Brawa dlo tłumaca!

Przed rokiem gwarzyłek jo tutok o piknej ksiązecce, ka opowiedziano została prowdziwo historia siumnego Boba z Londynu. Bocycie, fto to był ten Bob? Ano taki jeden bidny bezdomny kot. Pewnego dnia trafił on na równie bidnego ulicnego grajka, ftóry nazywoł sie pon James Bowen. Ze zywina wyglądała straśnie płóno, pon Bowen zlitowoł sie nad niom piknie i postanowił sie niom zaopiekować. No i wkrótce ci dwaj stali sie parom piknyk przyjaciół. Dutków nie mieli, porządnej chałupy tyz nie mieli (ino byle jakom klitke od opieki społecnej), mieli za to siebie i to wystarcyło, coby pon Bowen był scynśliwsy niz niejeden milioner, a Bob scynśliwsy niz niejeden zwierzok zyjący w willi wyzej wymienionego milionera.

Heeej! Nie wiem, cy wiecie, ba teroz jest do dostania w księgarniak ksiązka Świat według Boba. Kie jom przecytocie, to piknie poznocie dalse przygody tej niezwykłej pary, casem śmiesne, casem straśne, a casami śmiesno-straśne.

Nojdziecie tyz tamok gorzć informacji praktycnyk. Na przikład takom, ze od kociego mruczenia zrastają się złamane kości.* Podobno wibracje ryktowane przez to „mrrr-mrrr” tak właśnie działajom. No to na mój dusiu! Przecie nieco ponad pół roku temu naso Alecka miała złamanom ręke! Kielo casu jej kość musiała sie zrastać? Dokładnie nie boce. Ale wiem juz jedno – z całom pewnościom zrastałaby sie duzo dłuzej, kieby nie to, ze Mrusiecka była w poblizu i mrucała piknie. Haj.

Jedno rzec mnie w tej ksiązecce zaskocyła. Podtytuł. A właściwie jego polskie tłumacenie: Dalsze przygody ulicznego kota i jego człowieka. Moje zaskocenie wzięło sie stela, ze w oryginale jest mowa nie o kocie i jego cłowieku, ino na odwyrtke: o cłowieku i jego kocie. O, prose piknie: The further adventures of one man and his street-wise cat. No to jak w końcu jest krucafuks? Fto tutok do kogo nalezy? Bob do pona Bowena cy pon Bowen do Boba? Właściwie to mozno by spytać, jak to w ogóle jest w związkak ludzko-kocik? Fto jest właścicielem kogo? I jak prowidłowo powinno brzmieć hyrne zdanie z elementorza: „Ala ma kota” cy „Kot ma Alę”? Ocywiście, mozno pedzieć, ze cłowiek i kot piknie nalezom do siebie nawzajem. Ale… fto do kogo bardziej? He? I cóz… Rózni róznie mogom o tym ukwalować. Ba jo – kie pozirom na takie obrazki jako ten, abo ten, to dochodze do wniosku, ze to kot jest ponem, a cłowiek – podwładnym. No chyba, ze jakisi cłek widzi w futrzastym stworzeniu nie kompana, ino wyłącnie narzędzie do łapania mysy w stodole. To wte moze być inacej. Ba w pozostałyk wypadkak – wierchuje kot. Pon Bowen zreśtom zdoje sie potwierdzać to, co godom, bo pado na przikład tak: Zgodnie ze starym powiedzeniem to kot wybiera ciebie, a nie ty jego.**

W inksym miejscu przyznoje: Będąc z Bobem, sporo się nauczyłem. […] Nauczył mnie równie dużo, jeśli nie więcej, niż wszyscy ludzie, jakich znałem. Od dnia naszego spotkania udzielił mi lekcji z tylu przedmiotów: odpowiedzialności, przyjaźni, bezinteresowności.*** Cyli sprawa jest jasno: Bob jest w tym układzie wozniejsy, bo jest tutok mistrzem, zaś pon Bowen – ino jego ucniokiem. I ślus.

Tak więc, moi ostomili, jo godom, ze prawidłowo jest polsko wersja tytułu, a nie angielsko. I myśle, ze w związku z tym pikne gratulacje nalezom sie tłumacowi Świata według Boba, ponu Andrzejowi Wajsowi. Bo to chyba rzadko rzec, coby tłumacenie było lepse niz oryginał. A w tej ksiązecce – właśnie z tom rzadkom rzecom momy piknie do cynienia. Brawo, ponie tłumacu! Pikne brawo! Hau!

P.S.1. O! A 1 lipca mieli my rocnice ślubu Olecki. No to zdrowie Olecki i Pona Olecowego! 😀

P.S.2. Z kolei w najblizsom środe, 8 lipca, bedziemy mieli Babeckowe imieniny. A zatem… zdrowie Babecki! 😀

P.S.3. A w niedziele 26 lipca – potrójne świętowanie w Owcarkówce! Imieniny Aneckowe, Aneckowo-Schroniskowe i Fusilleckowe. Zdrowie Anecki, Anecki Schroniskowej i Fusillecki! 😀

* J. Bowen, Świat według Boba. Dalsze przygody ulicznego kota i jego człowieka, przeł. A. Wajs. Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, Warszawa 2014, s. 238.
** Ibidem, s. 118.
*** Ibidem, 179.