatroskała sie Matka Bosko. – Moze ciśnienie ci podskocyło? Dom ci winka! Wino podobno piknie je obnizo.
– Dziękuje, ale zodnego alkoholu pić nie moge. Jestem przecie na słuzbie. – Gabriel uznoł, ze najlepiej bedzie zmienić temat. – Muse ci pedzieć, ostomiło gaździno, jesce jednom woznom rzec. Muse ci pedzieć, ze… ze… yyy… Co jo właściwie muse?
Na mój dusiu! Bidny jarchanioł tak sie zestresowoł wzmiankom Matki Boskiej o Zachariasu, ze z tego stresu zupełnie zabocył, co mioł jej jesce do przekazania! A mioł przecie pedzieć to, ze Poniezus powinien sie urodzić pośród piknyk gór na Podholu!
– Noo… yyyy… – plątoł sie bidok. – Chyba… zabocyłek… Cosi mi ino chodzi po głowie, ze to miało jakisi związek z górami…
– Z górami… – Matka Bosko zacęła sie zastanawiać. – Moze idzie właśnie o Świętom Elzbiete? Ona przecie miesko w górak! W piknym miastecku Ain Karim! Moze Pon Bócek fce, cobyk jom odwiedziła?
– No… mozliwe, ze tak – wybąkoł skołowany Gabriel, sam juz nie wiedząc, cy to rzecywiście o odwiedzenie Elzbiety sło cy jednak o cosi inksego.
Maryja na to rzekła:
– W takim rozie, jarchaniele ostomiły, powiedz Ponu Bóckowi, ze jestem jego słuzebnicom i niek syćko stonie sie wedle jego słowa. I zaroz rusom ku Świętej Elzbiecie. Niek ino wyryktuje se jakomsi kanapke na te podróz. Moze tobie, jarchaniele, tyz wyryktować? Na powrotnom droge do nieba?
Gabriel uporł sie, ze Matka Bosko nie powinna se robić kłopotu. Z kolei Matka Bosko uparła sie, ze to zoden kłopot, a jej gość nie moze wrócić do nieba głodny. I fto postawił na swoim? Matka Bosko! Ale Gabriel nie załowoł. Bo kie w połowie drogi powrotnej przysiodł se i skostowoł podarowanej mu kanapki, to – na mój dusiu! – piknie mu zasmakowała! Barzo piknie! Jaz od rozu pomyśloł, ze jeśli ostoł sie jesce na ziemi jakisi kawałecek raju, to na pewno musi sie on kryć w kanapkak ryktowanyk przez Najświętsom Gaździne.
– Smakuje kanapecka? – spytoł nagle ftosi, fto znienacka stanął za plecami Gabriela.
– Mniammm! Niebo w gymbie! Dosłownie i w przenośni! – odpowiedział jarchanioł.
– A pedziołeś Matce Boskiej syćko, co miołeś pedzieć? – pytoł dalej ten ftosi.
Teroz dopiero do Gabriela dotarło, ze chyba zno ten głos! Obyrtnął sie za siebie – a tamok stoł sam Pon Bócek.
I… w tej kwilecce Gabriel przybocył se to, co uciekło mu z głowy podcas Zwiastowania.
– Na mój dusicku! – zawołoł. – Zabocyłek pedzieć o Podholu!
– No to ładny z ciebie Janioł Pański! – zagrzmioł Pon Bócek.
– Przepytuje piknie, Ponie Bócku – jęknął Gabriel. – Ale przecie, jak to powiedzom na koniec pewnego hyrnego filmu, ftóry powstonie za prawie dwa tysionce roków – nifto nie jest doskonały.
– No dobrze, wybacom ci – westchnął Pon Bócek. – W końcu jestem miłosiernym Ponem Bóckiem, a nie jakimsi nieprzejednanym fundamentalistom. Ba roboty to mi, Gabrielecku, przysporzyłeś. Oj, przysporzyłeś! Bo skoro Matka Bosko urodzi Poniezusa nie na Podholu, ino w Betlejemie, to teroz muse załatwić jej tamok jakisi nocleg. Jeśli nie w piknej gospodzie, to przynajmniej w stajence. Muse tyz chycić te gwiazde, co to Trzek Króli miała na Podhole zaprowadzić. Trza teroz te gwiazde sformatować i zainstalować jej nowy program – coby prowadziła ku Betlejemowi. No a skoro juz wiadomo, ze podhalańscy zbójnicy nie bedom mogli bronić Poniezusa przed Herodem, to bede jo musioł całej Świętej Rodzinie wyryktować pikne pasporty, coby wpuscono jom do Egiptu, ka mogłaby sie schronić, pokiela Śmierztecka do Heroda nie przyjdzie… Na mój dusiu! Telo rzecy do zrobienia! Telo rzecy!
