Odbijomy Felka
– Matka – odezwoł sie mój baca do mojej gaździny podcas obiadu w ostatniom sobote.
– Co, nie smakuje coś? – spytała gaździna.
– Syćko piknie smakuje! – zawołoł baca. – Ino jo se tak myśle, ze skoda, ze Felka ciągle w tym śpitalu w Krakowie trzymajom. Bo jo fciołbyk póść do niego i popytać, cy nie mógłby mi pozycyć tysiąc złotyk.
– Felek miołby ci tysiąc pozycyć? – Gaździna zacęła sie śmiać. – Chyba ze na jakisi straśliwy procent! A jak bez procenta, to zaroz by ci godać zacął, ze on taki bidny, ze go nawet na suchom bułke na śniadanie nie stać, więc skąd miołby wziąć tysiąc złotyk!
– Jo to syćko wiem, matka, jo to wiem – pedzioł baca. – Ale w sumie to fajnie sie tyk Felkowyk godek słucho. No, z jednej strony te godki som denerwujące, ale z drugiej – piknie one cłeka rozśmiesajom!
– Hmm… Właściwie to mos, ojciec, racje – pedziała gaździna po kwili namysłu.
Moi ostomili, nie ino mojemu bacy i mojej gaździnie cknić sie za Felkiem zacęło. Inksym tyz! Józce spod grapy brakowało biadoleń Felka, ze z jego dochodami to mozno ino wegetować. Właścicielowi korcmy brakowało błagań Felka o choćby jeden mały kielisecek na kost firmy. Sołtysowi brakowało ciagłyk wizyt Felka i dopytywania sie, cy władze samorządowe nie ryktujom jakiejsi akcji humanitarnej dlo najbidniejsyk góroli, bo jeśli nie, to on, Felek, wkrótce z głodu pomre.
A podcas niedzielnej msy świętej kościelny jak zwykle poseł z tacom, coby pozbierać od wiernyk dutki. Doseł do ławki, na ftórej Felek wse siedzioł i wse na widok tacy podrywoł sie i wybiegoł z kościoła, coby wrócić dopiero po kilku minutak, kie mioł pewność, ze zbieranie dutków juz sie skońcyło. Tym rozem Felkowe miejsce było puste. Kościelny zatrzymoł sie przy tym miejscu, postoł kwilecke, wreście westchnął cięzko, machnął rękom i wrócił z tacom ku zakrystii, choć do obejścia pozostało mu więcej niz pół kościoła.
Kie kot i jo dowiedzieli sie o tym, nie mieli my juz zodnyk wątpliwości – trza Felka odbić! Bo z Krakowa dochodziły wieści, ze nieprędko go ze śpitala wypuscom. Doktory godały, ze dopóki nie dokono sie nowy postęp w medycynie, to nie do sie pedzieć, na co Felek zachorowoł. Dlotego postanowiły trzymać go tak długo, jaz ten postęp sie dokono. Na mój dusiu! To jak długo trza by jesce cekać? Do tysięcnej rocnicy bitwy pod Grunwaldem? Do tysiąc setnej? Nawet jeśli ino do seśćsetnej – to i tak za długo!
– Mocie, krzesny, jakisi plan? – spytoł kot.
– Mom dwa nawet: A i B – odpowiedziołek.
– Jak znom zycie – pedzioł kot – plan A sie nie powiedzie. Więc od rozu godojcie, jaki jest plan B.
– Juz godom – pedziołek. – Przybocuje se, ze roz nas baca wyryktowoł drewnianego świątka, bo probosc go o to popytoł. Ino ten świątek jakosi sie bacy nie spodoboł, więc wyryktowoł nowego. A ten nieudany świątek lezy teroz w komórce i sie ino marnuje. No to wyciągnijmy go i zabiermy do Krakowa! Pódziemy do śpitala, nojdziemy Felka i piknie go stamtąd porwiemy.
– No dobrze, ale do cego tutok potrzebny ten świątek? – spytoł kot.
– Pozostawimy go w śpitalu w Felkowym wyrku – pedziołek. – Kieby Felek zniknął bez śladu, doktory zaroz zaalarmowałyby policje, ze uciekł im pacjent, ftóry moze syćkik zarazać barzo tajemnicom chorobom. Kie zaś nojdom świątka, to pomyślom, ze w ostatnim stadium choroby Felek zamienił sie w drewno i telo. Nifto nie bedzie go sukoł.
– Na mój dusiu! Jakisi lekorz medycyny od rozu bedzie mioł pikny temat na prace doktorskom! – zaśmioł sie kot. – Ino jo byk na pewno wyryktowoł lepsy plan, ale nie fce mi sie go w tej kwili wymyślać. Więc niekze ta. Postąpimy według wasego.
Pockali my, jaz baca z gaździnom pódom spać. Kie posli, zakrodłek sie do chałupy, nolozłek plan Krakowa i piknie mu sie przyjrzołek, cobyk umioł potem do tego Śpitala Uniwersyteckiego trafić. A potem wydobyli my bacowego świątka z komórki. Z kawałka śnura wyryktowali my cosi w rodzaju lassa, coby łatwiej było te figurke ciągnąć. I wkrótce rusyli my w droge. Sli my nocom przez ciemny las, jaze dosli do Ochotnicy Górnej. Cemu właśnie tamok? A bo z Ochotnicy Górnej codziennie o godzinie 4.15 rano ruso PKS do Krakowa. Tak jak sie spodziewołek, o tej godzinie i pon kierowca, i syćka pasazerowie byli tak sakramencko zaspani, ze nie zauwazyli, jakeśmy wroz z kotem wsiedli do autobusu i świątka ze sobom wgramolili. Zaroz posli my z tym świątkiem na samiućki tył, wepchli figure pod siedzenia, a sami przycupnęli obok. Autobus rusył. Minęli my Ochotnice Dolnom, Szczawe, Mszane, Myślenice… No i wreście do Krakowa piknie my dojechali. Ino w tym Krakowie, choć godzina była jesce wcesno, to juz straśliwe korki na ulicak sie porobiły! Pon kierowca zacął jechać sobie znanymi ulickami, próbując jakosi te korki ominąć. Podniesłek sie, coby wyjrzeć przez okno i spróbować sie zorientować, kany jesteśmy.
– O, krucafuks! – zawołołek.
– Co sie dzieje? – spytoł kot.
– Nie uwierzycie, krzesny! Właśnie przecytołek nazwe ulicy! To ulica Kopernika! To tutok jest ten śpital, we ftórym Felka trzymajom!
– Na mój dusiu! – zawołoł kot. – No to musimy wysiadać! Ino jak to zrobić?
– Pockojcie, krzesny – pedziołek. – Spróbuje otworzyć okno i wyskocymy przez nie na ulice.
Nagle autobus gwałtownie zahamowoł.
– Ejze! – krzyknął pon kierowca. – Co tam za scekanie i miaucenie z tyłu dochodzi?
Pon kierowca wstoł i przeseł sie na koniec autobusu. Wroz z kotem wcisnęli my sie pod siedzenie najgłębiej jako umieli. Niestety, kierowca był sprytniejsy niz my myśleli. Pochylił sie i od rozu nos uwidzioł.
– A cyjo to zywina? – spytoł zwracając sie ku pasazerom.
Ocywiście nifto sie do nos nie przyznoł. Przyznać by sie mógł nas baca abo naso gaździna, ale ik przecie tutok nie było.
– Skoro ta zywina jest nicyjo… – pon kierowca nie dokońcył, ino poseł naprzód, prasnął palcem w przycisk otwierający tylne drzwi, a potem wrócił ku nom z jakimsi wielkim drągiem.
– Wynocha stąd, beskurcyje! – krzyknął nachylając sie ku nom.
Cóz, jako juz wiecie, my właśnie fcieli wysiadać, więc poglądy nase i pona kierowcy były tutok całkowicie zgodne. Bez protestów hipli my przez otwarte drzwi na chodnik. Myśleli my, ze zaroz drzwi autobusu sie zamknom, ale nagle znowu usłyseli my krzyk pona kierowcy:
– A to co za plugastwo! Cyje to?! Nicyje?! No to wyrzucom! To porządny autobus PKS, a nie śmieciara!
I po kwilecce przez te same drzwi wylecioł z autobusu nas świątek. Na mój dusiu! Zabocyli my o nim! Jakie to scynście, ze pon kierowca zwrócił na niego uwage i nom go wydoł! Kochony pon kierowca!
Rozejrzeli my sie. Przed nomi stoł jeden z budynków Śpitala Uniwersyteckiego. No właśnie! JEDEN Z BUDYNKÓW! Bo ten spital mo ik wiele! I skąd my mieli wiedzieć, we ftórym Felek lezy? Ten budynek, ftóry my mieli przed sobom, to był taki pikny z cyrwonej cegły, przykryty równie piknom cyrwonom dachówkom. Obesłek te wielkom chałupe dookoła, ciągnąc za sobom bacowego świątka. Krok w krok za mnom seł kot.
– I co? – spytoł mnie w końcu. – Myślicie, ze Felek moze tutok być?
– Nie cuje jego zapachu – pedziołek. – Sukojmy dalej.
Zaroz za tym cyrwonym budynkiem stoł jakisi inksy. Posli my ku niemu.
– Oho! – zawołołek. – Teroz juz cuje zapach Felka! Musi być w środku!
– No to wchodzimy – pedzioł kot.
– Pockojcie, krzesny – odrzekłek. – Tamok przy wejściu siedzi pewnie straznik. Myślicie, ze on tak łatwo wpuści psa i kota z drewnianym świątkiem?
– Spróbuje go przekonać, coby nos wpuścił – pedzioł kot.
– Przekonać? O cym wy godocie krzesny?
Kot nie odpowiedzioł, ino pohyboł ku budynkowi. Z właściwom swojemu gatunkowi zwinnościom otworzył drzwi wejściowe i po kwili juz był w środku. Zaroz usłysołek jakiesi krzyki. Drzwi znowu sie otworzyły i wybiegł zza nik kot z kawałem kiełbasy w gymbie. Za nim pędził pon w uniformie, ftóry wrzescoł:
– Ty hultaju! Ty mały hultaju! Oddawaj mi moje drugie śniadanie!
Kie kot przebiegoł koło mnie, wykrzyknął nie wypuscając kiełbasy:
– Mohecie wehść, hrzehny! Dhoga wohna!
Zaroz potem przebiegł koło mnie ten pon w uniformie. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Myśloł ino o tym, coby dopaść kota. Na mój dusiu! Jo tyz byk barzo chętnie go dopodł! Taki pikny kawał kiełbasy mioł w gymbie! No ale nie przyjechołek przecie do Krakowa po to, coby sie przysmakami opychać. Chyciłek śnur, do ftórego przywiązony był świątek i przez uchylone drzwi zaciągłek go do budynku. Dostołek sie na jakisi korytorz. W jednym kącie stało śpitalne łózko, cyli takie na śtyrek kółeckak, coby mozno było nim jeździć jako autem. Na łózku złozono była jakosi płachta. Pomyślołek se, ze dobrze by było kasi świątka ukryć. No to wciągłek go na to łózko i przykryłek płachtom. Płachta okazała sie tak rozległo, ze brzegami jaze do podłogi sięgała.
Nagle na korytorzu pojawił sie kot. Uwidzioł mnie i pohyboł w mojom strone.
– Ejze, krzesny! – zawołołek. – Z wasej gymby cuć kiełbasom! Cyzbyście temu bidnemu straznikowi zjedli jego drugie śniadanie?
