Bankomat bacowski
Jako wiecie, jo se teroz na holi siedze i pomagom mojemu bacy owiec pilnować. Dobrze nom na tej holi. Kie słonko świeci, jest piknie, kie dysc pado – tyz jest piknie, w dole jest brzyćko, a na wierchu piknie, bo w cas dyscu wierchy som w chmurze, smreki porastające wierchy tyz som w chmurze, no i te wiersycki, te smrecki przymglone, spowite leniwie przesuwającymi sie chmurami, tak niesamowicie bajkowo wyglądajom, ze od rozu zacynocie sie cuć otuleni, a nie osaceni przez niz atmosferycny. Jeśli ftoś jesce nigdy w zyciu tego nie widzioł, niek choć roz pódzie w góry, kie pado dysc. Z całom swojom owcarkowom odpowiedzialnościom godom, ze warto.
A co piknego opróc kozdego rodzaju pogody dzieje sie wokół Turbacza? Wiele rzecy. Na przykład tako historia, ftóro zacęła sie od tego, ze przysło ku nasej bacówce małzeństwo ceprów z dwójkom dzieci.
– Dzień dobry – Ojciec rodziny zwrócił sie nieśmiało ku mojemu bacy. – Nie wie pan, czy jest gdzieś tutaj bankomat?
– Gdzieś tutaj? – Mój baca tajemnico sie uśmiechnął. – I tak, i nie.
– Jak to: i tak, i nie? – Bidny ceper nie barzo rozumioł.
– Bo GDZIEŚ jest, ale nie TUTAJ! – pedzioł mój baca i śmiechem parsknął. Przysłuchujący sie temu syćkiemu Wojtek Murzyn, jeden z juhasów mojego bacy, uśmioł sie jesce bardziej. A cepry sie spesyły, jaz bacy zol sie ik zrobiło, więc przestoł sie śmiać, ino spytoł, na co im w samiućkim sercu Gorców bankomat. Tym rozem odezwała sie ceperka.
– A bo poczuliśmy smakowity zapach oscypka z tego szałasu. Ale już prawie całą gotówkę, jaką wzięliśmy na dzisiejszą wycieczkę, wydaliśmy na obiad w schronisku i teraz nie mamy na oscypka. Mamy jednak kartę kredytową, więc gdyby był tu jakiś bankomat…
Na mój dusiu! Miastowi! Myślom, ze jak u nik w mieście przy co drugim domu jest bankomat, to w górak musi być pod co drugim smrekiem! No, ale dobrze, ze chociaz byli sympatycni. Naiwni, ale sympatycni. Baca tyz musioł te ik sympatycność wycuć, bo pedzioł im:
– Wiecie co? Z powodu jednego oscypka to jo na pewno nie zbiednieje. Dom wom oscypka za darmo.
Ale sie cepry uciesyły! Te dorosłe ciesyły sie jak dzieci, a ik dzieci ciesyły sie jak psy na widok wielkiej kości. Turyści piknie za darmowego oscypka podziękowali, fcieli nawet przyjść następnego dnia i zapłacić, ale wte baca ostrzegł, ze sie straśnie obrazi. Obrazać bacy cepry nie fciały, więc ino podziękowały jesce roz i posły w dalsom droge. A kie sie oddaliły, Wojtek Murzyn pedzioł:
– No i jesteście stratni, baco. Ani oscypka nie mocie, ani dutków.
– A niekze ta – pedzioł baca. – W tym roku to jo jaz do świętego Michała moge rozdawać oscypki za darmo.
– Cooo?! – zawołoł Wojtek. – Abo jo powinienek póść do laryngologa, bo cosi zacąłek źle słyseć, abo wy, baco, do psychiatry, bo zwariowaliście!
– A dojze ty, Wojtuś, święty spokój syćkim laryngologom i syćkim psychiatrom! – zawołoł baca. – Bocys, jak Felek znad młaki, zakupił od nos oscypki na jakieś tam swoje biznes-party?
– Boce, co byk mioł nie bocyć – pedzioł Wojtek. – Przecie to było zupełnie niedawno.
– No to wyobroź se, Wojtuś, ze biznesmenom, co przysli na Felkowe przyjęcie, piknie te oscypki zasmakowały. I syćka postanowili telo oscypków u mnie zamówić, ze zarobimy w tym roku więcej dutków niz ześmy w sumie przez ostatnik pięć roków zarobili. No to po co momy jesce od bidnyk turystów dutki brać? Niek w tym roku bierom oscypki za darmo
– Wy tu rządzicie, baco – pedzioł Wojtek i to był jego cały komentorz do bacowego pomysłu. A potem nagle zacął sie śmiać.
– No co? – spytoł baca.
– A, przybocyło mi sie, jak te cepry sukały bankomatu – wyjaśnił Wojtek. – Hahaha! Bankomat tutok! Haha!
Baca sie zamyślił. Jaz wreście pedzioł:
– Właściwie to niby cemu miałoby tu bankomatu nie być? Godajom, ze klient to nas pon. Fcom bankomatu? Bedom go mieli.
Wojtek zrobił wielkie ocy.
– Ka? Tutok? – spytoł.
– Tutok – pedzioł baca. – Wkrótce przy tej bacówce pikny bankomat stonie.
– Jesteście pewni, ze to dobry pomysł? – zastanawioł sie Wojtek.
– Sam pedziołeś, Wojtuś, ze jo tu rządze – przybocył baca.
– No dobrze, dobrze, pedziołek – zgodził sie Wojtek. A potem odeseł mrucąc pod nosem, ze chyba powinien baca do tego psychiatry póść.
Baca zaś do pomysłu z bankomatem zapalił sie straśnie, bo pomyśloł, ze piknie by było wyryktować nowom atrakcje turystycnom, coś, cego do tej pory zodno bacówka nie miała. Zadzwonił z komórki do wnuka i popytoł go o pomoc. Wnuk barzo chętnie zgodził sie pomóc. Nie darmo gaździna godała o tym wnuku, ze odziedzicył on po dziadku zamiłowanie do salonyk pomysłów. Juhasi tyz musieli pomóc, bo tak im baca kazoł i ślus.
Niebawem do bacówki zostało dobudowane coś, co przybocowało wiejski wychodek, ino było kapecke mniejse i nie miało drzwi, a wejść do środka mozno było ino z wnętrza bacówki, przez wyryktowany w ścianie otwór. Od zewnątrz do tej wychodkopodobnej konstrukcji przybita była tablicka, na ftórej baca wyrył napis: BANKOMAT BACOWSKI – WITOJCIE! A pod tablickom była śparka, mniej więcej takik rozmiarów jako otwór w skrzynce na listy przy poccie w mojej wsi.
Od tej pory kie ftoś fcioł kupić od mojego bacy oscypka, wyglądało to mniej więcej tak, ze przychodził ceper i pytoł:
– Dzień dobry, baco, po ile oscypki?
– Po sto złotyk – godoł baca.
– Ile?! – wykrzykiwoł ceper. – W życiu nie słyszałem o tak drogich oscypkach!
– Bo w zyciu nie jedliście tak dobryk! – odpowiadoł baca.
– Ale ja nawet nie mam przy sobie tylu pieniędzy – martwił sie ceper.
– To nic nie skodzi, mocie tutok, panocku, bankomat.
I baca wskazywoł na nowom przybudówecke do bacówki.
– A jakie karty ten bankomat honoruje? – pytoł ceper.
– Zodnyk – godoł baca. – To jest barzo nowocesny bankomat, ftóry działo nie na karty, ino na słowa. Trza go ino piknie popytać, coby wydoł dutki.
– Żarty sobie robicie, baco – stwierdzoł ceper.
– Wypróbujcie ten bankomat – zachęcoł baca – a dopiero potem bedziecie godać, cy jo se robie zarty. Musicie ino dać słowo honoru, ze syćkie dutki stąd pobrane przeznacycie na zakup oscypków u mnie.
Ceper nie barzo bacy dowierzoł, ale z ciekawości dawoł słowo honoru, ze zrobi to, o co baca pyto. A potem podchodził do bankomatu i godoł:
– Poproszę sto złotych.
– A, prose piknie – odpowiadoł bankomat głosem jednego z juhasów i przez otwór wysuwoł sie stuzłotowy banknot.
– Biercie dutki i kupcie se za nie piknego oscypka. Zyce smacnego! – godoł bankomat na pozegnanie.
Na mój dusiu! Zabawa dlo turystów była pikno! Juhasi pocątkowo pomysł bacy uwazali za dziwacny, ale potem stwierdzili, ze tyz piknie sie bawiom. Wieść o bacy sprzedającym oscypki wyłącnie za dutki z godającego bankomatu wartko obiegła całe Gorce. Turyści tłumnie zacęli ku mojemu bacy gnać. A najchętniej dzieci. Nieftóre specjalnie kupowały po kilka oscypków ino po to, coby mieć więcej okazji do pogodania z niezwykłym bankomatem. Bywało zreśtom tak, ze turyści ucinali se z bankomatem dłuzsom pogawędke, pytali na przykład, jako bedzie pogoda w górak przez najblizsy tydzień.
Ale zdarzyło sie roz, ze przyseł ku nom jakisi pukwowaty chłop w dresie, o posturze zapaśnika wagi cięzkiej, cuchnący piwskiem, ale nie Smadnym Mnichem, ani zodnym inksym przeze mnie lubianym, ino takim, ftóre moim owcarkowym zdaniem nie powinno mieć prawa nazywać sie piwem. Na głowie dresiorz mioł fryzure pona Kodżaka, abo pona Brynera, jak fto woli. Miołek wielkom ochote od rozu ugryźć fudamenta w rzyć, ale postanowiłek wstrzymać sie z tym gryzieniem, dopóki baca nie wydo wyraźnego polecenia.
Dresiorz podeseł ku bacy i bez słowa powitania spytoł mało uprzejmie:
– To tu jest ten gadający bankomat?
Baca nic nie odpowiedzioł, ino przyglądając sie badawco niepilokowi, skinął głowom i wskazoł bankomat palcem.
Dresiorz podeseł do urządzenia i burknął:
– Chcę wszystkie pieniądze, jakie są w tym bankomacie.
– Syćkie? – spytoł bankomat głosem Wojtka Murzyna.
– Co do grosza – pedzioł dresiorz.
– Baco? – spytoł bankomat. – Mom zrobić to, o co ten pon pyto?
– Zróbcie – pedzioł baca. – Ale pod tym samym warunkiem, co syćka inksi. Pon musi dać słowo honoru, ze syćkie dutki przeznacy na zakup nasyk oscypków.
– Słowo honoru, że wszystkie pieniądze wzięte z tego bankomatu przeznaczę na zakup waszych oscypków – wycedził dresiorz przez zęby. – A teraz dawać mi tu wszystko, co w tym bankomacie jest.
No i przez otwór w bankomacie wysunął sie najpierw jeden plik papierowyk dutków, potem drugi, potem trzeci … Wiecie, jakom to w sumie wartość miało? Ponad sto tysięcy złotyk!
– To wszystko? – spytoł dresiorz.
– Syćko – pedzioł bankomat.
– Na pewno? – spytoł dresiorz.
– Niek Maryśka z Harklowej nigdy więcej na mnie nie spojrzy, jeśli jo kłamie – odpowiedzioł bankomat.
Dresiorz juz nie wnikoł, odkąd to bankomaty miłujom sie w górolkak z Harklowej, ino poupychoł syćkie dutki w swoim plecaku, a potem, nie spojrzawsy nawet ku mojemu bacy, rusył w droge powrotnom.
– Ejze, panocku! – zawołoł baca. – Zobowiązaliście sie, ze za syćkie te dutki kupicie ode mnie oscypki!
Dresiorz przystanął i obyrtnął sie ku nom.
– Czy ja złożyłem jakieś zobowiązanie na piśmie, na co te pieniądze przeznaczę?
– No, na piśmie nie, ale daliście przecie słowo honoru.
– To następnym razem, żądaj zobowiązania na piśmie, frajerze! – zaśmioł sie dresiorz.
– Baco! – odezwoł sie bankomat. – Powiedzcie ino słowo, a zaroz wyskoce z tego pudła i prasne ancykrysta w kufe!
– Doj spokój, Wojtuś – pedzioł łagodnie baca. – Kieby mogło to naucyć tego pona honoru, moze warto by było go prasnąć. Ale nie naucy, więc nie warto.
– Honor! Hyhyhy! – zarechotoł dresiorz i poseł dalej. Idąc ślakiem do Nowego Targu wlozł między smreki i zaroz znikł nom z ocu. Przeminął jako brzyćki sen.
No i ciekawe, co z tego syćkiego wyniknie. Barzo ciekawe. Bo o mojego bace to jo sie nie martwie – w rozie cego syćka juhasi, a jak bedzie trza, to nawet syćka mieskańcy mojej wsi zeznajom, ze baca nic wspólnego z tymi dutkami nie mioł. Ale nie wiem, co bedzie z tym bidnym dresiorzem, kie przyłapiom go na płaceniu fałsywymi banknotami, wyryktowanymi na komputrze przez wnuka mojego bacy. Hau!
Komentarze
Owcarecku Ostomiły
Ledwo się dostałem do mojej firmy . Od tyźnia kopią sakramencki dół w miejscu gdzie do niedawna była ulica i ziemię wywalają na miejsce gdzie był chodnik .Efekt jest taki że przed wejściem mam usypaną górę wielkości Turbaca.
Dobrze że internet radiowy przebija się przez te góry bo zanudziłbym się na śmierć a i moje kanarki nie miałyby czego słuchać. Miałek być w Zakopanem ale przed rozkopaniem musiałem na gwałt wywozić maszyny i meble z firmy bo gdybym wyjechał trza by było wypożyczyć Hollycopter od Ojca Dyrektora . Ale w niedzielę trza się będzie w Zakopane brać i sprawdzić dla Alecki jak dają jeść w Obrochtówce bo dawno tam nie byłem. Ale dutków sam nie będę drukował…
‚od rozu zacynocie sie cuć otuleni, a nie osaceni przez niz atmosferycny’ – wrednie kusi Owczarek.
No dobrze, Owczarku – summa summarum, jeśli z tego mają takie zabawne historyjki powstawać, to posiedź sobie jeszcze z Twoim Bacą na halach i polanach… wytrzymamy, doczekamy.
Ale proszę Cię, nie kuś aż tak sugestywnie gorczańskim niżowym otuleniem. Jeszcze nie teraz 🙂
…Zwłaszcza, że weekend będzie w L deszczowy ale mało otulający 😉
(osaczyć się nie dam!) 😀
Witaj Owczareczku, witaj!
Dzięki, ze o nas pamiętasz. 🙂
Ten Twój baca jest takim samym sympatycznym stworzeniem jak Ty. Wiadomo, kto z kim ….
Zmyślna beskurcyja i zgrany zespół.
Obawiam się, czy nie będą jednak z tego jakiesi kłopoty.
Fałszerstwo grosza, to poważne przestępstwo.
Zamach na majątek państwy, nie w kij dmuchał.
A podatek VAT i dochodowy od darowizny zapłacony?
Może się okazać, że dutków nie nastarczy. 😀
No dobrze, odpoczywaj sobie.
Głaszczę Cię po łebku, a pomerdaj tam ogonem ode mnie bacy i juhasom.
Pozdrawiam wszystkich. 🙂
Owczareczku!
Dawno to było ale było…
Miałem chyba ze 12 lat,jak pierwszy raz poszedłem na Giewont.Nosem się podpierając wyszliśmy przez Piekiełko na „Herbacianą Przełęcz” a tam siedzi gaździna,sprzedaje zsiadłe mleko,śmietanę,borówki a nawet gorącą herbatę!To był szok!
To było dawno,czas płynie….,może tam i bankomat już stoi?
Chociaż,……jak byłem tam ostatni raz,to po gaździnie nie było ani śladu!!! 🙁
„Hej,kany sie podziały starodawne casy…?” :; 🙂 Hej!
Wyrzuca mnie i wyrzuca ze strony Pani Janiny.
No trudno. Może inną porą.
HEhehe… Świetne!!!
A swoją drogą, to baca ma rację. Warto czasami coś dać darmo – zwraca się dwukrotnie, jak nie pod taka postacią, to inną. Sprawdzone.
Oj, Owczarku ! Nie chcę ja Cięstraszyć, ale – Pon Ziobro i Jego hufce, Pon Kamiński i Jego bataliony, som Pan Premier, co to nie wie, czy biołe jest bioły cy nie! Biednyś ty, Owczarku i biedny Twój Baca.
Heleno, umieszczę swój wpis tu i u łakimczuchów.
Nic nie pisałaś o wstępnych wynikach.
Pamiętam o Tobie i operacji cały czas, co to znaczy wiesz.
Poproś kogoś swojego, niech da znać, jak się czujesz i co się dzieje.
Wiem, że się nie znamy, ale ja Ciebie znam trochę lepiej i lubię Cię zwyczajnie. 🙂
Trzymaj się, roczniku mój!
Jędrzeju Uherski
Komu by się teraz chciało herbatę dźwigać na plecach pod samiućki Giewont 🙁
W sezonie jest tam tyle ludzi co stoją czasem trzy godziny w oczekiwaniu by się dostać na górę z krzyżem, że herbata skończyłaby się w kilka minut. Lepiej ją sprzedawać na Kondratowej bo wysiłek mniejszy i pieniądze większe… Ale jak pożyjemy jeszcze parę roków to się doczekamy na Herbacianej Przełęczy automatu ze snikersami i Coca Colą 🙁
A prąd będą kubełkami dostarczać. 🙂
No właśnie! 🙁
Idę spać, bo muszę rano wstać itd., itp…
Trzymajcie się i odzywajcie się, kto może czasami. 🙂
Owczarku, aż zatęskniłam za tym otuleniem przez niż w górach! Poeta z Ciebie wielki.
Pozdrowienia dla wszystkich Budowiczów.
Ileż radości z jednego bankomatu! A może by tak jakąś sieć?…
Budomaty?! Czemu nie….
Emtesiodemeczko, jestem spakowana, manikuir, pedikiur, nogi wydepilowane, fryzura, swiezy kolor – te rzeczy. Beda mnie mieli rozkoszna i pachnaca, sukinkoty.
Biore ze soba Klub Pickwicka (comforting!), najnowszego swietnego, swietnego profesora Richarda Dawkinsa (Bog urojony – mam nadzieje, ze PB sie nie obrazi, choc z drugiej strony jesli On nie istnieje, to nie ma sie Komu obrazac…) oraz znakomity podobno nowy kryminal, ktory sie dzieje w 1909 roku w Nowym Jorku z udzialem Zygmunta Freuda ( The Interpretation of Murder).
Pokoj Renatki przygotowany. Firanki uprane. Pielegniarka Sharon do Kota Mordechaja zamowiona, choc nie mialam odwagi poprosic ja o podlanie kwaitow, ale to zrobie. E bedzie odwiedzana przez ludzi z klubu brydzowego.
Jutro umyje lodowke i przygotuje miejsce w szafie dla R.
Nienapoczeta butelka czarnego Johnny Walkera bedzie czekala na moj powrot.
Jeszcze sie odezwe przed poniedzialkiem.
„Pukwowaty chłop” – cóż za malownicze określenie, Owczarku. 🙂
Heleno, dzięki za wieści.
Trzymajcie się wszyscy i nie dajcie się. Będę czekać na wieści.
A co będzie, jak lekarz serce sobie złamie na Twój widok? 🙂
Kończę gotować i biegnę do Mamy.
Pozdrówka dla waszystkich! 😀
mt7 pisze: „A co będzie, jak lekarz serce sobie złamie na Twój widok?”
Byle sobie nie złamał ręki 🙂
Owczareczku!
Ogarnięty weekendową melancholią a także nieco zbulwersowany wynikami niedawnego rankingu blogdziennikarzy,przy całym szacunku do wyróżnionych osób,postanowiłem opracować własny ranking.
Powstał Subiektywny Ranking Uśmiechniętych Blogów (skr. SRUB)
Aby oceny w rankingu były wymierne,został opracowany Wskaźnik Uśmiechniętej Kufy –WUK,(ang. Smiling Kufa Indicator –SKI).
WUK(SKI) okresla stosunek użytych przez blogowiczów „uśmiechniętych kuf” do ilości komentarzy napisanych przez tych blogowiczów.
A oto wyniki:
1.Owczarek Podhalański WUK(SKI) = 1,10
2.Pani Dorotecka ” = 0,58
3.Pan Piotr z sąsiedztwa ” = 0,16
4.Blogi polityczne;D.P;A.Sz ” = 0,05 (wynik średni)
Wnioski:
1. Zwycięstwo Owczarka jest zrozumiałe samo przez się i nie wymaga komentarzy.
2.Drugie miejsce Pani Dorotecki także jest oczywiste.Wszak muzyka,jak to powiedział Arystoteles,a za nim Jerzy Waldorf,łagodzi obyczaje!
3.Miejsce Pana Piotra świadczy o tym,że blogowicze (Polacy?) traktują sprawy kuchni i stołu z wielką powagą.
4.Nadzwyczaj poważne sa blogi polityczne.Jest to merytorycznie uzasadnione a pewne zaskoczenie tą sytuacją może być spowodowane tym,że nasza polityka jest często nazywana kabaretem.
Myśl końcowa:
„Człowiek uśmiechnięty jest podobno człowiekiem szczęśliwym!”.
I to by było na tyle!
PS.
Gdyby ogół Budowiczów wyraził aprobatę możnaby przyznać zwyciężcom medale Złotej,Srebrnej i Brązowej Kufy a Marysiecka (mt7) opracowałaby wzory tych odznaczeń.
Hej!
Owczareczku!
Ogarnięty weekendową melancholią a także nieco zbulwersowany wynikami niedawnego rankingu blogdziennikarzy,przy całym szacunku do wyróżnionych osób,postanowiłem opracować własny ranking.
Powstał Subiektywny Ranking Uśmiechniętych Blogów (skr. SRUB)
Aby oceny w rankingu były wymierne,został opracowany Wskaźnik Uśmiechniętej Kufy –WUK,(ang. Smiling Kufa Indicator –SKI).
WUK(SKI) okresla stosunek użytych przez blogowiczów „uśmiechniętych kuf” do ilości komentarzy napisanych przez tych blogowiczów.
A oto wyniki:
1.Owczarek Podhalański WUK(SKI) = 1,10
2.Pani Dorotecka ” = 0,58
3.Pan Piotr z sąsiedztwa ” = 0,16
4.Blogi polityczne;D.P;A.Sz ” = 0,05 (wynik średni)
Wnioski:
1. Zwycięstwo Owczarka jest zrozumiałe samo przez się i nie wymaga komentarzy.
2.Drugie miejsce Pani Dorotecki także jest oczywiste.Wszak muzyka,jak to powiedział Arystoteles,a za nim Jerzy Waldorf,łagodzi obyczaje!
3.Miejsce Pana Piotra świadczy o tym,że blogowicze (Polacy?) traktują sprawy kuchni i stołu z wielką powagą.
4.Nadzwyczaj poważne sa blogi polityczne.Jest to merytorycznie uzasadnione a pewne zaskoczenie tą sytuacją może być spowodowane tym,że nasza polityka jest często nazywana kabaretem.
Myśl końcowa:
„Człowiek uśmiechnięty jest podobno człowiekiem szczęśliwym!”.
I to by było na tyle!
PS.
Gdyby ogół Budowiczów wyraził aprobatę możnaby przyznać zwyciężcom medale Złotej,Srebrnej i Brązowej Kufy a Marysiecka (mt7) opracowałaby wzory tych odznaczeń.
Hej! 😀 😀 😀
Krucafuks!Jeszcze się to musiało zdublować! 🙂
Jędrzeju Uherski
Zebyś ty zobaczył jutro moją gębę jak zawitam do Zakopanego to byś mi przyznał złoty medal za ? uśmiech co zabłyśnie po zobaczeniu ukochanych gór. 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
? nie wykasowałem bo teraz już wiem co trzeba nacisnąć aby się pojawiło alt + u
Misiu!
Żebys Ty wiedział,jak Ci już dzisiaj zazdroszczę… 🙁 🙂
Misiu 2, nie zapomnij aparatu! I miłego dnia!
Ja nie wcześniej, jak za miesiąc, dzień-dwa po Zjezdzie w Kórniku. Też już się cieszę!
Jędrzejecku kochany, zdublowało się, bo dobrego nigdy nie za wiele.
Nałożyłeś na mnie obowiązek, który przeraża mnie odpowiedzialnością. 😀
Uważam, że Twoja inicjatywa jest niesłychanie cenna i order uśmiechniętej kufy mamy prawo uchwalić jak najbardziej.