– To moze jo ci pomoge, Ponie Bócku? – zaproponowoł Gabriel, fcąc sie jakosi zrehabilitować za to, co namiesoł.
– Nieeee! – prociwił sie Pon Bócek. – Ostomiły, Gabrielecku, ty juz mi lepiej w nicym nie pomagoj! Zajmij sie jakimsi nieskodliwym hobby. Na przykład zbieraniem znacków. Ale piknie cie pytom, ty juz sie więcej do historii Nowego Testamentu nie miesoj.
I Pon Bócek siednął załamany koło Gabriela. Zawstydzony Gabriel nawet nie śmioł poźreć Najwyzsemu Bacy w ocy, ino smętnie gapił sie na napocętom kanapke i rozmyśloł o tym, ze taki bejdok jako on wcale nie zasługuje na taki przysmak.
– Doj gryza – popytoł zrezygnowany Pom Bócek.
Gabriel bez słowa oddoł kanapke. Pon Bócek skostowoł i – tak jak przed kwileckom jarchanioł – piknie sie zakwycił! Bo cyz ta kanapka mogła nie smakować piknie? Na mój dusiu! W końcu była ona wyryktowano przez samom Matke Boskom! Pon Bócek odgryzł jesce pare kęsów, a potem zerwoł sie na równe nogi i pocuł, ze mo w sobie telo energii, kielo mioł pare miliardów roków temu, kie ryktowoł cały wsekświat.
– Do roboty! – zawołoł. – Duzo do zrobienia – niekze ta! Dom rade! Wyryktuje barzo pikne Boze Narodzenie!
No i zaroz wziął sie raźno do ryktowania pierwsyk Bozonarodzeniowyk Świąt. Gabriel zaś – posłusnie zajął sie zbieraniem znacków. Dlotego dzisiok jest on patronem filatelistów.
Tak więc teroz juz wiecie, ze te pierwse w dziejak ludzkości Boze Narodzenie nie do końca było takie, jak Pon Bócek zaplanowoł. Ale cy mimo to nie było pikne? No przecie wiadomo, ze było! Było barzo pikne i ślus!
Wom, ostomili, tyz świątecne plany mogom sie cynściowo nie udać: jakosi bombka moze sie potłuc, jakosi potrawa świątecno moze sie źle uwarzyć, pogoda moze nie dopisać… Ale przecie mimo paru nieudanyk rzecy Święta i tak mogom być pikne! I jo ocywiście zyce wom syćkim, coby takie były. Zyce tego Abnegateckowi, Agecce, Alecce i Jerzoreckowi, Alfredzickowi, Alsecce, Amigeckowi, Anecce Chochołowskiej, Anecce Holenderskiej, Anecce Schroniskowej, Anonimowej Celebrytecce, Babecce, Badzieleckowi, Basiecce, BlejkKocickowi, Bobickowi, Borsuckowi, Córecce Komturecka, Emilecce, EMTeSiódemecce, Enzeckowi, Fomeckowi, Gosicce, Grazynecce, Grzesickowi, Helenecce, Heretickowi, Hokeckowi, Hortensjecce, Innocencickowi, Jagusicce, Janickowi, Jarutecce, Jasieckowi Juhasowi, Jerzeckowi, Jędrzejeckowi, Józefickowi, KaeSicce, Kapisonecce, Kiciafecce, Kiniecce, Maackowi, Małgosiecce, Mietecce, Misieckowi, Moguncjuseckowi, Mordechajeckowi, Motyleckowi, Mysecce, Noboru Watayecce, Okonickowi, Olecce, Orecce, Paffeckowi, PAKeckowi, Plumbumecce, Poni Agnieszce, Poni Basi i Ponu Pietrowi wroz z Rudolfem, Poni Dorotecce, Poni Justynie wroz Maćkiem i Michałem, Ponu Jakubowi, Profesoreckowi, Radwickowi, Sebastianickowi, Teodorecce, Teresecce, TesTeqeckowi, Tomeckowi, Tubyleckowi, Ubukruleckowi, Wawelokowi, Yanockowi, Zbyseckowi, Zeeneckowi, syćkim tym, co tego bloga cytajom, ba nie komentujom, syćkim blogowicom z Polityki i spoza Polityki, całej ludzkości i syćkiej zywinie!