– Wcale nie fciołek zjeść – bronił sie kot. – Kie uwidziołek, zeście juz wesli z tym świątkiem do śpitala, postanowiłek oddać te kiełbase straznikowi. Ale on jom wziął, poźreł na niom z obrzydzeniem, pedzioł, ze juz nie bedzie tego jodł i wyrzucił. No to co miołek zrobić? Pozwolić, coby sie zmarnowała?
– No nie, na to nie mogliście pozwolić – zwróciłek kotu honor.
Ledwo go zwróciłek, usłyseli my, ze ftosi wychodzi ze schodów na korytorz. No to my wartko schowali sie pod to łózko ze świątkiem. Teroz uwidziołek, jakie to scynście, ze przykrywająco łózko płachta była tak wielko! Byli my piknie ukryci! W płachcie była maluśko dziurka, przez ftórom mogli my pozirać na korytorz. Ciekawi my byli, fto to weseł? To była jakosi matka z pięcio- abo seściorocnym dzieckiem. Pewnie kogoś tutok odwiedzili, choć z tego, co wiem, w godzinak porannyk odwiedzin w śpitalak nimo. Ale widocnie jakosi ik wpuscono. A ten dzieciak to właściwie był nie dzieciak, ino prowdziwy ancykryst! Rozwrzescany, próbowoł chytać za klamki syćkik mijanyk drzwi i koniecnie fcioł sie bawić przyniesionom ze sobom piłkom.
– Syneczku, proszę cię, bądź grzeczny – błagała matka nie barzo chyba wierząc, ze te jej prośby cokolwiek dadzom. Bo rzecywiście nie dawały.
– Mama, a co to jest? – spytoł dzieciak w pewnej kwili i wskazoł na łózko, pod ftórym wroz z kotem byli my ukryci.
– Nie wiem, kochanie, nie ruszaj.
Ocywiście ze musioł rusyć! Chycił płachte, zadorł jom do wierchu i… uwidzioł lezącego na łózku świątka. Na mój dusiu! Skoda ze będąc pod łózkiem nie uwidziołek kufy tego dzieciaka! Ale za to pocułek, jakim on sakramenckim przerazeniem zapachnioł!
– To trup! – wydusił przez zaciśnięte gardło, wartko płachte opuścił i z prędkościom rakiety kosmicnej ku matce pohyboł. I od rozu hałasować przestoł! Seł barzo, barzo blisko matki trzymając jom mocno za ręke. No to pewnie dzięki nom przez najblizsyk kilka godzin ta matka nie bedzie potrzebowała dzwonić do poni Superniani.
Matka z dzieckiem wysli. Korytorz znów był pusty. Pomalućku wroz z kotem dociągli my łózko do windy. Wjechali my tom windom piętro wyzej. Wysli my na kolejny korytorz. Na scynście na rozie zodni ludzie sie tutok nie kryncili. A mój nos piknie mi pedzioł, ze Felek musi być juz barzo blisko! I zaroz ten nos do Felkowego pokoju mnie zaprowadził! Okazało sie, ze Felek lezoł tamok sam. Był przywiązany pasami do wyrka. Bidny Felek! Jeśli tkwił w tyk pasak od tyźnia, to jo mu nie zazdrosce! Po kwili zorientowali my sie, ze on śpi. Mozliwe ze dostoł piknom dawke jakikś środków uspokajającyk i pewnie juz downo nie był tak mocno wtulony w objęcia pona Morfeusa jako teroz.
Pomalućku kot i jo pociągli nase łózko ku Felkowi. Płachte przykrywającom świątka ściągli my na podłoge. Teroz pozostało nom przegryźć pasy krępujące pacjenta, połozyć na jego miejscu świątka, a pacjenta dyskretnie wyprowadzić. Juz, juz miołek zacisnąć zęby na pierwsym pasie, kie nagle… O, krucafuks!!! Jakisi doktór weseł do pokoju!
– Co tu się dzieje? – spytoł zdziwiony doktór. – Co to za zwierzęta? A to co? Dzieło sztuki ludowej? Tu? W szpitalu?
Na mój dusiu! Zostali my zdemaskowani, kie byli my juz tak blisko oswobodzenia Felka!
– I co teroz bedzie? – jęknał kot. – Mocie, krzesny, jakisi pomysł?
– Cóz – pedziołek. – plan B nom nie wyseł. Moze przystąpmy do realizacji planu A?
– A jaki jest tan plan A? – spytoł kot.
Casu mieli my niewiele, więc przedstawiłem kotu ten plan jak najsybciej. A potem wartko pohybołek do wyjścia z pokoju i stanąłek w progu. Kot wybiegł na korytorz. Doktór tyz fcioł wybiec, ale zacąłek groźnie warceć i wte sie cofnął. Po minucie fcioł zrobić krok do przodu, jo znowu zacąłek warceć i wte znowu sie cofnął. Zrozumioł bidok, ze nimo uciecki. Więc stoł ino i trząsł sie ze strachu. Minuty mijały… Kie wreście wróci ten kot? No! Wrócił! Wrócił i przywlókł za sobom to urządzenie, ftóre było potrzebne do nasego planu A!
Pohybołek ku doktorowi i skocyłek mu w objęcia. Doktór, zupełnie zaskocony takom akcjom, prasnął na podłoge. Lezoł teroz na plecak i chyba myśloł ze jo fce chcycić go za gardło. Ale jo ostroznie chyciłek go nie za gardło, ino za ręke, ftórom kapecke podniesłek do wierchu. Kot podeseł ku nom ze zdobytym urządzeniem, a był to… ciśnieniomierz, moi ostomili. Wartko zacęli my naciągać rękaw ciśnieniomierza na ręke pona doktora. Doktór najpierw zrobił wielkie ocy, a potem… zerwoł sie nagle na równe nogi zrzucając mnie ze swego doktorskiego brzucha.
– Na Asklepiosa! – zawołoł. – To się nie mogło wydarzyć! Nie mogło! Ale jednak… wydarzyło się! Przecież na własne oczy to zobaczyłem! Ten pacjent to nie jest żaden wariat! Mówił prawdę, że psy i koty potrafią mierzyć ludziom ciśnienie!
Podniecony doktór hipnął ku śpiącemu Felkowi i zacął nim trząść. My z kotem wysli z pokoju i zacęli ukradkiem zza futryny pozirać, co sie dalej bedzie działo.
– Panie Felicjanie! Panie Felicjanie! – wołoł doktór. – Panie Felicjanie! Niech pan się obudzi! Panie Felicjanie złoty!
No! Wreście doktór dobrze pedzioł! Kie Felek usłysoł słowo: „złoty”, to obudził sie od rozu!
– Oh! Panie Felicjanie! – Doktór jaze w miejscu ustać nie mógł. – Mam dla pana bardzo dobrą wiadomość!
– Jo tyz mom dlo pona dobrom wiadomość – odpowiedzioł Felek. – Syćko przemyślołek i zrozumiołek, ze doktory majom racje. Przecie to niemozliwe, coby pies i kot ciśnienie mierzyły! Musiołek mieć jakiesi zwidy i telo!
– Ależ panie Felicjanie! – Pon doktór pedzioł to tak, jakby właśnie usłysoł jakomsi straśliwom herezje. – Pan żadnych zwidów nie miał! Jest pan zdrowy! Jeszcze dziś opuści pan ten szpital!
– O, Jezusicku! Jak piknie! – Uradowany Felek fcioł poderwać sie do wierchu, ale te sakramenckie pasy nie pozwoliły mu wznieść sie nawet na centymetr.
– A, prawda, te pasy! – zawołoł doktor i zaroz zacął Felka uwalniać.
– Jest tylko jeden kłopot. – Doktór zacął sie głośno zastanawiać. – Co ja powiem ordynatorowi? Przecież nie uwierzy, gdy opowiem mu, co tu przed chwileczką przeżyłem. Mam pomysł! Panie Felicjanie, gdy ordynator przyjdzie do pana, proszę mu mówić, że faktycznie miał pan te urojenia, ale został z nich pan wyleczony.
– No ale przecie tako jest prowda! – odporł Felek. – Miołek urojenia, ze pies i kot mierzom mi ciśnienie, ba w końcu dotarło do mnie, ze to niemozliwe!
– Jeszcze kwadrans temu też tak sądziłem – pedzioł doktór. – Ale teraz już wiem, że to jednak możliwe.
– Co pod doktór godo?!
– To, co pan słyszy – to jest możliwe!
– Niemozliwe!
– Możliwe!
– Niemozliwe!
– Możliwe!
– Niemozliwe!
No i nie mogli kruca dojść do porozumienia. Ale to niewozne. Wozne, ze Felek zostoł wreście wypuscony! Naso misja była wypełniono.
Kot i jo wykrodli sie na ulice. A skoro juz my tutok byli, to postanowili kapecke pozwiedzać pikny Gród Kraka. Fciołek tyz odwiedzić swoik krakowskik znajomyk, ale niestety nie znołek zodnyk adresów opróc jednego – Wawelokowego. Posli my więc do Smocej Jamy. Wawelok piknie nos ugościł. Pogadali my se, popili Smadnego Mnicha, Wawelok niestety nie wiedzioł, co sie u Profesorecka dzieje. Ale obiecoł, ze jeśli Profesorecek ku niemu zajrzy, to piknie pozdrowi go od syćkik bywalców Owcarkówki.
Przesiedzieli my w Smocej Jamie jaze do następnego dnia. A potem posli my na dworzec autobusowy, coby sprawdzić, cy nie dałoby sie jakimsi PKS-em przynajmniej do Nowego Targu dojechać. Mogli my tyz popróbować pociągiem, ale podobno na tym odcinku autobus jest sybsy. Nagle usłyseli my znajomy głos:
– Ooo! Moi pasazerowie na gape!
Na mój dusiu! To wołoł kierowca wozu, ftórym przyjechali my wcora do Krakowa!
– Bidno zywinko! Przeprasom wos, ze wcora byłek dlo wos taki niedobry – godoł pon kierowca. – Ale cosi zły dzień wcora miołek. Pewnie, bidocki, niefcący wsiadłyście do mojego autobusu i teroz jesteście w tym Krakowie zupełnie zagubione! Zaroz wos piknie z powrotem do samiućkiej Ochotnicy odwioze! Ino… Ha!… Po co jo telo ku wom godom? Przecie wy nie mozecie mnie rozumieć!
Pon Kierowca zaśmioł sie z samego siebie. Ale jednego my rzecywiscie nie rozumieli: za co on nos przeprasoł? Przecie tak piknie wysadził nos z autobusu tamok, ka fcieli my wysiąść! Tak piknie pomógł nom wyładować nasego świątka! To racej my mu powinni dziękować, a nie on nos przeprasać!
Dopiero po kwili zauwazyli my, ze autobus do Ochotnicy stoi tuz obok. Nas pon kierowca otworzył drzwi i doł znak, coby my wsiedli do środka. No to my wsiedli. Wkrótce autobus rusył. Tym rozem siedzieli my se wygodnie na miejscak dlo pasazerów. A podcas postoju w Myślenicak pon kierowca podzielił sie z nomi swojom kanapkom. Tak więc mozno pedzieć, ze do Krakowa pojechali my klasom turystycnom, a wrócili biznesowom.
I dojechali my wreście do Ochotnicy Górnej. Stamtąd juz na własnyk nogak wrócili my do nasej wsi. A tamok okazło sie, ze wielko radość w syćkik chałupak panuje! Bo Felek wrócił! Felek znad młaki! Ten fudament! Ta beskurcyja! Ta wereda! I sakramencko kutwa! Ale jakosi tak smutno było we wsi bez niego. Hau!
