Zasługa Pietrka Żyły

O, Jezusickuuu! Ale pikno sie nom ta olimpiada zrobiła! Jeden medal złoty i jeden brązowy to jest cosi, co nie udało sie nom na zodnyk zimowyk igrzyskak XX wieku. A w XXI? Ano… potela dwa rozy wypadli my lepiej i dwa rozy gorzej niz w Pjongczangu. Cyli teroz w sumie posło nom nieźle. A jak nieźle – to tyz piknie. Bajako.

Na mój dusiu! Brawo Dawid! Brawo Stefan! Brawo Maciek! A przede syćkim brawo Kamil, ftóry łącnie – w sobote i w poniedziałek – wywalcył dlo nos jeden i jednom-cwortom medalu! Brawa ocywiście nalezom sie tyz ponu Horngacherowi i całej ekipie, ftóro pomogła wyryktować nasyk skocków. A co z Pietrkiem Żyłom? Cy on, choć skakoł tamok ino na treningak, zasługuje na brawa? Ano… zasługuje. Bo nie wiem, cy wiecie, ale roz ten nas Pietrek postanowił przejść sie po tamtejsej wiosce olimpijskiej. No i chodził se tak, chodził, chodził… jaz w pewnej kwili natknął sie na wysokom na jakiesi dwa metry figure biołego tygrysa. Ocywiście był to tygrys Soohorang – pikno maskotka piknyk koreańskik igrzysk.

– Hehe, fajny kotecek! – pedzioł do siebie Pietrek i rusył dalej zwiedzać wioske.
– Krzesny! – usłysoł nagle za plecami. – Cy moge uścisnąć wom ręke?

Pietrek stanął, a potem zrobił w tył zwrot. Rozejrzoł sie… ale poza owym „koteckiem” nikogo w poblizu nie było.

– Na mój dusicku! – zawołoł Pietrek. – Fto to godoł? Przecie nie ta zabawka-olbrzym!
– A niby cemu nie? – odrzekła „zabawka-olbrzym”.

Krucafuks! Pietrek zemdloł. Ocuciło go klepanie po kufie. Otworzył ocy i… uwidzioł, ze to ten cały Soohorang tak go klepie. Pochyloł sie nad nasym narciorzem i delikatnie praskoł roz w lewy policek, a roz w prawy.

– O, Jezusicku!- zawołoł Pietrek. – Cuje, ze muse wartko zemdleć nazod!
– Nie mdlejcie, krzesny! Piknie pytom, nie mdlejcie! – zacął błagać tygrys.
– Dobrze, ale pod jednym warunkiem – pedzioł Pietrek. – Musicie przyznać, ze nie jesteście zodnom śtucnom beskurcyjom, ino tamok w środku siedzi jakisi chłop, ftóry zwycajnie se ze mnie śpasuje.
– Cóż, przyznoje, ze sytuacja jest nietypowo – rzekł Soohorang. – Ale przysięgom wom, ze zodnego chłopa we mnie nimo. Jestem – jak zeście sami pedzieli – śtucnom beskurcyjom.
– No to moze jesteście zdalnie sterowani przez kogosi? – dociekoł Pietrek.
– Tyz nie – pedziała olimpijsko maskotka. – Prowda jest tako, ze kie przechodziliście koło mnie wy – najzabawniejsy skocek świata, to ta waso zabawność ryktowała takie fluidy, ze jo – ozyłek. Najzwycajniej w świecie ozyłek.
– Niemozliwe! – wykrzyknął Pietrek.
– A powiedzcie mi krzesny – rzekł spokojnie Soohorang – co jest bardziej niemozliwe: ze śtucno postać ozyje cy ze dyktator Korei Północnej złagodnieje?
– No… ocywiście, ze bardziej niemozliwe jest to drugie – odpowiedzioł Pietrek.
– A widzicie! – triumfowoł Soohorang. – A jednak… Kim Dzong Un złagodnioł!
– On złagodnioł? – zdumioł sie Pietrek.
– A nie? – śtucny tygrys odpowiedzioł pytoniem na pytonie. – Przecie swoje czirliderki na te olimpiade przysłoł. I zgodził sie, coby jego Koreanki północne zagroły w jednej druzynie hokejowej z Koreankami południowymi. Obie rzecy jesce pare tyźni temu były nie do pomyślenia!
– Ano były – Pietrek nie mógł sie nie zgodzić.
– Właśnie! – godoł dalej Soohorang. – Tymcasem na wieść, ze do Pjongczangu przyjedzie hyrny arcyzabawny skocek, cyli wy, to ku zdumieniu całego świata ten okrutny tyran… przynajmniej na kwile… stoł sie kapecke mniej okrutny. Zatem skoro pod wasym wpływem stała sie rzec bardziej niemozliwo, to niby cemu nie miałaby sie stać ta mniej niemozliwo, cyli ozywienie maskotki, ftórom jo jestem?

Na mój dusiu! Z logicnego punktu widzenia – nie mozno było temu wywodowi nic zarzucić.

– To jak? – spytoł pikny symbol koreańskiej olimpiady. – Moge dostąpić piknego zascytu i uścisnąć ręke najwięksego wesołka w historii skoków narciarskik?
– Hehe! Niekze ta – zgodził sie Pietrek i podoł nowemu znajomemu swojom dłoń. – Ale w takim rozie jo tyz mom ku wom piknom prośbe: cy mozecie kopnąć mnie w rzyć? Ot, tak na scynście dlo nasej polskiej druzyny.

Soohorang piknie sie zgodził. No i Pietrek obyrtnął sie ku niemu tyłem, a ten – najpikniej jak ino umioł – kopnął nasego sportowca. Nie wierzycie? To poźrejcie na zdjęcie nojdujące sie tutok.

Tak więc, moi ostomili, sami widzicie, ze ten złoty medal Kamila i brązowy całej druzyny to pikny skutek owego kopnięcia. A jedyne, cego nalezy załować, to ze Soohorang kopnął Pietrka po konkursie na średniej skocni, a nie przed. Ba wniosek z tej całej historii jest prosty: na syćkie zimowe igrzyska trza zabierać Pietrka Żyłe. Nawet wte, kie bedzie juz mioł dziewięćdziesiont roków. I koniecnie musi on spotykać sie z olimpijskimi maskotkami. Jeśli tak bedzie, to i w rocku 2022, i w 2026, i w 2030… mozemy być spokojni, ze nasi skockowie nadal bedom piknie stawali na olimpijskik podiumak. Hau!

P.S.1. Pod ostatnim wpisem zawędrowoł do Owcarkówki nowy gość – Verbenecka. Powitać Verbenecke barzo piknie! 🙂

P.S.2. No a pikne medale piknymi medalami, ba w nasej budzie w ten poniedziałek mieli my jesce jednom okazje do świętowania – Wawrzeckowe urodziny. Zdrowie Wawrzecka! 🙂

P.S.3. A w najblizsom środe tyz świętujemy piknie, bo to w tym dniu Jagusickowe urodziny bedom. Zdrowie Jagusicki! 🙂