Myślę, że Owczareczek nasz zaakceptuje ten honor. Przeca skoro konstytucyja jest, to i ordery być powinny. 🙂
Czas trochę mało sposobny, bo mieszkańcy trochę się rozpierzchli, ale zgłaszam akces do zespołu i wyrażam niniejszym moją akceptację dla pomysłu. 🙂
Problem mam tylko taki, czy sami sobie mamy przyznawać odznaczenie?
To może zróbmy tak:
Powołajmy Samozwańczy Komitet Przyznawania Orderu Uśmiechniętej Kufy, ponieważ na podstawie badania instytutu SRUB-y wg światowego wskaźnika SKI jesteśmy do tego najbardziej predysponowani.
I wtedy złoto dla Pani Dorotecki itd. 😀
Pozdrowionka wieczorne: 🙂 🙂 🙂
Anecka teraz w Berlinie hula. 🙂
Coś się porobiło w portalu polityki i po wpisie zawiesza mi sie połączenie. 🙁
To tak od wczoraj, kiedy próbowałam wpisać się na stronę Pani Janiny, najpierw mnie wyrzucało, a po jakimś czasie ukazały się dwa wpisy.
Dobrze chocia, że są. 🙂
Też narzekam na tego cholernego WordPressa….
Coś się dzieje, cholera wie, co, ale za każdym razem problemy i odrzuty z eksportu, a potem okazuje się, że się wpisało, i podwójnie, albo jakoś tak.
Mario, zdaje się, że nie masz wyjścia, KPOUK prawie powołany, a teraz widaomo, kto stronę plastyczną ma opracować. Desygnowanaś z definicji 🙂
Marysiecko!
I o to chodzi!O to chodzi!Ty musisz tym przedsięwzieciem pokierować!
Jak Alicja słusznie powiedziała;”desygnowanaś z definicji!!!”
Owczarek pisał,że 1go września Dzień Budy.Trzeba zdążyć! 🙂 🙂 🙂
Moja maszyna już 5x się dzisiaj zawiesiła 😡
Mrrrał!
➡ Alicja, EmTeSiódemeczka, Jędrzej Uherski
A cóż Wy robicie tym komputerom, że Was tak nie lubią 😯
Ja tam nie mam z nimi problemu 8)
Zwłaszcza z tymi staromodnymi, co tak ładnie mrrruczą 😉
Idzie się dogadać.
Strrrasznie mi się ten ostatni wpis ➡ Owczarkowy spodobał.
Tak barrrdzo, że nie wiem z której strony go skomentować.
(To tak jak z tymi stronami Turbacza. Teoretycznie są 4, ale faktycznie 4++)
No to może tylko tak wierszykiem niejednoznacznym 😉
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy
To był wierszyk Andrzeja Bursy p.t. „Sylogizm Prostacki”
Żeby nie było wątpliwości.
Ja różnicę dostrzegam i się nią zachwycam.
Bo osypek jest piękny.
Sam w sobie.
Ale DARMOWY oscypek jest piękny do kwadratu ❗
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Zachodów słońca w to nie mieszajmy 😉
A ja myślę, że każdy powinień tu zgłosić swoją propozycję i wybierzemy sobie, która najbardziej pasi. 🙂
Blejku, ty się nie wymiguj od adrema! 🙂
To ja z przyjemnością dołożę tak miłej konkurencji: 😀 😀 😀
Mrrrał!
Zarrraz, zarrraz.
A od czego ja się niby „wymiguję” ?
😀 😀 😀
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Od komitetu orderowego! 🙁
Moja maszyna mi sie nie zawiesza i mnie kocha, tylko wordPressik się na mnie wypina brzydką częścią ciała i po wysłaniu postu powiada, że jakis diabeł i reset.
Samej strony, nie maszyny, bynajmniej. Ciekawe, że tylko tutaj i u Pana Piotra (podpadli?!), a u Pani Doroty działa jak w zegarku, co zresztą zaraz o tej póznej godzinie idę sprawdzić.
http://alicja.homelinux.com/news/foto-onet38.jpg
Prrrrroszę barrrrrdzo….
A u Pani Doroty z sąsiedztwa działa jak brzytewka i błyskiem. Zadnych resetów, wpis pojawia sie błyskiem.
U mnie też nie komputr się zawiesza, tylko połączenie ze stroną „Polityki”. Nie pomaga odświeżanie, trzeba wchodzić od nowa. 🙁
Znikam do wieczora, wybieram się do Otwocka. Niby niedaleko. Wyliczyłam, że muszę wystartować o 16:17, żeby zdążyć na 19. 🙁
Dobrego dnia wszystkim i spadam, spadam, spadam, spadać muszę czy chcę, czy też nie… 🙂 🙂 🙂 …..
mt7 pisze: „Znikam do wieczora, wybieram się do Otwocka. Niby niedaleko. Wyliczyłam, że muszę wystartować o 16:17, żeby zdążyć na 19.”
Poprzez lasy, poprzez pola
Wiedzie droga do Otwocka.
Ruszaj wcześnie, by w podróży
Nie zdybała Ciebie nocka!
Już wróciłam. Zmęczonym trochę więc się pożegnam.
TesTeqowi dziękuję za wiersycek.
Nocka by mnie zdybała, gdyby nie dobry człowiek w wielkim samochodzie, który odwiózł nieboraków różnych do domu.
Rozrzut od Ursynowa do Jelonek. Cała Warszawa nasza. 🙂
Dobranoc, Budecko kochana,
już księżyc na czarnej lśni tacy… 😀
Powodzenia, gdziekolwiek jesteście,
ja tu czuwam. 🙂
Już księżyc wzeszedł, psy się uśpiły,
tylko ktoś klaska za borem…
Czy tam nie czeka mój Filon miły
pod ulubionym jaworem?
U mnie słońce, zanim księżyc wzejdzie, to ho-ho. A Filon, zamiast już tam gdzieś za bór się wybrać, żeby o stosownej porze klaskał, chrapie po obiadku na kanapce. Nic, ino sobie z łuku w łeb strzelić. Gdzie te Filony, do cholery?! Orły, sokoły, herosy?!
Lecz pomyśl Alicjo-Lauro: sama musiałabyś do boru za Twym Filonem. I to nocą! Nocą się pod ten nieszczęsny jawor wlec!
Poza tym: chyba nieco przesłodzone są te sielankowe rólki i anturaże w wieku pary i elektryczności 😉 Nie lepiej bbq w ogródku wyrychtować?… 😉 – ja nie przepadam, ale orły-sokoły lubią (statystycznie rzecz ujmując, rzecz jasna 🙂 )
Dzień dobry!
Basiecko!
Wiek pary i elektryczności(XX) minął! A w XXI w. Filon może być wirtualny i za wirualnym jaworem wirtualnie klaskać!
Napisałam zachowawczo, Jędrzeju 😉 Bo kto ich tam wie – w tej kanadyjskiej głuszy… 😉 😀
Basiu,
jak trzeba, to trza. Bym się przedarła, ot tak raz, a co mi tam. Gorzej, że u mnie na górce rosnie poison ivy, a to taka roślinka, ze jak kto uczulon, to się może poparzyć jak diabli i przez miesiąc nie spać z bólu ognistego. Zdarzyło mi się, i owszem, bom nie wiedziała, w co włażę, a nawet zachciało mi się „zielsko” wyrywać, bo mi przeszkadzało. Prawie miesiąc stałam pod prysznicem dniami i nocami, bąbel na bąblu, jak po oblaniu ukropem.
Ale do tego jawora to bym wynalazła obejścia, coby się nie natknąć na cholerstwo.
Jędrzeju U. – ja starej daty, wirtualny Filon mnie nie podnieca bynajmniej 🙂 Niech sie poświęci, stoi gdzie trzeba, klaszcze, i niech go komary trochę potraktują, a co!
Alicjo!
A to ciekawe!W Polsce taka „jadowita” roślina to barszcz Sosnowskiego,import z ZSRR. Mój kolega ma kilkunastoletnie blizny po spotkaniu sie z tym paskudztwem. Popatrz na sznuraczek 🙂
http://www.ecosystema.ru/08nature/flowers/010.htm
Jędrzeju,
słyszałam o tym ,ale nigdy sie na ten barszczyk nie natknęłam.
To nasze cholerne poison ivy ma podobne olejki, jak na przykład oleander – nie każdy jest na to uczulony, na przykład mój syn razem ze mna wyrywał „zielsko”, bo matka kazała, jemu nic, a ja cierpiałam okropnie za miliony. Nawet jak w czerwcu kwitnie u mnie na Górce i wiatr zawieje, a na mnie pyłek padnie, to zaraz pęcherze na skórze.
Niestety, tępię, i to chemią, bo nie mogłabym na ogródek wychodzić. Skoro tylko wiosna, idę z takim cholerstwem w spraju i tak tylko widzę wyłażącą zarazę, pryskam. Punktowo, omijając inne rosliny.
Masz tu sznurectwo do mojego świństwa:
http://images.google.ca/images?q=poison+ivy&hl=en&um=1&sa=X&oi=images&ct=title
Dzień dobry Budowiczom!
Pierwsza wieść jest taka, że wróciłam z weekendowego wypadu do Wrocławia z mężem moim – fotoreportaż w trakcie obróbki :).
A druga wieść taka, że cieszę się, iż Owczarek na halach pisuje – jak podał, że go aż do września w Budzie nie będzie, posmutniałam bardzo; ale, jak widać, Owczarek i na hali komputer znajdzie :D.
A trzecia wieść – że do urlopu zostało mi niecałe trzy tygodnie… już skreślam kartki w kalendarzu… ;D.
Rzeczywiście,to nie jest barszcz.
A to jest chyba to: ❗
http://www.zewnatury.com/html/article21.html
Barszcz sosnowkiego przywędrował do Polski w latach 70.
Mama mojego kolegi w instytucie pod Krakowem uczestniczyła w badaniach dotyczących przydatności rośliny jako paszy. Robiono z tego kiszonki ale okazało się że mleko od takich krów nie nadaje się do spożycia. Do Zakopanego przwiozła kilka nasion pani mieszkająca w willi na ulicy Ubocz., niedaleko Hotelu Kasprowy. Po jej śmierci roślina wysiała się ze zdziczałego ogrodu i stała się prawdziwą plagą w dorzeczu Dunajca . Po niemal 30 latach dotarła do Wisły i rozprzestrzenia się coraz bardziej. Próby wytępienia jej nie bardzo się udają bo to roślina wieloletnia odnawiająca się z korzenia . Kwiatostan może dochodzić do jednego metra średnicy!!! W czasie gdy mieszkałaem w Zakopanem doszło do bardzo poważnego popażenia człowieka ,który bez koszuli i w 30 stopniowym upale kosił to zielicho.
Moi drodzy, ten barszcz dotarl juz w moje okolice!
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Rozne
Poison ivy to po polsku sumak parzacy i zaden szanujacy sie kot nie podchodzi do czegos takiego 🙁 Podobno 70% Amerykanow jest na niego uczulonych.
Alicjo, jak sie miewa kotek, co to jego godziny…? Zyw li on jeszcze, czy bawi sie juz z myszkami, ktore byl wyprawil na tamten swiat?
Pozdrawiam Pickwicka i Morde – trzymajcie sie chlopaki i nie dawajcie za bardzo popalic Waszej opiekunce, coby Pancia spokojnie swoim sprawom oddac sie mogla. Albo nie! Dajcie popalic, aby miala motywacje do jak najszybszego powrotu do siebie i do Was (i do nas!) 🙂 Tak czy siak, jestem z Wami!
W imieniui swoim i brata, zapewniam Cie, Kolego, ze damy tej Sharon taki wycisk, ze sie nie pozbiera.
Nasz lata wlasnie po domu. robiac ostatnie sprzatania i lada moment ma odejchac do szpitala – czeka jeszcze na potwoerdzenie, ze bedzie przyjeta. A jednym uchem slucha konferencjoi tego nudziarza Kaczmarka, ktory chyba nie ma nic do powiedzenia. Co bylo przeciez do przewidzenia.
—————————————————-
„An observer of Human Nature, Sir.” said Mr Pickwick.
Kocie Pickwicku!
Przeczytaj jeszcze swojej Pani taki wierszyk i przekaż jej bardzo serdeczne życzenia żeby się trzymała i żeby się nie dała!!! 😀
Najmilsza książka
„Dobrego pan Pickwicka
niezapomniane przygody.
Na skroniach znużonych nudą
powiew rzeźwiącej pogody.
Błazeństwa Sama Wllera
i Jingle’a niecne pułapki,
i oda pani Hunter
do konającej żabki.
Nie wstydźmy sie niepotrzebnie
łez zabłąkanych na rzęsach
czytając oiękne stronnice
mistrza Karola Dickensa.
Nie trzęsą nas dziś dyliżanse,
nie mamy więzień za długi,
w niebo strzelają anteny,
ziemię objęły szyn smugi.
Pękają sztywne koszule
na opalonym torsie.
Sprawniejsi,silniejsi,mądrzejsi,
lepsi jesteśmy,czy gorsi?
Czemu nam czoło rumieni
i dusze wstydem przenika
rozgrzeszający uśmiech
dobrego mistrza Pickwicka? (-)Teodor Bujnicki 🙂 🙂 🙂
Kocie Pickwicku!
Przeczytaj jeszcze swojej Pani taki wierszyk i przekaż jej bardzo serdeczne życzenia żeby się trzymała i żeby się nie dała!!! 😀
Najmilsza książka
„Dobrego pan Pickwicka
niezapomniane przygody.
Na skroniach znużonych nudą
powiew rzeźwiącej pogody.
Błazeństwa Sama Wllera
i Jingle’a niecne pułapki,
i oda pani Hunter
do konającej żabki.
Nie wstydźmy sie niepotrzebnie
łez zabłąkanych na rzęsach
czytając oiękne stronnice
mistrza Karola Dickensa.
Nie trzęsą nas dziś dyliżanse,
nie mamy więzień za długi,
w niebo strzelają anteny,
ziemię objęły szyn smugi.
Pękają sztywne koszule
na opalonym torsie.
Sprawniejsi,silniejsi,mądrzejsi,
lepsi jesteśmy,czy gorsi?
Czemu nam czoło rumieni
i dusze wstydem przenika
rozgrzeszający uśmiech
dobrego mistrza Pickwicka? (-)Teodor Bujnicki 🙂 🙂 🙂
Kocie Pickwicku!
Przeczytaj jeszcze swojej Pani taki wierszyk i przekaż jej bardzo serdeczne życzenia żeby się trzymała i żeby się nie dała!!! 😀
Najmilsza książka
„Dobrego pan Pickwicka
niezapomniane przygody.
Na skroniach znużonych nudą
powiew rzeźwiącej pogody.
Błazeństwa Sama Wllera
i Jingle’a niecne pułapki,
i oda pani Hunter
do konającej żabki.
Nie wstydźmy sie niepotrzebnie
łez zabłąkanych na rzęsach
czytając oiękne stronnice
mistrza Karola Dickensa.
Nie trzęsą nas dziś dyliżanse,
nie mamy więzień za długi,
w niebo strzelają anteny,
ziemię objęły szyn smugi.
Pękają sztywne koszule
na opalonym torsie.
Sprawniejsi,silniejsi,mądrzejsi,
lepsi jesteśmy,czy gorsi?
Czemu nam czoło rumieni
i dusze wstydem przenika
rozgrzeszający uśmiech
dobrego mistrza Pickwicka? (-)Teodor Bujnicki 🙂 🙂 🙂
Zdublowało się!Ale to jest tym razem multiplifikacja dobrych życzeń! 🙂 🙂 🙂
Kocie Pickwicku, powiedz Waszej, żeby przestała latać. Trochę patyny przyda się rzeczom. Chyba, że to Ją uspakaja. 😀
Trzymaj się Helenko, w ciężkich chwilach lektury młodości dobrze robią.
Wiem, że będzie dobrze, chociaż trochę będziesz się musiała poleczyć. Nasz rocznik był nienajgorszy, łatwo się nie poddaje.
Całuję Cię w główkę i przytulam się do Ciebie, ino ostrożnie, żeby nie podpaść pod podejrzenie. 😀
Pozdrawiam Cię i czekam na wieści.
Don Alfredo: poison Ivy i poison sumac to dwie różne rośliny. Choćby zerknij na stroniczkę, którą podrzucił Miś 2. Poza tym, znacznie mniej ludzi jest uczulonych na substancyje sumaka, niż tego trójlistnego parzyciela.
Pickwicku, pilnujcie chałupy jak Pańci nie będzie, a jej samej pomruczcie, żeby się nie denerwowała. Wszystko będzie dobrze.
Jeszcze jedno, Don Alfredo – wet. powiedział, że Tygrysia psychiczna. I owszem, struła się czymś tam 3 tygodnie temu, i owszem, omal nie zeszła, ale wyniki ostatnio zrobione są już dobre i nie ma powodu, żeby nie jeść, a ona niczego nie chce skubnąć. Karmić na siłę, powiedział, w końcu się przełamie. A tu kocisko warczy na właścicieli karmiących na siłę jak nie przymierzając, pies, bo tego „na siłę” nie lubi. Ale zachowuje się jak zdrowy kot. Psychiatra potrzebny?! A jeśli, to kotu czy właścicielom? Może weterynarzowi?
Alicjo, tu jest terapia:
http://www.youtube.com/watch?v=B2Je1CEPkUM
Alicjo, to wszystko sa sumaki: jadowity, pnacy, parzacy. Z jednego w Azji (Rhus verniciflua) robi sie farby do malarstwa lakowego. Na te farby (swieze) Europejczycy reaguja alergicznie, a Japonczycy – nie.
http://portalwiedzy.onet.pl/73000,haslo.html
Ciesze sie, ze zajrzalam jeszcze przed wyjazdem Wlasnie zadzwonili, ze moge przyjezdzac.
Dziekuje Wam wszystkim, Kochani. A wiersza nie znalam – jest przeslodki.
Jade w dobrym towarzystwie Panow Pickwicka, Tapmana, Winkle’a, Snodgrassa, Sama Wellera, Jingle’a i wszystkich pozostalych starych przyjaciol, towarzyszacych mi od dziecka.
Do uslyszenia, mam nadzieje, w okolicach 1 wrzesnia. Ide teraz ucalowac E i chlopakow P i M zostajacych na gospodarstwie.
Pa, pa.
To jedź, Helenko i wracaj bez dodatków.
Zdrowie niebawem wróci. 🙂
Trzymaj się! 🙂
Don Alfredo:
w kwestii sumaka, u mnie występują dwa – jeden kwitnie na czerwono i z końcem lata niektórzy to-to zbierają i herbatkę robią, podobno ma dużo witaminy C. Nawet piłam, bo niedobitki hippisowskie mnie kiedyś poczęstowały, a ja nie śmiałam odmówić – smakuje podobnie, jak herbatka z dzikiej róży.
Ten czerwony występuje po sąsiedzku i jest sporym krzakiem drzewkowatym prawie. Natomiast u mnie na ogródku rośnie sobie sumak kwitnący biało i jest delikatniejszy od czerwonego, ale też ekspansywna cholera, tępię jak mogę, bo rozpleniłby się w całym ogrodzie,staram się trzymać jedno „drzewko”, całe lato tępię wyłażące, a i tak pod koniec mam ze dwadzieścia.
Poison Ivy to powój i małe, a nie takie krzaczasto-drzewiaste, jak sumaki, ale niech go cholerka, tak na mnie działa. Dlatego stosuję punktowy „agent orange” wiosną, bo niech on sobie tam dalej, w lesie, a nie włazi mi z Górki na pazurki na włościa.
Prawdą jest, że i jedno i drugie rozkłącza się pod ziemią i takoż trudne do wytępienia. Na szczęście chociaż na sumaki nie jestem uczulona.
http://en.wikipedia.org/wiki/Sumac
O, tu nawet ten czerwony jest ode mnie, z Ontario, a ten biały to jak prosto z mojego ogródka.
P.S. Dziękuję za kurację, przesłałam sznureczek właścicielom Tygrysi. Może faktycznie trzeba nieco kota skonfundować. Jak sie naogląda głupot, to być może ruszy tyłek i uda się w stronę miski z żarciem.
p.s. jeszcze w sprawie sumaka: ten czerwony daje niesamowite jesienne kolory, jak przychodzi czas malowania drzew. Poison Ivy rdzewieje i paskudnieje, nawet kolorystycznego pożytku z niego nie ma.
O, i nagle tak się zrobiło zimno, że po raz pierwszy tego lata założyłam skarpetki. W sierpniu – rzecz nie do pomyślenia!
„The name derives from the Greek name for sumac, rhous.”
Czyli wszystko to sumaki, ladne, brzydkie, alergizujace i nie 😉 Boj sie Boga – agent orange!!! To u Was cos takiego jest w sprzedazy?!
U mnie tez zimno, a w gorach ma spasc snieg, cos ten global warming szwankuje 🙁 Trza zaczac zapuszczac zimowe futro.
No, to była figura stylistyczna, Alfredo. Sprzedają jakiś zajzajer, nazywa się „WeedOut”, łyżeczkę koncentratu na 2 litry wody i spryskać wschodzące zielsko, którego chcemy się pozbyć. Jakim cudem nie działa na sąsiednie rośliny (chyba, że spryskamy…) nie mam pojęcia, ale tak jest. Stosuję na poison ivy, bo muszę.
Tu jeszcze dodam, że w przeciwieństwie do sąsiadów nie pryskamy niczym trawy, rośnie tam sobie mlecz dmuchawiec i każdy inny kurdybanek, oraz wszystko inne zielone, koniczynka biała się ostatnio rozrasta. A niech – zielone?! Zielone! Tylko przycinamy co jakiś czas. A, jedna rzecz. Babka lancetowata i ta inna. Gotowa wyprzeć wszystko. To pan J. od czasu do czasu bierze ostrą, podłużną łopatkę i wykopuje z korzeniami nadwyżkę. Ma trochę gimnastyki i tyle. Dobrze, że od sąsiada-golfiarza dzieli nas wysoki płot. Jego poczucie estetyki (golfiarze maja hyzia na punkcie IDEALNEJ, jednego gatunku trawy) nie pozwoliłoby mu przeżyć widoku naszego trawniska-śmietniska zielonego.
Witajcie!
Wracam na łono Budy po wakacyjnej przerwie. Sporo zaległości mam, więc oddalam się nieco poczytać. Pozdrawiam wszystkich. 🙂
Och, Gosicku, jak to dobrze, że jesteś. 🙂
Mało nas, mało nas
do pieczenia chleba,
tylko nam, tylko nam
Gosicka potrzeba.
Owczarek napisał:
Na mój dusiu! Miastowi!
No tak jest, piesku, miastowi. Wczoraj byłam w Otwocku, taka podwarszwska przedwojenna miejscowość uzdrowiskowo-letniskowa. Szłam ze starszym, miejscowym małżeństwem i nagle widzę ogromne hałdy węgla, na moje zdziwione pytanie odpowiedzieli, patrząc z politowaniem, jak to do czego węgiel, do gotowania, ogrzewania.
Poczułam się idiotycznie w tym swoim autentycznym zadziwieniu i zagadałam, ach, bo ja to jestem prawdziwy mieszczuch, dziwię się, że kury znoszą jajka.
Państwo się roześmieli i porozmawialiśmy, że tu jest dużo starych drewnianych domów ze starymi mieszkańcami.
Ot, taki obrazek z węglem w tle.
Sfotografowałam sympatyczny gołębnik koło dworca, stoi tak sobie ni stąd, ni zowąd na ulicy: http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/KwiatkiIInneOkolicznoCiPrzyrody/photo#5100868015835823074
Taki Alfredo to ma dobrze, może sobie zapuszczać zimowe futerko. A ja nawet tego co mam, nie mogę utrzymać. 😀
Hej, Kocurkiewczu kochany, podrzuć parę kocich zdjęć, niech sobie chociaż popatrzę. 🙂
Witam, co za cuda się dzieją, Owczarek na hali dostęp do interneta tyż ma i pisze, dobrze, eh, potrzebne mi było przeczytać coś tak dobrego.
Pozdrowienia dla wszystkich i się oddalam kończyć w końcu Imre Kertesza ,,Dziennik galernika”, choć pewnie zaraz szybko zasnę, bom dziś 80 km rowerkiem ponad zrobił. Fajnie było ale troszkę intensywnie, polecam wszystkim :).
Oj, Grzesicku, rada by dusza do raju, ale grzechy nie pozwalają. 🙂
Jak Ci idzie czytanie, to jest trudny pisarz. Tej książki nie znam.
Pozdrawiam też, śpij dobrze, bez przykurczów. 😀
*** 🙂 ***
Grzesiu oczko się zamyka
Nad „Dziennikiem galernika”,
Bo miast leżeć na tapczanie
Rowerował przed czytaniem!