P.S. A dzisiok, moi ostomili, kolejny pikny dzień w budzie momy – Zbyseckowe urodziny. Zdrowie Zbysecka! 🙂
Komentarze
Zbyszkowi wszystkiego dobrego w dniu Urodzin – to nasze ostatnie „osobiste” urodziny/imieniny zapisane w Kalendarzu, potem juz tylko swieta i Nowy Rok.
Chyba, że sie jeszcze ktos ujawni i wpiszemy do kalendarza?
Owczarku,
akcja piękna, poskładało wam się szczęsliwie do kupy, czasem warto zacząć od planu B 🙂
Dobrze, że Felek jest, bez niego byłoby… nijako !
Dobranoc wszystkim!
Kiedy pies ciśnienie mierzy,
Włos na głowie mi się jeży.
Kiedy świątek mknie na kocie,
Moje zmysły są w kłopocie.
Hm! Już od dawna żywiłem, jak się okazuje uzasadnione, podejrzenia, że pod Turbaczem działa grupa przestępcza; jakaś … Owca Nostra.
Poważniejsze przewinienia;
– kradzież dzieł sztuki,
– jazda na gapę,
– napady rabunkowe ( rabunek kiełbasy kanapkowej ),
– zastraszenia,
– wykonywanie zabiegów medycznych bez uprawnień,
– molestowanie psychiczne.
A to wszystko w celu, … no właśnie, w jakim celu? Odbicie Felka?
Szlachetna ta Owca Nostra! 🙂
Urodziny Zbyszka!
Wg. horoskopu, osoba urodzona 5go grudnia ma następujące cechy:
„Wolność i niepodległość osobistą ceni nade wszystko w świecie. Lubi szerokie horyzonty i nie znosi warunków ścieśniających i ograniczeń. Nie jest to rewolucjonistą z dołu lecz z góry. Nie pragnie on tego co niższe wynosić w górę, lecz chce przeszkodzić, aby rzeczy wzniosłe nie dostały się w marne ręce”.
Najbardziej zaciekawił mnie ten rewolucjonizm oddolny, lub odgórny; cokolwiek by to znaczyło.
Tak, czy inaczej: Zdrowie Zbyszka! 🙂
Zarówno plan A, jak i plan B bardzo błyskotliwe! Realizacja wzbudza podziw i szacunek! 🙂
Zbyszkowi wszelkiej pomyślności życzę, a przede wszystkim, żeby Go nie dopadły „warunki ścieśniające”, których tak nie znosi. 🙂
Zbyszku – Sto Lat ! 🙂 Wszystkiego Najlepszego ! 🙂
Wszystko ladnie i pieknie, ale zdaje sie, ze swiatek pozostal w szpitalu! I teraz moze sie okazac, ze biedny doktor moze zostac oskarzony o przyjmowanie lapowek, a Felek o ich dawanie i nastepna afera gotowa! Czy nie nalezaloby temu jakos zapobiec? 😉
Zbyszku wszystkiego najlepszego i dalszych sukcesow w uprawianiu odgornego rewolucjonizmu 🙂
Zbysecku Kochanecku, mało tu o sobie opowiadałeś, więc szczegółowych życzeń nie oczekuj. 😀
Ale zdrowia kapeckę, dutków skrzyneczkę, pokoju w sercu, radości w życiu, przyjaciół dostatek, harmonii rodzinnej i wszystkiego, co się na dobre życie składa – tego Ci z całego serca życzę. 🙂
Owczarka lepiej mieć po swojej stronie 🙂 , ale Felek chyba mimo wszystko też jest zadowolony – feta we wsi, a i kilka dni na darmowym, szpitalnym wikcie coś znaczy 🙂
Tu podeprę się trochę cudzymi życzeniami, nieco sentymentalnymi, ale ogólnie przesłanie jest dobre: 😀
http://pl.youtube.com/watch?v=9CHR20XCHS8
Zbysku,
Słodkiego , miłego życia!
Dziękuję Wam Ostomili
myślę o Was
w każdej chwili.
Wszak wybiła już trzynasta
prędko udam się do miasta
gdzie nabędę kupna drogą
flasze wina ? nie za drogą
Jakiś zacny , dobry trunek
by na wszelki był frasunek
pociągając wina łyk
aby wnet frasunek znikł
Piję także Budy zdrowie
miłe Panie i Panowie
🙂
Dzisiaj jest też 141 rocznica urodzin Marszałka Piłsudskiego.
Znaczy z tym rewolucjonizmem u urodzonych dnia tego może być różnie. 🙂
Jędzrzeju U. ,
całkowiceie zgadzam się z myślą horoskopu 😀 świadczy to o moim zadzieraniu nosa (…rzeczy wzniosłe nie dostały się w marne ręce…” – trochę się ujawniam – Emtesiódemeczko 🙂 )
Zbysku,
udatny wierszyk 🙂
Jeszzce raz Twoje zdrowie nieustające, na razie (8:02) herbata yunnan, ale w stosownym czasie „flaszą wina nie za drogą” 🙂
Zbysku, gdy będziesz się „udawał”, to idź tylko słoneczną stroną ulicy
🙂 🙂 🙂
Faktycznie, świątek został, ale przecież chyba nikt, kto zna Felka, nie będzie go podejrzewał o dawanie łapówek! 🙄
Już nabyłem wina flaszę
Zdrowie Wasze w gardło nasze
W Państwa ręce perswaduje
Do toastu obliguję
Każdy pije co tam może
Nawet pije dziewczę hoże
Zachęcając do wypicia
I na chwałę żywobycia
😀
🙂 Właśnie wznoszę toast flaszą wina ‚nie za drogą’, ale mojemu gardłu pasi.
Twoje zdrowie, Zbysecku! 😀
Spóznione, serdeczne życzenia Imieninowe dla Basi, sto lat!!!!!!!
I równie serdeczne życzenia Urodzinowe dla Zbyszka!!!!!!!
TezAlicjo 🙂 sumiennego prokuratora obchodza tylko fakty; zadna tam opinia podejrzanego nie ma znaczenia. No i co z lekarzem, ktory wszak niewinny?!
Zbyszku –
winem godnym zdrowie Twoje
w gardlo leje, poki stoje!
I pomyśleć, że wszyscy tęsknili za Felkiem. No ale gdyby nie Felek, to na kogo możnaby narzekać, więc cale szczęście, ze wrócil. 😆
Odcinam się od komputera> dziekuję za zyczenia i na zdrowie 😉
Ponieważ jutro imieniny św. Mikołaja (popularnie zwane mikołajkami) oto prezent (już kiedyś go „rzuciłem” ale co tam):
Trudno spotkać Mikołaja
Bo po świecie wciąż wędruje
Trudno odkryć jego drogi
Bo nóg swoich nie żałuje .
Na ikonie w małej cerkwi
Mitrę ma i długą brodę
A on by chciał ruszyć w góry
Na włóczęgę, na swobodę.
Wszędzie ludzie nań czekają
Jego wierni Rusnakowie
By poprosić o poradę
I posłuchać co opowie.
Często smutny siedzi, cichy
Obraz ma w ikonostasie
Lecz nie słyszy głosu wody
Nie śpiewa mu lasem jasień.
🙂 🙂 😉
No, jeszcze można narzekać na naszego Prezydenta. 😉 A może współczuć?
Ma człowiek pecha, znowu wpadł w turbulencje.
cd. toastu:
Leję także i siedzęcy,
bo niedobrze być kucęcy,
tak Jegomość do nas prawił,
ten obyczaj nam zostawił.
Więc niech będzie w gardło moje,
drogi Zbyszku, zdrowie Twoje
Zjadło mi wyrazy radości z odzyskania Felka.
Teraz cała wieś zasiądzie szczęśliwa do wigilii.
I dobrze. 🙂
„Kochony pon kierowca! Łagodność i wyrozumiałość Twoja, Owczareczku, nie mają granic. 😀
A choc nam jubilat zwial
chocbys siedzial albo stal
nie ustanie w Budzie lanie
poki nam Smadnego stanie!
„siedzecy” i „kucecy” – MtSiodemeczko – sliczne 😀 !
Zbyska zdrowie wartko pilim,
bo Smadnego polubilim. 😀
W górę flasze, cni Budzianie,
poki nam Smadnego stanie!
Reszta chyba do świąt się przygotowuje.
Ja może od poniedziałku. 🙁
W naszym miasteczku w tej wlasnie chwili otwiera swe bramy jarmark adwentowy. W tym roku pozniej niz w latach poprzednich. Wlasnie zabrzmiala orkiestra deta! Dzieje sie to wszystko pod moimi oknami, wiec nie musze wychodzic z domu 🙂 Zwlaszcza, ze deszczowa pogoda nie zacheca. Chyba zeby wyjsc i jakims grzanym winem zdrowie Zbyszeczka poprawic 😀
Mt7, wcale nie chce mi sie przygotowywać do świąt, może jakoś je przeczekać w tym roku 😉 🙁 a poza tym po ostatniej wymianie zdań z moim Mikołajem, chyba nic jutro nie dostanę, …taak to nie było strategicznie przemyślane posunięcie 😉
Zbysku,
z czystym sumieniem nieustające Twoje 🙂
Zdrowie chilijskim Cono Sur !
Zdrowie Zbysecka po raz pierwszy!
Nijak bylo bez Felka pod Turbaczem!!
Taki Felek,to wazna instytucja we wsi.Jak co zlego sie stanie,to zawsze Felus winien 😉 Felek ma nie tylko slabe strony,ale i dobre……………..bo np. kto sponsoruje dobroczynne akcje organizowane przez Owcarka i spolke-Felek!! Nie wazne,ze o tym nie wie,za to pienadze jego 😆
Tak,wiec Niech Zyje Felek hura!!!
Zbyszko swietuje,buda sie raduje.
Toasty wznosi i o wiecej prosi.
Kielicha wychylam za SZCZESCIE
solenizanta,no to siup………w ten otwarty dziob 😉 😀
Pozdrawiam,ciao amici!!!
Tak, Ano, nawet można powiedzieć, że Felek przyczynia się do promocji sztuki ludowej w krakowskim środowisku lekarskim! 😆
Maryś?
Jak usuwać z picasy zdjęcia , które sie załadowały, a nie chciałam, albo załadowały podwójnie? Cos nie mam czasu, zeby to opanować…
Ja usuwam takie zdublowane pliki do kosza, jest taka opcja.
Jak się wchodzi na to konkretne zdjęcie, które się chce usunąć, to trza kliknąć edytuj i tam jest opcja usuń to zdjęcie, Alicjo.
aaaa… to juz kumam. W międzyczasie jestem winna krzynke piwa TeżAlicji. Odpowiedziała na bardzo średnio trudne pytanie, szczegóły Wam niepotrzebne… winnam w kazdym razie.
Winnam, ale w tym wypadku będę piwna
A Froda dopadła paskudna pajęczyca. 🙁
Wyjdzie z tego, Jędrzeju! 🙂
To dobrze! Jak ja nie lubię pająków; brrr! 😉
Alicju, jak to szczegóły nam niepotrzebne? Toż w szczegółach jest to i owo pogrzebane, o urodzie życia nie wspominając.
I dlaczego nam nie pokazałaś pięknej zimy, hę?
Jędrzeju, a gdzie zobaczyłeś, że go dopadła? Forda – pajęczyca?
Ja też niekoniecznie lubię. Kiedyś nawet miałam prawdziwą fobię, ale ja zobaczyłam w domku nad Zalewem Zegrzyńskim, jak misternie snuje sieci, jak czeka przyczajony na zdobycz i jakie to wszystko, mimo wszystko, piękne i niezwykłe, zachwyciłam się.
A much naprawdę nie znoszę.
