Paweł i Gaweł pod Turbaczem
Stali se my na wierchu grapy, co to nad Józki chałupom sie wznosi – my, to znacy syćkie psy ze wsi, z wyjątkiem tyk, co przyjść nie mogły, bo były do łańcucha uwiązane. No i tak staliśmy se na tej grapie i wyliśmy:
– Hauuuu! Hauu! Hauu! Hauu! Hauuuuuuu!!!
Jaz psy z paru sąsiednik wsi przybiegły ku nom.
– Cego tak wyjecie? – spytały.
– A, urządzomy se Sylwestra. Fcecie sie przyłącyć? – spytaliśmy.
– Jak Sylwestra urządzocie, to pewnie ze fcemy!
No i zaroz te psy z sąsiednik wsi wspomogły nase wycie, dzięki cemu stało sie ono jesce głośniejse.
– Hauuu!!!!! Hauuuuuuu!!!!!
A potem jesce wilki z lasu ku nom przybiegły. Były straśnie ciekawe, co my na tej grapie wyprawiomy. Pocątkowo pozirały na nos z pewnej odległości.
– Chodźcie, chodźcie! – zachęciłek. – Zaprasomy do wspólnego wycia!
– A mozemy? – spytały wilki nie do końca pewne, cy bedom wśród psów mile widziane.
– Piknie mozecie! – zawołołek. – Wrogami to my dlo siebie jesteśmy wiosnom i latem, kie musimy bronić przed womi owiec na holak. Ale teroz owce w sopak zamknięte siedzom, to nie momy powodu do sarpacki. Chodźcie!
No i wte wilki tyz przyłącyły sie do nos. Na mój dusiu! To sie dopiero wycie zacęło! Prowdziwo orkiestra! We wsi strazaki z ochotnicej strazy pozarnej majom swojom orkiestre dętom, a my wyryktowaliśmy piknom orkiestre wyjącom!
– Hauuu!!!!! Hauuu!!!!! Hau-hauuuuuuuuuu!!!!!!!
Do końca roku 2007 pozostały jesce ino śtyry godzinki. W dole ludzie niecierpliwie cekali, coby północ wybiła. Wte mieli zamiar puścić w niebo cały arsenał fajerwerków. Pare roków temu cepry przyjezdzające ku nom na Sylwestra zacęły witać Nowy Rok fajerwerkami, a nieftórzy mieskańcy mojej wsi wartko od nik ten zwycaj przejęli. No i właśnie przez te sakramenckie fajerwerki my, psy, wycie na grapie urządziłyśmy. Jo wiem, ze wielu z wos, ludzi, barzo te fajerwerki miłuje. Ale psy nie miłujom ik ani kapecke (juz Bajecka o tym godała, a potem i inksi goście budy). Jo tyz nie lubie sylwestrowyk fajerwerków. Za duzo jest przy nik ŁUBUDUM! BUM! BUM! TRZASK! WIUUUU… ŁUBUDUMMM!!! Na nicym wte skupić sie nie mozno: ani na ostroznym zakradaniu sie po kiełbase, ani na obmyślaniu nowego wpisu do bloga, ani nad nicym inksym. Na kolorowe światełka z ogni śtucnyk pozirać lubie, ale z daleka. A huku nie lubie straśnie. Ba jo to jesce pół bidy. Gorzej, ze inkse psy wpadajom w taki popłoch, jakby prowdziwo apokalipsa nastała. A najbidniejsy to jest ten pies Janieli. Story on juz, nie jaz tak jako jo, ale kondycje mo gorsom od mojej, bo nie pije tego, co dobre. I nie dlo niego takie sylwestrowe łomoty. Rok temu, kie petardy we wsi huceć zacęły, to on uciekoł, uciekoł, jaze dopiero nad Szczawnicom, przy schronisku pod Bereśnikiem sie zatrzymoł. A ze węch mo juz barzo osłabiony, nie umioł wrócić po własnyk śladak. Jo go musiołek noleźć i do jego własnej chałupy zaprowadzić.
– A cy posły se juz te diaski, co telo huku we wsi narobiły? – pytoł mnie po drodze, ciągle jesce ze strachu sie trzęsąc.
– To nie były zodne diaski – próbowołek mu wytłumacyć. – To zwycajne bździny wynalezione przez ludzi. Takie same ludzkie bździny jako dutki abo telefony komórkowe.
– E tam, godocie, krzesny! – obrusył sie pies Janieli. – Widzieliście wy telefon, coby taki huk robił? Godom wom, ze w tego Sylwestra to diaski sie wściekajom. Wynalazki moze som i ludzkie, ale w tyk wynalazkak diaski siedzom. A ludzie wywołujom je na swojom i nasom zgube!
No i nie było sposobu, coby wytłumacyć bidokowi, ze nimo sie cego bać. W tym roku zaś jest on przecie jesce storsy niz w łońskim! To cy jego serce przetrzymo kolejnego Sylwestra? A serca inksyk psów, co tyz sie tyk fajerwerków bojom? Pomyślołek, ze trza jakisi sposób na to wymyślić. Pedziołek o tym inksym psom. No i urządziliśmy w lesie ogólnowiejskom psiom narade. I ukwalowaliśmy, ze nimo to jak klin klinem: skoro ludzie ryktujom sylwestrowom zabawe ze swoimi hałasami, to my psy wyryktujemy ze swoimi. Dlotego właśnie w ostatni dzień roku na grapie nad Józkom takie wielkie wycie urządziliśmy. Cy pomogło? Piknie pomogło! Syćka pod Józkowom chałupe sie zbiegli – i ludzie ze wsi, i przyjezdni!
– Co na tej grapie sie wyprawio? Co tam sie wyprawio? – zastanawiała sie Józka, ftóro zawse wie syćko, co sie we wsi dzieje. Tym rozem jednak działo sie coś, cego nawet ona wytłumacyć nie mogła.
– Może to stado wilków? – zastanawiała sie jedno ceperka. Jako juz wiecie, w połowie miała racje, ale Stasek Kowaniecki zaroz jej odpowiedzioł:
– To nie wilki. Wilki wyjom podobnie, ale nie jaz tak głośno.
– A może to któraś z gwiazd ma tu gdzieś koncert noworoczny? – odezwoł sie jakisi ceper.
– Kieby mioł być tutok koncert, coś byk o tym wiedziała – pedziała Józka.
– Wiem! To duse potępieńców jęcom! – pedziała po namyśle Janiela.
– Ale cemu duse potępieńców akurat grape nad nasom wsiom se wybrały? – dziwił sie Wincenty.
– Nimo inksego wyjścia – pedziała Janiela. – Ftoś musi póść na grape i spytać te duse, cego im trza, coby se stąd posły.
– Właśnie! Właśnie! – zawołoł jakisi inksy ceper. – Przejechaliśmy szmat drogi, żeby hucznie świętować tutaj Sylwestra, a nie jęków jakichś potępieńców wysłuchiwać!
– No dobrze – pedzioł Wincenty. – To fto pódzie na grape z tymi dusami pogodać?
Nifot sie nie zgłasoł. Całe nase scynście ze mojej gaździny we wsi nie było, bo rodzina z Klikuszowej zaprosiła jom i bace na Sylwestra. Kieby gaździna była we wsi, zaroz posłaby z wałkiem na grape. I nawet kieby naprowde były tam duse potępieńców, zaroz by je przegoniła tamok, ka pieprz piknie se rośnie.
W końcu ukwalowano, ze powinien póść sołtys, jako najbardziej godny reprezentant wsi. Sołtys zacął sie wymigiwać. Godoł, ze nie moze, ze jest chory i właściwie powinien lezeć w chałupie w wyrku. Ale wśród zgromadzonego pod Józkowom chałupom tłumu był nas wiejski doktór. Doktór zbadoł wartko sołtysa i pedzioł, ze sołtys jest zdrów jak ryba z rydzem rozem wzięte, więc moze iść. No i bidny sołtys, wobec presji całego tłumu, musioł w końcu ulec. Pozycył ino strzelbe i naboje od Felka. I jesce latarke od jakiegoś cepra. I poseł na grape. Seł i trząsł sie ze strachu. Im blizej był wierchu grapy, tym bardziej sie trząsł. On coroz wyraźniej słysoł nase wycie, a my coroz wyraźniej jego strach culiśmy. Nie widzioł nos, nawet za pomocom latarki, bo wierch grapy gęsto porastajom smreki. No i myśmy między tymi smrekami ukryci byli. Kie sołtys doseł do granicy lasu, nagle o oblodzony korzeń sie poślizgnął i na ziem nim prasło. A kie nim prasło, zamachnął sie rękom, we ftórej latarke trzymoł. Latarka frunęła do wierchu, błysła sołtysowi w ocy, a potem sturlała sie ku dołowi. Pies sołtysa, kie swego pona uwidzioł, odruchowo podbiegł ku niemu i zacął mu kufe wylizywać. Sołtys wydoł z siebie przeraźliwy ryk.
– Ratunku! – zawołoł. – To pocałunek śmierzci! Potępiono dusa pocałunkiem śmierzci mnie obdarzyła!
Fcioł przegnać potępionom duse, cyli własnego psa, wymachując strzelbom. Nagle strzelba wypaliła i odstrzeliła górnom cynść jednego smreka. I ta górno cynść smreka prosto na sołtysa spadła.
– Diask! Diask mnie zaatakowoł! Pomocyyyy!!! – dorł sie sołtys, ze chyba na Słowacji słyseć go musieli. Zamiast zwycajnie zrucić smreka z siebie, zacął sie z nim samotać. Wreście zerwoł sie na równe nogi. Sięgnął po zapas nabojów i zacął do „napastnika” strzelać. Kie naboje mu sie skońcyły, rzucił strzelbe i uciekaca ku dołowi!
– Coście uwidzieli? Coście tamok, krzesny, uwidzieli? – dopytywała sie Józka, kie sołtys był juz z powrotem pod jej chałupom.
Sołtys cięzko dychoł. Osołomiony wolno dochodził do siebie. Wreście pedzioł:
– Straśliwe rzecy! Na tej grapie jakosi dziura do piekła sie otwarła! Ogień piekielny tak mnie oślepił, ze mało wzroku nie straciłek! A potem jedno z potępionyk dus do mojej kufy przylgła i zacęła obsypywać mnie trupimi pocałunkami! A ocy tej dusy były jako u seryjnego mordercy! A zęby jako u wampira! Na koniec diask sfrunął na mnie z wierchu i zacął mnie drapać swoimi piekielnymi pazurami!
– Sołtys prowde godo! – zawołała Janiela. – Poźrejcie, jakom mo poranionom kufe! Rzecywiście diask musioł go pazurami posiekać!
No, to prowda, ze sołtys mioł na kufie pare zadrapań. Skoro samotoł sie spanikowany z tym smrekiem, to dziwne by było, kieby ik nie mioł.
– No dobrze – odezwoł sie ten ceper, co narzekoł, ze taki śmat drogi ku nasej wsi przebył. – A spytał pan te potępione dusze, czego im trzeba, żeby sobie poszły?
– Cyście osaleli, panocku?! – wykrzyknął sołtys. – Nie było casu na zadawanie pytań! Musiołek wartko uciekać, inacej te ancykrysty wciągłyby mnie na wse w piekielnom otchłań!
– Uciekajmy stąd! – zawołała jedno z ceperek. – Już nigdy więcej nie przyjadę tu na Sylwestra!
– Boje sie, ze beskurcyje nikogo stąd nie wypuscom – pedzioł Wincenty. – Trza sie w kościele schronić. Ino tamok nos nie dopadnom.
No i syćka ku kościołowi pognali. Zaroz z przykościelnej plebanii wysli zdziwieni probosc i wikary. Oglądali właśnie „Pretty Woman” – moze bocycie, ze sła w sylwestrowom noc w telewizji – i przez to nawet nie zwrócili uwagi na wycia, ftóre w całej wsi było słychać. Kie ludzie opowiedzieli, co sie dzieje, wikary zrobił sie mokrzusieńki od potu i trzymając sie za głowe wołoł:
– To koniec świata! Doczekaliśmy się końca świata!
A potem jakby go cosi opętało, przedorł sie przez tłum, wbiegł do dzwonnicy i zacął z całej siły za śnur od dzwona ciągnąć. Na mój dusiu! Syćka bladzi jako świezy śnieg, z jednej strony kościelny dzwon dudni na trwoge, z drugiej kilka tuzinów psów i wilków wyje… Takiego Sylwestra w mojej wsi to jesce nie było!
Ino probosc coś nie barzo dowierzoł opowieściom sołtysa o spotkaniu z siłami zła. Fcioł koniecnie póśc na grape. Kie mu odradzano, pedzioł, ze pódzie z wodom święconom.
– A kielo, jegomościu, tej wody ze sobom zabierecie? – spytoł sołtys. – Liter? Dwa litry? Dwa litry wody święconej przeciwko takiej piekielnej armii to telo co dwa pistolce przeciwko dywizji pancernej!
Probosc i tak fcioł iść, więc go najsilniejse chłopy we wsi chyciły i pedziały mu, ze dlo jego własnego dobra go nie puscom.
Przy wtórze dzwonu ludzie zacęli gorliwie pieśni kościelne wyśpiewywać i zdrowaśki odmawiać. Fto sie zmieścił, stoł w kościele, fto sie nie zmieścił, pod kościołem stoł. Pozirołek z grapy na to syćko, bo kościół z grapy nad Józkom barzo dobrze widać. Heeej! Rozmodlonyk ludzi z mojej wsi widziołek jo nie roz. Ale coby syćkie przyjezdne cepry były takie rozmodlone – to uwidziołek po roz pierwsy!
