A tam w mech odziany kamień…

Chodzą ulicami ludzie
Maj przechodzą, lipiec, grudzień
Zagubieni wśród ulic, bram
Przemarznięte grzeją dłonie
Za czymś pędzą, dokądś gonią
i budują wciąż domki z kart

A tam w mech odziany kamień
Tam zaduma w wiatru graniu
Tam powietrze ma inny smak…

Fto fce wiedzieć, jak to sło dalej, niek kliknie tutok. A fto fce muzycki do tyk słów posłuchać, moze tutok se kliknąć, a potem jesce roz – na napisie „Bez słów”, bo taki jest właśnie tytuł tej piknej piosnki pona Belona i jego Wolnej Grupy Bukowiny. Ostrzegom ino, ze to link do wersji instrumentalnej, wyryktowanej bez udziału gitar, a tymcasem przy gitarowyk brzdąkaniak piosnka ta brzmi duzo, duzo pikniej.

A tam w mech odziany kamień… Na mój dusiu!

Bocycie, kie godołek wom o turyście z Trójmiasta, co od casu do casu do mojej wsi przyjezdzo i pokój w nasej chałupie wynajmuje? Jakosi tak w poprzednim miesiącu o nim godołek. No i kiesik ten turysta wyseł przed nasom chałupe, stanął i zacął po okolicnyk zielonyk wiersyckak sie rozglądać. Poziroł na widocki, ftóre zno juz na pamięć, bo przecie od wielu roków nos odwiedzo, ale jak te wiele roków temu zacął sie tymi widockami zakwycać, tak do tej pory jesce nie skońcył i nie wiem, kie skońcy, ale na pewno nieprędko.

– Podobajom sie wom nase góry, co? – spytoł mój baca, ftóry właśnie od śwagra wracoł i uwidzioł, jak nas gość rozglądo sie wokoło.
Turysta nie od rozu odpowiedzioł, bo myślami był na ftórymś z pobliskik wiersycków, musioł więc pockać, jaz te myśli z powrotem do głowy mu wrócom, inacej odpowiedziołby zupełnie bezmyślnie.
– Podobają – potwierdził, kie myśli juz wróciły. – Mają jednak pewną wadę.
– Majom jakomsi wade? – zdziwił sie baca. – Takie pikne wierchy?
– Ano mają – pedzioł turysta. – Ogromną.
– Ogromnom!? – wykrzyknął baca, ftóry po nasym górolubnym gościu spodziewioł sie syćkiego, ino nie tego, ze ten nojdzie choć jednom malutkom wade, jakom góry mogłyby mieć.
– Mają taką wadę, baco – pedzioł turysta – że ile razy się w nie przyjedzie, tyle razy prędzej czy później trzeba z nich wyjechać.
– Jo z nik wyjezdać nie muse – zauwazył zadowolony baca.
– A ja tak – westknął turysta.
I zacął se pogwizdywać melodyjke z tej właśnie piosnki, o ftórej pedziołek wom na pocątku.
– A co to za nuta? – zaciekawił sie baca.
– To? A, tak jakoś odruchowo zacząłem gwizdać.
– Ale co to za muzycka? – dopytywoł baca.
– Takie coś, co gwiżdżę sobie, kiedy jestem w mieście i zamiast świeżego powietrza wdycham świeże spaliny – odrzekł turysta. – Ta melodia jakoś dodaje mi otuchy i pomaga wytrzymać z dala od gór.

I znowu zacął gwizdać to samo. Ze tam w mech odziany kamień i tak dalej.

Hej! Skoda, ze pon Belon tak wartko na Niebieskie Wierchy powędrowoł, ale dobrze ze chociaz te 33 roki na ziemi pobył, ze cynść swego krótkiego zywobycia Wolnej Grupie Bukowinie poświęcił i ze wyryktowoł „Bez słów” i wiele inksyk piknyk piosnek. Te piosnki tym, co miłujom góry, pozwalajom pocuć góry, kie góry som daleko.

Mi to dobrze. W swojej gorcańskiej wsi siedze i nie muse jako ten turysta z Trójmiasta martwić sie, ze kozdy PRZYJAZD pod Turbacz cy inksy Giewont oznaco telo, ze kiesik nastąpi tyz WYJAZD. Ale zol mi tego turysty. I syćkik ludzi jemu podobnyk. Cy oni rzecywiście musom ze swoik umiłowanyk gór wyjezdać? No, skoro wyjezdzajom, to widocnie musom. Ale kie wielko tęsknica za wiersyckami i górskimi ślakami ik chyto, niek choć cynściowe ukojenie nojdom w tym, co sie z górami kojarzy: nie ino w utworak Wolnej Grupy Bukowiny, ale tyz Storego Dobrego Małzeństwa i inksyk zespołów, co to włócykijowskie pieśni ryktujom. Niek ci bidni męcący sie miastem górscy zapaleńcy nojdom ukojenie w albumak z piknymi zdjęciami Tater abo Beskidów. Niek nojdom je w ksiązkak, ftóryk autorów wymienioł nie bede, bo długo wymieniać byk musioł. Niek nojdom na piknyk górskik stronak internetowyk, ftóryk na scynście momy coroz więcej. No i niek w mojej budzie tyz to ukojenie nojdom… To znacy… jo nie wiem, cy zaglądając do mojej budy, mocie wrazenie, ze jesteście choć kapecke blizej gór. Ale jeśli mocie, jeśli odwiedzając ten blog, widzicie w mech odziany kamień, słysycie wiatru granie i cujecie, ze powietrze ma inny smak – to cało przyjemność po mojej owcarkowej stronie. Hau!