Witojcie, ostomili! Teroz na kwilecke wpodom, coby Zbyseckowe zdrowie wroz ze syćkimi wypić. Zdrowie Zbysecka po roz pierwsy! 🙂
A teroz muse uciekać, bo baca znowu fce tutok przyjść grać w jakomsi głupiom gre komputrowom. Ale jutro mom nadzieje, ze pobęde tutok dłuzej 🙂
Mnie nie będzie jutro i w niedzielę do wieczora, więc bawcie się dobrze. Hej! 🙂
Mańka,
jak to nie pokazałam?! Te zime Wam pokazywałam jak to się działo, w owym roku, tylko na mojej galerii, potem poprzestawiałam klocki i dzisiaj biegiem szukałam, gdzie to w zródłach zdjęciowych jest. Wsadziłam na picasę, jak dotad seamonkey działa, ale ja tak w rozbiegach, naumiem się. Gdzies w archiwach mam to, co Wam wtedy wysłałam, tylko nazwy pliku nie pamietam . Taka bardzo porządna archiwistka jestem 🙁
Co do szczegółów, TeżAlicja odgadła kto na zdjęciu – wy i tak nie znacie, ale podałam do wiadomości, żeby ktos mi w odpowiednim czasie przypomniał, żem winna, pardąsik, piwna.
mt7 – na tvn go dopadła!
Oto…
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/SztormLodowy2006#
TeżAlicjo… kto kogo dopadł?!
No to jeszcze rzutem na taśmę – zdrowie Zbyszka po raz pierwszy!
Pajęczyca dopadła Frodo, Alicjo. Nie znasz „Władcy pierścieni”?
No tak, ale to było sto lat temu. 😆
Dobra, jak mnie skleroza nie zeżre, to mogę Ci przypominać.
Alu, w Picasie jest też taka opcja w ‚Edytuj” , jak wyświetlisz wszystkie zdjęcia w albumie, ‚Zorganizuj i uporządkuj’. Tam możesz przestawiać zdjecia w albumie i też usuwać.
Możesz usuwać też przed zatwierdzeniem opcji ‚prześlij’. 🙂
Idę już, bo muszę jeszcze to i owo, a rano o siódmej mam stać na rogu. 🙁
TeżAlicjo,
dobrze wiesz, że to nie moja półka książkowa! Frody jakieś…
Dzięki, Maniu.
Ojej, nie napisałam, że jutro są imieniny mojego taty (prawdziwego) – Mikołaja. :)(
Ja jestem Maria Jelizawieta Mikołajewna Chmielewska. Tak, tak. 🙂
Jelizawieto – miłego łykendu 🙂
Czwarta piętnaście z Górnej wciąż istnieje?… Nigdy nie korzystałam, ale to legeeenda!…
Śliczna opowieść, i tak pomyślnie zakończona… ale że nie raczyliście zajrzeć na Dębniki (o rzut kamieniem (świątkiem?… 😉 ) od SmokaW) – muszę się zmusić do czucia się przez jakiś czas obrażoną! Nie mam wyjścia! 😐
Najlepsze życzenia dla Zbyszka!!!
🙂 🙂 🙂
Jelizawieta Michajłowna! 🙂 Pięknie brzmi i stylowo!
To nowe imię Marysieczki brzmi tak stylowo, że chce się posłuchać czegoś takiego:
A śpiewać będzie Misha, chyba dzisiejszy solenizant. 🙂
Misha to Michaił. Nikołaj byłby Kola 😉
Kochani ! Mam nadzieję, ze mi Owczarek daruje trochę prywaty….Mam koszmarny problem, który muszę rozwiązać dziś lub jutro. Dałam zadatek na kupno mieszkania, które wynajmuję, zresztą od radcy prawnego! Wzięli pieniadze za coś, czego okazuje się nie mogą sprzedać. Zwodzili , a gdy dostali ode mnie pisemne wezwanie do przedłożenia dokumentów (wczoraj), zadzwonili wieczorem, że mam sie wynosić do poniedziałku bo inaczej policja itd. Umowa najmu skończyła się 1 grudnia a umowa dotycząca sprzedaży jest do 31 grudnia. Czy ktoś może mi pomóc, czy muszę się wyprowadzić? Czy ma możliwość wtargnięcia siłą? Cała ich perfidia polega na tym, że wiedzą, że dziś czy jutro w naszym mieście nie znajdę porady…… Całe środowisko prawnicze itp. to kumple. Mój adres:
malgosiak_13@wp.pl
Właśnie przeczytałam o problemach Małgosi – jestem tak wstrząśnięta, że nie wiem, co powiedzieć. Na prawie się nie znam, ale wydaje mi się, że nie można eksmitować ludzi w czasie zimy, ale nie mam pojęcia, jak to działa przy umowach prywatnych. U Pani Dorotecki na blogu są chyba jacyś prawnicy…
A co z tym zadatkiem, Małgosiu?
TezAlicjo, wygląda na to, że chcą wyłudzić ode mnie następne pieniądze. Zadatek był 50 tysięcy więc bardzo duży jak dla mnie. Żona tego radcy wykrzyczała mi, żebym zapomniała , że zobaczę te pieniądze…… Tu się boję podstępu właśnie. Jeśli się wyniosę, to stracę szansę na odzyskanie w miarę szybkie tych pieniędzy. Sądy u nas to wiadomo. Do tego w moim mieście on jest pewny siebie. Z właściwie głównie jego żona. Z drugiej strony ja osobiście absolutnie nie chcę zrobić niczego poza prawem.
50 tysięcy to dla mnie też dużo. Masz chyba pisemne poświadczenie wpłaty?
Musisz chyba poszukać dobrego prawnika w innym mieście. Myślę, że dobrze byłoby nagrywać te rozmowy z „dobrodziejami” #$%^&*( – tu określenia, jakich się nie używa publicznie.
Mam umowę przedwstępną sprzedazy , gdzie napisane jest , że oni mi sprzedają lokal i przyjmują jednocześnie gotówką te 50000 zł tytułem zadatku. Chcieli koniecznie gotówkę. Tu się facet wrobił bo sprzedaje mieszkanie należące wciąż do spółdzielni.
Wrobił w tym sensie, że sam sporzadził dokument , który nie miał prawa powstać. No i ja nie dałam mu wyłudzić od siebie następnych pieniędzy. Powiedziałam, że kupować- to tylko zgodnie z prawem u notariusza.
No to oni mogą Ci chyba skoczyć – przecież to sprawa dla prokuratora! A dopóki nie oddadzą Ci pieniędzy, to się nie ruszaj z tego mieszkania. Ciekawa jestem, czy odprowadzali podatek dochodowy od wynajmu? To z kolei sprawa dla urzędu skarbowego. Ależ mi charakter powredniał przez tych#$%^&*()@ !
Małgosiu! Sprobuję złapać znajomego prawnika, może się uda czegos dowiedzieć.
Ja bym się nie wyprowadzał, a złożyłbym jak najszybciej w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie. Wyłudzenie pieniędzy to sprawa karna.
Jeżeli się czegoś dowiem, będę mailował.
Kochani tak samo mi wszyscy mówią! Ale bardzo zależy mi na byciu w zgodzie z prawem. Wybieram sie do prokuratury w poniedziałek z samego rana. BARDZO WAM DZIĘKUJĘ! Jędrzeju, będę zerkać do skrzynki….
Pani Dorota ma rację, pokręciłem Michaiła z Nikołajem, a co gorsze wplątałem w to naszą Marysieczkę/ Jelizawietę Nikołajewną. 🙁
Az mnie zmrozilo, jak przeczytalam, co spotkalo Malgosie. Dobrze, ze masz te umowe, to dla prokuratora chyba wystarczajace. Wydobycie pieniedzy to inna sprawa. Z mieszkania sie nie ruszaj, wyrzucic Cie nie moga w tej sytuacji tym bardziej. I uszy do gory, wszystko bedzie dobrze!
Dzięki babo za otuchę 🙂
@Małgosia: witam, co do zasady nie zajmuję się udzielaniem porad prawnych przez internet ale ten jeden raz można chyba zrobić wyjątek 🙂
Przechodząc do meritum:
1. jeśli istnieje spisana umowa przedwstępna, na mocy której dała Pani zadatek (znaczenie ma użycie w umowie właśnie tego określenia) to zastosowanie będzie miał art. 394 § 1 kodeksu cywilnego. W myśl tego przepisu: zadatek dany przy zawarciu umowy ma to znaczenie, że w razie niewykonania umowy przez jedną ze stron druga strona może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić i otrzymany zadatek zachować, a jeżeli sama go dała, może żądać sumy dwukrotnie wyższej. Zatem jeśli umowa przedwstępna nie stanowi inaczej, to w przypadku niewykonania tej umowy przez drugą stronę ma Pani prawo domagać się zapłaty kwoty zapłaconego zadatku powiększonego o 100%.
2. Podpisanie przez wynajmującego umowy przedwstępnej sprzedaży mieszkania i wzięcie zadatku w sytuacji gdy sprzedaż lokalu nie jest obiektywnie możliwa, to zachowanie które być może zainteresuje prokuratora. Zgodnie z art. 286 § 1 kodeksu karnego: „kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. W związku z opisywaną sytuacją powinna Pani złożyć na Policji (lub w prokuraturze) pisemne zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa na Pani szkodę. Proszę dokładnie opisać całą zaistniałą sytuację, dołączyć kopie wszystkich posiadanych dokumentów (umowa, potwierdzenie wpłaty zadatku) i poprosić o potwierdzeniu złożenia zawiadomienia (biuro podawcze przystawi pieczątkę na Pani kopii składanych dokumentów).
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Małgosiu,
posłuchaj Quake’a. To fachowiec i wie, co mówi.
Quake,
Bardzo , bardzo dziękuję!!!!!!!! Jesteś wspaniałym Św. Mikołajem!!!!!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Wiwat Pani Dorotecka i Quake!!! 🙂
Mam nadzieję, że Małgosia zaśnie spokojnie i da odpór tym #$%^&* parszywcom, chciałam powiedzieć.
TeżAlicjo ,
🙂
Te ” #$%^&* „
Na mój dusicku! Jak to dobrze, ze momy tutok Quakecka, ftóry mo sposoby na te beskurcyje, co to myślom, ze nic im nie grozi, bo som poza zasięgiem wałka mojej gaździny! No to jo tyz mom nadzieje, ze dzięki Quakeckowi Małgosiecka bedzie mogła spokojniej spać 🙂
Babecka mo racje! W śpitalu świątek zostoł! Jeśli cegosi dowiem sie o jego losak, to ocywiście dom znać 🙂
A Basiecce przecie, tak jak syćkim inksym, pedziołek, ze nie znołek zodnego adresu moik krakowskik znajomyk z wyjątkiem Wawelokowego. Ale mom nadzieje, ze Basiecka jest na mnie obrazono ino w połowie. A w drugiej połowie – na kota. A moze nawet ino w 1/3 na mnie, w 1/3 na kota i w 1/3 na Waweloka 🙂
No i zdrowie EMTeSiódemeckowego Taty po roz pierwsy! 🙂
Najważniejsze, to znaleźć wspólny język! 😀
Esperanto barzo fciało nim być, ale mu nie wysło 🙂
Esperanto!!! Pamiętam, że mój brat (starszy) uczył się tego języka na zajęciach pozalekcyjnych w szkole podstawowej. Nie naumiał się do dziś. 🙂
No, dobra, a co z dobranocką?
