Oscypek kibica

W poniedziałkowy poranek siedziołek se na holi i zastanawiołek sie nad zadanym przez Enzecka pytaniem, cy jo wyryktuje jakisi wpis o futbolu. Moje romyślania przerwoł nagle turysta, ftóry skryncił ze ślaku na Turbacz i ku nasej bacówce sie skierowoł.
– Macie, baco, oscypka? – spytoł nieco zachrypniętym głosem, kie z wejścia do bacówki wynurzyła sie głowa mojego bacy.
– A, mom – pedzioł baca. – Zaroz wom przyniese.
Baca na kwile doł nura w wypełniający bacówke dym z paleniska. Ale zaroz wyseł z piknie pachnącym oscypkiem.
– Mocie, panocku. Nalezy sie dziesięć złotyk.
Turysta zacął sukać w kieseni dutków. Za jego plecami łopotała wystająco z plecaka bioło-cyrwono chorągiewka. Dokładnie tako, jakom teroz wielu piłkarskik kibiców swoje auta przyozdobiło. Kie baca na te chorągiewke poźreł, dyskretnie sie uśmiechnął i zrobił mine, ftóro turyście nic nie mówiła, za to mi mowiła wyraźnie: Mom fajny pomysł!
– Pockojcie, panocku – odezwoł sie. – A moze inksy rodzaj oscypka bardziej sie wom spodobo?
Znowu hipnął do bacówki. Zaroz wyseł z niej z inksym oscypkiem.
– Ten oscypek, panocku, kostuje dwajścia złotyk – pedzioł.
– Jest dwa razy droższy od tego pierwszego! – zauwazył turysta. – A przecież sprawia wrażenie, że jest tej samej wielkości!
– Bo jest tej samej wielkości – pedzioł spokojne baca.
– Czyżby ten droższy był smaczniejszy? – zgadywoł turysta.
– Oba, panocku, smakujom tak samo – odpowiedzioł baca.
– W takim razie czegoś tu nie rozumiem – pedzioł turysta. – Oba oscypki są tej samej wielkości, oba smakują tak samo – dlaczego więc jeden kosztuje dziesięć złotych, a drugi dwadzieścia?
– Bo ten oscypek za dwajścia złotyk to jest… OSCYPEK KIBICA – wyjaśnił baca. – Słuzy on jako zakąska do piwa pitego podcas oglądania mecu.
– Ale ten tańszy chyba też mogę jeść w czasie oglądania meczu? – fcioł sie upewnić turysta.
Baca kiwnął głowom roz w prawo i roz w lewo.
– No, niby mozecie. Ale ten tańsy to nie jest oscypek kibica.
– No to co? – spytoł turysta. – One niczym się od siebie nie różnią poza nazwą! Biorę ten za 10 złotych!
Baca przyjrzoł sie bacnie turyście, jakby fcioł do jego dusy wniknąć.
– Nie fcecie oscypka kibica, panocku?
– Powiedziałem już. Biorę ten za 10 złotych.
– I podcas wcorajsego mecu z Miemcami pewnie tyz oscypka kibica nie fcieliście zjeść?
– Wczoraj to ja nawet nie wiedziałem, że taki rodzaj oscypka istnieje – przyznoł turysta.
– Nie odpowiedzieliście na moje pytanie – baca nie ustępowoł. – Cy podcas mecu z Miemcami jedliście oscypek kibica?
– Nie! – odpowiedzioł kapecke juz zniecierpliwony turysta.
– I przegroliśmy 2:0! – zawołoł baca dramatycnym tonem.

W tym momencie turysta zblodł! Sprawioł wrazenie, jakby właśnie uświadomił se swojom osobistom odpowiedzialność za nasom przegranom w niedzielnym mecu! Tak! To jego wina! Zawiódł nasyk piłkorzy! Zawiódł inksyk polskik kibiców! Zawiódł cały kraj! Bo nie zjodł oscypka kibica!

Mioł wetkniętom w plecak bioło-cyrwonom chorągiewke. Być moze z okna pokoju, ftóry w górak wynajął, wywiesił bioło-cyrwonom flage. Być moze, kie mec z Miemcami oglądoł, na głowie mioł bioło-cyrwonom copke, a na syi bioło-cyrwony salik. I pewnie dorł sie na całe gardło: „Polska gola!”, skoro teroz mioł taki zachrypnięty głos. Ale to syćko było za mało. Nalezało jesce zjeść oscypek kibica!

Jednak… moze nie syćko stracone? Nasi jesce z gry nie wypadli! Przed nomi mece z Austriom i Chorwacjom! Moze jesce nie jest za późno, coby wesprzeć polskik piłkorzy polecanym przez bace oscypkiem?

