Drastycne wydarzenia

Z dwók źródeł naroz – z Aleckowego komentorza i z meila od zaprzyjaźnionej górolki z Ustronia – dowiedziołek sie, ze w owym Ustroniu (cyli u sąsiadów Adasia Małysza) ftoś wlozł wysoko, ka boćki wyryktowały gniazdo i umieścił nad tym gniazdem kamere internetowom. Teroz kozdy moze se zajrzeć pod adres http://www.bociany.edu.pl/ i pozirać na bezpośredniom transmisje z zycia tyk piknie klekocącyk ptoków. Cyli mozno pedzieć, ze jest to taki bociani „Big Brawer” abo inksy rijality szoł. Boćki chyba nie majom nic przeciwko? Kieby miały, pewnie od rozu rozdziobałyby te całom kamere i po wejściu na powyzsy adres moglibyśmy uwidzieć telo, co widzi zaba, kie siedzi w brzuchu bociana z Ustronia abo z jakiejkolwiek inksej miejscowości.

Pikny obrazek te boćki! Kapecke ino niepokoi umiescony nad nim napis: „Uwaga! W okresie lęgowym, kamera może przedstawiać wydarzenia drastyczne.” Krucafuks! No niestety – przyroda potrafi być okrutno, nie jaz tak jak wy, ludzie, ale potrafi. Ale mimo syćko piknie zyce i boćkom, i ik sympatykom, coby nic drastycnego sie tamok nie wydarzyło.

I zachęcom nie tylko do oglądania tamok bocianów na zywo, ale tyz do kliknięcia na napisie „O bocianach”, z lewego bocku ekranu. Fto kliknie, ten moze sie róznyk ciekawyk rzecy o tyk ptokak dowiedzieć. Na przykład ze „przy budowie nowego gniazda bocian chętnie korzysta z pomocy człowieka, tj. buduje nowe gniazdo na platformach przymocowanych na szczytach słupów energetycznych, na kołach od wozu czy na podstawach zbitych z desek i przymocowanych na szczycie dachu lub wysokim drzewie. Podstawa wypleciona chrustem przypomina bocianowi zaczątek gniazda i pobudza do dalszego wyściełania.” Ta informacja podsunęła mi pewien pomysł: moze by tak umieścić koło od wozu na dachu nasej chałupy? Wte na tym kole jakosi bocianio rodzina wyryktuje se gniazdo, nas sołtys wymyśli, coby w celu promocji wsi zainstalować tamok kamere internetowom i wte syćka bedziecie se mogli pozirać przez internet na to gniazdo, a przy okazji i na moje okolice. Do realizacji tyk planów potrzebny był mi kot mojej gaździny.
Pocątkowo kot nie barzo palił sie do mojego projektu.
– Chyba ze małe bocianiątka posłuzom mi jako przekąska – pedzioł po namyśle.
– Tylko spróbuj! – warknąłek.
– No to sam se gniazdo dlo bocianów ryktuj – pedzioł.
Ale kie mu wyjaśniłek, ze jak boćki bedom, to bedzie promocja wsi, a jak bedzie promocja wsi, to bedzie więcej turystów z piknymi pocęstunkami, takze dlo niego, to sie zgodził.
– Ino jak ty fces to koło na dach chałupy wciągnąć? – spytoł. – Jo sie wdrapać na dach moge, ale koła od wozu nie udźwigne. Ty z kolei udźwignies, ale przecie nie bedzies umioł wleźć na dach.
– Spokojnie, mom plan – pedziołek. – Przewiązemy obręc koła śnurem. Potem ty przeciągnies ten śnur przez wierch dachu i spuścis z drugiej strony chałupy. A jo pociągne za śnur i tym sposobem wciągne koło na dach. No a potem pomyślimy, co zrobić, coby nie spadło. Moze jakim butaprenem je przykleis abo co?
Kot poźreł na mnie dziwnie, ale pedzioł, ze mo nadzieje, ze z tom promocjom wsi mom racje. No i wyciągliśmy z komórki koło od wozu i śnur. Ani kot, ani jo nie momy wprawy w wiązaniu cegokolwiek, ale w końcu jakoś opletliśmy obręc koła piknym węzłem. Kot wartko wspiął sie z wolnom końcówkom śnura na dach i zrucił jom z drugiej strony chałupy.
– Gotowe! – zawołoł pozirając na mnie z wierchu. Poleciołek tamok, ka koniec śnura dyndoł se niewysoko nad ziemiom. Chyciłek ten śnur. Ciągłek, ciągłek, sło całkiem lekko, ale ino do pewnego momentu. Nagle śnur zacął stawiać opór i dalej nie mogłek pociagnąć ani o centymetr.
– Czo sze dżeje? – spytołek przez zaciśnięte na śnurze zęby.
Kot, cały cas siedzący na wierchu dachu, obyrtnął głowe i spojrzoł w dół.
– Koło o rynne zawadziło! – zawołoł.
– Szpróbuj je odczepicz! – pedziołek.