Co jest, TyzAlecko, kolejnym dowodem na to, ze esperantowi cosi nie wysło. Ino co? Oto jest pytanie 🙂
Tamten komentorz dotycył ocywiście esperanta, nie dobranocki 🙂
No to co z tą dobranocką?! Przyzwyczają, a później porzucają?!
http://zabek72.wrzuta.pl/audio/4LJVCyeKLF/czeslaw_niemen_-_dobranoc
Pewnie juz wszyscy spia, ale co tam… Niech sie Wam dobrze spi 🙂 do rana!
Dobranoc, babo, dziękuję. 🙂 Pięknych snów wszystkim życzę. 🙂
Ale ze mnie niewdzięcznica! No właśnie, dobranocka……
Dzięki Wam wszystkim Kochani , a zwłaszcza Quakowi wczoraj wieczorem stres odpuścił i po trzech dobach chodzenia na adrenalinie rzeczywiście w końcu poszłam spać. Bardzo, bardzo dziękuję!!!!!
To jeszcze piosenka na dzień dobry, którą kiedyś tu zademonstrował Jędrzej i od razu wpadła mi w ucho 🙂 :
Zapomniałam wkleić 🙂
http://greg02.wrzuta.pl/audio/qRL1fH23IX/
Oczywiście Jędrzej zaprezentował 😆
Dzien dobry, widze, ze Malgosia sie dzisiaj juz usmiecha 🙂
Owczarku,
na Waweloka to Ty nie zrzucaj jednej trzeciej… 😐 – jako gospodarz nie mógł przecież powiedzieć „a teraz idźcie sobie już na drugą stronę Wisły…”
Kot… hmmm, bystra bestia – zrobi wszystko, co mu zaproponuje pomysłowy Owczarek, wykaże inwencję jeśli trzeba… w granicach… w rozsądnych granicach 😐
Adresy… jeśli nie pamiętasz, powinieneś sobie wszczepić za ucho – unijnie-czipowo… nie ma, że boli… 😎
Reasumując, nie ulega kwestii, że Twój procent odpowiedzialności w przedmiotowej sprawie jest największy i wynosi 78.96%. Tak było w punkcie startowym… obecnie zużyto już (na wyczerpujący proces trwania w obrazie) 96.78% przedmiotu obrazy. Pozostałe 3.22% ulegają rozpadowi połowicznemu i innym rozproszeniom. Teraz trzeba nam przystąpić do po-obrażeniowej regeneracji, o postępach której poinformujemy Cię albo i nie —
Jej Obrażona Wysokość
[…] (ustawa o ochronie danych osobowych adresów kotów owczarków… świątków też)
P.S.: 😉 🙂 😀
Małgosia nawet w niedzielę wstaje skoro świt, a nawet jeszcze wcześniej …
No to dla wszystkich skowronków coś wesołego i uśmiechniętego! 🙂
Basiu – ja nie wiem, jak sie Owczarek z tego podniesie 😆
O… co Wy tu… kijem Wisłę zawracacie czy co?! Obudziłam sie jak zwykle o godzinie, której nie ma. Koleżanka z roku przesłała mi zdjęcia z wczorajszego wieczora z Rynku Wrocławskiego. Ale ładnie! A u mnie snieg spadł, jakieś 3 cm.
Owczarek sie podniesie, babo, inaczej nie byłby Owczarkiem 😉
Alicjo, ale co Ciebie o tej porze podnioslo 😯 Ja musialam dzisiaj o 8 i wydawalo mi sie to o duzo za wczesnie…
Jakies beznadziejne swiece adwentowe mam w tym roku, do polowy sie wypalaja a potem odmawiaja wspolpracy. Niemieckie brakorobstwo, ot co!
Na mój dusicku! Miemiecke brakoróbstwo? A kany miemiecko solidność? 🙂
Co do obrazenia to jo wcora z wiecora, znuzony kapecke, dołek rade przyjąć na siebie ino 1/3. Ale teroz, wyspany i wypocęty, wyrobie nawet 400% normy 🙂
Owczarek eskaluje obrażanie do 400%? 😯
Wgląda na to, że chce pobić na tym polu Pana Palikota! 😉
No, tak, Jędrzejecku, ale myślis, ze nawet kiebyśmy syćka bywalcy Owcarkówki zebrali sie do kupy i syćka wspólnie sie na kogoś obrazili, to daliby my rade obrazić sie bardziej niz nas pon prezydent? 🙂
Nie dalibyśmy rady! To jest oczywista oczywistość! 🙂
Trudno, nie bedziemy konkurować w tej dyscyplinie z lepsymi od nos, bo sie ino ośmiesymy 🙂
„Ja juz sie dzisiaj orazilem, a ty? – Twoj prezydent”
Czyz nie powinnismy odpowiedziec na to wezwanie
Moze i powinni my, Babecko. Ino musimy być świadomi, ze mistrzowi nigdy nie dorównomy. Nie naso liga 🙂
Zdaje się, że wysłannik Owczarka Podhalańskiego włóczył sie wczoraj po… zobaczcie sami :
http://alicja.homelinux.com/news/Warszawa-wczoraj/
O… znowu mi cos umknęło… ktos sie obraził o coś?!
Idę poszukać w prasie, ale sznureczek na wszelki wypadek podrzućcie, bądz co bądz sprawa narodowa….
Mój sąsiad Frank, wczorajszy wieczór.
http://alicja.homelinux.com/news/img_6244.jpg
Dobry wieczór,
dopiero dzisiaj moglam spokojnie usiąść do komputera i przeczytać co się dzieje w Budzie. Jestem wstrząśnięta tym co pisze Malgosia, wierzyć się nie chce, że można być tak podlym!
Malgosiu, trzymaj się. W poniedzialek będę ściskać kciuki, aby wszystko skończylo się jak najlepiej dla Ciebie.
Taaaaka gora swiatecznej poczty przerobiona; ale jestem dumna z siebie 🙂
Alicjo, a co tak swietujecie z Mlekiem Dziewicy w kielichach? 🙂
Babo
Nic nie swietujemy, tylko tak przed swiętami dorocznie, po sąsiedzku… 🙂
Niech się do was przyklei, dobre na każdą porę roku:
http://www.youtube.com/watch?v=EOs2TSXTOkQ
Powtarzam się, ale wrzucam, bo Mania mnie ochrzani, ze na sąsiedni dałam, a tu nie. No i jak najbardziej, przecież Mieciowa-przewodnik!!! Swoja droga, strasznie mi jej tutaj brakuje – od tamtego czasu nie mam z nią kontaktu 🙁
I na blog nie zagląda.
http://alicja.homelinux.com/news/Polska-2008/Warszawa/
Do mnie dziś przykleiło się wspomnienie tego:
http://pl.youtube.com/watch?v=tdUObuucfHc
Alicjo, też to lubię! 🙂
Hortensjo, dziękuję!!!! 🙂
Ooo, ja się też wczoraj włóczyłam:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/xse-Pcmj1GAuXSokneajfA
Gosicek…
nie dokładaj do nostalgii!!
Cholera jasna….
To może, Alicjo, trochę Szwajcarii, żebyś się jednak zdecydowała… 🙂
http://picasaweb.google.pl/goha.koziol/Szwajcaria082008R#
Ty chyba jednak chcesz w ucho, gosicek… dobrze, że mam gdzie jechać, albo mi się tak wydaje.
😆
Gosicku, piękne zdjęcia! 🙂
Już taka pora, że o alkoholu wolno, no nie? 😉 😀
http://pl.youtube.com/watch?v=d9jVaoJf-7o
Akurat ten utwór Dżemu kojarzy mi się z jednym gościem z długimi włosami, z kapeluszem kowbojskim i dżinsami obszytymi misternie drobnymi kwiatuszkami w okolicy bioder. Podobno robota własna. Moja koleżanka mi kiedyś powiedziała, jak mijałyśmy go na ulicy, że zawsze, gdy go widzi , przypomina sobie tekst: Whiskey, moja żono 😀
To jeszcze ostatnia moja kołysanka. Jutro już nie będę miała niestety dostępu do Was, zwłaszcza o tej porze. Tak więc natchniona waszymi zdjęciami- lirycznie i pięknie Czerwony Tulipan:
http://greencat.wrzuta.pl/audio/6KyEETGMKC/
Pozdrawiam, dziękuję i ……na razie! 🙂
Jestem wstrząśnięta, tym co przydarzyło się Małgosi.
Mam nadzieję, że uda się Jej odzyskać pieniądze.
Ale co się uszarpie i nerwów zje.
A tu święta za pasem, pełno pracy (podejrzewam, że Małgosia maluje pełną parą z myślą o ewentualnych zakupach Jej ikon na prezenty świąteczne) i niepewność dachu nad głową.
Koszmar.
Musisz walczyć, Małgosiu.
Myślę, że to co płacisz za wynajem, wystarczyłoby na spłaty rat kredytu za własne lokum.
Trzymaj się, Małgoniu i nie trzymaj nas długo w niepewności.
Gosicku, a dużo masz jeszcze takich ukrytych zdjęć w koszyczku?
To wyciągaj prędko i podziel się z przyjaciółmi. 🙂
Piękne wspomnienia z pięknych wakacji.
Niesamowite są te jeziora wśród gór, a szmaragdowa woda piękna.
Ceny pewnie też piękne.
Idę spać, nie ma jak własna łożnica.
Prawda Mieteczkowo?
I gdzie Ty się podziewasz? Miałaś zajrzeć. 🙁
Mieteckowa gdzieś sie włóczy, nie widziałam jej od owego września. Paskuda…. ale lubimy ją 😉
A nawet kochamy.
Patyczaki znalazłam!!!
A to moi znajomi kumple z Kingston. Daja po strunach 😉
http://www.youtube.com/watch?v=uG-lhrtEcvI&feature=channel
Dobry poniedzialek! 🙂
Alicjo, gdzie te patyczaki?
Fajnych masz kumpli, zapoznaj nas 😉
Ide sobie zrobic kawy, moze mnie troche wyprostuje, na azie 🙂
razie, nie gazie
Zima sie jeszcze nie pokazala, wiec troche jesiennych obrazkow: http://picasaweb.google.de/babaelaw/Jesien#
Widze, ze jeszcze spicie, co trzeba zrobic, zeby Was obudzic?
Moze to: http://de.youtube.com/watch?v=z2MJwXDvLmo&feature=related
Dobry dzień, Babeczko! 🙂
Ja nie śpię, nie mogę zjeść śniadania, bo próbuję rozwiazać Twoją zagadkę.
Poddaję się. Widzę z opisu, że to jest Freising, ale dalej nie rozumiem dlaczego Bach.
Szukałam na różnych stronach i nic nie znalazłam.
Podnoszę więc cztery łapy do góry i poddaję się.
To teraz zjem już spokojnie i udam się na nieprzyjemną rozmowę, która mnie czeka, a którą odkładam.
To nara! 😀
Mam nadzieję, że Małgosia radzi sobie z problemem.
Wpadłam na sekundkę podziękować Wszystkim Budowiczom za życzenia imieninowe, dobre słowa i serdeczne myśli skierowane w moją stronę.
Nie sądzę żebym miała okazję póżniej, więc już teraz składam serdeczne życzenia
ZDROWYCH I RADOSNCH SWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
((………………….)
((…………………(,)
((………………..[__]
((………………..[__]
((………………..[__]
((………………(____)
((_,?*?**?*?,_)) ((_,?*?**?*?,_))
…………((_,?*?*? ?*?*?,_))..?°
Małgosiu – dopiero teraz doczytałam, mam nadzieję, że to się dobrze skończy. Poczucie bezkarności i bezczelność niektórych osób jest wprost niesamowita. Może te towarzyskie powiązania ich jednak nie uratują
Życzę Ci powodzenia w dochodzeniu swoich praw.