A my dalej se wyliśmy. Wyliśmy, wyliśmy, wyliśmy… Wreście pies Janieli, co to – jako juz godołek – mo przytępiony węch, spytoł:
– Kielo godzin jest?
Pozostałe psy i syćkie wilki przerwały wycie, zadarły łby do wierchu i mocno wciągły powietrze w nosy.
– Trzydzieści dziewięć minut po północy – odpowiedzieliśmy chórem psu Janieli.
– To juz o tej godzinie ludzie chyba nie bedom tyk straśliwyk diabelskik huków ryktować – stwierdził pies Janieli.
– Chyba nie – zgodziłek sie. – Jo se myśle, ze juz tego wycia na dzisiok wystarcy.
Syćkie psy i wilki przyznały mi racje. Podziękowaliśmy se nawzajem za wspólnom sylwestrowom zabawe i rozesliśmy sie: psy posły do chałup, a wilki do lasu. Ludzie zaś, choć myśmy juz ucichli, jaz do rana w kościele i pod kościołem pozostali. Dzięki temu przez calusieńkom sylwestrowom noc nie wybuchła u nos najmniejso petardecka.
A nad ranem mojo gaździna z bacom wracali autem z Klikuszowej. Kie przejezdzając koło kościoła, uwidzieli tłumek jako w odpust abo Boze Ciało, przystanęli i posli spytać, co sie dzieje. Kie usłyseli, co sie wydarzyło, gaździna postanowiła póść na grape. Fcieli gaździne zatrzymać, jako wceśniej zatrzymali probosca, ale ona kie sie uprze, to nawet wielko armia małego kaprala by jej nie zatrzymała. No i gaździna posła. A na wierchu grapy odkryła całom mase odciśniętyk w śniegu psik i wilcyk śladów. Uwidziała tyz rozstrzelany przez sołtysa górny kawałek smreka. Wartko zesła do wsi opowiedzieć o tym, co widziała. Kie ludzie dowiedzieli sie, co to za „duse potępieńców” wyły, odetchli z ulgom.
– Cyli syćko piknie sie wyjaśniło – pedziała Józka. – Ale po co telo psów posło wyć na tej grapie?
– Widocnie wlazła tam jakosi suka, co miała sakramaneckom ciecke. Psy poleciały ku niej, a te wycia to były ik zaloty – wyjaśniła gaździna.
Zreśtom niewozne, jak wyjaśniła. Wozne, ze wiele psów cującyk wielki strach przed sylwestrowymi fajerwerkami udało sie przed tym strachem uchronić. I tak oto po roz pierwsy w historii świata wydarzył sie taki Sylwester, kie to psy napędziły stracha ludziom, a nie ludzie psom. Hau!
P.S. A w budzie jest nowy gość – Jacka! No to powitojmy piknie Smadnym Mnichem na gorąco! Na gorąco, bo na polu mróz przecie 🙂
Komentarze
Owczarku,
bo nie ma to jak SPOSOBEM wziąć przeciwności, sposobem! Oni strzelaja, to im zawyć kapeckę.
A serio, to nie jest śmieszne dla zwierzatek, takie strzelanie. Rozumny homo sapiący mógłby sobie odpuścić, piesek ma słuch 1000 razy bardziej czuły, niż człowiek. Z praktyki znam przypadek owczarka niemieckiego, lato było, on sobie w budzie… i tu nagła burza, pieron trafił w drzewo koło budy, jakaś galąz spadła na budę. Owczarek nie był przywiązany, buda była jego letnią daczą – nie dał się stamtąd wyciągnąć przez tydzień.
My sie bawimy, a zwierzęta cierpią 🙁
Owczarku!
Strasznie fajna historia! 😀
Muszę pogadać z kolegami. U nas całkiem wielka grapa w samym środku miasta. Trzeba coś na następnego Sylwestra wymyślić!
Hau! 😀
Ciekawa byłam, jak Owczareczek nazwie ‚Ja’.
Myślałam, że może Jacecka, bo to chyba ona, ale widać nasz gospodarz wie lepiej.
Lekturę zostawię sobie na jutro, bo nie usnę.
Kto tam jeszcze czuwa, to niech mu miło czas upływa.
A czemu Alecka nie odpowiedziała nic w sprawie sera? Pytam się ja grzecznie Alecki. 🙂
Ojej, mt7 –
jaki ser?! Uciekło mi 🙁
Owczarku Najmilszy, jest to PRZEPIEKNA historia i taka optymistyczna, bo pokazuje, ze jak wszyscy sie zbiora do kupy, to stawia czola kazdemu zagrozeniu. Szkoda, ze nie moge sprowadzic Was wszystkich z Turbacza i okolic do Zachodniego Londynu, zebyscie i tu takie wycie zorganizowali. Bo i my tu mamy utrapienie Boze z ogniami sztucznymi i to nie tylko w sylwestra, ale kilka razy do roku – Guy Fawkes w listopadzie ( a zaczyna sie juz w pazdzierniku), albo jakis mecz wygrany, albo jubileusz krolewski..I nie tylko zwierzyna sie boi. Przyznam Ci sie, ze jak te ognie i petardy leca z sasiedniego ogrodka i gruchaja mi tuz przy drzwiach, to sama sie ze strachu trzese. Zadnej burzy sie nie boje, ale tych petard sakramenckich okropnie, odkad mi pod nigami petarda wybuchla na Dwochsetlecie Ameryki, kiedy stojac w wielkim tlumie witalam zaglowce, ktore do nas , do Nowego Jorku z calego swiata przyplynely.
Ale wiesz co mi do glowy przyszlo? Moze my sami tez na przyszly raz takie wycie urzadzimy. Porozmawiam z moimi chlopakami, nie mamy tu duzo wilkow, ale lisow naprzeciwko w parku wielka mnogosc. Te lisy nie wiem czy wyja, ale szczekac – owszem, szczekaja u mnie na trawniku, ze nawet czasami spac nie moge. Moze chlopaki mogliby zaprosic lisow na taka impreze? I wszystkie oczywiscie koty z okolicy. Kot M potrafi tak zawyc, ze naprawde brzmi jak dusza potepiona – tak wlasnie powiedziala jedna moja kolezanka, jak to ulyszala w nocy.
Chyba tak zrobimy.
Drogi Owczarku,
dziekuje za powitanie.
Ale od razu sie zegnam.
Zmrozilo mnie.
Komentujacym zycze dobrej zabawy.
A co Cię zmroziło, ja?
Ja bardzo przepraszam, ze przepraszam…
Kochany Owczarku, daliście ludziom doskonalą nauczkę. Moje koty bardzo chętnie by się do Was przylączyly, a pomoglyby bardzo. Pirat ma bardzo donośny glos, a Dzikuska też potrafi niezle koncertować. A ja obserwując jak zwierzęta cierpią w noc sylwestrową, też bym się do Was przylączyla w proteście. 😉 . Wprawdzie podobają mi się pokazy ogni sztucznych, ale uważam, że moglo by się bez nich obejść 😉
U Owczarka proboszcz z wikarym w noc sylwestrową ogladali Pretty woman 🙂
A nas dzisiaj ksiądz niespodziewanie naszedł po kolędzie. Musieliśmy się z Bajką ewakuować; nie lubi księży,listonosza i jednego sąsiada! 😉
A kolęda,jak kolęda; jak u Zbigniewa Herberta…
…”bo dla księdza – proszę księdza – to jest wszystko takie proste
Pan Bóg stworzył muchę żeby ptaszek miał co jeść
Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na kościół
prosta ręka – prosta ryba – prosta sieć.” (-) Z.H
Owczarku – to było piękne 🙂
Ludzie wkroczyli w ten Nowy Rok po bożemu, a zwierzyna w ciszy i spokoju 🙂
…widać, że ta znana od wieków prawda – o skuteczności nocnego wycia w jednoczeniu i nawracaniu – nic nie straciła na aktualności, potwierdziło sie też, że im wycie bliżej północy – tym moc jego większa 😉
A skoro o psiej pomysłowości, to czy ktoś słyszał o tym psie 🙂 i nie mówmy, że kiedyś to psy bywały… , teraz też są i to Jakie 🙂 prawda Owczarku 🙂
Cudowny tekst, nie ma to jak psie sposoby jednak…
A huku tyz nie lubię, więc piesom się nie dziwię.
A tak w ogóle to Owczarku nie zgłaszasz się do konkursu na blogera roku?
http://www.blogroku.pl/index.html
Chociaż nie ma kategorii dla piesów blogujących, nieprofesjonalny konkurs
P.S. TesTeq-u i don Alfredo , odpowiedziałem wam pod poprzednim Owczarkowym tekstem.
Cudowny tekst, nie ma to jak psie sposoby jednak…
A huku tyz nie lubię, więc piesom się nie dziwię.
A tak w ogóle to Owczarku nie zgłaszasz się do konkursu na blogera roku?
http://www.blogroku.pl/index.html
Chociaż nie ma kategorii dla piesów blogujących, nieprofesjonalny konkurs
P.S. TesTeq-u i don Alfredo , odpowiedziałem wam pod poprzednim Owczarkowym tekstem.
Kto mi powie, że mieciowa
o Owcarku zapomniała
Temu z rzyci kotlet zrobię
u bram świętego Michała!
Witajcie ostomili, właśniem z pracy wróciła (tak, tak) i pędzę do garów, by jakieś śniadanko sobie zapodać. Wieczorkiem poddam się autolustracji, a na razie, jako, że w telewizorni „Kapuśniak” z Luisem DeFinesem chciałabym zarekomendować pewien tekst:
http://owcarek.blox.pl/2006/06/UFO.html#ListaKomentarzy
I do miłego zobaczenia 🙂
Podobnie do zwierząt nie lubię huku. Nie mam nic przeciw sztucznym ogniom od wielkiego dzwonu, które aż takie hałaśliwe nie są, natomiast wybitnie hukowe petardy są idiotyzmem. Żyjemy niestety w kraju, który mało dba o swoje zwierzęta, co wyraża się pogardliwym stosunkiem twórców prawa, które jeśli nawet chroni zwierzę, to egzekwowane jest bardzo rzadko.
Obyczaje i mentalność ulegają zmianie w ciągu pokoleń, nie lat, dlatego jeszcze długo prawa zwierząt u nas będą torować sobie drogę do świadomości ludzi. Ale by nie kończyć w nastroju pesymistycznym powiem, że każdy zwierz mający zęby zawsze złego człowieka może ugryźć w dupę.
Dobrze powiedziane, zeenie!
Oho! Mietecka wpadła i moskalikiem rzuciła! Idę jakieś śniadanko…
Po nieprzespanej nocy. Wczoraj o drugiej nad ranem, pelna najgorszych przeczuc usiadlam, a raczej polozylam sie z kotami przed telewizorem, aby obejrzec Umilowana (Beloved) wedle Toni Morrison. W zeszlym roku spedzilam dwa tygodnie sleczac wraz z Tlumaczka nad drugim polskim wydaniem tej genialnej powiesci, nanosilysmy rozne kosmetyczne poprawki przed drugim wydaniem. Wiec znajomosc powiesci moja, moznaby powiedziec, jest dosc intymna, bo nad kazdym zdaniem zesmy sie sprzeczaly, obracajac je tak i owak, snakujac i wybierajac najlepsze. Balam sie wiec, ze filmowa adaptacja nie podola narracji Noblistki, ktora – jaj doszlam do przekonania w trakcie tego tlumaczenia, jest najlpesza pisarka swiata.
I jakiez bylo moje zdumienie, ze tworcy filmu ( a role glownej bohaterki Sethe gra… Oprah Winfrey, ktora jest takze jedna z czterech producentow filmu) nie tylko znakomicie oddaje proze Toni Morrison, ale wydobywa z tej powiesci akcenty nad ktorymi moja uwaga ledwo sie przesliznela.
Oprah jest swietna (gra starsza Sethe, juz po osiedleniu sie we wlasnym domu, mlodsza na plantacji gra inna aktorka), ale rewelacyjna jest tytulowa bohaterka – Umilowana, ktora wyglada na 14-15 lat. Nie ma chyba trudniejszej roli dla tej grupy wiekowej niz Umilowana.
Film trwal trzy godziny – pokazywany bez reklam choc w kanale komercyjnym.
Zastanawiam sie dlaczego nie bylo go w glownym obiegu – moze dlatego, ze dystrybutorzy bali sie, ze jego tematyka jest malo kasowa.
Jednak jesli ktos bedzie mial kiedys okazje zobaczyc Umilowana (nie mowiac o przeczytaniu powiesci) to bardzo namawiam, wiem ze Alicja to czytala.
zeenie,
nieprawda co do kraju. Ana opowiadała o Holandii to samo. I nie tylko Ana, i nie tylko o Holandii. A u mnie cisza, oficjałki się dzieją w Sylwestra o 20:30 przed City Hall, fajerki jak trza, a potem grzecznie wszyscy na balety we własnym zakresie. Ale ja na prowincji mieszkam, może dlatego.
Heleno,
film tutaj grali jak mnie akurat nie było w kraju, toteż nie oglądałam. Wiem tylko, ze nie był to sukces komercyjny i szybko zszedł z ekranów. Kiedyś powtarzali w telewizji, ale przegapiłam i załapałam sie na końcówkę. Nie wiem więc, co powiedzieć o filmie.
