Pon Hannawald juz sie nie frasuje

Jak sie cuł pon Hannawald, kie w sezonie 2001/2002 nie ino zajął pierwse miejsce w Turnieju Śtyrek Skocni, ale zarozem był pierwsym cłekiem w historii, ftóry wygroł syćkie śtyry konkursy tego turnieju? Nietrudno sie domyślić. Na pewno był sakramencko scynśliwy. W rocku 2003 – pewnie nadal miło mu sie robiło, kie zbocowoł se ten pikny triumf. Ba w rocku 2004 – pewnie było mu juz mniej miło. A w kolejnyk rokak – jesce mniej. Cemu? Cóz. Pomyślmy, jak mogły wyglądać jego spotkania z inksymi skockami. Wyglądały zapewne tak…

PON HANNAWALD: Witojcie, krzesny!

INKSY SKOCEK: A, witojcie!

PON HANNAWALD: No to pogodojmy se o skokak narciarskik.

INKSY SKOCEK: Yyyyy… Ino jak? Wy zdobyliście komplet pierwsyk miejsc w Turnieju Śtyrek Skocni, a jo – nie. Więc choć obaj jesteśmy skockami, to doświadcenia momy rózne. Cyli… nie za barzo momy o cym godać.

PON HANNAWALD: Bajuści. Skoda.

INKSY SKOCEK: Ano skoda.

PON HANNAWALD: No to do widzenia, krzesny.

INKSY SKOCEK: Do widzenia.

I tak przez dobryk kilkanoście roków. Z kozdym skockiem tak samo. I przez to z roku na rok pon Hannawald był coroz bardziej bidny. Coroz bardziej samotny. I coroz bardziej zafrasowany. Haj.

Jak zatem rozumieć to, ze w trakcie tego ostatniego Turnieju obiecoł postawić piwo temu skockowi, ftóry wygro z nasym Kamilem? Jo nimom wątpliwości, ze on śpekulowoł tak: Na mój dusiu! Nawarzyłek se piwa z tym śtyrokrotnym zwycięstwem w TCS. Oj, nawarzyłek! Jesce zeby to było piwo Smadny Mnich abo Guinnes, to by było pół bidy. Ale nie! To jest jakiesi paskudne piwsko z najpaskudniejsego browaru! To piwo marki „Samotność”! O, Jezusickuuuu! Cy juz nimo dlo mnie zodnej nadziei? Ano… zdoje sie, ze właśnie jest. Ten polski górol spod samiućkik Tater skace teroz barzo piknie. Moze więc on wreście wygro syćkie śtyry konkursy, jako jo downo temu wygrołek? I moze z nim wreście bede mioł o cym godać? Na mój dusiu! Oby tak sie stało! Oby! Jeśli jednak… ftosi wygro z tym Polakiem choć roz, to – krucafuks! – bedzie musioł pomóc mi w piciu tego sakramenckiego piwska. Bo jo sam – nie doje juz rady.

I o to właśnie, ostomili, sło z tym stawianiem piwa. O nic inksego, ino dokładnie o to. Haj.

Jak sie potocył Turniej – to juz ocywiście piknie wiecie. Nas Kamil piknie powtórzył wycyn pona Hannawalda. Nie wiem, cy oglądoliście w telewizji transmisje z końcącego całom impreze sobotniego konkursu. Jeśli nie, to tutok mozecie uwidzieć pikny triumf nasego Kamila i to, co działo sie po jego ostatnim skoku. A w okolicak trzynostej minuty – uwidzicie, jak pon Hannawald gratuluje nasemu mistrzowi piknego sukcesu. No i zwróćcie uwage na kufe Miemca – widać, ze jest piknie uśmiechnięto. Ba moim zdaniem widać na niej jesce cosi – ulge, wielkom piknom ulge. A ta ulga wyniko ocywiście z tego, ze samotność, ftóro doskwierała mu od 2002 rocku, wreście przeminęła. To niescynsne piwo, ftórego se nawarzył, w jednej kwili piknie wyparowało. Bo wreście hyrny miemiecki skocek nolozł inksego skocka, ze ftórym bedzie mioł o cym godać.

Tak więc, ostomili, radujemy sie piknie z tego, cego nas Kamil na tyk śtyrek skocniak dokonoł. Ale opróc nos raduje sie tyz pon Hannawald. I fto wie? Moze ta jego radość jest nawet więkso niz naso? Mnie w kozdym rozie wcale by to nie dziwiło. Hau!

P.S. Ostomili, wklejom ten wpis i… zaroz rusom w Bory Tucholskie. Cemu? No bo – nieftórzy być moze to bocom – rok temu piknie obiecołek sarenkom z tyk Borów, ze zabiere je do Warsiawy na tegorocne Paśporty Polityki. Transmisja na zywo z tego wydarzenia bedzie we wtorek wiecorem w TVN-ie. Jeśli bedziecie oglądać i jeśli nagle dostrzezecie tamok jakiesi sarenki – to bedziecie piknie wiedzieli, skąd one sie tamok wzięły. A jo sam o syćkim piknie wom opowiem, kie z tej gali powróce. No to… do zobacenia wkrótce po rozdaniu Paśportów!