Oh, Myshecko!
Jak się cieszę, że się odezwałaś. 🙂
Przesyłam Ci serdeczne myśli i nadzieje.
Dzięki za życzenia, niech dla Ciebie te Święta będą czasem pokoju i optymizmu.
Odezwę się jeszcze z jakimś obrazkiem, jak to ja. 🙂
Pozwalam sobie przytulić się do Ciebie, Mysiu.
Mysho 🙂 również WESOŁYCH ŚWIĄT 🙂 🙂 🙂
Myszce – pogodnych Swiat dla Ciebie i wszystkiego dobrego 🙂
MtSiodemeczko – co z tym Bachem? Moja wersja picasy tlumaczy wszystko automatycznie na niemiecki, a co widac na zalaczonym obrazku? 😀
A ja jestem tepota komputerowa – nie uwierzysz, jak dlugo szukalam, zanim znalazlam, skad Ty wiesz, ze to Freising, bo przeciez nigdzie o tym nie wspomnialam 😯 ?
Poza tym nie rozumiem, dlaczego widac tam moj adres, czy Ty, MzSiodemeczko mozesz mi to wytlumaczyc. I co zrobic, zeby nie?
Czy ta trudna rozmowa juz za Toba? Jesli nie, to zabierz ze soba 🙂 🙂
Jest nadzieja. Na razie dostałam zapewnienie, że mogę zostać w mieszkaniu do zawarcia porozumienia. Oby nie zmienili zdania……Ale co będzie o godz. 16 tego nie wiem. Żona tego radcy jest nie obliczalna! Zobaczę, jak jutro to wszystko się skończy u notariusza…….
Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy!!!!! 🙂
Zjadło mi poprzedni komentarz. Wrrrrr!
Napisałam do Małgosi, żeby była czujna, bo to wszystko dobrze nie wygląda. Nie podajasz Małgosiu, czego właściwie dotyczyć ma ugoda.
Do Babeczki napisałam, że adres widzi tylko Ona, gdy wchodzi na swoją stronę zalogowana, jeżeli chce zobaczyć, to co my widzimy musi się wylogować.
Nazwę zdjęcia można zobaczyć w zakładce z prawej strony, podczas edycji zdjęcia:
„Informacje o zdjęciu
Nov 1, 2008
1600×1200 pikseli ? 434 KB
więcej informacji”
Kiedy klikniesz więcej informacji wyświetli się między innymi nazwa pliku:
Nazwa pliku: freising 089.jpg 😉
Na zdjęciu z Bachem widzę pole, drogę, rzeczkę i drzewo.
Nie mam żadnej wiedzy muzycznej i z niczym mi się ten widok nie kojarzy, więc dalej nie wiem dlaczego Bach. 🙁
Jeszcze nie rozmawiałam, ale zaraz pójdę. 🙁
Mt7, notarialnie się zobowiążą do przekształcenia z lokatorskiego we własnościowe i sami poniosą koszty tego a ja kupię jak chciałam – własnościowe mieszkanie.
Oby tylko – czego się obawiam- nie było tak ,że dalsze „negocjacje” nie miały na celu przejęcie kolejnych pieniędzy. Wpłacisz i nigdy nie odzyskasz. W starciu z panem G. jesteś bez szans. To stary oszust i cwaniak.
Myślę, że ważne tu są terminy i zobowiązania stron.
Ktoś znający się na rzeczy powinien Małgosię wspierać.
Mysha!!!
My z Tobą, przed swietami i po, pamietaj!!!
MtSiodemeczko, dziekuje za wyjasnienia. To z tym Freisingiem udalo mi sie rozgrysc po dlugim szukaniu, na to drugie pewnie nigdy bym nie wpadla 🙁 .
A Bach to strumien po niemiecku 🙂
Malgosiu, czy notariusza wyznaczylas Ty, czy strona przeciwna? Jezeli jest to „Twoj” notariusz, to raczej tak sporzadzi umowe, zebys nie byla narazona na strate, bo wlasciwie, to on bierze to ryzyko na siebie.
Babo, notariusz mój, zaznajomiony z całą sprawą. Tym razem będą bardzo skrupulatne, zabezpieczające mnie negocjacje. Nie będę sama.
Małgosiu powinnaś zrobić prosty rachunek Od ceny mieszkania odejmij wszystkie zobowiązania które na nim ciążą ( kredyt + odsetki które musi zapłacić właściciel ), oraz to ile właściciele muszą zapłacić by je przekształcić we własnościowe. Będziesz wiedziała o co idzie gra.
Małgosiu!
Co to znaczy przekształcenie na mieszkanie własnościowe? Dlaczego nie sprzedaż, tak jak było w umowie przedwstepnej? Czy Ty jesteś członkiem tej spółdzielni?
Tak, jak mówi Marek; musisz bardzo uważać!
Powodzenia!
Marku, tak będzie właśnie. 🙂 Dzięki za rady. Skłamałabym , gdybym powiedziała, że się nie denerwuję, jak to wyjdzie w praniu. Jeden cud się zdarzył. Kobiety z policją nie było. Ale jak przed chwilą goście do sasiadów pomylili dzwonki, to mało co zawału nie dostałam. Jak ja bym chciała by to się już skończyło…..
Jednej rzeczy nie rozumiem, dlaczego Ty z jakimś prawnikiem ustalasz coś, a jego żona robi co chce, nie respektując ustaleń.
Jeżeli obowiązuje współwłasność lokalu, to bez zgody obu właścicieli nic nie można zrobić.
Co to za dziwna sytuacja, że Ty, Małgosiu, boisz się policji.
Trudno mi to pojąć, wygląda jakby ktoś był niespełna rozumu. 🙁
Jędrzeju, w tym właśnie był problem. Lokatorskiego jako takiego nie można sprzedać. Można sprzedać tylko prawo do lokalu . Mój warunek był – kupuję lokal, nie prawo do niego. Tak zreszta miałam w umowie. Niestety – nienotarialnej 🙁 Ale nawet tutejszy sędzia powiedział, że w razie czego sąd by mi przyznał podwójny zwrot zadatku. On nie chce kłopotów (spotkałam dziś jego żonę na schodach sądu- okazuje się ,że jest tu biegłą), ja chcę mieszkanie bo wyjatkowo atrakcyjne pod każdym względem. Zwrot podwójnego zadatku i tak byłby trudny. Ciągnęło by się w nieskończoność a potem jeszcze mógłby być problem z egzekucja. Facet ma kilka kredytów. W razie czego, banki pierwsze w kolejce. 🙁 Porozumienie to najlepsza rzecz w takiej sytuacji. Dziś usłyszałam, że nie ja jedna sie na nich nadziałam…….
Jędrzeju, w przypadku mieszkania spółdzielczego właścicielem jest spółdzielnia i to ona wyraża zgodę na oddanie lokalu w użytkowanie innemu członkowi spółdzielni. Może się nie zgodzić, bo może mieć członków oczekujących na mieszkania.
We własnościowym prawie do lokalu, właścicielem prawa do mieszkania jest osoba fizyczna i ona decyduje komu chce sprzedać mieszkanie. I w jednym i drugim przypadku trzeba zostać członkiem spółdzielni, tak jak w budynku wielorodzinnym trzeba przystąpić do współnoty mieszkaniowej, bo administruje się całym budynkiem i nie można swojego kawałka podłogi zawiesić w chmurach.
Mt7, po prostu nigdy nie zrobiłam niczego niezgodnego z prawem i nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Mam stanowczo za bardzo uczciwą naturę. Do tego świadomość , że umowa najmu wygasła i fakt, że nie należę do kłótliwych i pyskatych. Przegrywam w pyskówkach na całego bo nie umiem odpłacić agresją. Bałam się, ze jak przyjda, to ja nie poradzę sobie bo niby co miałabym zrobić ? Dla mnie to jakiś koszmar!
Myshko,
Wesolych Swiąt, zdrowia i pogody 🙂
Można dla własnościowego prawa założyć księgę wieczystą dla mieszkania wraz z przypisanym kawałkiem gruntu, ale to jest tylko dodatkowy koszt i kłopot z osobnym opłacaniem podatku gruntowego i za użytkowanie wieczyste do gminy.
Zarządcą budynku i tak jest dalej spóldzielnia, a spóldzielnia to zbiór osób, członków spółdzielni. Oni decydują o wszystkim, ale nie chce to dotrzeć do głów, ciągle się ludziom wydaje, że to jacyś ONI dają, zabierają, zrobią, a już poszanowanie dla własności wspólnej – tragedia.
No co zrobić.
Ale mnie zażyłaś z tym Bachem, Babecko 😆
Małgosiu!
Wybacz, ale ja w dalszym ciągu nie rozumiem czego ma dotyczyć porozumienie, o którym mówisz. Jak możesz zawierać porozumienie z kimś, kto nie jest właścicielem mieszkania, ponadto bezprawnie wziął od Ciebie zadatek?
Jeżeli umowa przedwstępna spełnia wszelkie warunki formalne, nie musi być zawierana u notariusza. Zawarcie tej umowy, w moim przekonaniu, automatycznie gwarantuje Ci prawo dalszego użytkowania mieszkania i nikt, nawet z policją, nie ma prawa wymuszać na Tobie opuszczenia mieszkania.
W tej chwili to ci ludzie, z którymi zawarłaś umowę, mają problem z wywiazaniem się z niej i próbują wymusić na Tobie zmianę jej warunków, przez zawarcie tego porozumienia, żeby uciec od odpowiedzialności.
Musisz jeszcze raz dokładnie to przemyśleć i poradzić się znajomych prawników, zanim cokolwiek podpiszesz.
Małgosiu pamiętaj cały czas ,że masz do czynienia z parą oszustów działających wspólnie. To klasyczny przykład . Oboje źli w jednakowym stopniu tylko przed tobą żona odgrywa rolę tej gorszej. Tylko po to by cię zmiękczyć i żebyś działała tak jak oni oczekują . To Ona przyprowadzała kupców gdy byliście po „słowie” . To ona straszy cie natychmiastową eksmisją i policją. On to planuje i wykorzysta każdą twoją słabość i błąd. On wie że się boisz utraty pieniędzy i liczy na to że wpadniesz w panikę i trafi na ten moment okradnie cię ze wszystkiego .
Uczciwie przyznam, że wystraszył mnie kolega prokurator, który stwierdził, że to wcale nie sprawa dla prokuratury, że umowa jest bardzo sprytnie napisana etc. To prawda, bardzo się boję utraty pieniędzy, To dla mnie wielka suma. Bardzo ciężko zapracowana. 🙁 Choć też zdaję sobie sprawę, ze prokurator mógł być tu tendencyjny bo to jednak mała miejscowość. Wiem, że mogłabym złożyć doniesienie do innej prokuratury, ale czy skutek nie będzie taki sam? Wszystko zależy od interpretacji. Prokurator powiedział, że nikt mi nie uwierzy, że nie wiedziałam co podpisuję. Każda z osobna informacja nie wzbudziła moich wątpliwości, ale skutek prawny tak a nie inaczej umieszczonych sformułowań może być różnie interpretowany. Nie znam się. Dla mnie to czarna magia. To co na moja logikę jest w porządku jest „kruczkiem prawnym”. Nie na darmo siedział facet nad ta umowa ponad godzinę. Twierdził, że niby mu komputer nawala….
Basiu/Myshko!