Podejrzewam, że temat zbyt ciężki, a ludzie idą do kina się zabawić lub wystraszyć jakimś science fiction lub zombie, byle tylko nie dotknąć rzeczywistości.
Natomiast o „Operze”, jak ją nazywamy, mogłabym powiedzieć jedno – drzemie w niej wielki talent aktorski, co doskonale widać na jej pierwszym filmie „The Colour Purple”. I chyba Oprah tylko w tych dwóch filmach zagrała.
Kilkanaście lat temu spędziłam sylwestra w Weronie. Jak tam strzelali! A potem rano wszystkie dzienniki tv opowiadały, ile to osób w całych Włoszech zginęło czy zostało poparzonych. Ja z przerażeniem myślałam wtedy, że u nas na szczęście aż tak to nie jest. Minęło trochę czasu i proszę…
mt7 i Blejk Kocie!
ALARM!!!
U Piotra w sąsiedztwie nie działają kufy – macie na to jakis pomysł i lekarstwo? Czyżby ktos czegoś nie zamknął i spowodował awarię?! 😯
Nie, wyobraz sobie, ze widzialam ja chyba jeszcze w jednym filmie, tylko nie wiem jak sie nazywal, bo widzialam tylko od polowy – sliczny, o kobietach z roznymi historiami, ktore szyja magiczny quilt jako slubny prezent dla corki jednej z nich. Tam tez byla Oprah. Bo ona chyba jest poza wszystkim aktorka z zawodu. A moze to byl Colour Purple, ktorego nie widzialam?
W Colour Purple grała też Whoopie Goldberg – również doskonała rola, a w ogóle świetny film.http://www.imdb.com/name/nm0001856/
Ha! patrz, w ilu ona filmach grała! Nie wspominam, w ilu była producentem… Chyba myslisz o „Women Of Brewster Place” Heleno, ja to chyba oglądałam częściowo, to była telewizyjna produkcja.
Ops… zle wpisałam sznureczek:
http://www.imdb.com/name/nm0001856/
Owczarku,
Przeczytalam wiersz Fredry, ktory konczy sie slowami:
‚Z tej to powiastki moral w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie.’
Czasy i metody troche sie zmienily. Usmiech jest dobra metoda. Sens pozostal ten sam. 🙂
Paskudne huki i piękne race kończą się (na szczęście) gdzieś po 2 godzinach, ale potem pozostają sterty pustych tulejek kartonowych, walców blaszanych i innego śmiecia. Są tego pełne trawniki. A jakiś idiota odpalił racę w holu wejściowym naszego bloku. Huk był ponoć nieziemski. Na świeżo odmalowanym rok temu suficie zostało paskudne osmalenie. Żeby mu ktoś taką racę w rzyć puścił.
Masz racje! To byly „Women of Brewster Place”. Urocze! Mam wielka slabosc do filmow o kobiecych przjazniach i solidarnosci. Dlatego bylam zachwycona Volverem Almodovara.
Z tego typu filmów przypomniał mi się film „Green fried tomatoes”, bardzo dobry, grała w nim Mary Stewart Masterson, Kate Bates, Jessica Tandy…same solidne aktorki, żadnych gwiazd.
mt7,
patrzę ci ja dzisiaj na moją bogenvilleę, ten krzaczek stale traktowany sekatorem – a tam pąki, będzie kwitła!
Ta, którą wytrenowałam na drzewko, kwitła tylko raz, ciekawa jestem, czy i kiedy zapączkuje. Na wszelki wypadek wściekle ja przycinam – to podobno prowokuje do kwitnienia. Zobaczymy!
Poza jedną: Julią Roberts….
No chyba, że ona żadna gwiazda….
No chyba, że dałem ciała myląc filmy.
Sam żem gwiazda…. 😉
Już wiem z czym pomieszałem: Steel Magnolias…
Dla mnie ona gwiazda, zeenie, i nie grała na szczęście w tym filmie (chyba mylisz ze „Steel Magnolias”, też dobry film! I chyba jej wielki debiut, a potem ją brali do takich Pretty Woman).
Jeszcze nie trafiła na rolę, w której mogłaby się wykazać. Bycie pretty woman jak się jest pretty to dla mnie żadne aktorstwo, wystarczy być i się usmiechać.
I w ogóle gra w tak zwanych „kasiakach”, czyli pod względem kasowym i owszem, a pod intelektualnym lepiej zmilczę.
Green Fried Tomatoes ogladalam bodaj 4 razy, Jessice Tandy parokrotnie widzialam w teatrze (Beckett, Pinter), Katie Bates uwielbiam po Misery (tam gdzie gra te upiorna pielegniarke, ktora wyratowala po wypadku ulubionego pisarza i sie nim, by tak rzec. „opiekuje”).
Rzecz gustu, dla mnie to ona pryty nie jest choć w takiejż kobiecie wypadła uroczo i zasłużenie zgarnęła sławę. Jeśli się nie mylę, na podobnym diapazonie zagrała w Erin Brockovich.
zeen pisze: „Ale by nie kończyć w nastroju pesymistycznym powiem, że każdy zwierz mający zęby zawsze złego człowieka może ugryźć w dupę.
I vice versa! 🙂
Owczarek pisze: „W końcu ukwalowano, ze powinien póść sołtys, jako najbardziej godny reprezentant wsi. Sołtys zacął sie wymigiwać. Godoł, ze nie moze, ze jest chory i właściwie powinien lezeć w chałupie w wyrku. Ale wśród zgromadzonego pod Józkowom chałupom tłumu był nas wiejski doktór. Doktór zbadoł wartko sołtysa i pedzioł, ze sołtys jest zdrów jak ryba z rydzem rozem wzięte, więc moze iść.”
Zdrajca! Zdrajca! Zdrajca! Na miejscu sołtysa nie podpisałbym z tym doktorkiem żadnego kontraktu na leczenie obywateli.
Heleno,
a widziałaś Kathy Bates w „About Schmidt” z Nicholsonem? Jeśli nie, koniecznie oglądnij!
Nicholson nie potrzebuje rekomendacji, chociaż ostatnio oglądałam go w jakimś gooo… zatytułowanym „Anger Management” i dziwiłam się, że dał się na to nabrać. Kasy chyba potrzebował, albo co.
Co do Nicholsona, reklamują „The Bucket List”, komedia , Morgan Freeman też tam gra. Co nie jest żadną rękojmią jakości, bo w samolocie oglądałam film „Evan Almighty” i zastanawiałam się, co taki dobry aktor jak Morgan Freeman robi w takim goo.
Ty to masz głowę, Owczareczku miły. 🙂
Czemu Cię jeszcze wszystkie stworzenia nie obrały swoim wodzem, nie potrafię zrozumieć.
Jestem przekonana, że w każdych okolicznościach sprostałbyś zadaniu. Szkoda, że nie mieszkasz gdzieś koło mnie, pikne rzeczy by się działy. A może ktoś wymyśliłby bezgłośne fajerwerki, pogadaj z jakimiś złotymi rączkami. To dopiero były wynalazek! Ciekawe, czy miałby takie samo powodzenie, jak wyjąco-strzelające ognie. 😀
Oj, dawno się tak nie uśmiałam, Owcarku! Dzięki, że przysporzyłeś mi znowu sporo endorfin! 😀 A swoją drogą walka sołtysa ze smrekiem przypomina mi zmagania imć pana Zagłoby z małpami w Warszawie… 😆
Bezgłośne fajerwerki? Moze fajerwerki z tłumikiem? Tak jak pistolec?
A owcarkom tyz „Smazone zielone pomidory” piknie sie podobały! 🙂
No to zebrała całkiem miła gromadka 😀
Mieteckowa zagląda do nas, Profesorek dał głos, brakuje PlumBlumecki, chyba uczy się srodze, może już siostrą przełożoną została. Mam nadzieję, że wszystko w porządku u Olecki i Anecki australijskiej – jest u chorej mamy w Polsce.
O Motylku nie wspominam, bo wiadomo, że tęsknimy.
Blejka też coś wcięło, ale Grzesio się pokazał.
Gosicek w kąciku siedzi. 🙂
Wyszło na to, że to chyba ja zmroziłam Jackę 🙁
Sorki, nie chciałam ziać chłodem. Wróć! Co? 🙂
Owcarku, a znasz jakiś sposób na śmieciarkę? Jeden z moich sublokatorów panicznie się jej boi i z pewnością oddałby swój kocyk i wszystkie zakopane pod różami mojej mamy kosteczki, za wykreślenie tego zielonego stwora ze swojego życiorysu…
Najciekawsze jest to, że wyczuwa zagrożenie, zanim śmieciara dojedzie na nasze osiedle!
Niestety muszę się przyznać, że wtedy zachowujemy się jak największe wiśnie, bo zamiast przytulić i uspokoić psa, zaczynamy biegi ze śmieciuchami do kontenera.
Oj, fe! 🙁 a gdzie te moje maniery?
Dobry wieczór Owcarku 🙂 Dobry wieczór Budowicze 🙂
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 🙂 😀 🙂
To ja, Wasza zaginiona w akcji mieciowa, wracam do Was na pół etatu 😉
Niuch, niuch… chm, chyba coś mi się przypala, lecę wyciagnąć chlebek z prodiża i zaraz wracam z wieściami 🙂
Chlebek pieczesz, Mietecko? Pełna podziwu jestem dla Twojej niespożytej energii 🙂
To co tam słychać u rodzinki, może zdjęcie jakoweś jest?
A w firmie – to w Warszawie jesteś, czy do Rzeszowa wszyscy się przenieśli?
Opowiadaj, opowiadaj!
Wiem, że to niezdrowe, ale jeśli ktoś ma chętkę na kromuchę gorącego chlebka z ziółkami, słonecznikiem orzechami i innymi plujkami to zapraszam 😀
Masełko śmietankowe też się znajdzie, a do picia… może być śliwowica? 😉
Uff! Spracowałem się tworząc swoje drzewo genealogiczne! 🙂
Nasza-klasa się rozkręca, a tym czasem jest nowa zabawa:
http://www.moikrewni.pl
Nasza klasa sie rozkręęęęęęęęęęęę…ęęę….ca z trudem, serwery ciagle przeciążone. Ale sie wpisałam i zaglądam między moją 19-20-tą, , bo potem jest jakaś archiwizacja danych, kolka by ich sparła. Bo moim wieczorem, a Waszą nocą to hulało biegusiem!
Mietecko!
Co niezdrowe? Taki chlebek? Aż tutaj mi zapachniało,jak przeczytalem! 🙂
To samo zdrowie!
A może być do tego kufelek czegoś dobrego ? 🙂
Dobra, przejdźmy do ad remu. Bolesną część postaram się „wytłuścić”, oczywiście pamiętając o zamknięciu tagu/a.
Zaczęło się niewinnie od realizacji pomysłu połączenia ze sobą dwóch spółek akcyjnych,… Niestety „z przyczyn od firm niezależnych” połaczenie przesunęło się z października na grudzień.
Powiem tak: były to trzy miesiące przepełnione ciężką pracą (najczęściej po godzinach) i ogromnym stresem, na który wpłynął z pewnością fakt poblokowania nam dostępu do wielu stron w internecie! Nie mogę skorzystać z usług mojego banku, obejrzeć filmików na youtubie, wejść do prywatnej poczty, a gdy chcę wyrwać się do Budy, to na monitorze pojawia się komunikat
” DOSTĘP DO STRONY owczarek.blog.polityka.pl ZOSTAŁ ZABRONIONY Z POWODU:
Zakazany adres
Ten błąd pojawia się ponieważ strona, do której próbowano uzyskać dostęp, zawiera, lub też jest oznakowana jako zawierająca treści uznane za nieodpowiednie
Jeśli masz jakieś pytania lub wątpliwości skontaktuj się z działem IT”
Dlatego też moi Ostomili do Budy będę wpadać tylko na pół etatu, czyli po godzinach pracy 🙁
A rodzinka?
Słuchajcie, dlaczego Owczarek nie zgłasza swojego bloga do konkursu?
Kupił, nie kupił, spróbować warto. Tam jest taka kategoria: „Zabawne i zwariowane”.
Owczareczku, piesku złoty, zgłoś blog!!!!!!
Niech Cię zobaczą, niech pokochają, co?
Czekaj Maryś, bo ja tu coś mam w zanadrzu 🙄
Przez cały ten bajzel w pracy przeszło mi koło nosa wiele Waszych świąt 😳
Wiem, że to przynajmniej 10 woda po kisielu, ale pozwólcie na baaaaaardzo zaległe „sto lat” i życzenia urodzinowe dla Emtesiódemeczki, Pikusia, Mordeczki, Any, Borsuczka, Myshy, Basi i Zbyszka 😀
W roli tortu- jeszcze ciepły chlebek 😀
http://picasaweb.google.pl/mieciowa/WBudzie/photo#5152111465286637586
O! Jędruś doniósł piwko i po staremu rozkręca się nam zapiątek 🙂
Maryś, a nie boisz się, że w ten sposób zjawią się tu oszołomy??
Buda to bardzo elitarne miejsce, a Owcarek to nie Doda, i „miljony” kochać Go nie muszą!
Mieteckowo, mniam, mniam, pychota! 🙂
Może i ja kiedy bym upiekła, tak dawno nie jadłam dobrego chleba.
Dzięki! Pamięć zawsze się liczy.
Wiesz, Mietecko, tam bardzo dużo blogów będzie i jak słusznie zauważył Hoko u Pani Dototecki głównie małolaty będą głosować na różne takie.