Wesołyk Świąt!!! Hau!
Komentarze
Wszystkiego najlepszego, Drodzy Budowicze ❗
Niech nam Buda rośnie w siłę, Budowiczom żyje się dostatniej, a Owczarek niech snuje swoje zachwycające gawędy do końca świata. Albo i dłużej!
Owczarek pisze -… ze te pierwse w dziejak ludzkości Boze Narodzenie nie do końca było takie, jak Pon Bócek zaplanowoł… – i tak zostało do teraz zwłaszcza w temacie pogody. Raz jest el Nino, a raz la Ninia…
Z bardzo letniej i deszczowej Auuuu życzę gorących Świąt i upalnego Nowego Roku, oby nam się – Paff
Wszeckigo nejlepszego na ty Godni Świynta a na Nowy Rok, cobyjście sie s familijami po chałupach pospołu radowali, cobyjście na rok mieli wszeckigo moc,
Bes uroku, godnie, coby Wóm ziymeczka łobrodziła, reż, łobili, pszyniczke, łowies, coby sie Wóm dziecka chowały a Was posłuchały, dobre noty do chałupy se szkoły nosiły,
Coby sie Wóm krowa łocieliła, świnia łoprosiła, koza łokociła, coby Waszo gaździno była fórt tako kulato jako je, a dobre jodło Wóm warziła, coby Wasz chłop po aryndach kupa nie chodziuł, a przi chałupie robiuł, coby sie Wóm cera dobrze wydała, a synek se wzión szykownóm niewiaste, cobyjście mieli pełnóm piwnice aji na Grómnice,
cobyjście mieli pełnóm stodołe aż do prziszłego lata, Bożego Błogosławiyństwa, niech sie wóm wszyjstkim darzi!
(copyright by Tomasz Sochacki – gwara Sląska Cieszyńskiego )
Niechaj inwencja Owczarka rośnie w siłę a Budziarzom żyje sią szczęśliwiej.
s
Kolęda dla wszystkich 🙂
Kochani,
Dobrych, spokojnych, rodzinnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia.
Przytulam się do Was i wyznaję po raz kolejny swoją miłość. 😀
Mieszkancom i Czytelnikom Owczarkowki zycze Wesolych Swiat.
Hau, hau, hau – Meeeeeeerry Christmas.
Witajcie,
chyba w czasie swiat tak sobie zdrowo podjadamy na czesc tej smakowitej kanapeczki Matki Boskiej 😉
Wczoraj w TV Cultura 24 podziwialam i sluchalam konceru „Slowikow”.Raczono nas pieknymi kolendami z calego swiata.
Owcarkowi i Pani Owcarkowej a takze wszystkim Budowniczym-zycze pogodnych i szczesliwych Swiat Bozego Narodzenia.Mam nadzieje, ze zdrowie wszystkim dopisze i w cudownych humorach zasiadziemy do Smadnego i Jalowcowej jeszcze w starym roku i powitamy Nowy Rok,sluchajac kolejnej,ciekawej gawedy naszego kosmatego przyjaciela,hej. 😀
Alsie odpowiadam na zadane poprzednio pytanie.
„Holindry” nie maja jakiejsc specjalnej potrawy,ktora jedza w czasie tych swiat.
Do tradycyjnych naleza ciasta,jak rodzaj drozdzowej babki z migdalowym nadzieniem, czy pierniki.
Zas do stolu wiekszosc zasiada w porze wieczorowej, w pierwszy dzien swiat.I wtedy na stole pojawiaja sie rozne kaczki,indyki,dziczyzna,ryby ………………….innymi slowy wszystko 😉
Niech Świeta będą święte i świetne 🙂 :
W południe w Nazarecie
jest słońca żar
Co spłynął z błękitu nieba
na stygnącynący świat
Maryjo Ty nie wiesz nawet
kto odwiedzi, kto pozdrowi Cię
Nie lękaj się łopotu skrzydeł
Nie zatrwóż oblicza
Gdy stanie przed Tobą Gabriel
aby Ci zwiastować
Błagam odpowiedz na posłanie Jego:
?Niech mi się stanie według słowa Twego,
Niech mi się stanie według słowa Twego?.
No to Wesołych Świąt. Ode mnie ta Kolęda!
http://www.youtube.com/watch?v=Ki4i6DB7M1I
kurde no.
dla Wszystkich!