*** 🙂 ***
Wpadłam, żeby złożyć Wam życzenia pomyślności w tym nadzwyczajnie zwyczajnym dniu. 🙂
Nie mogłabym spokojnie wyjść z domu nie zagadawszy do Was przyjaźnie.
Helenka ma dzisiaj operację, mam nadzieję, że nie denerwuje się nadmiernie.
TesTeqeceka przy porannej kawie znowu napadła Kaliope. A może to była Euterpe? Co tam, ważne, że napadła. 😀
Trzymajcie się, SŁONECZKA! 🙂
Podziękować Mt7 Podziękować 🙂
mt7, Kalliope była muzą epiki, filozofii i retoryki, a Euterpe poezji lirycznej, więc chyba bardziej ta patronuje Testeqowi :). A może Pani Testeqowa jest jego natchnieniem… :D.
A teraz na poważnie. Przeczytajcie, proszę, to
http://miasta.gazeta.pl/lublin/1,48724,4400293.html
Włos mi się jeży, jak czytam napastliwe i okropne komentarze pod tym tekstem. Ja sama jestem pełna podziwu, bo nie potrafiłabym takiej decyzji podjąć (pomijając fakt, że już za późno o ponad rok na takie wybory :). Dla mnie to coś niesamowitego w sensie jak najbardziej pozytywnym – w dzisiejszych czasach rozbuchanego erotyzmu naokoło to prawdziwy heroizm…
Olecko!
Przeczytałem po Twoim sznureczku wskazany artykuł.Nie mnie osądzać heroiczność opisanych postaw i decyzji.
Zastanowił mnie jednak ostatni akapit tego artykułu,cytuję niżej:
„Według przepisów Kościoła do konsekracji można dopuszczać dziewice żyjące w świecie, które nigdy nie zawarły małżeństwa ani nie żyły jawnie w stanie przeciwnym czystości, a według ogólnej opinii przez swój wiek, roztropność i obyczaje dają rękojmię, że wytrwają w życiu czystym oraz poświęconym służbie Kościołowi i bliźnim. Muszą zostać dopuszczone do konsekracji przez ordynariusza miejsca, szafarzem obrzędu konsekracji jest sam biskup.”
Napisano tam,że konsekrowane dziewice „nie zawarły małżeństwa ani nie żyły jawnie w stanie przeciwnym czystości”
No a jeżeli coś popełniły niejawnie? 😕 :;
Cala kwintesencja obludy. Brudasy won z kosciola!
Jędrzeju, jeżeli coś popełniły niejawnie, to sprawa ich sumienia – a sumienie chyba trzeba mieć jak kryształ przy podejmowaniu takiej decyzji… Nie chcę i ja oceniać takich wyborów – boli mnie po prostu brak zrozumienia dla takiej drogi życiowej (te komentarze niewybredne…). Wiem tylko, że ja bym tak nie umiała… I nie chodzi tu tylko o hmmm… pożycie intymne, że zacytuję klasyka :).
Don Alfredo, nie rozumiem, czemu obłudą to nazywasz?? Dla mnie to heroizm taka decyzja…
Nie nazywam obluda tej decyzji, (choc nie wiem na czym ma polegac jej heroizm), jeno kryteria dziewiczosci, czyli to, co zauwazyl Jedrzej. Nie mam zwyczaju krytykowac cudzych decyzji dotyczacych intymnego zycia, ale obnoszenie sie z tym i demonstrowanie wyzszosci z tytulu „czystosci” razi mnie i troche smieszy. Taki powrot do sredniowiecza, redukowania kobiety do roli sluzki i oceniania wartosci i godnosci takimi kryteriami jest dla mnie niepojety. Ale coz ja, glupi kot, sybaryta i dziwkarz, wiem o czystosci? 😉
Czy istnieje, i jak sie wtedy nazywa, meski odpowiednik dziewicy konsekrowanej?
Don Alfredo,
Ty dziwkarzu! I to jeszcze opowiada na prawo i lewo!
Już Ty na pewno nie będziesz dziewicem konsekrowanym, ze swoją reputacją!
Szczerze mówiąc, też mi to ślubowanie jakoś tak … nie lubię obnoszenia się z takimi rzeczami, tak, jakby nie można tego było zrobić normalnie i po większemu cichu. Dla mnie są to niezrozumiałe decyzje, ale ludzie robią inne dziwne rzeczy, na przykład idą do zakonu – i to z czystej potrzeby. A ja sobie nie wyobrażam i do głowy by mi nie przyszło, nie mówiąc o tym, żem zwyczajna, średniogrzeszna kobita…
To są siostry takie, jak zakonne tylko żyjące normalnym życiem osoby świeckiej. Nie rozumiem tej niezdrowej ekscytacji i nazywania czegoś, czego się nie rozumie , czy nie akceptuje obłudą.
To są wybory jakiś osób. Czy Wasze wybory też były przedmiotem zainteresowania innych i ktoś o tym pisał obłuda.
Przepraszam Was, ale jestem BARDZO rozczarowana.
Droga Marysiu, jezeli ktos publicznie, w katedrze i w obecnosci biskupa demonstruje swoj wybor, to chyba nie ma tez nic przeciwko temu, ze inni sie tym interesuja i komentuja. Roznie komentuja. My nie krytykowalismy wyboru tej osoby, ani sie nie ekscytowalismy, tylko nazwalismy obluda kryteria dziewictwa (nie utrzymywanie jawnych kontaktow z plcia przeciwna), I tyle. Nie musisz sie czuc rozczarowana w imieniu konsekrowanych dziewic ani ich meskich odpowiednikow (sa takie?), nie widze powodu.
Jedno mnie interesuje. Czy ta osoba nie moze prowadzic swej zamierzonej dzialalnosci bez slubu? Albo cicho wstapic do klasztoru? Z czego, poza seksem, rezygnuje pozostajac osoba swiecka?
TesTequ, ładny wierszyk, jak zwykle, masz talent,
Mt 7, Kertesza znam tylko ,,Los utracony” i teraz to, fakt, ,,Dziennik…” nie za łatwy, ale czyta się w miarę dobrze.
Co do artykułu zalinkowanego, to komentarzy nie czytałem, ale na Gazeta.pl w ogóle komentarze sa poniżej poziomu w większości wypadków.
Ja uważam jak Mt7, decyzja jest to osobista, gdzie tu obłuda? Nawet jak ktos decyzji nie dochowa, to już jego sprawa i złamie przyrzeczenie, to jego sprawa.
Wyśmiewanie się ztakich decyzji, uważam za niefair.
A co do trąbienia o tym i obnoszenia się z decyzją o zyciu w czystości, to po prostu tu chyba mamy do czynienia z procedura kościelną.
Pozdrawiam.
A jakąż to wartością jest tzw. dziewictwo? Czy seksualność
człowieka jest czymś zdrożnym, a powstrzymanie się od seksu czyms chwalebnym?
Oto jedna z kolejnych paranoi, w jakie zapędził się religia
katolicka czyniąc naturalny instynkt człowieka przestępstwem, a sztuczne tłumienie tego instynktu bohaterstwem.
Gdyby nawet przyjąć (do czego nie ma żadnych racjonalnych powodów), że świat, a w tym i człowieka stworzył jakiś bóg, to najwidoczniej nie uznawał on seksu za rzecz szkodliwą i naganną, skoro uczynił go naturalnym sposobem prokreacji oraz źródłem przyjemności i dobrego
samopoczucia.
To prymitywni, ciemi ludzie, którzy stworzyli dziwaczną wiarę, opartą na zasadzie kija i marchewki, wymyślili grzech seksualności i na tej kanwie zbudowali cały katalog rozmaitych zasług i przestępstw oraz odpowiadnich nagród i kar.
O tym, że jest to paranoiczny wymysł świadczy choćby fakt, że większość kultur, jakie stworzył człowiek, wcale nie uznaje seksualności za coś zdrożnego, a niektóre kultury (i religie) traktują ją wręcz jak mistyczne doznanie.
Tylko ciemnota katolicka wciąż tkwi w idiotycznym przesądzie i jeszcze na dodatek czymni z niego cnotę. I smieszno i straszno …
To cytat spod tego artykulu. Grzesiu, Olu, mt7, do kogo kierujecie pretensje o zarzucanie obludy?
To jest sprawa wewnątrzna religii katolickiej. Tu są bliższe informacje:
http://www.kkbids.episkopat.pl/anamnesis/23/4.htm
To jaką formę przybierają różne wydarzenia religine jest sprawą tej religii.
Osoba poświęcająca swoje życie Bogu nie zabiegała o tani rozgłos w gazecie.
Wasze komentarze niczym się nie różnią od tych zamieszczanych w tej gazecie.
Czy śluby buddyjskich mnichów też nazwałabyś obnoszeniem się i obłudą.
Masz prawo wyboru swojej filozofii życiowej, ale nie masz prawa drwić z tego, co dla innych jest ważne i święte.
I nie ważne jakiej to religii dotyczy.
Nie wyśmiewam – ale i nie podziwiam, bo jak wspomniałam, są to dla mnie decyzje dziwaczne i niezrozumiałe, ale jeśli ktoś tak chce, to jego sprawa.
Został podany link, wyraziliśmy swoje zdania – chyba bez obrazy nikogo? Jeżeli ktoś rzuca temat, to może spodziewać się komentarzy, nie ma powodu się denerwować, Mario – bo my tutaj komentujemy, wydaje mi się, w kulturalny sposób. I mamy prawo się nie zgadzać z tym czy owym, co często czynimy.
To normalne.
A co do komentarzy na anonimowym forum w jakiejkolwiek gazecie online, grzesiu, bardzo szybko nauczyłam się, że lepiej nie zaglądać i nie narażać się na ten ściek (przeważnie ściek).
Z innej beczki – zakwitł mi „język teściowej”. Tyle lat miałam to badziewie, nawet nie wiedziałam, że to kwitnie. Ha!
http://alicja.homelinux.com/news/img_1978.jpg
Ola pisze: „A może Pani Testeqowa jest jego natchnieniem”
Zdradzę wszystkim tajemnicę,
Że od strychu po piwnicę
Mym natchnieniem mianowany
Jest Pan Majster Budowlany.
Język teściowej kwitnie dobrym teściowym 😀
No to chyba nie jestem najgorsza 🙂
W temacie języka teściowej: i mojej mamie, która miała wczoraj imieniny, i mojej teściowej, która imieniny miała miesiąc temu, owe „języki teściowej” kwitną na potęgę :). A fachowo to nazywa się chyba arturium, tak? Nie znam się na kwiatach. pytam obeznanych w temacie :).
A w kwestii wrzuconego przeze mnie wczoraj sznurka, który wywołał tyle zamieszania – zależało mi na waszych komentarzach i dostałam ich aż nadto :). Żeby zamknąć temat: nadal uważam tę decyzję za heroizm. Nie uważam się za ciemnotę katolicką – czystość według mnie w dzisiejszych rozbuchanych erotycznie czasach (wszystko, ale to wszystko reklamują półnagie panie…) jest dla mnie wartością i, powtórzę, heroizmem, pójściem pod prąd. A ceremonia ta była podobnie uroczysta jak każdy zwykły ślub pary mieszanej – przecież małżonkowie też obnoszą się ze swoją wiernością i miłością przed wszystkimi (obrączki, słowa przysięgi…). Napisali, że to taki ślub bez widocznego oczami Oblubieńca…
Don Alfredo, nie uważam seksu, także tego przedmałżeńskiego, za grzech – każdy postępuje tak, jak mu radzi sumienie. Jeśli radzi, by obyć się bez cielesności, to jego wybór i decyzja. A czy wytrwa w tym – tominsza inszość. Tak ja śluby małżeńskie, tak i ten może być złamany.
Ola locuta, causa finita. Radosnego, słonecznego, bezburzowego dnia wszystkim!
PS. do Testeqa – pozdrowienia dla Pana Majstra Budowlanego! O prawdziwych fachowców bardszo dziś trudno, więc jeśli Ci się taki trafił, nie wypuszczaj go tak szybko z rąk :).
Olecko!
W ramach odparowywania emocji zajrzałem do Twojej galerii.Ładna Twoja Hera.Popatrz na moją Bajkę:
http://picasaweb.google.pl/and.je.ski/ChcecieBajkiOtoBajka
No, skoro Ola locuta, to rzeczywiście causa finita.
I wzajemnie, dobrego dnia Ci życzę.
Muszę pędzić zaraz na Bródno, do Mamy, żeby odebrać klucze od „opiekunki”.
Od piątku będzie przychodzić nowa, mam nadzieję, że bez cudzysłowu.
Do J.Uherecka:
Zaskoczył mnie, nie ukrywam, że boleśnie, poziom niechęci i nietolerancji.
Uważam, że każdy ma prawo do własnych opinii i nie będę więcej zabierać głosu w tej sprawie.
Pozdrówka dla wszystkich. 🙂
Marysiecko!
Zadałem,być może kłopotliwe pytanie,ale bez niechęci i nietolerancj!
Ale ja tak mam zawsze,jak w takich sprawach zadaję kontrowersyjne pytanie,to często słyszę;to jest wewnętrzna sprawa Kościoła a profanom zasię!
„I to by było na tyle!!Hej! 🙂
Oj, to nie ten język, Olu!
Nie wiem, jak to moje się nazywa, ma wysokie, proste liście lekko pręgowane, z pewnością to nie jest arturium, zaraz wrzucę sznurek, gdzie liść jest bardziej widoczny. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to język teściowej, nie znam nazwy łacińskiej – i tak powtarzam, moja Mama chyba też tak nazywa to-to. Na pewno należy to do succulent, czyli kaktusowatych w sensie trzymania wody, tylko googlając, musiałabym mieć trochę czasu, żeby znalezc.
A jeszcze, żeby do wczorajszej lekkiej sarpacki wrócić, Maria niepotrzebnie się uniosła, bo każdy może mieć swoje zdanie i to, że na przykład ja czy Alfredo nie padamy przed taką panną na kolana to nie znaczy, że jestem ostatnia wredota.
Czasy są, jakie są, mnie każda skrajność zadziwia. Tak jak „rozbuchana erotyka”, jak piszesz, mi przeszkadza, tak i niby to wielkie poświęcenie takich dziewic, równie obnoszone – obnoszone, bo opisane w gazecie i tak dalej. Dalekie to od skromności, która niby ma cechować kościół.
Nie ma się o co „sarpać”, a poglądy wyrazić jak najbardziej, bo w końcu temat niecodzienny i dał do myślenia paru osobom. I nic się nie stało, żeśmy sobie pogadali. Jak tak zaczniemy bardzo uważać, żeby czegoś czasem nie powiedzieć, bo niechcący możemy kogoś urazić, myśląc inaczej, mając inny pogląd i ogląd, to przestaniemy się do siebie odzywać ze strachu – a tego chyba nie chcemy?
I jeszcze – kto ma nadmiar deszczu, ja bardzo się dopraszam. Słać w tę stronę!
http://alicja.homelinux.com/news/img_1976.jpg
Hm… to jest ten liść na lewo… jest ich wiele, stoją w takiej kupie, wysokie, pręgowane, jak słońce wzejdzie, zrobię zdjęcie całej zarazy. Zaintrygowało mnie to, bo stało spokojnie całe lata, o wodę się nie prosiło specjalnie, a tu masz, jakieś kwiaty! Z kwiatów ocieka gęsty, słodki nektar (spróbowałam!) i pachnie to „dusznie” i ciężko. Krople nektaru widać chyba na zdjęciach. W połączeniu z kwitnącą od miesięcy hoyą carnosą aromaty w tym moim maleńkim domu niezwykłe, dobrze, że lato i okna na przestrzał…
Miłego dnia wszystkim życzę, u mnie jeszcze nie świt, ale zbudziłam się, bo jakis szum – myślałam, że wreszcie deszcz, a tu tylko wiatr spory.
Lecę do Jędrka Uherskiego galerii!
Jędrzejecku, nie ma to jak poczciwa psia morda na zawieszenie broni :). Moja Hera to taki wilk miniaturka (a właściwie kunlica :), pewnie by się schowała pod ogonem Twojej Bajki :D. A Uherlandia cudna – w Chełmie nie byłam, nad Bugiem też – i teraz wiem, że na pewno warto :).
Aha, przypominałeś mi, że obiecałam fotoreportaż z Wrocławia – doba za krótka, ale postaram się w najbliższym czasie to nadrobić – tj. nie wydłużę doby, ale sprężę się/siebie :).
Jędrzeju, podobna Bajka mojej siostry nazywała się Figa, teraz ma inną, i znowu Figę, tylko tym razem labradora. Tamtej Fidze się zeszło w sędziwym wieku.
Zajrzyj do Misia 2, jego Miś był podobny do Twojej bajki.
Nie miałam Ciebie na myśli Jędrzeju.
Ciekawym podałam link.
Nie bronię instytucji, bronię wolności wyboru.
Pax vobiscum!!! 😀 😀 😀
Alicjo, Twoj jezyk tesciowej to sansevieria, ktora kwitnie bardzo rzadko! Moze dlatego zakwitla, ze spelniasz juz warunki? 😉
Kurka siwa!
Don Alfredo, toż w tym roku według prawa i papierów zostałam teściową! Masz rację, spełniłam warunki! Senkju za podpowiedz. Słońca jak na złość dzisiaj nie ma, wręcz ciemno prawie, ale jak nadejdą stosowne warunki, zrobię zdjęcie całej rośliny.
Przy okazji, kiedys był u nas przyjaciel przejazdem, a mieszkaliśmy w takim niewielkim mieszkanku, więc przyjaciel nie kazał żadnego wokół siebie rejwachu robić, on sobie w saloniku na materacu… A mówiłam – Leszek, ale tutaj hoya kwitnie, przecież sie udusisz! Jakie tam, uduszę się!
Następnego dnia opowiadał nam, jakie miał sny kolorowe, i rozmowy z nami, i widoki niezwykłe. Na tyle w środku nocy sie połapał, że ściągnął hoyę z parapetu i wyniósł na balkon. A mówiłam…
Ta sansevieria ma podobny duszny zapach, alem dumna, że zakwitła, zaraza!
http://www.theamateursdigest.com/sansev11.htm
To jest dokładnie moja!
http://alicja.homelinux.com/news/img_1983.jpg
Tu jest zaraza w całej krasie. Chyba należy jej się lepsza doniczka?! Tutaj nie stała, tylko gdzieś na uboczu, ale jak odkryłam, że taka pikna, to wyciągnęłam!
Alicjo, zobacz co mi zakwitlo! Stalo sobie przez rok w kaciku, jak ktos sobie przypomnial, to dal wody… Az przyszly wakacje, a z nimi Babcia 🙂 Nam, kotom, od razu sie boki zaokraglily, a zielenina przezyla pore deszczowa. I teraz popatrz:
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Rozne
To orchideowe, nieprawdaż? Ja mam dwie, ale jedna kwitnie z nawiązką, a druga od jakichś 3 lat nic i nawet nie wygląda, że zamierza, łaskawie wypuściła liść.
Spojrzałam na barszcz. Ja bym się tego bała! Ja bym to potraktowała „agentem orange”!
Konferowałam z Elą – kot nadal nie je, dzisiaj mija 3 tygodnie. Karmią na siłę strzykawką jakimiś paćkami-karmami, kot pluje tym na ściany i sufity, małżonkowie są u kresu sił i chyba niedługo się pozabijają, bo jedno drugiemu wypomina, że kot pluje, bo nie tak się tą strzykawką operuje.
Ja bym w tym momencie zrobiła tak: chcesz kocie jeść, to jedz. Nie, to twoja kocia wola i cześć. Co Ty na to, Alfredo?
http://alicja.homelinux.com/news/img_1985.jpg
Te krople to słodki nektar, a kwiatki mają mniej więcej 2 cm długości.
Oj, słuchajcie! Ja Wam podam sznureczek! Bez komentarza, tylko, ehum… przydałoby się jakieś tłumaczenie…
http://www.gazetawyborcza.pl/1,82949,4397284.html
Mrrrał!
➡ Alicjo
Przeczytałem i …
😯 ➡ 😕 ➡ ❗ ➡ 😆
Niezła ściema 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. No nieźle Ci odbiła, nieźle.
PS2. Oczywiście „zarazę” miałem na myśli 😀
No właśnie tak zrrrrozumiałam, Blejkocie, te odbite! odbiła 🙂
Natomiast nie mogę pojąć języka niby to artykułu, którego sznurek podesłałam.
Jaja ktoś sobie robi, czy co?! Bardzo mnie to… poodkurzawszy cztery kąty (i piec piąty), oraz kominek.
Trochę się martwię, że od jakiegoś czasu Motylek nie bywa, nie chcę być natarczywa, ale Motylku, daj głos. Zamachaj skrzydełkami, cokolwiek.
Alicjo, mi też myśli o Motylku ostatnio mocniej chodzą po głowie… (znaczy, z pewnem takiem tupaniem, choć bez udziału TzM) 😉
Moooootyyylkuuu, hop, hop! 🙂
Może u cioteczki na działce hasa?
Też wolam: Mooootylkuuuu! 🙂
A widzisz Basiu – Motylek nam to specjalnie robi i tupie w głowach!
Wredny jest, i ciągle zapyla chyba… Na jesień się zjawi?!
Mrrrał!
➡ Alicjo
A ja większość (chyba) zrozumiałem.
No oczywiście, że to jaja są 8)
Jest taka książka
➡ http://www.merlin.com.pl/frontend/browse/product/1,412637.html#fullinfo
Zmęczyłem. Mnie nie zachwyca (rzecz gustu?), ale może posłużyć za słownik 😉
A Motylek by się przydał.
Profesorek zresztą też.
Ale cóż…
„Kto się przybliża, tego nie odtrącajcie;
kto się oddala, tego nie zatrzymujcie;
kto wraca, tego przyjmijcie tak, jak gdyby nigdy nie odchodził.”
J. W. Goethe
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Mrrrał. Goethe 😯 Nie wiedziałem, że to jego.
Nie, BlejkKocie, to nie to – jam cała za wolnością i nieprzymuszaniem do niczego, nieuskarżaniem się, że komentarzy mało…
Ale Motylek wiosną wspominał o jakiejś chmurce skorupiakowej nad rodzinnym horyzontem. A że jest to istota niesamowicie dyskretna…
Mrrrał!
➡ Basiu
Wiem, pamiętam.
Ale to w niczym nie zmienia postaci rzeczy 😐
Pozdrrrawiam
I dobrrrranoc.
Blejk Kot
A że mam piwko pod ręką, to zdrrrowie Motylka 😀
I wszystkich nieobecnych.
I nasze.
Po rrrraz pierrrwszy 😀 😀 😀
Motylek wspomniał, Basiu, ale potem odwołał, że niepotrzebny alarm. Ja to pamietam dokładnie, bo wtedy nasza Helena powiedziała, ze też taki alarm miała kiedyś tam, a dzisiaj (mojego czasu) jest juz po operacji jeden dzień, pewnie wiesz, jak wszyscy tutaj, ze jednak ten alarm był taki całkiem dorzeczny, zaraza była.
Martwi mnie, ze Motylek sie nie odzywa, bo my go pokochaliśmy z wejścia. I w czasie wielkiej próby, jak u Heleny teraz, na pewno podtrzymywalibyśmy jego skrzydełka ze wszystkich sił.
Motylku!!!!!
Pamiętam, że odwołał, ale dokładnie taka jest konwencja w realu… Znaczy – w dobrych towarzystwach. Bo bywa też inna: ‚tu mie boli i tam mnie boli a tak w ogóle to zaraz wam umrę’ 😉
Nie zrobiłby nam tego!
Mrrrał!
➡ Baśka!
Ja tam już w łożu, ale jeszcze rzutem na klawiaturę cóś wrednego mogę Ci odpisać 😈
A pódziesz ty spać, czy nie?
Bedzie tu po nocy na blogu gupoty wysnuwać, jak nie przymierzając Ziobro z Kaczmarkiem na konfrontacji.
No taaa
Nawet nie ma z kim toastu wznieść 🙁
Wychodzi na to, żem autolustrator.
A niech tam!
Dopijam i dobrrranoc.
Blejk Kot
No to odpisz Pan – u mnie dopiero 23 mija… I bez skojarzeń politycznych o tej porze, please! 😉 🙂
Jak to nie ma z kim toastu – właśnie otworzyłam Irish Cream – pod pewne czekoladki 😉
Czy ‚Pan’ do Kota to promocja czy democja? 😀
A ja to pies?! Czy kot, za przeproszeniem wszystkich kotów?! U mnie dopiero po szóstej po południu! Popijanie zaraz sie zacznie, nieznaczne, druga szklanka wina po obiadku
Dobrze, że jeszcze mamy kapkę poczucia humoru!
Zdrówko, Alicjo! Nasze i Wszystkich, którzy go potrzebują! 🙂
Mrrrał!
No to skoro tak, to zdrrrówko!