Takie blogi, jak nasze, mają marne szanse u szerokiego odbiorcy.
W pierwszym etapie będzie się głosować SMS-ami i z tego wybierze się 10 w każdej kategorii do rozstrzygnięcia przez ciało.
Nie boję się oszołomów, bo tu nie ma pożywki dla nich, nowe wpisy czekają w poczekalni, więc można sprawdzać, poza tym do uczestnicy albo podejmują sarpackę, albo ignorują.
A szkoda, żeby specyficzny humor Owczarka nie znalazł uznania szerszej rzeszy wielbicieli.
Tu jest strona:
http://www.blogroku.pl/index.html
Zresztą to On tu decyduje, a my możemy tylko poparcie organizować. 😀
Do Jędrzejecka:
Wiesz, nie wiem, tak wszystko w tym internecie o sobie opowiesz, kto tylko jakąś stronę otworzy?
U mnie w budynku, po zatwierdzeniu ustawy o ochronie danych osobowych, co najmniej połowa mieszkańców zażądała usunięcia swoich nazwisk z listy lokatorów.
Przegięcie totalne, zwłaszcza, że wszędzie są domofony. Ja nie pamiętam numerów mieszkań krewnych i znajomych, a tu nie ma gdzie sprawdzić.
A z drugiej strony każdy kaczy dół domaga się od ciebie danych osobowych, kont, haseł, numeru karty kredytowej i kołnierzyka.
Jakoś to mnie nie bawi.
A jak daleko znasz swoich przodków?
Marysieczko!
Masz rację! Dlatego też, interesuje mnie przede wszystkim odtworzenie drzewa,a nie wypełnianie danych osobowych,to narazie omijam.
A wiedza o przodkach; fragmentarycznie dwa pokolenia wstecz. Niestety! 😉
Z ciekawości weszłam i poczytałam wyrywkowo… Mam bardzo mieszane uczucia 😕
Szanowne żuri będzie musiało zatrudnić niejednego Kopciuszka, by w tym natłoku opowieści w stylu „Barbie-róż” odnaleźć te naprawdę wartościowe!
A to co, już po północy?? To ja uciekam do łożnicy…
„Jutro” po śniadaniu powrzucam kilka zimowych zdjęć z udziałem najcudowniejszych zwierzaków z mojej strony Turbacza 😉
Tymczasem miłej nocki wszystkim życzę 😀
Dobranoc! 🙂
Ja też dobrej i spokojnej, bo duje cosik na moich wysokościach?
Śpijcie smacznie! 🙂
Hej! Dzieńdobry! 🙂
W Uherlandii temperatura -7st.C. Tymczasem z nieba pada gęsto lodowa kasza wyglądajaca jak zamarznięte krople deszczu; czegoś takiego nigdy nie widziałem!
Może ktoś to wytłumaczy?
Hej!
A dzisiaj Trzech Króli… Bardzo lubię tę kolędę…
http://www.ewa.bicom.pl/koledy/l2.htm
Hej! 🙂
Powitać,
wreszcie odnalazł się wyłącznik mrozu, zrobiłem pstryk i +1!
Dzięki temu naprawi się spryskiwacz szyby, którego potraktowałem płynem letnim, w zamian za co przestał działać….
Jędrzeju, gdzie leży Uherlandia, że takie egzotyczne widoki serwują?
Skryj się pod jakim dachem co byś guza jakiego sobie nie nabił tym lodowym deszczem 🙂
…wczoraj zaś odbyła się ostatnia narada w drodze 🙂
Uherecku, to rób zdjęcia! Mogą być bardzo ciekawe.
Emi pokazała zdjęcia cameli 🙂
Odbyłam nocną podróż na grzbiecie jednego na Synaju.
Jechało się całkiem, całkiem. Jak temu zwierzęciu w ciemności, w górach, na wyboistych drogach udało się nie potknąć, to ja nie wiem.
Najbardziej dramatyczny moment, to zsiadanie z wierzchowca:
niespodziewanie podwija przednie nogi i wali się na ziemię, a tył stoi, jakby nigdy nic. Na szczęście właściciel pomógł mi ocalić oblicze przed spotkaniem z glebą.
Na koniec, przy rozliczaniu, stwierdził, że kurs był droższy, bo osoba bardziej dostojna i camel zmęczył się nadmiernie, należy mu się rekompensata. Ech, fajnie było. Jak niewiele potrzebują do życia tamtejsi ludzie i jak trudno to niewiele osiągnąć, a sprawiają wrażenie szczęśliwych. Pozazdrościłam im. Byliby pewnie bardzo zdziwieni.
Na sasiednim blogu (Belferblog) przeczytalam jak Autor wydziwia nad dzisiejszymi studniowkami i ubolewa, ze odbywaja sie one poza szkola.
Zamyslilam sie na wlasna syudniowka sprzed 43 lat – w ponurym budynku szkolnym odziedziczonym po siostrach kanoniczkach, ktore tam przedtem mialy swoja szkole. Musialysmy przyjsc na nia ubrane na bialo-granatowo, w bezowych ponczochach i ciemnych butach. Sala gimnastyczna przystrojona byla paroma balonikami.
Mam zdjecie z tej studniowki – siedze przy stole z wytapiriwanymi wlosami, zlanymi mocno lakierem. Bluzke mam ladna, bo uszyla ja Mama z cieniutkiego batystu, ktory ?zdobywala?. Mine mam ponura i upokorzona – obok siedzi, w ostatniej chwili zdobyty ?partner?, imienia nie pamietam, szkola byla zenska, wiec za wielu ew. ?partnerow? nie znalysmy. Poznalam go w autobusie i natychmiast – rozpaczliwie- zaproponowalam przyjscie na studniowke.
Zapamietalam najbardziej dwie rzeczy – wlasnie to widoczne na zdjeciu uczucie upokorzenia oraz to, ze w czasie tanca z owym bezimmenym juz dzis partnerem nieustannie czulam jego wzwod i dziwilam sie czym on ma wypchane kieszenie spodni.
Pamietam tez, ze ciagnelysmy w kiblu z gardla jakas wodke i ze panie znienawidzone nauczycielki nieustannie nas pilnowaly aby sie zanadto nie przytulac. Spokojna glowa! Nie przytulalam sie. Nawet wzwodu nie umialam rozpoznac.
Zazdroszcze dzisiejszym dziewczynom, ze na studniowke wkladaja prawdziwe balowe suknie, ida do prawdziwej oswietlonej balowej sali i przy stole pija, byc moze, wino z kieliszkow, zamiast wodke z czerwona nalepka w kiblu.
Bawcie sie dobrze, dziewczyny! Przytulajcie sie jesli macie ochote! Okres, kiedy mozna sie przytulac do nieznajomego przemija jak z bicza?.
Na sasiednim blogu (Belferblog) przeczytalam jak Autor wydziwia nad dzisiejszymi studniowkami i ubolewa, ze odbywaja sie one poza szkola.
Zamyslilam sie na wlasna studniowka sprzed 43 lat – w ponurym budynku szkolnym odziedziczonym po siostrach kanoniczkach, ktore tam przedtem mialy swoja szkole. Musialysmy przyjsc na nia ubrane na bialo-granatowo, w bezowych ponczochach i ciemnych butach. Sala gimnastyczna przystrojona byla paroma balonikami.
Mam zdjecie z tej studniowki – siedze przy stole z wytapiriwanymi wlosami, zlanymi mocno lakierem. Bluzke mam ladna, bo uszyla ja Mama z cieniutkiego batystu, ktory ?zdobywala?. Mine mam ponura i upokorzona – obok siedzi, w ostatniej chwili zdobyty ?partner?, imienia nie pamietam, szkola byla zenska, wiec za wielu ew. ?partnerow? nie znalysmy. Poznalam go w autobusie i natychmiast – rozpaczliwie- zaproponowalam przyjscie na studniowke.
Zapamietalam najbardziej dwie rzeczy – wlasnie to widoczne na zdjeciu uczucie upokorzenia oraz to, ze w czasie tanca z owym bezimmenym juz dzis partnerem nieustannie czulam jego wzwod i dziwilam sie czym on ma wypchane kieszenie spodni.
Pamietam tez, ze ciagnelysmy w kiblu z gardla jakas wodke i ze panie znienawidzone nauczycielki nieustannie nas pilnowaly aby sie zanadto nie przytulac. Spokojna glowa! Nie przytulalam sie. Nawet wzwodu nie umialam rozpoznac.
Zazdroszcze dzisiejszym dziewczynom, ze na studniowke wkladaja prawdziwe balowe suknie, ida do prawdziwej oswietlonej balowej sali i przy stole pija, byc moze, wino z kieliszkow, zamiast wodke z czerwona nalepka w kiblu.
Bawcie sie dobrze, dziewczyny! Przytulajcie sie jesli macie ochote! Okres, kiedy mozna sie przytulac do nieznajomego przemija jak z bicza?.
mt7, czyli ten co nazwał wielbłądy – pustynnymi żaglowcami, miał rację 🙂
… to przez to kołysanie 😉
Sorry, za dwukrotne wyslanie, ale „system” pokazywal mi ze nie przyjal wpisu.
O!zeen! Witaj! Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku 🙂
Gdzie leży Uherlandia? Wiesz,sam mam problemy z lokalizacją; raz nad Bugiem,raz nad Wartą.
Żeby mieć pole manewru, powiem tak; leży między Uralem a Pirenejami!
Lodowego deszczu się nie boję, noszę ciepłą czapeczkę!
P.S
Piszesz, „pstryk i +1!” Znaczy klimatyzacja działa! Ale dlaczego spryskiwacz szyb Ci zamarzł?
Ubieraj się ciepło! 🙂
Hej!
Studniówka? Moja była w latach 70-tych i wcale nie różniła się wiele od Heleny opisu, a chodziłam do babskiej klasy. Pani wychowawczyni wyznaczała nam, kogo możemy zaprosić, między innymi jej dwóch synów, nomen omen blizniaków, MLODSZYCH od nas, co było wielka obrazą naonczas. Służę zdjęciem zbiorowym, studniówka była w sali gimnastycznej. ALE – mieliśmy prawdziwe igristoje, pół butelki na twarz. Ja to zamieszczam, ale nie ważcie się nabijać!!! Aha, i „mundurki” jak Helena opisuje, zdjęcia są biało-czarne, ale odpowiada kolorom. Nic kolorowego, oczywista oczywistość.
http://alicja.homelinux.com/news/Studniowka/
Jeszcze tylko ten wiersz…
Ballada o trzech królach
Tajemnicę przesypując w sobie
jak w zamkniętej kadzi ziarno,
jechali trzej królowie
przez ziemię rudą i skwarną.
Wielbłąd kołysał jak maszt,
a piasek podobny do wody;
i myślał król: „Jestem młody,
a nie minął mnie wielki czas.
I zobaczę w purpurze rubinów
ogień, siły magiczny blask;
może stanę się mocniejszy od czynów
przez ten jeden, jedyny raz”.
Tygrys prężył siłę jak wąż,
mięśnie w puchu grały jak harfa.
Na tygrysie jechał drugi mąż,
siwą grzywę w zamyśleniu szarpał.
„Teraz – myślał – po latach tylu,
gdy zobaczę, jak płomienie cudu drżą,
moje czary skarbów mi uchylą,
moje wróżby nabiegną krwią.
Ziemia pełna jak złoty orzech,
pęknie na niej skorupy głaz,
usta jaskiń diamentowych otworzy
przez ten jeden, jedyny raz.”
Trzeci król na rybie
wielkiej jak wyspa jechał
przez stepy podobne szybie
błękitnej pod wiatru miechem.
Nucił: „Po latach stu
kwiat początku i końca ogień
w jedno koło związanych nut
gdy zobaczę, sam się stanę Bogiem.
W suche liście moich ciemnych ksiąg
spłynie mądrość odwiecznych gwiazd
i osiądzie w misie moich rąk
przez ten jeden, jedyny raz”.
A w pałacach na lądach zielonych,
co jak sukno wzburzonej fali,
mieli króle trzej błękitne dzwony,
w których serca swe na co dzień chowali.
A tak śpiesznie biegli, że w pośpiechu
wzięli tylko myśli pełne grzechu.
Więc uklękli trzej królowie zadziwieni,
jak trzy słupy złocistego pyłu,
nie widząc, że się serca trzy po ziemi
wlokły z nimi jak psy smutne z tyłu.
I spojrzeli nagle wszyscy trzej,
gdzie dzieciątko jak kropla światła,
i ujrzeli, jak w pękniętych zwierciadłach,
w sobie – czarny, huczący lej.
I poczuli nagle serca trzy,
co jak pięści stężały od żalu.
Więc już w wielkim pokoju wracali,
kołysani przez zwierzęta jak przez sny.
Wielbłąd z wolna huśtał jak maszt,
tygrys cicho jak morze mruczał,
ryba smugą powietrza szła.
I płynęło, i szumiało w nich jak ruczaj.
Powracali, pośpieszali z wysokości
trzej królowie nauczeni miłości.
9 III 44 r.
Krzysztof Kamil Baczyński
Zdjecia piekne, ale na pierwszym zdjeciu zbiorowym dziwczyna obejmuje xglopaka za szyje. U kamomiczek bylby to powod do obnizenia stopnia ze sprawowania oraz wezwania rodzicow na pilna narade, jak maja radzic z ta „prostytutka” (tak zostalam nazwana przez siostre, za wlozenie do szkoly beretu z tamponem – chodzi o zwyczajny tampon z granatowej wloczki, innych tamponow nie bylo przeciez!)