A jako ze wiemy juz, ze som rózne mozliwości, fto w Wigilie doje prezenty pod choinke: moze być Mikołaj, moze być janiołek, moze być Kerstmen – to jo zyce, coby do kozdego z nos przyśli syćka trzej. Ocywiście kozdy z górom piknyk prezentów 😀
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Owczarkowi i wszystkim Bywalcom Budy, dużo radości i aby wieczerza w Wigilię smakowała tak jak kanapka Matki Boskiej 😀
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
A Owczarek to furt-stale 😉 o tych kanapkach!… — O czym w Wigilię, o tym przez cały rok… bieeeedne tłumy wyłudzonych-wygłodzonych turystek… 🙄
Obowiązkowy kurs posanowania ludzkiej ślebody — Ponbócek mógł posłać archanioła na kurs przymusowy — widzę w tej odsłonie Bożego Narodzenia, że 11 lat PanaTischnerowego doradztwa robi swoje! 😉 😀
Spis, jarchanielska legitymacja, wszelkie bałagany (i indywidua) u Pona Bócka za piecem, sformatowanie gwiazdy, nieskodliwe hobby, …, …, … — prima!!! 😀 😀 😀
Owczarkowi, Pani Owczarkowej, Ich Bliskim, wszystkim Gościom Owczarkówki życzę dobrych a w porywach wspaniałych, radosnych, twórczych (jak Owczarkowe gawędy), dostrojonych, …, …, …, Świąt Bożego Narodzenia!
😀 😀 😀
Mysle,ze Matka Boska nie pogardzilaby moimi chrustami,ktore to przed chwila skonczylam piec,ze sie pochwale!! Czy nie naleza mi sie szczegolne wzgledy ze strony „swietych mikolajowjeniolowkerstmanow” i innych panow???? 😉
Domyslam sie,ze moj adres wszystkim znany jest 😀
Salute amici,zycze milego dnia,pa.
Zapach tych chrustow doszedl az do mnie.
Co do prezentow to pisalam juz, ze tradycyjnie Santa Klos leci wokol Ziemi na swoich saniach i przez cala noc zostawia prezenty. Prezenty otwieramy rano 25 grudnia.
Przed Swietami jest duzo spotkan podczas ktorych rowniez sa rozdawane prezenty. Takie wymiany prezentow nazywaja sie „white elephant” – bialy slon. Przed spotkaniem wszyscy umawiaja sie na maksymalna wartosc prezentow. Jest to zwykle mala suma, ktora nie przekracza $10.00. Kazdy gosc kupuje jeden prezent. Moze to byc paczka kawy lub kilka butelek piwa.
Wszystkie prezenty sa ulozone w widocznym miejscu. Jedna osoba trzyma koszyk, w ktorym sa male kartki z napisanym numerem. Ilosc kartek (numerow) rowna sie ilosci gosci. Kazdy wyciaga jedna kartke i czyta swoj numer. Osoba z numerem 1 pierwsza wybiera prezent i otwiera opakowanie.
Osoba z numerem 2 wybiera nastepny prezent i pokazuje gosciom. Jesli drugiej osobie nie podoba sie prezent, to moze wymienic swoj prezent z osoba number 1. Osoba z numerem 1 niestety musi ten prezent przekazac bez wzgledu na to czy chce, czy nie chce.
Cala zabawa trwa az wszystkie prezenty sa otwarte.
Sprawdzilam w wiki skad sie wziela nazwa „white elephant”. Okazuje sie, ze w Tajlandii cesarz dawal w prezencie bialego slonia poddanej osobie, ktora byla niesubordynowana. Poniewaz utrzymanie slonia bylo trudne i czasochlonne, tym prezentem i sposobem cesarz karal poddanego.
Wszystkiego smadnego bywalcom Budy 🙂
Wesołych i pogodnych Świat Bożego Narodzenia!
Noworoczne zdążę złożyć (mam nadzieję…) 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/IMG_8474.JPG
Dziś doleciała do psiego ucha
wesoła nowina,
że dzień świąteczny – choć wokół plucha –
miło się zaczyna.
