Fto pokwoli wicemistrza?

Krucafuks! Kolejny wpis skokom narciarskim poświęcom. Jak sie nie uspokoje, to pewnie zaroz wyniesiecie mnie z mojej własnej budy i powiecie, ze bede mógł wrócić, jak zmienie repertuar. Ale cy to mojo wina, ze nas Adaś nagle na nowo zacął tak piknie skakać? Kieby skakoł gorzej, jo byk jaz telo o narciarstwie nie pisoł.

No to skoro juz wiecie, co cym ten wpis bedzie, to teroz… fto na pocątku tego roku wierzył, ze nas Adaś znowu wygro puchar świata – ręka do wierchu! Cworonogi z braku rąk mogom podnieść przedniom łape. Nie widze. Stoje przed lustrem, pozirom – tyz nie widze. I nic dziwnego – nimom cego podnosić, bo jo tyz nie wierzyłek. Choć tyz nigdy nie przyłącyłek sie do chóru małyszomanów o słomianym zapale, ftórzy, jak ino Adaś przestoł wygrywać, to zacęli na niego wybrzydać. Dlo mnie Adaś pozostoł WIELKI, nie ino dlotego, ze medali nazdobywoł co niemiara, ale tyz dlotego, ze nawet kie cas jego najwięksyk triumfów minął, to nadal skakoł tak, ze do światowej cołówki narciorzy sie zalicoł. Tym, co zabocyli, jo przybocuje, ze w XXI wieku ino roz nie nolozł sie on w pierwsej dziesiątce, jeden jedyny roz, w sezonie 2003/2004 – ale to ino dlotego, ze straśnie prasło nim na treningu w Salt Lake City, przez co wylądowoł w hamerykańskim spitalu i w ostatnik konkursak sezonu w ogóle udziału nie broł. A jak nie broł, to i punktów nie zdobywoł. Mnie tam zreśtom zbytnio nie martwiło, ze nie zdobywoł, bo to, co osiągnął wceśniej, dało mi telo radości, ze wystarcy mi na jakiesi sto roków. Ale skoro od wcora mo on jesce jednom Krystałowom Kule, to ocywiście piknie! Tym bardziej piknie, ze niespodziewanie. Bedzie z tego radość na kolejne pięćdziesiąt roków. A więc – na mój dusiu! – przez najblizse sto pięćdziesiąt roków bede mioł z cego sie ciesyć!

Nie wiem, kielo Polaków raduje sie z wycynu Adasia. Jak by policyć tyk w kraju i tyk za granicom, to pewnie co najmniej 50 milionów by sie nolazło. Zatem mojo radość to zaledwie 0,000002 procent syćkik radości przez Adasia wyryktowanyk.

Ale jo boce tyz o ponu Jakobsenie. I barzo go kwole – a tutok mój owcarkowy procent wśród ogólnopolskik pokwoł jest pewnie duzo wyzsy. Tymcasem godom wom: norweskiego skocka jest za co kwolić. Po pierwse za to, ze drugie miejsce w pucharze świata tyz jest pikne. Po drugie za to, ze on przecie w tym sezonie dopiero debiutowoł, a juz wzbudził wielki popłoch wśród doświadconyk rywali. Po trzecie za to, ze chłopak barzo sympatycnie zachowoł sie w Planicy, kie po piątkowyk zawodak, jak ino uwidziol, ze w pucharowej klasyfikacji spodł na drugie miejsce, to wartko ku nasemu Adasiowi pognoł i załozył mu kosulke lidera. No i po cworte – za walecność. Młody Norweg z nasym skockiem przegroł – to prowda, ale nifto nie powie, ze poddoł sie bez walki. Co sie ten Adaś musioł z nim namęcyć, coby puchar zdobyć, to wceśniej nie namęcył sie ani z ponem Szmitem, ani z ponem Hanawaldem. Na mój dusiu! Kieby Janosik mioł w swojej zbójeckiej kompanii paru tak walecnyk Jakobsenów, to on by ponów na haku wiesoł, a nie ponowie jego!

A przecie był taki moment, kie wydawało sie, ze pon Jakobsen słabnie i nie bedzie w stanie rywalizować z Adasiem, ftóry nagle zacął jak za dawnyk dobryk casów odnosić jedno zwycięstwo po drugim. Kie ten moment przyseł, pon Jakobsen mógł sie załamać na dobre i pedzieć se tak:

– O, jo bidny mały Jakobsenik! Po to tak długo wierchowołek w pucharze świata, coby teroz dać sie przegonić hyrnemu Orłu z Wisły. Chlip, chlip! Eh, zycie … Trza mi sie było urodzić nie w norweskim Honefoss, ino w polskiej Wiśle, najlepiej w Wiśle-Malince, pod samiućkim progiem tamtejsej skocni. Ale nie urodziłek sie w Wiśle. I dlotego moje skoki som, były i bedom do rzyci. Chlip!

Tak mógł se pon Jakobsen pedzieć. Mógł złozyć dymisje na rękawice pona Kojonkoskiego z napisem „I love Zakopane” i nająć sie do sprzątania trybun po zawodak narciarskik, bo uznołby, ze nawet na przedskocka sie nie nadoje.

Tak mógł zrobić, ale nie zrobił, ino wziął sie w garść i jaz do ostatniego dnia pucharowyk konkursów nie fcioł dać za wygranom: jak roz utracił wierchowanie na rzec Adasia, to na drugi dzień je odzyskoł (kapecke dzięki scynściu, ale odzyskoł), jak drugi roz to wierchowanie utracił, to zacął tak piknie skakać, ze cały cas deptoł nasemu Adasiowi po piętak. Postawom takom wyryktowoł polskim kibicom sakramencki horror, ale cyz po takim horrorze naso radość z Adasiowego triumfu nie jest jesce więkso?

Ciekawe co dalej z ponem Jakobsenem bedzie. Zdobędzie kiesik Krystałowom Kule? A jak zdobędzie, to roz cy więcej rozy? A moze podobnie jak pon Amman po piknym występie w jednym sezonie przez na pare następnyk bedzie w formie takiej sobie? To wie ino Pon Bócek, ale ocywiście nom nie powie, coby nie pozbawiać nos przyjemności oglądania skoków. Bo Pon Bócek przecie nie jest taki jak pewni ludzie, co to – kruca! – w połowie filmu kryminalnego ujawniajom nom, fto jest mordercom. Pewne w kozdym rozie jest jedno: co w tym sezonie pon Jakobsen dokonoł, tego nifto juz mu nie zabiere. I tak jak pikne gratulacje nasemu Mistrzowi sie nalezom, to pikne wicegratulacje nalezom sie norweskiemu Wicemistrzowi. Hau!