Całego Irish Cream nie dam rady 🙁
Jutro kroi mi się zakręcony dzień.
Ale po małym dziecinnym, czemu nie?
I już naprrrawdę dobrrranoc
Z poważaniem
Blejk Kot
PS. Uaaaacha.
Przepraszam.
Apropos linka , który Alicja podała, to blog tego pana, co list do ,,GW” napisał jest tu:
http://rasfufu.salon24.pl/28945,index.html
Jak dla mnie język nie do przebrnięcia w tym zalinkowanym tekście, by nie powiedzieć okropny, no i sztuczny. No, ale jak ktoś chce być ,,jazzy”, ,,trendy”, cool czy lancy , to zaczyna może tak z wrażenia, że tak kolokwialnie powiem, pitolić.
A co do Motylka, to może gdzieś lata daleko , w koncu wakacje są, urlop, te sprawy.
Pozdrowienia dla budowiczów moich ulubionych wszystkich.
Ja też muszę wstać ‚as normal’ – ale jeszcze zdrówko BlejkKota zdążę, to rzecz oczywista! 🙂 Niskoprocentowy ten Irish Cream (14.5%) – i kieliszki maleńkie 🙂
Phi!
„Pan” 😛
Wiedziałam 😆
Ale nic nie pozostanie bez odwetu
😛
(chyba tak to się robi… te brzydkie emotikufy)
Ale Irish Cream dobry 😀
No pewnie! 😉 🙂
Spiochy śpią…
Irish Cream ich złatwił. A cóż to BlejkKot popijał, mleczko?! Baśka Irish Cream, to on może Irish Milk….
A to mnie zadziwiłeś , grzesiu, chociaż właściwie nie, bo cały ten list wydał mi się jakis taki nie wiadomo, skąd wzięty. Ot, tak napisany, żeby wkurrrrrzyć, jak by to Blejkocik zamruczał. O języku nie mówię, bo połowy nie rozumiem – a wydawało mi się, że znam język polski. Ze też to w gazecie zamieścili.
To ja powoli się ewakuuję na z góry upatrzone pozycje, lekko juz podgrzane.
Dobranoc śpiochom, Wy niedługo będziecie musieli wstawać, choćby dla przyzwoitości, a ja nie 🙂
I na tym polega wyższość bycia 6 godzin do tyłu za, a 5 godzin do tyłu za Basią.
Alicjo,
dlaczego tak ortodoksyjnie dopiero od szóstej po południu można popijać? 🙂
Lubię, jak jest gorąco, spory pucharek wina czerwonego z lodem sączyć. Znakomicie orzeźwia i gasi pragnienie, a humorek jaki dobry!
Nie będę się wodzić na pokuszenie: a kysz, a kysz!
Wracająć do powagi.
Myślę o Helenie, mam nadzieję, że ma się nieźle.
Rehabilitacja i leczenie potrwają trochę.
Trzeba ją ogarniać ciepłymi myślami.
I wszystkich takimi ogarniam.
Biere sie za robotę, bo sama nie chce się za siebie wziąć.
Trzymajcie się, czego tam możecie! 🙂
Trzymamy się , mt7, i za Helenę, Motylka oraz innych nieobecnych! 🙂
Tu jest sznurek do części galerii wakacyjnej:
http://picasaweb.google.com/goha.koziol/Morze2831072007
Dziękuję Ci Gosicku za piękne widoki gór. Wzruszyłam się.
Morze obejrzę sobie w innej wolnej chwili.
Dzięki! 🙂
Mario,
Niemcy tak mają, że po szóstej pijają 🙂
Chyba jest nawet jakieś stosowne powiedzenie względem tego.
Ja absolutnie nie, wszak nie jestem Niemką, ale czasem trzeba popracować i nie wypada za wcześnie sięgać, bo nie będzie ochoty do roboty.
W upalne dni nie ma jak zimne piwo, w dodatku w kuflu oblodzonym. Albo wino z lodem, ale wtedy wolę białe lub różowe, lub nawet ten mój zajzajer rabarbarowo-malinowy, z lodem w sam raz, bo wyszedł mi kapeczkę słodkawy.
No i tak – deszcz na północ ode mnie, deszcz na południu, a u mnie tylko ponury jak wczoraj, zachmurzony dzień i nic nie wskazuje, mimo chmur, że bedzie padać. Jest ciepło, 22C. I bardzo sucho 🙁
A Owczarek to chociaż zajrzałby do nas na chwilkę…
Alicjo!
„Zajzajer rabarbarowo-malinowy,kapeczkę słodkawy”;to brzmi i pachnie!
Daj spróbować! 😀
Jędrzeju:
A co Ci będę żałować, proszę bardzo, możesz się przyjrzeć procesowi, zapomniałam tylko zrobić zdjęcia powolnej fermentacji w szklanej butli, w plastikowym odbywa się pierwsza, ok 10-dniowa, dosyć burzliwa fermentacja.
Gotowy produkt do spróbowania, mocno schłodzony, a obok nie – żeby było widać klarowność. Aromatu nie umiem przekazać 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Wino_rabarbarowe/
Ładnie to wygląda!………….i pewnie odpowiednio smakuje?Może się jeszcze uda cos takiego nastawić! 🙂
Oczywiście nastawię, jak wrócę z Polski, pod koniec pazdziernika – tego rabarbaru jest dużo, a więc połowę zamroziłam, bo na 20 l. nie można dawać więcej, jak 3 kg rabarbaru – będzie zajzajer nie do picia, bez względu na ilość cukru. Podobno można nadwyżkę kwasu lekko zredukować, dodając kredy, ale ja mam sprawdzony od paru lat patent, więc po co ryzykować.
Zwykle dodaję malin, kupuję zamrożone, lekko cukrowane, bez konserwantów (ok.0.7 l) i z litr skoncentrowanego, ale bez żadnych dodatków i konserwantów soku winogronowego. W sumie – orzezwiające i dobre właśnie z kostka lodu, w sam raz na upalne popołudnie.
P.S. Doczekałam się deszczu!!!Leje!!!
Mrrrał!
➡ Alicjo!
Wielce interesujący ten Twój zajzajer.
Tak się zastanawiam… składniki mam.
Miejsce jest.
Butel i tak miałem kupić.
A malinki to takie, że łapki lizać. :mlask: (oj, chyba nie ma takiej kufy)
Używasz jakichś specjalnych drożdży?
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Odnośnie wpisu 2007-08-23 o godz. 05:40
Irish Milk? Nie próbowałem 🙁
Ale podoba mi się Twój tok rozumowania 😉
A zamiast „wkurrrrrzyć” napisałbym „wnerrrwić”.
Niby to samo, ale zdecydowanie barrrdziej mrrruczące 😉
U Ciebie, Alicjo, leje, a w Małopolsce nadal 28 stopni i okropnie duszno. Nie zanosi się na żadną burzę.
A propos kwitnienia – też się pochwalę:
http://picasaweb.google.com/goha.koziol/RNe/photo#5101972924726541042
Mrrrał!
W Lublinie też gorrrąco i porrrno.
27 C, 87%.
Oj, przydałby się jakiś deszczyk.
Na szczęście jest lodówka.
I coś w lodówce 😀
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
BlejkKocie – drożdże winne, wystarczy niewiele, bo one „rosną”. Tylko musisz to ustawic w ciemnosci i ciepełku powyzej 20C, a idealnie jeszcze wiecej.
Drożdże winne możesz dostać w sklepach, tylko nie wiem jakich, musiałabym zapytać siostry, która juz to w Polsce przerabiała.
Gosicek, zdaje sie, że lubimy orchidee 🙂 I nie tylko ja i Ty!
A ta sansevieria juz więdnie, jak dobrze, że przyłapałam w rozkwicie! Coś tam dziwnego z boku wychodzi, ale na razie nie wiem, co to – nie wygląda na liść.
Będą donosy.
BlejkKocie, racja. Powinno być „wnerrrrrrrrwic”!
Don Alfredo:
Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, co z tą Tygrysią zrobić! Wciskać to żarło strzykawą, czy odpuścić?! (Ja bym zostawiła kotu decyzję).
Koleżeństwo posiadające Tygrysię powoli odchodzi od zmysłów, a ja też. Popatrz do mojego pytania-wpisu z wczoraj. Jak już Don Alfredo nie odpowie, co robić, to ja nie wiem, kto 🙁
Drożdże winne można dostać w każdym większym sklepie, zwłaszcza w okresie sporządzania win tj. lato-jesień.
Jest kilka rodzajów drożdży np. madera, burgund, bordeaux i takie tam. Do tego jest potrzebna pożywka – wzmacnia fermentację.
Na pewno są sprzedawane w sklepach i stoiskach gdzie są balony i sprzęt do fermentacji.
Tu jest strona o robieniu win:
http://old.wino.org.pl/frames/index2.htm
Mrrrał!
➡ Alicjo!
Że się wtrącę odnośnie Tygrysi.
(Nie znam osobiście, ale serrrdecznie pozdrrrawiam 🙂 )
Ja bym zostawiła kotu decyzję
Ja też. Kot to nie człowiek, ale swój rozum ma.
Jeśli nie chce jeść, to tak ma być i basta ❗
Mruczę poważnie 😐
Nie wiem, co tam weterynarze nagadali, ale normalną rzeczą jest, że kot, jak mu np. coś zaszkodzi, to przez kilka dni nic nie je.
No, ewentualnie odpowiednią trawkę.
To się zdarza.
Sam to wielokrotnie przerabiałem.
(Zdaje się, że psy też tak czasem mają, ale pewności nie mam)
Natomiast absolutnie nie mam pojęcia, jak bym się zachował, gdyby mi ktoś w TAKIM czasie na siłę coś do gardła wepchnąć próbował.
Chyba raczej
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Niestety, jest też inna możliwość.
➡ http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=33
Ale również w takim przypadku nie należy kotu przeszkadzać.
Wiem co mruczę, bo znam historię, jak to ludzie, uparli się, żeby na siłę podtrzymać kota przy życiu wbrew jego woli.
Bez sensu.
Nic dobrego z tego nie wynikło.
Dla nikogo.
A tu winna strona Jagusiecki naszej:
http://www.kurdesz.com/main.php?mnuId=1
Daj spokój, Gosicku. Chmurzaste góry, chmurzaste morze, a mnie się wydawało, że cały czas upał i upał. 🙁
Ja za morzem nie przepadam, ale gór Ci pozazdrościłam. 🙂
Kwiatek podziwiałam już wcześniej, jak było mmniej zdjęć.
Piękny! 🙂
Mrrrał!
➡ EmTeSiódemeczko!
Dobry sznureczek. Skorzystam.
Ten pierwszy, bo po strrronach Jagusi to ja już kiedyś buszowałem.
Z drożdżami i osprzętem problemu nie będzie 😉
Produkcją win już się kiedyś zabawiałem, ale to były porzeczkowe,
a obecnie mam nadprodukcję malinek.
No dobrrra.
Decyzja zapadła 😀
Coś nastawimy.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Blejku tam w przepisach szczegółowych są podane dokładne proporcje wszelkich składników.
Malinowe wyszło mi kiedyś bardzo aromatyczne i mocne, niestety słodkawe, a ja lubię wytrawne wina. Generalnie było smaczne. Podczas pierwszej fermentacji próbowało parę razy dać nogę z wiadra, musiałam rozdzielić na dwa duże pojemniki, bo nie można było utrzymać. A zapach, ech! 🙂
Alicjo, z zywieniem chorych kotow faktycznie jest problem. Przede wszystkim nie nalezy eksperymentowac z nowymi, nieznanymi kotu potrawami. Proponowac szczegolnie pachnace i pobudzajace apetyt, np sardynki albo tunczyka (z puszki). Dobre jest tez jedzenie dla niemowlat (w sloiczkach) zawierajace mieso. Nie dawac watrobki. Jezeli kot pije, dawac wode, rozcienczone mleko lub chlodny rosolek wolowy. Karmienie strzykawka jest czasem przydatne w sytuacjach ekstremalnych. Jezeli jednak kot pije wystarczajaco, mozna mu dac 2 dni spokoju. Jedzenie stawiac, ale kota nie przymuszac. Jak bedzie chcial zyc, to zacznie jesc. Wazny jest stan ogolny, chec do zabawy itd. My, koty, jestesmy szczegolnie podatne na zatrucia, mozna nas zabic nawet aspiryna 🙁
Hm, mt7, morza to ja też nie lubię, ale tak jakoś wypadło, że w tym roku – jak nigdy – byłam tam dwa razy. A w górach prawie cały czas padało – w zasadzie tylko 3 dni były znośne, ale wtedy zaś pół Polski wylegało na szlaki, a mnie to męczy… W Pieninach było to samo – zakorkowana dokumentnie Szczawnica, w Białej Wodzie w Jaworkach też dużo ludzi, no ale nie tyle, ile w Zakopanem. Mam nadzieję, że jesienią wreszcie gdzieś się hipnie 😆 i wtedy to dopiero będzie co oglądać! 🙂 Pozdrawiam. U nas nadal okropny upał.
U mnie też parówa, a muszę zbierać się do Mamy, bo przychodzi dzisiaj nowa pani do pomocy.
Chyba wezmę rower i wrócę na nim, bo nie wytrzymuję tych jazd autobusami. 🙁
Dobrego dnia, Gosicku. 😀
Oj, dutki by się przydały po wakacjach…
Odrzucając wszakże ze wstrętem „dresiorskie” metody przysparzania ich sobie, zakasuję niniejszym rękawy i… hajże do Roboty!
Witam Wszystkich po dłuższej przerwie i pozdrawiam przedzapiątkowo.
Wiem, że to już historia, ale nie miałam okazji złożyć Basi urodzinowych życzeń – przepraszam (siła wyższa) i nadrabiam, jeśli można.
W zasadzie dla świata przy tej okazji mam życzenie – żeby umiał z pasji i fachowości Basi korzystać, cieszyć się nią i hołubić. A Ty, Basiu, żebyś miała z tej światowej uwagi same przyjemności i pożytki. Wszystkiego dobrego na resztę roku 🙂
To ja się też nieśmiało dołączę, gdyż w odpowiednim czasie dostępu do komputra nie było. Basiu, niech Ci życie smakuje! 🙂
Witam budejowiczów!
Mam zdjęcie potwora z jeziora w Irlandii, można gdzieś wrzucić???
Ewaldecku, możesz wysłać do Alicji, tu jest jej adres i nie tylko:
Nie ma! Szukam adresów u Alicji i nie widzę.
Poczekaj na Alicję, to Ci poda, lub załóż sobie album w guglu:
https://www.google.com/accounts/ServiceLogin?hl=pl&continue=http%3A%2F%2Fpicasaweb.google.co.uk%2Flh%2Flogin%3Fcontinue%3Dhttp%253A%252F%252Fpicasaweb.google.co.uk%252F&service=lh2&passive=true
Będziesz mógł zamieszczać tam swoje zdjęcia i pokazywać innym. Nie musisz mieć skrzynki mailowej w Google ani pobierać programu Picasa. Bardzo prosto przesyła się zdjęcia w pełnym formacie. Powodzenia! 🙂
alicja@cogeco.ca
Trochę się tu zmagam z robotą, więc zerkam tylko od czasu do czasu
Adres jest na mojej stronie w „About Alicja Adwent”, zawsze 🙂
Ewald, dawqaj tę Irlandię, bez ograniczeń.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Teksty/Adresy_kontakty.html
O, tutaj też mamy adresy – kontakty, tylko zapomnieliśmy, że mamy!
Upał, duszno, głowa mnie „nyje”, odechciało mi się wszelkiej roboty.
Miłego zapiątku!
No właśnie tego szukałam. Zaglądałam do różnych szuflad, a to w tekstach. Aha! 🙂
Spią wszyscy?
A u mnie sauna i zdaje sie, ze czeka jakaś rozróba burzowa w nocy znowu – bo nad ranem piatkowym była bardzo nieprzyjemna jedna.
Co do adresów-kontaktów, umieściłam tę szufladkę w tekstach, a tekstów jest więcej, jak na przykład Opowieści ze Smoczej Jamy, Konstytucja to też tekst, wszelkie pisane instrukcje, jak kufy itd. … Poezyje!
Ale na razie nie ruszam, bom padnieta z tego ukropu. Za to ponarzekam : gdzie Profesorek?! Co on sobie myśli, że co?! Ze to tak wolno?!
A Motylek?! Plumbumb gdzie?! Jak ja sie zaraz wezmę tutaj za porządki, to zobaczycie! To co z tego, że Owczarek chwilowo na halach – czy to znaczy, że towarzystwo ma się rozleniwić?! Na apel od czasu do czasu nie zjawiać?!
O matko, alem się nakrzyczała… No to idę po pół szklaneczki czegoś na sen.
A śpiochom dobranoc 🙂
Dydyjo, Gosicku,
Baaaardzo dziękuję! 🙂 🙂
Podzielę się z Wami czymś, co mnie wzruszyło.
Do tej pory wydawało mi się, że Mama niechętnie przyjmuje moje zabiegi.
Dzisiaj podczas pedikiuru usłyszałam:
Jesteś jak moja mama, ona też zawsze kazała nam moczyć nogi, a później obcinała paznokcie.
Może Wam to wyda się niewiele znaczące, ale dla mnie oznacza akceptację.
Ulżyło mi i odtajało serce.
Marysiecko!
Dobrze,że się w końcu uśmiechnęłaś! 🙂
Znam te stany dobrze,przechodziłem przez to dwa razy…
Z czasem człowiek się cieszy z tego,że jest rozpoznawany.I to uczucie odtajania….
Hej! 🙂
Alicjo, domagalas sie rady, jak karmic niejadka, a teraz nawet nie napomkniesz, czy przeczytalas i czy moje informacje sie na cos zdaly 🙁
Don Alfredo,
szukam pomocy gdzie tylko, pytam (nie „domagam się”!), bo mnie pytano, to nie mój kot. Ludzie mi podają pomysły, nawet Koty służą sensowną radą, jak Ty na przykład – przekazuję Elżbiecie, a ona kota tortutuje i już. Ostatnio nie pytam nawet, bo pewnie usłyszę to samo – po co prosisz o rady, jak i tak robisz swoje? Ręki i inne członki opadają….
Wróciłam z grand finale Kingston Blues Festival, już jedenasty z kolei. O, jak pięknie było! Nie da się nie podrygiwać. Ozdobą był … podaje sznureczek ponizej. Oj, Pod osiemdziesiatke wyciąga, ale ludzie! Dał koncert bez przerwy półtorej godziny!!! Niestety, tylko harmonijka, w której jest mistrzem, bo z głosem juz krucho, ale za to inni, świetni zresztą, za niego śpiewali. Reszta reportażu jutro, to znaczy dzisiaj, ale pozniej, bo muszę sie wyspać, a na koncertach byliśmy 6 godzin.
http://alicja.homelinux.com/news/James_Cotton.jpg
P.S. I got my mojo working – też było! 🙂
mt7 pisze: „Może Wam to wyda się niewiele znaczące”
Nie doceniasz nas chyba. Dla takich chwil warto żyć.
Don Alfredo,
moze Alicji nie, ale mnie baaaaaaaardzo przydaly sie Twoje rady. Wlasciwie intuicyjnie wlasnie tak postepuje w krytycznych dla kota momentach, ale zawsze lepiej miec potwierdzenie, ze nie popelnia sie jakiegos bledu, ktory bylby juz moze nie do naprawienia.
Tak wiec – dzieki 🙂
Pierwszy raz słyszę o myszy, która ma kota 😆
No, ale to nie byle jaka mysz, tylko mysha!
Blues festival Kingston Ontario Aug. 24th 2007:
http://pl.youtube.com/watch?v=gHsa5t0Ubq4
Gdzieś tam siedzi Alicja. 😀
Dzięki wszystkim za wyrazy 🙂
przyjemnej niedzieli życzę 🙂
Przed 10 rocznicą 31.08.97 – właśnie skończyłam oglądanie filmu The Queen (z Helen Mirren) – wstydliwa zaległość nadrobiona, ‚timing’ doskonały 😉
Spyta ktoś, co basia robi w domu takiego pięknego dnia… i to będzie tak zwane bardzo dobre pytanie. Otóż b odwiedziła wczoraj okolice, w których mieszka blogowa Helena. Czyli, w pewnym sensie – i samą Helenę (bo cały czas o niej intensywnie myślała). Richmond i Richmond Park były cudowne (a Kingston… Upon Thames – lecz co to za różnica w wirtualnych czasach – o rzut kamieniem) – tyle, że tego dreptanka było jakby trochę za dużo (10h i w sumie 3 kwadranse przerwy). Albo kondycji za mało – lato było jakieś szare (choć wciąż bywają przebłyski) 😉
Dziś wieczorem basia idzie na musical, w którym wystepuje znajoma. A dzielne plany dzienne trzeba było zmodyfikować (na niedzielne). Ale dobrze: zaległości czytaniowe się nadrabiają, wspomniany film obejrzany (jest jeszcze ‚Lost in Translation’ do przypomnienia po latach… gdyby się czytać nie chciało) a pogoda nieco gorsza, niż wczoraj.
Gdyby Państwo mieli również ochotę na wirtualne odwiedziny Heleny – zapraszam do tysiąchektarowego parku z tysiącem tysiącletnich dębów, zwierzyną płową w wielkich stadach i Tamizą, którą obsiedli spragnieni słońca Londyńczycy. Tygrysa nie spotkano (to a propos mojego wpisu 21.8 pod tym tytułem) – ale tylko dlatego, że był dzień (owszem, owszem – ‚burning bright’) 😉
http://picasaweb.google.com/basiainlondon/RichmondPark
Mario!!!
Tam mnie nie ma, bo to koncert piątkowy, ale Zośka z Andrzejem są gdzieś tam i klną, bo akurat to miejsce na parkingu przy A&P (sieć sklepowa), który przerobiono na jedną ze scen koncertowych, ma paskudna akustykę i duża strata, muzyka leciała w niebo. (Przy okazji: ależ ten facet kojarzy mi sie ze Stingiem, tak z wyglądu, jak i z głosu, patrząc na to nagranie! Niekoniecznie dzisiejszym Stingiem, ale…)
Nagraliśmy troszkę z wczorajszego koncertu na Rynku, pan J. lubi wyzwania, to niech pomyśli, jak by to na youtube wsadzić – szkoda tylko, że nie nagrał całego utworu od a-z (no… jakieś 10 minut by to było!), ale było pyszne! Może cosik sie uda, chyba jest lepsze akustycznie od tego, co podałaś, ale też inne miejsce.
Z grubsza, to od 11 lat festiwal 4-dniowy i już tak się ustatkował, że ciągną ludzie, zawsze jakaś sława sie pojawi, w tym roku zabrakło Dana Akroyda („Blues Brothers” film, Dan jest z Kingston i ma tu siedzibę rodzinną). W sumie to Dan Akroyd go tak rozpropagował – nie wiem, dlaczego w tym roku go zabrakło, popytam. Niby aktor, ale ja go wolę jako bluesmana 🙂
Koncerty od czwartku odbywaja sie równolegle po różnych klubach, patiach restauracyjnych, placach miejskich, ale najlepszy jest zawsze koncert na Rynku w sobotę, dlatego poszliśmy. Dzisiaj nadal tu i tam koncerty, ale najlepsze było wczoraj. Czuję w nogach! I jeszcze słyszę!
TesTeq: wydaje mi sie, że Maria nas docenia, bo my słuchamy i odpowiadamy, dlatego Maria pisze, co ja trapi i co cieszy. Nie napisałam nic na ten temat, bo tu wracam z koncertów… a poza tym Jędrek Uherski chyba więcej powiedział, niż ja mogłabym.
Mysha ma kota?! A mnie zawsze wmawiali, ze to Ala ma kota…
(Mysho, te rady były dla mojej przyjaciółki, bo ja nie mam kota, a gdybym miała, wiedziałabym, co robić, vide: rady Don Alfreda i innych).
No dobra, idę kapke dospać, tym bardziej, że pochmurno i deszczowo.
Najpierw dla Owczarka: Co to jest?! Zrobiwszy fotkę, ale nie pytalam…:
http://alicja.homelinux.com/news/KBF-2007/img_2014.jpg
To z wczorajszych wycieczek po wsi, podsłuchując bluesa tu i tam.
No a teraz dla ogółu, zacnie okrojone, ale starałam się pokazać klimaty. Muzykę można wygooglować, James Cotton swoją drogą, ale fantastyczny był Downchild Blues Band (nasz, kanadyjski, świetny!!!), troszke nagraliśmy, ale… szkoda, że nie całą piosenkę.
Dziewczynka malutka na którymś ze zdjęć – ludzie!!! Toż to maleństwo miało niespożyte zapasy energii, a jakie wyczucie rytmu! Zdjęcie tego nie oddaje, ale wierzcie mi na słowo. No dobra, zdjęcia:
http://alicja.homelinux.com/news/Kingston_Blues_Festival-2007/
Witojcie!