Tak trzymać proszę
i o to wnoszę,
niech cieszą w Budzie
się psy i ludzie,
niech się dobrze dzieje,
niech losu koleje
niosą radość i nadzieję. 🙂
I tego właśnie najserdeczniej życzę Owczarkowi i jego Ludziom. 😀
Wesołych, pogodnych, szczęśliwych! 😀
Wszystkim bywalcom Owcarkówki na te Święta spokoju, wytchnienia po codziennej bieganinie, ciepła. 🙂
😆 😆 😆
To może to dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole wzięło się od Pon Bóckowego „daj gryza”? 🙂
Wszystkim radosnych Świąt życzę! 😀
Ostomiłemu Owczareczkowi z Panią Owczarkową i wszystkim Budowiczom zdrowych, spokojnych i ciepłych Świąt. Oj, ciepłe to one już są, w Warszawie cztery stopnie plus 😈
U mnie -11C, a południe się zbliża, no i co ja mam powiedzieć?! Śniegu nie ma, o nie! Zima 🙄
Jeszcze raz – wszystkiego dobrego Budowiczom życzę, podobno mam się wreszcie wykopać pod prysznic, za jakieś 3 godziny wyjeżdżamy do dziecków.
Tymczasem domowy dyżurny masochista leci pobiegać, a niech ta…jak lubi, to co ja mu mam żałować.
To ja przedpasterkowo:
„Narodził się Poniezusek
W lesie w Zeleźnicy
Nie w pałacu nie w gospodzie
W zbójnickiyj piywnicy
Syćkie smreki wystrojone
Bielusicko biało
Nika nic cornego nima
Bo śniegiym odziało
Płace bo mu w noski zimno
Poniezusek moły
Matka Bosko go tuliła
Sarynki chuchały”
Kochani, moc serdeczności z zapłakanej deszczem, ale bardzo świątecznej drugiej strony Turbacza 🙂
Radosnych i Zdrowych Świąt!
Mrrrał!
Zbawiciel już nam się narrrodził!
A Perrrsonel jeszcze nie wrócił z pasterrrki.
Korzystając zatem z okazji składam życzenia:
Wszystkiego Najmrrruczniejszego Kochani!
Z poważaniem
Blejk Kot
PS. A my tymczasem pilnujemy stołu 😉
Bo go Perrrsonel całkiem bez opieki zostawił.
No.
Zdrowych, pogodnych, pełnych radości Świąt Bożego Narodzenia ! 🙂
Spokojnych, radosnych i pogodnych Swiąt wszystkim życzę – tutaj akurat szaro-buro w Toronto, spoglądam z 45-go piętra na miasto dookoła. Chłopaki zgodnie z doroczną tradycją świateczną „polecieli biegać”, dziewczyny się wyłamały, bo niby po co mamy się katować.
Pozdrowienia dla Blejkocika od Nobi i Fridy.
Fotosprawozdawczość nastąpi za parę dni. Póki co, cała jestem w ich sierściach 🙄
Chyba dostanę kota, albo co.
Wszystkiego dobrego! 🙂 oby świąteczny nastrój pozostał w nas na długo
Owczarku, piękna opowieść 🙂
Chwała Panu, odezwali się wigilijnie budeczkowi przyjaciele. 😀
Ja dzisiaj odpoczywam, czego i Wam życzę. 😆
Opowiem Wam historie, ktora uslyszalam przy swiatecznym stole. Jest to historia Indianki imieniem Kateri Tekakwitha. Kateri urodzila sie w 1656 roku na terenach obecnego stanu Nowy York. Ojciec Kateri, Kenneronkwa, byl wodzem plemienia Mohawk, matka miala imie Tagaskouita. W mlodym wieku matka Kateri zmienila religie na katolicyzm.
W wieku 4 lat Kateri zachorowala na ospe. Na skutek choroby Kateri stracila wzrok. Jej twarz byla pokryta licznymi bliznami po chorobie. Wiele osob, lacznie z bratem i rodzicami Kateri, zmarlo na skutek choroby.
Kateri byla adoptowana przez brata jej ojca, wodza plemienia Turtle Clan. W tym okresie Kateri zainteresowala sie religia chrzescijanska. Matka Kateri, katoliczka, przed smiercia dala Kateri rozaniec.
Wuj Kateri nie popieral zainteresowania swojej adoptowanej corki religia chrzescijanska. Najwiekszym swietem obchodzonym przez Indian w grudniu jest zimowe przesilenie (Winter Solstice) kiedy to tancem, spiewem i muzyka Indianie witaje swiatlo sloneczne w nowym cyklu.
Mimo krytki rodziny i czlonkow plemienia Kateri przyjela chrzest i zostala katoliczka. Podczas chrztu przyjela imie Kateri, co w jezyku Mohawk bylo wymowa imienia Catherine. Nazwisko Kateri, Tekakwitha, oznacza – ta, ktora sprowadza wszytko na dobra droge.
