O wyzsości kotleta schabowego nad sałatkom z krabów

To było, moi ostomili, w ostatni wtorek. Był wiecór. Jo se siedziołek przy komputrze i ryktowołek wpis o łesternie z Hiu Grantem. W izbie obok baca z gaździnom siedzieli i pozirali na Wiadomości w TVP1. No i w pewnym momencie usłysołek, jak w tyk Wiadomościak gwarzom o Warsie, o tym PKP-owskim Warsie, co to Wały Jagiellońskie śpiewały kiesik, ze on nos wito. Poni prezenterka godała, ze teroz Wars piknie zmienio sie na lepse. A fcąc dać na to przykład wypowiedziała mniej więcej takie zdanie: „Zamiast schabowego – sałatka z krabów!” A moze nie z krabów, ino z krewetek? Zabocyłek. W kozdym rozie na pewno sło o te zywine, co to mo skorupe zamiast skóry i zyje w wodzie. Ale nie w Pucułowskim Stawku, ftóry przy drodze z Łopusznej na Turbacz mozno uwidzieć, ani w Jeziorkak Zawadowskik, ftóre roz som, a roz ik nimo przy drodze z Ochotnicy Górnej na Runek, ino zyje to coś w duzo, duzo więksej wodzie.

Ale wróćmy do tego zdania wypowiedzianego przez poniom prezenterke. Na mój dusicku! Co ono miało znacyć?! Kieby poni prezenterka pedziała: „Oprócz kotleta schabowego – sałatka z krabów”, syćko byłoby w porządku. Ale krab zamiast schabowego? Równie dobrze – wzorem zywiny z Folwarku zwierzęcego – mógłby ftosi zawołać: „Sałatka z krabów dobro, kotlet schabowy zły!” Krucafuks! Morskie skorupiaki, ftórymi Wars zacnie teroz karmić kolejowyk podróznyk, miałyby być cymś lepsym niz dotykcasowy kotlet? Fto to wymyślił? Sam Wars? Jeśli tak, to strzelił se samobójcego gola i powinien cym prędzej póść do pona Benhakera i spytać, co robić, coby nie strzelić se ik więcej. Jeśli zaś to redakcja Wiadomości cosi pokrynciła dając do zrozumienia, ze Wars stawio kraba przed schabowym – no to zwycajnie wyświadcyła tej firmie niedźwiedziom przysługe (teroz jest zima i niedźwiedzie śpiom, ale niedźwiedzio przysługa niestety nie śpi nigdy). Przecie kotlet schabowy jest pikny! Piknie smakuje i piknie pachnie! A kotlet schabowy z grulami i smazonom kapustkom to wręc naso duma narodowo! Jo cuje nawet, ze lubienie kotleta schabowego nalezy do moik patriotycnyk obowiązków. Nie wiem, cy kozdy to cuje, ale jo tak. Niek Wars do mi do wyboru swojom najbardziej udanom sałatke z krabów abo swój najmniej udany kotlet schabowy. Zawse wybiere kotleta!

Miołek juz nawet ochote zacąć śpiewać: „Do krwi ostatniej kropli z zył bronić bedziemy schabów, jaz sie rozpodnie w proch i pył sałatka z morskik krabów”… ale nie, nie zaśpiewom. Nie wypado. Bo ftoś moze jednak te kraby lubić – i mo do tego prawo. Ftoś moze nawet wyryktować w jakimś blogu wpis po tytułem O wyzsości krabów nad kotletem schabowym – i tyz mo do tego prawo. Ale choć jo tutok zodnyk badań socjologicnyk nie prowadziłek, to tak mi sie widzi, ze w kraju poni Ćwierczakiewiczowej i pona Wielądka, w kraju pona Makłowicza i pona Kuronia Młodsego, no i w kraju nasego Pona Pietra som miliony podniebień, dlo ftóryk kotlet schabowy zdecydowanie wierchuje nad krabami. Dlotego jeśli ftoś zacnie Polaka zaprasać do swej jadłodajni, to zanim zacnie zachęcać go słowami: „U mnie som kraby zamiast schabowego”, lepiej niek sie dziesięć rozy zastanowi. A jesce lepiej – sto rozy. A najlepiej – milion. Hau!

P.S.1. Skoda kapecke, ześmy wceśniej o imieninak Jarutecki nie wiedzieli. Ale ucciliśmy je, choć z małym opóźnieniem. Jesce roz sto lat, Jarutecko! 🙂

P.S.2. A w poniedziałek imieniny Jagusicki i Kapisonecki momy! Sto lat ostomiłym solenizantkom! 🙂

P.S.3. Nowy gość ku nom zawitoł, Behemottecek. Tak jakosi mi sie widzi, ze znołek go w casak Oneta jesce. Cy dobrze mi sie widzi, cy źle – powitać piknie! 🙂