No jo to wiym, ze po taki długi nieobecności samo „witojcie” nie starcy…
Ano, coby nie pedzieć – mea culpa!
Bo to widzicie, sakramencko casu nie mom, coby tutok pozirać. Ryktuje sie do sakramencko trudnego egzaminu, ftóry bede próbowoł zdawać w listopadzie. Po prowdzie nie muse, ino kce, bo moze późni kapecke wiyncy dutków do chałupy bede przynosił. Dlotego wiecorami siedze i sie uce, a w robocie tyz juz nie mom za barzo sposobności, coby wpisy blogowe cytać.
w kozdym razie serdecnie Wos syckik pozdrowiom. Kie ino bede mioł cas, to tutok zaglondne!
Profesorku:
trza bylo tak od razu… będziemy trzymać kciuki, Ty wkuwaj, egzamin pójdzie gładko, bo jak my bedziemy trzymać kciuki, to wiadomy wynik. Ale na wszelki wypadek wkuwaj, bo cudów nie ma!
Daj znać czasem, że żyjesz, i kiedy te kciuki zaciskać!
P.S. Lepiej moze Wawelokowi o tym nie wspominaj, bo wiesz, jak to z nim… z dobrego serca będzie chciał Ci pomóc, a wyjdzie na odwyrtkę 🙂
Droga mysho,
pozdrowienia dla twojego kotka (czy to moze panienka na wydaniu?). Mysle, ze dobry personel faktycznie intuicyjnie wyczuwa potrzeby cierpiacego kota. Moich wychowal juz Don Maurizio, douczyl Vito, a ja tylko przypominam i utrwalam. Czy Twoj mial poprzednikow? Tak czy siak, pogratulowac mu takiej myshy! 🙂
A oto warunki koegzystencji z kotem opisane przez S.Jachowicza
?Kochany koteczku! Godzien jesteś burki,
Że mnie zadrapałeś ostrymi pazurki.
To bardzo niepięknie kaleczyć drugiego;
Popraw się, koteczku, nie rób więcej tego!?
Na to kotek odpowie: ?Ułóżmy się z sobą ?
Obchodź się ze mną grzecznie, to ja będę z tobą?. 😀
Pan kotek był chory
i leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor.
– Jak się masz, koteczku?
– Źle bardzo ? i łapkę
wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor
poważnie chorego
I dziwy mu prawi:
– Zanadto się jadło,
co gorsza, nie myszki,
lecz szynki i sadło;
Źle bardzo? gorączka!
Źle bardzo, koteczku!
Oj długo ty, długo
poleżysz w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz,
kleiczek i basta.
Broń Boże kiełbaski,
słoninki lub ciasta!
– A myszki nie można? –
zapyta koteczek ?
lub ptaszka małego
choć parę udeczek?
– Broń Boże! Pijawki
i dieta ścisła!
Od tego pomyślność
w leczeniu zawisła.
I leżał koteczek;
kiełbaski i kiszki
nietknięte; z daleka
pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo!
Kotek przebrał miarę,
musiał więc nieboraczek
srogą ponieść karę!
Tak się i z wami,
dziateczki, stać może:
od łakomstwa
strzeż was Boże!
Czysty kotek
„Czemu się często myjesz?” ? pytano raz kota.
„Bo czystość ? odpowiedział ? jest to piękna cnota”.
Mył się prawie co godzina.
Chętnie mu do pokoju wchodzić pozwalano,
Powszechnie go kochano,
Doznawał wszelkich pieszczotek:
A czemu? Bo czysty był kotek.”
Zdjęcia obejrzałek i Basiecki i Alecki.
Trochę zdziwionam, że dużo trawy, a mało drzew u Basi. Za to jeleni stadka słuszne. Podobał mi się klimat.
U Alicji zresztą też, trochę sobie wcześniej poguglałam o tych Twoich festiwalach.
Ach i ja ucieszę się Profesoreczkiem. Ucz się dziecię, ucz, bo nauka to potęgi klucz. Dutki przydadzą się rodzinie, a głowie przybędzie trochę szarych komórek do wynajęcia.
Trzymaj się Profersorku, duża buźka. Od cioci to można przeca. 🙂
Miauczy kotek, miał,
Coś ty kotku miał?
Miałem ja miseczkę mleczka
Teraz pusta jest miseczka.
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek, o,
Co ci kotku, co?
Śniła mi się wielka rzeka.
Wielka rzeka pełna mleka,
Aż po samo dno.
Pisnął kotek, pi,
Pij koteczki, pij.
Skulił ogon, zmrużył ślipie.
Śpi i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.
Przyjemnych snów. 🙂
Pani Dorotecko,
mysha, jak mysha, ale kotka nadzwyczajna. A najsmieszniejsze jest to, ze nie mysha ma kota, ale kot ma myshe. Tak zostaly ustalone hierachie waznosci. Ustalone przez kota, oczywiscie 🙂
Kot Maurycy
Julia Hartwig
Wyzywają go od rabusiów gangsterów oszustów i wyłudzaczy
uliczników i zabijaków
Przeszkadza w posiłkach wskakuje na stół
i buszuje wśród szklanek i kieliszków
rozrywa paczki z jedzeniem przynosi w pyszczku złowionego szpaka
który postanowił zwiedzić pieszo trawnik przed domem
i zapłacił życiem za ten nieostrożny spacer
żąda bezapelacyjnie wejścia lub wyjścia z pokoju czy kuchni
wdaje się w zażarte bójki z sąsiedzkimi kotami
wydając przy tym przerażające wrzaski drapieżnika z dżungli
Nie schlebia nikomu i jest nieugięty w swoich chęciach
obojętny na nakazy i pieszczoty
tak pieszczoty bo nie zważając na jego naturę
pieszczą go i tulą
zachwycając się jego miękkim chodem i zręcznymi skokami
podają mu najlepsze kąski i pozwalają spać na swoich łóżkach
Więc nie za cnoty i charakter nagrodą jest miłość
i nie za posłuszeństwo ani lojalność
ale za wdzięk i niepokorność
za życie samo w sobie w całej jego oczywistości
Wielka jest bowiem w nas potrzeba kochania
Bajka o kotach
Józef Baran
to nie ściany
to koty mają uszy
czworonożni agenci
Pana Boga
zesłani na ziemię
aby szpiegować Adama
przymilnym ocieraniem
grzbietów
wkradają się w łaski
naszych chałup
nic nie mówią
podsłuchują
najskrytsze szepty
nie ujdą kociej uwadze
wszędzie ich pełno na kolanach
za uchem pod nogami
gdy je wyrzucamy podsłuchują
za drzwiami sieni
w nocy koty włażą pod łóżka
zapalają czerwone latarnie oczu
i w ich blasku
wszystko skrzętnie spisują
(notesiki chowają rano do mysiej dziury)
*
a potem na sądzie ostatecznym dziwimy się
skąd Pan Bóg o nas wszystko wie
Umrzeć – tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Don Alfredo,
nie kocur, ale kotka wlasnie. I nie panienka, ale matrona w wieku 12 lat. Z ta matrona to lekka przesada, bo nic w niej powagi ni godnosci. Rozrabia jak male kocie, zlosliwa i uparta, a i msciwa, jak zajdzie taka (w jej mniemaniu) potrzeba. Czasami tylko bierze ja na milosc i wtedy kladzie lapke na policzku i mruczac czule patrzy w oczy. Ale ja i tak jej nie dowierzam, bo cos sie za tym zazwyczaj kryje. Niestety nie jest bezinteresowna, jak to bywa u psow. Ale i tak ja kochamy 🙂
Tragedia pewnego kota
Pewien kot
połknął knot.
Gdy poczuł
pragnienie potem
krzyknął: ach, ty!
Napił się
nafty
i zaraz
przestał być kotem.
Stał się
naftową lampą.
A jakże,
widziałem sam to.
Tak, tak,
drogie dzieci.
I nocą,
jak się słyszy,
nie może już złapać myszy,
bo w ciemnościach
biedaczek
świeci.
Alicjo, ten wiersz Wislawy Szymborskiej jest przecudnej urody, ale tylko wlasciciele kotow moga go tak do konca docenic.
Mój kocurkiewicz kochał mnie bezinteresownie.
Może musisz poczekać Mysiu jeszcze 12 lat. 🙂
Pan Lewek był chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł Pan Doktor: – Jak się masz, Leweczku?
– Źle bardzo, lecz teraz na obiad jest pora –
rzekł Lewek zmartwiony i pożarł Doktora.
(Antoni Marianowicz w tłumaczeniu „Alicji z Krainy Czarów”)
O mamo, 12×5=60. Matrona? Ratunku!
A jeszcze dzisiaj przeczytałam o 60-letniej staruszcze w domu opieki. Pora umierać.
Ale zanim dam w kalendarz, najpierw się wyśpię.
Czego i Wam życzę! 🙂
mt7,
jeszcze 12 lat? Toz to bylby juz matuzalemowy wiek. Taki tylko w Biblii mozliwy 🙂
A co Ty, Mysiu! Kocurkiewicz zyl 25.
mt7,
smieje sie do rozpuku, na ten Twoj wywod 🙂 ale nie wiem, czy dobrze koci wiek liczysz. Ja licze inaczej. Skoro koty dozywaja ledwie 14. lat, to lat 12 jest juz powazna zapowiedzia tego, co niechybnie nastapi. I wlasnie dlatego pozwalamy kotce na wiecej nizby nalezalo, a ona bez skrupulow w pelni z tego korzysta 🙂
mysha,
nieprawda. Nie mam kota, nie chcę mieć zadnych zwierzatek, a niech sobie po lesie biegają. I nie mów mi, że nie posiadając kota, doceniam ten wiersz mniej. W końcu ja to zamieściłam tutaj 🙂
mt7,
oczy wywalilam ze zdumienia. 25 lat zyl kot? Toz nawet psy tyle nie dozywaja. Jestes pewna, ze to byl kot? Kot Behemot pewnie 🙂
Alicjo,
no fakt, Ty zamiescilas, ale moze nie cenisz go za realizm, ale za walory artystyczne 🙂
‚Trochę zdziwionam, że dużo trawy, a mało drzew u Basi. Za to jeleni stadka słuszne. Podobał mi się klimat.’ – pisze MT7
EMTeSiódemeczko, tak robiłam zdjęcia by była przestrzeń pokazana. Zresztą nazywam sobie ten park ‚stepami i sawannami Richmond’ (chyba we wpisie, który opublikuję jutro też użyłam tej nazwy… – wyprawa do Richmond będzie rusztowaniem pewnego problemu).
Cieszę się, że się podobało. Wyjątkowo zielono było. A taaakiego stada to jeszcze nie widziałam. Znaczy – wyszły z któregoś z sporych lasów 😉 🙂
I przyznasz, że w pięknych okolicach mieszka Helena… Tylko trochę daleko do pracy…
Alicjo,
z tego co piszesz wyczuwam, ze uwazasz trzymanie zwierzaka w domu za niemal barbarzynstwo. Zwierze sie meczy, a wlasciciel ma radoche kosztem stworzenia.
Rzecz jest do dyskusji, ale ja, tak poprzednio psa, jak i obecnie kota, przyjelam pod dach niemalze w stanie agonalnym. I smiem twierdzic, ze uratowalam im zycie. Pewnie, mozna powiedziec, ze uratowalam po to, aby zyly w niewoli i tak naprawde, gdyby mogly wybierac to kto wie co by wybraly. Bo, jak napisal Wieszcz – „Lepszy w wolnosci kesek lada jaki, nizli w niewoli przysmaki”. A odnosi sie to do nas, jak i do naszych braci mniejszych.
No tak, gadam sama do siebie. Czas spac 🙂
„Dobranoc, dobranoc niewiasto skłoń główkę na miękką poduszkę
dobranoc, nad wieś i nad miasto jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem
niech rycerz Cię na nim porywa co piękny i dobry jest wielce
co zrobił zakupy, pozmywal i dzieciom dopomógł zmóc lekcje
a potem tak objął Cię ciasno jak amant ekranów i scen
Dobranoc, dobranoc niewiasto, już czas na sen
Dobranoc, dobranoc mężczyzno, zbiegany za groszem jak mrówka
dobranoc, niech sny Ci się przyśnią porosłe drzewami w złotówkach
Złotowki jak liście na wietrze czeredą unoszą się całą
Garściami pakujesz je w kieszeń a resztę taczkami w PKO
Aż prosisz by rząd ulżył Tobie i w portfel zapuścił Ci dren
Dobranoc, dobranoc mój chłopie już czas na sen
Dobranoc, dobranoc ojczyzno, już księżyc na czarnej lśni tacy
dobranoc, i niech Ci sie przyśnią pogodni, zamożni Polacy
że luźnym zdążają tramwajem, wytworną konfekcją okryci
i darzą uśmiechem się wzajem, i wszyscy do czysta wymyci
i wszyscy uczciwi od rana, od morza po góry, aż hen
Dobranoc, ojczyzno kochana już czas na sen”
Droga mysho, a kto Ci naopowiadal, ze koty zyja 14 lat?! Psa tak starego prawie nie sposob napotkac, ale kota? Don Maurizio skonczyl byl w lipcu 19 lat i ma sie dobrze, koty Heleny maja bodajze 18, moj znajomy Filou ma 20 i na kondycje nie narzeka, po doktorach nie chodzi.
(O kocie)
Julian Tuwim
Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony
Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łaskocie
I podwójnym niekotem ściga cień zielony.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!
Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa,
Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa
Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!
To miały być śmichy-chichy bodaj z Leśmiana… 😆
Owczarka nie ma a koty dalej harcują! 😀
Myshecko, weterynarz tak liczy lata, jeden rok koci/ psi to 4-5 lat ludzkich. Nic nie wymyśliłam. 🙂
To próbne linkowanie 🙂
Pani Dorotecko, Tuwim po prostu odkryl niewybaczalna luke w tworczosci L. i ja uzupelnil 😉
No i pięknie uzupełnił, „kocurzak miauczurny” i śpiewne mruczywo” – toż to esencja kotowatości 🙂
Kontynuacja kociego tematu wg.J.I.Sztaudyngera
BAJKA PACYFISTYCZNA O KOCIE I MYSZY
Mysz, pacyfizmu ideą tknięta,
Opracowała pacta conventa
I do podpisu kotowi dała –
Za co jej chwała!
Bardzo się sprawą przejął kocurek,
Już do podpisu wyjął pazurek,
Traktat pokoju podpisać gotów
W imieniu kotów.
Lecz gdzie atrament? Nie ma go – biada!
Więc mysz ofiarna na pomysł wpada
I proponuje: – Drogi kocurze,
Mą krwią ci służę…
Nie trzeba było zachęcać kota,
Czyż mu pierwszyzna taka robota?
Podpisał krwią jej pacta conventa –
Po czym zjadł myszkę i … dokumenta!
„I to by było na tyle”!Koniec! 🙂
O nie, nie! Nie koniec:
http://www.koty.wb.pl/literat.html 🙂
mt7,
no to pieknego wieku dozyl Twoj kocurek, po ludzku liczac 125 lat. Masz jakis przepis na tak dlugie trwanie? To podrzuc 🙂
Mysho_b droga!
Zle się wyraziłam.
Ze zwierzętami domowymi jak z dziećmi – taka sama odpowiedzialność za istotę. Za barbarzyństwo uważam nabywanie zwierzęcia, a potem nieodpowiedzialne traktowanie takiegoż. Kupowanie dla „mody”, bo akurat huskie są modne – no to sobie kupmy dwa i trzymajmy je w naszym dwupokojowym mieszkaniu w bloku. Albo taki wielki piesek, jak powyżej na zdjęciu – chyba jest z rodziny owczarków, więc powinien mieć sporo przestrzeni do biegania, jak to owczarek. A ja widzę ludzi z takimi psami, mieszkajacymi w bloku! Labrador potrzebuje biegać, kilometry dziennie, potrzebuje tez ciagłego zajęcia. A tu owszem, laba maja, ale kilometr-dwa na smyczy spacerek, a w zimie nikomu sie wyjść nie chce. To jest barbarzyńskie traktowanie zwierzęcia!
Nie posiadam zwierzęcia, ponieważ nie czuję potrzeby, naposiadałam się ich w życiu sporo, łącznie z ratowaniem, też bywało – nie chcę tej odpowiedzialności, stąd mój wybór. Poza tym to sporo kosztuje, co nie jest bez znaczenia, przynajmniej dla mnie. Dlatego jednak wybieram moje chipmunki, zawsze bestyje moga liczyć u mnie na orzeszka 🙂
Wierszyki świetne, mnie się spodobał Sztaudynger. A to cwany kot! I naiwna mysha 🙁
Don Alfredo,
„moj znajomy Filou ma 20 i na kondycje nie narzeka, po doktorach nie chodzi.”
I to jest wlasnie powod dobrej kondycji 🙂 Gdyby chodzil…… 🙁
A wiesz, zaintrygowalo mnie to, ze wspominasz tylko o kumplach, a nie widze Margherity Gautier.
[W wersji wloskiej „Damy Kameliowej” Armand = Alfredo 🙂 ]
Alicjo,
myszka pewnie mloda, wczesniej nie poznala zycia i cwaniactwa kotow. A jak juz poznala, na wlasnej skorze, to na wszystko inne juz za pozno 🙁 Dlatego sie nie zgadzam z twierdzeniem, ze wszystkiego nalezy doswiadczyc na sobie 🙂
Mysho, co racja, to racja,
pewnych doświadczeń należy unikać, albo korzystać z doświadczeń (na nasze szczęście) innych 🙂
Ciekawy wywiad z Normanem Daviesem w GW
Z PAMIĘTNIKA SMOKA WAWELSKIEGO
Witojcie!
To jo! Smok Wawelski!
Profesorek sie ucy, i nie odwiedzo mnie prawie wcale. Niek ze sie ucy! Zanim jesce zacon wkuwać róźne prawne przepisy (ciekawym, co z takik przepisów mozno dobrego do jedzynio wyryktować, bo mi tego nie pedzioł) zamontowoł mi w moi grocie interneta, cobym móg od casu do casu ku Wom cosi napisać. Wykorzystalimy do tego jednego laptopa, ftórego podarowoł mi mój kuzyn Ondrasz. Ón zbiyro roźniste elektronicne ustrojstwa, to i laptopów u niego nie brakuje. Jednego mi doł. Beło kapecke kłopotu z klawiaturom, bo kie klodłek moje paluchy, naciskołek piyńć klawisy na roz. Ale Profesorek przytargoł z chałupy jakomsi starom ale jesce dobrom zwykłom klawiature i podłącył do laptopa. Kie naciskom patykiem po klawisak, syćko jes OK. Acha! Do łąca to my wykorzystali telefon jedny bezprzewodowy sieci, ino zabocyłek jak sie ta sieć nazywo. Profesorek mi przykozoł, cobym sie za cęsto nie łącył, bo rachunek przyńdzie straśnie wielgachny. Jesce mi pedzioł, cobym wykorzystywoł jego NICKA, bo ludziska by sie nie połapały, a jesce by administrator moje wpisy przetrzymywoł. A z tym internetem to tyz beło! Za nic w świecie nie mogłek zbocyć, co sie kie nacisko w celu ustanowienio połącenio. (Kruca, ale mi sie zrymowało!) Wreście jakosi se tom wiedze przyswoiłek. To teroz bede casem ku Wom pisoł! Hej!
S.W.
Mrrrał!
No kruca fuks ❗
A witaj nam ➡ Zacny Smoku!
A Smadnym Mnichem się poczęstuj 😉
Owczarek słuszny zapas nam zostawił i przykazał gości częstować.
Kufami też 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Z poważaniem
Blejk Kot
PS. Profesorka pozdrrrawiam, ale od nauki odrywać nie uchodzi.
Wow, sam Smokdo budy zawitał. No niesamowite, jestem pod wrażeniem, wprawdzie Smadnego nie mam by na cześć nowego gościa wypić, ale winkiem czerwonym wieczorem, czemu nie.
Pozdrowienia dla wszystkich budowiczów.
Mrrrał!
A wracając do kociego wątku…
Jak to ludzie mało o nas wiedzą 😐
Najstarszy kot, o którym wiadomo, odszedł z tego świata w roku 1939 w wieku 36 lat. Nazywał się Puss i należał do niejakiej pani Holway z hrabstwa Devon w Wielkiej Brytanii.
Zresztą, prawdopodobnie nie był żadnym rekordzistą.
➡ http://www.messybeast.com/longevity.htm
Najstarszą kocią mamą była Kitty należąca do Johna Johnstone’a z Wielkiej Brytanii. Swoje ostatnie kocięta urodziła w 1987 roku w wieku 30 lat.
Najlepszą „łapaczką myszy” była kotka należąca do gorzelni Glenturret Distillery Ltd. w Crieff, w Wielkiej Brytanii. Kiedy umarła w roku 1987 w wieku 24 lat, suma upolowanych przez nią myszy wynosiła 28 899. Daje to średnią trzech upolowanych myszy dziennie.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Informacje ze strony „Kocie rekordy” – nie podaję sznurka, bo mi komentarz zablokuje.
Wawelocku, jak to dobrze, że Profesorek cię do interneta podłączył! Cieszę się niemożebnie! 🙂
O cholera!
Gdyby nemo z sąsiedniego blogu zaniosła tyle mysich ogonów do urzędu u siebie w Helwecji, zakosiłaby niezłą sumę! Don Alfredo, a Ty jak się spisujesz?!
Pogoń tych swoich leniuchów!
No to teraz trzeba chyba będzie utworzyć szufladkę dla Waweloka, skoro podłączony do sieci! Witamy – i postukaj czasami w klawiaturę! A Profesorkowi
faktycznie nie przeszkadzajmy, niech zakuwa, zdaje egzaminy i wraca!
Przy okazji powrotów – Owczarku, nie za dobrze Ci na tych halach, nie wybiegałeś sie jeszcze?!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Z_Pamietnika_Waweloka/
Witaj Smoku Waweloku!
A może na powitanie chlapnąłbyś kusztyczek „jarzębiaczku na winiaczku”,akurat mam pod ręką?
A przy okazji;masz może jakieś wiadomości o rodzinie kuzyna Smauga?Jego samego wykończył co prawda paskudny hobbit Bilbo Baggins ale może ktoś przetrwał?
Hej! 😀
Jędrzeju, ja proszę o szczegóły dotyczące tego „jarzębiaczku na winiaczku”…
🙂
Gosicku!
Jakby Ci to opowiedzieć?Najlepiej byłoby popróbować po kieliszeczku albo dwóch!Może kiedyś sie zdarzy!
Pachnie toto,jak czerwona jarzębinka po pierwszych przymrozkach a smakuje też fajnie!O! 😀
Gosicku, tu są szczegóły:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jarz%C4%99biak 🙂
Droga mysho,
w mojej okolicy latwiej o kumpla, niz o przyzwoita kurtyzane, znaczy sie taka, co jest wolna i wypuszczana na dwor 🙁 sempre libera… Eh…
http://www.youtube.com/watch?v=Z9CzZjIK6iA
Hm!Jesień za pasem a Don Alfredo rzeczywiście w nastroju….romantycznym! 😀
mt7, Alicjo:
Obiecuję jutro posłać zdjęcia. Nie miałem czasu ostatnio.
W piątek lecę do Szkocji, na Highland Festival, postaram się z tego też jakieś zdjęcia posłać 🙂
Pozdrawiam!
Poczekamy, Ewald.
U nas też są takie festiwale, szczególnie w rejonach na północ, północny zachód od Toronto, gdzie mieszka sporo Szkotów i ich potomków. Nazwy miast mówią za siebie – na przykład Fergus.
W Kincardine nad jez. Huron latem co sobota o godz.20-tej odbywa się parada miejscowej orkiestry „highlanderów”, całe miasteczko wylega wtedy na ulice, bardzo dużo turystów, w sumie zawsze kilka tysięcy ludzi. Orkiestra maszeruje spod ratusza i oczywiście gra, a za nimi maszeruje całe miasto, na plac pod A&P (ok.1 km.). Tam odpoczynek, można sobie porobić zdjęcia z chłopakami w spódnicach, potem przegrupowanie i z powrotem parada pod ratusz. Najlepsze jest zamknięcie lata w Labour Day weekend, w tym roku wypada to chyba w drugi weekend września, nie jestem pewna. Wtedy z okolic zjeżdża się kilka lub nawet kilkanaście orkiestr i jest to potężna parada. Oczywiście muzyka wspaniała!
