Telefon z wyświetlacem

Jakiś cas temu kot mojej gaździny uwidzioł na półce mys. Dokładnie na tej półce, na ftórej stoł telefon. Kot jak to kot – postanowił mys chycić. Hipnął na półke, ale mysy nie chycił, za to kota chycił telefon, bo kabelek od słuchawki owinął sie wokół tylnej kociej nogi. Kot potrząsł nogom, coby jom wyswobodzić i… telefon zwalił sie z hukiem na ziem. Zaroz przybiegła z kuchni gaździna. Kie uwidziała lezący na podłodze telefon, zawołała: „Oh!”, poleciała znów do kuchni, ale wartko przybiegła z powrotem ze śmatom w ręce. Kot dobrze wiedzioł, ze ta śmata wcale nie jest po to, coby zacąć kurze wycierać, więc cym prędzej wyskocył do pola przez otwarte okno, coby wrócić za dwie godziny (telo casu trza gaździnie, coby przesła jej złość na kota, mnie najcęściej wystarcy godzinka, natomiast baca mo najgorzej: casem nawet kilka dni musi cekać).

A co z telefonem? Ano nic. Zepsuł sie. Gaździna pedziała, ze to barzo źle, ale baca pedzioł, ze to barzo dobrze, bo on wcora  widzioł w Nowym Targu pikny telefon w promocji i jaze grzychem by było z takiej promocji nie skorzystać. No i na drugi dzień baca przywiózł z miasta barzo nowocesny aparat telefonicny. Bezprzewodowy! A w dodatku z takim wyświetlacem, coby wiadomo było, fto dzwoni. Jak dotąd nifto u nos takiego telefonu nie mioł! Nawet Felek znad młaki, ftóry jest najbogatsy we wsi!

Przez cały wiecór baca wprowadzoł do pamięci nowego telefonu numery do róznyk ludzi. Ledwo skońcył, jak telefon zacął dźwięceć: Tititit! Tititit! Tititit!

Na wyświetlacu ukazoł sie napis: „Stasek”. Baca wyciągnął ręke po słuchawke, ale nagle zawahoł sie i ręke cofnął. Gaździna pozirała na to zdziwiona.

– Cemu nie odbieros, ojciec? Odbier!
– Ale jo tutok widze, ze Stasek dzwoni – pedzioł baca. – Ino skąd jo mom wiedzieć ftóry? Stasków w nasej wsi jest telo, co smreków pod Turbaczem.
– Bo głupi jesteś, ojciec! – przygodała bacy gaździna. – Trza było powpisywać imiona rozem z nazwiskami i wte wiedziołbyś, ftóry Stasek dzwoni.
– Nie jo jestem głupi, ino ten telefon – odporł baca. – Fciołek wpisać imiona i nazwiska, ba okazało sie, ze nie moge, bo tutok mozno wstukać ino dwanaście liter. No i taki Stasek Kira zmieściłby sie w tyk dwunastu literak, ale na przykład Stasek Kowaniecki – w zoden sposób! I co? Miołek Staska Kire wpisać z nazwiskiem, a Staska Kowanieckiego bez? Byłoby to sprawiedliwe?
– No, nie byłoby – przyznała gaździna. – Ale moze w takim rozie trza było wpisać ino pierwsom litere nazwiska?
– Co ty! Matka! – zawołoł baca. – Kiebyk wpisoł: „Stasek K. „, to dalej byk nie wiedzioł, cy to Stasek Kira cy Stasek Kowaniecki. A poza tym cy słysałaś, coby w nasej wsi ftoś pedzioł: „Stasek K. „? Nie słysałaś! Jo tyz nie słysołek. Bo Kira to Kira, a Kowaniecki to Kowaniecki. Zoden z nik nie jest jakimś tam K! To by była dehumanizacja nasyk Stasków!
– Dobrze, ojciec, mos racje, ze nie zgadzos sie na dehumanizacje Stasków – zaśmiała sie gaździna. – A problem sam sie rozwiązoł: telefon juz nie dzwoni.

Niestety ten problem rozwiązoł sie na krótko. Zaroz telefon znów zacął robić tititit i znów na wyświetlacu ukazoł sie napis: „Stasek”.