Jestem święcie przekonany, że nie musisz składać żadnych życzeń z wyprzedzeniem. Jeszcze długo będziesz mogła składać okolicznościowe życzenia w terminach właściwych dla tych okoliczności. 🙂
Ja, ze swej strony, składam Ci oczywiście Serdeczne Życzenia Wszystkiego co Dobre, ale życzenia świąteczne będę składał Ci koło Świąt, noworoczne koło Nowego Roku, a potem Wielkanocne, Pierwszomajowe, Imieninowe, … i jakie tylko sobie życzysz; długo, a nawet jeszcze dłużej!
Howgh! 🙂
Wiecie co, jednak jak człowiek nie wie wszystkiego, jest spokojniejszy 😉 Właśnie zajrzałam na blog Bobika (nie przeglądałam dotąd) i co znajduję – Emi, okazuje się, że to jakiś pies. Niby nic – „emi” to tylko nick od pierwszej litery mojego imienia, ale poczułam się dziwnie 😉 …psy też przecież lubię, ale jednak dziwnie 🙂
Ciao amici!!!
Widze,ze Malgosia wpadla w tarapaty 🙁 Przede wszystkim nie dac sie zastraszyc i walczyc do konca!!!!!!!!!! Trzymam za powodzenie akcjii!
A i nasza Myshka sie odezwala.Sle usciski i zycze powrotu do zdrowka 🙂
W wekend nie moglam do budy juz doczlapac,bo bylam pozno w domu.
Zwiedzalam sobie Amsterdam!! Jakos nigdy nie mialam czasu,zeby sobie pospacerowac po Amsterdamie.Zawsze szybo,szybko i jakos to miasto mi do serca nie przypadlo.Ale teraz zmieniam zdanie!! Milo jest przechadzac sie wzdluz kanalow,chlonac te „miedzynarodowa” atmosfere.Turystow zreszta zatrzesienie.Oczywiscie wreszcie bylam w muzeum Van Gogha.Uczta dla oczu nie z tej ziemi!! Zdjec nie budziet,bo nie smialam.Wszedzie kamery,kontrole itp.Zreszta inni tez nie pstrykali zdjec,wiec mnie nie wypadalo.Do Rijksmuzeum nie udalo nam sie dostac,bo kolejka gigant.Pol roku czekania,ale co sie odwlecze……………….
Przegladam zdjecia.Jak zawalcze z maszyna,to sprobuje do budy dzisiaj,albo jutro je wrzucic 🙂
Teraz sciskam i …………………..ide walczyc z aparatura!!
Hej.
o rany,rzuciłam okiem w inne miejsce, znowu ta Emi, zaczyna mnie osaczać 😉 , ciekawe jakiej rasy to piesek, może coś by to wyjaśniło…
No tutaj znajdziecie owoce mojej wedrowki po Amsterdamie!
Zdjecia z dzielnicy „rozowej” wyszly troszke zamglone 🙁
http://picasaweb.google.com/Ana.aleksandra1/AmsterdamAmsterdamseGrachten?authkey=6JyJE8SNwoY#
Uffffffffff
W pewnym sensie Małgosiecka juz wygrała! Bo noleźli sie tutok ludzie gotowi wesprzeć jom choćby ino dobrym słowem. A cy tamta beskurcyja nojdzie choć jedno takie bezinteresowne wsparcie? Wątpie.
No to ślijmy dobre fluidy w dwie strony: ku Mysecce i ku Małgosiecce. Ik kłopoty som róznego rodzaju, ale nase dobre fluidy majom działanie uniwersalne! Niek działajom! 🙂
No tak, spotkać sobowtóra, to jest średnia przyjemność. 🙁
Pół biedy, jak jest jakaś zbieżność poglądów.
Może przerób trochę swojego nicka, żeby was nie mylono.
Może jakoś eMi i jeszcze coś.
Włos mi się zjeżył, jak przeczytałam o problemach Małgosi… 🙁
A Myshy – zdrowia, zdrowia, zdrowia!
Sliczne zdjecia, Ano, przypomnialy mi nasz pobyt w Amsterdamie dwa lata temu, tez zima. Bardzo mi sie to miasto podoba.
Twoje zdjęcia, Anecko, wydzielają zapach malizny. Nie wiem, czy zauważyłaś. 😯
Ja natomiast bezskutecznie rozglądałam się za poprzednimi zdjęciami. Skasowałaś je? 🙁
Zaiste, same kanały w tym mieście. 🙂
Dobrze chociaż, że domy nie moczą nóg w wodzie.
Baaardzo sympatycznie wygląda, jak spokojne, nieduże miasto. To przez tą zabudowę. Coś mnie w tych domach zaskoczyło, wszędzie angielskie okna. Czy one są takie dobre i praktyczne, że tak powszechnie stosowane?
Anie ręka zadrżała w wesołej dzielnicy, albo taka dyskretna była.
Zobaczyłam też budynek z napisem ‚Galeria Marc Chagall’ i wejście do… piwnicy.
Naprawdę jest tam ta galeria, czy tak ktoś sobie nazwał sklep.
Ja poproszę o jeszcze, jeżeli można. Nie wybieram się, w dającej się przewidzieć przyszłości, do Amsterdamu, to sobie chociaż przez szybkę popatrzę. 🙂
Mrrrał!
Coś ostatnio za rzadko tu zaglądam chyba i stąd wiele sprrraw mi umyka 🙁
Jako ta myszeczka.
A pal diabli koci piarrr!
➡ Myshecko!
Kurrruj nam się, kurrruj!
I wrrracaj rrrychło!
Bo za kim ja po blogu będę ganiał?
Zdrrrówka!
Blejk Kot
http://picasaweb.google.com/Ana.aleksandra1
Tutaj Marysienko powinny byc poprzednie albumy.U mnie sie wszystko otwiera ?!
Masz racje,ze ze malizna smierdzi,ale za wiele czasu nie mielismy.Postaram sie przy najblizszej okazji nadrobic zaniedbania i razem „pospacerujemy” nad amsterdamskimi kanalami 😉
Co do dzielnicy rozowej,fakt reka mi zadrzala,bo tak glupio jakos ‚panienki” fotografowac,gdy one w „pracy: 😆
A Galeria „Chagall”,to troszke inne wdzieki pokazuje 😉
Się nieinteligentnie spytam; co to jest malizna? I jak ona pachnie? 😉
Mrrrał!
Mam jeszcze małe mrrrr do Małgosi.
Nie znam się na ludzkim prrrawie, ale jakby ktoś chciał zgonić mnie z mojego monitorrra, to 👿
No, krrrótko mrrrucząc to on miałby prrroblem 😈 nie ja.
Zwłaszcza, że od 1 listopada do 31 marca obowiązuje zakaz eksmisji kotów z monitorrra!
A jeszcze jakby temu komuś dach parzył łapki, to tym barrrdziej bym się nie rrruszył, tylko grrrał na zwłokę.
No, ale ja nie jestem człowiekiem.
Pozdrrrawiam serrrdecznie
Blejk Kot
No tak…
Blejk Kot za Myshą sie będzie uganiał… wyszło kocię z worka!
Mrrrał!
Jędrzeju!
Po mojemu malizna ma coś wspólnego z golizną.
Znaczy, że czegoś jest za mało.
Zwłaszcza w grrrudniu.
:brrr:
Ale nie zamierzam dalej drrrążyć tematu, gdyż jako zwierzę naturrralnie futerrrkowe nie czuję się kompetentny.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Alicjo!
Kocię z worrrka???
😯
No… tak mi wyszło (szydło z worka) , Blejku 😉
Jakby co, to do mnie jak w dym, skarpetki udziergam i inne takie szaliki.
Informuje,ze „malizna” to brak czegos !!!
W tym wypadku,fotek z miasta kanalow,ot i cala sprawa 😉
Teraz pozegnam szanowne towarzystwo,bo jutro ide z rana „machac” rakieta,tymczasem………………………………………………………..
A copke, Alecko? A copke? Chociaz… jak sie uprzeć, to zamiast copki mozno nałozyć na głowe skarpetke. Ale wte trza 3 skarpetki na osobe wyryktować, a nie dwie 🙂
Oo! Jesce Anecka! Ale „malizna” to chyba nie po holendersku? 🙂
Teraz się otworzyły i pokazały poprzednie zdjęcia, a poprzednio wyświetlał mi info, że nie innych dostępnych albumów.
A swoją drogą, to ciekawe, czy upublicznienie zdjęcia pani z wystawy domu nie całkiem prywatnego, jest naruszeniem jej dóbr osobistych zgodnie z ustawą o ochronie ….
To chyba racej tako poni powinna zapłacić za zrobienie jej reklamy 🙂
Jo juz ide w budzie legnąć. Dobrej nocki! 🙂
Mrrrał!
A ja jeszcze na dobrrranoc wrzucę na taki temacik:
Generrralnie to ja jestem tzw. lokalnym patriotą, ale czasami to mam wątpliwości :/
No bo co można o czymś takim sądzić?
Duma, czy wstyd?
Dobrrranoc!
Blejk Kot
Blejku, a co Ty na noc czytasz, Koteczku?
Czy czytałeś apel TyżAlecki i mój, żebyś trochę opowiedział, co u Was słychać? 🙂
O copkach to jutro, Owczarku! też potrafię, a jak!
Zostawiłam następującą prośbę na blogu Bobika
http://www.blog-bobika.eu/?p=122#comment-6070
zobaczymy, nicku emi używam od 1,5 roku i nie chciałbym aby dochodziło do nieporozumień 🙁
Małgosiu. Dla pocieszenia – do poprzednich komentarzy pragnę tylko dodać, że w obowiązującym w naszym kraju prawie, nie przwiduje się możliwości wywalenia kogoś z mieszkania z dnia na dzień, nawet przez Policję, o ile ten ktoś zajmował mieszkanie na podstawie tytułu prawnego – tak jak to było w twoim wypadku. Nie możesz więc się dać zastraszyć, bo istnieją stosowne procedury, a w sytuacji, gdyby ktoś siłą próbował cię wyrzucić z mieszkania, to ty masz prawo wezwać policję. Mam nadzieję, że w twojej umowie rzeczywiście jest mowa o zadatku a nie o zaliczce?
Owczarku, tu i wyżej napchało się spamu:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=48#comment-66728
Emi, chyba za wcześnie to zrobiłaś, bo teraz pojawiła się Emi, ale nie sprawia wrażenia, że czytała wcześniejsze wpisy.
Pozwoliłam sobie zwrócić jej uwagę na Twój wpis. Nie wiem, czy pomoże. Widzę, że jest Emi i Babcia Emi (czy podobnie), to może być trudne.
A może czytała i ignoruje.
Mój komentarz czeka u Bobika na akceptację. 🙁
Ja jak większość ludzi uważałam, że zadatek i zaliczka to to samo. Tu jest jasno wyłożone:
http://prawoity.pl/wiadomosci/zadatek-zaliczka
Z tego wynika, że jeżeli Małgosia dała zadatek i odstąpiła od umowy, bo nie odpowiadają Jej warunki realizacji umowy, to może być problem z przepadkiem zadatku.
Tu jest bardzo cienki lód i doprecyzowanie umowy przez notariusza uważam za niezbędne.
Zaczynam wreszcie coś rozumieć.
Babka Emi. To jest osoba, która podpisuje się babka z Gdyni, a czasem pisze w imieniu swojego pieska, który naprawdę wabi się Emi. Osoba nie czytuje blogów „Polityki”, podczytuje tylko mój, gdzie emi się nie produkowała jak dotąd 😉 Poznaliśmy ją na blogu naszego wspólnego blogowego przyjaciela, fomy. Wygląda na osobę roztrzepaną i roztargnioną, ale sympatyczną i na pewno nie ma złej woli 🙂 Jak pisała swoje dzisiaj, mogła jeszcze emi nie przeczytać, bo pierwszy raz się czeka na wpuszczenie. Bobik już jej właśnie zwrócił uwagę.