Z POMPONEM! Kurcze, wiedzialam, ze cos nie tak!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziewczyny, bez przesady! Czasy były siermiężne, ale świat był fascynujący i piękny, nawet w ubikacjach podczas palenia petów.
Tapiro i lakier były w tym czasie obowiązkowe, a brak chłopaka zwyczajną rzeczą.
Ja swoją akurat odprawiłam w jakiejś wynajętej sali, nie pamiętam gdzie, chyba to była jakaś restauracja lub klub. Nie wiem. Stroje były jakie kto chciał. Ja myślę, że te białe bluzki i ciemne spódniczki nie były takie złe.
Przyszłam ze znajomym studentem z czytelni, spił się szybko i przespał imprezę na krzesłach gdzieś tam.
Niewiele pamiętam, to znaczy, że nic specjalnego się nie działo.
Chodziłam do koedukacyjnej szkoły, był to czas prywatek, Presley, Anka, Beatlesi, te klimaty, tango przytulango lub wręcz przeciwnie. Życie było tajemnicze, kuszące i wiele obiecujące, ale nie chciałabym, żeby się wratiło. 🙂
Marysieczko!
Też pomyślałem o fotografowaniu. Niestety nie było światła; o 8mej rano zrobilo się szaro i mój stary Olympus nie dałby rady!
Teraz jest dalszy ciąg tego zjawiska; 3m nad ziemią jest -3st i jednocześnie pada deszcz!
A pamiętacie pończochy, zanim rajstopy wymyślono?
I te urządzenia wiszące na gumkach do podtrzymywania?
Ciągle się odpinały, najlepiej się trzymały na guzikach, ale guziki się gubiły.
Helenko, to czemu wybrałaś taką szkołę?
Hm, pompon! Pamiętasz były modne takie czapki z włóczki, robione w pętelki z ogromnymi pomponami, na których wisiały kolorowe pajety?
Taka czapka u mnie w domu też była powodem oskarżenia, tym razem mojej mamy przez ciocię zakonnicę, że rozpusta wiodąca prostą drogą do upadku.
A moje ukochane białe spodnie z żaglowego płótna, które dostałam od kolegi bywającego za granicą z drużyną koszykarską, zostały pocięte i wyrzucone, żeby nie budziły dalszego zgorszenia oburzonych sąsiadek.
Czuję się jak relikt wykopaliskowy! 😆
Takie wydarzenia pozwalają nabierać dystansu do różnych spraw.
Ja ze swojej studniówki zrezygnowałam, chociaż dzielnie pomagałam koleżankom i kolegom podczas przystrajania stołówki sanatoryjnej w serpentyny i baloniki (w mojej szkole nie było sali gimnastycznej)
A ten wieczór spędziłam z przyjaciółmi słuchając notowania listy przebojów w radiowej trójce.
I choć od tego czasu minęło kilka lat świetlnych, a zatem i obyczaje, to szokuje mnie opowieść znajomej o zatrudnieniu stylistki wnętrz do lokalu, w którym odbędzie się studniówka jej syna 😯
Ponoć młodzież jest już za dorosła na to, by sama dmuchać baloniki.
A dziś za oknem pada śnieg bim bom
i zaczyna mnie męczyć talent kulinarny.
Alicja wspomniała coś wczoraj o pierogach…
Idę przemyśleć temat ❗
Tymczasem gdybyście chcieli udać się na krótką wycieczkę i poznać moją rodzinkę- zapraszam:
http://picasaweb.google.pl/mieciowa/KilkaZimowychImpresji
Dziękuję Jędrzeju za życzenia i wzajemnie ślę Ci Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku 🙂
Uherlandia to piękna kraina i jaka mobilna 😉
A wlałem płyn przy -15, letni płyn. No i przestało działać. Jak mróz puścił to jechałem i psikałem, by czym prędzej pozbyć się tej wody i wlać płyn zimowy.
Musze sprawdzić czy w oponach mam powietrze zimowe czy letnie….
Mario,
na pończochy (było coś takiego, ja potwierdzam!) był taki patent w czasach, kiedy szalało mini, że się uzywało gumek od słoików, byle jak najwyżej je podciągnąć, bo tu szalone mini, a tzw. pas do pończoch się nie sprawdza, pończochy wiszą w połowie uda. A tam dopiero zaczyna się średnie mini!
Nikt nie chce, żeby to sie *vratilo*, ale to była nasza młodość i nasze czasy, dlatego wspominamy. Moich rodziców młodość przyszła na czasy tuż-powojenne i wojenne, zgroza, ale też wspominali z łezką w oku.
Heleno,
bo Pani wychowawczyni ustawiała sie do zdjęcia i nie zauważyła, że nasz Szeryf (przewodnicząca klasy), Tereska, obejmuje Rudego, też z mlodszej klasy, ale przynajmniej przystojny był 🙂
A na ostatnim zdjęciu jestem z Luśką, naszą klasową gwiazdą, Luśka to moja prawie sąsiadka, mieszka w Brampton koło Toronto.
Co do tampona, pardon, pompona, to nasza polonistka w 1-szej klasie liceum wyzywała nas od „pomponic”, a zwłaszcza Luśkę. Luśka dostała od rodziców kozaki boskie, czarne, ale z czerwonym akcentem. „Ty pomponico jedna, natychmiast wyjdz mi z klasy” zakrzyczała śp. Helena Kuczkowska. I co takiej powiesz? Ze to tylko buty, a nie człowiek?
Witajcie!!
nasamprzod przesylam wszystkim balonika,na szczescie!!
🙂
🙂 🙂 🙂
🙂 😆 🙂
🙂 🙂
🙂
|
|
0
Nie wiem,czy wyjdzie,ale sprobuje 😉
Owcarku,jaka szkoda,ze u nas pieski na taki pomysl nie wpadly 🙁
Mysle,ze nie bylyby i tak w stanie tym petardom sprostac!!
Podano wczoraj bilans tego swietowania-22 szkoly podpalono,w tym jedna poszla cala z dymem!!98 przystankow autobusowych zrujnowanych….
Niektore zwierzaki uciekajac w panice, spowodowaly grozne wypadki!!
Zreszta nie bede marudzic,bo i tak niczego nie zmienie.Glupata niestety swieci w Sylwestra triumfy 🙁
Dolaczajac do Wasze wczesniejszej dyskusji o filmach.Polecam piekny film niemiecki pt.”4 minuty”rez.Chris Kraus.Film wart obejrzenia.W tej chwili czytam powiesc I.McEwan pt. Atonement.Pod tym samym tytulem jest juz w kinach film.Niedlugo ide porownac oba dziela.Recenzje sa bardzo zachecajace.
Pozwolcie,ze sie oddale,bo bede podziwiac skoki Adama.Trzymajcie kciuki!!
Sciskam mocno wszystkich buda gosci.Pozdrawiam,do uslyszenia…..
O Czart!! Balonik nie wyszedl 😳
mt7 – Marysiecko, szkoly nie wybieralam (zwlaszcza z resztkami kanoniczek), zdawalam gdzie indziej (i zdalam pieknie!), a w lecie zarzadzona zostala t.zw. rejonizacja, a zatem zostalam przypisana do szkoly na Podwalu w Lublinie. Wszystkie szkoly w miescie byly podzielone na zenskie i meskie lecea, nie przypominam sobie ani jednej koedukacyjnej szkoly sredniej w tamtych latach. Dzis 43 lata po doswiadczeniu tej szkoly co najmniej raz do roku budze sie zlana potem w srodku nocy, bo sni mi sie nieustannie ten sam sen: ze jestem w Lublinie, musze do tej szkoly wrocic, gdyz zapomnialam zrobic mature. W tym snie nieustannie szukam sposobu wyjechania za granice, ale caly Lublin otoczony jest Majdankiem i nie mam gdzie uciekac. Po obudzeniu sie lece po Kota M i go przytulam. a on probuje sie wyrwac.
Ach, te dziewczęce wspomnienia…
Moje studniówkowe wspomnienia są traumatyczne!
Moja ówczesna dziewczyna,n.b. z liceum Urszulanek, miała twardy domowy nakaz; studniówka, nie studniówka, o 12tej musi być w domu!
Mieszkaliśmy poza Poznaniem; ona 20km,ja 15km.
Ewakuowalismy się z balu o 11tej,żeby zdążyć na ostatni pociąg. Odwiozłem dziewczynę i odprowadzilem na czas, po czym, 5km przez las, wrócilem na piechotę do domu. 😉
Miało się te zasady! 😉
Hej!
Ja swojej studniówki też nie pamiętam, musiala być nieciekawa. 🙁
A dzisiaj jest bardzo ponury dzień, pada, deszcz zamarzl na szybach. I pomyśleć, że to Swięto Trzech Króli. Ja również bardzo lubię kolędę, którą śpiewa się z okazji tego święta. 🙂
Pięęękne są, Mietecko, Twoje okolice. Rodzina ciepła i żywizna przyjazna, aż się ciepło na sercu robi. Panienka już całkiem spora, 🙂 na wiano trza zbiórkę robić.
A dlaczego awantura była z powodu aniołków? To aniołek jest znakiem zastrzeżonym? Chyba nie przez ludzi? 😆
Ana, Atonement (Pokuta) polecam, bo to dosc ladny film. McEwan jest niezlym pisarzem, choc dla mnie troche za przemadrzalym. Zanadto swiadomym „stylu”.
Alicjo,Twoje zdjecie ze studnowki przypomina wypisz,wymaluj fotto z mojego balu 😆
Stroje i fryzury identyczne.Nam do tancowania sprowadzono kadetow z miejscowej szkoly oficerskiej!!! Oj co to za czasy byly?! Linijka nasza geografica mierzyla dlugosc spodniczek! A i sprawdzali czy tarcze przyszyte,czy aby nie sa na szpilkach 🙂
No teraz juz naprawde uciekam…..
Hej.
Heleno, masz racje!! Ten styl troszke irytujacy.
Ja nie wiem, co wy o tych liceach u sióstr. Nie to, żebym miała coś przeciwko siostrom, bo znam fantastyczne, ale w Warszawie nie pamiętam niczego takiego.
Na Pradze, gdzie się urodziłam i wychowałam była tylko męska szkoła „Władysława IV” i żeńska „50-siątka”. A reszta zwyczajna.
Ta „Władysława” to była szkoła z tradycjami i miała duże ambicje, żeby najlepszych przyjmować.
Ja trafiłam z częścią koleżeństwa do nowej szkoły najbliżej domu, ale wiem, że był wybór, bo się zastanawiałam.
Zawsze o jakości szkoły decyduje tzw. ciało, ja miałam szczęście w porywach spotykać niezwykłe, ciekawe i kochające dzieci osoby. Zaznaczam w porywach na przestrzeni dziejów. Ważne, że były.
To kończę wieczór wspomnień.
Pogoda – brrrr, a tu do kościoła trza się będzie wybrać. 🙂
Tradycyjnie Maryś jakaś sarpacka musi się odbyć, by ludzie mieli o czym gadać… ot, tak jak chociażby z reklamą Smoka W na Krupówkach.
A aniołki (wg niektórych mieszkańców Zakopanego) nie są symbolem polskich świąt i kosztowały miasto zbyt dużo dutków!
No tak Króle cosik brzydką pogodę przyniosły. Ponury dzień i lodowaty deszcz. 🙁
Nie napisałam Jęrzejkowi, że w nocy z dziewczyną przez las, to sama przyjemność, nie obowiązek.
Chyba Uherecku już zapomniałeś. 😀
Hortensjecka to pewnie sama młodość, czasy małej stabilizacji w PRL-u? Ciepły uśmiech w lodowej scenerii: 🙂
A u Any palące się szkoły i zdewastowane przystanki to raczej efekt nadużycia, ale chyba nie fajerwerków.
Trzyma się Anecko!
Buziaki dla Wszystkich!
Marysiecka pisze”
„Ja nie wiem, co wy o tych liceach u sióstr…”
W liceum Urszulanek miałem i dziewczynę i…siostrę! 😉
W związku z tym, miałem w karnawale wysokie notowania wsród kolegow; fajfy u Urszulanek były w tamtych czasach bardzo wysoko notowane. A ja miałem dojście…
Impreza rozpoczynała się o 17tej i kończyła o 22giej, punktualnie, z odśpiewaniem zbiorowym ” Wszystkie nasze dzienne sprawy”!
To były czasy! 😀
EMTeSiódemecko, to bylo nieco wcześniej niż mala stabilizacja. U nas też byly szkoly żeńskie, brat chodzil oczywiście do męskiej. Z koedukacyjną szkolą mialam styk dopiero, gdy przeprowadziliśmy się na Sląsk, tzn Tata mieszkal i pracowal na Sląsku od czasu powrotu z obozu, a my dobiliśmy do niego nieco pózniej z Babcią. W każdym razie szkola koedukacyna to byl dla mnie maly szok i najlepsze co moglam zrobić, to oczywiście zakochać się w koledze z klasy 😆 . To byly czasy!
W Lublinie tez byla szkola urszulanek, miala znacznie lepsza opinie od kanoniczek. Kanoniczki byly prawdziwym koncentrakiem, choc i tan zdarzyla mi sie jedna cudowna nauczycielka, prosto po studiach. Dzis jest profesorem na KUlu i, niestety, zwariowala.
