Kogo boi sie myśliwy?

Na mój dusicku! Teroz to juz nie ino Starsi Panowie wiedzom, ze lepiej wybrać sie na grzyby (ewentualnie na ryby) niz na lwy-by. Jak donosi Gazeta Wyborco, w piknyk lasak Puscy Karpackiej miało miejsce „starcie” między Kołem Grzybiarek „Rydz” a Kołem Łowieckim „Żbik”. Na cym to starcie polegało? Gazeta blizsyk scegółów nie podoje. Ba miejmy nadzieje, ze była to ino słowno sarpacka, nie ręcno. Z artykułu mozno dowiedzieć sie telo, ze do tej piknej puscy przybyli myśliwi, coby se postrzelać do bidnej zywiny. Ba prociwiły sie temu miejscowe grzybiorki. No bo wiadomo: cłowiek strzelo, Pon Bóg kule nosi, ale on przecie jest juz stary, więc moze cegosi niedowidzieć i niefcący ponieść nie tamok, ka trza. I jeśli w okolicak trajektorii tyk kul ftosi akurat zbiero prowdziwki – niescynście gotowe.

No i kie myśliwi fcieli rozpocąć swojom polowacke, grzybiorki stanęły im na drodze, za broń mając ino wiklinowe kosyki i transparenty z napisami: „Puszcza Karpacka dla grzybiarek nie myśliwych”, „Zamień strzelbę na koszyk” i „‚Koło grzybiarek ‚Rydz’ mówi nie polowaniom zbiorowym”. Ftosi mógłby spytać, cy takie transparenty były w stanie zatrzymać uzbrojonyk w strzelby polowacy? Na mój dusiu! Okazuje sie, ze… były! Bo choć – jako godołek – nie wiem dokładnie, jaki był przebieg sarpacki, to wiem, jaki był jej wynik: grzybiorki wierchowały, a amatorzy zabijania zającków i sarenek jak niepysni musieli wycofać sie i wrócić do domu, coby tamok zjeść zalanego wrzątkiem gotowca z supermarketu zamiast upolowanej własnoręcnie dzicyzny. Haj.

Ka diabeł nie moze, tam babe pośle? Niezupełnie. Bo po tej zwycięskiej stronie noleźli sie tyz… mężczyźni w „umundurowaniu” grzybiarek. To właśnie oni wsparli kobiety w proteście przeciwko polowaniom, które zagrażają bezpieczeństwu innych ludzi, którzy korzystają z lasów.

Heeej! Wiadomo, jakim prawom podlego przekazywano z ust do ust plotka. Tak więc pewnie juz za niedługo w środowisku łowieckim ozejdzie sie hyr o straśliwyk, krwiozercyk grzybiorkak, ftóre pozerajom myśliwyk zywcem, wroz ze skórom, kośćmi i całym zapasem nabojów.

A pewnie niejeden z wos, ostomili, nie roz i nie dwa słysoł historie o tym, jak to kasi w lesie spokojny spacerowic, cęsto z małymi dziećmi, pragnący nasycić sie piknem nasej polskiej przyrody, natrafioł nagle na gromade przynapityk fudamentów z dubeltówkami, wykrzykującyk: Precki stela! My tutok polujemy!

Ha! Teroz… kie cosi takiego wom sie przytrafi, to spokojnie mozecie odpowiedzieć: A my tutok zbieromy grzyby.

– Co?! Grzyby?! – wykrzyknom wte przerazeni polowace. – O, Jezusicku! Grzybiorze! Nie! Litości! Darujcie nom zycie! Ratunkuuuuuu!!!

I zaroz pierzchnom, ka pieprz rośnie. Tamok zreśtom tyz nie bedom mieli lekko, bo dlo odmiany dobierom sie im do skóry plantatorzy pieprzu.

Co w tyk okolicnościak mógłbyk doradzić polowacom? Cóz… starodowno zasada głosi, ze kie nie mozes kogosi pokonać, to sie do niego przyłąc. Zgodnie z tom zasadom, sanowni polowace, po prostu zróbcie to, do cego wzywały wos te grzybiorki: zamieńcie strzelby na kosyki. Tak bedzie zdecydowanie zdrowiej i dlo wos, i dlo leśnej zywiny, i dlo syćkik wędrującyk po lesie ludzi. A zdrowie przecie jest najwozniejse. Hau!

P.S.1. A juz jutro – Yanockowe urodziny momy. No to zdrowie Yanocka! 🙂

P.S.2. Dwa dni później – urodziny Borsuckowe. Ostomili, zdrowie Borsucka! 🙂