Jak pon Adamowicz gwarzył z Ponem Bóckiem o WOŚP-ie

Właśnie minął rok od tego pełnego przygnębienia popołudnia, kie ozesła sie wieść, ze nie udało sie uratować prezydenta Gdańska, pona Pawła Adamowicza – pomorł od ran zadanyk przez jednegoz tyk ludzi, co to kochajom nienawidzić bliźnik. W okolicak tej rocnicy nieftóre media (no bo wiadomo, ze nie syćkie) piknie zbocowały postać tego siumnego samorządowca. Ale jak nietrudno sie domyślić – we wspomnieniak wierchowoł nastrój smutku.

Tymcasem tamok, pośród Niebieskik Wierchów, ka pon Adamowicz zyje teroz – zodnego smutku nimo. On sam zaś nadal piknie interesuje sie tym, co dzieje sie u nos w Polsce. No i tyz tym, co ryktuje Wielko Orkiestra Świątecnej Pomocy, ze ftórom piknie za swego ziemskiego zywobycia współpracowoł. W ostatniom niedziele nawet odbył rozmowe na ten temat z Ponem Bóckiem. Zacął Pon Bócek takimi oto słowami:

– Witoj, Pawełecku, ostomiły! Chociaz… dzisiok to moze racej nalezałoby powitać cie zawołaniem: „sie ma”?
– Bajuści, Ponie Bócku – pedzioł pon Adamowicz. – Momy przecie 12 stycnia 2020 rocku, dzień dwudziestego ósmego finału Wielkiej Orkiestry. Cyli barzo pikny dzień!
– Ano pikny – zgodził sie Pon Bócek. – Choć przyznom, ze jo z tym WOŚP-em mom pewien frasunek.
– Frasunek u Pona Bócka? – zdziwił sie pon Adamowicz. – Jak to mozliwe?
– Cóz – rzekł Stwórca. – Jak wiadomo, ta pikno Orkiestra bedzie grała jaze do końca świata i jeden dzień dłuzej. Wypadałoby więc chyba, cobyk jo osobiście pokierowoł organizacjom najostatniejsego finału WOŚP-u, właśnie w tym „jednym dniu dłuzej”.
– No… chyba tak – przytaknął pon Adamowicz.
– No właśnie – westchnął Pon Bócek. – Ale cy jo bede umioł to zrobić? Umiem wyryktować świat w seść dni, umiem panować nad zywiołami, umiem lecyć syćkie choroby i przywracać pomarłyk do zycia. Jeśli jednak idzie o organizowanie imprez masowyk – tutok niestety nimom zodnego doświadcenia.
– Ponie Bócku, domy rade! – odrzekł z przekonaniem pon Adamowicz. – Kie idzie o imprezy masowe, to jo cosi na ten temat wiem. Więc jak bedzie trza – chętnie pomoge.
– Uff! To piknie! – uciesył sie Pon Bócek. – Sakramencko piknie! Nie wiem ino, jak ci sie, Pawełecku, odwdzięcyć? Potrzebujes moze cegosi?
– No… właściwie… – zacął nieśmiało gdański prezydent. – Jest tako jedno sprawa. Otóz wpodłek jo na taki pomysł, coby z okazji tak piknego dnia, jakim jest 28. finał WOŚP-u, syćkik świętyk w niebie pocęstować pąckami z budyniem.* Ale jak jo wyryktuje telo pącków, coby wystarcyło dlo syćkik?
– Tutok z kolei jo barzo chętnie pomoge – oznajmił Pon Bócek. – Na produkcji i przetwórstwie zywności i napojów to jo sie akurat piknie znom. Wyryktowołek manne z nieba, przeinacyłek wode w wino, rozmnozyłek chleb… To z pąckami na pewno tyz se poradze.

No i Pon Bócek piknie pomógł prezydentowi Adamowiczowi w usmazeniu pącków z budyniem dlo syćkik świętyk. A ze był to niebiański budyń – to piknie smakowoł nawet tym, co nie za barzo go lubiom.

Inkso rzec, ze nas Stwórca kapecke przesadził – naryktowoł dwa rozy więcej pącków, niz święci byli w stanie zjeść. Ale to u Pona Bócka typowe, ze jak sie biere za robienie cegosi do jedzenia, to casem narobi więcej niz trza. Bocycie, jak to było, kie cudownie rozmnozył pięć chlebecków i dwie rybki w celu nakarmienia wielotysięcnej rzesy ludzi? Tyz za barzo rozpędził sie w tym mnozeniu. I potem uzbierało sie jaz dwanoście kosów niezjedzonyk reśtek. Na scynście z tymi pąckami bedzie łatwiej. Za niewiele ponad miesiąc jest przecie Tłusty Cwortek. Tak więc ta pąckowo nadwyzka na pewno sie nie zmarnuje. Haj.

Co zaś z tym następnym dniem po końcu świata, kie Wielko Orkiestra zagro po roz ostani? Heeej! Jo se myśle, ze bedzie piknie! No bo skoro sam pon Adamowicz bedzie tutok oficalnym doradcom Pona Bócka, to inacej być nie moze. Przecie ten hyrny gdański samorządowiec to siumny cłek, sprawny organizator, tryskający pozytywnom energiom, ftórom zarozem umie piknie zarazić inksyk. Jeśli więc zarazi niom i świętyk, i janiołki, to bedziemy mieli, ostomili, niesamowite, niezwykłe, wystrzałowe i arcyfantastycne zwieńcenie piknego dzieła pona Jurka Owsiaka i całej wielkiej ślachetnej armii pomagającyk mu ochotników. I fto wie? Moze syćka popytajom WOŚP, coby groł nie do końca świata, ino wiecnie? Syćko mozliwe, ostomili, syćko jest mozliwe… Sie ma i hau!

P.S.1. A w przysłym tyźniu – 21 stycnia – bedom Jagusickowe i Kapisoneckowe imieniny. Zdrowie Jagusicki i Kapisonecki! 🙂

P.S.2. Zaś 29 stycnia – rocnica ślubu Poństwa Aneckowyk – pikne zdowie Piknie Młodej Pary! 🙂

*Nie wiem, cy syćka to wiedzom, więc na wselki wypadek piknie informuje, ze kiesik ponu Adamowiczowi nadano przydomek Budyń. Pon prezydent mioł dwa wyjścia: obrazić sie abo podejść do sprawy z humorem. Wybroł to drugie, cemu doł wyraz na przikład w taki sposób, ze chodził se po ulicak Trójmiasta i cęstowoł napotkanyk ludzi pąckami z budyniem.