Balonik, to musiałby być taki:
. 🙂 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. 🙂 🙂
. | *
. | * * *
. \ * * *
. \ * * *
. \___________ 2008 ! * * * * * * *
Hi, hi, hi! Jaki ładny balonik. Muszą być jakieś znaczki. Lepiej nie próbopwać, bo zrobi się to samo, co smakoszy (niech im będzie). 🙂
………. 🙂
…… 🙂 🙂 🙂
… 🙂 2008 🙂
… 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
….. 🙂 🙂 🙂 🙂
……… 🙂 🙂
……….. 🙂
|
|
|
|_ 😀
Kto to wspomina o mierzeniu spódnic? U nas nie panie nauczycielki to robiły, ale PANOWIE! Na tym zbiorowym zdjęciu studniówkowym jestem nie tylko ja (gdzieś daleko z tyłu) ale i TeżAlicja, ale nie pytajcie mnie, która to, bo i tak nie powiem, zamordowałaby mnie, a życie miłe.
Historia z naszą studniówką jest skomplikowana. Była wyznaczona bodaj na 17 marca, a tu nagle zmarł nasz profesor od angielskiego. Profesor od angielskiego właśnie dopiero co wrócił do Polski ze Szkocji, gdzie był się zatrzymał po wojnie.
Wrócił w latach 70-tych z żoną Szkotką i trojgiem dzieci. Nauczał języka w naszym ogólniaku, jego żona też. To było coś niesamowitego, bo Szkotka po polsku nie mówiła, nic tylko korzystać i uczyć się tego języka od Szkotki! Ale podejście było takie – cholera, a po co mi to, i tak nigdzie nie wyjadę…
Niedawno odnalazłam (via *nasza klasa*) Lindę, ich najstarszą córkę – wróciła do Szkocji. Ale wyszła za Polaka, nie wiem, czy to dobrze, czy zle 🙂
Heleno
jesli nie sprawdzilas, to skad wiesz co on mial w spodniach. Moj Tata nosil granaty jeszcze w czterdziestym piatym roku, wlasnie w spodniach. Dziewczyna przyszla moja Mama raz pozwolila sobie na niewinny komentarz w czasie ‚przytulanek”. Na to Tata „nie dotykaj bo wybuchnie”.
Bylam dzis od rana okropnie przygnebiona i bliska placzu, po przeczytaniu „dyskusji” na sasiednim blogu.
A przed chwila zadzwonil do mnie dawny kolega, pan Jan R., aby mi zlozyc zyczenia noworoczne. Ma dziewiecdziesiat kilka lat, kiedy zaczynalam prace on juz odchodzil i wpadal z doskoku na zastepstwa. Byl pierwszym, dzieki ktoremu poczulam sie w nowym gronie kolegow, jak w domu. Jesli mnie czegos uczyl (a mial czego) to robil to dyskretnie i taktownie, tak, ze nigdy nie czulam sie pouczana. Mial cudowne poczucie humoru i byl (jest) dzentelmenem w kazdym calu.
Nie opuszzca juz mieszkania, prawie nic nie widzi, co jest tragedia dla dziennikarza, ktory byl nieustannie z nosem w gazetach. Kiedy mialam wlamanie przez okno, doradzil mi jakie mam posadzic roze pod oknami, zeby nie wymagaly za duzo zachodu i zeby rosly szybko i zdrowo. Te roze maja dzis 26 lat, przezyja i jego i mnie. Maja ok trzech metrow wysokosci, choc przycinam je co roku w lutym do poltora metra.
Po tym telefonie starego przyzwoitego czlowieka, zrobilo mi sie jasniej na sercu i w glowie.
Tomorrow is another day, jak mowila Scarlet O’Hara.
Janku, poddaje sie. Moze tez mial granaty 🙂 🙂 🙂
Heleno,
każdy swój garb nosi. Jakby to powiedzieć, może troche dystansu?
A moze cieszyl sie na moj widok.
Niestety, nie stac mnie na dystans. A powinnam przeciez juz sie dobrze przezwyczaic. Nie przyzwyczailam sie.
Heleno-nie martw sie!! Taka jest ludzka natura.Chce pamietac tylko dobre,zle idzie zawsze w zapomnienie!!
Moze wlasnie dlatego jeszcze trwamy ? 😮
Zegnam kochani tym filozoficznym akcentem i udam sie na spoczymek,bo jutro musze wstac skoro swit!!
Ana
Te studniówki to jakosi nieprowda. One równie dobrze mogom być na 110 dni przed maturom abo na 90 dni przed maturom. Cyli nie powinno sie to nazywac nie studniówka, ino: okołostudniowka 🙂
Sposób na śmieciarke? Muse pomyśleć…
Co do bloga roku tośmy juz rok temu te sprawe omówili: lepiej nie kusić trolli, takie było zdanie więksości, moje tyz, dlotego rok temu sie nie zgłosiłek i teroz tyz nie. Ale Poni Dorotecce, skoro sie zgłosiła, bede ocywiście piknie kibicowoł! 🙂
Mrrrał!
Witam 😀 i żegnam 🙁 bom zmęczon…
A do Owczarka tylko mam pewne prrretensje, że na tą grapę kotów nie zaprosił 😕
Zapewniam, że nam TEŻ fajerwerki ciut (delikatnie mrrrucząc) nie leżą i niewątpliwie odzew byłby silny ❗
A w kwestii wydawania upiorrrnych dźwięków mam(y) całkiem przyzwoite możliwości 😉
Pozdrrrawiam Szanowne Towarzystwo
I dobrrranoc
Z poważaniem
Blejk Kot
Trolli to ja będę wywalać bez litości 👿
No, Owczareczku, trochę się mijasz z prawdą. Owszem baliśmy się trochę trolli, ale główny Twój argument był taki, że w żuri 🙂
jest jakowyś człowiek, który Cię zna i domyśli się, kto jest autorem bloga, a Ty nie chcesz stawiać go w niezręcznym położeniu.
Taka jest prawda bez przymiotników. 🙂
Owczarku,
Melduje, ze Pawel i Gawel obejrzeli kilka filmow, zaglosowali na wybor Twojego blogu, a na koniec poszli na studniowke i bawili sie do bialego rana. 🙂
Trolle, Owczareczku, moze i moga sie pokazac, ale my ich zaraz poszczujemy Bardzo Groznym Psem, gryzacym i wyjacym przerazliwie, nie musze Ci mowic kogo mam na mysli…. W razie czego mam w zapasie tez dwa Ponure i Wsciekle Tygrysy – P i K. Nimi tez mozna poszczuc.
Ale z drugiej strony blog OP jest tak niezwykly, i tak gentil, ze moga sie pokazac jacys bardzo mili goscie, dla ktorych zawsze przeciez trzymasz miejsce przy stole z wiadomymi przysmakami. Wiec moze jednak zaglosujmy?
PS
Nie zmruzylam znowu oka cala noc. Jutro wracam do melatoniny.
Trochę abstrakcyjne są dla mnie te dyskusje o trollach w Owczarkowej Budzie. Nie zauważyłem ich tu, więc po co o nich rozmawiać?
Co do powodów niezgłaszania blogu do konkursu zacytuję Wam, przemawiające do mnie, argumenty innego blogera ( http://alexba.eu/ ):
nie będę go tam zgłaszał i zaraz wytłumaczą dlaczego.
– Nie zależy mi na ?sławie? i ?zwycięstwie?, lecz po prostu na użyteczności tego co piszę dla Was, Czytelników i Komentujących.
– Nie zależy mi na nagrodach rzeczowych – to, co potrzebuję mogę sobie kupić sam
– Czy blog jest ?dobry? decydujecie każdego dnia Wy inwestując Wasz cenny czas w odwiedzanie go, czytanie i komentowanie.
– Rozpropagowanie blogu, byłoby niezłym argumentem (jako że chcę aby jak najwięcej młodych ludzi było skonfrontowanych z naszymi przemyśleniami, niezależnie od tego, czy w końcowym rezultacie zgodzą się z nimi, czy też nie). To co mi przeszkadza, to fakt, że głosowania w konkursie odbędą się poprzez SMS-y, a to oznaczałoby transfer Waszych pieniędzy na konto operatorów i organizatorów. Tego zdecydowanie nie chcę, jeśli macie wolnych parę złotych, to wesprzyjcie nimi jakąkolwiek organizacją charytatywną Waszego wyboru.
witam
tak mi się skojarzyło, że na blogach Polityki jest Owcarek, kiedy zobaczyłem to:
http://www.owczarek.malopolska.pl/
czy TEN Owcarek ma z tym coś wspólnego? 🙂
Ależ skąd! To najwyżej kolega z wojska. 🙂
Nasz nie szczeka na zawołanie(kliknięcie)!
Hej! 🙂
Marysiecko, spoznione, ale bardzo serdeczne podziekowania za Twoj piekny, rozumny i wielkoduszny wpis z lipca 2006r, ktory przeczytalam dopiero teraz, pod rozmowa Adama Szostkiewicza z Jankiem Grossem. Nie masz pojecia ile to dla mnie znaczy w tych dniach wielkiej samotnosci, bezsilnosci i przerazenia tym wszystkjim co slysze dookola.
Bless you, Good Woman.
Bardzo Ci współczuję, Helenko, jak również wszystkim, którzy nie mogą spać.
Rozumiem, że coś wzburzyło Cię na jakimś blogu – ja nie czytam, bo nie chcę niepotrzebnie się ekscytować. Wystarczy mi rzeczywistych problemów i osób.
Nie wiem, co się wydarzyło, ale przytulam się do Ciebie i zapewniam o wsparciu i ciepłych myślach.
Jeżeli chodzi o nasz blog, to oczywiście Owczarek decyduje i za każdą opcją decyzyjną stoją poważne argumenta. 🙂
Ja dokładnie myślałam o tym, o czym napisała Helena, żeby podzielić się uśmiechem z innymi.
A wygrał, nie wygrał, to nie ma znaczenia.
Helenko, nie wiem, co napisałam, ale jeżeli miało to jakiś sens, to bardzo się cieszę.
Na świecie jest dużo ludzi, który mówią bezmyślnie okrutne rzeczy, oni naprawdę nie wiedzą, co mówią.
Są ludźmi godnymi współczucia, ludźmi jakoś ograniczonymi w swoim człowieczeństwie, choć – a może dlatego – budzą odrazę, trwogę i nienawiść. Zwłaszcza to ostatnie uczucie jest niszczące dla wszystkich i nigdy nie znajduje kresu.
Oooo! Spojrzałam! Tym mocniej przytulam Cię, Helenko.
Jędrzej Uherski pisze:
2008-01-07 o godz. 09:33
Ależ skąd! To najwyżej kolega z wojska. 🙂 Nasz nie szczeka na zawołanie(kliknięcie)!
ten ze strony też nie szczeka na zawołanie, ale jak się go ładnie poprosi. I jest fantastyczna galeria zdjęć :-). Oj, moja rodzina, choć daleka od Podhala, przez wiele psich pokoleń hodowała podhalańczyki. Do tej pory miłość do tej rasy mi nie przeszła i nie przejdzie. Może kiedyś zamieszkam na wsi – wtedy na pewno w rodzinie zawita podhalańczyk – największy przyjaciel dzieci 🙂
mt7 pisze:
2008-01-07 o godz. 13:37
Na świecie jest dużo ludzi, który mówią bezmyślnie okrutne rzeczy, oni naprawdę nie wiedzą, co mówią.
to prawda, tylko – kto właściwie ma tę rację? Hę? Kto bezmyślnie bajdurzy? I kto to osądza? Ciężkie pytania, więc tym bardziej wskazana jest ostrożność w osądach i unikanie emocji. Na wszelki wypadek. To taka refleksja natury ogólnej, znaczy się.
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
a pani Helenie na zły humor i bezsenność – polecam zdjęcia owcarków, liczenie owcarków (na tamtej stronie) i… „Three Little Birds” Boba Marleya – na zdrowie. Wypróbowane.
Droga/i Olhado, moja wypowiedź dotyczyła dość konkretnych okoliczności i użyte przeze mnie słowa są wyrazem mojej dobrej woli w stosunku np. do niektórych moich współwyznawców.
Kierowałam te słowa do jednej osoby.
Nie jest to miejsce na takie rozważania i dlatego uważam ten temat za zamknięty.
Dzień dobry.
U mnie mgła i wyjątkowo barowo-łóżkowa pogoda. Odłożyłam Klimko-Dobrzanieckiego, bo to wyjątkowo nie na dzisiaj, jest za ponuro.
Podobno wiosna za rogiem???
Tak, wiosna za progiem! Bajka zaczęła linieć! 😉
Trzymam Cię za słowo, Jędruś. Pomnij, że u mnie śnieg leży od 20 listopada!
# mt7 pisze:
2008-01-07 o godz. 16:25
moja wypowiedź dotyczyła dość konkretnych okoliczności i użyte przeze mnie słowa są wyrazem mojej dobrej woli w stosunku np. do niektórych moich współwyznawców.
excuses, excuses ;-P a serio – odpowiadać za swoje słowa należy zawsze i wszędzie. I pamiętać, że dobrymi chęciami jest wybrukowana droga…
Nie jest to miejsce na takie rozważania i dlatego uważam ten temat za zamknięty. hm, pomijając fakt, że to szanowna pani rozpoczęła…
zawsze jest czas i miejsce na refleksję nad swoimi słowami i swoimi sądami.
Jednakowoż – być może tym razem wystarczy lekcji. Proszę na przyszłość uważać – słowo wróblem wyleci, a wołem wrócić może. Już lepiej milczeć i patrzeć. Do którego to stanu powracam – z ukuonami – Olhado.