Kot znikł za kalenicom. Po kwili usłysołek jego wołanie.
– Nie doje rady! Popuść kapecke śnur!
Popuściłek.
– Pomogło? – spytołek.
– Nic nie pomogło, krucafuks! – odpowiedzioł kot. – Śnur nadzioł sie na jakisi gwóźdź i nimom siły, coby go osowobodzić. Spróbuj mocno pociągnąć!
No to zacąłek ciągnąć.
– Mocniej ciągnij! Mocniej! – wołoł kot.

No to pociągłek mocniej.
– Jesce mocniej!
Wziąłek głęboki oddech i sarpłek z całej siły. Krucafuks! Puściło! Ale jak puściło! Koło wystrzeliło w powietrze porywając ze sobom znajdującego sie na krawędzi dachu kota, przefrunęło nad chałupom przy wtórze przeraźliwego kociego miaucenia. Zanim zek pojął, co sie dzieje … ŁUPS!!! Tak mnie to koło wroz z kotem prasło, ze uwidziołek gwiazdy i planete Wenus (przy okazji piknie dziękuje Paffeckowi za informacje, jako to teroz planeta tak jasno na wiecornym niebie sie świeci :-)). Na głowie wyrusł mi guz wielki jako Turbacz, a przynajmniej jako Kiczora. Kot tyz uwidzioł rózne ciała niebieskie, choć nie wiem, cy dokładnie te same, co jo. Obaj dosliśmy do siebie dopiero po paru minutak.
– To twojo wina! – zawołoł kot. – Promocji wsi sie mu zafciało, krucafuks!
– Cego ode mnie fces? – warknąłek. – Kiebyś w locie zamiast miauceć zeskocył z tego koła, tobie nic by sie nie stało, bo spodłbyś na śtyry łapy. I wte mi tyz by sie nic nie stało, bo po twoim zeskoku koło zmieniłoby trajektorie.
– W rzyci mom twojom TRAKTORIE … TRAKTATORIE … TRAJKOTORIE! – prychnął
kot.

No i zacęliśmy sie kłócić.
– Spokój tam! – zawołała nagle gaździna przez okno od kuchni. Wceśniej była tak zajęta ryktowaniem obiadu, ze nie zauwazyła nasyk wycynów z kołem, ale nasom awanture juz usłysała.
– Jak nie przestaniecie, nie dom wom reśtek z obiadu!
No, to był barzo powazny argument za tym, coby sie pogodzić. Tośmy sie pogodzili.
Ino chęć na ryktowanie bocianiego gniazda jakoś nom przesła, tak więc piknie przeprasom, ze na rozie nie bedzie internetowej transmisji z moik okolic. A sołtys, jeśli fce nasom wieś promować, musi se jakoś radzić bez pomocy kota i mojej.
Póki co cekom na zniknięcie guza. Dzisiok juz kapecke mniej boli, ale nadal przybocuje mi, ze autorzy tej strony od ustrońskik boćków mieli całkowitom racje: w sprawak związanyk z bocianami trza być przygotowanym na drastycne wydarzenia. Hau!

P.S.1. Momy urodziny Alecki. No to trza bedzie tak głośno STO LAT zaśpiewać, coby jaz w Kanadzie było słychać. Zadanie trudne, ale przecie dlo fcącego nimo nic trudnego 🙂

P.S. 2. Momy tyz w budzie dwók nowo przybyłyk gości: storego znajomego Redykołecka i nowego znajomego TeWuvelOZIcka. Witojcie! 🙂