Przez ułamek sekundy mogło sie zdawać, ze turysta sie zawahoł: no bo tak z drugiej strony to niby cemu jeden oscypek miołby przechylić sale zwycięstwa na strone nasej reprezentacji? Cyzby mioł on jakomsi kosmicnom energie ryktować? Energie mającom wpływ na to, co sie dzieje na odległyk stadionak? Prawdopodobieństwo, ze tak jest, wynosi chyba nie więcej niz jeden na milion! Zaroz jednak cień wątpliwości odmalowujący sie na kufie turysty zniknął. Widocnie turysta przekonoł sam siebie, ze lepiej zdać sie na sanse jednom na milion niz nie zrobić nic!

– Poproszę oscypek kibica za 20 złotych – pedzioł turysta tonem wyrazającym tysiąc procentów zdecydowania.
Baca sie roześmioł.
– Panocku! Oj, panocku! – pedzioł, kie juz końcył sie śmiać. – To był ino śpas! Biercie se tego oscypka za 10 złotyk i niek wom na zdrowie wyjdzie!
– Śpas? – Turysta chyba nie barzo wiedzioł, co znacy to góralskie słowo, ale wyraźnie był zaniepokojony. – Baco! Ja muszę mieć ten oscypek kibica! Nie mówcie mi, że go nie posiadacie!
Na mój dusiu! Kie juz turysta przekonoł sie do tego oscypka kibica, mowy nie było, coby mioł z niego zrezygnować. A na pewno nie teroz – kie losy nasej reprezentacji na mistrzostwak Europy sie wazom. Turysta poźreł na bace błagalnym wzrokiem. I co mioł baca zrobić? Nie fcioł mieć niepiloka na sumieniu. Nie fcioł zadać mu ciosu, ftóry dlo tego bidoka byłby gorsy niz cios ciupagom w serce. Pedzioł więc:
– Panocku, to jest najprowdziwsy, oryginalny oscypek kibica! Ino… jo wos polubiłek i dlotego fce wom go sprzedać za 10 złotyk. Za telo samo, co zwykły oscypek kostuje.
– W żadnym wypadku! – zaprotestowoł turysta. – Gdybym zapłacił 10 złotych, oscypek ten mógłby zadziałać jak zwykły, a nie jak oscypek kibica! A gdyby nasi przegrali tylko z powodu mojego skąpstwa, nigdy bym sobie tego nie darował!

Tak więc choć zwykle klient jest scynśliwy, kie moze coś kupić taniej, tym rozem było na odwyrtke. Turysta sie uporł i baca musioł wziąć za oscypka 20 złotyk.

Zadowolony turysta poseł z powrotem na ślak, baca zaś wrócił do bacówki, coby nowe oscypki, bundze i zyntyce ryktować. A idąc ku bacówce mrucoł do siebie:
– No… Ten śpas z oscypkiem kibica to był jednak głupi pomysł. Nie bede więcej turystów na to nabieroł, bo to przecie byłby cięzki grzych, kiebyk zacął sprzedawać ludziom oscypki za podwójnom cene.

Minęły jakieś trzy godzinki. Baca juz prawie zabocył o porannym spotkaniu z turystom-kibicem, kie nagle przysło ku niemu dwók młodzieńców. Koniecnie fcieli kupić po oscypku kibica! I to koniecnie po 20 złotyk, bo inacej nie bedom mieli pewności, cy prowdziwy oscypek kibica kupujom! A potem przysli ku nom kolejni klienci zainteresowani nabyciem tego oscypka. I jesce kolejni, i jesce kolejni… Krucafuks! Ten turysta, co to rano ku nom zawitoł, musioł rozgłosić jakomsi plotke na temat sprzedawanyk przez mojego bace oscypków!

A w ten wtorek – moi ostomili – to juz było skaranie boskie! Od rana całe pielgrzymki ściągały ku nom, coby oscypek kibica kupić! Widocnie ta sakramencko plotka cały cas sie rozchodzi. W dodatku tego oscypka zazycyli se tyz… nasi juhasi! Pedzieli, ze kie w najblizsy cwortek siądom przy radiu (telewizora to my na holi nie momy), coby posłuchać relacji z mecu z Austriom, to bedom słuchali i jedli oscypek kibica, więc baca koniecnie, ale to koniecnie musi kozdemu juhasowi po jednym takim oscypku dać.

A byli nawet turyści z Miemiec i dopytywali sie, cy kie zjedzom ten oscypek, to ftórej druzynie pomogom: polskiej cy swojej miemieckiej? Baca pomyśloł, pomyśloł i odpowiedzioł, ze to syćko zalezy od ustaleń między ponem Tuskiem a poniom Merkel. Wte Miemcy zdecydowali, ze jednego oscypka na wselki wypadek kupiom, ale jesce sie zastanowiom, cy go zjedzom.

No, ale turystów miemieckik to jest akurat pod Turbaczem niewielu. W kozdym rozie mniej niz pod Giewontem. Natomiast od polskik amatorów oscypka kibica to juz sie baca nie opędzi dopóki nasi z tyk mistrzostw nie odpadnom. Bo prowdziwy kibic zrobi syćko, coby pomóc swojej druzynie. A przynajmniej, coby myśleć, ze pomago. Hau!

P.S. Do grona budowyk gości dołącył Lehoocek. Powitać Lehoocka! 🙂