Nadużywam słowa festival, bo się ostatnio na kilku znalazłem. Zatrzęsienie festywali w Irlandii…
Highland Games miało być…
Jędrzeju , mt7 – dzięki za informacje! 🙂 Jak toto kiedyś dopadnę, to już będę wiedzieć, co próbuję…
Smacznego! 😀
Hej, budeckowa ferajno. Jutro urodziny Anecki, chyba australijskiej, bo na holenderską Alicja mówi Ana.
Może niech potwierdzi.
A pierwszego NASZ DZIEŃ.
Trochę podupadłam, taka huśtawka nastrojów. 🙁
Helenka już tydzień po operacji, nie daje znaku, pewnie ma co innego na głowie niż internet, ale bardzo chciałabym, żeby się odezwała.
Waweloka też serdecznie witam, dobrze że będziesz tu wpadał smoczku. 😀
Pozdrówka. 🙂
mt7,
Helena wspominała, że w szpitalu posiedzi z 10 dni, więc nie spodziewajmy się jej wcześniej, jak koło weekendu.
Ana z Krainy Wiatraków to też Anna, ale bawi w Polsce, zaraza jedna. Mam nadzieję, że Owczarek zdąży z hal na Dzień Budy!Lecę do kuchni, bo trzeba się zakręcić przy korytku, papu jakieś przygotować.
Dziwne zwierzęta odkryłam na ogródku, ale o tym potem, muszę też zdjęcia załadować.
Ewald – Games czy festiwale, baw się dobrze w weekend!
Mrrrał!
Witam wieczorrrnie.
A że nie mam pomysłu na komentarz, to może z serii „Mruczanki Blejka Kota”
taka oto pioseneczka imć Pana Michał Dyszyńskiego.
Mnie się podoba.
Poprzez lasy, przez pola, bezdroża
Mkną perpedes turystów gromady
Siądą nocą przy ogniu
Są ubrani mniej modnie
Mają gdzieś biznesowe zasady.
Ref.
Ta piosenka jest turystyczna –
Coś o szlakach, o butach, ogniskach
W samotności pisana
czasem kotu śpiewana,
wylizana jak miseczka po Whiskas.
W twardych murach króluje tęsknota
Za powiewem powietrza bez spalin
I gdy masz już dość biura,
gdy nie bawi komóra
Wtedy możesz zaśpiewać dla kota…
Ref…
Nieraz wspomnisz, że tam ciągle są góry
Że gdzieś w rzece wciąż pluszczą się płocie
Gdzieś tam w dołku cię ściśnie
Zaklniesz w duchu siarczyście
Czy zrozumiesz to kiedyś, mój kocie?
Ref…
Trzeba MIEĆ, trzeba się prezentować
To jest ŻYCIE, więc właśnie tak TRZEBA
Kasę mieć i wydawać
Ciągle twardszym się stawać
Wiesz co kocie? ? a tam był kawał nieba…
Ref…
Kto nie wygra ? odpadnie z czołówki
Wyścig szczurów jest nam przeznaczony
A tam szum w liściach szumi
Żabie żaba coś kumi
I od morza wieje wiatr trochę słony.
Pozdrrrawiam
I dobrrranoc
Blejk Kot
To ja Wam zadam zagadkę:
Co to jest? Dodam, że w Kingston, Ontario. Nagród nie przewiduję, wirtualna graba!
http://alicja.homelinux.com/news/Disneyland/
Bry, bry, bry dziń!
Nie wim co to. 🙁
Tu są moje życzonka dla Anecki z krainy kangurów:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5104044470568729650
Oddalam się, bo mam…, wiecie, rozumiecie.
Trzymajcie się! 🙂
Alicjo, to mi wyglada na wiezienie, zwane kiciem 😉
… bo takie odosobnione 🙁
… i z takim murrrem 😉
Ale ładne, nie? 🙂
Jest to tzw. Frontenac Institution, więzienie średniego dozoru, jak tu mówią, czyli nie dla tych ciężkiego kalibru przestępców. Obok zaś, już poza murem, jest następne, też „medium security” Collins Institution. Mają sporą farmę, na której pracują, i spore luzy, dlatego ucieczek raczej nie ma.
Collins Institution praktycznie nie ma ogrodzenia, więc bywa, że zmęczony pracą na roli ten i ów wybierze się do pobliskiego sklepu monopolowego, zakupi flaszkę i browara, wypije i zaśnie gdzieś w rowie (bywa, i owszem!), a potem wraca skruszony do „instytucji” i pracuje z podwójnym zapałem.
Kingston to miasto szkoły militarnej i więzień. Mamy 2 ciężkie więzienia, dwa te lżejsze disneylandy oraz jedno takie ni to, ni owo. O, zapomniałam o centrum odosobnienia dla młodzieży, rozpoczynającej karierę kryminalną.
Zeby zakończyć temat, dopiero parę lat temu zamknięto bardzo stare i również dosyć ciężkie, a przy tym to było jedyne w Kanadzie więzienie dla kobiet, aż do całkiem niedawna. Teraz jest tam muzeum więziennictwa w starej, zabytkowej części, a z resztą nie wiadomo, co zrobić. Hotel dla rodzin odwiedzających odsiadujących karę w najcięższym więzieniu naprzeciwko? Pięknie usytuowane nad jeziorem, mury że ho-ho, i stamtąd rzadko kto wychodzi, takie zbiry siedzą. No, co najwyżej raz na wielki czas uda się komuś uciec, za mojej pamięci zdarzyło się raz (na 25 lat).
Ladne miasto, nie? Kić kicia kiciem pogania 🙂
Anecce Schroniskowej wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin!
Zdrowie Jubilatki po raz pierwszy!
P.S. Czyż Anecka Schroniskowa nie jest z Aussielandu? Bo wtedy okazałoby się, że Ona obchodziła już wczoraj, co tez mogliśmy robić, żeby sama nie obchodziła bez naszego towarzystwa, a dzisiaj „legalnie według naszej daty 🙂
Tym sposobem obchodzy całkiem długie się robią!
Anecko Schroniskowa,
wszystkiego najlepszego i STO LAT!!!
http://img393.imageshack.us/img393/5136/gll7vz2hs.gif
Don Alfredo,
przyzwoite 🙂 🙂 🙂 kurtyzany same sie (wy)puszczaja. Nadstaw uszu w marcu – ten spiew moze oznaczac tylko jedno. I nie przegap okazji 🙂
Alicja:
Wysłałem zdjęć kilka. Mam nadzieję, że się spodobają! 🙂
Musiałem wysłać w ratach, bo za dużo. Sama wybierz zdatne do zamieszczenia. Wybacz spam 😉
Pozdrawiam Wszystkich!!!
Wnoszę zdrowie Anecki Schroniskowej! Oby życie ją cieszyło! 🙂
Ja nie mogę na razie wznieść, bo przesadziłam przy obiedzie.
Muszę poczekać z toastami. 🙂
Mrrrał!
Wszystkie kangurry skaczą do górrry
Bo Anecka Schroniskowa urrodziny ma 🙂
Zdrrrówko Anecki!
😀 😀 😀
Z poważaniem
Blejk Kot
Ja dopiero przed obiadem, ale powoli dochodzi – będzie toast zmrożonym zajzajerem 🙂
Zdrowie Jubilatki po raz pierwszy!!!
Ewald,
nie doszły mi z zestawu 1-go 3 fotki o numerach końcowych 74, 73, 64
Ten Ewaldecek miał gdzieś jechać. Pewnie już pojechał, to dawaj Alicjo, jak są.
Miał jechać, ale dopiero w piatek, o ile się nie mylę. Podaję, co jest i jak jest, bo nie za bardzo mam czas wszystko podpisywać, to znaczy padam na twarz, bo północ i już nie mam w sobie ducha (tu się rozglądam, bo to *ta* godzina…).
Jak chcesz, Ewaldzie, uzupełnij jeszcze o te, które się nie przecisnęły – tylko po 1k się pokazały, czyli wcale 🙁
Dobranoc wszystkim! I dzień dobry niedługo poniektórym )
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ewald/Irlandia/
P.S. W Galerii Misia2 są nowe zdjęcia w /Zielono_mi , pewnie się spodoba szczególnie mt7, bo kolorowo i lubimy te klimaty 🙂
EmTeSiodemeczko, szykuj nowa karteczke dla mnie. Jestem z powrotem! 🙂 🙂 🙂
Nie bede Was meczyc szczegolami (chociaz czemuz by i nie? 😉 ), powiem tylko, ze po pierwszej operacji, trwajacej 10 godzin. niemal natychmiast nastapily komplikacje i wrocilam na sale oparacyjna na kolejne 7 godzin. Wiec wszystko trwalo od 7-ej rano do 2-ej w nocy. POzniej trzy doby w intensywnej terapii i przeniesienie na zwyczajna sale.
Do domy przywiozla mnie wczoraj wierna Renata, ktora przyjechala z Polski aby sie mna opiekowac, bo jestem jeszcze bardzo slaba. Przywitala mnie pozywna zupka z kurek uzbieranych w Borach Tucholskich wlasnorecznie. A nawet wypilysmy wina.
Za pare dni mam zamiar byc na chodzie, gdyz obiecalam ( a nawet sama sie zglosilam) pomagac w kampanii wyborczej demokratow.pl tu w LOndynie.
Caluje Was wszystkich w Owczarkowej Budzie i dziekuje za trzymanie kciukow i wsparcie.
Heleno, zdrówka!!!
Bardzo się cieszę, że jesteś już w domu – ‚u siebie’ o wiele łatwiej i szybciej przychodzi się ‚do siebie’ 🙂 🙂 🙂
Trzymam kciuki za rekonwalescencję!
Witaj , Heleno!
Za bardzo się nie spiesz do tego „na chodzie”, a raczej spiesz się powoli!
Wszystkiego dobrego!
Wstałam, bo jakiś niespodziany pieron walnął, sprawdzam, gdzie ta burza. Nic nie widzę na radarach… Miłego dnia życzę i wracam do wyrka.
Bogu niech będą dzięki. Jak się cieszę, że już jesteś, Helenko!
Dzielna jesteś kobita, w co nigdy nie wątpiłam.
Duch do walki w Tobie nie ustaje, ale może na siłę nie wywiązuj się z podjętych zobowiązań. Każda interwencja chirurgiczna, to szok dla organizmu. Pozdrów od nas Panią Renatę, prawdziwie wierną duszę.
Naprawdę się cieszę!!!!!
Odwiedzaj nas, jak tylko będziesz miała chęć.
Faktycznie, kruca, a gdzie transparent powitalny?
Oj, Mańcia, źle z tobą. 😀
Przytulam Cię, Helenko. Narazieńko!
Helenko, na powitanie:
http://pl.youtube.com/watch?v=MllMUPeUgpE
Heleno!Wróciłaś! 😀 Wszystkiego dobrego!A jak już wrociłaś,to żyj pełnią życia i wykorzystuj w praktyce te wszystkie „plusy dodatnie”,które wyczytałem w pewnym imionniku:
Helena – „Imię dodające blasku osobie, która je nosi – wszak o Helenę miała toczyć się wojna trojańska. Przeto Helena bywa zdecydowana, ma uzdolnienia kierownicze, nie lubi by jej ktoś wydawał polecenia lub rozkazywał. W postępowaniu przede wszystkim jest sprawiedliwa, szlachetna i prostolinijna. Niektóre sprawy załatwia intuicyjnie. Ceni towarzystwo, lubi otaczać się mężczyznami, choć wierną pozostaje temu, którego wybrała.” 😀
Witam Wszystkich,
Pozdrawiam Helenę siły życząc,
Życzenia składam świętującym,
Dziękuję Alicji za swego czasu
czasu poświęcenie
I znikam
Witam Wszystkich ! 🙂
W końcu udało mi się wpaść do Budy i nadrobić zaległości w czytaniu.
I to w dniu z dobrymi wiadomościami – Heleno cieszę się, że już po wszystkim, mam nadzieję,że teraz już tylko będzie lepiej, życzę Ci dużo zdrowia i cierpliwości w codziennym jego nabywaniu, bo wbrew pozorom to duża sztuka aby umieć dać sobie czas. 🙂
Ewald – zdjęcia są piękne, chciałoby się tam być, usiąść i zapatrzyć…
Alicjo,
ten piorun, co to walnal, to zatrzymanie Kaczmarka&Co :((
Heleno,
witaj w domu 🙂
nieustajacego zdrowia Ci zycze
http://teledyski.onet.pl/10172,1201859,teledyski.html
Jako, że ja byłem wczoraj leniwy (nie opisałem zdjęć) to spieszę z wyjaśnieniem skąd są zdjęcia, które
➡ zamieszczone są TU
Te z nazwami sześciocyfrowymi to z mojego nowego aparatu, pozostałe z „mojego”, który po separacji mi przepadł (Ci co widzieli „Trzy kolory, niebieski” Kieślowskiego i tak na prawdę nie wiedzą jak to jest być i nie-być z Francuzką. Pozostałym nawet nie wyjaśniam. Ale film polecam, facet wiedział o czym kręci 😉
8060074 – Howth, Ireland
8060073 – Howth, Ireland
8060064 – Howth, Ireland
8060056 – Howth, Ireland
8060053 – Howth, Ireland
33460080 – Inverness, Scotland
33460073 – Inverness, Scotland
33460072 – Inverness, Scotland
33460028 – Deeside, Scotland
33460021 – Braemar, Scotland
33460019 – Cairngorms, Scotland
33460015 – Braemar and Craig Choinnich, Scotland
33460035 – Carlingford Loch, Ireland
33460089 – Slieve Gullion, Northern Ireland
33460089 – Slieve Gullion, Northern Ireland
33460032 – Slieve Gullion, Northern Ireland
33460010 – Slieve Gullion, Northern Ireland
No piszcie, piszcie co sądzicie. Amatorom pochlebstwa są potrzebne!
Z nazwami siedmiocyfrowymi, hehehe.
Jednego zdjęcia w ogóle nie wysłałem, trzy nie doszły (wysłałem ponownie przed chwilą do Alicji), a jeden opis się powtarza, stąd rozbieżność w ilości zdjęć i opisów.
Musiało być to powodowane napięcięm związanym z upublicznieniem zdjęć PO RAZ PIERWSZY
Muszę się zwierzyć, że zdjęcie z lasem nieodparcie kojarzy mi się ze momentem, w którym Bilbo i Sam spotykają grupę elfów po raz pierwszy. Tak sobie to wyobrażałem te naście lat temu, gdy pierwszy raz czytałem Trylogię.
Poważnie…
Włos się jeży, mysho_b . Smiać się? Płakać? Trzymajmy się kupy! (Kupy nikt nie ruszy).
Uzupełnione i podpisane fotki Ewalda, nowy sznureczek, bo odpowiedniejszy tytuł:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ewald/Irlandia_i_Szkocja/
Lajza minelli z Ewaldem, nowy sznureczek i podpisy –
Guiness za to przy okazji 🙂
Piękne te irlandzkie,zielone pagóry,całkiem jak hobbitowe Shire!
Ale elfów na początku drużynowej podróży spotkali Sam i Frodo 🙂
Hahaha, Jędrzeju – racja… Mi się myli z prozaicznej przyczyny – mój pierwszy pies którego kupiłem wabił się Frodo, drugi wabi się Bilbo. Ot, takie życie… 😉
Polecam wszystkim Irlandię (ale nie Dublin, chyba że ciekawy weekend w pubach Was interesuje 😉 ) oraz Szkocję. Ale nie Glasgow 😉 Cała reszta jak najbardziej.
Alicjo, ja się na sto procent do Kanady kiedyś wybiorę – jest piękna – wiem z opowiadań 😉 Guinnessa przywiozę w plecaku 🙂 Taka podróż to niecałe 700?, nie jest źle. Do Nowego Jorku i za 300 można polecieć 😉
Pozdrawiam Wszystkich,
Para stop! Zmiana lokomotywy na bardziej wydajną, bo praca to nie to samo co weekend 😉
Idę się bawić.
Ciao!
Heleno, wracaj szybko do zdrowia! Cieszę się, żeś na dobrej do tego drodze!
🙂
A na zdjęciach Ewalda piękny świat – chciałoby się spojrzeć z bliska… Ech, marzenia… Do roboty trza…
Brawo, Heleno! Tak trzymać! Z okazji Twojego powrotu do Budy nalewam sobie czerwonego wina do kieliszka i piję Twoje zdrowie!
Karteczkę rychtuję, jakżeby. 🙂
Może, gdybyś miała chęć i siłę, coś byś opowiedziała, jak było.
Dlaczego musiałaś wrócić na stolik?
One są okropnie niewygodne, za wąskie.
Oprócz Twoich osobistych przeżyć ciekawi mnie, jaka jest ta brytyjska służba zdrowia. Jak Cię tam traktowali?
Ale nic na siłę, tylko wtedy, kiedy chcesz i co chcesz. 🙂
Buziaki, raz jeszcze. 🙂
Ewald,
z Irlandii do Kanady też tanio, można charterem za mniej, niż 700$ na pewno, bo u nas duzo potomków, najtańsze loty są właśnie na Wyspy. Oczywiście jak będziesz się wybierał, to daj znać, meta jest 🙂
Nacieszyliscie się Irlandią i Szkocją Ewalda, to ja Was postraszę i udaję się do kuchni papu przygotować.
http://alicja.homelinux.com/news/Zwierz/
Ewaldecku, ale droga Frodo i ferajny chyba nie była taka gładka.
Las robi wrażenie nieprzebytej puszczy, ale większe i trochę smutnawe surowośc pagórków.
Ładne są, bardzo nastrojowe. 🙂
Alicjo, sumienia nie masz! Truchła przed snem? 🙁 🙂
Mrrrał!
➡ Heleno
Witam 🙂
Z poważaniem
Blejk Kot
Nie bądz taki poważny z poważaniem, BlejkKocie, bo się Mordechaj przestraszy!
A ma Pańci nie draznić i wspomagać.
Przepraszam, Marysiu, ale ociecałam zwierza wrzucic 2 dni wczesniej, i tak mi zeszło. Niegrozne w sumie 🙂
Teraz wrzucam fotki z 11-go sierpnia, odwlekałam specjalnie na powrót Owczarka, bo rok temu z groszem tez wspominałam Owczarkowi o dorocznych…
No to sobie możecie obejrzeć, a Owczarek niech złazi z tych hal, otulony niżem czy wyżem, ale niech schodzi, bo już stesknilismy się mocno, a Dzień Budy za dzień, za chwilę prawie!!!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Sheep_dog_trials_2007/
p.s. literówki sobie w rozumie poprawić prosze 🙂
Heleno, strasznie się cieszę, że juz po wszystkim. Trzymałam kciuki cały czas chociaż na internet czasu nie bylo. Trzymam dalej za szybki powrót do pełnej formy 😀
Witam szanownego Smoka 🙂 Mam nadzieję, że będziesz często wpadał do Budy. Pozdrów proszę Profesorka jak go spotkasz. Tęsknimy 😉
Wszystkich pozostałych szanownych budowiczów też witam. I jak to się u nas mówi : ide nazad do roboty, bo nimom casu na nic więcy poza tom witackom. Drożdże mnie prześladują 😉
Miłego dnia wszystkim!
Helenko, tu są moje skromne kwiateczki dla Ciebie:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5104794938794294354
Wyszło, jak dobre rady cioci Marysi, ale ja nie umiem składać życzeń ani deklarować uczuć.
Naprawdę Cię lubię i cieszę się, że jesteś. 🙂
Wszystkim życzę dobrego dnia 🙂
i zbieram się do Babci, bo pan od telefonów (zepsutych) ma przybyć. Dobrze, że jeszcze sufit się trzyma. 😕
Dzień dobry wszystkim w moje prawie południe!
Ciocia Marysia już 6 godzin temu nadała wpis, a reszta co – wakacje?! Toż to jeszcze nie zapiątek!
Jutro WIELKI JUBEL, pamiętajcie, niech każdy coś tam ma pod ręką na stosowny toast, nawet Helena jak sobie czerwonego wina (czerwone ciałka!) chlapnie, to jej nie zaszkodzi!
Przyłączam się do pytań cioci Marysi, ale niezbyt natarczywie, najpierw poodpoczywaj Heleno i nabierz sił.
Wracam do obowiązków, miłej reszty dnia wszystkim życzę!
Alicjo, kończę wrzucać do mojej skrzyneczki zdjęcia z Wrocławia – w wolnej chwili zaopiekujesz się nimi? :). Mam nadzieję, że przesłały się w całości – kilka razy wyrzucało mnie z Twojego serwera i mogło to im zaszkodzić…
Dobrze, że jutro sobota – możemy świętować Dzień Budy od świtu do zmierzchu :D.
Coś mam złe przeczucia z tym świętowaniem, ale…
Pisałam rano, że jadę czekać na pana od telefonów, bo linia telefoniczna Mamy przestała działać. Miał przybyć między 14 a 15. Czekałam do 16:30. Popłakałam się z bezsilnej złości, bo awarię zgłosiłam już tydzień temu i rozpaczy, bo dramat się pogłębia, a nowa Pani opiekunka oddała Mamie klucz od mieszkania, który jej dałam, żeby mogła wchodzić.
Dom wariatów to mało.
Jak już mnie w ziemię powbijali równo, o godz. 18-tej zadzwoniła moja komórka, zgłosił się spec telefoniczny przepraszając za spóźnienie. Naprawił awarię, udało mu się wejść do mieszkania Mamy, połączył wszystkie przewody, które ja rozłączyłam i telefon działa. Bardzo się tłumaczył jakąś rozległą awarią. Ulżyło mi trochę, chociaż tak mnie wcześniej przeczołgało, że nie umiem się ucieszyć.
Muszę odparować.
To tyle na razie z frontu. 🙂
Pozdrówka!
Ola, zaopiekuję się, trochę pózniej – po rozmiarach widzę, że kompletne. Muszę cos dokonczyć, a potem w ramach relaksu sobie tu zasiądę z czymś, po obiedzie.
Mario, odparowywuj! A gościu swoją drogą mógł zadzwonić na Twoją komórkę, że się spózni – jeszcze nie wprowadzili takich zwyczajów?! Najwyższy czas – przynajmniej wiedziałabyś, do której masz czekać.
No to na razie, wracam do roboty.
Mrrrał!
😀 😀 😀
Raz pewien owad z Radomia 😉
Poprosił pewnego sierściucha 8)
Coby go usprawiedliwił 🙄
Bo w domu zawierucha 😕
Czynię więc to niniejszym 😛
Z wdziękiem słonia 😳
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Na jutrzejszy WIELKI JUBEL BUDY
Blejk ,wnet Wam to wytłumaczy
Smutki zamieni wnet w śmiech
Niebycie niech Blog mi wybaczy
Bo zazdrość,cenzura,bo gniew
Tylko się upić z rozpaczy
Przyszłość ponura i zła
Blog cały niechaj wybaczy
Bo jesli coś złego-to nie ja
Więc pijmy wino-muszkieterowie
Niech troski zginą w rozbitym szkle
Itd,itd,itd
Pozdrowienia od starego bywalca 😀
Dobra dobra Blejku, co z tym owadem z Radomia?!
Zapyla georginie, czy co? Ileż można?!
No dobra, zawierucha. Niech sie trzyma ramy, albo czego!
Zaraz zabieram sie za wrocławskie zdjęcia Oli – mojemu sercu miłe!
Mrrrał!
➡ Alicjo!
😡
Ale 😀
Po prostu musimy poczekać.
Aha! I uprasza się o nieużywanie słów kluczowych na M.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Aj! Nie taka kufa mi wyszła.
Miało być :cichosza: 😉
Dobrrranoc
Blejk Kot
OK.
Jest Wrocław. Olu, nie doszło jedno zdjęcie, wrocław nocą, pewnie wtedy nastąpiło przerwanie połączenia, bo naładowało sie do połowy. Ale nić to, podaję reszte – trochę zamarudziłam, bo powoli sobie oglądałam 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ola/Wroclaw/
BlejkKocie – zrrrrrrozumiano 🙂
http://www.youtube.com/results?search_query=kingston+blues+festival&search=Search
No, gdzieś tam siedzę, a raczej stoję, podpierając ścianę, albo zwyczajnie, na chodniku. Za dychę na 3 dni festiwalu to każdy musiał ze soba przytargać składane krzesło, my nie tacy wygodni 🙂
No dobra. Ponieważ Owczarek jeszcze nosa z hal nie wystawił, niniejszym inauguruję obchody DNIA BUDY, wszak północ wybiła po tamtej stronie Wielkiej Kałuży kilkanaście minut temu – i wznoszę toast czerwonym winem za zdrowie wszystkich budowiczów i naszego ulubionego Owczarka!
Owczarku, wracaj z hal wartko! Bo Cię impreza minie rocznicowa! I Smadnego może zabraknąć, nic nie chcę mówić, ale cicho też nie będę…
Owczarku!
Bujasz gdzieś po halach a tam jesień…
Wracaj!