Za Małgosię i oczywiście za myshę nieustająco trzymam kciuki!
Dzięki, Pani Dorotecko. 🙂
Wracając do zaliczek.
Dalej jest to dla mnie nieostre w kwestii przepadku.
Rozumiem – zadatek ma funcję odszkodowawczą i można domagać się podwójnego zwrotu, gdy zawini strona sprzedająca.
Natomiast zarówno zaliczka jak i zadatek mogą przepaść, jeżeli strona kupująca odstąpi od umowy, lub z jej winy nie dochodzi do wykonania umowy. Tu nie widzę różnicy, albo jest ona dla mnie niedostrzegalna.
Problemem jest kwestia winy, bo jeżeli sprzedający zdecydował się sprzedać lokal spółdzielczy (lokatorskie prawo do lokalu) za niewygórowaną cenę, z myślą o tym, że nie będzie ponosił kosztów wykupu mieszkania i zakładania ksiąg wieczystych, a kupujący przystał na cenę i warunki, ale nie sprecyzował, że chce kupić własnościowe mieszkanie z założoną księgą, to może być problem. Wszystko zależy od dobrej woli stron.
Z tego, że Małgosia mówi o dalszych wpłatach może wynikać, że sprzedający mówi – dobrze, wykupię mieszkanie i założę księgę, ale nie za te pieniądze, proszę dopłacić tyle i tyle.
Z tego, że Małgosia podkreśla wolę działania zgodnie z prawem, wynika, że nie cała kwota ma być ujawniona w umowie. Praktyka wydaje się dosyć powszechna, ale niebezpieczna – o etycznej stronie nie wspominając. Urzędy skarbowe radzą sobie z umowami kupna-sprzedaży wymierzając opłaty od wartości rynkowej przedmiotu sprzedaży, czyba że …
Dochód ze sprzedaży lokalu objęty jest podatkiem dochodowym, a nakłady związane z przysposobieniem lokalu do sprzedaży raczej nikogo nie obchodzą.
Sprawa nie jest łatwa, mam nadzieję, że ten notariusz pomoże rozwiązać problem.
Mam nadzieję, że Małgosia wybaczy mi te rozważania, ale próbowałam jakoś zrozumieć sytuację.
Hej, ludu pracujący, ja też się bierę! 🙂
Zima zawitala!
Zawitała, a wszystko jeszcze tak soczyście zielone. 🙁
Znikam do późnego wieczora.
Witojcie Górole! Nosompiyrw to kciołech Wos pozdrowić łod
Góroli spod Skiełka Kontaktowego. Mój Baca Jontek mówił
coby kajsi znalyż łowcarka, bo jest nom łokrutnie potrzebny
do gunienia baranów, co to ich tela sie nalęgło. Baco, moze
by my sie domówili? He?
Mt7 – dziękuję za poparcie mnie u Bobika 🙂 – faktycznie mój wpis czekał długo w poczekalni i część osób mogła go nie zauważyć. Mam nadzieję, że teraz już ta sprawa sie wyjaśni
Pani Doroto zaglądam czasem na blog fomy i poznałam Babkę z Gdyni 🙂 tak przypuszczałam, że to Ona jest autorką blogowego psiaka Emi, absolutnie nie posądzam Jej o złą wolę, ale trochę umiaru w mnożeniu bytów z Emi chyba sie przyda 😉 Naprawdę poczułam się z tym wysypem nicków „Emi” dość fatalnie
A teraz, jak widać, ona się boi, że ktoś jej psikusy robi, ale mam nadzieję, że Bobik jej wszystko mailowo łopatologicznie wyłoży 🙂
Życze Wam obu tylko takich problemów 😉
Pani Doroto – wyjaśniłam i załagodziłam strachy, mam nadzieję 🙂 Dziękuję za akcję uświadamiającą w Budzie i u Pana Piotra 🙂 Może było trochę zamieszania, ale chyba będzie dobrze 🙂
Kochani, dzięki że trzymaliście kciuki!!!!! 🙂 Było sporo nerwów, twoje rozważania mt7 sa jak najbardziej poprawne. Wszystko zależy od interpretacji i podejścia do tematu. Na szczęście podpisałam dziś akt notarialny umowy przedwstępnej sprzedaży, Wynika z niej, że w tym tygodniu muszą spłacić bank, w następnym- przekształcić w spółdzielni, potem- księgi i dopiero jak wszystko wyregulują- dam resztę pieniędzy. Suma pozostaje taka, jak na samym początku, czyli nic nie tracę.Do tego jest zapis o przekazaniu mi mieszkania w posiadanie.A wszystko dzięki czujności i sprytowi pewnej nietoperzycy 😉 🙂 oraz Waszym pozytywnym fluidom!!!!!! 😀
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ!
Malgosiu,
jakże się cieszę, że udalo Ci się pomyślnie zalatwić sprawę 😀
Hortensjo, 🙂
Malgosiu, fajnie, kamien z serducha 🙂
Skoro zima nadeszla, to znaczy, ze swieta jednak beda w tym roku, wiec czas piec ciasteczka 🙂 Lece do kuchni!
Babo 🙂 A co pieczesz? Pierniczki czy kruche? Masz cerbera na etacie by wypieki dotrwały do świąt? U mnie strasznie ciężko z odkładaniem zjadania wypieków na później 🙄
Dla Was wszystkich Kochani:
http://pl.youtube.com/watch?v=kcwxeJM0T04
Dzisiaj kruche, laskowo-orzechowe! Pierniczkow nie pieke, bo pod domem jest sklepik z norymberskimi i moi je uwielbiaja. Nie warto konkurowac 😉 A cerbera, o dziwo, nie trzeba – rodzina jakos zdyscyplinowana (pod tym wzgledem) 🙂
Swietna muzyczka, Malgosiu!
Ciasto wlasnie odpoczywa w lodowce, nie wiem, czy mu tam dobrze (mnie by nie bylo), ale kaza w przepisie, wiec wlozylam. Potem bedzie strasznie twarde i trzeba je bedzie najpierw chyba podgrzac, bo nie da sie z nim nic zrobic, wiec jaki jest cel tego cwiczenia?
Babo, uwielbiam tę płytę All4one. To specjalnie dla ciebie:
http://pl.youtube.com/watch?v=JE_S18c1H-8
Moja siostra robi wspaniałe ciasteczka orzechowe. Ciekawe, czy w tym roku da się namówić?…. 🙄
Witajcie,
jak to piknie,ze udalo sie Malgosi sprawe na wlasciwe tory skierowac 🙂
Bardzo mnie ta wiesc ucieszyla!!
Trzeba chyba wzniesc toast za szczesliwy koniec i za wspaniala pomoc wszystkich budowniczych!!!!!!!!!!!!!!
Babo nie wiem,czy te odrobine mrozu mozna zima nazwac,no ale nich Ci bedzie 😉
W mojej krainie za to pada i pada 🙁 Mysle sobie,ze to niebo tak nad moim tenisowym losem placze.W tym roku cos nam sie nie wiedzie i co drugi raz dokopuja nam do hmmmmmmmmmmmm……………………………………..
Moze w przyszlym bedzie lepiej??
Tymczasem biegne po kielicha,hej.
Acha,skoro chwalicie sie ciastwczkami,to i ja musze zapowiedziec,ze wkrotce zabieram sie za robienie rogalikow z marmolada.Chce nimi moich kolegow z kursu wloskiego poczestowac,bo niedlugo nasze „italianskie Boze Narodzenie” 🙂
Ano, zdecydowanie należy wznieść toast za wspaniałą pomoc budowniczych!!!! 😀
Wasze zdrowie Owczarkówkowa braci! 🙂
Zdrowie! I dziekuje za sliczny akompaniament 🙂 bardzo pasujacy do pieczenia ciasteczek. Za chwile wedruja do pieca, biedaczki 😉
Babo, bardzo proszę! 🙂 Cieszę się, że muzyka przypadła do gustu. Moja ścisła czołówka ulubieńców w domowych zasobach CD. Od już ok. 10 lat…..
Wpadłam, żeby wyrazić radość, że sprawy się dobrze potoczyły.
Cieszę się bardzo, Małgoniu, niech jak najszybciej to mieszkanie będzie Twoje. 🙂
Idę spać, bo nie utulę się do snu i nie wstanę rano.
Trzymajcie się ciepło i ciasteczkowo. 🙂
Mt7, dzięki. To na dobranoc- dobranocka ode mnie, zanim nie zajrzy tu Jędrzej : 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WT_r9C9Jstw
A to ostatnio na zaśnięcie puszcza mi moja Weronisia 🙂 :
http://pl.youtube.com/watch?v=PI-bahSSMdU
Uff… kamień z serca, Małgosiu! 😀 Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że Weronika nie odczuła zbyt mocno ostatnich napięć. Śpijcie dobrze! 🙂
Pięknych snów wszystkim życzę. 🙂
„Ptaszek idiota,
glupszy niz sie zdaje,
strojny barwna krajka,
z glowa jak makowka,
nieprzyjaciel kota,
ojciec pieciu jajek,
z ktorych kazde jajko pelne jest polglowka…”
Upieczone. Alez zapach 🙂 Jutro bedzie migdalowo, a moze imbirowo?
O, widzę, że Małgosia uśmiechnięta, śpiewa piosenki, rozmawia o ciasteczkach …
Chyba wszystko się dobrze ułożyło.
„Wszystko dobre, co się dobrze kończy”, tak podobno powiedział Pan Shakespeare. 🙂
To ja mam Kołysankę dla Małgosi, na dobranoc.
Dobranoc! 🙂
Jo tyz sie uśmiechom, ze sie Małgosiecce udało 🙂
Ale śpiewać lepiej nie bede, bo kie jo zacne śpiewać, to syćka z Owcarkówki ucieknom 🙂
Ale za to ja mam dla Ciebie Owczarku, bardzo szczególną kołysankę.
Może Ci się spodoba? 🙂
Ooo! Lakota Lullaby pewnie, ze pikne, Jędrzejecku! Ale starom sie jesce nie usnąć, bo fce jesce kosmicny wpis skońcyć 🙂
No to poczekamy! 🙂
O, czy to znaczy: Kolysanka dla kota? 🙂
Tez nie ide spac, czekam, bedzie nieziemsko?
Jesce pare minutek, Jędrzejecku 🙂
Babecko, moze i bedzie nieziemsko, ale bardziej dosłownie niz w przenośni 🙂
TeżAlicjo, Weronika strasznie to przeżyła, mimo, że od razu odesłałam ją do swoich rodziców by nie widziała całej tej nerwówki. Teraz dostanie wymarzonego pieska by jej wynagrodzić stres. Ja będę miała nowe wyzwanie- moją alergię na roztocza lubiące sierść piesków. 🙂
Jędrzeju, piekna kołysanka! 🙂
przeczyałam całe i jest fajne podoba mi sie to tak duzo ale przeczytałam naprawde to jest bardzo ładny wierszyk takiego bym nigdy nie na pisała bardzo ładny mi sie podoba
}{{}fajne znaczki ?{} to ładny jest wierszyk mi sie bardzo bardzo podoba
bardzo ładny bardzo jeszcze by był to było by jeszcze fajniejsze naprawde i pozdrawiam bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo ładny ładny mi sie podoba i powiem jeszcze jedno kto go pisał to ma bardzo ładny talent do pisania naprwde ja tak pisze to ja mysle ze to jest bardzo ładny talent bardzo pozdrawiem papa
POZDRAWIAM WSZYSTKICH Z CHEŁMŻY BARDZO POZDRAWIAM papa