No prosze, nauczyciel Olhado juz i tu udziela lekcji i porad na bezsennosc i zly humor 😯 Czy masz moze dobra rade na swedzenie pazurkow?
Eh, ten Jędrzej!”…Bajka zaczyna linieć…”. Jakie brzydkie słowo,ja po prostu zmieniam futro na wiosenno-letnie! 🙂
On się zupełnie nie zna na kobietach…! 😉
Hau!
Dla amatorow zimy – pare obrazkow z mojej okolicy:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Zima
PS. Ja jeszcze futra nie zmieniam…
Fredek, alez u Was pieknie i czysto! Te dwa zdjecia przy studni sa nie z tej ziemi. Zdenerwowaly mnie natomista te trzy sylewetki na malych krach lodowych. Powiedz tym ludziom, ze to wyglada bardzo niebezpiecznie, ten lod moze sie zalamac i co wtedy?
Naprawde mozna zyc w takim pieknie?
Dzieki za te zdjecia. Mozna na nie patrzec i marzyc.
Alfredo,
wezżesz ty ludzi nie denerwuj, dobra?! U mnie deszcz na pół metra śniegu, i *oni* zapowiedzieli, że tak będzie przez trzy następne dni.
A że nie zmieniasz futra, to się nie dziwię. Na TAKIE klimaty?! Przesuń się deczko w stronę kominka 🙂
Heleno, nie denerwuj sie 🙂 Oni na tej krze byli wczoraj, ale wrocili calo i zdrowo i prawie sucho 😉
Alfredo!
Piękne! You are the champion…! 😀
Don Alfredo, na swędzenie pazurków zalecane jest poostrzyć je sobie na jakimś pięknym drzewku, najlepiej gdyby to byl mlody dąbek. 😉 Dzikuska i Pirat chętnie stosują tę metodę, na dąbku wlaśnie 😆
a zdjęć nie moglam obejrzeć, komputer się chyba zbuntowal 🙁
(S) Mamo a ja wiem ile minut mają trzy godziny! (podsłuchane dziś w warsiawskim autobusie linii 131)
(M) Taaak? A ile minut ma godzina?
(S) 60!
(M) Ładnie! To ile minut mają trzy godziny?
(S) 180!
(M) Brawo! A jak to policzyłeś?
(S) Nie musiałem, pani dziś na lekcji nam powiedziała!
(M) 😯
He, he, w realu ładniej to brzmiało 🙂
Witam z domowych pieleszy 😀
Odgrzewam sobie wczorajsze ruskie pierogi i do zaległości siadam. Potem troszke posprzątam, bo moja siostra z dzieciakami zjechali wczoraj do stolicy i mają zamiar napaść na ciocię w środę 😀
Już wypisałam sobie urlop na ten dzień i jak będzie słoneczko, to pójdziemy do Łazienek pogonić kaczkom… kota(?!?)
Bo Bajka zrzuca dopiero letnie, żeby przywdziać zimowe. 😀
A u Alfredo nikto soli nie sypie i ohydnej, brudnej brei nie robi ze śniegu?
Cieszyłam się, że trochę śniegu spadło w Warszawie, ale już się nie cieszę. Zapomniałam o tej soli, brudna gęsta pulpa obryzguje wszysko w promieniu kilku metrów od jezdni. Co to za cholera. Całe życie kiedyś* były zimy ze sporym śniegiem i nikt błota na ulicach i chodnikach nie robił. Wrrrrr!
Tym bardziej jestem zła, że u Alfredo taki piękny śnieg.
* pojęcie niejasne, dotyczące raczej prehistorii.
Łazienki, to piękny spacer. Zobaczcie jakie ptaszki są parku.
Może nie będzie dużo ludzi i da się zobaczyć. 🙂
Idę popracować.
Ostrzenie pazurków na drzewku??
Mój Miautakeki nie zniża się to tak prozaicznych metod.
Najlepszy jest dobry materiał, którym wyścielona jest kanapa, lub łydki osoby zajmującej się krojeniem surowego mięska 😈
Pazurki wtedy lśnią jak wypucowane na święta srebra rodowe!
Spoko Maryś, mieszkam tuż przy jednym z wejść do Łazienek i w tygodniu nie widziałam tam zbyt wielkich tłumów.
Muszę podładować aparat- to pierwszy wypad w miasto Młodej!
Don Alfredo – PRZEPIęKNE! 🙂
Witajcie,
Piekne zdjecia przeslal Don Alfredo!! Mnie by wystarczyla jedna gorka i sanki!!! 😉 A u nas + 9 ,hula wiatr, deszcz pada i zimy za grosz nawet….
Ciao amici……….
Do ostrzenia pazurow nadaje sie w pierwszym rzedzie kazda dobrze napieta tapicerka. Material musi byc dobry i drogi, a nie byle co.
Ekspert z 18-letnim stazem.
Macie świętą rację, moje koty też najbardziej lubią pazurki ostrzyć na tapicerce. A jakie są zadowolone, gdy im się nie przeszkadza w tej czynności. 🙂
Przeszkadzanie w tej czynnosci powoduje jedynie zmiane godzin pracy. Istnieje naprzyklad cos takiego jak „oslona nocy”.
Moj sp.kot Napoleon byl takim spryciarzem,ze kladl sie na grzbiet i wydrapywal tapicerke od spodu tapczanu!!!
Dlugo nikt z nas niczego nie zauwazyl.A kiedy odkrylismy ten niecny proceder ,dziura byla na pol talerza 🙂
Pickwicku,
moi znajomi ustawili dla Tygrysi w salonie pniaczek do ostrzenia pazurków. O ile pamiętam, Tygrysia wolała tapicerkę, niespecjalnie nawet drogą. Coś je na rzeczy….
To jest chyba tępienie pazurków, nie ostrzenie. 🙂
Możliwe, Maryjko, możliwe 🙂
Kot Pickwick sie wypowie…
Witamy!
casefan@gmail.com życzy Ci wygrania luksusowej wycieczki na Wyspy Kanaryjskie oraz wielu pozostałych nagród, takich jak: telewizor panoramiczny LCD 32 cale, zestaw kina domowego, cyfrowa kamera, aparat cyfrowy, odtwarzacze mp3 i mnóstwo innych.
U nas nie ma przegranych. Każdy wygrywa co najmniej darmową e-książkę z poradami, która jest do ściągnięcia natychmiast!
Jak zagrać? Kliknij na nazwę książki elektronicznej, którą chcesz otrzymać, a staniesz się uczestnikiem naszego Konkursu.
* Podstawy zwalczania stresu
* Seks, miłość spełnienie
* Skuteczne metody podrywania
Klikając na jeden z linków powyżej, zgadzasz się na warunki uczestnictwa w Konkursie.
—
dobrze, że nie oferują mi powiększenia peni.a.
Skuteczne metody podrywania wzbudziły moją ciekawość.
EMTeSiódemecka pedziała: No, Owczareczku, trochę się mijasz z prawdą. Owszem baliśmy się trochę trolli, ale główny Twój argument był taki, że w żuri jest jakowyś człowiek, który Cię zna i domyśli się, kto jest autorem bloga, a Ty nie chcesz stawiać go w niezręcznym położeniu.
To nie jo sie mijom z prowdom, ino prowda ze mnom. Bo jo zabocyłek, ze był taki argument i dopiero Ty, EMTeSiódemecko, przybocyłaś mi o nim. Teroz wśród jurorów zodnego znajomego nie widze, więc ten argument juz nieaktualny. Aktualny natomiast za to pozostoje argument trzeci: ze wśród nagród nimo flaski Smadnego Mnicha – som ino inkse, duzo mniej atrakcyjne nagrody.
A poza tym – na mój dusicku! – telo sie we wsi dzieje, ze nimom casu na ryktowanie nowego wpisu. Ten nowy wpis mo być króciutki, a jo i tak nimom casu go wyryktować. Jak to mozliwe krucafuks? 🙂
Pniaczkow mamy cztery – dwa u H. i dwa u E. . Sa zmieniane co pare lat. Ale pniaczki to pniaczki, a tapicerka to tapicerka.
Marysiu, to jednak ostrzenie, a nie tepienie. Nalezy zdzierac je tak, by konce pazurow przypominaly sztylet albo skalpel, czasami pomagasz sobie zebami. . Istniej jeszcze cos takiego jak odnawianie, zdzierasz gorna warstwe, pod ktora jest nowy ostry pazur – tak jak waz zdziera sobie stara skore.
A co to znaczy, ze jakis czlowiek „domysli sie kto jest autorem bloga”?
Bo ja myslalam, ze prowadzi go pies rasy owczarek podhalanski spod Turbacza, ktory sie wabi Owczarek Podhalanski.
To to nie jest pieeeees? To kto Ty jestes, Owczarku? Moze kot? Moze kon?
A przy okazji, Owczarku – to jak sie ten Twoj Gazda nazywa?
Tak sobie tylko pytam…
Dobry wieczór! Pocztę przynoszę: http://www.gazetawyborcza.pl/1,81388,4806337.html .
Pozdrawiam, Teresa
Gazda Owczarka nazywa się Baca. 😆
Może być jeszcze Stary Baca. 😀
Kobita mojego syna obcinała kotom pazurki specjalnym przyrządem i one (teoretycznie) nie musiały już nic robić.
Ciekawe co porabia Dyzio. 🙁
To jest Dyzio:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_mt7/To%20jest%20Dyzio.JPG
Emtesiódemeczko, on nie Stary, tylko „Hruby” (ważny, godny poważania) Baca 🙂
Owczareczku, Piesku kochany, ja Cię nie napastuję i nie molestuję. Rozumiem, że masz rozmaite obowiązki w polu i zagrodzie, o Pani Owczarkowej nie zapominając. 🙂
Tak sobie tylko pomarzyłam trochę.
A kiedy wydasz książkę „Opowieści Owczarkowej Budy”? 😆
Witaj, Jagusiu, co słychać w wielkim świecie? Dalej jesteś w Szwajcarii, czy może wpadłaś na chwilę do np. Australii 😆
A książę jakowyś nie kręci się w okolicy?
Opowiedz trochę! 🙂
Książąt ostatnio ani na lekarstwo, chyba ostatecznie pogrzebałam szanse na karierę w wyższych sferach . Trudno. Jestem na parę dni spowrotem w Paryżu. Wiosna. Ptaki śpiewają jak oszalałe. Pisze do Was… tego… pożyczając internet od sąsiada. 🙂
Komputer odmawia współpracy z drukarką, skaner wogóle nie ma ochoty nic dziś robić, a ja mam taaaakie zaległości w pracy.
Ech…
A u mnie pada 🙁
W Paryżu wiosna? To się Alicja ucieszy! Nie może się doczekać wiosny, a my z nią. 🙂
Skaner mój ma tak samo, mimo że w Warszawie.
A mówili, że Epson jest niezawodny, a tu drukarka i skaner do niczego. Moje niedrogie, to może nie dziwi, ale mojego syna kupę kasy kosztowały i też niestety siadły.
Trzymaj się ciepło i prześlij do nas trochę tej wiosny.
Całusy! 🙂
Jak pada, to może też wiosna? 🙂
Maryjko,
u mnie przesrane do maja, wiosna 🙁
Ale ciągle mam nadzieję 🙂
To jest tak zwany „january thaw”, czyli odwilż na chwilę, a potem znowu nam da po dooopie. Przeżyjemy ….
Dyzio rozkoszny.
A kobieta roku niewatpliwie powinna zostac Nelly R.
Mrrrał!
Nie rrrozumiem…
Alicjo, CO Ci pada?
Mam nadzieję, że nie serrrwerrr? :przerażonakufa:
W kwestii ostrzenia pazurków, to faktycznie tzw. snoby (pardon Pikuś) faktycznie uważają, że należy to czynić w oparciu o najdrrroższy tapicerowany mebel w zajmowanym gospodarr… znaczy mieszkaniu.
Osobiście uważam to za nieporozumienie.
Dlaczego akurat najdroższy?
Ja używam najlepszego!
I polecam 😀
Z poważaniem
Blejk Kot
Blejk Kocie,
pada dysc pada dysc, pada sikawica…
Serwer ni ma prawa paść, chyba że elektryka padnie.
Potwierdzom, ze jestem psem. Zreśtom fto nie wierzy, niek poźre na moje zdjęcie na wierchu bloga 🙂
Potwierdzom tyz, ze mój gazda nazywo sie Baca. Znacy sie dlo mnie i dlo juhasów tak sie nazywo. Dlo gaździny nazywo sie Ojciec, a dlo ludzi we wsi – Krzesny 🙂
Moge dodać jesce telo, ze mój baca jest kapecke podobny do pewnego gazdy z Ochotnicy Górnej. Niestety gazda ten pomorł kilka roków temu.
A teroz juz dobrej nocki zyce. Moze jutro, a moze we środe, wreście bedzie gotowy ten wcaleniedługi nowy wpis 🙂
Helenko, Nelly R. na liście byłaby trzynasta, więc może nie chciała kandydować, jeśli o zgodę zapytywują.
Mam jeszcze jeden plebiscyt, kopiuję poniżej:
SONDAŻ NA WP.PL:
Człowiek Roku 2007 to:
Władysław Bartoszewski
Leo Beenhakker
Al Gore
Robert Kubica
Jan Rokita
Przemysław Saleta
Nicolas Sarkozy
Radosław Sikorski
Donald Tusk
Zbigniew Ziobro
===
Do wyboru. Może i lepiej.