Czekamy ze Smadnym,Jałowcową i Dobrym Słowem! 😀 😀 😀
JESIEŃ W GORCACH
Jest oto jesień w Gorcach, właśnie czas wrześniowy;
Już beczenie owiec zwiastuje powroty.
Jesień zawsze tu wzmaga redyckie tęsknoty
I szałas roznieca już zapach domowy.
Z tej polany, która niedaleko zda się,
A przecież kilka podejść dzieli wyniosłości,
Słychać żałosną skargę ? to dzwonki żałości,
Tak bowiem dzwonki owiec dźwięczą o tym czasie.
To muzyka Gorców. Hen, aż pod Kiczorę
Niesie się dziewczęcy sygnał zawołania
(dla doniosłości głosu ręką twarz przysłania) –
Może na juhasa, by przyszedł wieczorem?
Jest w tej jesieni w Gorcach coś z wołoskich pieśni
Pasterzy, co przybyli to znad Czeremoszu,
Coś z dymów ich ognisk w mgłach, które się wznoszą
Z tych połaci polan i ostępów leśnych.
Jak jest w tym najwyższym górskim wypukleniu
Coś z kobiecej piersi ? łagodność i spokój,
Kiedy już zmęczony legniesz u jej boku
Oddając się tak razem z nią osamotnieniu.
Idąc Długą Polaną pod szczyt stożkowaty
Miniesz bacówek kilka przysiadłych na zboczu
Z futrynami bez drzwi, jak ślepcy bez oczu ?
Owce i pasterze rzucili te chaty.
Jeśli w tamtą stronę pójdziesz późną porą
Wracając nocą pod dach, co majaczy z dala,
Jak dobry duch strzegący Spisza i Podhala,
Obejrzyj się, a ujrzysz księżyc nad Kiczorą.
Szedł tutaj od Tatr poprzez uroczyska
Wpierw czerwony, znów rudy, potem platynowy,
Błyszcząc niby święty aureolą głowy,
By ją wnet utopić w ofierze ogniska.
Jest w tej jesieni w Gorcach coś z pieśni wołoskich,
Coś, co cię przenika, upaja, otacza,
Gdy na cerkiewnej staniesz kopule Turbacza
Pośród czerwono-złotych buków, ikon ruskich.(-)Bojan
No i popatrz jeszcze łaskawie na swych wiernych poddanych…
http://picasaweb.google.pl/and.je.ski/OwczarkoweWAdanie02
http://wroclaw.hydral.com.pl/10265,obiekt.html
Co Ty opowiadasz Jędrzeju Ucherski, Smadnego już prawie ni ma, bo Owczarek zapas zostawił, a myśmy w tym czasie mieli wiele różnych imprez i stresów. Kiełbasy jałowcowej też nie zapewnił należycie, bo zaledwie jedno pęto się pęta po Budzie. Ode mnie za daleko, żeby do Felka znad Młaki wdepnąć i przymilić się o pare tych tam, ewentualnie wykraść.
Nie narzekam na Owczarka bynajmniej, ale niech wraca z hal!!! I to biegiem…. 🙂
Eeee!Chyba się jakiś łyczek i coś na ząb dla wylatanego po halach znajdzie!
Ale niech wraca! 😀
Owczarku, wracaj i pozbieraj do kupy to rozpierzchle towarzystwo 😉 Sciagnij do Budy wszystkich, co jakis slad po sobie zostawili
http://www.youtube.com/watch?v=zP3YlSeOWB4
Chwila, Don Alfredo – czy ja tu nie trzymam się kalendarza?! I nie nawołuję?!
No! Trzymam się!
A swoja drogą: Zdrowie Budowiczów po raz pierwszy!
Owczarku miły,
Najserdeczniejsze gratulacje z okazji pierwszej rocznicy startu Twojego blogu w ‚Polityce’. Oraz życzenia wielu nowych przygód i – najlepiej – także ‚kapecki’ czasu na ich zrelacjonowanie!!!
🙂 🙂 🙂
Wszystkim Komentatorom blogu Owczarka Podhalańskiego – by Ich uwagi pod Owczarkowymi wpisami czynione były optymistyczne i błyskotliwe, dawały im samym i innym radość życia, i wszelkie pozytywne inspiracje. Wszystkiego najpiękniejszego, drodzy Bywalcy Owczarkowej Budy!!!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Jeśli kogoś ciekawiłoby, jak ma się kult Księżnej Walii w 10 lat po jej tragicznej śmierci (i jak wyglądają okolice jej londyńskiego domu – zasłane wtedy tysiącami wiązanek kwiatow) – oto parę fotek z wczorajszego popołudnia (znacznie więcej spacerowiczów przyszło ponoć wieczorem).
http://picasaweb.google.com/basiainlondon/10YearsAfter
Dzień dobry!
Jak to – tylko Basia się odezwała, a reszta śpi?! Toż u mnie dopiero świt blady, a tam juz południe prawie – i nikt jeszcze nie obchodzi?! Co za porządki?!
DZIEN BUDY, powtarzam!!!
Smadnego nie wypada mi o tej porze, ale niech no tylko dzionek…
Dzień Budy a Owczarka wciąż brak! 🙁 Gdzieżeś Owczarku,ach,gdzieżeś?
Nic to… zdrowie na budowie! Budowiczów w Budzie!
Na początek herbatką, bo co prawda piwo z rana jak śmietana, ale zaczynamy od herbatki 🙂
Alicjo!Czyżbyśmy mieli świętować tylko we dwoje?Mnie to odpowiada!
Twoje zdrowie! Ale zdrowie Heleny też!
No to chlup…….! 😀 😀 😀
Wychodzi na to, że tylko my. Dla porządku, żeby nie było, że czymkolwiek, herbata to jednak brzmi niepoważnie… malutką lampeczkę za zdrowie Budowiczów i zwłaszcza Heleny – chlup!
Gdzie ta hałastra swoja drogą się szlaja w tak ważnym Dniu?!
A co tam!Jeszcze po jednym…chlup! 😀
Buenas dias Owczarek! Dzis krociutko bo nas Cordillera strasznie pociaga. Pozdrowienia od wszystkich peruwianskich Badzielcow. BADZIELCE WSZYSTKICH KRAJOW LACZCIE SIE !
Ja już jestem, dopiero wpadłam od babci i padłam. Muszę odpocząć chwilę. Nie miałam czasu rano zjeść śniadania, ale drinka z Martini porządnego wypiłam. Jak się tak zacznę znieczulać drinkami, to nie wiem, jak skończę.
Najlepszego i na razie.
Aha, zrobiłam Badzleckowi czas temu jakiś mały prezencik, jak kto chce to może zerknąć: http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5102993320272706594
Zle skończysz Mario, jak i my wszyscy 🙂
Mnie się podoba wytworny Badzielecek w smoku, pardąsik, w smokingu 🙂
To w gruncie rzeczy jest święto Owczarka.
1 świeczka na torciku.
Roczek, niby niedużo, a jednak sporo czasu. 🙂
To ja Ci życzę Owczareczku cobyś tą budeckę naszą mościł z przyjemnością, żeby nasze wspólne rozmowy były obopólną radością i wytchnieniem.
Całuję Cię w czubek noska. Mam nadzieję, że czujesz tam w górach te fale mojej sympatii.
Takie same fale przesyłam wszystkim BudaBraciom. 😀
Wszystkiego najlepszego Wam życzę i wznoszę toaścik za pomyślność. 🙂
Mrrrał!
No, kocięta mi jeszcze rrrozrrrabiają, jak to przy sobocie…
Ale już się cichutko do barrrku zakradam.
Zarrraz się odezwę.
Na rrrazie
Blejk Kot
PS. Przypomniałem sobie ten pierrrwszy wpis Owczarka w Polityce
➡ Troje ceprów pod Turbaczem (nie licąc Owcarka)
Zdrrrrrrrrrrrówko Mario, jak by powiedział Blejk Kot – a gdzie jego nosi w tak ważnym DNIU ?!
Popijam lekuchno francuskie czerwone, jakiś sikacz, bo „vin de table”, nie „apellation-to-i-śmo”, ale i tak dobre 🙂
O, łajza minęli z Blejk Kotem 🙂
Zdróweczko powolutku, bo dopiero popołudnie u mnie.
Radwańska dała Szarapowej popalić i ja sie cieszę, bo juz mnie ta *gwiazda* wkurzała niepomiernie – pooglądałby sobie człowiek mecz, ale trzeba fonie wyłączyc, bo tego sie nie da słuchać, przy najlepszej woli. Dobrze, ze Agniecha pogoniła ją z kortów, i to tak wcześnie, jak jeszcze nikomu się nie udało – w przedbiegach 🙂
No to nieustające zdrowie Budowiczów!
(A mówiłam Mario, że my zle skończymy – pod stołem?!)
Pod stołem można spotkać świetne towarzystwo. Zdrówko!
Mówisz, że wygrała? Biegnę spojrzeć. 🙂
http://sportsillustrated.cnn.com/2007/tennis/specials/us_open/2007/09/01/bc.ten.usopen.ap/index.html
🙂
Zdrowie Agnieszki,
Zdrowie Radwańskiej,
Co odprawiła
Szarapowiańską!
zamieściłam sznureczek, bo mecz dopiero co się skonczyl jakieś „cirka ebałt” 2 godziny temu, nawet nie, pierwsza oczywiscie GW sie rozpisała, a teraz CNN.
A do mnie zadzwonił Włodek, tenisowy partner J. z tym że J. zagrał z Włodkiem rano, a teraz gra z Kitem, partnerem serioznym i jak nic dostanie po d…
Cwiczy formę na ten Kórnik czy co?!
Mrrrał!
Ale numerrrr ❗
No to zdrrrówko Radwańskiej 😀
No i oczywiście nasze.
Ale przede wszystkim zdrrrowie nieobecnych.
Usprrrawiedliwionych oczywiście, aczkolwiek tak czy inaczej szkoda, że nie ma ich z nami.
Mrrrrał
Blejk Kot
Faktycznie! Cieszę się!
Ta Szarapowa to bardzo wysoka kobieta: 188 cm, chociaż teraz widzę na ulicach sporo takich nadwymiarowych kobiet.
Zastanawiam się, może to wszystko bez te atomy? 🙂
Specjalnie dla Was. Przypomniała mi się Silna grupa bez te atomy:
http://pl.youtube.com/watch?v=PdadUwRBnAE
Mrrrał!
➡ EmTeSiódemeczko!
A-TO-MY wypijemy jeszcze 😉
Pozwolę sobie wznieść toast dedykowany.
Zdrrrówko owadów 😉
Blejk Kot
PS. Pod stołem wcale nie jest źle. Zwłaszcza, że w tym przypadku będzie raczej „Pod budą”
Ucenie uceniem, a świento świentem! Kapecke filozoficne, ale prowdziwie.
Niekze nom sie syćkim darzy w ty budzie jak nojpepiy, cobymy w zdrowiu i scyńściu docekali kolejnyk rocnic!
Na tom okazje wzniese dzisiok toast miodem pitnym.
A Owcarek to kie mo zamiar ku nom wrócić? tyn to se wyryktowoł urlop!
Zwłaszcza jednego! 😉
Zdrowie, Kocie Czarowniku! 🙂
Poszukam jeszcze Grześkowiaka w guglu.
No nie, wracam do domu a tu taka sensacja – Boska Maria pokonana!!! 😯 😆 Że też nie mogłam oglądać tego meczu 🙁 A chciałam…
Brawo, Agnieszka!!! 🙂 🙂 🙂
Zdrowie BBO i samego Czempiona, (który, jak widać, wciąż realizuje swój potencjał na halach… 😉
(Jakieś Pimms z truskawkami dostałam… jakby to wciąż był czerwiec i regaty Henley… no dobrze, alkoholowy czerwiec nie jest zły… tylko jutro baaarrrrdzo wyjątkowo do pracy… na 7.30)
Mrrrał!
➡ Profesorku 😀 zdrrrówko ❗
I w ręce Twoje 🙂
➡ EmTeSiódemeczko
Guglam, guglam i nie mogę wyguglać 🙁
No to tylko tekst bez muzyki.
Zamieszkamy pod wspólnym dachem
przed obcymi zamkniemy drzwi
posadzimy przed domem kwiaty
których nocą nie zerwie nikt
przyniesiemy suchego drzewa,
żeby zimą nie było źle
parę jabłek i trochę chleba
co nam starczą na cały wiek
Przeczekamy każdy losu kaprys zły
Żeby potem żyć normalnie żyć
Zamieszkajcie pod wspólnym dachem
przed obcymi zamknijcie drzwi
i posadźcie przed domem kwiaty
których nocą nie zerwie nikt
Przygotujcie suchego drzewa
żeby zimą nie było źle
parę jabłek i trochę chleba
co wam starczą na cały wiek
I czerwone majtki nie pomogły.
Ale to jest przecież sport, ktoś musi przegrać. 🙂
dziendoberek 🙂
baaardzo bylam ostatnio zapracowana i ogromne mam zaleglosci w czytaniu, ale w koncu mam czas na ich choc czesciowe nadrobienie, wiec DO ROBOTY!! 🙂
i zanim sie wezme za nadrabianie, chce tylko podziekowac goraco w imieniu moim i mezowym za mile zyczenia rocznicowe… nie spodziewalam sie, ze jakies beda po tak dlugiej mojej nieobecnosci 🙂
to milego zapiatku i do uslyszenia!! 😀
Ło matko, Plumbumecka się odezwała.
Witaj, witaj Słoneczko, stęskniliśmy się za Tobą. Trochę nas tu mało, ale ściągniemy na jesień do budecki.
Zdrówko Twoje! 🙂
och dziekuje pieknie za piekne powitanie 🙂
zdrowko Wasze rowniez (kawusia co prawda tylko, ale co tam :))
to lece czytac i czekam na jesien
No co Ty opowiadasz EMTeSiódemeczko? Mało?! Jakie mało?
(Toż to podstawowe faux pas w stosunku do tych, którzy SĄ 😉 🙂 …jak Alicja: ‚tylko Basia’ ❗ – ja przecież jestem ‚aż basia’ 😉 😆 😉 )
Witaj Plumbumeczko 🙂 🙂 🙂
I idę czytać o wyczynach Agi. Najpierw – co obcy piszą… taka ostatnia czkawka po polskim kompleksie (-ach) 😉
Zdrówko Wszystkich zajętych i urlopujących się (tudzież urlopowanych). Na pewno kiedyś się pojawią (na weekend św. spokoju na ten przykład… 😉 🙂 )
http://news.bbc.co.uk/sport1/hi/tennis/6974187.stm
Mrrrał!
No prrroszę, prrroszę 😀
I kto to narzekał, że nas tu mało?
Profesorek, TesTek, Plumbuleczka, Basia,
(o Alicji i MT7 nie wspomnę)
Uj! Może być problem…
Turrr, turrr, turrr, turrr.
Uuuuufff!
Psssss.
No! 😀
Jakby co, to właśnie podtoczyłem beczułkę Zwierzyńca.
Oj, nie jest to prosta rzecz dla kota 😕
Nie jest to co prawda Smadny, ale też zacne piwo.
No to zdrrrówko 😀
Blejk Kot
pod ostatnim wpisem Owczarek pisze, ze dzisiaj mamy Dzien Budy… czy to prawda?? bo jesli tak, to za cos mocniejszego niz kawusia trza sie brac 🙂
Może zaśpiewamy razem z tym panem:
http://pl.youtube.com/watch?v=fIkP9Qu9XdI
Buonasera a tutti Giubilati! Owczarka nie ma, to sie obejdzie smakiem, a tu takie beczulki wytaczaja! Ja zapraszam do tanca i to ulubionego przez Helene. Jak sobie rekonwalescentka wyobrazi Budowiczow w takim korowodzie, to od razu jej bedzie lepiej. Tylko niech sie ostroznie smieje… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=0W2duTA5kJ4
Mrrrał!
➡ Plumbumeczko!
Prawda, prawda.
I to ta pierwsza, czyli świnto.
Trochę mi głupio, że się tak bez Gospodarza rządzę 🙄
No to zdrrrowie Gospodarza 😀
Z poważaniem
Blejk Kot
No toż my tu toasty wznosimy za Owczareczka i budową ferajnę. Kawusia może być na dodatek. 😀
W tak uroczystym dniu może i ja dołączę do zacnego grona Budowiczów.
Stała, wierna i od dziś już nie cicha wielbicielka Owczarkowej Krainy.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie 🙂
i samowolnie włączam się do świętowania 😉
Prawda, Helena pisała o celtyckich tańcach.
To za zdrówko Heleny, żeby wróciła do pełnego zdrowia i do nas jak najszybciej! 🙂
Ja to dopiero w tym tańcu komicznie wyglądam, ale co tam, tańczmy! 😀
Mrrrał!
A witamy ➡ Don Alfredo, witamy!
Ja mogę polać, ale kolejny toast to już niech następny wpisywacz wzniesie.
Ja poczekam.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. MT7 odśpiewalim 😉
To ja tu przyciągnę jeszcze uroczego Badzielecka, którym zachwyciła się Mieteckowa:
http://www.youtube.com/watch?v=fN2YCb0r9pM
a melodia dla nas wszystkich.
to ja rowniez zdrowie Heleny pije (o ile dobrze pamietam, to przechodzi przez to, przez co moja sasiadka wlasnie szczesliwie przeszla)
jesli o tancu irlandzkim czy celtyckim mowimy, to ja juz od dawna w Michael’u Flatley’u zakochana jestem 🙂 i jakos do innych grup przekonac sie nie moge..
a Ty Donie Alfredo, mozesz czesciej cos po italiensku wpisac, bo w poniedzialek zaczynam sie ponownie tej linguy uczyc i trening sie przyda 🙂
a Owczarek to chyba w laptopa powinien zainwestowac, skoro tyle na tej hali siedzi…
skaal!! zdroweczko!!!
Owczarek z Owczarków Podhalańskich herbu Jałowcowa&Smadny napisał:
„1 września jest Dzień Budy, w tym dniu syćka swoje zdrowie mozemy pić, więc i jo – bez względu na to, cy bede wte we wsi cy na holi – bede pił zdrowie syćkik gości budy i swoje własne.”
Znaczy wznosi toast za nasze wspólne i myślami jest z nami. 🙂
Owczarek ma do dyspozycji laptopa. Dowód pod poprzednim wpisem:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=116#comment-23381
🙂
Zdrowie Heleny i wszystkich rekonwalescentów 🙂
Nie ma dostępu do sieci, biedaczek. 🙂
Mrrrał!
➡ Plumbumecko
No to zdrrrowie Heleny 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. A Owczarek nie tyle w laptopa, co w HSDPA, UMTS, EDGE, GPRS ewentualnie WLAN zainwestować powinien.
no doczytalam wlasnie… a szkoda
Witajcie, ja sie dzis wybralem na festiwal kultury celtyckiej prawie za granice, bo do innego kantonu! 150 lat temu nad jeziorem Neuchatel odkopano slady starej kultury nazwanej pozniej latenska (La Tene). I okazalo sie, ze waleczni Helweci kozie spod ogona nie wypadli, jeno wywodza sie ze starej celtyckiej kultury. Rok 2007 zostal ogloszony rokiem celtyckim i z tej okazji na pagorku Mont Vully spotkali sie celtowie z roznych okolic, coby upiec dzika na roznie, pokazac lepienie garnkow i szycie butow i inne przydatne rzemiosla oraz stoczyc walk kilka z walecznymi celtami z Paryza, Czech, Belgii itd. A wszystko przy dzwiekach muzyki z Bretanii, Irlandii, Niemiec i miejscowych. I ja tam bylem, biale wino pilem (Rzymianie przywlekli ciagnac przez Europe) i sobie w wasy plulem, bom fotoaparatu w domu zapomnial 🙁
Oj zazdroszcze Ci, Donie… choc nasz wyspowy folk jest tak do celtyckiego podobny, ze strach go takim nie nazywac, to rzadko kiedy mam okazje tej wspanialej muzyki posluchac. A zeby przy okazji jeszcze na cos popatrzyc, to juz tylko pomarzyc moge.
Byłam kilka lat temu na występie Gaelforce Dance w Warszawie. Trzeba przyznać, że robi wrażenie. Świetnie przygotowane widowisko.
Mrrrał!
Hej! ➡ Don Alfredo nie masz więcej takich sznureczków?
A u mnie na wsi (!) też się rycerze niedawno na dożynkach potykali.
Ale to nie byli Celtowie, tylko jacyś krzyżowce czy coś w tym guście.
Widać teraz taka moda 🙂
No to zdrrrówko rycerzy!
(przedostatnie dzisiaj – ostatniego nie pijam 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Wedle moich obliczeń Gospodarz lada dzień powinien ku nam znów zawitać.
Wedle moich też – stawiam na wtorek – środę 🙂
oj, tez sie kiedys wybiore 🙂 dwa lata temu to juz nawet do warszawy na weekend przez nich chcialam leciec… ale ze wole jednak mojego Lorda of the Dansa 😉 to nie polecialam
Tu jest fragment tego spektaklu:
http://www.youtube.com/watch?v=yl8F-MaZrHA
Ale odbiegam od tematu, jak to hmm starsza pani. 🙂
Zdrowie Wasze w gardło nasze, że posłużę się klasykiem. 😀
Dla Blejka: Burza
http://www.youtube.com/watch?v=ytcZIfvSWW4&mode=related&search=
Zmęczony misio jestem, ale będę miał dwa dni wolnego. Mam nadzieję.
Oglądam się pomału w stronę łożnicy, jak mówi, wspomniana już, Mieteckowa.
Pożegnam się na wszelki wypadek.
Trzymajcie się! 🙂
I jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=dTFEPiVcnV8
a z prawej na dole znajdziesz jeszcze cale mnostwo. Milego ogladania i plasania 🙂
to mi czytnik CD/DVD siadl…. uciekam, bo jak sie teraz za „naprawianie” wezme, to mnie choroba pewna wezmie i spania nie bedzie…
a tutaj konkurencja dla Gealforce’ow: http://www.youtube.com/watch?v=r5NyWWKXNTc
to swietujcie porzadnie i do przeczytania (chyba, ze komputer wyrzuce :))
buona notte/god nat/dobranoc 🙂
o, spoznilam sie z ta konkurencja 🙂
no, a teraz juz uciekam
dobrej nocki wszystkim!
Jeszcze zdążyłam, jeszcze zdążyłam na Dzień Budecki!
To dopiero rok… a jakby już sto lat!
Sto lat, sto lat…
😀 😀 😀
Mrrrał!
➡ EmTeSiódemeczko piękne. Dzięki.
A my z Panią Blejkkotową właśnie słuchamy sobie starej kasety „Pod budą”.
Też piękne.
„Jak kapitalizm to kapitalizm”.
Że też to pieruństwo nie chce się zdezaktualizować.
No cóż.
Wypada mi uprzejmie pożegnać się z Szanownym Towarzystwem.
Dobrrrranoc.
Ale jeszcze przedostatni toast wznieść sobie pozwolę.
Za tych wszystkich, którzy nas tylko czytają.
Jeśli jeszcze nie odważyli się nic napisać – niech się odważą.
A jeśli z jakichś względów pisać przestali – niech do pisania powrócą.
Pozdrrrrawiam
Wszystkie owady i zwierzęta leśne pozdrrrawiam w szczególności 😉
Z poważaniem
Blejk Kot
Zdrrrrrrówko 😀 😀 😀
To ja się tylko jeszcze ucieszę, że Pani Dorotecka się odnalazła.
I już pozwolę sobie opaść na moje miłe łóżeczko. 🙂
A jutro znów idziemy na całość…
moi koledzy poszli w biznesy bo przestał słuchać ich naród…
zamknij oczy, nie patrz na to moja miła
pod powieką znacznie lepsze są obrazy
i w tym nasza siła i w tym nasza sila
że możemy jeszcze czasem marzyć!
Pozdrawiam serdecznie i toast wznoszę za radość z Budowania! Oby nam się!!!
Bo kto widział, żeby z nocą się nie liczyć
na dwa głosy ciągle śpiewać na ulicy
że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało
😉 🙂 😀
Dobranoc Państwu!
U Was juz nie ten dzień, ale u mnie ciągle pierwszy dzień września.
I takie pęta mi się po głowie od rana, w związku z datą:
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło ginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
I tak śpiewali-
ach, to nic, że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany!
A lato było piękne tego roku…
A na ziemi było tyle wrzosu na bukiety….
(więcej zwrotek nie pamietam, ale to był i jest piękny wiersz K.I.G)
Dobra, to było wczoraj. A dziś jest tak:
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło rządzić światem,
prosto po teczki razem szli
prokuratorzy i brat z bratem.