– Psio mać! – zaklęła gaździna. – Odbier, ojciec, ten telefon, to dowies sie, ftóry Stasek dzwoni.
– Odbier, odbier – mruknął baca. – Ale co jo mom pedzieć, kie odbiere? Jeśli to dzwoni Stasek Kira, ze ftórym sie przyjaźnimy, to powienienek wesoło zawołać: „Witoj, Stasiu! ” Jeśli to dzwoni Stasek Kowaniecki, powinienek pedzieć: „Witojcie! I co tam u wnuka? „, bo przecie Stasek Kowaniecki właśnie zostoł dziadkiem. A jeśli to dzwoni Stasek Harklowski, to powinienek ryknąć na całe gardło: „Halo!!!”, bo Stasek Harklowski jest straśnie głuchy. O! A moze to być tyz Stasek Obidowiec, ftóry jest kościelnym, no i wte wypadałoby pedzieć: „Pokwolony”
– Ej, ojciec, ojciec – pedziała gaździna. – Do tej pory miołeś telefon bez wyświetlaca, więc tym bardziej nie wiedziołeś, fto dzwoni i nie miołeś takik dylematów.
– Bo cało wieś wiedziała, ze momy telefon bez wyświetlaca – pedzioł baca. – A teroz … cało wieś wie, za momy telefon z wyświetlacem No to przed syćkimi wyjdziemy na sietnioków mając wyświetlac, a nie wiedząc, fto dzwoni.
– Teroz juz nifto nie dzwoni – pedziała gaździna. – Telefon znowu ucichł.

Po kwili jednak telefon rozdzwonił sie po roz trzeci.

– Ojciec, to musi być Stasek Kira – pedziała gaździna. – Ino Stasek Kira jet tak uparty, coby tak dugo wydzwaniać.
– Niekoniecie, matka – pedzioł baca. – Stasek Marusyna tyz jest straśnie uparty. To moze być Stasek Marusyna.
– Ale Stasek Marusyna jest teroz w Hameryce i dopiero za pół roku wróci – zbocyła gaździna. – To nie moze być on.
– Ano, prowda – zgodził sie baca. – No to mos racje, matka, to musi być Stasek Kira.
Baca – zadowolony, ze wreście wie, fto dzwoni – pocuł, jakby kamień spodł mu z serca. Zaroz jednak spojrzoł na wyświetlac i obrócił sie ku gaździnie.
– Matka, to nie do mnie, ino do ciebie – pedzioł. – To Maryna dzwoni.
– Maryna? Ftóro Maryna? – spytała gaździna. – Maryna Oleksówka, Maryna Smrek cy Maryna Grajcarek? A moze to Maryna Kotelnicko?
– A skąd jo to mom, matka, wiedzieć? – odrzekł baca. – Na wyświetlacu jest napis „Maryna” i telo.
– Wies co, ojciec, to moze wykasuj te syćkie numery z pamięci telefonu i bedzie po kłopocie – zaproponowała gaździna.
– Kupiliśmy se telefon z wyświetlacem, coby go nie uzywać? – spytoł baca. – Kapecke głupio.
– Głupio, nie głupio … – burkła gaździna i wysła do kuchni. Po kwili wróciła z miseckom pełnom mleka. Postawiła mleko na półce obok telefonu.
– Kici! Kici! Kici! – zawołała głośnym septem.

Zaroz wbiegł do izby kot, uwidzioł miske, oblizoł sie i – hop! Juz był na półce. No i przy okazji … strącił na podłoge aparat telefonicny.

– Nowy telefon! – zawołoł baca. – Nowy pikny telefon z wyświetlacem! Za telo dutków!

Baca ukląkł nad zwalonym aparatem.

– Moze sie jednak nie zepsuł? – zastanawioł sie.
– Nie mos co sprawdzać, ojciec, na pewno sie zepsuł – pedziała gaździna barzo stanowcym głosem. – Musis jechac do Nowego Targu po nowy telefon. BEZ WYŚWIETLACA. Nawet kieby fcieli ci go doć za darmo.

No i następnego dnia baca kupił niepozorny, taki najzwycajniejsy w świecie telefon. Zupełnie niepodobny do tyk nowocesnyk telefonów z wyświetlacem. Ale gaździnie barzo sie on spodoboł. Bo telefon z wyświetlacem to moze i dobry wynalazek, ale nie dlo mojej wsi, ka co drugi chłop mo na imie Stasek, a co drugo baba – Maryna. Hau!

PS. 1. Mysecka zwróciła mi uwage, ze niesłusnie KaeSicke i Jesienicke przerobiłek na chłopów. Za te podwójnom pomyłke podwójnie przeprasom. I teroz bede juz bocył, ze to nie jest KaeSicek i Jesienicek, ale KAESICKA i JESIENICKA 🙂

PS. 2. Ludzi ostatnio w moje budzie nie przybyło, ale przybyła za to dwójka zwierząt: Seterecka i Mordechajecek. Witom piknie! 🙂