Niek zyjom policjanci z Myślenic!

Moi ostomili, co dobrego mozecie pedzieć o Myślenicak? Jo potela mogłek pedzieć o nik dwie dobre rzecy. Jedno to tako, ze nad tym nieduzym miasteckiem na południe od Krakowa wznosom sie pikne góry. Duzo nizse od Tater, to prowda. Nawet od mojego Turbacza duzo nizse. Ale jednak pikne. Łagodne, zielone i piknie radujące oko. Haj.

Drugo pikno rzec to tako, ze jest tamok barzo ładny rynek, otocony piknymi zabytkowymi domkami. Ocywiście som w nasym kraju hyrniejse rynki, jak choćby ten krakowski z Kościołem Mariackim. Abo ten w Kamierzu Dolnym. Ale rynek myślenicki – tyz mo swój klimacik. Bajako.

No a od niedowna moge o Myślenicak pedzieć jesce jednom dobrom rzec: majom tamok barzo porządnyk policjantów. Uświadomiłek se to, kie natrafiłek na pewnom podwójnie dobrom wiadomość . Cemu podwójnie? A bo po pierwse – dotycy ona ludzi, ftórzy zachowali sie barzo ślachetnie. A po drugie – jest to historia ze scynścliwym zakońceniem. Syćko wydarzyło sie na pocątku nowego roku. Posłuchojcie:

Podczas patrolu dwóch funkcjonariuszy przejeżdżało przez most na ul. Piłsudskiego w Myślenicach. Jeden z nich spostrzegł psa dryfującego na krze na środku Raby. Zanim mundurowi dotarli na miejsce, zwierzę wpadło pod lód i resztkami sił próbowało się wydostać. W tej sytuacji policjanci – nie czekając na pomoc innych służb – weszli do wody i sami dotarli do psa.
Okazało się, że uratowany czworonóg to suczka Sara poszukiwana przez właściciela od kilku dni. Zaginęła w noc sylwestrową – dzięki funkcjonariuszom cała i zdrowa wróciła do domu.

Ot, króciutko (nawet sakramencko króciutko) notka o wydarzeniu, ftóre nie trafiło chyba na cołówke zodnej wozniejsej gazety. Nic mi tyz nie wiadomo o tym, coby ftórokolwiek ze stacji telewizyjnyk o tym gwarzyła. Bo media jak to media – wolom godać, co sie złego wydarzyło niz o tym, co sie zadziało piknego. Ba jo nie jestem mediami, ino owcarkiem podhalańskim, więc z prowdziwom przyjemnościom przekazuje wom te piknom informacje o funkcjonariusak, ftórzy nie zesli na psy, ino zesli do psa – niby te dwa sformułowania brzmiom barzo podobnie, a jakze odmienne znacenia majom! Haj.

Cy myśleniccy policjanci wykazali sie jakimsi scególnym bohaterstwem? Cóż… wiadomość, ftórom wom zacytowołek, jest tak skrótowo, ze trudno w niej noleźć odpowiedź na to pytanie. Bywołek w Myślenicak nie roz, podcas róznyk swoik owcarkowyk włócęg, widywołek płynącom tamok rzeke Rabe… i moge pedzieć telo, ze w tamtyk okolicak jest ona dosyć płytko i racej nie wyglądo na niebezpiecnom. Nie dlo dorosłego cłowieka w kozdym rozie. Ale górskie rzeki majom to do siebie, ze nawet te płytkie, ciche i spokojne umiom przeinacyć sie w sakramencko niebezpiecne. Jako była Raba w owyk pierwsyk dniak stycnia – tego nie wiem. Moze wchodzenie do niej było ryzykowne, a moze nie? Ba nawet jeśli nie było i nawet jeśli w związku z tym ta policyjno akcja nie wymagała zbyt wielkiej dzielności, to na pewno wymagała przynajmniej kapecki dobrego serca dlo bidnej zywiny. I tego serca myślenickim policjantom nie zabrakło!

Heeej! Domyślom sie, ze niejeden z cytającyk ten wpis jeździ casem w nase pikne góry hyrnom „zakopiankom”. A „zakopianka”, jak wiadomo, wiedzie między inksymi przez Myślenice. No to tak mi sie widzi, ostomili, ze teroz bedzie sie wom przejezdzało przez te miejscowość duzo przyjemniej niz potela. Bedzie sie wom przejezdzało przyjemniej, bo bedziecie mieli świadomość, ze oto mocie na swej trasie miastecko, ka porządku pilnujom barzo porządni stróze prawa. I tyk właśnie strózów zdrowie piknie wypijmy! Juz przynose zapas Smadnego Mnicha, coby kozdy, fto mo ochote, napił sie wroz ze mnom. Zdrowie myślenickik policjantów! Hau!

P.S.1. Ba okazji do picia momy, ostomili, więcej. Bo dzisiok momy piknom rocnice ślubu Anecki i Pona Aneckowego. No to pijmy piknie zdrowie Poństwa Aneckowyk! 😀

P.S.2. A w najblizsom środe – Motyleckowe urodziny bedziemy mieli. No to zdrowie Motylecka! 😀