Autor: Grzesiu Komerski
W świętowaniu Misia zabrakło bo cały dzień malowanie i sprzątanie a potem ani ręką ani nogą. Dwa dni ekstremalnego wysiłku ale teraz nic nie muszę 🙂
Pozdrawiam wszystkich Owczarkowych Budowiczów!
Moje kanarki również bo od rana wydzierają się na nowym miejscu.
Hoko, daj spokój, jeszcze mi się ciągle ręce trzęsą, po lekturze porannych wiadomości.
Alicjo, tu już jest przodująca siła narodu, która dba o patriotyzm i przypominanie starych krzywd.
Wybacz, ale dodatkowa dawka nawet Gałczyńskiego nie wpływa dobrze na moje trawienie.
Misiu, niech Ci się darzy na nowym/starym miejscu.
Pozdrówka dla pracusia! 🙂
Marysiecko!
Nigdy nie jest tak źle,żeby nie mogło być gorzej!W „Kawa na ławę” wysłuchałem wywiadu z Premierem.HAO-Hipokryzja,Arogancja,Obłuda!
Gdyby mi miało co stawać na głowie,miałbym niezłego Irokeza 😡
Dla pracowitego Misia,pozdrowienia z Uherlandii 😀
Wiedziałam… ale lubię Gałczyńskiego i już! Nie chodzi tu o wypominanie krzywd i tak dalej, o nie, po prostu wiersz.
Ale dopiero oko otworzyłam , wiadomosci nie czytałam, bo po primo to do Budy zagladam… Hoko, niezle to sparafrazowałeś ! A po sekundo to się boję zerknąć na wiadomości, przeczytawszy Wasze komentarze. No dobra… to idę czytać, co tam panie w polityce…
Dziendoberek. A ja dzisiaj mam czas i siedze i sie nudze po raz pierwszy od niepamietnych czasow :). Szkoda tylko, ze pogoda juz od dawna jesienna, bo by sie na wycieczke mozna bylo wybrac. Ale przynajmniej moge z Wami popisac.
To milego ostatniego dnia polskich wakacji! i miedzynarodowego zapiatku nr. 35 🙂
Słuchajcie, czy naprawdę te debile mają jakieś doktoraty i nawet profesorami byli?!
Przecież jak to się czyta, to człowiek wątpi we własne wątpia…
Alicjo, trzeba bylo jednak nie czytac 🙂
Czyste i samo dobro wygłosiło w TV orędzie do narodu. A prezydent wszystkich Polaków wymienia z nazwiska wrogów i wzywa do głosowania na jedynie słuszną partię.
A te komentarze. Napisałam, że nie jestem narodem Kaczyńskiego i nie życzę sobie, żeby się dla mnie poświęcał, to mi kazali wynosić się z Polski. Normalny poziom tych komentarzy. Szkoda czasu i zdrowia.
Do Alicji:
Tu jest powód mojego zdenerwowania porannego:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4452203.html
bo widzę teraz, że nigdzie nie widać tego występu.
Kończę i spuszczam wodę.
Jedna ze „złotych” mysli Premiera:
” To, co PO wyprawiała przez ostatnie dwa lata, to jest Trzeci Świat. W krajach europejskich tak się nie postępuje” 😕
Jarosław Kaczyński
Przepraszam Owczarka i Budowiczów za włączenie do dzisiejszych bajdurzeń wątku politycznego!Więcej tego nie zrobię!
Ale na zakończenie zagadka:
O kim mowa?
„…wychował się w normalnej rodzinie i jego dzieciństwo było dość szczęśliwe, rozpieszczany był przez matkę, choć obawiał się surowego, starszego ojca. Nie był zbyt zdolny, w szkole uzyskiwał przeciętne oceny.(…)”
„…odnalazł sens życia w burzliwych dniach sierpnia …, gdy wybuchła pierwsza …”(…)
„Uważano go za ekscentrycznego samotnika, którego nie interesowały koleżeńskie stosunki, tak ważne dla wielu innych, wzbudzał raczej zaciekawienie niż szacunek” (…)
„Mamy więc młodego człowieka, samotnego, z ambicjami, ale nie dość zdolnego, aby się wybić.”(…)
W (…) przyłączył się do (…)
„Wkrótce (…) przekonał członków partii do przekształcenia jej w dobrze nam znaną (…)
„(…) zależało, żeby jego partia uzyskała poparcie we wszystkich grupach społecznych, odwoływał się również do tych najuboższych. A przede wszystkim chciał zostać przywódcą swojej partii i w pełni ją sobie podporządkować, co niebawem mu się udało.”
„Taki był początek drogi (…) do dyktatorskiej władzy, która zmieniła na zawsze oblicze (…)
„Przypomnijmy jeszcze raz: średnio zdolny, choć niezwykle ambitny, samotnik, (…), demagog, z talentami aktorskimi, owładnięty ideą narodową.”
Kto zgadnie?
Ambitny samotnik, to portret psychologiczny wielu dyktatorów.
Nie wiem Jędrzejecku. 🙁
mt7,
tyle Ci powiem, że ja się po prostu boję do gazet zaglądać (ale nawyk, zaglądam). Jerzor powiada, że przy jak największej życzliwości komentatorów politycznych w Europie (on poliglota, czyta wszystko we wszystkich językach), nie da się nic pozytywnego o sytuacji politycznej w Polsce powiedzieć. I mówi, że pozostaje tylko jedno określenie: śmiech na sali, wszyscy patrzą na to jak na jakąś karykaturę. A mnie się nie chce śmiac, wcale a wcale. Zastanawiam sie, czy to przypadkiem nie jest tak, że w Polsce jest garstka ludzi myślących, a reszta taka, jak ten wodzuś dubeltowy przy władzy? I może rzeczywiscie oni reprezentują poziom naszego społeczeństwa. Ręce i inne członki opadaja…
O, rozpolitykowalismy blog Owczarka! Jak wróci, to nam cofnie Smadnego 🙂
Wracaj z tych hal, Owczarek, ale już!
Halooooooooo!!!!!!!!!!!!!!
Czy jeszcze ktos mnie pamieta?????????? 😉
Witajcie serdecznie wszyscy kumple z owcarkowej budy!!!
Pozwolcie,ze uscisne na poczatek wasze lapki i oczywiscie kosmata lape naszego Gospodarza Owcarka 😀
Mam nadzieje,ze zastalam wszystkich w dobrym zdrowiu i humorach????
Dopiero co zajechalam do chaty i nie wytrzymalam,zeby okiem nie rzucic i sprawdzic,czy zostalo choc troszke smadnego i jalowcowej dla stesknionej za wami duszyczki 😆
Od razu przyznaje,ze nie czytalam jeszcze komentarzy,a gora ich jest,wiec czeka mnie ciekawa lektura…….
Tymczasem pozdrawiam i do najszybszego…………..
Ana.
No jak to! Dopiero co wczoraj wspominałam Cię, Ano (chyba w kuchni jednak), bo jak Radwańska wygrała, no to wiadomo, kto się najbardziej cieszy – Ana!
Ja jestem tenisistą kibicującym, za to Jerz grywa , i owszem. Moze kiedys, zawadzając o Niderlandy, zagracie. A ja to sfotografuję 🙂
Właściwie powinnam napisać: jestem kibicująca tenisistom. I tenisistkom.
Mam nagrany ten mecz, gdyby ktoś chciał, niech poda adres, wyślę CD.
Mrrrał!
Witam, witam.
Mam prrropozycję, coby odstawić na chwilę tę politykę przez małe „p”
Przejrzałem wcześniejsze komentarze i chciałem zwrócić Towarzystwu uwagę na dwa wpisy:
➡ Farfarek 2007-08-31 o godz. 22:25
➡ emi 2007-09-01 o godz. 22:22
Dziwne, że nie zauważyłem ich wcześniej 😯
Czyżby mo(r)derator zadziałał 😕
Smadny co prawda chyba się już skończył 🙁 ale w tej beczułce com ją wczoraj podtoczył coś jeszcze powinno się chlupotać.
W każdym razie Witamy Nowych Gości 😉 😀
Zdrrrówko
Blejk Kot
A! Bo Blejk Kocie, nowi zawsze gdzieś sie tam gubia, do czasu aż staną się starymi. Pierwsze wpisy tak mają – czekają.
Nie ma Smadnego?! No to już woła o pomstę do… Felka znad Młaki? Może by się tam… po cichutku… w razie draki, masz zadanie. Podobno nikt nie potrafi tak cicho, jak koty 🙂
A. Załapałam i puszczam oko do Blejk Kota i Farfarka.
Witajcie!
Alicjo oczywiscie,ze cieszylam sie jak wariatka ze zwyciestwa Agnieszki!!
Jak tylko wpadlam do hotelu niedaleczko Hanoweru,otworzylam Tv i co widze?! Agniecha pogonila Marije………..do domu!! 😀
Radosc moja jest przeto ogromna i czekam na wiecej!!
A z Twoim Jerzym zagrac,sama przyjemnosc…………..
Pozdrawiam 😀
Ps. widze,ze nie zdazylam na swieto budy 🙁
Pije ,wiec w samotnosci mego smadnego-WASZE ZDROWIE!!!!!!
Ana
Mrrrał!
➡ Ana
Ty się nie lustrój! Nie ma potrzeby.
Zarrraz, zarrraz…
➡ Alicjo 😉
Co do Felka znad Młaki, to ja się raczej nie wybiorę 😕
Po pierwsze za daleko, po drugie nikogo tam nie znam, a po trzecie cóż ja, słaby kocina, mógłbym stamtąd przytargać?
Może lepiej przejrzeć co tam jeszcze w Budzie zostało.
No i przy okazji trochę posprzątać, bo jak Gospodarz wróci to nam… powyrywa.
No, może przesadziłem, ale w każdym razie posprzątać warto, bo wstyd 😳
O ❗ Już widzę że w prawym kącie jakieś kufy leżą…
😀 😀 😀
A tu butelka… O! I to wcale nie pusta 😉
No dobrrra, szukam, o pardąsik, sprzątam dalej.
Pomożecie?
Blejk Kot
Nie w samotności, Ano, ja się dołączam do świętowania, skoro wczoraj nie mogłam (poświętować) … 🙂 Zdrowie wszystkich obecnych i nieobecnych!!!
Oj ciesze sie,ze swietujacych przybylo!!!!!!!!!!
Wasze zdrowie i nieobecnych 😀
Mrrrał!
Jakiej samotności, jakiej samotności 😉
Chyba nam się tutaj poprrrawiny kroją 😀
Znalazłem jeszcze jedną flaszeczkę.
No to będzie w sam raz dla Farfarecka i Emicki.
Siądnijcie se i wypijcie z nami
(Ja zostanę przy Zwierzyńcu)
Hej! A Pomożecie w tym szu… sprzątaniu?
Blejk Kot
PS. Nie widział ktoś przypadkiem jałowcowej?
Powitać poprawinowo! 🙂 I po-podróżowo! 🙂
A Blejk to naprawdę spostrzegawczy Kot. I yntelygentny. Nick na ‚F’ pojawił się baaardzo dawno temu. Byłam pewna (gdy tylko go ujrzałam), że pojawił się w zmowie czasowo-przestrzennej z PanaBlejkowym komentem. A tu najwyraźniej nie 😮 Dziwne 🙄
To i ja tu przysiądę ino obiadek sobie wezmę i szklaneczkę winka.
Anecko, a opowiadaj, jak było. Co w Berlinie? Jak znalazłaś ojczyznę naszą, a Twoi jak ją widzieli, czy spełniły się Twoje obawy, czy było przyjemnie?
Kruca, przypaliło mi się jedzonko bez te czytania. 🙂
Jałowcowa wisi na drągu u powały, a Smadny pod nią w kącie stoi. Całkiem jeszcze sporo zostało.
To zdrówko, ferajny naszej miłej. 🙂
Nic nie rozumiem, o jakiej zazdrości i cenzurze ten Farfałek prawi?
Mrrrał!
➡ Basiu!
Dziwny jest teeeen Świat… 😉
Aleś pociągnęła wczoraj piosenkowo…
Dzięki 😀
Z innej beczki.
Rrrozumiem, że wróciłaś oto szczęśliwie do kraju lat dziecinnych…?
No to pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS.
Czy jest na blogu jakiś pies?
Gospodarz tyle rzeczy pozakopywał, że ja nie sam nie dam rady.
Może mi ktoś kruca fuks pomoże wreszcie w tym sprzątaniu?
Po-podróżowo witałam Anę.
Co do mnie i ‚Kraju tego’ – może sie okazać, że parę dni temu dopiero półmetek minął 😕 Wolałabym normalny tryb ewakuacyjny (koniec września)… ale tu nie wszystko ode mnie zależy ;-?
Emi, duszycko nasza, a witaj że w gromadce. Owczarek zostawił zapas jałowcowej i Smadnego, więc poczęstuj się, żebyś miała siły do zabierania głosu 😀
Ta buda jest Twoim domem. Witaj1 🙂
Kochani!Jak macie ochotę na kufelek czegoś dobrego to zajrzyjcie tu:
http://picasaweb.google.pl/and.je.ski/OwczarkoweWAdanie02/photo#5105694195939812082
Niezłe!Hej! 😀
Buonasera! Jako kot italianski sugeruje, ze niejaki Farfalek to o skrzydelka swoje sie troskajacy niejaki zapylacz kwiecia wszelakiego. Ktos mu pewnie wyrwaniem tego i owego grozi, wiec on, nieboze, inkoguto 🙁 Emi, witamy w naszej Budzie 🙂
Basiu, sądząc z opisów i uczuć, które okazujesz dla ?Kraju tego? chyba nie sprawia Ci to wielkiej przykrości? 🙂
Pozdrawiam Cię z Warszawy. 🙂
Jest ono, to miasto, dosyć bylejakie, ale jak kiedyś napisałam, odkryłam, że jest mi bliskie podczas wizyty dwóch Chiar z Włoch. Nie w urodzie siła.
Dzięki Uherecku, ale nie podałeś rozwiązania zagadki. 🙂
Bo ja bardzo lubię
i moją Arkadię
i jej ‚kontekst powiatowy’
i Małopolskę z Krakowem
i ten kraj od kruszynki chleba i rzeczy innej
i Londyn, Anglię i UK
i Monachium z Bawarią
Jedno drugiemu nie przeszkadza. Tylko czasem przemieścić się trzeba.
🙂 🙂 🙂
Mrrrał!
Aha! No to dobrze mi się zdawało, że ciut za wcześnie na Basi powrót.
Phufff!
Widzę, że jałowcowej i Smadnego jeszcze na parę dni wystarrrczy 😉
No to się już pożegnam, bo jutro zakrrręcony dzionek mnie czeka.
Dobrrranoc.
Blejk Kot
PS. A kufy poukładałem tam z tyłu, w lewym rogu.
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Jest jeszcze duuużo.
Mrrrał!
➡ Jędrzej Uhersk
Nizłe…
No 😉
Zwłaszcza „Apoteza”.
Blejk Kot
Koguto, ergo sum!
No dobra, ja tu zaraz na proszony obiad.
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszę z ziemi przez uszanowanie…”
No, już niedługo!
Ty tam Alfredo nie jakieś błonia i sera, ale podrzuć sera szwajcarskiego, z dziurami!
Tymczasem lecę na ten obiad i w drodze wielkiego wyjątku pożyczę gospodarzom „Polityka i jej ludzie”, z wszystkimi stosownymi autografami. Chytra nie jestem, ale lubię, żeby oddawano mi książki bez upominania się, dlatego to „w drodze wielkiego wyjątku”. Może wreszcie zadziała. To nerka i wątróbka póki co!
No mój syn nigdy mi książek nie oddaje, więc kiedy mówię: nie pożyczę Ci, bo nie oddajesz, jest przykro zaskoczony.
Po jakimś czasie to ja nawet nie pamiętam co mi zniknęło. Wrrrrr!
Chociaż sama mam ze dwie, trzy książki na sumieniu. 🙁
Marysiecko!
Może to są zbyt daleko idące skojarzenia ale od pewnego czasu jak widzę, to co widzę i słyszę,to co słyszę to mi się mimowoli kojarzy…,co się kojarzy! 🙁
http://maria-dora.blog.onet.pl/2,ID249765897,index.html
Uherecku, czy Ty nam aby nie o Adolfie? 🙁
Huch, w tej samej chwili! Telepatia?
Podejrzewałam Adolfa, ale życiorysy są głównie oficjalne.
A czemu, Jędrzejecku nie pochwaliłeś się albumikiem „Ta natura jest niezmierna”
Zwłaszcza ta rosa mnie poruszyła. Rano w słońcu takie krople mienią się kolorami tęczy. Czuję się wtedy obdarowana po królewsku. 🙂
Don Alfredecku, nie telepatia tylko łajza minęli. 🙂
mt7-czko,Basiu i inni budagoscie-fakt wrocilam dzisiaj do chaty!!
Wrazen sporo.Najsampierw Berlin-miasto bardzo sie zmienilo.Pelno cudzoziemcow,zwlaszcza Wlochow(!?).Czasu wiele nie mielismy,wiec zygzakiem bylismy tu i tam.Zrobilam pare zdjec.Jak je poukladam podrzuce do budy.Coz Berlin chyba nie bedzie moim ulubionym miejscem na ziemi,ale warto po nim pobiegac i atmosfere poczuc.
Teraz Polska.Oj nie bardzo wiem od czego zaczac.Byly plusy i minusy.
Zmienia sie nam ta ojczyzna.Ja bylam na polnocnym zachodzie,wiec tylko o tej czesci moge gadac.Kolobrzeg bardzo wyladnial!!Czuje sie dobra reke gospodarza.Cieszy,ze sa juz liczne kawiarenki i restauracje,gdzie mozna w przyjemny spsob spedzic czas i to i owo pokosztowac.Smuci mnie jednak fakt,ze znikaja tradycyjne piekarnie z naszym polskim chlebusiem.Tak jest np.w Koszalinie 🙁
No i plaga smieci,zwlaszcza w lasach przeraza,ale to juz problem swiatowy niestety!!!!!!!!!!
O drogach i chodnikach nie chce pisac,bo sami wiecie,jak jest 🙁
No i niestety to „chuliganstwo” polskich kierowcow przeraza!!
Moj maz napisalby pewnie cala powiesc na temat …………Biedakowi na koniec juz brakowalo cierpliwosci i na pewno odetchnal,gdy przekroczylismy granice 😀 Mnie pozostaje chyba podziekowac Sw.Krzysztofowi,ze raczyl nad nami czuwac i do domku nas szczesliwie doprowadzil 😉
Pogoda w czesci dopisala.Nawet kapalam sie w morzu.Moi przede wszystkim chwalili polska kuchnie,bo jadali w restauracji z menu „jak u mamy” 😀 No i jest cos,czego Wam zazdroscimy,to supermarkety!!!
Tak,tak,jest ich cala moc niemal na kazdym rogu i na dodatek otwarte w niedziele!!!!
Dobrze,ze nawiozlam zarelka z kraju,bo niechybnie grozilaby nam smierc glodowa,albo woda z kranu i suchy stary chleb 😉
Pozdrawiam serdecznie i tym co udaja sie na spoczynek zycze Dobrej Nocy.
Dzięki Anecko, zawsze to ciekawe posłuchać wrażeń kogoś z zewnątrz rozumiejącego złożoność tematu. 🙂
Ja też się położę i sobie jeszcze poczytam.
Dobrej nocy wszystkim życzej. Hej! 🙂
O! Chyba już nikogo nie ma?……Hm!No to…Dobrej nocki! 😀
Ja jestem, Jędrzeju – toż ja 6 godzin za Wami 🙂
Dobranoc Wam!
Dzień dobry poniedziałkowo wrześniowo już…
Dziękuję, po pierwsze primo, Alicji za wrzucenie zdjęć wrocławskich.
Po drugie primo, obejrzałam w zapiątek film o Edith Piaf, co to niedawno w kinach leciał (polski tytuł „Niczego nie żałuję”, a oryginalny „Le mome”) – biograficzny, smętny bardzo jak i losy jego bohaterki. Ale przynajmniej jej piosenek się nasłuchałam, które bardzo lubię.
Po trzecie primo, skończyłam lekturę opasłego tomu Umberto Eco „Rakiem. Gorąca wojna i populizm mediów” – artykuły jego z prasy włoskiej sprzed kilku lat (głównie o polityce, wojnie w Iraku, mediach, polityce, Berlusconim, polityce…). Cały czas miałam deja vu – jakby o Polsce pisał i miłościwie nam panujących, nie o słonecznej Italii…
Te to zajęcia pochłaniały mnie weekendowo, dlatego nie zaglądałam do Budy – ale o Dniu jej pamiętałam cały czas i świętowałam – duchem – z wami. Czyli drugi rok blogowania u Owczarka uznać można za rozpoczęty :D.
Witojcie! Witojcie!! Witojcie!!! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 : )
Niestety – krucafuks! – komputer mojego bacy znowu sie popsuł, a ze baca zajęty jest teroz owieckami na holi, to nie wiadomo, kie bedzie mioł cas znowu jakiego komputrowego mędrola zawezwać.
Skutek jest taki, ze dzisiok po roz pierwsy od dwók tyźni mogłek do interneta zajrzeć.
Ale przez te dwa tyźnie nie próznowołek. Korzystając z gościnnyk komputrów wyryktowołek nowy wpis i juzek go posłoł. Za jakiś cas powinien sie pokazać 🙂
Witaj owczarku.
Tak sobie dziś przy kawie i ćmiku przypomniałem, co kiedyś na stronie polityki, pod felietonami pana Pilcha i innych autorów komentarze stawiałem. Przypomniałem sobie i Ciebie owczarku, przypomniałem opowieść o muzułmańskim terroryscie i pomyślałem coby Cię poszukać, bo przecież zniknać nie mogłeś. No i rację miałem, bo jesteś i to widzę zdrów i do tego blog własny i poczytny i sławny. Widzę, że zdrów jesteś i Baca też ma się dobrze a i juhasów mu nie brakuje. Cieszy mnie to niezmiernie i powodzenia dalszego życzę. Jak będę znów w Gorcach i na Lubań, Gorc i Turbacz się znów wybiorę to może i zajrzę do bacówki i oscypka zakupię. Powiedz mi tylko, co mam iść od Ochotnicy, czy od Nowego Targu, a może od Rabki wyruszyć? Czy może przed tym nieoznaczonym skrętem pod górkę bacówka sie znajduje, czy może wyżej?
Bądź zdrów owczarku a i Bacę pozdrów, coby się mu oscypki jak najlepsze udawały:)
Kochani Wszyscy, ktorzy pamietali o moich urodzinach, przepraszam, ze odpowiadam dopiero dzisiaj.
Giscek- dzieki za zyczenia, Blejk Kocie dzieki za „kangurkowy” wierszyk. Myszka Kochana dzieki za sliczna roze z motyleczkiem. Alicjo Tobie tez serdecznie dziekuje, oczywiscie ze jestem z Krainy Kangurow. Mt siodemeczko jeszcze raz serdeczne dzieki za sliczne zyczenia.
Od srody pewnie przez bardzo dlugi czas bede wirtualnie nieobecna, bez mozliwosci bycia przy komputerze, Wyjezdzam z Australii na co najmniej dwa miesiace. Pozdrawiam serdecznie, dziekuje za pamiec. 🙂
Ojej!
Owczarek się pojawił! Wracamy do „normalności” 🙂
Anecko Schroniskowa, a gdzie Ciebie niesie na te 2 miesiące?! Tylko się nie pogub! Namiary na Budę znasz.
no wlasnie, Owczarek jest… to juz niedlugo Buda bedzie ‚kompletna’ 🙂
a ja sie wlasnie na matematyce nudze, wiec mozecie cos ciekawego napisac 🙂
Jak to, na lekcyje matematyki latasz, plumbum?!
Oho! I niejaki appan zawitał do Budy 🙂
Appanecku, co masz latać po Gorcach, kie tu jest Owcarkowo Buda. Tam możesz wybrać się dla widoków, a tu z nami możesz sobie siednąć i pojeść i popić i pogwarzyć.
Witaj w gościnnych progach naszej budy. 🙂
Kiedy ja Gorce lubię i latać po nich uwielbiam. Tam się przecież mój zgubiony trampek poniewiera i tam tyle jagód i krzyż jeszcze moją ręka uczyniony stoi. Tam przy ołtarzu z kamieni Bogu my za szczęśliwe podróże dziękowali i tam pierwszy wschód w górach ujrzałem. Tam mnie osy ziemne goniły i tam pod Turbaczem w nocy na polanie leżąc gwiazdy podziwałem. A ile kąpieli w Ochotniczance, w Urbaniakach noclegów, u gospodyni w Myśliwcah skisłego mleka dzbanek wypity, starej Urbaniakowej bajanie…
Wszystkie góry Polski i wiele innych zlatałem, ale tam najchętniej wracam i wracał będę:)