Rodzina Kateri i czlonkowie plemienia, nie mogac zrozumiec jej decyzji, przesladowali Kateri. Kateri uciekla do osady w Quebec, gdzie mieszkali Indianie, ktorzy przejeli religie chrzescijanska. Kateri zmarla w wieku 24 lat.
Po jej smierci z twarzy Kateri znikly blizny. Niektore osoby, uczestniczace w jej pogrzebie byly uzdrowione. Po smierci Kateri wiele osob bylo uzdrowionych dzieki modlitwom do Kateri.
W roku 1980 Papiez Jan Pawel II beatyfikowal Kateri. Proces kanonizacji Kateri jest w toku i bedzie dokonany przwdopodobnie przez obecnego Papieza.
Blogoslawiona Kateri Tekakwitha jest pierwsza blogoslawiona Indianka (Native American) i bedzie pierwsza Swieta (Saint Kateri Tekakwitha) pochodzenia indianskiego.
Zainteresowani znajda duzo materialu na ten temat na stronach internetu.
Witajcie,
u nas zimy ciagle nie widac. Podobno ptaszki zabraly sie za wicie gniazd????
Cieplo ponad 11 st plus 😮
Lezymy(dogorybrzuchem) i ……………………….. dobrze,ze juz prawie „poswietach”,hej.
Ana,
ptaszki za wicie gniazd? W Polsce to chyba wrony. 😆
Natrudzi się człek, natrudzi i już po świętach.
Orca,
strrrasznnnnie też KK się rozpuścił. święta Indianka, święte małżeństwo, coś niemożliwego. 😉
mt7,
W stanie WA religia katolicka jest jedna z wielu. Wsrod Indian religia katolicka jest wyjatkiem. Stad historia, ktora przytoczylam zwraca uwage tutejszych mieszkancow.
Orca,
ja żartuje, bo większość świętych KK to duchowni i głównie mężczyźni.
Zważywszy, że to duchowni ustalali reguły…
Owczarku drogi dziękujemy wszyscy (czyli Basia, Rudolf i ja) za miłe słowa. Składamy Ci życzenia Pieskiego Roku 2012 czyli pełnego kiełbasy, smadnego i innych smakołyków oraz weny gawędziarskiej, z której już chyba urosła przyzwoita książeczka. A dodatkowo (sądząc, że w noc sylwestrową nie zabraknie trunków) podpowiadamy przepis na uspokojenie i umorzenie bólu głowy. To wypróbowane śniadanie balowiczów i rozbrykanych piesków:
Patron filatelistów! 😆
Chyba trzeba podesłać gimnazjalistom ten adres owczarkowy, będą mieli piękną odpowiedź na pytanie, dlaczego A. Gabriel jest patronem filatelistów. 😉
…Lecz nie tylko ich:
Archanioł Gabriel jest na Zachodzie patronem filatelistów, pracowników łączności, pocztowców, dyplomatów, teledetekcji, radia i telewizji. – mówi relewantne hasło w Wikipedii. gdzieś czytałam (nie pomnę źródła), że Gabriel patronuje też internetowi i internautom… 😎 😀
Dziwne rzeczy dzieja sie w przyrodzie???
Wrocilam z rowerowej przejazdzki i co zaobserwowalam???
Ano stokrotki kwitna,trawa sie zieleni,roze kwitna i nawet wisnia zakwitla 😮
Wyglada na to,ze te miesiace,ktrore powinny byc cieple, sa o wiele chlodnijsze,a te zimowe sa cieplejsze.Moze wkrotce bedziemy na wakacje ruszac juz w lutym,albo w marcu????
Hej.
Ps.czy wiadomo,ktory ze swietych patronuje „huisvrouwen”(paniom domu) 😉
Ha, piszą – i to dość konsekwentnie (nie tylko tu), że… Św. Anna! 😀
Saint Anne is the patron saint of housewives, grandmothers, grandparents & mothers… 😎
Owcarkowi z familijom i syćkim budowym_
http://www.youtube.com/watch?v=41XcrQw1i_c&feature=related
Józefku, w imieniu budowych, dzięki.
Hej, heeeej! Barzo, barzo piknie dziękuje za syćkie świątecne zycenia: za te wiersowane i za te ryktowane prozom, za te z linkami i za te bez linków… po prostu za syćkie! 😀
A święto Indianka? To jest temat godzien osobnego wpisu 😀