Dlaczego ma to byc najdrozsza tapicerka? Proste: zeby Nasza w pierwszej bardziej bolalo, i zeby mogla wreszcie zrozumiec co jest w zyciu wazniejsze – tapicerka, ktora mozna przykryc paszmina czy Umilowany Kot – bezcenny?
Krecisz, Owczarku. Z kufy sie kurzy.
Mrrrał!
Dysc? A to niech se tam pada ta beskurcyja!
Byle nie na mnie 🙁
U nas też padał wczoraj w nocy, a było -4C.
Rano na wszystkim była taka piękna warstewka lodu.
Wiem, że to nie ładnie, ale jak ludzie próbowali rano swoimi pazurkami samochody skrobać to miałem niezły ubaw 😉
Pozdrrrawiam
I dobrrranoc
Blejk Kot
PS. Jeśli Owczarek nie jest psem, to ja jestem wielbłądem.
PS2. Dwugarbnym.
Mrrrał!
Wiesz co Pikuś?
Tak mi się widzi, że mrrruczymy o tym samym 🙂
Po prrrostu rrróżne żeczy dla rrróżnych ludzi są w rrróżny sposób cenne 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Pora spać.
Alicja mówi, że do wiosny daleko. Ja cuś Ci nie wierzę Alecko! W maju to już lato przeca.
Dobrze, trzeba się zbierać.
Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy wszyscy dobrze spali.
Więc choćta spać. Kto ma kota – szczęśliwiec – to niech mu mmmmrrrruczy do ucha, piesy niech pilnują:
http://picasaweb.google.pl/mieciowa/KilkaZimowychImpresji/photo#5152343316211210290
Dobranoc! 🙂
Aaa, nie zapytałam jeszcze Alicji, czemu tak nabożnie się do mnie zwracasz? 😆
To już idę. Pa!
Maryjko,
a taki mam dzisiaj dzień, to się zwracam 🙂
Nieważne, że pada i w ogóle jest do niczego, a w kościach mnie drze jak jasny gwint.
Prawdą jest, ze przed moim majem nie powinnam oczekiwać wiosny i nie robię sobie złudzeń. Mieszkam tu 25 lat z groszem, to znam klimaty. Zawyć czy co? I tak nie pomoże 🙁
Alicja pisze: „Prawdą jest, ze przed moim majem nie powinnam oczekiwać wiosny i nie robię sobie złudzeń. Mieszkam tu 25 lat z groszem, to znam klimaty. Zawyć czy co? I tak nie pomoże”
Zakładaj narty,
Bo to nie żarty –
Wszak szlak przetarty
Jest tego warty!
Bry 🙂
Wczoraj niezapowiedziani goście zapukali do drzwi, a dziś zamiast dojeżdżać do firmy- przecieram zaspane oczka.
Motywacji do wstania brak, bo za oknem ciemno. Ja już też chcę wiosny!
Tymczasem w TVN24 zadają poranne pytanie: na co państwo powinno wydać kasę: na budowę Świątyni Opatrzności Bożej czy na dofinansowanie in vitro??
Przypomniał mi się jeden z sejmowych oszołomów, który z rozbrajającym uśmiechem wypowiedział się, że sam ma dzieci zrobione normalnie, więc nie rozumie tych krzyków…
Ciśnienie wzrosło! Spadam do pracy, kawa dziś nie będzie potrzebna.
Ależ Dyzio jest piękny! Pickwicku, nie obrażaj się, inne koty na tym blogu są
również piękne, a Dyzia moglam obejrzeć dopiero dzisiaj. 🙂
Mój komputer przestal nareszcie stawać dęba, nie rozumiem, co się wczoraj i dzisiaj rano z nim dzialo. 🙂
Dla Alicji i wszystkich,ktorym zima dała się we znaki…
http://www.ewa.bicom.pl/wiosna/w1.htm
Hej! 🙂
Witam wszystkich po powrocie! Milo byc znowu w Budzie 😀
Na poczatek szczesliwego Nowego Roku!
Widze, ze tesknicie do wiosny. Melduje, ze tutaj nigdzie jej nie ma, podroz powrotna mielismy emocjonujaca w padajacym marznacym deszczu.
A teraz ide czytac zalegle wpisy, zobacze co sie dzialo w Budzie w ubieglym tygdodniu? 8)
Zaczelam od konca. Jedrzeju piosenka o wiosnie – sliczna, na jaka melodie?
Dyzio skonczona doskonalosc!
Nelly R. Kobieta Roku? Istnieje przynajmniej jedna osoba , ktora nie mialaby nic przeciw temu… Czytalam wlasnie, ze ta pani od teletubisiow (Sawicka?) znalazla sie na liscie najwiekszych idiotow, czy nie bylo tam wiecej wolnych miejsc?
. 🙂
ARKTYKA NA CO DZIEŃ
Czy to foka jękliwie się żali,
Pływająca w lodowatej fali,
Czy też niedźwiedź polarny groźny
Co mu z pyska bucha oddech mroźny?
Może pingwin razem z pingwinięty
Wskoczył z pluskiem w polarne odmęty?
Może płacze ponuro syrena
Ze słynnego statku Amundsena?
Może zamieć uderza o szkiery,
Bo jak nie to, no to co to do cholery?
Chyba że to przez śnieżyste tereny
Pędzą cwałem kosmate reny,
Lub rosomak na zimnym Tajmyrze
Przemarznięte łapy sobie liże,
Lub psi zaprzęg i traperskie narty
Przecierają szlak nieprzetarty,
Albo wilk to samotny przy fiordzie
Wyje, a głos zamarza mu w mordzie,
Względnie mors do przerębli zalazł,
Bo jak nie to, no to co to, kurdebalans?
Wszak nie Fin to, nie Eskimos skośnooki
Strąca sople, które wmarzły mu w loki,
I nie ajsberg płynie z pluskiem straszliwy,
I nie w tajdze syberyjski myśliwy,
I nie żaden Scott na Antarktydzie
Do bieguna z uporem idzie,
Nie Samojed, ani nie Lapończyk
Z lodu igloo budować kończy,
Nie rozbitek tak jęczy na głazie…
No to co to rany boskie w takim razie???
Ach, to w srogiej arktycznej pustce
Lewandowski spędza wczasy w Ustce!!!
A. Waligórski
. 🙂
Oj, przepraszam, Sowinska oczywiscie, nie Sawicka!
babośpiewana przez kabaret OTTO. 😉 Tymczasem, to tylko tekst i podkład muzyczny.
Pozdrawiam w Nowym Roku! 😀
Hej!
babo!
Przepraszam, myślałem, że to będzie taka składanka różnych tekstów i melodii śpiewana przez kabaret OTTO. 😉 Tymczasem, to tylko tekst i podkład muzyczny.
Pozdrawiam w Nowym Roku! 😀
Hej!
A jeszcze na dodatek nie domknęłem tagu i wyszło to, co wyszło…! 🙁
Przepraszam!
Syberia wdarła się do naszych serc
i Antarktyda skuła usta nam
nie szukaj już na mapach ciepłych stref
lodowce muszą wygrać z nami
lodowce muszą wygrać z nami
Arktyka! wygra! o nie nie! o tak!
Syberia! wygra! o nie nie! o tak taaaaaaak
Grzegorz Ciechowski
Przegalopowalam przez poprzedni wpis i widze, ze zaszczytna trzecia pozycje p.Sowinskiej na liscie idiotow juz uczciliscie.
Ale co zrobic z Nelly?
Szukam, chociażby na mapach, ciepłych sfer! 🙂 Syberia nie wygra! 😀
Dla zainteresowanych – droga w stronę ciepłych stref 🙂
No tak, ale na tę drogę wstęp zakazany! 🙁
Ja nie chcę Syberii. Dzisiaj w południe było +13C. Nie mam nic przeciwko!
dlaczego zakazany ?
Tak napisano; forbidden! 😉
Szkoda
http://pl.youtube.com/watch?v=JVRt8Bx7JDY
Potwierdzam, że zakazany. A jak raz mnie wpuściło, to nie mogłam wyjść, chyba przy tych camelach.
Idę coś pojeść, bo ustałam.
Przyszły rano zamówione książki, człowiek donoszący paczki jest bardzo sumienny i żeby koniecznie ludziom doręczyć wpada bladym świtem, coby złapać nieszczęśnika.
Obudził mnie, oczywiście dzwonił i dzwonił, bo wie, że powinnam być w domu. Nie myślę sobie, muszę się wyspać, jak nie wstanę, to może usnę. Poszedł wreszcie. Przysypiam zadowolona, że się udało. Alarm!!!!! Całe piętro na nogi! Zszedł chłop na dół i dał mi jeszcze jedną szansę, włączył domofon do oporu. Sygnał jest bardzo głośny i słychać na całym korytarzu.
Zostałam kompletnie wybudzona, bez książek.
W południe, kiedy wychodziłam z garami do Mamy, przyszedł jeszcze raz. To jest naprawdę miły, uczynny człowiek, nawet go z tego powodu lubię, ale czy musi być taki poranny. Jestem pewna, że wiedział, że byłam w domu, dlatego żadne z nas nic nie powiedziało.
Teraz pieką mnie oczy, boli głowa, czekam aż kurczak dojdzie, zjem i idę spać.
Dobranockuję więc uprzejmie. 🙂
Errata:
Powinno być:
Nie! – myślę sobie, muszę się wyspać….
Dobranoc…! 🙂
http://www.wrzuta.pl/audio/6tMWFJFNY4/niemen_cz_-_dobranoc
Oj, Jędrzejecku, Jędrzejęcku, Ty to umiesz podejść kobitę! 😆
Dobranoc!
Ding-dong! Uwaga! Nowy wpis, planowy przyjazd godzina 23.00, przyjedzie opóźniony o około dwie godziny. Opóźnienie moze sie zwięksyć lub zmniejsyć. Ding-dong!
Owczarku,
zerknij do skrzynki… dopiero usiadłam do maszyny.
Juzek zerknął. Dzięki 🙂
Jak Michnik narod wybrany z domu grzechu wyprowadzil
Pan Bog przyszedl do Grzegorza Piotrowskiego i mowi:
– Mam tu 10 Przykazan dla ciebie i twoich.. One uczynia wasze zycie mniej grzesznym.
– Co to jest ?Przykazania? ? ? zapytal Piotrowski. Pan odrzekl:
– To sa zasady jak zyc.
– Czy mozesz podac przyklad?
– ?Nie zabijaj.?
– Nie zabijaj? Mnie to proponujesz? I Piotrowski nie przyjal przykazan dla siebie i swoich, przeciez tez skadinad grzesznych, rodakow.
Natenczas poszedl Pan Bog do Tuska i rzekl:
– Mam Przykazania. Donald chcial przykladu i Pan rzekl:
– ?Czcij ojca swego i matke swoja?.
– Czcij ojca? I po raz drugi Polske Przykazania ominely.
Poszedl Pan Bog jeszcze i do Leppera i mowi:
– Mam Przykazania. Lepper na to:
– A przyklad?
– ?Nie cudzoloz?
– Kpisz czy tez o pania Krawczyk pytasz?. I Lepper sprawil nastepny zawod Polakom.
Wreszcie przyszedl Bog do Rywina i powiedzial o Przykazaniach. Ten rowniez zapytal o przyklad i Pan rzekl:
– ?Nie kradnij?.
– Nie kradnij?! I Rywin nic nie zrobil by odkupic swoje i rodakow winy.
Od Rywina poszedl juz Pan Bog prosto do Michnika i powiedzial:
– Mam Przykazania, sa za darmo. A Michnik:
– Od kogo przychodzisz?
– Od Rywina. Wtem glos Millera z podsluchu:
– To Lew nic nie wzial?
– Nie ? odpowiedzial Pan.
– No to bierz, Adas, hurtem dziesiec, jest komplet.
Kostek Malczyk
(Kostek Malczyk jest b. latarnikiem, na szczescie w sensie literackim tylko, mieszkajacym nad Pacyfikiem w Victori, Brytyjska Kolumbia, Kanada. Podobnie jak sienkiewiczowski Skawinski, Malczyk tez z nudow czyta rozne niestworzone historie czy inne sentymentalne gnioty o Starym Kraju. Ostatnio, po przejsciu w stan spoczynku,odkryl istnienie blogow i procz ich czytania, sam tez zaczal pisywac tam rozne bzdety, niekoniecznie zreszta calkiem oryginalne. To jednak nikomu w niczym nie wadzi, jak to szybko wykoncypowal. Pisanie na blogu bowiem to taka forma pisania do szuflady, tyle ze lepsza. Bo tam nawet wlasna zona do jego wypocin nigdy nie dotrze. Ta powyzsza wariacja na temat starego dowcipu zydowskiego tez by bezpiecznie robila na blogu kariere swoim nieistnieniem gdyby nie koniecznosc przypomnienia rodakom faktu z najnowszej naszej historii: jaka to dziejowa role red.Michnik odegral w ksztaltowaniu polskiej drogi do zbawienia narodu wybranego. To, do czego nasz narod zostal wybrany, red. Michnik ujawni juz wkrotce, upubliczniajac tasmy z potajemnie nagrana rozmowa z Panem Bogiem.)
Bardzo szanuję Pana Michnika i jestem Jemu i innym niezłomnym osobom głęboko wdzięczna, że żyję teraz w wolnej Polsce.
To jest wszystko, co mam i chcę powiedzieć.